Dzień Europy: Po 60 latach Unii nie brakuje wyzwań

Jaka jest przyszłość Europy? Na to pytanie szukali dziś odpowiedzi liderzy grup politycznych i przewodniczący PE Martin Schulz. Debata odbyła się nieprzypadkowo 9 maja - w ten dzień obchodzony jest bowiem Dzień Europy. Wszyscy zgodzili się, że UE zmaga się obecnie z wieloma wyzwaniami, ale deputowani różnili się miedzy sobą, co do proponowanych rozwiązań.

Debata o przyszłości Europy.
Debata o przyszłości Europy.

Przewodniczący Parlamentu przypomniał, że Unia Europejska powstała w wyniku „cichej rewolucji” i mimo podziałów, które ciągle były silne po II wojnie światowej. „To dlaczego ten kryzys nas od siebie oddala zamiast zbliżać” - dopytywał Schulz.


Zdaniem Schulza euro może wkrótce stać się symbolem narodowych egoizmów i podziałów. „Nie tylko dyscyplina budżetowa jest potrzebna, ale i wzrost gospodarczy” - przypominał przewodniczący PE. „Tylko razem możemy przeciwdziałać gospodarczej zapaści i bezrobociu” - przekonywał Schulz. „Dziś, w Dzień Europy, powinniśmy pamiętać o naszych początkach i o tym, co się udało osiągnąć. Nasza historia jest dowodem na to, że tych osiągnięć trzeba bronić” - argumentował.


Lider chadeków, francuski deputowany Joseph Daul przypominał znaczenie Deklaracji Schumana, której rocznicę ogłoszenia obchodzimy 9 maja. Mówił też o wyzwaniach jakie stoją przed współczesną Europą. Jego zdaniem kwestie zmniejszania zadłużenia i pobudzania wzrostu nie mogą być rozgraniczone. „Musimy się starać o większy wzrost przy jednoczesnym poprawianiu naszej konkurencyjności” - wyjaśniał. „To może się udać dzięki zakończeniu prac nad jednolitym rynkiem, inwestowaniu w badania i rozwój, a także ograniczenie biurokracji" - wyliczał.


Czy pomoże nam federalizm?


"Była mowa o wyzwaniach, zmianach, ale zapomniano o rozczarowaniach, takich jak ostatnie wybory w Grecji" - nie ukrywał lider socjaldemokratów, austriacki deputowany Hannes Swoboda. "Grecy walczą z niesprawiedliwościami społecznymi i nie rozumieją potrzeby reform" - przyznał polityk. "Dziś musimy myśleć o budowie i przebudowie Europy. Nadmierne oszczędności zagrażają wzrostowi i tworzeniu nowych miejsc pracy" - ostrzegał Swoboda. Zauważył, że najbardziej zagrożeni są młodzi Europejczycy, którzy są najczęstszymi ofiarami bezrobocia.


Szef liberałów, Belg Guy Verhofstadt jest zwolennikiem federalizmu w Europie. "Europa została zepchnięta na margines świata, dotyka ją gospodarcze spowolnienie i starzenie się populacji, podczas gdy cały świat młodnieje. Europa nie ma ambicji, żadnej mapy drogowej ani nadziei. Europejski federalizm jest jedynym wyjściem" - stwierdził Verhofstadt. Mówiąc o konkretnych środkach zaproponował, aby dodać zasadę wzrostu do paktu fiskalnego, nie zmieniając przy tym tego ostatniego, oraz aby zwiększyć kapitał Europejskiego Banku Inwestycyjnego i wprowadzić tzw. obligację projektowe oraz zreorganizować dług.


Nie można lekceważyć Grecji


Przywódca Zielonych, francuski deputowany Daniel Cohn-Bendit przestrzegł, że "nie należy lekceważyć tego, co się stało w wyborach", które niedawno odbyły się w Grecji, Francji i innych krajach UE.


"Jeśli Europa ma być demokratyczna, to musi odpowiadać na obawy ludzi " - podkreślił. Jego zdaniem, mówienie przez rządzących, że nie ma alternatywy dla obecnej polityki jest ryzykowne. "Strzeżcie się: jeśli powiemy, że nie istnieje inne rozwiązanie, ludzie je jednak znajdą i może być ono okropne" - oświadczył Cohn-Bendit. I dodał: "Demokracja to przecież poszukiwanie alternatyw". 


Szef konserwatystów Brytyjczyk Martin Callanan powiedział, że "świat zmienił się od czasów ogłoszenia Deklaracji Schumana, ale, niestety, nie dotyczy to pod wieloma względami UE". "Zamiast udawać, że zna wszystkie odpowiedzi, UE powinna ograniczyć swoją władzę, zmniejszyć obciążenia nakładane na małe firmy i nabyć zaufanie do ludzi, uwierzyć, że oni wiedzą, co jest dla nich dobre" - uważa Callanan. Jego zdaniem, "Europa powinna być budowana na zasadach wolności, narodowej demokracji i wzrostu gospodarczego napędzanego przedsiębiorczością. "(UE) powinna robić mniej, ale lepiej" - podsumował lider konserwatystów. 


Unia jak Titanic?


Według szefa grupy eurosceptyków w PE, Brytyjczyka Nigela Farage'a "wszystko w UE idzie jak najgorzej", co przypomina "zderzenie Titanica z górą lodową". Mówił on o "Europie ekonomicznej niewydolności, masowego bezrobocia, niskiego wzrostu i nacisków wywieranych przez (strefę) euro". Uważa on, że "demokratyczny bunt rozpoczął się, chociaż to, co wydarzyło się w ostatnią niedzielę w Grecji (wybory parlamentarne - red.) przypomina niemieckie wybory w 1932 roku". "Musimy roztrzaskać strefę euro, musimy zbudować nową Europę opartą na handlu" - zakończył Farage.


Jeden z liderów Konfederacyjnej Grupy Zjednoczonej Lewicy Europejskiej/Nordyckiej Zielonej Lewicy Francuz Patrick Le Hyaric powiedział, że potrzebne są nowe zasady funkcjonowania, gdyż w przeciwnym razie Europie grozi  rozpad. "Musimy wyciągnąć wnioski: w kilku krajach europejskich partie opowiadające się za drastycznymi oszczędnościami spotkała klęska" - podkreślił Le Hyaric, wymieniając w tym kontekście Grecję. "Potrzebujemy wzrostu, programów socjalnych i rozwojowych oraz nowej roli dla banku centralnego " - skwitował.