Indeks 
Pełne sprawozdanie z obrad
PDF 1814k
Środa, 20 lutego 2008 r. - Strasburg Wydanie Dz.U.
1. Otwarcie posiedzenia
 2. Skład grup politycznych: patrz protokół
 3. Traktat lizboński (debata)
 4. Głosowanie
  4.1. (A6-0013/2008, Richard Corbett) Traktat lizboński (głosowanie)
  4.2. (A6-0471/2007, Ona Juknevičienė) Spisy powszechne ludności i mieszkań (głosowanie)
  4.3. Strategia lizbońska (głosowanie)
  4.4. (A6-0029/2008, Margarita Starkevičiūtė) Ogólne wytyczne polityki gospodarczej na lata 2008-2010 (głosowanie)
  4.5. (A6-0503/2007, Cem Özdemir) Strategia UE dla Azji Środkowej (głosowanie)
 5. Wyjaśnienia dotyczące sposobu głosowania
 6. Poprawki do głosowania i zamiarów głosowania: patrz protokół
 7. Zatwierdzenie protokołu poprzedniego posiedzenia: patrz protokół
 8. Kontrola stosowania prawa wspólnotowego (debata)
 9. Kosowo (debata)
 10. Siódma Rada Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych (debata)
 11. Tura pytań (Rada)
 12. Demograficzna przyszłość Europy (debata)
 13. Skład komisji i delegacji: patrz protokół
 14. Współpraca naukowa z Afryką (debata)
 15. Porządek obrad następnego posiedzenia: patrz protokół
 16. Zamknięcie posiedzenia


  

PRZEWODNICZY: HANS-GERT PÖTTERING
Przewodniczący

 
1. Otwarcie posiedzenia
  

(Posiedzenie zostało otwarte o godz. 21.05.)

 

2. Skład grup politycznych: patrz protokół

3. Traktat lizboński (debata)
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. − Kolejnym punktem obrad jest sprawozdanie (2007/2286(INI)) (A6-0013/2008) sporządzone przez Richarda Corbetta i Íñigo Méndeza de Vigo, w imieniu Komisji Spraw Konstytucyjnych, w sprawie traktatu z Lizbony.

 
  
MPphoto
 
 

  Richard Corbett, sprawozdawca. − Panie przewodniczący! Poseł Méndez de Vigo i ja mamy zaszczyt przedstawić niniejsze sprawozdanie Parlamentowi w imieniu Komisji Spraw Konstytucyjnych. Jest to sprawozdanie, w którym nasza Komisja skoncentrowała się nie tyle na historii, która doprowadziła nas do obecnego etapu, ile na prostym porównaniu tego, czy nowy Traktat przyczynia się do ulepszenia Unii Europejskiej, w odniesieniu do obecnie obowiązujących traktatów, czy traktaty te, zmienione traktatem lizbońskim, sprawiają, że Unia Europejska jest bardziej skuteczna, bardziej demokratyczna i lepsza dla obywateli. Takie właśnie przyjęliśmy podejście, a nasze wnioski są jednoznaczne.

Po pierwsze, w odniesieniu do odpowiedzialności demokratycznej: Unia będzie miała system, zgodnie z którym wszelka przyszła legislacja będzie podlegała uprzedniej kontroli parlamentów krajowych, a następnie podwójnemu zatwierdzeniu przez Radę Ministrów, złożoną z ministrów odpowiedzialnych przed tymi samymi parlamentami krajowymi, oraz przez Parlament Europejski, wybierany bezpośrednio przez obywateli w celu ich reprezentacji na szczeblu europejskim. Jest to poziom kontroli, jaki nie istnieje w żadnej innej międzynarodowej strukturze. Możemy przyjrzeć się WTO, Bankowi Światowemu, MFW, NATO − żadna organizacja działająca ponad poziomem państwa narodowego nie ma wbudowanego takiego stopnia kontroli parlamentarnej, jaki my będziemy mieli dzięki nowemu Traktatowi.

Nowy Traktat udoskonala także kompetencje Parlamentu Europejskiego w innych obszarach. Będziemy wybierali przewodniczącego Komisji, będziemy także mieli pełnoprawny głos w kwestii całości budżetu Unii Europejskiej, wraz z Radą; wydatki na rolnictwo nie będą już wyodrębnione z kontroli parlamentarnej. Parlament będzie miał prawo blokować środki wykonawcze Komisji, jeśli nie będzie się z nimi zgadzał. Parlament będzie miał prawo do cofnięcia przekazania uprawnień Komisji, jeśli uzna to za konieczne. Widzę, że pani komisarz już wygląda na zmartwioną, ale jest to ważne zabezpieczenie demokratyczne. Parlament będzie również miał prawo do przedstawiania wniosków o przyszłe przeglądy Traktatu, również prawo Parlamentu do ratyfikacji − przyjmowania − porozumień międzynarodowych zostało rozszerzone. Przedmiotowy Traktat ma wyjątkową rolę, polegającą na gwałtownym zwiększeniu demokracji w Unii Europejskiej.

Po drugie, Traktat ten poprawia sytuację obywateli Unii. Oczywiście istnieje karta praw podstawowych, która w całej Unii jest gwarancją, że unijne instytucje i unijne prawo nie będą łamały podstawowych standardów praw człowieka – instytucje europejskie będą musiały ich przestrzegać. Traktat zapewnia obywatelom większą jasność co do kompetencji Unii Europejskiej. Zapewnia również odpowiednie gwarancje uśmierzenia wyrażanych przez niektóre osoby nieuzasadnionych obaw, że podążamy w kierunku stworzenia swoistego scentralizowanego superpaństwa w Unii Europejskiej.

Wreszcie, Traktat zwiększy skuteczność Unii Europejskiej, zwiększy jej możliwości podejmowania działań w tych obszarach polityki, w których chcemy działać wspólnie na szczeblu europejskim. Rozszerzenie głosowania metodą większości kwalifikowanej, racjonalizacja wielkości Komisji, połączenie zewnętrznych stanowisk reprezentacyjnych w jeden urząd wysokiego przedstawiciela, dłuższy okres prezydencji Rady Europejskiej oraz inne środki powinny zwiększyć zdolność naszej maszynerii do skutecznego działania, a tym samym zwiększyć zdolność naszej Unii do zajmowania się tymi obszarami polityki, w których pragniemy coś osiągnąć.

A więc jest to radykalna poprawa. Z pewnością niektórzy będą opłakiwać utratę konstytucji − konstytucji, która została przecież ratyfikowana przez znaczną większość państw członkowskich. Nawet w tych krajach, gdzie odbyły się referenda, łącznie 26,6 mln osób głosowało za konstytucją, a 23 miliony zagłosowały przeciw. Nawet w moim kraju traktat konstytucyjny został przyjęty w drugim czytaniu w Izbie Gmin znaczną większością 215 deputowanych. A więc była to pod wieloma względami konstytucja popularna, lecz egzamin polega na zdobyciu wielkiego szlema 27 głosów na tak i zera głosów na nie. Jest to niezmiernie wysoki próg. Traktat konstytucyjny go nie pokonał. Dlatego państwa członkowskie go porzuciły i powróciły w zamian za to do wprowadzania zmian do traktatów dotychczas obowiązujących. Jednakże treść tych zmian czyni Unię organizacją bardziej demokratyczną, skuteczniejszą i bardziej przyjazną dla swoich obywateli. Polecam je Wysokiej Izbie.

(Oklaski)

 
  
MPphoto
 
 

  Íñigo Méndez de Vigo, sprawozdawca. − (ES) Panie przewodniczący! Pragnę również dołączyć się do gratulacji dla pana posła Richarda Corbetta. Uważam, że współpraca pomiędzy posłem Richardem Corbettem oraz posłem z grupy Europejskiej Partii Ludowej (Chrześcijańscy Demokraci) i Europejskich Demokratów świadczy o tym, czym Europa jest w istocie: mimo iż mamy odmienne pomysły i różną wrażliwość, jesteśmy w stanie działać wspólnie; możemy dokonywać postępów w celu poprawy życia Europejczyków. Pragnę zatem podziękować posłowi Richardowi Corbettowi za współpracę, która zawsze była lojalna i zawsze, co pragnę podkreślić, miała na celu wspólne działanie, budowanie, a nie sprzeciw i niszczenie.

Panie przewodniczący, przed trzema laty Richard Corbett i ja przedstawiliśmy tej Izbie traktat konstytucyjny, obecnie jesteśmy sprawozdawcami Parlamentu Europejskiego w kwestii traktatu lizbońskiego. Panie przewodniczący! Nie ulega wątpliwości, że niektórzy z nas byli bardziej ambitni niż traktat lizboński, a sądzę, że ta Izba była bardziej ambitna. Wszyscy się również zgodzimy, że jest to sytuacja wyjątkowa. Proces ratyfikacyjny nie postępował, a więc należało znaleźć rozwiązanie polityczne, a traktat lizboński jest właśnie rozwiązaniem politycznym. Po raz kolejny powtórzę, to jest Europa: to dążenie do porozumienia, zaangażowanie w szukanie drogi wyjścia z kryzysów i trudnych sytuacji.

Poseł Corbett podał bardzo dobre wyjaśnienie, powtarzam więc jego słowa dotyczące zalet traktatu lizbońskiego w porównaniu do obecnie obowiązujących traktatów. Chciałbym dodać jeszcze jeden argument, którego nie podał Richard Corbett: traktat lizboński to nie traktat konstytucyjny. Musieliśmy odłożyć na bok wiele naszych ambicji, nad czym boleję, lecz myślę też, że główne elementy traktatu konstytucyjnego są zawarte w traktacie lizbońskim. Pomimo że nie jest to to samo, udało nam się zatrzymać główne elementy.

A zatem jakie one są? Co uznajemy za podstawowe elementy? Są to takie elementy, które pozwolą Unii Europejskiej na większą demokratyzację, na zwiększenie skuteczności − słowem − te, które pozwolą Unii Europejskiej na zaoferowanie obywatelom wartości dodanej.

Panie przewodniczący, to powinna być jedyna motywacja dla Parlamentu Europejskiego. Jesteśmy przedstawicielami obywateli europejskich, a więc to oni powinni być punktem odniesienia dla naszych działań. Żyjemy w bardzo znaczących czasach dla Europy. Obserwowaliśmy to wczoraj, mam na myśli sytuację w Kosowie.

Europa musi zaoferować ujście dla oczekiwań, które mają w stosunku do nas Europejczycy. Europa nie może praktykować polityki chowania głowy w piasek. Europejski głos w świecie musi być słyszalny, Europa musi być obecna i musi rozwiązać obecnie istniejące problemy, bez względu na to, czy dotyczą one zmiany klimatu, zwalczania nielegalnej imigracji, czy też walki z rozprzestrzenianiem broni nuklearnej. Musimy zająć się tymi problemami.

Traktat lizboński, a jest to panie i panowie kwestia kluczowa, daje nam narzędzia i uprawnienia do tego; oczywiście następnie działaniom musi towarzyszyć wola polityczna, lecz w przedmiotowym traktacie zapisano narzędzia, aby poprawić bieżącą sytuację.

Proszę mi pozwolić powiedzieć parę słów o budowaniu, o wspólnym działaniu. Jak już powiedziałem, to jest Europa. Poparcie dla traktatu lizbońskiego oznacza wspólne działanie, podążanie tą samą ścieżką. To prawda − jak wspomniałem wcześniej - że porzuciliśmy pewne aspekty. Paul Valéry, który był wielkim poetą, a być może przez to również wielkim Europejczykiem, powiedział, że wiersz nigdy nie jest skończony, może być jedynie porzucony. To prawda, że porzuciliśmy niektóre aspekty, lecz prawdą jest również, że w przyszłości, jeżeli chcemy je odzyskać, Parlament Europejski będzie w awangardzie.

(Oklaski)

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, przewodniczący Rady. Panie przewodniczący! Panie i panowie! Dziękuję bardzo.

W imieniu prezydencji pragnę podziękować za tę możliwość debaty poświęconej traktatowi lizbońskiemu. Po pierwsze chciałbym wyrazić wdzięczność Parlamentowi Europejskiemu za wykonaną przez niego pracę, a przede wszystkim za sprawozdanie opracowane przez posłów Richarda Corbetta i Íñigo Méndeza de Vigo.

Muszę od razu stwierdzić, że zgadzam się z pozytywną oceną wielu elementów nowego Traktatu. To fakt, że od pewnego czasu Europa stawiała czoła wewnętrznym i zewnętrznym wyzwaniom w społeczności międzynarodowej.

Dlatego też niewątpliwie potrzebujemy reform. Wyzwanie do kontynuowania procesu poprawy skuteczności Unii Europejskiej oraz jej odpowiedzialności demokratycznej doprowadziło przywódców państw członkowskich do podpisania w grudniu zeszłego roku Traktatu w Lizbonie.

Wiele powiedziano o szeregu korzyści, jakie przyniesie traktat lizboński. Dlatego wspomnę tylko główne z nich. Po pierwsze, dzięki Traktatowi wszystkie instytucje, które podtrzymują bądź wpływają na spójność unii 27 państw członkowskich, będą działać skuteczniej. Traktat poprawi skuteczność procesu podejmowania decyzji oraz uprości go. Zwiększy poziom demokracji i przejrzystości operacji oraz − to bardzo ważne − przybliży działania Unii Europejskiej do obywateli.

Naszym wspólnym celem jest wdrożenie traktatu lizbońskiego z dniem 1 stycznia 2009 r. Aby to osiągnąć, naszym priorytetowym zadaniem jest ratyfikacja traktatu lizbońskiego przez wszystkie państwa członkowskie. Pozwolę sobie skorzystać z okazji i pogratulować pięciu państwom członkowskim, które już tego dokonały.

Prezydencja ma świadomość, że procedury ratyfikacyjne są wyłączną i suwerenną kompetencją państw członkowskich. Niemniej jednak, sądzę, że możemy pozwolić sobie na wyrażenie życzenia, aby procedury przebiegały bez zakłóceń, płynnie i bez komplikacji. Jesteśmy przekonani, że traktat lizboński jest dobrym instrumentem oraz odpowiednim dokumentem, który ułatwi nam stawienie czoła współczesnym wyzwaniom stojącym przed Unią Europejską.

Pełne wdrożenie i wejście w życie traktatu lizbońskiego wymaga pewnych działań przygotowawczych. Prezydencja ma świadomość wszystkich wymienionych problemów oraz związanej z nimi potrzeby ustanowienia jednolitych ram do przeprowadzenia tych działań przygotowawczych. Ustanowiliśmy intensywniejszą współpracę z kolejną prezydencją (francuską) oraz z innymi instytucjami. Prezydencja dopilnuje, by wspomniane prace przygotowawcze przebiegały pod nadzorem na najwyższym szczeblu politycznym, to jest Rady Europejskiej, która z bliska będzie obserwowała postęp.

Chciałbym podkreślić, że wiele aspektów nowego Traktatu będzie możliwych do zrealizowania jedynie po złożeniu odpowiedniego wniosku przez Komisję Europejską lub w ścisłej współpracy z Parlamentem Europejskim. Prezydencja ma świadomość tych aspektów i w każdym przypadku będzie prowadzić przygotowania w sposób, który zaangażuje wszystkie zainteresowane strony.

Chciałbym zakończyć stwierdzeniem, że wszystkie strony zaangażowane w prace przygotowawcze działały w sposób odpowiedzialny. Mam nadzieję, że takie postępowanie będzie trwało nadal, ponieważ to najlepszy sposób, aby przyczynić się do sukcesu procedur ratyfikacyjnych oraz do wdrożenia traktatu lizbońskiego.

 
  
MPphoto
 
 

  Margot Wallström, wiceprzewodnicząca Komisji. − Panie przewodniczący, przede wszystkim chciałabym wyrazić zadowolenie z powodu przedmiotowego sprawozdania oraz pogratulować obydwu sprawozdawcom za pracę i przedstawienie go na posiedzeniu plenarnym. Komisja oczywiście w pełni podziela pogląd, że traktat lizboński jest bardzo pozytywnym krokiem z punktu widzenia przyszłości Unii. Jak już słyszeliśmy, jest on kolejnym krokiem naprzód w kierunku skuteczniejszej, bardziej demokratycznej i bardziej przejrzystej Unii.

W polityce liczy się podejmowanie właściwych decyzji, ponieważ daje nam to mandat demokratyczny. Jednak równie ważne jest właściwe podejmowanie decyzji. A zatem to, co czynimy, wybierając program polityczny w kwestii zmiany klimatu i energii, zmian w roamingu, bezpieczeństwa zabawek czy żywności, polityki transportowej, rolnictwa lub handlu, lub też to, co czynią państwo, jest niezmiernie istotne i nie zamierzamy zaprzestać wysiłków, dopóki nowy Traktat nie wejdzie w życie. Jednocześnie, musimy dostrzec również drugą stronę medalu, a mianowicie, jak działamy oraz w jaki sposób Traktat zmieni nasz sposób działania; jak możemy skuteczniej podejmować decyzje i poszerzać program polityczny, jak też priorytety obecnej Unii Europejskiej.

Jednym z kluczowych elementów nowego Traktatu jest sposób, w jaki wzmocni on mandat demokratyczny Europy zmieniając rolę Parlamentu, zwiększając możliwości stosowania współdecyzji, możliwości wpływu na kwestie budżetowe oraz porozumienia międzynarodowe, jak też bezpośredni związek pomiędzy wynikami wyborów europejskich a wyborem przewodniczącego Komisji.

Zapewni on także możliwości większego zaangażowania parlamentów krajowych. Dzięki temu zyskaliśmy już bardzo pozytywne doświadczenia we współpracy z parlamentami krajowymi, w asymilacji polityk Unii Europejskiej, jak też niektórych elementów demokracji uczestniczącej na rzecz bezpośredniego uczestnictwa obywateli.

Państwa sprawozdanie oczywiście zawiera także pewne obawy dotyczące porzucenia podejścia konstytucyjnego oraz rozszerzenia rozwiązań opt-in w odniesieniu do niektórych państw członkowskich. Wszyscy wiemy − jak już powiedziałam − że to cena, jaką musieliśmy zapłacić, aby osiągnąć konsensus i wydaje mi się, że wszyscy zdajemy sobie sprawę, że nic nie jest doskonałe - nawet nowy traktat reformujący. Jest to kompromis, lecz jest to jednocześnie rozwiązanie, na które wszyscy mogliśmy się zgodzić.

Ratyfikacja już trwa, lecz biorąc pod uwagę, że pięć państw członkowskich przyjęło Traktat, a dziesięć dalszych zainicjowało odpowiednie procedury, przed nami jest wciąż daleka droga, a proces nie jest jeszcze przesądzony.

Tymczasem musimy przygotować się na zgodne z naszymi nadziejami wejście w życie Traktatu na początku przyszłego roku, a prezydencja słoweńska sporządziła wykaz kwestii, w których należy podjąć działania mając na względzie wejście w życie. Miały już miejsce wstępne dyskusje na wiele tematów i będą one kontynuowane w nadchodzących miesiącach. Niektóre z kwestii są tematami wniosków Komisji, na przykład inicjatywa obywateli, będąca ważnym uregulowaniem, mającym na celu zwiększenie powiązania Unii z obywatelami.

Jestem gotowa zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby zapewnić Europejczykom możliwość korzystania z tego nowego narzędzia demokratycznego jak najwcześniej po wejściu w życie Traktatu. Warunkiem jest to, aby wniosek Komisji był gotowy na czas, a jednocześnie ważne jest, aby przed przyjęciem wniosku przeprowadzić pełne konsultacje. Będziemy oczywiście informować państwa na temat dalszych postępów i cieszymy się na współpracę w tej kwestii.

Komunikacja z obywatelami w trakcie procesu ratyfikacji − bez względu na wybraną metodę ratyfikacji − jak zaznaczyła Rada Europejska z czerwca, jest również istotna. Dlatego, zgodnie z zaleceniem zawartym w omawianym sprawozdaniu, pracujemy w ścisłej współpracy z władzami krajowymi i biurami Parlamentu Europejskiego.

Pozwolę sobie zatem podziękować państwu za zawarty w sprawozdaniu apel o szczerą współpracę pomiędzy instytucjami UE a władzami krajowymi w celu wyraźnego informowania obywateli Europy o zawartości Traktatu. Jest to w pełni zgodne z naszym podejściem i cieszymy się, że możemy dzielić się z Parlamentem oraz jego biurami naszymi produktami komunikacyjnymi i materiałami informacyjnymi na temat Traktatu − a mamy do przekazania same dobre wiadomości: Traktat, który dostarczy nam narzędzi pozwalających na postęp w prowadzeniu polityk, na które wskazują sondaże opinii publicznej, za każdym razem, gdy taka będzie wola naszych obywateli: zmiana klimatu i energia, kwestie migracji, wzrostu i zatrudnienia, środowiska oraz oczywiście rola UE na scenie globalnej. Są to sprawy, które pomogą nam właściwie podejmować właściwe decyzje.

 
  
MPphoto
 
 

  Andrew Duff, sprawozdawca komisji opiniodawczej Komisji Spraw Zagranicznych. − Panie przewodniczący! Jedną z najsilniejszych zalet nowego Traktatu będzie fakt, że rozpoczyna on nadchodzącą erę wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony. W traktacie zaproponowano radykalne zmiany struktury UE, zwłaszcza poprzez podniesienie rangi Wysokiego Przedstawiciela do Wiceprzewodniczącego Komisji, a także przewodniczącego Rady, mającego pod sobą trzyczęściową służbę dyplomatyczną. Istotne jest, aby te ustalenia zostały w pełni wdrożone, jak tylko Traktat wejdzie w życie: opóźnienie oraz kłótnie dotyczące łupów płynących ze zwycięstwa doprowadzą do dezorientacji państw trzecich i spowodują cynizm europejskiej opinii publicznej.

Z przekonaniem polecam przedmiotową opinię Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentowi.

 
  
MPphoto
 
 

  Thijs Berman, sprawozdawca komisji opiniodawczej Komisji Rozwoju. – (NL) Panie przewodniczący! Nowy Traktat oferuje wspaniałe możliwości dla rozwoju współpracy. Głównym powodem jest fakt, że zgodnie z Traktatem działania Komisji w dziedzinie rozwijania współpracy muszą uzupełniać własne inicjatywy państw członkowskich. Otwiera to wreszcie możliwość lepszej koordynacji pomiędzy Komisją a państwami członkowskimi − która jest konieczna i o którą apelowano w bardzo krytycznym sprawozdaniu OECD DAC Peer Review.

Celem jest ograniczenie ubóstwa − jest to cel właściwy. Z traktatu nicejskiego wykreślono kluczowy zapis: zdanie, które w sposób wyraźny wyłącza Europejski Fundusz Rozwoju z zakresu Traktatu − co oznacza, że EFR może obecnie zostać włączony do budżetu UE. Jest to bezwzględnie konieczne, ponieważ taki przepis daje nareszcie Parlamentowi pełną kontrolę demokratyczną również nad drugą połową unijnej działalności rozwojowej − a jest to zarówno potrzebne, jak i korzystne. Bez stałej kontroli Parlamentu Europejskiego nie uda się wprowadzić ograniczenia ubóstwa na centralne miejsce polityki zagranicznej UE, a tym bardziej bez powołania w przyszłości odrębnego komisarza UE ds. rozwoju.

 
  
MPphoto
 
 

  Carlos Carnero González, sprawozdawca komisji opiniodawczej Komisji Handlu Międzynarodowego. − (ES) Panie przewodniczący! Po pierwsze chciałbym pogratulować współsprawozdawcom za wspaniałą pracę, jakiej dokonali, oraz podziękować im, ponieważ, być może w drodze wyjątku od tego, co zazwyczaj ma miejsce w tej Izbie, udało im się włączyć główną sugestię wyrażoną przez Komisję Handlu Międzynarodowego w odniesieniu do sporządzania traktatu lizbońskiego.

Traktat zachowuje pod tym względem główne elementy konstytucji europejskiej, a jest to bardzo istotne, ponieważ oprócz ponownego stwierdzenia, że wspólna polityka handlowa jest wyłączną kompetencją UE i oprócz rozszerzenia jej zakresu, Traktat wprowadza również wspólnotową metodę podejmowania decyzji w odniesieniu do tej polityki, co oznacza większą demokrację i skuteczność − która jest w sumie głównym komunikatem, jaki musimy przekazywać obywatelom za pomocą traktatu lizbońskiego.

Byłem członkiem konwentu. Jestem dumny, że traktat lizboński wprowadza istotne elementy konstytucji, którą sporządziliśmy i która została zaaprobowana w tamtym czasie przez większość krajów, lecz chciałbym powtórzyć to, co powiedział współsprawozdawca poseł Méndez de Vigo: to nie jest koniec drogi, to nie jest koniec historii. Dlatego Komisja Handlu międzynarodowego zwraca uwagę również na pewne kwestie, które pominięto.

Mamy zatem rzeczywistość − czyli Traktat − oraz perspektywę, która w przyszłości będzie lepsza dzięki naszym osiągnięciom.

 
  
MPphoto
 
 

  Costas Botopoulos, sprawozdawca komisji opiniodawczej Komisji Budżetowej. (EL) Panie przewodniczący! Mam zaszczyt być sprawozdawcą Komisji Budżetowej w kwestii zmian wprowadzanych w sektorze budżetowym. Jest to jeden z najmniej znanych tematów, lecz wierzę, że jest jednym z najbardziej interesujących i najbardziej typowych w kontekście naszej dzisiejszej debaty, czyli debaty o ogólnych zmianach, jakie wnosi w naszym życiu traktat lizboński.

W sektorze budżetowym Parlament przyjmuje rolę równoznaczną z rolą Rady. Nie ma już rozróżnienia pomiędzy wydatkami obowiązkowymi a wydatkami nieobowiązkowymi. Od teraz decydujemy o wszystkim jako Parlament, w szczególności o polityce rolnej, co jest niezmiernie ważne. Szykują się jeszcze inne zmiany. Trwają zmiany dotyczące podziału ról w procedurze budżetowej pomiędzy Parlamentem a Radą. Jednak to kwestia przyszłości, nie możemy mieć pewności co do wyników. Myślę, że odnosi się to również do traktatu lizbońskiego w aspekcie ogólnym.

Traktat lizboński wprowadza pakiet politycznie daleko zakrojonych zmian, które będą służyć jako podstawa naszego planu politycznego. Uważam, że UE potrzebuje dzisiaj właśnie tego nowego planu politycznego.

Nie należy mówić, że traktat lizboński to koniec drogi. Przeciwnie, jest on ważnym krokiem pozwalającym nam na współpracę w lepszych i bardziej skutecznych ramach, dających Parlamentowi większe możliwości. Jest to szczególnie istotne, jeśli uwzględnimy doświadczenia wyciągnięte z konstytucji europejskiej. Skutkiem o zasadniczym znaczeniu wynikającym z zawiłej drogi do Lizbony jest to, że Europa nie zamknęła się w sobie, nie przyjęła też postawy bardziej defensywnej; stała się bardziej społeczna. W wyniku tego mamy obecnie więcej zapisów socjalnych i więcej praw. Czynione są próby otwarcia Europy na zewnątrz poprzez tę procedurę. Jest to moim zdaniem najbardziej znaczące doświadczenie; właśnie dlatego należy ratyfikować traktat lizboński.

 
  
MPphoto
 
 

  Ján Hudacký, sprawozdawca komisji opiniodawczej Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii. − (SK) Nowy traktat europejski, chociaż w niektórych aspektach nie jest doskonały, stanowi ważny instrument dalszej i głębszej integracji państw członkowskich, jak też narzędziem pozwalającym na skuteczniejsze i bardziej elastyczne funkcjonowanie struktur i instytucji, zarówno pomiędzy poszczególnymi państwami członkowskimi Unii Europejskiej, jak i pomiędzy UE a światem zewnętrznym.

Jednocześnie Traktat otwiera drzwi dla dalszego rozszerzenia Unii o nowe państwa członkowskie, aby spełniły się marzenia wielu ludzi o wspólnym europejskim domu. Karta praw podstawowych, która została prawnym składnikiem Traktatu, ma oczywiście ogromne znaczenie sama w sobie. Jednakże ze względu na to, że nie jest zbyt jasna, może spowodować pojawienie się pytań o naturalne prawa człowieka. Komisja Przemysłu, Badań Naukowych i Energii jest zdania, że z jednej strony nowy Traktat oferuje wystarczająco dużo przestrzeni dla realizacji wspólnych polityk, a z drugiej strony, na mocy zasady pomocniczości, zapewnia państwom członkowskim kompetencje wystarczające do kontynuacji własnych polityk i strategii dotyczących konkurencyjności, na przykład w branży przemysłowej.

Europejska Przestrzeń Badawcza wzmocni platformę naukową i technologiczną. Doprowadzi to do łatwiejszego transferu wiedzy naukowej i technologii oraz do nieograniczonej współpracy naukowców i badaczy, bez względu na granice państw. W odniesieniu do programów badań kosmicznych, cieszymy się, że Traktat oferuje platformę dla europejskiej polityki kosmicznej i wyraźnie stanowi o odpowiedniej współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną.

Ważnym sukcesem Traktatu jest zgoda co do wspólnej polityki energetycznej, z naciskiem na ulepszenie wewnętrznego rynku energii, gwarantującego bezpieczne dostawy, racjonalizację zużycia energii i oszczędności, rozwój źródeł alternatywnych oraz poprawę połączeń pomiędzy sieciami. Zaletą jest również fakt, że Traktat pozwala poszczególnym państwom członkowskim na kontynuowanie podejmowania decyzji o własnej mieszance źródeł energii. Ponadto, cieszę się, że mogę stwierdzić, iż Traktat zawiera protokół w sprawie Euratomu, który zachowa jego oryginalny skutek prawny: jestem pewien, że stworzy to warunki potrzebne dla logicznego i bezpiecznego rozwoju energii atomowej.

 
  
MPphoto
 
 

  Gérard Deprez, sprawozdawca komisji opiniodawczej Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych. − (FR) Panie przewodniczący! Panie i panowie! Komisja Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych wyraża poparcie dla sprawozdania przygotowanego przez posłów Corbetta i Méndeza de Vigo. Szczególnie cieszy nas fakt, że w sprawozdaniu podkreślono − co jest oczywiste, ale warto o tym wspomnieć − że najwięcej zmian Traktat wprowadza w obszarze wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości, w szczególności poprzez rezygnację z filarów i wprowadzenie metody wspólnotowej w odniesieniu do współpracy sądowniczej w sprawach karnych oraz współpracy policyjnej.

Jednakże, mimo iż jest to ważny przełom, w naszym sektorze nadal towarzyszy mu trudne do zaakceptowania zastrzeżenie. Posłowie powinni wiedzieć, że na mocy traktatu lizbońskiego wszystkie środki, które przed wejściem w życie Traktatu podlegałyby przyjęciu w ramach trzeciego filaru, pozostaną pod kontrolą Komisji, ponadto, również pod kontrolą Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, przez okres pięciu lat w tak wrażliwych obszarach, jak poszanowanie podstawowych praw i wolności.

Panie przewodniczący! Uważamy, że tak restrykcyjny zapis jest trudny do przełknięcia i dzisiaj potwierdzamy naszą determinację do unieważnienia go w stosunku do wszystkich aktów, które mają zostać przyjęte przed końcem obecnej kadencji Parlamentu. Mamy nadzieję, że negocjacje interinstytucjonalne pomiędzy Parlamentem Europejskim, Komisją i Radą będą mogły się rozpocząć jak najwcześniej, aby możliwe było osiągnięcie porozumienia co do sposobu pokonania tego problemu.

 
  
MPphoto
 
 

  Joseph Daul, w imieniu grupy PPE-DE. – (FR) Panie przewodniczący! Panie przewodniczący Rady! Pani wiceprzewodnicząca Komisji i szanowni zgromadzeni! Przede wszystkim chciałbym przekazać podziękowanie kolegom posłom Íñigo Méndezowi de Vigo i Richardowi Corbettowi za sporządzenie sprawozdania dotyczącego traktatu lizbońskiego, a w szczególności za wspaniałą pracę, jaką wykonali. Jednak jako przyjaciel mogę im również powiedzieć, że przecież za to im płacą.

Nasza debata nastąpiła w czasie, gdy pięć państw członkowskich już ratyfikowało Traktat, a Polska ogłosiła, że przygotowuje się do rozpoczęcia procesu ratyfikacyjnego. W imieniu członków Europejskiej Partii Ludowej (Chrześcijańscy Demokraci) i Europejskich Demokratów, a także grupy PPE-DE, pragnę powtórzyć, jak ogromne znaczenie dla odrodzenia europejskiej dynamiki ma ten Traktat.

Po dwóch latach impasu i obaw instytucjonalnych, Unia Europejska przygotowała sobie narzędzia, których potrzebuje, aby skutecznie działać. Członkowie grupy PPE-DE są zdania, że dzięki nowemu traktatowi UE jest bardziej demokratyczna, bardziej widoczna, a zatem ma większy wpływ w obrębie własnych granic, jak też na świecie.

Traktat lizboński sygnalizuje powrót do polityki w Europie. Większa demokratyzacja, jasność i widoczność oraz zwiększenie skuteczności Unii Europejskiej zostały uznane przez sprawozdawców przedmiotowego dokumentu za główny postęp traktatu lizbońskiego. Demokracja jest wzmocniona poprzez rozszerzenie kompetencji Parlamentu Europejskiego, jedynej instytucji wybieranej w wyborach powszechnych. Współdecyzja staje się zasadą. Przewodniczący Komisji będzie wybierany przez Parlament Europejski. Rola parlamentów krajowych w kwestiach dotyczących pomocniczości zostanie zwiększona. Nasza grupa bardzo się z tego cieszy. Europa nie będzie już wykluczona z debat krajowych. Nie będą już więcej mieli wymówki, aby nas krytykować. Obywatele będą mieli prawo inicjatywy. Poprzez zebranie miliona podpisów od obywateli 27 państw członkowskich, obywatele będą mieli możliwość wystosowania bezpośredniego zaproszenia do Komisji w celu przedstawienia nowego wniosku.

Ponadto prawa obywateli będą chronione przez kartę praw podstawowych, wiążącego narzędzia prawnego zapisanego w traktacie. Jesteśmy bardzo dumni z tego postępu. Wraz z otwarciem dla opinii publicznej debat legislacyjnych w Radzie, Europa będzie bardziej przejrzysta, a dzięki objaśnieniu kompetencji Unii Europejskiej, jej funkcjonowanie będzie bardziej zrozumiałe.

Zwiększenie możliwości stosowania głosowania metodą większości kwalifikowanej ograniczy ryzyko impasu instytucjonalnego i umożliwi wdrażanie niezbędnych wspólnych polityk. Ponadto Europa potwierdzi swoją polityczną rolę na scenie międzynarodowej. W ramach swoich kompetencji UE będzie mówiła słyszalnym głosem i będzie podejmowała decyzje wymagane w polityce energetycznej, zagranicznej, we współpracy sądowej i policyjnej oraz w polityce środowiskowej.

Jeśli chodzi o energię, Traktat wprowadza podstawę prawną dla europejskiej polityki dostaw energii i energii ze źródeł odnawialnych. W polityce zagranicznej UE będzie wreszcie reprezentowana przez Wysokiego Przedstawiciela Unii do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa. W obliczu zmieniającego się świata i wielu różnorodnych wyzwań Unia Europejska musi mieć środki pozwalające na potwierdzenie jej pozycji jako kluczowego partnera w stosunkach światowych.

Zauważyłem już jakiś czas temu na Bliskim Wschodzie, że od Europy oczekuje się więcej: nie tylko tego, aby Europa płaciła, ale by zaoferowała cały swój autorytet polityczny; to samo będzie miało miejsce w przypadku Kosowa i Bałkanów. W dziedzinie współpracy policji i sądów, ważne jest, aby UE przyjęła zdecydowane i skoordynowane środki na rzecz walki z globalizacją przestępczości i zagrożeniami terrorystycznymi.

Traktat lizboński oferuje UE środki pozwalające na podjęcie dalekosiężnych reform, aby ten cel osiągnąć. Gdy Unia Europejska będzie bardziej zrozumiała i bardziej zjednoczona, będzie mogła zaznaczyć swoją pozycję jako światowy lider w walce z globalnym ociepleniem. Wyśle również wyraźny komunikat do państw rozwijających się, zachęcający je do przyjmowania faktycznych strategii zrównoważonego rozwoju.

Członkowie grupy PPE-DE z przekonaniem wierzą, że dziedziny te powinny być przedmiotem polityk europejskich. Oczywiście wielu z nas − na co wskazują sprawozdawcy − ubolewa nad faktem, że podejście konstytucyjne wiązało się z koniecznością porzucenia jakichkolwiek odniesień do symboli Europy.

Wielkim wyzwaniem jest obecnie ratyfikacja Traktatu. W imieniu członków grupy PPE-DE, apeluję do państw członkowskich o podążanie za przykładem Węgier, Słowenii, Rumunii, Malty i Francji i ratyfikowanie traktatu lizbońskiego, tak aby wszedł w życie z początkiem 2009 r.

Dziękuję państwu za uwagę i mam nadzieję, że dzisiaj przewodniczący grupy socjalistów Martin Schulz podąży za moim przykładem.

(Oklaski)

 
  
MPphoto
 
 

  Martin Schulz, w imieniu grupy PSE. – (DE) Panie przewodniczący! Panie i panowie! Wygłaszając moje uwagi z pewnością mogę oszczędzić sobie trudu ponownego zagłębiania się w szczegóły dotyczące sprawozdania autorstwa posłów Corbetta i Méndeza de Vigo. Sprawozdawcy i współsprawozdawcy komisji opiniodawczych już odpowiednio to uczynili. A zatem w środku mojego wystąpienia mogę pozwolić sobie na zadanie raczej podstawowego pytania, pytania związanego z faktem, że w dniu takim jak dzisiaj, gdy Parlament Europejski wydaje swoją opinię o fundamentalnym osiągnięciu w historii zjednoczonej Europy, możemy zatrzymać się na moment i zadać pytanie: dlaczego to robimy? Jaki jest faktyczny cel takiej praktyki? Po co nam ten Traktat?

Stuletnia historia mieszkańców tego kontynentu to krótki okres. Jednak, jeśli cofnąć się o sto lat do roku 1908 − Turcją rządził sułtan. Rosja była pod panowaniem carów. Miasto, w którym dziś obradujemy, było częścią Rzeszy Niemieckiej pod rządami Wilhelma II. Francja miała rozległe imperium kolonialne, a Wielka Brytania własne Imperium. Pięćdziesiąt lat temu minęło już 25 lat od przejęcia władzy przez Adolfa Hitlera, co miało miejsce przed 75 laty. Tymczasem Józef Stalin popełniał potworne zbrodnie, doszło do tragedii w Auschwitz, a 50 lat temu Związek Radziecki pod przywództwem Nikity Chruszczowa oraz Stany Zjednoczone, pod rządami Eisenhowera, przypieczętowały powojenny porządek w Jałcie. Dwadzieścia pięć lat temu wyczerpała się potęga Związku Radzieckiego, a świat w zamian za to wybrał niewłaściwą ścieżkę − jeśli chodzi o gospodarkę − ścieżkę „reaganomiki”.

Dzisiaj nie możemy sobie nawet wyobrazić, co wydarzy się w ciągu kolejnych 25 lat. Jedno jest pewne: jedyną szansą, że państwa, które rządziły połową świata 100 lat temu − Francja i Wielka Brytania − nadal są w stanie zapewnić sobie obecnie wpływ na świecie oraz być może nadal są w stanie odgrywać rolę za 25, 50 i 100 lat, nie jest to, że wciągniemy atrakcyjne flagi, ale to, że zadamy pytanie: jak zagwarantuję, że w mniejszym świecie mającym ograniczone wpływy − ponieważ jest więcej liczących się podmiotów, jak na przykład Chiny, Indie i kontynent południowoamerykański − jak zagwarantuję jako odpowiedzialny polityk w tej globalnej wiosce, że mój naród, mój kraj, będzie mógł odegrać swoją rolę w światowej demokracji, dobrobycie i stabilności?

Nie możemy już dokonać tego sami. Możemy dokonać tego tylko wspólnie − przynajmniej my, Europejczycy. Być może Stany Zjednoczone mogą przetrwać same w tej światowej konkurencji. Może również Chiny oraz Indie − chociaż Chiny i Indie już zawierają wzajemne porozumienia o współpracy w dziedzinie technologii. Kiedy mówimy o tym traktacie, chciałbym bardzo porozmawiać jeszcze o tym, dlaczego nigdy nie dyskutujemy o fakcie, że ministrowie przemysłu i rozwoju Chin i Indii spotykali się w ostatnim roku w celu podpisania porozumienia o współpracy.

Dwa państwa, stanowiące jedną trzecią światowej populacji, podpisują porozumienie o współpracy! A my, Europejczycy, co my robimy? Zostajemy na właściwej drodze, aczkolwiek z niedostateczną konsekwencją i nie w pełni, ale trzymamy się właściwej ścieżki, ścieżki scharakteryzowanej słowami: w jedności siła! Każdy, kto będzie podążał nią samotnie, na dłuższą metę straci. Każdy, kto żegluje w eskortowanym konwoju, kto bezpiecznie wprowadzi statek do portu, statek płynący nie za okrętem flagowym, lecz w szeregu statków o jednakowym statusie, wygra − bez względu na to, czy jesteśmy dużym, czy małym państwem, w tej Unii mamy równy status. Łączymy nasze siły w ramach, które pozwalają nam na współpracę gospodarczą, społeczną i demokratyczną, na równi z innymi regionami tego świata, w celu ochrony praw człowieka i zabezpieczenia pokoju na świecie. Taki jest cel Traktatu!

A zatem my, socjaldemokraci, socjaliści zasiadający w tej Izbie, chcemy z głębokim przekonaniem wyrazić poparcie dla tego Traktatu oraz dla opinii sprawozdawców na jego temat, ponieważ uważamy, że jest to właściwa droga. Tym, którzy ogłaszali 100 lat temu, że świat odrodzi się na wzór niemiecki lub że Pax Britannica zdominuje świat, lub że zapanuje zwierzchnictwo francuskie Communauté Française, albo, że cezaropapizm przeważający w Moskwie w ówczesnym czasie oznacza, że należy czcić jedną osobę jako Imperatora i Boga; tym, którzy mówili światu, że rzeczą najważniejszą jest flaga, pod którą będziemy musieli się gromadzić, a nie duch miejsca, który jest naszym zdaniem najważniejszy; tym, którzy twierdzili, że nacjonalizm i wyższość jednego narodu doprowadzi do osiągnięcia celu, możemy powiedzieć jedynie, że 100 lat historii za nami dowodzi czegoś przeciwnego.

François Mitterrand miał rację, mówiąc w tym Parlamencie, że nacjonalizm ostatecznie zawsze oznacza jedno: wojnę. Historia Europy dostarcza dowody na to, że skrajny nacjonalizm zawsze oznacza wojnę. Możemy na to odpowiedzieć: nacjonalizm nigdy nie jest przyszłościowym rozwiązaniem! Solidarność między narodami − oto rozwiązanie na przyszłość, taki jest cel Traktatu.

(Oklaski)

 
  
MPphoto
 
 

  Andrew Duff, w imieniu grupy ALDE. – Panie przewodniczący! Świat oczekuje na Unię Europejską mającą większe możliwości działania na scenie światowej.

Wewnątrz Unii wiele osób pragnie ujrzeć koniec pozornie niekończących się kłótni o nasz system rządów. Chociaż miałem przyjemność brać udział w konferencji międzyrządowej, a następnie w Konwencie, sądzę, że będę tu mówił w imieniu nas wszystkich, jeśli stwierdzę, że podzielamy opinię, że powinno się położyć kres tym problematycznym sporom na długi czas. Z pewnością czekam na czas, gdy będziemy mogli skupić się na poprawie jakości polityki płynącej z Brukseli do Strasburga. Ten czas nadejdzie wraz z wejściem w życie traktatu lizbońskiego, ponieważ skutecznie łączy on zmianę polityki z oczekiwanymi i koniecznymi reformami w zakresie kompetencji, instrumentów i procedur.

Niektórzy − a z pewnością niektórzy obecni na tym posiedzeniu − woleliby odrzucić Traktat i cofnąć zegar z powrotem do Nicei, a być może nawet dalej, do myślenia XIX-wiecznego. Wśród tych osób jest niestety brytyjska Partia Konserwatywna, która nie potrafi zaproponować wspólnego europejskiego rozwiązania wspólnych problemów, przed którymi stoją wszyscy Europejczycy.

Wiem, że Wielka Brytania jest miejscem osobliwie zapatrzonym w siebie i prawdą jest, że nawet rząd nadmiernie obawia się konfrontacji z nacjonalistami i ksenofobami oraz nalega na ubieganie się o przyznanie dających skutek przeciwny do zamierzonego klauzul opt-out, odnoszących się do kluczowych obszarów zjednoczonej Europy, czasem spychając Wielką Brytanię na margines. Liberalni Demokracji wyrażają żal z tego powodu i czekają na czasy, gdy Wielka Brytania znajdzie bardziej dogodne miejsce w ramach silniejszej i bardziej zjednoczonej, demokratycznej i skutecznej Unii, jaką obiecuje ten wspaniały Traktat.

(Oklaski)

 
  
MPphoto
 
 

  Brian Crowley, z ramienia grupy UEN. (GA) Panie przewodniczący! Przywódcy Unii Europejskiej podpisali traktat reformujący UE w grudniu. Traktat ten zapewni Unii Europejskiej bardziej efektywne funkcjonowanie w nadchodzących latach.

Skuteczniejsza Unia oznacza silniejszą gospodarkę Europy i Irlandii. Każdy organ, istniejący przez ponad pół wieku, wprowadza zmiany, aby stawić czoła nowym wyzwaniom. Irlandczycy mieli dobre powody, aby głosować za przyjęciem tego Traktatu.

Korzyści gospodarcze i finansowe płynące z zaangażowania w ramach Unii Europejskiej są oczywiste dla każdego, we wszystkich państwach członkowskich. Istotnie, jednolity rynek jest jednym z najważniejszych dokonań, jakie miały w ciągu ostatnich 30 lat rozwoju Unii Europejskiej. Oczywiście każda organizacja, która rozpoczynała swoje istnienie od sześciu państw członkowskich, wymaga zmian zasad w miarę swojego rozwoju i rozszerzania.

Dlatego uważam, że Irlandczycy w zbliżającym się referendum zagłosują za Traktatem. Zagłosują za, ponieważ widzieli ogromne bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Irlandii. Widzieli znaczny rozwój infrastruktury oraz rozwój społeczny na Wyspie. Widzieli wielką pracę nad utrzymaniem pokoju na Wyspie, która zbliżyła dawniej podzielone społeczności. Wszyscy, którzy wytykając palcem, mówią „Europa jest fałszywa”, „Europa jest zła”, czy „spójrzcie, co z tego wyniknie”, całkowicie ignorują dowody w terenie: rozwój społeczny, rozwój gospodarczy, rozwój kulturalny. W istocie wielu ludzi, mówiąc o roli Europy na scenie światowej, zapomina, że w samym tylko 2006 r. Unia Europejska składająca się z 27 państw członkowskich przekazała 46 mld EUR na rzecz krajów rozwijających się: jest to największa kwota pomocy rozwojowej w skali światowej.

Dlatego jestem przekonany, że Irlandczycy, jeśli ta informacja zostanie im właściwie przekazana w kolejnych miesiącach, zagwarantują ratyfikację tego Traktatu.

 
  
MPphoto
 
 

  Johannes Voggenhuber, w imieniu grupy Verts/ALE. – (DE) Panie przewodniczący! Panie i panowie! Aby osiągnąć wynik, który dzisiaj oceniamy, potrzebowaliśmy ośmiu lat, dwóch Konwentów, trzech konferencji międzyrządowych i dwóch projektów traktatów. Proszę mi pozwolić w tym momencie, po upływie tak długiego czasu, na skierowanie osobistych podziękowań za możliwość reprezentowania tego Parlamentu na obu Konwentach oraz za pełnienie funkcji sprawozdawcy PE, wspólnie z Andrew Duffem, w sprawie karty praw podstawowych UE i konstytucji. Był to dla mnie największy zaszczyt, jakiego dostąpiłem w karierze politycznej. Dziękuję bardzo.

Treść oraz postęp osiągnięty przez ten Traktat można ocenić szczegółowo. Kładzione są fundamenty pod pierwszy ponadnarodowy traktat w historii. Najbardziej aktualny i najbardziej wszechstronny kodeks praw podstawowych staje się prawem europejskim. Umocowanie celów i praw społecznych wskazuje na drogę w kierunku kolejnego zadania: utworzenia i zbudowania europejskiej unii społecznej. Unia, mając własną osobowość prawną, zmienia się ze stowarzyszenia luźno współpracujących państw w niezależny podmiot, o znaczeniu historycznym. Jeśli chcemy odnieść sukces w ożywieniu tego Traktatu, wspólnota polityczna będzie musiała zamienić się z projektu elit i kancelarii państwowych w res publikę.

Jednak dzisiaj nie jestem pewien, czy mamy świadomość, że dokonujemy tej oceny w bardzo trudnych i szczególnych okolicznościach europejskiej historii. W ostatnim wydaniu Der Spiegel, przeczytałem stwierdzenia Henry'ego Kissingera, byłego sekretarza stanu USA, który podsumował: „Europejczycy nie chcą zrozumieć”. Chociaż ja dobrze rozumiem instynktowne kręcenie głową pana Schulza na początku, chciałbym zatem zacytować głos z zewnątrz w tej sprawie. Henry Kissinger opisuje zniknięcie państwa narodowego w Europie jako główne wyzwanie naszych czasów. Kissinger pisze: „Problem obecnie jest następujący: państwa narodowe nie tylko zrezygnowały z części własnej suwerenności na rzecz Unii Europejskiej, lecz także z części wizji własnej przyszłości. Ich przyszłość jest obecnie związana z Unią Europejską, a UE nie osiągnęła jeszcze wizji i lojalności porównywalnej z państwem narodowym. Istnieje zatem próżnia pomiędzy przeszłością a przyszłością Europy”.

Jest to najlepszy obecnie opis tego Traktatu. Naświetla on działania rządów związane z projektem konstytucji, ponieważ te notatki na marginesie oraz zmiany, które sami nieustannie robiliśmy na jej prezentacji w celu zabezpieczenia osiągnięć, a następnie próbując je niechętnie zatwierdzić, oznaczają utratę europejskiego ducha i potęgi, która tworzy tożsamość, lojalność i poparcie obywateli. Potęga, aby ustanawiać nowe otwarcia, tworzyć nowe porządki, dostarczać nowe rozwiązania, nieustannie, codziennie rozpoczynać od nowa: to Europa. Ta potęga została znacznie osłabiona z powodu − tu wyrażę się dosyć bezpośrednio − postawy reakcyjnej rządów krajowych i kancelarii państwowych, wzmocnionej językiem konstytucji europejskiej i reform z nią związanych. Nie powinniśmy utracić tej świadomości, z uwagi na faktyczne osiągnięcia tego Traktatu. Ponieważ nie udało się uczynić obywateli władcami Unii Europejskiej, pierwszym zadaniem tego Parlamentu na przyszłość jest podążanie z duchem tej konstytucji, aby uczynić tę Unię unią obywateli, a nie państw, aby znaleźć siłę, by stworzyć z europejskiej integracji res publikę i zademonstrować siłę Europy, poprzez tworzenie nowej tożsamości wraz z obywatelami.

(Oklaski)

 
  
MPphoto
 
 

  Mary Lou McDonald, w imieniu grupy GUE/NGL. – Panie przewodniczący! Traktat lizboński będzie podlegał kontroli demokratycznej jedynie Irlandczyków. Istnieje wyraźna obawa przed organizowaniem referendów w innych państwach − nie mogę zrozumieć, dlaczego. Dlaczego jest taka obawa, skoro tak wiele mówimy o demokracji? Kto z nas boi się usłyszeć głos narodu?

W tej Izbie, mówimy językiem pokoju, a traktat lizboński zobowiązuje nas do dalszego zwiększania unijnych wydatków na wojsko oraz do dalszego wspierania przemysłu zbrojeniowego w Europie. Dlaczego staramy się dorównać Stanom Zjednoczonym? Czy naprawdę uważamy, że stworzenie europejskiego odpowiednika USA przyczyni się do pokoju na świecie? Ja tak nie uważam.

Dalej pokutuje mit, że UE ceni usługi na rzecz społeczeństwa i prawa pracowników, podczas gdy wszystkie faktyczne dowody świadczą o czymś przeciwnym. Proszę zapytać mieszkańców Vaxholm czy pracowników Irish Ferries o zaangażowanie UE w potwierdzenie praw pracowników.

Dlaczego winszujemy sobie tego, że jesteśmy znaczącymi ofiarodawcami pomocy na rzecz krajów rozwijających się, a jednocześnie opracowujemy porozumienia o partnerstwie, które zmuszają ubogie państwa do wydawania swoich rynków na pastwę europejskich ambicji gospodarczych?

Jak ktoś, kto wierzy w demokrację, pokój czy usługi na rzecz obywateli, może dziś wyrażać poparcie dla traktatu lizbońskiego? Traktat ten nie dotyczy reformy czy skuteczności; daje on carte blanche dla dalszej erozji demokracji; już same klauzule zmieniające tego dowodzą. Jest to karta na rzecz dalszej prywatyzacji. Traktat nie oferuje żadnych korzyści dla środowiska naturalnego, nie gwarantuje nic nowego w odniesieniu do ochrony praw pracowników, natomiast daje potężnym instytucjom UE wolną rękę dla dalszej militaryzacji Unii. Czy Europejczycy mogliby poprzeć taki Traktat? Sądzę, że nie, i może właśnie dlatego nie pyta się ich o zdanie.

Jako Irlandka, jako dumna Europejka, pragnę, aby mój kraj miał swobodę podejmowania decyzji leżących w najlepszym interesie mojego narodu. Pragnę, aby wszystkie państwa członkowskie, duże i małe, w równym stopniu korzystały z takiego prawa. Wspólnie i na drodze demokratycznej możemy spowodować pozytywną zmianę, działając na korzyść naszych narodów oraz na korzyść globalnej wioski. Musimy zreformować Unię Europejską, aby mogła nam umożliwić osiągnięcie tych celów, aby stworzyć Europę, której chcą nasze narody i na jaką zasługują. Traktat lizboński jest złym rozwiązaniem dla Irlandii, jest złym rozwiązaniem dla Europy oraz dla całego świata.

 
  
MPphoto
 
 

  Nigel Farage, w imieniu grupy IND/DEM. – Panie przewodniczący! To, czym zajmuje się dziś Parlament Europejski, czyli ta debata i następujące po niej głosowanie, to nic innego, jak kolektywne zaangażowanie w oszustwo. Serwujecie nam stek kłamstw, ponieważ nie chcecie, aby Europejczycy mieli referenda, które im obiecaliście. Świadczy to o narzuceniu obywatelom woli klasy politycznej.

Wszyscy znamy prawdę: traktat lizboński to to samo, co konstytucja UE − zawiera dokładnie taką samą liczbę nowych kompetencji oraz identyczną ilość przypadków zniesienia prawa weta. Nowy Traktat jest praktycznie identyczny pod każdym względem z traktatem konstytucyjnym, a właściwie jest on traktatem konstytucyjnym, ponieważ nadaje Unii Europejskiej pełną osobowość prawną oraz, co gorsza, daje możliwość zmiany Unii w przyszłości, bez konieczności zwoływania konferencji międzyrządowej. Daje on Unii możliwość stanowienia prawa regulującego dosłownie każdy aspekt naszego życia.

Wmawia mi się jednak, że nie mam powodu do obaw, ponieważ zrezygnowano z flagi i hymnu. A więc wciągnijmy tę drugą flagę! Przed nami powiewa właśnie ogromna flaga. Flaga nonsensu. To wszystko część tego kłamstwa. Prawda jest taka, że boicie się przeprowadzić referendum. Nie chcecie usłyszeć głosu ludzi, a teraz odwołujecie się do metod totalitarnych, byle tylko przegłosować ten Traktat.

Słyszeliśmy, jak poseł Cohn-Bendit powiedział, że przeciwnicy Traktatu są umysłowo chorzy. Poseł Schulz mówił, że ci z nas, którzy sprzeciwiają się jawnej nieuczciwości tego projektu, zachowują się jak naziści w latach 30. XIX w. Cóż, sądzę, że przeciętni uczciwi obywatele Europy sami zdecydują, kim są ekstremiści.

Życzę Irlandczykom oraz ludziom wierzącym w demokrację powodzenia za tych kilka miesięcy. Mam nadzieję, że wyślą w świat wielkie i donośne „nie” i mam nadzieję, że głos Europejczyków zostanie usłyszany − nie myślę tu tylko o waszym głosie, o głosie klasy politycznej. Możecie być dzisiaj zadowoleni z siebie, ale otacza was coraz większa pogarda.

 
  
MPphoto
 
 

  Jim Allister (NI). – Panie przewodniczący! Odrzucam przedmiotowe sprawozdanie; odrzucam też Traktat, za poparciem którego sprawozdanie się opowiada. Przed referendum we Francji i Holandii słyszeliśmy wiele pustej gadaniny w tym Parlamencie na temat woli ludzi. Dlaczego? Ponieważ w swej arogancji przywódcy polityczni UE wierzyli, że ludzie dadzą się zwieść ich propagandzie na temat konstytucji. Nagle, gdy ludzie zrozumieli, o co chodzi, politycy stracili rezon, przerażeni, że ludzie znów ich odrzucą.

Dlatego priorytetem przez ostatnie trzy lata było uknucie międzyrządowego spisku, aby narzucić Europejczykom tę konstytucję, nie śmiąc zapytać ich o zdanie. Taka arogancja, taka tyrania − ze względu na to, że konstytucja polega tylko na przekazaniu coraz większej ilości uprawnień despotom z Brukseli − jest oczywiście po myśli tym, którzy zbyt się boją, aby zorganizować referendum.

 
  
MPphoto
 
 

  József Szájer (PPE-DE). – (HU) Panie przewodniczący! Panie i panowie! Chciałbym przede wszystkim zaznaczyć, że jest nie do przyjęcia, aby w tym Parlamencie ktokolwiek ogłaszał się jedynym rzecznikiem ludzi i twierdził, że wszyscy pozostali reprezentują jedynie poglądy elit politycznych. Taka postawa jest nie do zaakceptowania.

Wielu posłów tu zgromadzonych oraz wielu Europejczyków, których reprezentujemy, uważa, że silniejsza Europa jest nam potrzebna. Ostatnio nowe państwa członkowskie również zrozumiały, że problem z Europą nie polega na tym, że ogranicza ona naszą suwerenność czy odbiera nam szanse, lecz na tym, że nie jest w wystarczającym stopniu zdolna do wspólnego działania. Omawiany dzisiaj nowy Traktat, traktat lizboński, dostarczy nam środki, aby tego dokonać.

Oczywiście wielu z nas także nie jest w pełni zadowolonych z konsekwencji wprowadzenia traktatu lizbońskiego. Jednocześnie musimy powiedzieć, że to jest odpowiedni moment − po ratyfikacji traktatu lizbońskiego − na wprowadzenie w życie koncepcji nowej Europy, takiej, jaką zawarto w traktacie lizbońskim. Innymi słowy, w przyszłych latach potrzebna jest nam silniejsza Europa oraz spokojny okres na utrwalenie nowych zasad.

Szczególnie cieszy mnie, że Traktat również wyraźnie zabrania dyskryminacji wobec przedstawicieli mniejszości. W Unii Europejskiej dużo mówimy o wartościach oraz o różnorodności, lecz europejska ochrona mniejszości aż do tej pory była oparta na chwiejnych podstawach. Taka możliwość oraz zapis, który ją gwarantuje, otwiera przed Europą nowe drogi, aby zamienić retorykę zwykle towarzyszącą takim kwestiom, na rzeczywistość. Przecież nie da się mówić o wartościach i wspólnych zasadach, jeśli wyklucza się z tego procesu mniejszości i poszczególne wspólnoty etniczne, które stanowią budulec wspólnej Europy.

Z zadowoleniem przyjmuję ten Traktat oraz gratuluję sprawozdawcom.

 
  
MPphoto
 
 

  Hannes Swoboda (PSE).(DE) Panie przewodniczący, panie i panowie! Bardzo wiele powiedzieliśmy dotychczas o tym, czego chcą ludzie w Europie. Podobnie jak mój przedmówca, mogę zapytać: chcą silniejszej Unii. Dlaczego? Niektórzy widzą w globalizacji wielką szansę i chcieliby, żeby Europa również z niej skorzystała. Wielu – być może większość – postrzega globalizację jako zagrożenie. Obawia się jej i chciałoby nie odczuć jej negatywnych skutków – i spodziewa się, że Europa im w tym pomoże.

Rzecz jasna, pytanie, jakie należy zadać, brzmi: co zyskamy dzięki traktatowi reformującemu, tak znakomicie przedstawionemu przez obu sprawozdawców? Odpowiedź jest oczywista: Traktat wzmocni Unię Europejską, w najmniejszym stopniu nie osłabiając demokracji. Wręcz przeciwnie: daje on aż za wiele demokratycznej swobody Parlamentowi Europejskiemu i parlamentom krajowym, pozostawiając zarazem dość szeroki zakres uprawnień do wspólnego działania tej Unii Europejskiej, która powstanie dzięki jego zapisom. To najistotniejsza kwestia. Na tej podstawie twierdzę, że wiele spośród interesów obywateli jest należycie reprezentowanych.

Jak zatem powinniśmy wykorzystać te uprawnienia do wspólnego działania, nadane nam w różnych formach – mam na myśli zwłaszcza wysokiego przedstawiciela, który, występując jako wiceprzewodniczący Komisji, będzie mógł zrobić więcej na rzecz wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa? Dla przykładu, jeżeli chodzi o problemy dotyczące energii, jako Unia Europejska moglibyśmy razem, zyskując dzięki traktatowi reformującemu dodatkowe kompetencje w tym obszarze, wypracować ostatecznie zasady zagranicznej polityki energetycznej, które byłby należycie przygotowane pod względem merytorycznym i formalnym, a które dałyby nam lepszą pozycję wyjściową w kontaktach z Rosją i innymi potęgami energetycznymi. Wyposażeni w przysługujące Unii jako całości uprawnienia w dziedzinie handlu zagranicznego, razem moglibyśmy też lepiej reprezentować interesy naszych pracowników i naszej gospodarki w kontaktach z zagranicą. Dysponując wspólnymi kompetencjami w zakresie ochrony środowiska razem moglibyśmy ponadto zagwarantować, że obrót limitami emisji szkodliwych substancji oraz docelowe wartości emisji, jakie zamierzamy osiągnąć, nie przyniosą szkody ani gospodarce UE, ani ludziom w niej zatrudnionym, ale przyczynią się do lepszego zrozumienia na całym świecie spraw związanych z ochroną środowiska naturalnego.

Wszystko, o czym wspomniałem, to wielka zaleta traktatu reformującego – z tego względu ja również zdecydowanie popieram działania podejmowane przez sprawozdawców, które pozwolą zagwarantować, że Unia Europejska jednocześnie zyska większą zdolność działania i stanie się bardziej demokratyczna.

 
  
MPphoto
 
 

  Bronisław Geremek (ALDE). – Panie przewodniczący! Przyjęcie traktatu lizbońskiego przez państwa Unii Europejskiej będzie wielkim faktem w historii Europy i w historii Unii Europejskiej. Sprawozdanie dzisiaj nam przedstawione daje możliwość Parlamentowi jasnego wypowiedzenia, jakie znaczenie ma przyjęcie traktatu lizbońskiego.

Mam nadzieję, że zostanie on ratyfikowany, tak jak został podpisany. Cieszę się z tego, że mój kraj, Polska, zapowiada szybką ratyfikację traktatu lizbońskiego. Chciałbym także myśleć, że jest jedność wewnętrzna między traktatem, który jest ratyfikowany, i kartą praw podstawowych. Karta praw podstawowych określa świat wartości, fundament ideowy Unii Europejskiej. I stąd byłoby aktem niezrozumiałym, nawet powiedziałbym aktem schizofrenii politycznej, rozdzielanie tych dwóch aktów. Oba te akty są mocno zespolone.

Jestem przekonany, że traktat lizboński wytwarza możliwość tego, ażeby nasza Unia stała się bardziej zespolona. Tworzy on mechanizmy. To nie jest tak, że ten traktat wytwarza ramę prawną sztywną i jednoznacznie określoną. Tworzy mechanizmy, którymi Unia Europejska będzie mogła teraz swoją integrację pogłębiać. Ten traktat, bowiem, stwarza perspektywę, w której Unia Europejska ma wymiar polityczny. Stwarza taką perspektywę, w której Unia Europejska jest zdolna do tworzenia polityk solidarności. Stwarza sytuację, w której wielkie instytucje Unii Europejskiej mogą razem pracować i co może najważniejsze, stwarza miejsce dla obywatela z jego troskami codziennymi, z jego wolą uczestnictwa w procesie europejskim.

I sądzę, że dzięki temu traktatowi wytworzy się duch europejski, który właśnie pozwoli interpretować także ten traktat. Niejasności tego traktatu stwarzają pole zwłaszcza dla Parlamentu, ale też dla wszystkich instytucji, wytworzenia faktami tego, co chcemy zbudować. Dlatego, że jaka będzie rola przewodniczącego Unii Europejskiej, jaka będzie rola przewodniczącego Komisji, przewodniczącego Parlamentu, ministra spraw zagranicznych, wysokiego przedstawiciela, zależy zarówno od ludzi, jak i od współpracy. I pozwalam sobie, panie przewodniczący, powiedzieć, że mam nadzieję, że w przyszłości wszystkie te cztery wielkie odpowiedzialności wewnątrz Unii Europejskiej będą pochodziły z wyboru. I myślę, że nawet już teraz traktat lizboński pozwoliłby na połączenie funkcji przewodniczącego Komisji i przewodniczącego Unii. Byłoby to dla Unii Europejskiej wzmocnieniem.

 
  
MPphoto
 
 

  Bogdan Pęk (UEN). – Panie przewodniczący! Proces integracji europejskiej sam w sobie nie jest czymś złym, wręcz przeciwnie. Jeśli byłby przeprowadzany uczciwie, na zasadach solidaryzmu i rzeczywistego poszerzania demokracji, mógłby być powszechnie akceptowany. Tymczasem dzisiaj nad tym gmachem i nad Unią Europejską unosi się duch powszechnej obłudy. Nie da się zaprzeczyć, że budowa tego quasi-państwa europejskiego na takich zasadach, jak zapisane w traktacie, zdecydowanie ograniczy realną demokrację, która stanie się w rzeczywistości demokracją blankietową.

W samym Parlamencie ograniczono demokrację wypowiedzi i manifestowania woli politycznej posłów. Instytucje europejskie i biurokracja europejska przejmuje kluczowe kompetencje, a największe państwo nie jest w stanie zdelegalizować ewidentnie faszystowskiej partii, która wzywa do zmiany granic europejskich.

Mówicie dzisiaj o wspólnej polityce energetycznej. Dlaczego nie ma tu powszechnego oburzenia przeciwko rurociągowi, który Niemcy z Rosją ponad głowami Polski, Litwy i Estonii prowadzą przez Bałtyk, żeby dać możliwość Rosji odcięcia dostaw energii do tych krajów? Dlatego nie dajemy wiary w wasze dobre intencje. Ta wiara jest podstawą przyszłości, bo budować można tylko na prawdzie.

 
  
MPphoto
 
 

  Ian Hudghton (Verts/ALE). – Panie przewodniczący! Z pełnym zrozumieniem przyjmuję fakt, że Unia Europejska 27 państw członkowskich musi zmodyfikować dotychczasowe zasady działania i zmienić ustalenia skuteczne wówczas, gdy należało do niej 15 krajów, czy jeszcze mniej. Uznaję również za pożądane i celowe większość postanowień traktatu lizbońskiego, w tym zapisy zwiększające uprawnienia Parlamentu Europejskiego i nadające otwarty charakter procesom decyzyjnym Rady. Jako przedstawiciel Szkocji muszę też jednak wspomnieć o niektórych niedociągnięciach widocznych z mojej perspektywy, które budzą moje poważne zaniepokojenie – mówiła już o tym pani komisarz Wallström.

Po pierwsze, chociaż tak wysoko ocenia się nowe prawo do podejmowania działań przyznane parlamentom krajowym, rozwiązanie to, co oczywiste, jest bezprzedmiotowe w przypadku parlamentu Szkocji, do którego się odnosi, czy, w istocie, parlamentów innych narodów nie posiadających własnego państwa.

Po drugie, opracowując tekst Traktatu, nie zajęto się kwestią wyboru jednej siedziby Parlamentu Europejskiego, przez co znajdujemy się w dalszym ciągu w sytuacji nie do przyjęcia – nieustanne wędrujemy pomiędzy Brukselą a Strasburgiem.

Po trzecie, nie mogę zaakceptować tego, że wspólna polityka rybołówstwa została zaliczona w traktacie do zaledwie czterech wyszczególnionych w tym dokumencie obszarów, podlegających wyłącznie kompetencjom Unii. Obawiam się, że taki zapis może poważnie zaszkodzić procesowi, który miałby zaowocować przeprowadzeniem radykalnych reform i zmian w zarządzaniu łowiskami, i będzie sprzyjał zachowaniu wspólnej polityki rybołówstwa w jej dotychczasowym, nadmiernie scentralizowanym kształcie, mimo iż okazała się fiaskiem. Jest to przykład wyjątkowej niekonsekwencji, jeśli wziąć pod uwagę, że w grudniu ubiegłego roku Rada poczyniła nieśmiałe kroki służące decentralizacji tej polityki, uznając rozwiązania, jakie dobrowolnie zastosowała Szkocja, zaś w tym roku wprowadziła pewne modyfikacje umożliwiające poddanie wspólnej polityki rybołówstwa kontroli lokalnej.

Moja partia opowiadała się za przeprowadzeniem referendum w sprawie konstytucji. Traktat reformujący może mieć inny status prawny, ale w swej istocie jest to taki sam dokument. Z tego względu fakt, że Szkocka Partia Narodowa (Scottish National Party, SNP) popiera ideę zorganizowania referendum w sprawie Traktatu, jest przejawem jej konsekwencji. Nie boimy się publicznej debaty nad Europą. Przeciwnie, nadanie nowego charakteru stosunkom pomiędzy Szkocją a UE uznajemy w naszej ogólnej koncepcji działania za kwestię zasadniczą. Chciałbym zobaczyć, jak Szkocja dołącza do rodziny krajów Unii Europejskiej i odgrywa wśród nich konstruktywną rolę jako jej pełnoprawny członek, a nie jedynie obserwator sytuujący się gdzieś na uboczu.

 
  
MPphoto
 
 

  Sylvia-Yvonne Kaufmann (GUE/NGL).(DE) Panie przewodniczący! Reprezentuję opcję proeuropejską i z tego względu, jako przedstawicielka lewicy, opowiadam się za traktatem lizbońskim. Mój sprzeciw budzi jednak fakt, iż w dokumencie tym tak znaczny nacisk położono na kwestie militarne. Chciałabym dzisiaj państwu przypomnieć, że pogłębienie integracji europejskiej, jakie udało się zagwarantować w Traktacie, było przedmiotem burzliwej dyskusji z ,,eurosceptykami”, zwłaszcza reprezentującymi orientację nacjonalistyczną. Musimy dzisiaj bronić tego, co wówczas osiągnęliśmy – ja sama mam nadzieję, że całościowa reforma Unii zostanie teraz wprowadzona w życie.

W traktacie lizbońskim zachowano wiele pożytecznych zmian wprowadzonych w poprzednim traktacie konstytucyjnym. W szczególności, zmierzają one do tego, by Unia Europejska w swej istocie była tworem bardziej demokratycznym i bliższym swoim obywatelom. Dzięki tym zmianom Unia może również w większym stopniu zwrócić się ku sprawom społecznym. W moim przekonaniu, w Traktacie udało się wreszcie skruszyć neoliberalne spoiwo traktatu z Maastricht, poprzez wprowadzenie zapisów wskazujących, między innymi, pełne zatrudnienie jako cel, czy stanowiących, że gospodarka rynkowa musi mieć charakter społecznie zrównoważony, a także przez włączenie horyzontalnej klauzuli społecznej, zgodnie z którą w przyszłości we wszystkich aktach prawnych wymagane będzie uwzględnianie celów społecznych, oraz przez opracowanie nowego protokołu dotyczącego usług użyteczności publicznej.

Traktat lizboński stwarza możliwość poszerzenia unii gospodarczej i walutowej o unię społeczną. Dlatego właśnie należy starać się, by neoliberalne tendencje panujące w Europie zepchnąć jeszcze bardziej do defensywy. Ich zwolennikom nie może powieść się zamiar przekształcenia UE w strefę wolnego handlu, w której nie byłoby społecznej odpowiedzialności. Musimy skończyć z pośpiechem w zmniejszaniu podatków i dumpingiem płac, których społeczne konsekwencje są tragiczne, a także wprowadzić płacę minimalną we wszystkich państwach członkowskich.

 
  
MPphoto
 
 

  Jens-Peter Bonde (IND/DEM). – Panie przewodniczący! Moja propozycja jest nadal aktualna – stawiam butelkę dobrego wina każdemu, kto poda choćby jeden przykład aktu prawnego, który mógłby być uchwalony w warunkach obowiązywania konstytucji, ale już nie traktatu lizbońskiego. Moim zdaniem, z obu dokumentów wynikają takie same zobowiązania. Jedyna różnica to objętość. Mini-traktat Sarkozy’ego liczy sobie obecnie jakieś 3 000 stron, podczas gdy odrzucona konstytucja miała ich 560.

Większość ma prawo zatwierdzić Traktat, ale nie może zabronić normalnej parlamentarnej kontroli tego dokumentu. Zadałem ponad 700 poważnych pytań dotyczących interpretacji różnych postanowień Traktatu. Nikt nie umiał na nie odpowiedzieć. Nie da się wyjaśnić, dlaczego w duńskim tłumaczeniu opuszczono nowo wprowadzone określenie „dodatkowe obywatelstwo”, albo, dlaczego pominięto fragment mówiący o zniesieniu prawa rządów narodowych do zgłaszania własnych kandydatów na komisarzy.

Większość z tu obecnych nie zapoznała się jeszcze z treścią Traktatu i nie może tego zrobić, ponieważ dotychczas nie otrzymała pełnego zapisu obrad konferencji międzyrządowej w, skonsolidowanej wersji. Dajecie państwo przyzwolenie na niejawność zamiast starać się o pełną przejrzystość. Zgadzacie się na ograniczenie demokracji parlamentarnej zamiast nalegać na to, by ten Parlament mógł w pełni wykonywać swoje prawo do reprezentowania wyborców i kontroli w ich imieniu, a także do zadawania pytań władzy wykonawczej przysługujące mu jako przedstawicielowi pół miliona obywateli.

 
  
MPphoto
 
 

  Andreas Mölzer (NI).(DE) Panie przewodniczący! Ciągle powtarza nam się, że dzięki traktatowi lizbońskiemu Europa zacznie funkcjonować należycie. Słyszymy, że Traktat będzie niezwykle skuteczny. Ponieważ jestem bardzo krytycznie nastawiony do tego dokumentu, mogę jedynie mieć nadzieję, przez wzgląd na dobro naszych dzieci i wnuków, że to prawda. Bo jeżeli nie i jeżeli traktat lizboński zaprowadzi nas w ślepą uliczkę, to niech Bóg ma nas w opiece.

Jedna rzecz nie ulega wątpliwości, a mianowicie, że ten Traktat, który unijny establishment forsuje teraz za wszelką cenę, jest z góry skazany na niepowodzenie z tej prostej przyczyny, że ma w pogardzie wszystko, co tylko w polityce demokratycznej może stanowić przedmiot czyjejkolwiek pogardy. Rzecz jasna, głos parlamentów krajowych będzie uznawany za marginalny. Oczywiście, wyniki plebiscytów we Francji i Holandii przedstawiono – takie, jakie były – odwracając kota ogonem. Jeżeli Irlandia zagłosuje przeciwko Traktatowi, najprawdopodobniej znajdzie się jakiś sposób, żeby zdyskredytować i ten wynik. Opowiadam się przeciwko Traktatowi, ponieważ jestem za Europą!

 
  
MPphoto
 
 

  Timothy Kirkhope (PPE-DE). – Panie przewodniczący! W niniejszym sprawozdaniu, popierającym traktat lizboński, wyraźnie stwierdza się, że, w porównaniu z istniejącymi traktatami, dokument ten stanowi znaczący krok naprzód, dowodzi, iż jest pożądane, by wszystkie państwa członkowskie ratyfikowały go do końca bieżącego roku, oraz utrzymuje, że będzie on stanowić solidną podbudowę przyszłego rozwoju Unii.

Jako członek brytyjskiej Partii Konserwatywnej z przykrością muszę stwierdzić, iż nie zgadzam się z żadną z powyższych opinii, swój sprzeciw wyrażam jednak w łagodnej formie, nie zajmując, jak inni, pozycji ekstremalnych czy nihilistycznych. Od początku wyrażałem pogląd, że ani ten Traktat, ani konstytucja nie wytyczają najlepszego kierunku dla dzisiejszej Europy. Konserwatyści opowiadają się za Europą niepodległych państw blisko współpracujących ze sobą po to, by wspólnie stawić czoła wyzwaniom globalizacji, globalnej nędzy i globalnego ocieplenia – wspominali już o tym inni mówcy. To kwestie priorytetowe, którymi musimy zająć się wspólnie. W istocie, podczas debaty w Londynie mój kolega William Hague, sprawujący funkcję ministra spraw zagranicznych w gabinecie cieni, powiedział: ,,Konserwatyści są najżarliwszymi zwolennikami takiej Unii Europejskiej, w której narody współpracowałyby ze sobą, wzmacniając w ten sposób gospodarkę i nadając większe prawa konsumentom, a także – przekształcając wspólne wartości w skuteczne działania służące rozwiązaniu największych problemów współczesnego świata”.

Nie wierzę, że dokument, który mamy przed sobą, będzie szczególnie pomocny, gdy przyjdzie nam zmierzyć się z tymi problemami. Obaj jakże elokwentni panowie sprawozdawcy, cytujący Szekspira, aby uzasadnić to, że przynaglają do przyjęcia Traktatu, nie powinni, jak sądzę, zapominać również o scenie II z V aktu ,,Życia i śmierci króla Jana”, gdzie jeden z suplikantów wypowiada następujące słowa: ,,Niech świat mnie potraktuje jak należy, niech mam widownię” Być może, byłoby dobrze, gdyby w Wielkiej Brytanii premier wziął to pod uwagę, a później pozwolił obywatelom wypowiedzieć się sprawie Traktatu, niewątpliwie mającej kluczowe znaczenie.

 
  
MPphoto
 
 

  Magda Kósáné Kovács (PSE). – (HU) Dziękuję, panie przewodniczący! Sprawozdanie przedstawione przez Richarda Corbetta i Íñigo Méndeza de Vigo stanowi przykład doskonałej analizy i za jakiś czas zyska status dokumentu źródłowego. Jego autorzy zasługują na uznanie i wdzięczność.

Węgry były pierwszym krajem, który ratyfikował traktat reformujący. Znamienne, że na wyjątkowo niejednolitej scenie politycznej Węgier, gdzie często ścierają się całkowicie przeciwstawne racje, za ratyfikacją Traktatu opowiedziała się przeważająca większość. Panowała jednomyślność co do tego, że traktat reformujący jest potrzebny, aby zasypać przepaść, jaka powstała pomiędzy dawnymi a nowymi państwami członkowskimi po rozszerzeniu Unii, jednomyślnie też wskazywano na konieczność skonsolidowania Unii Europejskiej oraz zwiększenia efektywności jej instytucji i działań.

Dla nas traktat lizboński stanowi jednak coś więcej niż tylko odpowiedź na pytania, jakie pojawiły się po rozszerzeniu Unii. Dla nas szczególnie ważne są postanowienia służące umocnieniu demokracji w tym skomplikowanym układzie interesów, na przykład rozszerzające uprawnienia legislacyjne Parlamentu i zakres stosowania przezeń uprawnień kontrolnych, czy wprowadzające zmiany w procedurach decyzyjnych Rady. Jesteśmy przekonani, że wymienione rozwiązania okażą się korzystne dla krajów mniejszych, mniej doświadczonych, uboższych i zmuszonych przez historię do dźwigania większych obciążeń. Prostsza procedura decyzyjna pozwala nam oczekiwać, że poszczególne interesy będą wyraziście artykułowane, a procesy negocjacji politycznych staną się bardziej przejrzyste. Naszą przyszłością jest współpraca, a jej efekty i wynikające z niej korzyści muszą odczuć również obywatele Europy.

Korzyści te muszą być także odczuwalne dla wszystkich, którzy z jakichkolwiek przyczyn stali się mniejszością, którzy do tej rangi zostali zdegradowani przez historię i wojny. Traktat lizboński to dla nich nowa szansa i oręż w walce z zagrożeniem, jakim jest nacjonalizm.

Traktat lizboński tworzy ze strategią lizbońską symboliczny łuk – w Karcie praw podstawowych Unii Europejskiej prawa społeczne zostały zaliczone do podstawowych praw człowieka. Jesteśmy pewni, że również i to posłuży wzajemnemu zbliżeniu obywateli Europy. Dziękuję, panie przewodniczący.

 
  
MPphoto
 
 

  Anneli Jäätteenmäki (ALDE). – (FI) Panie przewodniczący! Ważne jest, aby coraz bardziej zacieśniać współpracę na szczeblu europejskim. Należy mieć nadzieję, że powstaną nowe traktaty, dzięki którym przedmiotem debaty staną się kwestie zasadnicze.

Chcę wspomnieć o trzech sprawach. Po pierwsze, wraz z wprowadzeniem w życie nowego traktatu, bardzo znacznie poszerzy się zakres kompetencji prawodawczych Parlamentu Europejskiego. Obejmie on zakres 40 nowych obszarów polityki. Oznacza to, że poważnie wzrośnie obciążenie posłów do PE pracą. W efekcie, konieczna stanie się reorganizacja Parlamentu, żebyśmy mogli działać skutecznie, w sposób demokratyczny i otwarty. W przyszłości Parlament nie będzie już kółkiem dyskusyjnym, ale ciałem prawodawczym o dużym znaczeniu, mającym wpływ na życie mieszkańców Europy. Aby pełnić tę rolę, będzie to musiał być Parlament odpowiedzialny. Posłowie do PE powinni liczyć się z tym, że przyjdzie im zapoznać się z całym szeregiem zagadnień, a nie, na przykład, ograniczać się do wysłuchania argumentów tego czy innego lobby.

Dalej, chciałbym poruszyć kwestię polityki zagranicznej. Najwyższy czas, by wreszcie zastanowić się nad kompetencjami i zakresem jurysdykcji nowego przewodniczącego, wysokiego przedstawiciela i przewodniczącego komisji właściwej do spraw polityki zagranicznej. Jeżeli tego nie zrobimy, zaczną się kłopoty. Jeżeli tego nie zrobimy, nikt spoza Unii nie będzie wiedział, z kim rozmawiać. Wszyscy wiemy, że w kuluarach toczy się gorąca dyskusja nad wzajemnym usytuowaniem tych trzech urzędów, która jednak powinna mieć charakter otwarty. Co więcej, debata dotycząca uprawnień związanych z każdą z wymienionych funkcji jest, moim zdaniem, daleko ważniejsza niż kwestie ich obsady personalnej. Jest naprawdę ważna.

Na koniec, chcę powiedzieć jeszcze coś na temat polityki zagranicznej. Oczywiście, jej niejako naturalny charakter międzyrządowy został w Traktacie utrzymany. Jeśli jednak chcemy, żeby Unia Europejska była w stanie przemawiać jednym głosem, jej państwa członkowskie muszą rzeczywiście zmienić swoją postawę. Przedstawiciele Komisji UE ds. Zmian Klimatycznych przebywali niedawno z wizytą w Indiach. Przy tej okazji dowiedzieliśmy się, że ludzie tam nie wiedzą o Unii właściwie nic – Unia jest dla nich czymś bez znaczenia. Znaczenie ma dla Hindusów to, kiedy odwiedzi ich kraj prezydent Sarkozy albo premier Brown. Powiem więcej: gdy ministrowie państw członkowskich Unii składają wizytę w kraju spoza UE, jej program obejmuje wyłącznie sprawy narodowe. Jeżeli wspomina się o Unii, to jedynie przy okazji, mimochodem. Jeżeli tak będzie nadal, na pewno sporo czasu przyjdzie nam czekać na to, aż Unia zacznie odgrywać ważną rolę w polityce zagranicznej.

 
  
MPphoto
 
 

  Roberts Zīle (UEN).(LV) Dziękuję, panie przewodniczący! Być może dla tych, którzy życzyliby sobie ratyfikacji traktatu konstytucyjnego, traktat lizboński nie jest jakimś szczególnym osiągnięciem, ale na pewno nie jest też nim dla eurosceptyków, którym w ogóle nie w smak jakikolwiek nowy traktat unijny. Oznacza to, że mamy do czynienia z klasycznym kompromisem politycznym – tak właśnie traktat lizboński powinien być traktowany we wszystkich państwach członkowskich i jako taki przez nie ratyfikowany. Nie ulega wątpliwości, że na mocy traktatu zwiększył się zakres kompetencji Parlamentu Europejskiego, co nakłada na nas nowe obowiązki. Jako całość, instytucje europejskie również muszą udowodnić obywatelom Europy, że w newralgicznych obszarach gospodarki są w stanie wykazać się prawdziwie europejską solidarnością – w przeciwnym razie solidarność wyzwalająca nową energię pozostanie jedynie warunkiem wstępnym wskazanym w Traktacie, podobnie jak wcześniej wolny rynek na terytorium Europy w dyrektywie o usługach. Ponieważ wiele od nas zależy, mam nadzieję, że przedstawiciele wszystkich państw członkowskich, zarówno w Parlamencie, jak i w innych instytucjach europejskich, zrozumieją, że zademonstrowanie tego obywatelom Europy jest niezbędne. Dziękuję.

 
  
  

PRZEWODNICZY: GÉRARD ONESTA
Wiceprzewodniczący

 
  
MPphoto
 
 

  Esko Seppänen (GUE/NGL). – (FI) Panie przewodniczący, pani komisarz! Parlament Węgier ratyfikował traktat lizboński zanim jeszcze posłom oficjalnie przekazano tekst tego dokumentu – nie wiedział więc w gruncie rzeczy, co zatwierdza. W tej kwestii, nienależącej do zakresu kompetencji Parlamentu Europejskiego, pozwalamy robić z siebie pośmiewisko, ponieważ nie dysponujemy skonsolidowaną wersją Traktatu, która mogłaby posłużyć za podstawę naszej debaty. Bez niej, Traktat pozostaje dla nas tak samo nieczytelny, jak dla obywateli Europy.

Nasza grupa opowiada się przeciwko Traktatowi. Dokument ten doprowadzi bowiem do jeszcze większej militaryzacji UE i spowoduje, że zyska ona jeszcze bardziej charakter sojuszu wojskowego. Nie będzie sprzyjać interesom socjalistycznej Europy, ani propagować jakiejkolwiek idealnej formy demokracji. Na mocy postanowień Traktatu, państwa członkowskie zostaną zmuszone do zwiększenia posiadanych sił i środków militarnych, które mogłyby być wykorzystane do działań poza granicami tych krajów i na obszarze ich dawnych kolonii.

UE będzie mogła prowadzić działania wojskowe bez mandatu Narodów Zjednoczonych, a więc, w świetle przepisów prawa międzynarodowego, nielegalnie. Gdy toczyły się obrady Konwencji Europejskiej, w tekście Traktatu nie było klauzuli o bezwzględnym wymogu uzyskania mandatu ONZ dla takich działań – została ona usunięta na wniosek państw europejskich należących do NATO, dla których nielegalne wojny, jak ta w Iraku, nie są niczym nowym. UE wykorzystuje również siły państw-sojuszników NATO, żeby wprowadzać pokój – czyli prowadzić wojny – w innych krajach. Tą samą bronią walczą też jednostki Sił Reagowania NATO. Traktat lizboński jest całkowicie podporządkowany NATO – dzięki niemu UE łatwiej będzie przystroić się w kapelusik NATO.

Nie jest jasne, co należy rozumieć przez ,,własne mechanizmy zbiorowego i militarnego bezpieczeństwa UE”. Jeżeli państwa członkowskie mają przeznaczyć wszelkie siły i środki, jakimi dysponują, aby udzielić pomocy innym państwom członkowskim, może to również oznaczać siły i środki militarne. Jeżeli tak będzie i jeżeli te siły i środki rzeczywiście zostaną użyte, wówczas UE stanie się również sojuszem wojskowym.

 
  
MPphoto
 
 

  Kathy Sinnott (IND/DEM). – Panie przewodniczący! Wyrażam sprzeciw wobec tego, że ta Izba z takim pośpiechem zajmuje się sprawozdaniem dotyczącym traktatu lizbońskiego, jeszcze zanim posłowie do PE otrzymali tekst Traktatu w czytelnej formie, z podaniem pełnego kontekstu.

Przedstawiono nam poprawki, które w ich obecnej formie po prostu nie mają sensu. Czy przy okazji innych sprawozdań przedstawianych w tej Izbie będziemy również głosować nad sprawozdaniami jedynie na podstawie poprawek, nie zapoznawszy się z dokumentem podstawowym? Czy mamy przyjąć to sprawozdanie na wiarę? Nie taka jest nasza rola jako stanowiących prawa – i nie po to wysłali nas do Strasburga nasi wyborcy.

Pochodzę z Irlandii. Traktat ma tam być przedmiotem referendum. W miarę, jak cała sprawa nabiera rozgłosu, coraz więcej osób zwraca się do mnie każdego dnia o udostępnienie tekstu Traktatu. Gdy jestem zmuszona poinformować ich, że nie istnieje wersja Traktatu, która nadawałaby się do przeczytania, nie wierzą mi. Ale gdy mówię, że taki stan rzeczy usankcjonowała swoim rozporządzeniem konferencja międzyrządowa, irytują się.

Nie mam wątpliwości, że jeszcze intensywniejszych uczuć doświadczają inne sfrustrowane narody Europy, którym odmawia się prawa do przeprowadzenia referendum. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak zareagują ludzie, gdy dowiedzą się, że ich posłowie do PE zagłosowali za sprawozdaniem dotyczącym Traktatu, chociaż oni tego Traktatu nie czytali.

Zdradzę teraz pewną tajemnicę. Nasi obywatele są inteligentni, myślący i dobrze sobie radzą z rolą, jaką wyznaczyła im demokracja, polegającą na samodzielnym rządzeniu własnymi sprawami. To, co robimy tu dzisiaj i co ma miejsce przez cały czas debaty dotyczącej traktatu lizbońskiego, to zdrada wobec nich – wobec tych obywateli, których współpracy i wysiłku będziemy potrzebować, jeśli chcemy w dalszym ciągu realizować swój europejski projekt.

Ostrzegam wszystkich: nie zdziwcie się, jeśli pewnego dnia ci właśnie obywatele, tak długo cierpiący, odmówią wam tej współpracy.

 
  
MPphoto
 
 

  Ashley Mote (NI). – Panie przewodniczący! Chciałbym zapytać, dlaczego traktat lizboński, jest tak trudno dostępny skoro jest czymś tak znakomitym? Czy dlatego, że przekształca państwa członkowskie z panów-teoretyków UE w jej służących? A może dlatego, że wprowadza przepisy prawa zamiast stwarzać ogólne ramy służące ich stanowieniu? Czy dlatego, że nie zapewnia żadnych mechanizmów umożliwiających sprawowanie kontroli nad przyszłymi prawodawcami? Albo dlatego, że ugruntowuje potęgę samonapędzającej się biurokracji?

Podobnie jak poprzedni Traktat, również i ten daje UE prawo do przejęcia na stałe większych kompetencji bez jakichkolwiek przyszłych uzgodnień – jest to oburzający akt zawłaszczania uprawnień. W Wielkiej Brytanii takie niedemokratyczne działania uważa się za niezgodne z prawem, ponieważ posłowie do brytyjskiego parlamentu nie mogą podejmować ustaleń, które krępowałyby ich następców. Pani Wallström stwierdziła, że w tekście Traktatu pominięto słowo ,,konstytucja”, żeby uniknąć ewentualnych problemów z Brytyjczykami – te słowa są aż nazbyt prawdziwe! Powinniśmy wszyscy wyjść, zabierając ze sobą te 2 mln euro, które warta jest każda godzina naszej pracy – przynajmniej byśmy się wzbogacili.

 
  
MPphoto
 
 

  Elmar Brok (PPE-DE).(DE) Panie przewodniczący, pani wiceprzewodnicząca, panie przewodniczący Rady! Nic już nie rozumiem z wypowiedzi przedstawicieli Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa i innych ugrupowań.

Uczono mnie, że w westminsterskim systemie demokracji parlamentarnej legitymizacja demokratyczna jest całkowita. Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia tutaj. Zostaliśmy wybrani przez swoich wyborców i podejmiemy decyzję w ten sam sposób, jak nasi koledzy w parlamentach krajowych. Dysponujemy pełnią demokratycznie uzyskanych uprawnień, by to zrobić. Działania, jakie tu obserwujemy, mają charakter populistyczny. Ich celem jest zniszczenie autorytetu demokracji parlamentarnej – jeśli do tego dojdzie, wy ponosicie za to odpowiedzialność.

(Oklaski)

Druga kwestia, którą chciałbym poruszyć, dziękując przy okazji panu Corbettowi i panu Méndezowi de Vigo: nie ulega wątpliwości, że traktat lizboński wypełni lukę w unijnej demokracji. Pełnia praw współdecyzji dla Parlamentu Europejskiego, wybór przewodniczącego Komisji przez Parlament Europejski, wymóg ratyfikowania traktatów międzynarodowych przez Parlament Europejski, wzmocnienie parlamentów krajowych – nie chcę teraz mówić o szczegółach. To, co robimy teraz w Unii Europejskiej, stanowi ewenement: inaczej, niż to się zdarzało w przeszłości, rozbieżne interesy, jakie są i zawsze będą obecne we wzajemnych relacjach poszczególnych narodów i w stosunkach wewnętrznych, próbujemy godzić posługując się nie czołgami i karabinami, ale za pomocą debat i demokratycznego głosowania.

Na tym polega faktyczna, niezwykle doniosła różnica pomiędzy wszystkim, co dzieje się dzisiaj i czego podstawę stanowi równość państw członkowskich i grup obywateli, a tym, co konstytuowało europejską historię do tej pory. Tym powinniśmy się kierować. Na tym od 60 lat polega szczęście Europy, w którym – po jej ponownym zjednoczeniu w 1990 r. – ma swój udział znaczna część naszego kontynentu. Chcemy teraz jeszcze to wzmocnić, żeby dzięki temu wewnętrznemu procesowi pokojowemu zyskać większą zdolność do podejmowania decyzji z wykorzystaniem mechanizmów przewidzianych w Traktacie i żeby móc stawić czoła wyzwaniom, przed jakimi świat stanie w przyszłości, rozwiązując problemy związane z bezpieczeństwem energetycznym, zewnętrzną polityką bezpieczeństwa, terroryzmem i wiele innych. To,, jest właśnie rozwiązaniem. Méndez de Vigo cytował Paula Valéry’ego – ja też chciałbym to zrobić: ,,Tak czy inaczej, Europa albo się zjednoczy, albo stanie się uzupełnieniem – załącznikiem do kontynentu azjatyckiego”. O to właśnie chodzi. Czy Europie uda się przetrwać dzięki temu, że będziemy ze sobą współpracować, łącząc siły i dając im demokratyczną władzę i demokratyczne kierownictwo, czy też jako Europejczycy znikniemy z porządku świata.

(Oklaski)

 
  
MPphoto
 
 

  Enrique Barón Crespo (PSE).(ES) Panie przewodniczący, panie przewodniczący Rady, panie wiceprzewodniczący Komisji, panie i panowie! Z radością witam sprawozdanie przedstawione przez moich kolegów, pana Corbetta i pana Méndeza de Vigo, jako że jest ono zgodne z tym wszystkim, czego Parlament Europejski dokonał od początku swojej działalności.

Jestem przekonany, że tacy prezydenci, jak Robert Schuman, Paul-Henri Spaak lub Konrad Adenauer, podpisaliby traktat lizboński, przede wszystkim dlatego, że dokument ten, opracowany w toku otwartego procesu konstytucyjnego, stanowi owoc podejścia, którego założenia określono bazując na traktacie Spinellego, będącego w połowie lat osiemdziesiątych XX wieku inspiracją dla postaw, jakie znalazły swoje uzewnętrznienie w konstytucji. Myślę, że w tym sensie to sprawozdanie broni wszystkiego, co dotychczas osiągnęliśmy i pokazuje, jakie zrobiliśmy postępy. Zarazem, sprawozdanie jest jednak również wyrazem pragnienia, by skonsolidować Unię Europejską jako unię polityczną i demokratyczną.

Chciałbym powiedzieć kilka słów o lekcji, która jeszcze przed nami, a także – przede wszystkim – o ratyfikacji traktatu konstytucyjnego. Z ust tych, którzy znajdują się w opozycji do nas, pragnących iść naprzód, pada wiele słów o referendach. Ja sam, rzecz jasna, brałem w udział w referendum, jakie odbyło się w moim kraju – wygraliśmy je. Właśnie o tej lekcji mówiłem: musimy się nauczyć, że to, o czym mamy decydować wspólnie, nie może zostać ani przechwycone przez mniejszość, ani jej pozostawione.

Jako demokraci musimy zastanowić się, jak mamy wspólnie ratyfikować to, czego ratyfikacji pragniemy. Nie do przyjęcia jest dla nas sytuacja, w której wszyscy zależymy od działań, jakie podejmie niewielka mniejszość. Moim zdaniem to dla nas ważna nauka na przyszłość.

Panie przewodniczący! Chciałbym zakończyć swoją wypowiedź następującą uwagą: Parlament Europejski był zawsze w awangardzie Europy, zawsze na pierwszej linii frontu. Oznacza to, że już teraz musimy zacząć prace, które pozwolą na podjęcie całego szeregu decyzji politycznych jeszcze przed następnymi wyborami – realia są bowiem takie, że Traktat ma wejść w życie od 1 stycznia 2009 r., a w takich obszarach, jak demokracja, współdecyzja, obsada stanowisk i zmiany w strukturach i procedurach Parlamentu Europejskiego, do zrobienia pozostaje bardzo wiele.

(Oklaski)

 
  
MPphoto
 
 

  Marian Harkin (ALDE). – Panie przewodniczący! Jako jedna z grona zaledwie trzynastu posłów do PE w tej Izbie, którzy mogli głosować w referendum w sprawie traktatu lizbońskiego, z satysfakcją pozwolę sobie wyrazić moje poparcie dla tego dokumentu. Jak powiedziała pani komisarz Wallström, dokument ten nie jest doskonały. Stanowi on kompromis, ale zmierza w dobrym kierunku.

Ze względu na ograniczenia czasowe, w swojej wypowiedzi poruszę tylko jedno zagadnienie. Traktat utrzymuje zasadę pomocniczości – zasadę, dzięki której decyzje, jakie podejmujemy, zapadają na najbardziej odpowiednim szczeblu.

W Irlandii zwolennicy głosowania na ,,nie” posługiwali się, między innymi, argumentem, że traktat lizboński jest traktatem „samonaprawiającym się”. Art. 48 ust. 4 mówi jednak dość jasno, że jakiekolwiek poprawki do Traktatu mogą zyskać moc obowiązującą dopiero po zatwierdzeniu ich przez wszystkie państwa członkowskie zgodnie z zasadami określonymi w konstytucji tych państw. To przecież kwintesencja pomocniczości.

W debacie, jaka toczy się na forum tej Izby, dziwi mnie czasami – chociaż, jak sądzę, nie powinno dziwić w ogóle – fakt, że najwytrwalej i najgłośniej krzyczą o suwerenności państw członkowskich wszyscy ci, którzy próbują ją osłabić, arogancko pouczając je, że powinny przeprowadzić referendum, chociaż przepisy prawa krajowego – a więc również zasada niezawisłości i pomocniczości – stanowią inaczej. Traktat lizboński podtrzymuje suwerenne prawo państw członkowskich do podejmowania takich decyzji – to jeden z wielu powodów, dla których go popieram.

 
  
MPphoto
 
 

  Konrad Szymański (UEN). – Panie przewodniczący! Traktat z Lizbony był bardzo trudnym kompromisem dla wszystkich zaangażowanych stron, dlatego ze zdziwieniem czytam w tym sprawozdaniu słowa, które są niczym innym jak przygotowaniem gruntu pod kolejne kampanie na rzecz konstytucjonalizacji Unii.

Proponowałbym raczej pogodzić się z brakiem symboliki, z kompromisami w sprawie systemu głosowania w Radzie, czy z uzgodnieniami opt-in opt-out. Proponowałbym też pogodzić się z faktem, że metoda konwentu przyniosła Unii problemy. Problemy, które pokonaliśmy dzięki tradycyjnym negocjacjom między rządami.

Unia nie potrzebuje permanentnej dyskusji o instytucjach, Unia Europejska potrzebuje politycznej woli i realizacji wspólnych, pożytecznych celów.

 
  
MPphoto
 
 

  Irena Belohorská (NI). – (SK) Panie i panowie! Dobrze jest przekonać się, że Parlament Europejski czuwa nad ratyfikacją traktatu lizbońskiego i wykazuje inicjatywę w tym procesie. Cieszę się, że mogłam uczestniczyć w Konwencji Europejskiej i przez 1,5 roku pracować nad projektem traktatu konstytucyjnego, chociaż dokument ten został odrzucony. Następny po nim traktat lizboński stanowi wyraz politycznego kompromisu. To dobry, wyważony dokument.

Oprócz innych ważnych zmian, jakie wprowadza, poszerza on również obszar, do którego w Parlamencie Europejskim ma zastosowanie procedura współdecyzji. Oznacza to, że ta Izba będzie dysponowała potężniejszymi uprawnieniami niż kiedykolwiek przedtem, od początku swojego istnienia. Z radością witam ten fakt, traktując go jako dowód modernizacji i demokratyzacji polityki w Europie XXI wieku. Traktat sprawia zarazem, że Unia Europejska, licząca obecnie 27 państw członkowskich, staje się bardziej elastyczna. Odpowiednio do tego, obserwujemy, że parlamenty krajowe mają większy udział w pracach nad przygotowaniem dokumentów Unii Europejskiej. W tym kontekście, muszę wyrazić ubolewanie z powodu rozwoju wydarzeń w Słowacji. Poprzednia ratyfikacja, traktatu konstytucyjnego, nie napotkała tam na żadne trudności, ale, na skutek rozgrywek prowadzonych przez niektórych polityków, obecna ratyfikacja w pewnym sensie stanęła pod znakiem zapytania. Stwierdziwszy to, wyrażam nadzieję, że również politycy słowaccy uświadomią sobie, iż ten dokument jest niezwykle potrzebny i powinien być ratyfikowany bezzwłocznie.

Proszę mi pozwolić dodać jeszcze jedno zdanie. Panie przewodniczący, debaty na forum tej Izby uwypuklają różnice w sposobie postrzegania Rady Europejskiej i Parlamentu Europejskiego. Świadczą, że komunikacja w tym obszarze raczej nie jest najlepsza. W istocie, podpisy premierów, którzy podpisali traktat lizboński, są obecnie kwestionowane. To dość poważna sprawa.

 
  
MPphoto
 
 

  Alexander Stubb (PPE-DE). – Panie przewodniczący! Zanim, jak to mam w zwyczaju, wypowiem się w trzech sprawach, chciałbym zająć stanowisko wobec tego, co powiedział Nigel Farage z Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa. W swojej wypowiedzi użył określenia ,,tchórz”. Niewykluczone, iż powinniśmy się spodziewać, że coś się wydarzy podczas głosowania. Chcę powiedzieć, że podczas głosowania tak nas będą pisać, jak nas zobaczą. Przyjrzymy się Partii Niepodległości i przekonamy się, co będzie widać.

Chcę powiedzieć o trzech sprawach. Po pierwsze, w Unii Europejskiej nieprzerwanie trwa proces zmian. Dwa lata temu w tym samym miejscu zajmowaliśmy się podobnym sprawozdaniem – naprawdę, chciałbym pogratulować znakomicie wykonanej pracy, sprawozdawcom, Richardowi Corbettowi i Iñigo Méndezowi de Vigo. To, co wydarzyło się w 2005 roku, było niefortunne. Od tamtej pory nauczyliśmy się działać w sytuacjach kryzysowych. To naprawdę podstawowa sprawa w Europie. Musimy umieć rozwiązywać problemy. Rozwiązaliśmy problem Traktatu i, mam nadzieję, możemy teraz pójść dalej.

Druga rzecz, jaką chcę powiedzieć: moim zdaniem, Traktat, który mamy teraz przed sobą, stanowi wielki krok naprzód w porównaniu z traktatem z Nicei. Krok naprzód w kategoriach efektywności. Mamy w nim więcej sytuacji, w których decyzje podejmowane są kwalifikowaną większością głosów, mamy osobowość prawną, mamy znacznie więcej zapisów dotyczących stosunków zewnętrznych, dobre fragmenty na temat wymiaru sprawiedliwości i spraw wewnętrznych. Jest to również krok naprzód, jeżeli chodzi o demokrację. Parlament Europejski zyskuje większe uprawnienia, do tekstu włączono Kartę praw podstawowych Unii, poszerzony został zakres kompetencji parlamentów krajowych. Tak więc, pod wieloma względami, traktat lizboński stanowi w porównaniu z traktatem z Nicei znaczący krok naprzód.

Jednak trzecia i ostatnia rzecz, którą chciałbym powiedzieć, brzmi: przyszedł czas, aby pójść dalej. Gratuluję tym pięciu krajom, które już ratyfikowały Traktat. Im szybciej zakończymy proces ratyfikacji, tym większe korzyści nam to wszystkim przyniesie. Bo przyszedł czas, żeby pójść dalej, skoncentrować się na sprawach naprawdę ważnych, na aktach prawnych, na podejmowaniu mądrych decyzji dotyczących Europy. Ale nawet gdy już się z tym uporamy, nie wolno nam zapomnieć o wizji, jaką mamy. Wizji zjednoczonej Europy – unii państw. Bo to właśnie jej – Unii Europejskiej – zawdzięczamy cztery rzeczy: pokój, pomyślność, stabilność i bezpieczeństwo.

 
  
MPphoto
 
 

  Bernard Poignant (PSE).(FR) Panie przewodniczący! Z traktatami jest jak z narodzinami: niektóre odbywają się siłami natury, inne natomiast wymagają cesarskiego cięcia. Traktat lizboński należy do tej drugiej kategorii, ale przekonacie się państwo, że wyrośnie na śliczne dziecko.

Dwukrotnie próbowaliśmy doprowadzić do ratyfikacji, ale to już przeszłość. Traktat lizboński jest niedoskonały i niepełny, ale lepszy taki niż żaden. Przede wszystkim, przybliża on moment ponownego zjednoczenia całego naszego kontynentu, moment stanowiący ostatni etap procesu, jaki rozpoczął się 9 listopada 1989 roku. Na swój sposób, kończy również II wojnę światową. Oczywiście, oskarża się go o to, że na dobre ustanawia on w Europie liberalizm. Przecież mógłby to być ni mniej, ni więcej, tylko totalitaryzm! Mam nadzieję, że traktat lizboński nie wyznacza końca jednej epoki, ale początek następnej.

Nie mogę już doczekać się chwili, gdy poznamy prezydenta Europy. Oczy całego świata będą zwrócone na nas – wszyscy będą chcieli wiedzieć, kogo wybrano. Ta osoba stanie się instytucją. Już teraz chcę powiedzieć temu komuś: ,,Proszę nie zamykać się w swoim gabinecie. Proszę podróżować po całej Europie – odwiedzać nie tylko stolice, ale wszystkie regiony naszego kontynentu”.

Chciałbym powiedzieć panu prezydentowi albo pani prezydent: ,,Proszę podróżować po całym świecie. Odwiedzać miejsca, gdzie nie respektuje się swobód i narusza prawa człowieka, gdzie nadal trwają wojny i konflikty. Proszę udowadniać, że Europa to konkretny byt, że ma swoją twarz, swój adres, swój numer telefonu”. Myślę, że prezydent Europy – obojętne, mężczyzna, czy kobieta – będzie odgrywał decydującą rolę. Zobaczymy, czego da się dokonać na tym stanowisku.

Już za pięć lat – w czerwcu 2014 roku – odbędzie się spotkanie. Okaże się wtedy albo, że Traktat był dobrym rozwiązaniem, że jest skuteczny i że obywatele zaakceptowali go i przyjęli, albo, że przez niego wszystkim odechciało się Europy. Dlatego właśnie nadchodząca kadencja Parlamentu najprawdopodobniej będzie decydująca, jeżeli chodzi o pozyskanie zaangażowania obywateli w sprawy Europy.

 
  
MPphoto
 
 

  Cristian Silviu Buşoi (ALDE). – (RO) Panie i panowie! Przede wszystkim, chciałbym pogratulować sprawozdawcom. Sprawozdanie jest naprawdę znakomite.

Chociaż nie ma w nim żadnych odniesień do unijnych symboli i mimo wszystkich kompromisów zawartych podczas szczytu Rady Europejskiej w czerwcu oraz podczas konferencji międzyrządowej, traktat reformujący z Lizbony zachowuje wszystkie najważniejsze innowacje, jakie znalazły się w tekście poprzedniego traktatu konstytucyjnego. Jest to naprawdę wielki krok w kierunku reformy Unii Europejskiej. Ja osobiście z największym zadowoleniem przyjmuję zwiększenie roli parlamentów krajowych i Parlamentu Europejskiego w procesach decyzyjnych UE.

Mój kraj, Rumunia, był jednym z pierwszych państw, które ratyfikowały Traktat – znaczną większością głosów w parlamencie. Moim zdaniem, być może najważniejszym wnioskiem, jaki znalazł się w sprawozdaniu, jest wniosek nr 10. Nawet jeżeli w niemal wszystkich państwach członkowskich – z jednym tylko wyjątkiem – ratyfikacji traktatu dokonywać będą parlamenty krajowe, informowanie obywateli Unii Europejskiej stanowi, jak sądzę, niezbędny warunek powodzenia reform instytucjonalnych.

Informowanie obywateli o Traktacie to obowiązek instytucji europejskich. Naszą powinnością jako posłów do Parlamentu Europejskiego jest wrócić do naszych krajów i wyjaśniać obywatelom, których reprezentujemy, jakie korzyści wynikają z traktatu lizbońskiego dla przyszłej Europy.

 
  
MPphoto
 
 

  Mirosław Mariusz Piotrowski (UEN). – Panie przewodniczący! Po dwóch latach dyskusji nad kontrowersyjnym traktatem, odrzuconym we Francji i Holandii, udało się osiągnąć kompromis i przyjąć tekst, który ma zbawić narody europejskie. Jest tylko jeden problem: wszyscy zgodzili się, a niektórzy nawet już przyjęli tekst, którego skonsolidowana wersja nie istnieje. Przyznają to nawet sprawozdawcy w punkcie 9 przedłożonego Parlamentowi dokumentu.

Traktat lizboński udostępniony został jedynie w wersji zestawu zmian w traktatach. Nawet posłowie z naszego Parlamentu nie widzieli tekstu skonsolidowanego, a co dopiero obywatele państw członkowskich Unii. Czy tak ma wyglądać deklarowane przybliżenie Unii jej obywatelom, którym odmawia się nie tylko prawa do referendum, ale nawet możliwości zapoznania się z tekstem, o debacie nie wspominając? Czy zadecydowały o tym tylko względy techniczne, a może twórcy genialnego dokumentu znów próbują coś ukryć?

Historia ratyfikacji traktatu konstytucyjnego i lizbońskiego pokazuje, że przywódcy Unii lekceważą narody Europy oraz demokratyczne procedury. W związku z tym należy odrzucić to sprawozdanie.

 
  
MPphoto
 
 

  Reinhard Rack (PPE-DE).(DE) Panie przewodniczący! Eurobarometr zawsze pokazuje, że około 30% obywateli Europy to niezadowoleni eurosceptycy. To bardzo ciekawe. Tak znaczny odsetek przyciąga zwłaszcza uwagę grup protestujących oraz innych, które nie mają własnej polityki, ale chętnie przyłączą się do owych 30%. Przyciąga on uwagę wszystkich nieposiadających własnej polityki na tyle wyrazistej, by można ich było zidentyfikować, chowających się za parawanem eurosceptycyzmu. Przyciąga również uwagę wszystkich, których polityka nigdy nie zostanie zaakceptowana przez innych.

Eurosceptyzm to bardzo wygodne przebranie dla ksenofobów. Bycie sceptykiem jest akceptowane, przynajmniej zdaniem tych 30%. I w takim właśnie kontekście powinniśmy postrzegać te wołania o referendum. Tym, którzy się o nie upominają, nie chodzi w istocie o referendum – pogłębienie demokracji nie jest ich celem. Zależy im wyłącznie, by wykorzystać potencjał niezgody, jaki kryje się w tych 30%, zaprzęgając go do realizacji własnych celów.

30%, o których tu mówię, przyciąga także uwagę kolejnych mniej więcej 25%, jako że stanowi potencjalny rynek dla niektórych mediów. Protesty przeciwko Unii Europejskiej dobrze się sprzedają – że tak jest, możemy zobaczyć każdego dnia w prasie brukowej. W moim kraju, w Austrii, wystarczy tylko rzucić okiem na nagłówki, żeby zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Wcale nie o domniemaną zdradę stanu, ani nie o unijny ,,teatr”. Chodzi o to, żeby tych 30% każdego dnia kupiło konkretną gazetę.

Czy jest ktoś, kto mógłby się sprzeciwić ogólnokrajowemu referendum? Nie, ale wobec tego do wszystkich należałoby się zwracać znacznie częściej i w kwestiach dotyczących wielu innych spraw – tak się jednak nie dzieje. Zasadniczo, protest służy tylko gazecie do zwiększenia jej udziału w rynku i zdobycia na nim dominującej pozycji, wcale nie służąc demokracji. To właśnie powinniśmy sobie powiedzieć w takim dniu, jak dzisiejszy.

(Oklaski)

 
  
MPphoto
 
 

  Genowefa Grabowska (PSE). – Panie przewodniczący! Gratulując kolegom znakomitego sprawozdania, pragnę państwu przekazać dzisiaj trzy wiadomości: dwie znakomite, jedną złą. Pierwsza dobra wiadomość brzmi: Polska ratyfikuje traktat lizboński. Wczoraj polski rząd przyjął projekt ustawy o jego ratyfikacji, a 27 lutego zajmie się nim polski Sejm i Senat. Chcę podkreślić, że traktat ma poparcie ogromnej większości w Parlamencie.

Druga dobra wiadomość: polskie społeczeństwo wyjątkowo silnie popiera europejski projekt. Według ostatnich badań, aż 83% Polaków jest zadowolonych z członkostwa w Unii. Wobec tak powszechnego poparcia referendum w moim kraju mijałoby się z celem. Proszę pamiętać, że moi koledzy, którzy tu na tej sali nawołują do referendum mówią tylko w swoim imieniu.

Trzecia, zła wiadomość: niestety Polska podtrzymuje zastrzeżenia wobec karty praw podstawowych, zatem Polacy obok Brytyjczyków będą jedynymi Europejczykami, którzy nie skorzystają z jej dobrodziejstw. Dlatego apeluję do Rady i do prezydencji słoweńskiej o przygotowanie mechanizmu ułatwionego powrotu, który pozwoliłby Polsce, a w przyszłości może i Wielkiej Brytanii, dołączyć do karty praw podstawowych.

 
  
MPphoto
 
 

  Roger Helmer (NI). – Panie przewodniczący! Pozwolę sobie najpierw ustosunkować się do wypowiedzi mojego zacnego kolegi, pana posła Baróna Crespo, który stwierdził, że nie wolno nam dopuścić, żeby wola niewielkiej mniejszości stała się przeszkodą w realizacji europejskiego projektu.

Z badań opinii publicznej przeprowadzanych w moim kraju – Wielkiej Brytanii – wynika, że za referendum opowiada się około 75% obywateli, z których 2/3 zagłosowałoby na ,,nie”. Jeżeli tę właśnie grupę pan Barón Crespo uważa za ,,niewielką mniejszość”, mogę tylko powiedzieć, że ja rozumiem to pojęcie zupełnie inaczej.

Jak wspomniało już kilku spośród moich kolegów, właściwie mamy głosować nad czymś, czego nawet nie możemy przeczytać. Nie dysponujemy skonsolidowanym tekstem Traktatu. To absolutny skandal!

Wiele osób reprezentujących w tej Izbie opcję odmienną od mojej przekonuje nas, że to dobrze. Raz, drugi i kolejny słyszę, jak dobrze. Skoro tak, dlaczego nie wyjść z tą sprawą na ulicę i nie dowodzić jej słuszności przed ludźmi w referendum? Dlaczego przed tym uciekać?

Dzisiaj ten europejski projekt nie próbuje już nawet stwarzać pozorów, że posiada jakąkolwiek demokratyczną legitymację. Dzisiaj będziemy głosować w sposób określony w konstytucji, tyle, że inaczej nazywanej, w akcie stanowiącym wyraz straszliwej pogardy dla obywateli Europy i demokratycznych wartości. W 2005 roku głosujący we Francji i Holandii zdecydowanie opowiedzieli się przeciwko konstytucji.

Jestem zaskoczony tą nieskrywaną arogancją europejskich przywódców, którzy zmienili co prawda opakowanie, ale nie zawartość i teraz ponownie proponują nam konstytucję, lekceważąc opinię publiczną. Większość posłów do PE z Francji i Danii opowie się za sprawozdaniem. Nie wiem, jak spojrzą w oczy swoim wyborcom. Nie wiem, jak będą mogli spokojnie spać.

W Wielkiej Brytanii labourzystowski rząd złamał solenną obietnicę, że zorganizuje referendum, mimo tego, iż w sondażu korespondencyjnym przeprowadzonym przez grupy uczestniczące w kampanii za referendum opowiedziało się ponad 80% respondentów.

Starając się przeforsować Traktat mimo sprzeciwu społeczeństwa, osłabiacie fundamenty właśnie tej Europy, którą chcecie zbudować. Musimy słuchać ludzi. A ludzie chcą referendum.

 
  
MPphoto
 
 

  Jens-Peter Bonde (IND/DEM). – Panie przewodniczący! Pan poseł Corbett dziesięć razy prezentował nam tak zwaną ,,skonsolidowaną” wersję Traktatu. Nie na tyle jednak skonsolidowaną, by umożliwić nam podjęcie decyzji – tekst ma w niej taką postać, jaką miałby, gdybyśmy już zdecydowali o zatwierdzeniu Traktatu. W wersji skonsolidowanej fragmenty, które mają obowiązywać, powinny być wydrukowane pogrubioną czcionką, zaś fragmenty, które zostaną usunięte – kursywą, aby umożliwić należytą dyskusję nad nimi.

Pani komisarz Wallström obiecała nam taką wersję...

(Przewodniczący odebrał głos mówcy)

 
  
MPphoto
 
 

  Rihards Pīks (PPE-DE).(LV) Panie przewodniczący, panie wiceprzewodniczący Komisji, panie przewodniczący Rady! Słuchając dzisiaj kilku spośród moich kolegów, posłów do PE, przypomniałem sobie starą prawdę, zapisaną w świętych księgach: łatwo jest krytykować kogoś i umniejszać jego zasługi, ale wybudować dom czy urządzić świątynię to zadanie czasochłonne i trudne. Muszę przypomnieć krytykom omawianego Traktatu, że dokumenty stanowiące jego podstawę – traktat lizboński i traktat konstytucyjny – zostały opracowane przez jedno z najbardziej reprezentatywnych gremiów w historii Europy, przy współudziale organizacji pozarządowych i w obecności środków masowego przekazu. Dlatego też chciałbym dzisiaj pogratulować moim kolegom, panu Méndezowi de Vigo i panu Corbettowi – autorom sprawozdania, nad którym mamy teraz głosować. Sprawozdanie to jest, w istocie, bardzo dobrym streszczeniem – bardzo dobrym streszczeniem. Pan Bonde ma rację mówiąc, że wersja skonsolidowana Traktatu jest obecnie dostępna wyłącznie w języku angielskim. Chciałbym wobec tego zaproponować, żeby, skoro nie każdy z nas zapozna się z pełnym tekstem Traktatu, opublikować go w postaci broszury – właśnie takiego bardzo dobrego streszczenia. Co do stanowisk, które znalazły swój wyraz w Traktacie, była tu mowa o wielu pozytywach, ale padły też słowa krytyki. Moim zdaniem, za dobre należy uznać to, że sformułowano zasady wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, jak również, że dostrzeżono potrzebę wypracowania wspólnej polityki energetycznej. Należy zarazem żałować, że w Traktacie nie przewidziano żadnych nowych rozwiązań służących realizacji wymienionych polityk – w instrumenty takie nie wyposażono ani Komisji, ani Parlamentu. Co to oznacza? Że wprowadzenie tych polityk i zastosowanie ich w praktyce to zadanie, które musimy dopiero podjąć. W gruncie rzeczy, pierwsza jego część została już wykonana, a fundament położony, ale pozostała część pozostaje do zrobienia dla nas. Życzę wszystkim, żeby to nam się udało. Dziękuję.

 
  
MPphoto
 
 

  Adrian Severin (PSE). – Panie przewodniczący! Mówiono tu o zaletach traktatu lizbońskiego i o tym, że przybliża on jeszcze bardziej chwilę, w której Unia Europejska będzie prawdziwą unią obywateli. Podkreślono również, że dokument ten należy ratyfikować jak najszybciej. Pozwolę sobie jeszcze wspomnieć o dwóch kwestiach, które budzą moje obawy.

Po pierwsze, rynek ma teraz charakter globalny – podobnie jak zorganizowana przestępczość i niedostatek. O tym, że tak właśnie wygląda rzeczywistość, przypominają nam każdego dnia rzesze imigrantów. Firmy samochodowe, przedsiębiorstwa komputerowe i lotnicze, huty, łączą się w wielkie lub jeszcze większe koncerny, które stają się światowymi potęgami. Europa – wręcz przeciwnie, pozostaje podzielona. Istniejący nadal podział w sprawie Kosowa, przedstawiany niekiedy jako wojna pomiędzy legalistami a realistami, to najnowszy i najbardziej przerażający przejaw tego zjawiska, dowodzący, że pokój ani praworządność nadal nie są w Europie bezpieczne.

W tym kontekście, obsesja na punkcie jakiegoś ,,za” lub ,,przeciw” nie służy wcale ochronie niezawisłości narodowej przed tak zwanym europejskim imperializmem, ale temu, by zamienić każde państwo członkowskie w pozbawiony znaczenia zaścianek i, ostatecznie, spowodować, że przestanie być bezpieczne.

Druga sprawa, która mnie niepokoi: z Traktatu usunięto wzmianki o symbolach europejskich, żeby nie stwarzać wrażenia, że są ważniejsze od symboli narodowych. Z drugiej strony, fakt, że obywatele nie biorą demokratycznego udziału w wydarzeniach, jakie mają miejsce w ich krajach, to dowód, przedstawiany każdego dnia, że mity narodowe już się przeżyły. Europejska Wspólnota Węgla i Stali potrafiła zmobilizować obywateli, nie tylko odwołując się do ich rozumu, ale też poruszając serca. Było to działanie celowe, wykorzystujące właśnie mit.

Traktat lizboński to kolejny świetny plan, któremu jednak brak ducha. Fakt ten nie tylko osłabi zdolność Unii Europejskiej do inspirowania obywateli, ale również – zdolność poszczególnych państw członkowskich do tego, by ożywiać ich narodowe mity.

Co do pozostałych kwestii, w pełni zgadzam się z opiniami zawartymi w sprawozdaniu i gratuluję sprawozdawcom znakomitej pracy. Podzielam wszystkie ich poglądy i uważam, że świetnie się spisali. Mam jednak nadzieję, że pewnego dnia wszyscy razem będziemy mogli zawołać: ,,Habemus tractatum rei publicae Europae”.

 
  
MPphoto
 
 

  Jean-Luc Dehaene (PPE-DE).(NL) Panie przewodniczący! Jak zawsze powtarzali ojcowie integracji europejskiej, dokonuje się ona krok po kroku. Kroki te są czasem małe, a czasem wielkie. Sprawozdawcy podkreślili wyraźnie, że traktat lizboński to dla Europy ważny krok naprzód w sensie jakości – można wręcz nazwać go ,,skokiem kwantowym” – porównywalny z traktatem rzymskim, na mocy którego utworzony został wspólny rynek, z Jednolitym Aktem Europejskim powołującym do życia jednolity rynek, oraz z Traktatem o Unii Europejskiej, ustanawiającym unię walutową. Ten ostatni dokument należy również uznać za nieśmiały pierwszy krok w kierunku zawiązania unii politycznej.

Nadając Unii osobowość prawną i znosząc filary, Traktat nadaje Europie konkretny wymiar prawny. Europa potrzebuje Traktatu, by stać się graczem na skalę globalną i liczyć się w dzisiejszym świecie ery globalizacji, a tym samym móc wyznaczać standardy na miarę globalnych potrzeb. Ponadto, powszechne stosowanie procedury współdecyzji spowoduje, że podejmowanie decyzji w obrębie unii politycznej stanie się bardziej demokratyczne. Ten Traktat musi być ratyfikowany – jeżeli będziemy dysponować jego tekstem w skonsolidowanej wersji, z pewnością łatwiej zorientujemy się, co już osiągnęliśmy.

Ale mieć tekst Traktatu to jedno, a ratyfikować go – drugie. Wprowadzić go w życie to jeszcze coś zupełnie innego – być może, najważniejsze ze wszystkich zadań, jakie nas teraz czekają. Ucieszyłem się ogromnie słysząc, że prezydencja, a także Komisja, zaczynają już o tym myśleć i podejmują działania służące wprowadzeniu Traktatu w życie. Do wyboru mamy wiele dróg i jeżeli nie będziemy ostrożni, może się nawet zdarzyć, że wybierzemy niewłaściwą. Dlatego tak ważne jest, by Parlament zajął się również wprowadzaniem Traktatu w życie, by wyraźnie wskazał taki kierunek tego procesu, że Traktat stanie się wyrazem rzeczywistego postępu. Wszystko może też pójść w zupełnie innym kierunku, a tego na pewno nie chcemy. Chcemy postępu, jaki zapisano w postanowieniach Traktatu.

 
  
MPphoto
 
 

  Edite Estrela (PSE).(PT) Gratuluję sprawozdawcom, panu Corbettowi i panu Méndez de Vigo, doskonałej pracy i modelowego wręcz współdziałania. Prezydencji portugalskiej przypadła do spełnienia historyczna misja – przekształcenia swojego mandatu w Traktat; traktat lizboński, który ma być ratyfikowany przez parlament Portugalii w kwietniu przyszłego roku. Nowy Traktat nie jest lekarstwem na wszystkie bolączki Unii Europejskiej, ale stanowi wartość dodaną dla demokracji. Zwiększa uprawnienia Parlamentu Europejskiego, jak również kompetencje parlamentów krajowych, ale wzmacnia też demokrację uczestniczącą– zwłaszcza przez wprowadzenie środków dotyczących inicjatywy obywatelskiej, która stanowi, że jeden milion obywateli ma prawo zwrócić się do Komisji o wystąpienie z inicjatywą ustawodawczą w jakiejś dziedzinie. Ponadto Traktat uznaje Kartę praw podstawowych za prawnie obowiązującą.

Unia Europejska nie jest doskonała, ale pozostaje niezastąpiona w roli, jaką odgrywa na świecie. Potrzebujemy Europy, bardziej zaangażowanej i mającej większe wpływy w procesie rozwiązywania ogólnoświatowych problemów takich, jak zmiany klimatyczne, bezpieczeństwo żywności, polityka energetyczna, międzynarodowy terroryzm, przestępczość zorganizowana, imigracja i inne. Każde z 27 państw członkowskich, które podpisały traktat lizboński w dniu 13 grudnia 2007 r., musi teraz pójść dalej i jak najszybciej ten dokument ratyfikować – taka pilna potrzeba istnieje dzisiaj. To decydujący etap naszych starań o Europę, która byłaby bardziej skuteczna w podejmowaniu decyzji i bliższa swoim obywatelom, która lepiej radziłaby sobie z wyzwaniami globalizacji i bardziej efektywnie działała w sferze stosunków zewnętrznych. Każdy z nas, bez wyjątku, powinien przyjąć na siebie i wykonywać swoje obowiązki, bo świat nie stoi w miejscu.

W czasie, gdy Europa urządziła sobie dłuższą przerwę na refleksję i marnotrawiła energię szukając rozwiązania trapiących ją problemów natury instytucjonalnej, gospodarki wschodzące rozwijały się nadal, konflikty zbrojne obejmowały swoim zasięgiem coraz większe terytoria, zmiany klimatyczne stały się faktem oczywistym dla każdego, problemy energetyczne zaostrzyły się, wielu ludzi umarło z braku pożywienia i opieki medycznej. Niezależnie od tego, co sądzą ultranacjonaliści i eurosceptycy, Europa nie może stanąć w miejscu – i nie zamierza.

 
  
MPphoto
 
 

  Georgios Papastamkos (PPE-DE).(EL) Jako autor opinii mniejszości w Komisji Handlu Międzynarodowego i członek Komisji Spraw Konstytucyjnych, tytułem wstępu chciałbym powiedzieć, że traktat lizboński wyznacza moment przejścia od konstytucyjnego ,,elitaryzmu” do reformy przedsięwzięcia polegającego na zjednoczeniu Europy. Gwarancją wspólnego postępu całej Europy jest konstytucyjny dualizm, a mianowicie dwa traktaty w ich poprawionej wersji, które miałyby jednakowy status prawny.

Zarazem obserwujemy jednak, że w niezwykle szybkim tempie powstaje jakby nowa Europa. Innymi słowy, Unia staje się coraz bardziej elastyczna, ale traci impet towarzyszący wspólnemu dążeniu do zjednoczenia. Państwa członkowskie znowu po części tkwią w dialektycznej relacji pomiędzy elementami ponadnarodowymi i narodowymi. Z tego najnowszego europejskiego kompromisu system parlamentarny wyłania się silniejszy niż przedtem, a to dzięki zwiększeniu roli zarówno Parlamentu Europejskiego, jak i parlamentów krajowych.

Panie i panowie! Proces jednoczenia Europy niewątpliwie potrzebuje nowych bodźców. Obywatele szukają rozwiązań dla problemów nacechowanych politycznym dynamizmem. Interesuje ich jakość i wydajność produkcji politycznej. W sposób demokratyczny, czy to bezpośrednio, czy pośrednio, udzielają legitymacji organom decyzyjnym UE i oczekują skutecznego działania. To, czy uda się doprowadzić do ratyfikacji Traktatu, oraz, przede wszystkim, czy rozmaite przedsięwzięcia, których realizację mogą obserwować wszyscy obywatele Europy, uzyskają od nich trwałą legitymację, zależy od tego, czy w Unii rozpoczniemy szczegółową debatę polityczną dotyczącą zasadniczych koncepcji politycznych, gospodarczych i społecznych, wzajemnej relacji obywateli Europy i UE, oraz pozycji UE w świecie.

W tym kontekście, nawiązanie trwałego, przejrzystego i demokratycznego dialogu ze społeczeństwem obywatelskim nie może być jedynie pozorne. Musi odzwierciedlać głębokie upolitycznienie całego przedsięwzięcia zjednoczeniowego. W owym upolitycznieniu kluczową rolę odgrywa Parlament Europejski. Gratuluję moim kolegom, panu Corbettowi i panu Méndezowi de Vigo, że mieli w tym tak znaczący i tak twórczy udział.

 
  
MPphoto
 
 

  Proinsias De Rossa (PSE). – Panie przewodniczący! Traktat nie jest napisany pięknym stylem. W tekście wielokrotnie pojawiają się słowa ,,jeżeli”, ,,ale” i ,,może” – nie da się inaczej sformułować zapisów, dzięki którym członkowie tak zróżnicowanej rodziny narodów będą mogli dzielić władzę. Mimo wszystko jednak – również mimo tego, co mówią oponenci – Traktat stanowi odpowiedź na żądania naszych obywateli, domagających się większej demokracji i większych praw do zajmowania się tym wszystkim, czym państwa narodowe z powodzeniem mogą zajmować się same: utrzymaniem pokoju, zmianami klimatycznymi, problemem migracji, nadzorem finansowym i rynkowym, a także, w istocie, regulacją rynku pracy.

W dzisiejszych czasach – globalnego braku stabilności – Unia Europejska jest dla małych państw członkowskich takich, jak Irlandia, ważniejsza niż kiedykolwiek przedtem. W dzisiejszym głosowaniu raz jeszcze zobaczymy w działaniu ten przedziwny sojusz rynkowych fundamentalistów, skrajnej lewicy i skrajnej prawicy, którzy opowiadają się przeciwko Traktatowi. Łączy ich jedno: wszystkim zależy na tym, żeby demokracja urzeczywistniana przez obywateli nie sięgała poza granice państw. Dynastie multimilionerów – Murdochowie w Wielkiej Brytanii i Ganley’owie w Irlandii – cynicznie manipulują narodowym szowinizmem, starając się zdyskredytować Europejczyków, którzy sięgają dalej niż granice państw i próbują nadzorować działalność gospodarczą po to, by służyła szerzej pojętemu interesowi społecznemu.

Pozostali – Sinn Féin i sojusznicy tej partii – nie mają zaufania do obywateli i tego, że są oni w stanie zbudować odpowiedzialną i ponadnarodową demokrację. To handlarze strachem – strachem przed sąsiadami, przed demokratycznymi parlamentami, przed rządami i przed globalizacją. Nie potrafią wyjaśnić, jakim sposobem większe uprawnienia parlamentów miałyby skutkować ograniczeniem demokracji. Stroją się w piórka internacjonalistów, ale protestują, gdy sąsiedzi pomagają sobie w potrzebie czy w sytuacji zagrożenia. Sprzeciwiają się przyjęciu wiążących europejskich regulacji prawnych, chroniących nas i naszych sąsiadów przed skutkami zmian klimatycznych, naruszeniami praw pracowniczych i patologiami rynkowymi.

Orężem tych, którzy frymarczą strachem, są potężne kłamstwa – ich próbkę zaprezentowały nam dzisiaj pani McDonald i pani Sinnott. Niestrudzenie przedstawiają fałsz jako prawdę dowodząc, że pochodzący z wyboru przedstawiciele ponad 80% mieszkańców Europy zamierzają zniszczyć demokrację i raz na zawsze pozbawić ludzi prawa do wypowiadania się w jakichkolwiek sprawach związanych z budowaniem Europy. Do dnia referendum w Irlandii te kłamstwa lansowano zupełnie jawnie, więc można było zobaczyć, czym są naprawdę: sennymi majakami partii, których ich własna historia niczego nie nauczyła i które uparły się, by zmusić narody Europy do powtarzania tych samych haseł. Wierzę, że Irlandia podejmie decyzję, żeby pozostać w sercu Europy.

 
  
MPphoto
 
 

  Avril Doyle (PPE-DE). – Panie przewodniczący! W Irlandii ustalono, że o ratyfikacji traktatu lizbońskiego zadecyduje wynik referendum – stwierdzono, że w świetle postanowień naszej konstytucji właśnie takie rozwiązanie jest konieczne. Ale w pełni respektuję decyzje wszystkich pozostałych państw członkowskich, jakie podejmą, wybierając sposób ratyfikacji.

Podczas dzisiejszej sesji kilka kwestii ciągle powraca. Traktat lizboński różni się od swego poprzednika, traktatu konstytucyjnego, który zyskał nienajlepszą sławę, w tym sensie, że jego tekst nie ma jednolitej, skonsolidowanej formy. Jest on nieledwie zbiorem poprawek do już istniejących aktów prawnych – Traktatu o Unii Europejskiej oraz traktatów ustanawiających Wspólnoty Europejskie – które to akty wszystkie zostały w całości ratyfikowane. Ponadto, w tytule nie ma w ogóle określenia ,,traktat konstytucyjny”, zrezygnowano też z odniesień do całej konstytucyjnej symboliki oraz flagi i hymnu Unii Europejskiej.

,,Więcej Europy” oznacza dla obywateli więcej tego, co stanowi na naszym kontynencie wartość dodaną: przez ścisłe określenie zakresu kompetencji Unii, traktat reformujący – czy traktat lizboński – wyraźnie definiuje uprawnienia zarówno parlamentu Unii, jak i parlamentów krajowych, przy okazji, o czym często się zapomina, zwiększając zakres działań, które mogą podejmować państwa członkowskie zgodnie z zasadą pomocniczości.

Traktat reformujący zapewnia większą ciągłość w procesie podejmowania unijnych decyzji, zwłaszcza w obszarze polityki zagranicznej, ponieważ przewiduje utworzenie nowego stanowiska – przewodniczącego Rady Europejskiej – obsadzanego na trwającą dwa i pół roku kadencję (z prawem do jednokrotnego ponownego wyboru osoby, która sprawuje tę funkcję). W obrębie struktur Rady zostanie mianowany wysoki przedstawiciel do spraw polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, będący zarazem wiceprzewodniczącym Komisji. Nowe rozwiązania nie zastąpią jednak polityki zagranicznej prowadzonej przez poszczególne państwa. Co więcej, utrzymana zostanie zasada sześciomiesięcznej rotacyjnej prezydencji – ten fakt często bywa pomijany lub niewłaściwie rozumiany.

W przeciwieństwie do innych traktatów UE, traktat lizboński nie zawiera całych rozdziałów, które w istotny sposób poszerzałyby zakres kompetencji UE. Tworzy jednak nowe podstawy prawne w dziedzinie patentów, turystyki, sportu oraz współpracy w dziedzinie przestrzeni kosmicznej i administracji, wzmacnia dotychczasowe podstawy prawne polityki energetycznej, a także, co szczególnie ważne, zapewnia konkretne instrumenty służące przeciwdziałaniu zmianom klimatycznym na bazie dotychczasowych uregulowań w obrębie polityki ochrony środowiska naturalnego.

Ze wszystkich wymienionych powodów, moi koledzy z Fine Gael i ja sama, będziemy popierać nasz rząd. Poparcia tego udzielą mu wszystkie partie w Irlandii z wyjątkiem Sinn Féin, starając się usilnie, żeby Traktat został ratyfikowany i żeby ludzie zrozumieli jego przesłanie. Sinn Féin nie będzie w tym uczestniczyć, ponieważ obawia się ,,większego zmilitaryzowania Europy” – brzmi to ironicznie, jeśli wziąć pod uwagę szczególną historię tej partii!

Koleżanki i koledzy! Wasza dobra wola i poparcie są jak najbardziej pożądane, ale muszę was ostrzec – niezależnie od tego, jak bardzo byście chcieli, żeby Irlandia zagłosowała na ,,tak”, nie ulegajcie pokusie i nie próbujcie mówić Irlandczykom, jak mają głosować. A Komisja, bardzo proszę, niech o przestanie prowadzić z Irlandią spory o sprawy administracyjne takie, jak plan ochrony środowiska wiejskiego (Rural Environment Protection Scheme, REPS), które – celowo lub nie – mogą być przedstawiane w sposób niezgodny ze stanem faktycznym przez oponentów Traktatu.

 
  
MPphoto
 
 

  Mauro Zani (PSE).(IT) Panie przewodniczący, panie i panowie! Traktat lizboński kończy przedłużający się i niebezpieczny impas. Wychodzimy z kryzysu dysponując stabilną i bardziej efektywną strukturą instytucjonalną, która jest otwarta na dalsze modyfikacje. Wkraczamy w nową fazę, w której – mam nadzieję – ponownie otworzymy drogę do uchwalenia konstytucji dla Europy.

Aby tak się stało, konieczne są wysiłki mające określony cel – promowanie europejskiego obywatelstwa w postaci określonej przez Kartę praw podstawowych. To nie demograficzne kalkulacje pasujące do narodowej, międzyrządowej logiki staną się kamieniem węgielnym politycznego gmachu przyszłej Europy, ale właśnie europejskie obywatelstwo. To również jedyny sposób, by tchnąć ducha w traktat lizboński – ducha, o którym mówił wcześniej pan Severin.

Przede wszystkim, przyszłość zależy zatem od wielkiego sojuszu między Parlamentem a obywatelami Europy, zawartego przez obie strony w pełni ich praw i obowiązków. Być może, pierwsza próbą, jakiej ten sojusz zostanie poddany, będzie wybór kandydata na nowe stanowisko – prezydenta UE.

 
  
MPphoto
 
 

  Jacek Protasiewicz (PPE-DE). – Panie przewodniczący! Pozwólcie zacząć od gratulacji dla autorów tego sprawozdania, bowiem dzięki ich pracy powstał tekst, który jest nie tylko dokumentem politycznym, ale i mądrym przewodnikiem po nowych realiach traktatowych. Można by powiedzieć prawie, że jest on pomocą dydaktyczną dla studentów w całej Unii Europejskiej i na zewnątrz.

Konstruując swoje sprawozdanie panowie Méndez de Vigo i Corbett wyróżnili pozytywne zmiany wprowadzone przez traktat lizboński, ale też wykazali obawy wywołane trudnymi negocjacjami międzyrządowymi. Polska w tamtym czasie postrzegana była jako jedno z państw hamujących proces integracji europejskiej. Wiele zmieniło się jednak po ostatnich wyborach. Nowy rząd jest bardziej otwarty na współpracę europejską i rozumie, że silna Unia leży w interesie naszego kraju, Polski.

Trzeba jednak pamiętać, że część polskiego społeczeństwa podziela niektóre obawy związane z nadrzędnością prawa unijnego w hierarchii norm prawa cywilnego, a w szczególności prawa rodzinnego i własności. Trzeba czasu i więcej doświadczeń ze współuczestnictwa w europejskiej wspólnocie, żeby te obawy zmalały, a może i wygasły. Dlatego rząd mojego kraju powstrzymał się od podpisania karty praw podstawowych, zwłaszcza, że istniało poważne ryzyko skutecznego zablokowania procesu ratyfikacji w Polsce, gdyby podjęta była inna decyzja.

Cieszę się bardzo, że autorzy sprawozdania zrozumieli te okoliczności i zdecydowali się usunąć z pierwotnego tekstu nazwy państw, których postawa miałaby być przez Parlament Europejski krytycznie oceniana. Traktat lizboński jest wynikiem kompromisu pomiędzy marzeniami o federacji europejskiej a obawami, które obecne są nie tylko wśród obywateli nowych państw, ale również w krajach założycielskich naszej wspólnoty. Mając wciąż w pamięci nieudany proces ratyfikacji traktatu konstytucyjnego wydaje mi się, że lepiej stawiać mniejsze, lecz stabilne kroki, niż próbować skoków, które zawsze wiążą się z ryzykiem upadku.

Rzeczywistość zmieniać się będzie bardzo szybko. Jest więc pewne, że za parę lat będziemy debatować nad nowym tekstem, nowym traktatem, bardziej adekwatnym dla realiów, które nadejdą. Ważne, żebyśmy umieli je na czas dostrzegać, a Unia Europejska zachowała zdolność dostosowywania się do nowych wyzwań.

 
  
MPphoto
 
 

  Maria da Assunção Esteves (PPE-DE).(PT) Panie przewodniczący, panie i panowie! Lizbona i Rzym to bramy do świata bez granic. W dziejach Unii Europejskiej marzenie o powszechnej sprawiedliwości i ładzie prawnym ponad granicami zajmowało zawsze centralne miejsce. Dzieje te są historią przenikania moralności w głąb instytucji i przekształcania przez nią politycznych paradygmatów. Zawsze metodą było działać wspólnie i dzielić się z innymi, stosowanym kryterium – rozsądek, przyjętym celem ludzka godność; a suwerenność prawa stawiano na pierwszym miejscu, przed suwerennością granic. Dzięki wymienionym czynnikom, Europa stała się kolebką oświecenia.

Jako etap tej drogi ku wielkoformatowej demokracji, traktat lizboński przywraca Parlamentowi Europejskiemu prawdziwie parlamentarny charakter, przełamuje hegemonię ,,Europy rządów” w sferze prawodawstwa i wysuwa na pierwszy plan zupełnie nowe postaci, żeby zwiększyć elementy konkurencyjne i polityczne i zmniejszyć biurokrację. To prawda, że nie doczekaliśmy się jeszcze konstytucji europejskiej, która sprzyjałaby jedności i spójności, ale Europa ponarodowa już powstaje. Nie ulega wątpliwości, że wieża Babel w końcu zostanie wybudowana.

 
  
MPphoto
 
 

  Hartmut Nassauer (PPE-DE).(DE) Panie przewodniczący, panie i panowie! Jeżeli śledziliście przebieg debaty dziś rano, na pewno zauważyliście, że z Traktatem związanych jest wiele oczekiwań. Po pierwsze, że zostanie ratyfikowany i wejdzie w życie. Po drugie, że da Unii Europejskiej taką pozycję, dzięki której lepiej wywiąże się ona z roli, jaką ma do spełnienia w świecie i skuteczniej poradzi sobie z negatywnymi skutkami globalizacji – i tak dalej, i tak dalej.

Chciałbym powiedzieć również o swoich oczekiwaniach. Otóż mam nadzieję, że Traktat umożliwi nam zrobienie kolejnego kroku w kierunku pogodzenia Unii Europejskiej z jej obywatelami – obecnie występuje pomiędzy nimi rozdźwięk, co uwidoczniły referenda we Francji i w Holandii; rozdźwięk ten musi być zlikwidowany.

Unia potrzebuje aprobaty swoich obywateli – nowy traktat stwarza wiele okazji do jej wyrażania. Daje on parlamentom krajowym możliwość udziału w stanowieniu prawa i włącza je, zresztą słusznie, do działań wynikających z zastosowania zasady pomocniczości. Ponieważ do tego, by obywatele udzielili swojej aprobaty konieczne jest, między innymi, dokonywanie podziału zadań pomiędzy Unię Europejską a jej państwa członkowskie w sposób bardziej zrozumiały niż obecnie, a także kierowanie ich realizacją w sposób bardziej zrównoważony, parlamenty krajowe mają swoją rolę do spełnienia.

Nie wydaje mi się, żebyśmy stanowili konkurencję dla parlamentów krajowych, ale jestem przekonany, że musimy ze sobą współpracować. Moim zdaniem, parlamenty krajowe również powinny skorzystać z tych możliwości. Chcę od razu rzucić im wyzwanie – niech to zrobią! Fascynującą rzeczą będzie przekonać się, czy to nowe rozwiązanie służące nadzorowaniu przestrzegania zasady pomocniczości, jest skuteczne.

Jeszcze jedna sprawa. Gdy patrzymy na Unię Europejską z zewnątrz, widzimy modelową współpracę regionalną i uwieńczone powodzeniem działania zespołowe na szczeblu regionów, porównywalne wyłącznie – a i to nie do końca, bo tam nie wszystko przebiega tak pomyślnie ani nie jest tak zaawansowane – ze stowarzyszeniem ASEAN. W swoich staraniach o to, by współpracować ze sobą, a także przyczyniać się do utrwalania pokoju i bezpieczeństwa na świecie, państwa ASEAN uważnie przyglądają się Unii Europejskiej.

 
  
MPphoto
 
 

  Zita Pleštinská (PPE-DE). – (SK) Panie i panowie! Ponieważ Unia Europejska potrzebuje traktatu reformującego, dzięki któremu będzie działać skuteczniej i stanie się bardziej nowoczesna, zagłosuję za sprawozdaniem dotyczącym traktatu lizbońskiego, przygotowanym przez pana Richarda Corbetta i pana Íñigo Méndeza de Vigo.

Pozwolę sobie pogratulować tym pięciu państwom członkowskim, które już ratyfikowały Traktat. Jestem przekonana, że również w Słowacji ratyfikacja nie jest zagrożona. Przeciwko Traktatowi opowiada się tylko jedna spośród partii mających swoją reprezentację w parlamencie. Poza tym, Traktat cieszy się ogólnym poparciem i olbrzymia większość posłów zagłosuje za jego przyjęciem.

Obecna opozycja, która miała największy udział w tym, że Słowacja stała się członkiem europejskiej rodziny, poprze traktat lizboński niezwłocznie po wprowadzeniu proponowanych przez nią poprawek do słowackiego prawa prasowego, krytykowanego przez takie instytucje europejskie, jak Freedom House, OBWE i Europejska Federacja Dziennikarzy.

 
  
MPphoto
 
 

  Csaba Sándor Tabajdi (PSE). – (HU) Jako poseł do PE z Węgier - pierwszego kraju, który ratyfikował traktat reformujący - doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że sama ratyfikacja to nie wszystko. Wspominano już w tej Izbie, że musimy wyjaśnić ludziom - obywatelom Europy - w jaki sposób dokument ten wnosi coś więcej niż krajowe konstytucje, a także wyjaśnić wartość dodaną tego traktatu reformującego.

Europejskim politykom należy uświadomić fakt, że premierzy często błędnie nazywają to reformą instytucjonalną. A jest to czymś o wiele większym. Teraz stajemy się unią polityczną i prawdziwą społecznością interesów. W ramach tej społeczności interesów musimy przedstawić obywatelom Europy sposoby, na jakie karta praw podstawowych stanowi wartość dodaną w obszarze praw społecznych.

Muszę w tym miejscu koniecznie wspomnieć o fakcie, że prawa jednostek należących do mniejszości zostały wreszcie włączone w osiemdziesiąt tysięcy stron acquis communautaire, ponieważ co siódmy obywatel Europy w Unii Europejskiej należy do określonej mniejszości. Jest to wielka zaleta tego Traktatu.

 
  
MPphoto
 
 

  Andrew Duff (ALDE). – Panie przewodniczący! Chciałbym zapytać tych kolegów, którzy sprzeciwiają się Traktatowi, aby wyjaśnili, co mają na myśli, kiedy mówią o „samopoprawiającym się” traktacie. Czy mogliby oni przytoczyć fragment, w którym jest mowa o tego typu proteańskim rozwoju?

Ja sam nie widzę tego w Traktacie. Faktem jest, że pojedyncza zmiana wymaga jednomyślnej zgody wszystkich premierów i parlamentów krajowych wszystkich państw członkowskich, a istotne zmiany, które nadają nam nowe kompetencje w ramach UE wymagają procedury konwencji, konferencji międzyrządowej oraz formalnej ratyfikacji we wszystkich państwach członkowskich.

 
  
MPphoto
 
 

  Mogens Camre (UEN). (DA) Panie przewodniczący! Traktat lizboński, jak każdy wie, jest traktatem konstytucyjnym bez flag i muzyki. Właściwe jest raczej dziwne, że mówi się o tym tutaj tak szczerze, ponieważ tak się tego nie robi w Danii. W Danii rząd raczej mówi, że w Traktacie tym nie ma nic o wielkim znaczeniu, ponieważ wierzy on, że dzięki temu może przekonać swoich obywateli, iż nie muszą oni mieć prawa do głosowania w jego sprawie. Jednakże przy okazji tego Traktatu jesteśmy świadkami najdalej sięgającego rozwoju Unii Europejskiej, jaki miał do tej pory miejsce: więcej uprawnień, więcej obszarów polityki niż przedtem i większa utrata kontroli nad narodami europejskimi niż miało to miejsce kiedykolwiek wcześniej. Niezwykle nieroztropnym ze strony starych państw UE jest zmuszanie do tego reszty państw członkowskich bez pytania naszych obywateli. Będzie to miało negatywne konsekwencje. Obywatele mają poczucie, że tracą kontrolę i będą się temu sprzeciwiać. Unia nie jest tworzona przy stole negocjacyjnym w ramach UE. Może się ona jedynie rozwinąć z pragnień ludzi, a właśnie tego unika ta Unia. W związku z tym zamierzam głosować przeciw Traktatowi.

 
  
MPphoto
 
 

  Miloslav Ransdorf (GUE/NGL). – (CS) Jeżeli integracja europejska ma trwać, konieczne jest pogłębienie i wzmocnienie międzynarodowego prawa. To, co ma miejsce obecnie, jest całkowitym przeciwieństwem.

Uznanie niepodległości Kosowa stanowiło poważny cios dla międzynarodowego prawa a pierwszą ofiarą tego naruszenia będzie europejska integracja oraz relacje transatlantyckie. Moim zdaniem widać to na pierwszy rzut oka. Zasada etniczna została odrzucona jako podstawa dla usunięcia granic w Bośni, a mimo to w przypadku Kosowa wykorzystano ją jako wyłączne kryterium i jedyną zasadę. Moim zdaniem prawo międzynarodowe nie może być naruszane bezkarnie: prowadzi to do podważenia wiarygodności takich dokumentów jak Akt końcowy z Helsinek.

 
  
MPphoto
 
 

  Roberta Alma Anastase (PPE-DE). – (RO) Panie przewodniczący, panie i panowie! Chciałabym poprzeć moich kolegów, którzy z zadowoleniem przyjęli sporządzenie tego sprawozdania, a także podkreślić jego podstawową wartość dla przyszłości Europy.

Ważne jest, aby traktat lizboński koncentrował się na roli obywateli oraz odpowiedzialności instytucji. Dlatego też wierzę, że dzięki temu sprawozdaniu Parlament Europejski udowodni, iż podejmuje swoją nową rolę w funkcjonowaniu Unii Europejskiej. W tym względzie ponownie wyrażam poparcie dla wszystkich przepisów Traktatu, które określają skonsolidowaną rolę parlamentów, zarówno na szczeblu krajowym jak i europejskim.

Po drugie chciałabym wspomnieć o zmianach, które proponuje traktat lizboński w obszarze polityki zagranicznej Unii Europejskiej. Ich przełożenie na fakty ma zasadnicze znaczenie dla skonsolidowania europejskich działań w tym kierunku. W związku z tym podstawowym elementem tego sprawozdania jest wezwanie do ratyfikacji przez wszystkie 27 państw członkowskich. Wyrażam zadowolenie z faktu, iż Rumunia ratyfikowała Traktat w lutym 2008 r., tym samym stając się czwartym krajem, który udowodnił swoje europejskie powołanie i zdecydowane pragnienie przyczynienia się do jeszcze lepiej prosperującej Europy przyszłości.

 
  
MPphoto
 
 

  Miloš Koterec (PSE). – (SK) Chciałbym podziękować sprawozdawcom za ich doskonałą pracę, która jasno określa wszystkie pozytywne aspekty nowego Traktatu, jak również jego słabsze strony. Jak to się mówi: nikt nie jest doskonały. Przede wszystkim powinniśmy być wdzięczni za wysoką jakość Traktatu oraz za fakt, że odzwierciedla on rzeczywistość panującą obecnie w Unii Europejskiej oraz okazje jakie to tworzy na szczeblu Traktatu.

Jak słusznie zauważyli sprawozdawcy, Traktat wzmacnia demokratyczną odpowiedzialność oraz uprawnienia decyzyjne, a w ten sposób daje obywatelom większą kontrolę nad działaniami Unii. W tym kontekście chciałbym jednak zaapelować do rządów państw członkowskich o udostępnienie swoim obywatelom odpowiedniego streszczenia traktatu lizbońskiego, tak aby został on przez każdego zrozumiany i aby każda osoba mogła podjąć opartą na informacjach decyzję odnośnie do tego czy on/ona zgadza się z tym prawodawstwem czy nie: powinno to być zasadą w odniesieniu do całego europejskiego (i nie tylko europejskiego) prawodawstwa. Jestem przekonany, że obywatele Unii Europejskiej - jeżeli zostaną odpowiednio poinformowani - udzielą Traktatowi bezwarunkowego poparcia.

Chciałbym także podkreślić, że tak istotny dokument nie powinien stać się przedmiotem politycznych rozgrywek jak ma to miejsce w przypadku Słowacji, gdzie opozycja blokuje przyjęcie tego postępowego i demokratycznego dokumentu.

 
  
MPphoto
 
 

  Mairead McGuinness (PPE-DE). – Panie przewodniczący! Staję tu jako - mam nadzieję - jeden z przeciętnych i porządnych obywateli Irlandii, do których odwoływał się pan poseł Farage, chociaż mam wrażenie, że opuścił on tę Izbę.

Nie dziwi mnie fakt, że przeciętni, porządni obywatele Irlandii są zdezorientowani, ponieważ po stronie na „nie” mają dziwną parę - panią poseł McDonald i pana posła Farage'a. To niewiarygodne! Czy w szczególności mógłbym powiedzieć Sinn Féin: czy możecie nie uznać roli Unii Europejskiej w osiągnięciu pokoju w Północnej Irlandii? Właśnie to będzie wzmacniane przez ten Traktat, a nie jak się to określa „militaryzacja”.

W kwestii roli parlamentów krajowych chciałbym powiedzieć jedno: niech parlamenty krajowe przyjmą uprawnienia jakie nadaje im ten Traktat i niech pozwolą przeciętnym, porządnym obywatelom z tych krajów, aby ci zmuszali je do skutecznego wykorzystania tych uprawnień.

Do pana posła Duffa: w Irlandii propaguje się nieprawdziwą teorię „samopoprawiającego się” Traktatu - jest to wytwór negatywnego umysłu. Nie jest to prawdą i mija się to z rzeczywistością.

Na koniec chciałbym powiedzieć, że w przeciwieństwie do przeciwników Traktatu takich jak pani poseł McDonald i pan poseł Farage uważam, że ten Traktat jest dobrym rozwiązaniem dla Irlandii, dla UE, dla Europy i wzywam obywateli Irlandii do głosowania na "tak"!

 
  
MPphoto
 
 

  Marian Harkin (ALDE). – Panie przewodniczący! Nie spodziewałam się, że zostanę wezwana tak szybko. Już miałam swój wkład, ale chciałabym poczynić w tym miejscu dodatkową uwagę. Wysłuchaliśmy przeciwników Traktatu - ludzi, którzy twierdzą, że traktat lizboński w dalszym stopniu zmilitaryzuje Unię, że doprowadzi do wykluczenia społecznego oraz że poprowadzi nas wszystkich w złym kierunku. Przegapiłam fragment debaty, jednakże nie słyszałam ,aby ktokolwiek wypowiadał się na temat artykułu 49, zgodnie z którym jeżeli traktat lizboński zostanie ratyfikowany, każde państwo członkowskie może wystąpić z Unii zgodnie ze swoimi własnymi wymogami konstytucjonalnymi.

Oznacza to, że wszyscy ci, którzy są zdania, że nie powinni być w Europie mogą doradzić swoim obywatelom wystąpienie z Unii po ratyfikacji traktatu lizbońskiego. W związku z tym nie mają oni żadnego pretekstu, aby nie chcieć przegłosowania tego Traktatu.

 
  
MPphoto
 
 

  Colm Burke (PPE-DE). – Panie przewodniczący! „Tak” dla traktatu lizbońskiego oznacza „tak” dla karty praw podstawowych. Karta praw podstawowych UE została początkowo stworzona w celu wzmocnienia ochrony praw podstawowych na terytorium UE w świetle zmian w społeczeństwie, postępu społecznego oraz odkryć naukowych i technologicznych poprzez uczynienie tych praw bardziej namacalnymi w formie karty.

Karta ta obejmuje takie zróżnicowane obszary jak opieka na osobami starszymi, opieka nad osobami niepełnosprawnymi, szacunek dla życia prywatnego i rodzinnego, zakaz torturowania oraz prawo do skutecznych środków naprawczych oraz do uczciwego procesu. Prawa te mają zastosowanie w odniesieniu do instytucji i organów UE oraz do państw członkowskich jedynie wtedy, gdy te wdrażają prawodawstwo UE. Chociaż karta ta nie nadaje UE żadnych nowych uprawnień, to ułatwia ona obywatelom zapoznanie się z ich prawami i obowiązkami w ramach europejskiego prawodawstwa.

Karta po jej uzgodnieniu w 2000 r. stanowiła jedynie deklarację polityczną. Jeżeli Irlandczycy zagłosują na „tak” za traktatem lizbońskim, nadadzą tym samym prawnie wiążący status traktatu karcie praw podstawowych, co przyniesie korzyści wszystkim obywatelom Irlandii i UE.

 
  
MPphoto
 
 

  Bruno Gollnisch (NI). (FR) Panie przewodniczący! Odnotowuję sprawiedliwość, z jaką przewodzi pan tym debatom.

Panie i panowie! Chciałbym poruszyć problem moralny, odwołując się wyłącznie do oświadczeń osób opowiadających się za ratyfikacją Traktatu, według których jest on dokładnie tym samym, czym jest konstytucja.

Jest tak w przypadku eksperta pana Giscarda d’Estainga, który jasno powiedział, że jest to konstytucja, ale złożona do innej szuflady. Jest tak w przypadku pani Merkel, która mówiąc po angielsku powiedziała dokładnie: „Zachowajmy główne przesłanie, ale zmieńmy brzmienie”. Jest tak w przypadku pana Amato, byłego premiera Włoch, który powiedział, że tekst został sporządzony w sposób nieczytelny, ponieważ gdyby był to tekst prosty, każdy zdałby sobie sprawę, że jest to konstytucja i wzywano by do przeprowadzenia referendum. Jest tak w przypadku byłego posła, naszego kolegi pana de Guchta. Jest tak w przypadku premiera Luksemburga, pana Junckera.

Uważam zatem, że tego rodzaju oszukiwanie obywateli Europy stanowi problem natury moralnej.

 
  
MPphoto
 
 

  Jan Zahradil (PPE-DE). – (CS) Unia Europejska nie jest państwem i w związku z tym nie potrzebuje konstytucji. Chociaż niechętnie, ale przyznali to nawet zwolennicy starej europejskiej konstytucji. Niestety nie wszyscy z nich pogodzili się z tym rozczarowaniem, w związku z czym w ustępie 6 przedmiotowego sprawozdania napotykamy na wyraz ubolewania nad zmianami poczynionymi w nowym Traktacie w porównaniu z projektem konstytucji europejskiej.

Uważam to za poważny błąd. Po trudnej przeprawie osiągnięto consensus pomiędzy 27 państwami członkowskimi. Niektóre rządy chciały wprowadzenia zmian do projektu konstytucji europejskiej a teraz w sprawozdaniu pana posła de Vigo i pana posła Corbetta rządy te są pośrednio krytykowane za swoje podejście. Moim zdaniem, jeżeli Parlament Europejski zagłosuje za ustępem 6 tego sprawozdania, będzie to stanowić wyraz braku szacunku dla złożonego consensusu osiągniętego przez 27 państw członkowskich, a to może jedynie zaszkodzić całej sprawie. Z całą pewnością nie mogę opowiedzieć się za tym ustępem.

 
  
MPphoto
 
 

  Lambert van Nistelrooij (PPE-DE). (NL) Panie przewodniczący! Oprócz spójności społecznej i gospodarczej Traktat ten ustanawia trzeci cel - spójność terytorialną - wyraźnie dla całej Unii. Możliwe jest grupowanie głównych regionów w Europie, ale jednocześnie jesteśmy zwolennikami możliwości zatrudnienia i rozwoju gospodarczego w całej Unii. Stanowi to istotną podstawę dla polityki społecznej i regionalnej. Istotne jest, aby opracować to w ten sposób oraz aby umożliwić transfer wiedzy dotyczącej przedsiębiorczości oraz wykorzystania środków pieniężnych i instrumentów - pomyślmy o funduszach strukturalnych. Chciałbym o tym przypomnieć Izbie, ponieważ nie zostało to poruszone podczas tej porannej debaty. W ten sposób pokazujemy także obywatelom w całej Unii, że jesteśmy w stanie przedstawić nowe rozwiązania w obliczu nowych okoliczności.

 
  
MPphoto
 
 

  Luís Queiró (PPE-DE). (PT) Moim zdaniem w tym momencie konieczne jest podkreślenie znaczenia i wagi sygnałów w polityce; naszym obowiązkiem jest wysyłanie obywatelom odpowiednich sygnałów. Zamiast kontynuować w tym Parlamencie debatę nad różnicami pomiędzy traktatem konstytucyjnym a traktatem lizbońskim lub nad sposobem, w jaki państwa członkowskie powinny dokonać ratyfikacji Traktatu, czyż nie powinniśmy dyskutować nad tym, co powinniśmy zrobić po wejściu Traktatu w życie, na co wszyscy mamy nadzieję? Właśnie to powiedzieliśmy naszym obywatelom - ta reforma instytucjonalna była konieczna, aby osiągnąć więcej lepszych rezultatów. Ta reforma właśnie teraz ma miejsce.

Czy za rok Europa będzie lepiej przygotowana, aby sprostać globalizacji, zależności energetycznej, kryzysowi demograficznemu, terroryzmowi, niestabilności finansowej czy zmianom w zatrudnieniu? Będzie musiała być. Czy Parlament Europejski będzie bardziej energiczny w odniesieniu do pełnienia aktywnej funkcji w zatwierdzaniu tych reform? I ponownie, będzie musiał być.

Jest to odpowiedni sygnał, który dziś z tego miejsca trzeba nadać; nie dopuśćmy do tego, aby spełniło się chińskie przysłowie, które mówi, że gdy palec wskazuje niebo tylko głupiec patrzy na palec. Panie przewodniczący! Spójrzmy w naszą przyszłość i zaakceptujmy nasz obowiązek jej tworzenia.

 
  
MPphoto
 
 

  Paul Rübig (PPE-DE). (DE) Panie przewodniczący, pani komisarz, panie i panowie! Chciałbym się dowiedzieć, pani komisarz, jaki jest stopień akceptacji różnych protokołów i tekstów traktatu reformującego. Czy istnieją analizy dotyczące tego, które elementy są szczególnie popularne wśród opinii publicznej, a które są bardziej problematyczne? Czy dysponuje pan jakimikolwiek rezultatami badania rynku, które wskazują na trzy najważniejsze założenia traktatu reformującego według opinii publicznej, abyśmy mogli stwierdzić, co interesuje 500 milionów obywateli Unii Europejskiej, i które by wskazywały na fakt, że traktat reformujący jest absolutną koniecznością? Czy dostępne jest jakiekolwiek badanie rynku dotyczące tego, w jakim stopniu obywatele są poinformowani o traktacie reformującym, zarówno pod względem ilościowym jak i jakościowym? Stanowiłoby to podstawę odkrycia znaczenia tego kroku reform dla Unii Europejskiej.

Jakie kroki pani, jako komisarz, planuje podjąć w najbliższej przyszłości, aby informacje te stały się bardziej czytelne dla ludzi?

 
  
MPphoto
 
 

  Piia-Noora Kauppi (PPE-DE). – Panie przewodniczący! Gdyby Unia Europejska była samochodem, celem tego Traktatu byłaby zmiana jego kierunku jazdy. Niezwykle istotne jest, abyśmy dysponowali nowymi strukturami, zwłaszcza w obszarze polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, i zgadzam się z tymi osobami, które podkreśliły znaczenie odpowiedniej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, ale obecność odpowiednich struktur to nie wszystko.

Jeżeli nie będziemy w stanie koordynować naszych działań i jeżeli nie będziemy w stanie naprawdę razem pracować i tworzyć wspólnych komunikatów dla Henry'ego Kissingera czy Condoleezzy Rice, to komunikaty te nie będą miały najmniejszego znaczenia. Musimy nadać tej debacie większe znaczenie i naprawdę musimy pracować nad wspólnymi poglądami.

Obecnie mamy doskonały pojazd. Musimy zacząć jechać nim w odpowiednim kierunku i musimy zająć nasze miejsce w świecie. Traktat ten daje nam narzędzia, dzięki którym możemy to osiągnąć.

 
  
MPphoto
 
 

  Pál Schmitt (PPE-DE). – (HU) Dziękuję, panie przewodniczący! Jako poseł do PE reprezentujący jedno z nowych państw członkowskich także chciałbym wykorzystać możliwość wyrażenia podziękowań za okazywanie nam wspólnotowej solidarności. Bez tego wschodnioeuropejskie kraje nie byłyby w stanie powrócić do normalnego stanu po 40 latach sowieckiej okupacji.

Na samym początku, jako przewodniczący delegacji do wspólnej komisji parlamentarnej UE-Chorwacja, chciałabym powiedzieć, że Traktat przyczyni się do bliższej i bardziej skutecznej współpracy pomiędzy państwami członkowskimi, a jednocześnie umożliwi dalsze rozszerzenie Unii Europejskiej na te kraje, które akceptują i przestrzegają systemu wartości UE.

Moim zdaniem Traktat stanowi pozytywny komunikat dla krajów Bałkanów Zachodnich, które rozpoczęły już negocjacje akcesyjne; zachęci je to do przyspieszenia reform, ponieważ Traktat umieszcza przystąpienie do UE w ich zasięgu.

Podsumowując, jednym z najważniejszych i najbardziej innowacyjnych fragmentów Traktatu, jeżeli chodzi o mnie, jest bez wątpienia fragment gwarantujący prawa mniejszości, określający ochronę mniejszości krajowych i etnicznych jako podstawową zasadę Unii Europejskiej. Dziękuję.

 
  
MPphoto
 
 

  Gay Mitchell (PPE-DE). – Panie przewodniczący! O ile mi wiadomo jestem jedynym posłem, który jest dyrektorem ds. wyborów w czasie referendum i nie czuję żadnego obowiązku, aby powiedzieć niemieckim obywatelom, że ich decyzja jest w mniejszym stopniu zasadna niż decyzja Irlandczyków po prostu dlatego, że my mamy referendum a oni mają konstytucyjny powód, aby referendum nie mieć.

Jakiego rodzaju referendum chcą ci, którzy domagają się jego przeprowadzenia? Czy pragną referendum, w którym 50% lub więcej ludzi w całej Unii Europejskiej podejmie decyzję za nich, co w takim przypadku uczyniłyby duże kraje, czy mieszanka małych i dużych krajów, które zdecydowałyby za wszystkich? A może ich zdaniem musi to być ponad 50% w każdym państwie członkowskim, co w takim przypadku powoduje zrzeczenie się przez każde z państw członkowskich prawa do podjęcia decyzji na rzecz wszystkich innych państw członkowskich! Nie widzę w tym racjonalności.

Winston Churchill używał wyrażenia „terminologiczne niedokładności”. Nie mam nic ponadto do dodania w odniesieniu do tchórzów po mojej prawej stronie, ale oni z pewnością są u szczytu swojej nieszczerości!

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, przewodniczący Rady. Obecność podczas tej niezwykle interesującej i dynamicznej debaty była dla mnie wielką przyjemnością. Przedstawię swoje spostrzeżenia w podziale na trzy kategorie.

Pierwsza kategoria dotyczy działań przygotowawczych, które należy zakończyć, aby traktat lizboński - jeżeli i kiedy wejdzie w życie - został w pełni wdrożony. Działanie te są liczne. Konieczne jest przygotowanie wyborów przewodniczącego Rady Europejskiej oraz wysokiego przedstawiciela ds. wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, utworzenie wspólnej zewnętrznej usługi oraz zorganizowanie działań w zakresie sprawiedliwości i spraw wewnętrznych.

Działania te muszą być przeprowadzane z cierpliwością i w sposób odpowiedzialny. Jestem przekonany, że nikt nie chciałby sprawiać wrażenia, że instytucje Unii Europejskiej lub państw członkowskich starają się zagarnąć największą część tortu dla siebie zanim będzie on w pełni gotowy.

Musimy zatem być świadomi tego, że pomimo iż działania przygotowawcze muszą zostać zakończone, faktem pozostaje to, że ostatnie słowo odnośnie do wdrożenia traktatu lizbońskiego mają państwa członkowskie, czyli parlamenty krajowe, a w jednym przypadku także wyborcy. Przywodzi to na myśl dylemat, który dzisiaj był kilkakrotnie wspominany i szeroko omawiany w ciągu ostatnich kilku lat: referendum czy ratyfikacja parlamentarna?

Chciałbym podziękować pani poseł Doyle, panu posłowi Mitchellowi i innym, którzy wskazali na fakt, że konieczne jest uszanowanie decyzji państw członkowskich. W moim początkowym wystąpieniu podkreśliłem fakt, że decyzja w sprawie metody ratyfikacji traktatu lizbońskiego stanowi wyłączne suwerenne prawo i odpowiedzialność poszczególnych państw członkowskich.

Niemniej jednak muszę dodać, że ratyfikacja parlamentarna nie jest niczym złym. Absolutnie niczym. Wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej są parlamentarnymi demokracjami przedstawicielskimi i również to szanowne zgromadzenie, Parlament Europejski, jest potężnym symbolem demokracji przedstawicielskiej.

Teraz powiem kilka słów o znaczeniu ratyfikacji. Moim zdaniem ratyfikacja traktatu lizbońskiego powinna być rozpatrywana nie tylko w obecnym kontekście, ale również w kontekście historycznym, a także z uwzględnieniem przyszłości. Chciałbym odnieść się do tego, co powiedział pan poseł Schulz i inni, a mianowicie, że musimy pamiętać o tym, co działo się na naszym kontynencie sto lat temu, siedemdziesiąt pięć lat temu lub może - jak ma to miejsce w przypadku mojego kraju - dwadzieścia lat temu lub mniej. Mówiąc w skrócie, to nasza przeszłość ciągle przypomina nam, że to Unia Europejska w znacznym stopniu przyczyniła się do osiągnięcia pokoju, stabilności i dobrobytu na naszym kontynencie.

Jednocześnie musimy brać pod uwagę przyszłość. Musimy się przygotować na dające się obecnie rozpoznać wyzwania, przed jakimi stanie Unia Europejska. Naszym zdaniem traktat lizboński stanowi krok wprzód w odpowiednim kierunku i daje nam odpowiedzi na wyzwania, które czekają na nas na horyzoncie.

 
  
MPphoto
 
 

  Margot Wallström, wiceprzewodnicząca Komisji. − Panie przewodniczący! Rzeczywiście była to żywa i interesująca debata, w odniesieniu do której chciałabym poczynić trzy uwagi.

Po pierwsze, zajmę się kwestią wdrożenia, gdyż kilkoro z państwa poruszyło szczególne kwestie związane z wdrożeniem i późniejszymi działaniami. Chciałabym również wypowiedzieć się na temat dyskusji o demokracji, która miała tutaj miejsce, a także powiązać to z komunikacją i debatą.

Zacznę od pytań pana posła Depreza, Dehaene'a, Baróna Crespo i pana posła Duffa, którzy pytali o to, co stanie się teraz w odniesieniu do przygotowania do wdrożenia nowego traktatu reformującego.

Liczę na to, że przygotowania są prowadzone we wszystkich instytucjach, gdzie sprawdzamy co będzie wymagane od właściwych instytucji - w przypadku przedstawienia przez Komisję określonych wniosków legislacyjnych - oraz czego to będzie wymagać pod względem współpracy międzyinstytucjonalnej i przygotowań praktycznych. Będzie to musiało zostać wykonane z pełnym uwzględnieniem obecnie prowadzonego procesu ratyfikacji.

Nasze podejście w Komisji jest takie, żeby uczynić to w sposób formalnie całkowicie poprawny oraz aby uwzględniać procesy ratyfikacji - aby nie wyczekiwać, ale by być przygotowanym. Uważam, że takie podejście przyjęła także Rada, gdzie przeprowadzono przegląd, a my oczywiście spoglądamy w tym samym kierunku na obowiązki, które spadną na Komisję.

Oczywiście będziemy współpracować z Parlamentem Europejskim i przyjrzymy się temu, co jest do zrobienia pod względem praktycznym. Dobrze, że we właściwych instytucjach odbywa się także dyskusja, mająca na celu zapewnienie, że wszystko jest gotowe i może zostać załatwione w sposób formalnie całkowicie poprawny. Przygotowujemy się oczywiście do rozpoczęcia pracy praktycznej.

Dużo powiedziano o demokracji, co przywodzi na myśl to, co o tym mówił przywoływany już Churchill: „demokracja to najgorszy system, ale nie wymyślono nic lepszego”.

Bez względu na to, jak metoda ratyfikacji zostanie wybrana - a to leży w gestii poszczególnych rządów i państw członkowskich - Komisja ją uszanuje i uzna także ratyfikację przeprowadzoną przez parlamenty krajowe za demokratycznie legalną. Bez względu na to, jak metoda zostanie wybrana, konieczna jest komunikacja z obywatelami.

Chciałabym poinformować wszystkich, którzy zwracali się o tekst skonsolidowany, że komunikat z Rady wskazuje na to, że taki tekst zostanie stworzony, miejmy nadzieję jak najszybciej, oraz że Rada z pewnością przygotuje taki tekst na wiosnę. Wiem, że obecnie ponad tuzin tekstów skonsolidowanych jest dostępny w różnych wersjach językowych. Wiem, że Izba Lordów sporządziła tekst skonsolidowany; wiem, że francuski Senat sporządził tekst skonsolidowany; wiem także, że tekst taki sporządzono w Niemczech. Jest on dostępny w Internecie.

Oznacza to, że nie można jako wymówki stosować argumentu braku dostępności informacji. Wszystkie te teksty są dostępne, a informacje są również dostępne na stronie internetowej Komisji, gdzie znajdują się pytania i odpowiedzi oraz rzeczowe informacje dotyczące Traktatu, odnoszące się do określonych istotnych kwestii.

Na nas wszystkich spoczywa obowiązek pomocy obywatelom w uzyskaniu dostępu do rzeczowych informacji, których oni potrzebują, a także obowiązek udzielenia odpowiedzi na ich konkretne pytania.

W odpowiedzi na to, co powiedział pan poseł Rübig, z poprzedniego badania Eurobarometru wiemy, że ludzie interesują się przede wszystkim istotnymi kwestiami, a w mniejszym stopniu kwestiami instytucjonalnymi. Oczekuję jednak, że kilka państw członkowskich także przeprowadzi określone badania sprawdzające zdanie opinii publicznej we właściwych państwach członkowskich. Więcej informacji na ten temat uzyskamy w nadchodzących miesiącach. Komisja będzie monitorować te zagadnienie ogólnie poprzez Eurobarometr.

Proszę o odsyłanie obywateli i wszystkich, których państwo spotkacie na naszą nową stronę internetową nazwaną „Debate Europe”. Ponownie uruchomiliśmy stronę „Debate Europe”, aby uwzględniała ona nowy traktat reformujący. Proszę o śledzenie tej debaty, a także o zachęcanie obywateli do wyrażania poparcia i uczestniczenia w debacie prowadzonej w Internecie.

Chciałabym również powiedzieć, że mam nadzieję, iż będziemy mogli zaangażować w tę debatę osoby młode i kobiety, ponieważ rozmawiając o demokracji i demokracji przedstawicielskiej chcielibyśmy, aby w debacie tej uczestniczyła większa liczba kobiet, także w roli liderów naszych instytucji i Unii Europejskiej w przyszłości.

Jeżeli kobiety nie będą widziały, że są reprezentowane, będą się wahać przed okazaniem poparcia dla naszych różnorodnych projektów i decyzji. Tak więc jest to także demokratyczne zadanie i misja dla nas wszystkich.

Wreszcie, pan poseł Nassauer poczynił bardzo istotną uwagę na temat parlamentów krajowych oraz sposobu, w jaki możemy prowadzić działania następcze w tym obszarze i zapewnić ich komplementarność. Zwiększona i wzmocniona rola Parlamentu Europejskiego dobrze współgra z umieszczeniem tego zagadnienia w procedurach parlamentów krajowych w poszczególnych państwach członkowskich. Jest to także coś, co musimy przygotować w sposób odpowiedni i dokładny wraz z parlamentami krajowymi. Mają one do spełnienia znaczące zadanie, do którego muszą być w pełni gotowe.

Dziękuję za tę debatę. Komisja będzie ściśle współpracować z Parlamentem Europejskim i Radą w celu przygotowania do wdrożenia i będzie z pewnością podejmować wszelkie wysiłki w celu komunikacji i upewnienia się, że obywatele mają dostęp do informacji oraz for dyskusyjnych, których potrzebują do prowadzenia dyskusji na temat przyszłości Europy.

 
  
MPphoto
 
 

  Richard Corbett, sprawozdawca. − Panie przewodniczący! Ta debata pokazała, że ten Parlament, wybrani przedstawiciele narodów z naszych 27 państw przyjmą ten Traktat znaczną większością głosów. Wszystkie partie, jakie rządzą w państwach członkowskich oraz prawie wszystkie główne partie opozycyjne we wszystkich państwach członkowskich - oczywiście z wyjątkiem brytyjskich konserwatystów - popierają ten Traktat.

Wszystkie główne chrześcijańskie partie demokratyczne popierają go. Popierają go wszystkie partie socjalistyczne we wszystkich państwach członkowskich. Popierają go liberalno-demokratyczne partie we wszystkich państwach członkowskich, większość partii zielonych a nawet przez partie konserwatywne, oczywiście z wyjątkiem brytyjskich konserwatystów. Traktatowi sprzeciwiają się przed wszystkim partie skrajnie prawicowe i niektóre skrajnie lewicowe z tej Izby. Jest to jednak ciekawe, aby zobaczyć ten nowy polityczny sojusz zawarty pomiędzy Sinn Féin a brytyjską Partią Konserwatywną w celu przeciwstawieniu się temu Traktatowi.

Niektórzy z nich stwierdzili dziś tutaj, że Traktat ten jest przyjmowany bez posiadania przez nas dostępu do dokumentów - że żadna wersja skonsolidowana Traktatu nie została opublikowana. Jednakże jak podkreślałem to wczoraj, kilka państw członkowskich opublikowało wersje skonsolidowane Traktatu.

Następnie narzekali oni, jak pan poseł Bonde, że wersja taka nie prezentuje poprawek wprowadzonych do Traktatu, ale poprawki oczywiście były dostępne w Dzienniku Ustaw we wszystkich wersjach językowych od grudnia. Szczerze mówiąc, każdy poseł do Parlamentu Europejskiego, który twierdzi, że nie był w stanie zapoznać się tekstem nie wykonuje obowiązków, za które otrzymuje wynagrodzenie. To czyste lenistwo.

Po drugie, niektórzy z nich przyszli tu i stwierdzili, że Parlament Europejski powinien nawoływać do przeprowadzenia referendum. Wydaje mi się dość zabawne, że ci, którzy są przeciwni nadawaniu Parlamentowi Europejskiemu uprawnień, są przeciwni temu, aby Unia Europejska była w stanie mówić państwom członkowskim co mają robić, przychodzą tu i mówią, że powinniśmy powiedzieć niezawisłym państwom członkowskim jakie powinny przyjąć procedury wewnętrzne, aby ratyfikować międzynarodowy traktat. Jest to czysta hipokryzja.

Wreszcie, zauważyłem, że wielu z nich było nieobecnych przez długie okresy podczas debaty, ponieważ przebywali poza ta Izbą przebrani za kurczaki. Uważam, że ma to bardzo symboliczny wydźwięk. Są oni tchórzliwi jak kurczaki, ponieważ stchórzyli przed tą debatą, ponieważ boją się wniosków z tej demokratycznej debaty - wniosków, które zdecydowanie pozytywnie odnoszą się do tego Traktatu: jest to dobry Traktat, który ulepszy i zdemokratyzuje naszą Unię.

(Oklaski)

 
  
MPphoto
 
 

  Íñigo Méndez de Vigo, sprawozdawca. − (ES) Panie przewodniczący! Dzisiaj odwołano się do integracji europejskiej z historycznego punktu widzenia.

Unia Europejska, jaką zbudowaliśmy przez ostatnie 50 lat, to Europa debaty i dialogu, Europa szacunku dla innych, Europa, w której stawiamy się w sytuacji innych, aby ich zrozumieć. Ta koncepcja została podkreślona w dzisiejszej debacie przez większość w tej Izbie.

Jednakże w debacie pojawiała się także inna Europa, panie przewodniczący, którą nazywam Europą trzech „p”: Europa problemów, potępienia i pogardy. Jako demokratom nie podoba nam się taka Europa, ponieważ wierzymy, że może i powinna być prowadzona debata i dialog, ale nie powinno być miejsca na jakiekolwiek potępienie.

Panie przewodniczący! Moim zdaniem dzisiaj powiedziano tutaj wiele rzeczy, z których niektóre są całkowicie nieprawdziwe.

Wspomnę w szczególności jedną z nich: kiedy mówi się, że traktat lizboński włącza nowe porcje kwalifikowanej większości, jest to prawdą, ale to, czego się nie mówi, to fakt, że traktat lizboński oznacza większy udział Parlamentu Europejskiego. Jak ktoś może być posłem w tej Izbie i nie chcieć mieć większego udziału w podejmowaniu decyzji politycznych, które mają wpływ na Europejczyków?

(Oklaski)

Panie przewodniczący! Podsumuję cytując Miguela de Cervantesa, który będąc starcem i u schyłku swojego życia powiedział, że miał okazje zdecydować, czy chce być drogą czy gospodą. Bycie gospodą to pozostawanie w miejscu. Bycie drogą to posuwanie się naprzód.

Panie przewodniczący! Mam nadzieję, że tak jak uczyni to moja grupa i jak ma zamiar uczynić większość grup politycznych w tej Izbie, zagłosujemy za traktatem lizbońskim kierując się sercem i umysłem. Wykorzystajmy demokratyczne głosowanie w celu udzielenia demokratycznego uznania dla tych z nas, którzy pragną więcej Europy dla wszystkich Europejczyków.

(Oklaski)

 
  
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. – Debata została zamknięta.

Teraz przejdziemy do głosowania. To jest pierwszy punkt porządku dziennego poddawany głosowaniu, do którego przystępujemy od razu.

Oświadczenia pisemne (art. 142 Regulaminu)

 
  
MPphoto
 
 

  Bairbre de Brún (GUE/NGL), na piśmie. (GA) Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, należy stwierdzić, że Unia Europejska okazała się dobra dla Irlandii.

Jednakże w tym referendum chodzi o traktat lizboński. Nie ma tu znaczenia, czy przystąpienie do Unii okazało się dla Irlandii korzystne, czy też nie.

Traktat lizboński przekazuje wyłączne kompetencje w obszarze polityki handlowej instytucjom europejskim, włącznie z negocjowaniem międzynarodowych umów handlowych. Uprawnia on Komisję do inicjowania i prowadzenia negocjacji, w tym do negocjowania międzynarodowych umów handlowych, przed zwróceniem się do Rady Ministrów. Artykuł 10 lit. a) stanowi o „stopniowej eliminacji ograniczeń w handlu międzynarodowym” i jest podstawową zasadą działania Komisji w jej stosunkach z krajami innymi niż państwa członkowskie. Od października 2006 r., UE dąży do wyeliminowania „przeszkód transgranicznych” w swoich stosunkach z krajami rozwijającymi się. Przeszkód w rodzaju przepisów o ochronie środowiska, ochronie konsumentów oraz ochronie zdrowia bez względu na konsekwencje wyeliminowania tych przepisów. Gdy weźmiemy pod uwagę te dwa aspekty, widać wyraźnie, że jest to znaczący krok do tyłu dla UE pod względem jej walki ze światowym ubóstwem i nierównością.

 
  
MPphoto
 
 

  Ilda Figueiredo (GUE/NGL), na piśmie. – (PT) Dopiero co rozpoczął się proces ratyfikacji traktatu lizbońskiego, a Parlament Europejski znowu wykracza poza swoje uprawnienia i próbuje wpływać na opinię publiczną poprzez sprawozdanie wyrażające poparcie dla tego Traktatu i naciski na wszystkie państwa członkowskie UE, aby szybko ratyfikować Traktat, co pozwoliłoby mu wejść w życie 1 stycznia 2009 r. Jest to w rzeczywistości zagrywka polityczna, ponieważ do kompetencji Parlamentu nie należy ratyfikacja traktatów europejskich. Kompetencja w tej dziedzinie należy do państw członkowskich: najpierw poprzez konferencję międzyrządową, a następnie przez ratyfikację przez każde państwo członkowskie, zgodnie z prawem obowiązującym w każdym państwie.

Ponieważ UE dąży obecnie do tego, by ominąć referenda, żeby nie dopuścić do odrzucenia Traktatu, jak to miało miejsce we Francji i w Holandii w 2005 r., tylko w Irlandii postanowiono przeprowadzić referendum.

Unikanie referendów za pomocą rozmaitych pretekstów jest przykładem strachu przed konsekwencjami pozostawienia decyzji wyborcom w Portugalii i innych państwach UE. Oni wiedzą, że treść traktatu lizbońskiego nie różni się od treści „konstytucji europejskiej”. Tylko nazwa została zmieniona, aby zmylić obywateli, co stanowi prawdziwe oszustwo polityczne. Dlatego sprzeciwiamy się przyjęciu sprawozdania.

 
  
MPphoto
 
 

  Katrin Saks (PSE), na piśmie. (ET) Traktat lizboński jest kluczową sprawą dla Unii Europejskiej, ponieważ w grę wchodzi przyszłość Europy, jak i sposób, w jaki będzie ona w stanie rywalizować w świecie, który z roku na rok zmienia się szybciej niż my. Chciałabym przekazać trzy uwagi:

1) Po pierwsze, z zadowoleniem przyjmuję fakt, że Francja, w której rozpoczął się kryzys towarzyszący referendom, była pierwszym „starym” państwem Unii, które ratyfikowało Traktat, co pokazuje innym, że integracja europejska musi z pewnością być kontynuowana.

2) Po drugie, mam nadzieję, że w trakcie ratyfikacji państwa członkowskie nie zaczną wykorzystywać Traktatu jako narzędzia politycznego, jak to miało miejsce w Słowacji, gdzie opozycja, choć popierała Traktat, uzależniła ratyfikację od wycofania przez partię rządzącą projektu ustawy, na która nie chciała się zgodzić. Nie wolno dopuścić do tego, by najważniejsze sprawy dla UE zostały zniweczone w wyniku wewnętrznych sporów!

3) Chcę wreszcie wyrazić nadzieję, że traktat reformujący położy kres absurdalnym twierdzeniom niektórych europejskich polityków, że możemy kontynuować bazując na starych traktatach. Wręcz przeciwnie, globalizacja wymaga nie tylko większego poświęcenia, by nasze aspiracje stały się rzeczywistością, ale również szerszego porozumienia co do formy polityk Unii i nowego dokumentu podstawowego, który pozwoli je zrealizować.

 
  
  

PRZEWODNICZY: HANS-GERT PÖTTERING
Przewodniczący

 

4. Głosowanie
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. − Przechodzimy teraz do głosowania.

(W celu zapoznania się z wynikami i szczegółami głosowania: patrz protokół)

 

4.1. (A6-0013/2008, Richard Corbett) Traktat lizboński (głosowanie)
  

– Przed głosowaniem nad poprawką 29

 
  
MPphoto
 
 

  Richard Corbett, sprawozdawca. − Panie przewodniczący! Chciałbym tylko wyjaśnić, że poprawka ta powinna dotyczyć ust. 2 lit. c), ponieważ właśnie tam pasuje do tekstu, a nie ust. 5 lit. e).

 
  
  

– Po głosowaniu nad projektem rezolucji

(Owacja na stojąco)

(Protesty grupy IND/DEM)

 
  
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. − Panie i panowie! Ogromną większością głosów opowiedzieliście się za traktatem reformującym. Jest to wyrażenie nieskrępowanej woli wyborców, których reprezentujecie. Szczerze wam gratuluję tego przekonującego wyniku. Parlament Europejski reprezentuje narody Europy, a Traktat ten zwiększa prawne możliwości działania Unii Europejskiej i zapewnia większy zakres demokracji.

(Oklaski)

Bronimy tu wspólnych wartości Europy i nigdy nie pozwolimy, by ci, którzy krzyczą najgłośniej zdominowali otwartą dyskusję nad argumentami za i przeciw. Mamy wolną, demokratyczną Europę. Serdecznie gratuluję państwu tego przekonującego wyniku!

(Oklaski)

(Protesty grupy IND/DEM)

Ci, którzy wymusili imienne głosowania nad poprawkami zawierającymi tylko pytania, powinni powiedzieć swoim wyborcom, ile to nas kosztuje. Mówię wam, tak jak tu siedzicie, że to, co zrobiliście, zaszkodzi waszej reputacji. Myślę, że wasi rodzice wstydziliby się patrząc tu na was.

(Oklaski)

 

4.2. (A6-0471/2007, Ona Juknevičienė) Spisy powszechne ludności i mieszkań (głosowanie)

4.3. Strategia lizbońska (głosowanie)
  

– Przed głosowaniem nad poprawką 12

 
  
MPphoto
 
 

  Udo Bullmann (PSE).(DE) Panie przewodniczący! Chciałbym zaproponować zmianę poprawki 12, oczywiście nie całej poprawki, lecz dodanie jednego fragmentu w drugim zdaniu. Ten fragment brzmi następująco:

„lub poprzez zbiorowe porozumienia zgodnie z narodowymi tradycjami”. Proponuję dodać ten fragment po „ogólnie obowiązujących umowach” i przed słowami „które pozwalają pracownikom zatrudnionym na cały etat żyć na godziwym poziomie dzięki swoim zarobkom”.

(DE) Proponuję dodanie cytowanego fragmentu do poprawki, aby wziąć pod uwagę warunki w Skandynawii. Został on uzgodniony ze współsprawozdawcami i grupami, które o to poprosiły.

 
  
  

(Poprawka ustna została przyjęta.)

 

4.4. (A6-0029/2008, Margarita Starkevičiūtė) Ogólne wytyczne polityki gospodarczej na lata 2008-2010 (głosowanie)
  

– Przed głosowaniem nad poprawką 39

 
  
MPphoto
 
 

  Margarita Starkevičiūtė, sprawozdawca. − Panie przewodniczący! Aktualnie tekst ma następujące brzmienie: „Nakazuje przewodniczącemu przekazanie rezolucji Radzie i Komisji”, a ja chciałabym dodać słowa „oraz rządom i parlamentom państw członkowskich”.

 
  
  

(Poprawka ustna została przyjęta.)

 
  
  

– Przed głosowaniem nad poprawką 6

 
  
MPphoto
 
 

  Margarita Starkevičiūtė, sprawozdawca. − Panie przewodniczący, chcę tylko wyjaśnić sprawę. Jeśli te poprawki zostaną odrzucone, to musimy wykreślić punkt 2 i 3 w wytycznej nr 7, co powtórzyłam w wytycznej nr 15. Dotyczy to również poprawki nr 13 grupy PSE, i chciałabym prosić grupy, aby głosowały tak jak powiedziałam, żeby uniknąć powtórzenia w tekście.

 
  
  

– Po głosowaniu nad projektem rezolucji

 
  
MPphoto
 
 

  Pervenche Berès (PSE). (FR) Panie przewodniczący! Właśnie poprawiliśmy wytyczne polityki gospodarczej bardzo dużą większością głosów.

Nie ma tutaj pana Almunii, lecz proszę panią Wallström, aby udzieliła mocnego poparcia dla nowych propozycji Parlamentu Europejskiego, które mają na celu poprawę sytuacji ekonomicznej wszystkich naszych obywateli.

(Oklaski)

 

4.5. (A6-0503/2007, Cem Özdemir) Strategia UE dla Azji Środkowej (głosowanie)
  

– Przed głosowaniem nad pkt. 63

 
  
MPphoto
 
 

  Alojz Peterle (PPE-DE). – Panie przewodniczący! Chciałbym poinformować moich kolegów z grupy PPE-DE, że w drugiej części głosowania podzielonego wystąpił błąd. Właściwą decyzją jest „nie”, a nie „tak”.

 
  
  

– Przed głosowaniem nad pkt. 69

 
  
MPphoto
 
 

  Cem Özdemir, sprawozdawca. − (DE) Panie przewodniczący! Ta ustna poprawka ma na celu doprecyzowanie i uaktualnienie tekstu. Zgłaszając ją spełniam również prośbę sprawozdawcy pomocniczego. Przeczytam poprawkę po angielsku:

„Z zadowoleniem przyjmuje uchwalenie przez parlament Uzbekistanu ustawy znoszącej karę śmierci oraz upoważniającą sądy do wydawania nakazów aresztowania. Wzywa do kompleksowej przebudowy wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych, która pozwoliłaby na skuteczne wdrożenie tych reform”.

 
  
  

(Ustna poprawka została przyjęta.)

– Przed głosowaniem nad poprawką 17

 
  
MPphoto
 
 

  Bernd Posselt (PPE-DE).(DE) Panie przewodniczący, zanim przejdziemy do głosowania, chcę tylko powiedzieć, że jestem zdumiony, ponieważ wszyscy moi żółci sąsiedzi zniknęli. Został tylko jeden.

 
  
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. − Zanotujemy to w protokole, chociaż wolałbym tego nie komentować.

 
  
  

PRZEWODNICZY: EDWARD McMILLAN-SCOTT
Wiceprzewodniczący

 

5. Wyjaśnienia dotyczące sposobu głosowania
  

Ustne wyjaśnienia dotyczące sposobu głosowania

 
  
  

- Sprawozdanie: Richard Corbett, Inigo Méndez de Vigo (A6-0013/2008)

 
  
MPphoto
 
 

  Frank Vanhecke (NI). (NL) Panie przewodniczący! Głosowanie nad sprawozdaniem Corbetta / Méndez de Vigo, które właśnie się odbyło jest kolejnym potwierdzeniem, że obecny Parlament już od dłuższego czasu lekceważy demokratycznie wyrażoną wolę większości we Francji, Holandii i innych krajach. Choć Parlament ten rości sobie prawo do reprezentowania wszystkich obywateli Europy, to w rzeczywistości ci obywatele nie mają nic do powiedzenia. Kiedy przewodniczący tej Izby, pan Pöttering, przed chwilą stwierdził, że tym głosowaniem Parlament wyraża opinię większości obywateli Europy, to nie można tego inaczej określić, niż jako żałosne kłamstwo. Parlament ani razu nie zażądał, by wola obywateli została uszanowana, i nie wezwał do przeprowadzenia referendum we wszystkich państwach członkowskich. Wprost przeciwnie, jedyną rzeczą, którą ten parlament się domaga, to żeby ten duplikat odrzuconej konstytucji wszedł w życie tak szybko, jak to możliwe. Niestety ten Parlament nie reprezentuje obywateli, tylko konsensus elit oficjalnej Europy.

 
  
MPphoto
 
 

  Syed Kamall (PPE-DE). – Panie przewodniczący! Głosowałem przeciwko sprawozdaniu, ponieważ po raz kolejny elity polityczne Unii Europejskiej próbują wcisnąć Europie traktat konstytucyjny bez konsultacji z jej obywatelami. Rząd brytyjski obiecał referendum w sprawie tego Traktatu, a teraz udaje, że było inaczej. Wystarczy posłuchać kolejnych przywódców, jak np. Valéry Giscarda d’Estaing, żeby zrozumieć, że tak naprawdę nie ma różnicy.

Zwracam się do was, europejskich elit politycznych: jeśli wydaje wam się, że budujecie projekt europejski, lecz budujecie projekt europejski wbrew woli mieszkańców Europy, to w rzeczywistości budujecie zamek na piasku. A jak powiedział kiedyś wielki Jimi Hendrix, zamki na piasku w końcu rozpływają się w morzu. Ratyfikacja konstytucji europejskiej, pomimo jej odrzucenia w dwóch referendach, jest niedemokratyczne, tchórzliwe i bezprawne.

 
  
MPphoto
 
 

  Daniel Hannan (NI). – Panie przewodniczący! W ciągu moich ośmiu lat w tym Parlamencie słyszałem różne absurdalne stwierdzenia wypowiedziane w tej Izbie, lecz specjalną nagrodę za największe oszustwo należy przyznać za stwierdzenie, że przeforsowanie tego Traktatu dużą większością głosów stanowi wyrażenie nieskrępowanej woli narodów Europy.

Dobrze wiecie, że to nieprawda, wy, którzy tak głośno klaskaliście, gdy te słowa zostały wypowiedziane. Wy o tym wiecie, a ja mogę udowodnić, że wy o tym wiecie, ponieważ dawniej popieraliście referenda dopóki nie stało się jasne, że je przegracie. Głosowanie to w istocie pokazało, jak bardzo członkowie tej Izby oddalili się od swoich własnych wyborców. Odwołanie referendów jest aktem tchórzostwa i abdykacją przywództwa, i wy o tym wiecie.

Jeśli nie mam racji, proszę mi to udowodnić. Niech o Traktacie zadecydują referenda, które popieraliście, gdy uważaliście, że je wygracie. Poddajcie traktat lizboński pod głosowanie. Pactio Olisipiensis censenda est!

 
  
MPphoto
 
 

  Hannu Takkula (ALDE). – (FI) Panie przewodniczący! Chciałbym krótko wyjaśnić, dlaczego wstrzymałem się od głosu. Powinniśmy pamiętać, że nasz Parlament nie ma kompetencji w tym zakresie: kompetencja leży po stronie państw członkowskich i musimy to uszanować. To państwa członkowskie muszą zadecydować, czy przyjąć ten nowy traktat lizboński.

Uważam, że powinniśmy zatrzymać się i zastanowić nad sprawą kompetencji. Osobiście jestem zdania, że to państwa członkowskie powinny podjąć tę decyzję. Zapytanie opinii publicznej nie byłoby złym pomysłem, gdyż proces decyzyjny nabiera większej legitymizacji, jeśli ludzie mają wpływ na niego.

W tym Traktacie jest wiele dobrego, ale są w nim również części, których nie można zaakceptować, i jeśli patrzeć na to z perspektywy jednego państwa członkowskiego – Finlandii, z której pochodzę – wiele aspektów jest dla nas nie do przyjęcia. W każdym razie prawo do podjęcia decyzji leży w gestii narodowych parlamentów.

(Oklaski)

 
  
  

- Rezolucja w sprawie Strategii lizbońskiej (B6-0073/2008)

 
  
MPphoto
 
 

  Zita Pleštinská (PPE-DE). – (SK) Głosowałam za wnioskiem nad rezolucją w sprawie strategii lizbońskiej, która będzie tematem obrad wiosennej Rady Europejskiej. Zgadzam się z autorami rezolucji, że strategia lizbońska odniesie sukces tylko wtedy, gdy będzie oparta na kapitale ludzkim w otoczeniu, które sprzyja edukacji, wiedzy, nauce, badaniom naukowym, kulturze, informacji i innowacji.

Aby zrealizować cele Strategii lizbońskiej, potrzebni są trzej gracze: uniwersytety jako architekci wiedzy; firmy, które wiedzą, jak wykorzystać tę wiedzę w praktyce; oraz sektor publiczny i samorządy lokalne, które mogą stworzyć trwałą infrastrukturę dla nauki, badań i rozwoju na poziomie krajowym i regionalnym. Innowacyjność wymaga nakładów finansowych: zainwestowane środki zaowocują wiedzą. Wiedza zainwestowana w innowacje spotęguje nadkłady finansowe. Tylko te małe i średnie przedsiębiorstwa, które są innowacyjne i kreatywne przetrwają w warunkach ostrej konkurencji. Wierzę, że Europa znajdzie swoje miejsce obok Stanów Zjednoczonych i Japonii – liderów w dziedzinie wiedzy w XXI wieku.

 
  
MPphoto
 
 

  Ivo Strejček (PPE-DE). – (CS) Głosowałem przeciwko sprawozdaniu i pozwolicie państwo, że wyjaśnię swoje powody.

Po pierwsze, tekst jako całość przedstawia Unię Europejską jako światową potęgę ekonomiczną i społeczną. Po drugie, mówi o tzw. wiodącej roli UE w świecie i naiwnie zakłada, że reszta świata będzie rozwijać się zgodnie z życzeniami UE. Po trzecie, stwierdza, że Unia Europejska będzie odgrywać wiodącą rolę w stworzeniu jakichś globalnych standardów. Po czwarte, strategia lizbońska warunkuje współpracę ekonomiczną z innymi państwami od przestrzegania głównych standardów pracy. Po piąte, strategia lizbońska wywodzi się bezpośrednio od tzw. traktatu lizbońskiego, mimo że nie został jeszcze ratyfikowany przez większość państw członkowskich. Deklaracja wzywa do wprowadzenia płacy minimalnej w państwach członkowskich, które nie mają płacy minimalnej.

 
  
MPphoto
 
 

  Othmar Karas (PPE-DE).(DE) Europaklub Austriackiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim głosował entuzjastycznie za sprawozdaniem Corbetta/Méndez de Vigo ponieważ traktat lizboński wzmacnia obywateli Europy, państwa członkowskie i Unię Europejską. Obywatele Europy i parlamenty, które ich reprezentują są zwycięzcami. W świetle debaty w sprawie Kosova, widzimy jak ważny jest Traktat, ponieważ dzięki niemu łatwiej będzie można osiągnąć wspólną politykę zagraniczną i bezpieczeństwa. Nadanie wiążącego charakteru karcie praw podstawowych wskazuje nam kierunek naprzód, aby fundamentalne prawa stały się udziałem wszystkich obywateli Unii Europejskiej. Każdy, kto nie popiera tego Traktatu w całości jest przeciwko obywatelom. Musimy w dalszym ciągu działać dla dobra naszych społeczeństw i przybliżyć im ten Traktat.

 
  
MPphoto
 
 

  Hubert Pirker (PPE-DE).(DE) Panie przewodniczący! Głosowałem za sprawozdaniem, ponieważ głęboko wierzę w niego, gdyż wprowadza równowagę pomiędzy koniecznymi działaniami ekonomicznymi i socjalnymi. Mamy oto po raz pierwszy próbę stworzenia Europy socjalnej, a również po raz pierwszy państwa członkowskie zostały wezwane przez znaczną większość Parlamentu do podjęcia działań dla wprowadzenia płacy minimalnej. Cieszę się, że ta większość była w stanie zapobiec działaniom zmierzającym do odebrania osiągnięć socjalnych, jak np. dyrektywy w sprawie czasu pracy, oraz możliwości eksportu świadczeń społecznych. Podsumowując, z entuzjazmem głosowałem za tym zrównoważonym pakietem działań.

 
  
MPphoto
 
 

  Nirj Deva (PPE-DE). – Panie przewodniczący! Pragnę powiedzieć, że głosowałem przeciwko sprawozdaniu w sprawie traktatu lizbońskiego. Wyszło szydło z worka i wylaliśmy dziecko z kąpielą. Próbując stworzyć wspólny rynek, w rzeczywistości po cichu stworzyliśmy wspólne państwo.

Nie chcieliśmy uczestniczyć w tym procesie. Naszemu społeczeństwu odmówiono naturalnego prawa do wypowiedzenia się na temat sposobu, w jaki ma być rządzone i zignorowaliśmy fakt, że obywatele powinni byli wypowiedzieć się w referendum.

Jak mamy powiedzieć naszemu społeczeństwu, naszym wyborcom, że ten Parlament reprezentuje ich poglądy, gdy nie pozwala się, by ich zdanie zostało usłyszane? Rząd brytyjski – a konkretnie pan Brown – obiecał referendum. Panowie Brown i Blair powiedzieli, że społeczeństwo Wielkiej Brytanii wypowie się w referendum. Dzisiejszy dzień napawa mnie smutkiem i jest mi przykro z powodu złamanych obietnic rządu Partii Pracy.

 
  
MPphoto
 
 

  Ewa Tomaszewska (UEN). – Panie przewodniczący! W głosowaniu w sprawie traktatu lizbońskiego zmuszona byłam wstrzymać się od głosu. W moim języku, w Polsce, traktat jest niedostępny. Moim wyborcom nie dano szansy by się z nim zapoznać, a przecież tu reprezentuję ich poglądy i interesy, a nie wyłącznie własne przekonania. W poniedziałek, tu, w Parlamencie Europejskim podjęta została decyzja, że głosować dziś będziemy nad dokumentem, którego część z pośród nas nie ma możliwości przeczytać w jednolitej formie we własnym języku. Podejmować decyzje w sprawie dokumentu o niedostępnej treści może człowiek głupi lub nieuczciwy. Dlatego wstrzymałam się od głosu

 
  
  

- Sprawozdanie: Margarita Starkevičiūtė (A6-0029/2008)

 
  
MPphoto
 
 

  Ivo Strejček (PPE-DE). – (CS) Panie przewodniczący! Głosowałem przeciwko sprawozdaniu z następujących powodów.

W sprawozdaniu mówi się o bardziej sprawiedliwej dystrybucji zysków i wprowadza pojęcie pełnego zatrudnienia poprzez inwestycje publiczne. Próbuje zrekompensować tzw. niedoskonałości rynku za pomocą podatków: wprowadzając ekopodatki i wspierając sferę nauki poprzez odpisy podatkowe, co spowoduje, że system podatkowy będzie mniej przejrzysty, a konieczne będą nowe europejskie akty prawne.

 
  
MPphoto
 
 

  Philip Claeys (NI). (NL) Panie przewodniczący, głosowałem przeciwko sprawozdaniu Starkevičiūtė, ponieważ fragment dotyczący imigracji cechuje się typową krótkowzrocznością, która już kosztowała nas drogo. Niektórzy najwyraźniej chcą powtórzenia błędów z lat 60-tych i 70-tych, kiedy ludzie myśleli wyłącznie w krótkim horyzoncie czasowym i importowali siłę roboczą jak towar. Rezultaty tej polityki są obecnie widoczne na naszych ulicach: masowe bezrobocie, przestępczość, pojawienie się równoległych społeczności. Zamiast uczyć się na błędach przeszłości, uparcie brniemy tą samą ścieżką. Teraz jest jeszcze gorzej, jeśli weźmiemy propozycję wprowadzenia europejskiej polityki migracyjnej „w uzupełnieniu” do polityki państw członkowskich. Przyniesie to z pewnością większą liberalizację, co jest ostatnią rzeczą, jaką nam trzeba.

 
  
MPphoto
 
 

  Koenraad Dillen (NI). (NL) Panie przewodniczący! Tak jak mój kolega, pan Claeys, głosowałem przeciwko sprawozdaniu. Oczywiście nie ma wątpliwości, że wiele aspektów tego sprawozdania jest prawdziwych i istotnych. Przykładem jest modernizacja rynków pracy, inwestowanie w przedsiębiorczość i uproszczenie systemów podatkowych. Jednakże nasza Izba bardzo się myli, jeśli uważa, że europejska polityka migracyjna polegająca na przyciągnięciu migrantów ekonomicznych ma być kluczowym elementem strategii lizbońskiej. Co więcej, to nie otwartość ekonomiczna jest cudowną receptą na nielegalną migrację, tylko wzmocniona kontrola zewnętrznych granic Unii, odrzucenie jakiejkolwiek polityki masowej legalizacji pobytu i stanowczość w deportowaniu nielegalnych imigrantów.

 
  
  

- Sprawozdanie: Cem Özdemir (A6-0503/2007)

 
  
MPphoto
 
 

  Czesław Adam Siekierski (PPE-DE). – Panie przewodniczący! Przyjęliśmy ważny dokument dotyczący relacji Unia - Azja Środkowa. Jest to przykład, kiedy doświadczeniami i wartościami powszechnymi w Europie chcemy podzielić się, przekonać do nich rozwijające się demokracje w tym regionie świata. Kraje te zrobiły ogromny postęp na drodze rozwoju gospodarczego. Niemniej muszą one podjąć zdecydowane kroki w celu zapobiegania łamaniu fundamentalnych i podstawowych praw i wolności człowieka. Muszą się uporać z szeregiem problemów, tj. wzmożonym przemytem narkotyków, przestępczością zorganizowaną, korupcją oraz handlem ludźmi. Kwestią zasadniczą powinna być także poprawa kontaktów między naszymi obywatelami, propagowanie wymiany kulturalnej oraz stworzenie specjalnego programu stypendiów dla młodych ludzi, którzy mogliby uczyć się w europejskich szkołach, poznając przy tym wartości i standardy unijne.

Naszym partnerom z Kazachstanu, Republiki Kirgiskiej, Tadżykistanu, Turkmenistanu i Uzbekistanu życzymy powodzenia na drodze do dobrobytu, wolności i demokracji, aby w przyszłości mogli wspomagać innych i dzielić się swoimi osiągnięciami.

 
  
  

Pisemne wyjaśnienia dotyczące sposobu głosowania

 
  
  

- Sprawozdanie: Richard Corbett, Inigo Méndez de Vigo (A6-0013/2008)

 
  
MPphoto
 
 

  Jan Andersson, Göran Färm, Inger Segelström i Åsa Westlund (PSE), na piśmie. (SV) My, szwedzcy socjaldemokraci głosowaliśmy dziś za przyjęciem sprawozdania w sprawie traktatu lizbońskiego. Zdajemy sobie jednak sprawę, że fakt, iż dwa państwa członkowskie odrzuciły proponowaną konstytucję, zmusił nas do dokonania zmian. Dlatego zatem nie podzielamy poglądu, że wykreślenie flagi i hymnu z Traktatu jest godne pożałowania. W odróżnieniu od większości w Parlamencie, uważamy, że dobrze się stało, iż wprowadzono awaryjny akcelerator do procedury podejmowania decyzji w obszarach, które są wrażliwe w kategoriach narodowej suwerenności.

Jesteśmy zwolennikami zasady subsydiarności i dlatego nie zgadamy się, by Parlament Europejski wzywał do przeprowadzenia referendów w państwach członkowskich. Jest to sprawa, którą każde państwo członkowskie musi rozstrzygnąć we własnym zakresie.

Wreszcie, chcemy przekazać nasze uwagi dotyczące głosowania nad poprawką nr 36 w sprawie Laval. Głosowaliśmy przeciwko pierwszej części, ponieważ uważamy, że istnieją różnice między starym Traktatem a traktatem lizbońskim, np. karta praw podstawowych, która m.in. zapewnia prawo do strajku zgodnie z przepisami krajowymi. Popieramy zapisy zawarte w karcie praw podstawowych i popieramy również drugą część poprawki, która gwarantuje prawo do organizowania protestu zbiorowego. Pragniemy zwrócić uwagę, że ten pogląd podziela nasza grupa polityczna w Parlamencie, która postanowiła głosować przeciwko propozycji, ponieważ sprawozdanie dotyczy Traktatu, a nie sprawy Laval.

 
  
MPphoto
 
 

  Batten, Bloom, Booth, Clark, Farage, Nattrass, Titford i Whittaker (IND/DEM), na piśmie. − Chociaż Brytyjska Partia Niezależna [UKIP] odrzuca traktat lizboński, w sprawie poprawki nr 31 wstrzymaliśmy się od głosu, ponieważ nie zgadzamy się z uzasadnieniem tej poprawki.

 
  
MPphoto
 
 

  Pervenche Berès (PSE), na piśmie. – (FR) Jestem wciąż przekonana o tym, że ponieważ prezydent Sarkozy nie miał zamiaru zorganizować referendum, to socjaliści dobrze zrobili wstrzymując się od głosu we francuskim parlamencie. Jednak tylko dlatego, że prezydent Francji w niezadowalający sposób negocjował ten Traktat i zignorował głos społeczeństwa francuskiego, nie oznacza, że nie powinniśmy odpowiedzieć na pytanie postawione nam dzisiaj.

Traktat jest daleki od doskonałości, lecz dzięki niemu można zakończyć debatę instytucjonalną i wyposażyć Europę w zasady umożliwiające jej funkcjonowanie. Obecnie socjaliści powinni zabierać głos w takich sprawach, jak zmiany w polityce, rewizja perspektywy finansowej, francuska prezydencja w Unii Europejskiej oraz opracowanie manifestu Partii Europejskich Socjalistów przed następnymi wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Głosowanie „na nie” umożliwiłoby usunięcie polityk z tekstu, który powinien był być konstytucją, gdyż zmusiło Europę do skupienia się na istocie projektu europejskiego. Jest to bardzo ważne.

Ponieważ jednak chcę, żeby ten tekst został uchwalony, żebym mogła w pełni skupić się na zbliżających się negocjacjach nad polityką, gdyż moje „nie” było proeuropejskie, odpowiedzialność każe mi opowiedzieć się za traktatem lizbońskim.

 
  
MPphoto
 
 

  Adam Bielan, Marcin Libicki i Konrad Szymański (UEN), na piśmie. − (PL) Wstrzymałem się od głosu w końcowym głosowaniu nad sprawozdaniem w sprawie traktatu lizbońskiego, ponieważ sprawozdanie znacznie wykracza poza ustalenia szczytów w Brukseli i Lizbonie.

Traktat lizboński był bardzo trudnym kompromisem dla wszystkich stron. Wykroczenie poza ten kompromis – chodzi mi o wzmianki na temat braku symboli UE, uzgodnienia na temat systemu głosowania w Radzie dotyczące klauzuli opt-in i opt-out i karty praw podstawowych – przynoszą polityczne szkody procesowi ratyfikacji.

Ponadto, nie mogę poprzeć punktów, które przygotowują grunt pod kampanie zmierzające do konstytucjonalizacji Unii.

 
  
MPphoto
 
 

  Carlos Coelho (PPE-DE), na piśmie. – (PT) Traktat lizboński jest najlepszym kompromisem dla przezwyciężenia kryzysu instytucjonalnego i nadania większej elastyczności mechanizmom podejmowania decyzji, które są konieczne dla powiększonej Unii Europejskiej liczącej 27 członków, by mogła funkcjonować w zglobalizowanym i ciągle zmieniającym się świecie.

Cieszę się z faktu, że UE otrzymała osobowość prawną, że zniesiono strukturę złożoną z trzech filarów na rzecz jednolitej struktury instytucjonalnej i ogólnego zastosowania metody wspólnotowej.

Popieram środki mające poprawić przejrzystość i odpowiedzialność, oraz umacniać udział i prawa obywateli UE jeśli chodzi o informacje i możliwość podjęcia inicjatywy legislacyjnej.

Z zadowoleniem witam zmiany w obszarze wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości, gdzie działania będą miały bardziej ambitne cele i skuteczniejsze procedury, bez użycia międzyrządowych instrumentów i procedur.

Cieszę się z większej roli narodowych parlamentów, szczególnie w monitorowaniu przestrzegania zasady subsydiarności.

Wyrażam żal z powodu różnych ustępstw, które należało dokonać, np. opóźnienie we wprowadzeniu nowego systemu głosowania w Radzie, klauzule opt-out i opt-in dla Wielkiej Brytanii i Irlandii w sprawach należących wcześniej do trzeciego filaru; obawiam się, że ustanowienie wybieranego urzędu przewodniczącego Rady Europejskiej oznaczać będzie utratę korzyści płynących z rotacyjnych prezydencji, bez żadnej dodatkowej wartości dla funkcjonowania UE, a oprócz tego pojawią się problemy w relacjach między różnymi instytucjami.

 
  
MPphoto
 
 

  Paul Marie Coûteaux, Patrick Louis i Philippe de Villiers (IND/DEM), na piśmie. – (FR) Parlament Europejski właśnie zaaprobował traktat lizboński, choć nikt nie prosił, by to uczynił.

Delegacja Mouvement pour la France w Parlamencie Europejskim głosowała oczywiście przeciwko temu sprawozdaniu, zdając sobie sprawę z czysto symbolicznej natury naszej decyzji.

Znamienne jest to, że wybrani przedstawiciele narodu francuskiego i holenderskiego siedzą w Strasburgu i głosują za Traktatem, choć sami przyznają, że Traktat jest klonem niedoszłej konstytucji europejskiej, którą ich obywatele oficjalnie odrzucili w referendum. Znamienne również jest to, że Parlament Europejski głosuje nad Traktatem, choć żaden z jego deputowanych nie miał możliwości przeczytania jego skonsolidowanej wersji. Po tym jak parlament węgierski ratyfikował Traktat w ciemno, teraz Parlament Europejski uchwala tekst, którego nie przeczytał.

Delegacja MPF w Parlamencie Europejskim życzy teraz powodzenia kochającym wolność Irlandczykom: ich referendum nie będzie wyłącznie ich własnym, będą głosować w imieniu wszystkich, którzy nie otrzymali takiej szansy, szczególnie Francuzów, których głos został zignorowany.

 
  
MPphoto
 
 

  Manuel António dos Santos (PSE), na piśmie. – (PT) Głosowałem za sprawozdaniem i popieram odnośną rezolucję.

Jednak w ostatniej chwili wystąpił problem z maszyną do głosowania i fizycznie nie byłem w stanie wyrazić mojej pełnej aprobaty.

Aby zostało to oficjalnie odnotowane, przedkładam wyjaśnienie dotyczące sposobu głosowania.

 
  
MPphoto
 
 

  Ilda Figueiredo (GUE/NGL), na piśmie. – (PT) Rezolucja przyjęta przez Parlament Europejski jest godna pożałowania, ponieważ jej jedynym celem było zdezorientowanie obywateli i wywarcie presji na państwach członkowskich, by ratyfikowały traktat lizboński, ponieważ Parlament Europejski nie ma kompetencji dla takiej uchwały. Jedynie państwa członkowskie mogą ratyfikować Traktat.

Mimo to, podczas debaty i głosowania popieraliśmy demokratyczne działania zmierzające do wprowadzenia elementu pluralizmu do debaty i podkreślaliśmy potrzebę większej demokracji poprzez przeprowadzenie referendów. Dlatego właśnie nasza grupa złożyła kilka wniosków w sprawie rezolucji, które zostały niestety odrzucone, zwłaszcza wnioski wyrażające nasz sprzeciw wobec traktatu lizbońskiego, w których opisywaliśmy jego najbardziej niepokojące zapisy, takie jak dążenie do militaryzacji Unii Europejskiej w ścisłej współpracy z NATO, wzrost wydatków militarnych dla przeprowadzenia operacji militarnych „w celu ochrony wartości Unii i służenia jej interesom”.

Potępiamy również fakt, że zapisy obecnych traktatów, na podstawie których Europejski Trybunał Sprawiedliwości oparł swoje decyzje (orzeczenia w sprawach Laval/Vaxholm i Viking Line) dla uzasadnienia dumpingu społecznego i podporządkowania prawa pracowników do protestów w stosunku do zasady swobody działalności gospodarczej, zostały w całości umieszczone w traktacie lizbońskim, co oznacza, że prawo do protestów zbiorowych pozostanie w wyłączną kompetencją państw członkowskich.

 
  
MPphoto
 
 

  Glyn Ford (PSE), na piśmie. − Z zadowoleniem przyjmuję sprawozdanie pana Méndeza de Vigo i pana Corbetta, które podkreśla, że traktat reformujący nie jest konstytucją, lecz pozwoli Europie osiągnąć nową globalną rolę, którą przyjdzie jej odgrywać w nadchodzących dziesięcioleciach.

Traktat wzmacnia instytucjonalną siłę Unii. Poszerza demokrację poprzez nadanie większych uprawnień Parlamentowi Europejskiemu. Pozwala na rozwój Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa, co sprawi, że siła ekonomiczna i przemysłowa Unii znajdzie odzwierciedlenie w globalnej polityce i w szczególności pozwoli UE na odegranie kluczowej roli w sprawie globalnego ocieplenia.

 
  
MPphoto
 
 

  Robert Goebbels (PSE), na piśmie. – (FR) Głosowałem za traktatem lizbońskim, ponieważ niestety nie ma żadnej alternatywy. Wyjaśnię to dokładniej. Nie zdobędziemy zaufania obywateli Europy 300-stronicowym mini-traktatem, niezrozumiałym i niejasnym, szczególnie że mnogość klauzul opt-out doprowadzi do ciągłych impasów lub nawet do „Europy o zmiennej geometrii”.

Ten nowy Traktat jest po prostu ostatnią deską ratunku. Musimy szybko napisać Traktat, który w radykalny sposób zreformuje Unię, który zostanie ratyfikowany w jednym referendum przez wszystkich mieszkańców UE. Te państwa, w których wyborcy powiedzą „nie” będą mogły opuścić Unię, lub dostosować się do wspólnych zasad. Jest to cena, którą trzeba zapłacić za prawdziwie zintegrowaną Unię Europejską prowadzącą bardziej spójną politykę.

 
  
MPphoto
 
 

  Bruno Gollnisch (NI), na piśmie. – (FR) Rzadko mamy do czynienia ze sprawozdaniem w tak stalinowskim stylu tu w tej Izbie: jest to czysta, zakłamana propaganda! Tylko tu i w „Sarkozji” można twierdzić, że traktat lizboński zasadniczo różni się od konstytucji europejskiej, gdy ogromna większość szefów państw i rządów UE, jak i sam ojciec konstytucji - Valéry Giscard d’Estaing – mówią dokładnie na odwrót.

Sprawozdawcy pozwolili sobie na dygresję kulturową na początku swojego wystąpienia, cytując kilka zdań z „Juliusza Cezara” Szekspira. Sens tego cytatu jest taki, że trzeba podążać za zasadniczymi siłami, które prowadzą do wielkich zmian w społeczeństwie, w przeciwnym razie spotka nas ruina i klęska. Problemem jest to, że dla nich, te siły to traktat lizboński i sztuczny, wymuszony twór w postaci scentralizowanego europejskiego superpaństwa, podczas gdy w istocie siły te można wyrazić jako rosnący sprzeciw społeczeństw wobec tego projektu. Ludzie pragną odkryć na nowo swoje korzenie i tożsamość, a także znaleźć ochronę przed zmianami, które odrzucają, lecz inni chcą im narzucić: politycznymi konstrukcjami, które pozbawiają ich wolności oraz globalizacji finansowej, która ich rujnuje.

 
  
MPphoto
 
 

  Hélène Goudin i Nils Lundgren (IND/DEM), na piśmie. (SV) Większość tego Parlamentu pokazuje, jak bardzo jest oddalona od rzeczywistości. Wyniki referendów najwyraźniej nie mają żadnej wartości, jeśli są nie po myśli establishmentu politycznego.

My z partii Lista Czerwcowa opowiadamy się za referendum w sprawie traktatu lizbońskiego w Szwecji. Najważniejszą sprawą dla każdego państwa jest decyzja, czy przeprowadzi referendum.

Cały proces związany z nowym Traktatem można określić jako hańbę. Konwent, której metody pracy były mocno krytykowane, przedłożył propozycję konstytucji unijnej. Nie dopuszczono do debaty, majstrowano przy tekście, aby przeforsować jeszcze bardziej federalistyczny Traktat pomimo sprzeciwu społeczeństwa francuskiego i holenderskiego.

Pragniemy nowego Traktatu, w którym UE funkcjonuje głównie jako forum dla współpracy międzyrządowej.

Dlatego głosowaliśmy przeciwko przyjęciu sprawozdania Parlamentu w sprawie traktatu lizbońskiego.

 
  
MPphoto
 
 

  Pedro Guerreiro (GUE/NGL), na piśmie. – (PT) Większość Parlamentu Europejskiego – w tym posłowie z portugalskiej Partii Socjalistycznej (PS), Socjaldemokratycznej (PSD) oraz Ludowej i Prawicowej (CDS/PP) – może sobie proklamować przyjęcie proponowanego traktatu unijnego, ponieważ i tak wiemy, że nie pociąga to za sobą żadnych konsekwencji prawnych i jest bezwartościowe.

Oni mają inny cel: wywarcie presji, która spowoduje ratyfikację Traktatu, tak żeby mógł wejść w życie 1 stycznia 2009 roku, a także cel propagandowy.

To właśnie dlatego w sprawozdaniu tyle rzeczy ukryto i przemilczano, próbując zamaskować prawdziwą treść i konsekwencje traktatu lizbońskiego. Oto kilka przykładów:

Z jednej strony jako „większą skuteczność” określa się zwiększoną dominację procesu decyzyjnego przez duże państwa Unii oraz jako „większą rolę parlamentów narodowych” przekazanie kompetencji parlamentów narodowych ponadnarodowym instytucjom UE. Z drugiej strony, przemilcza: militaryzację UE w ramach NATO; zliberalizowany jednolity rynek ze swobodą przepływu towarów, kapitału i usług w którym konkurencja jest czynnikiem najważniejszym; Unię Gospodarczo-Walutową z euro, Europejskim Bankiem Centralnym i Paktem Stabilizacyjnym; oraz liberalizację handlu międzynarodowego pod kątem polityk i celów UE..

Dlatego głosowaliśmy przeciwko sprawozdaniu.

 
  
MPphoto
 
 

  Marian Harkin (ALDE), na piśmie. − Głosuję za tą poprawką, mimo że traktat lizboński może dopiero wejść w życie po ratyfikacji przez wszystkie państwa członkowskie – dzięki czemu automatycznie będzie uzależniony od wyniku referendum w Irlandii. Głosuję jednak za poprawką, chociaż nie wnosi niczego do sprawozdania.

 
  
MPphoto
 
 

  Anna Hedh (PSE), na piśmie. (SV) Tak jak zdarzało się wcześniej w sprawach dotyczących nowego traktatu unijnego, postanowiłem mieć inne zdanie niż moja grupa i głosowałem przeciwko przyjęciu sprawozdania w sprawie traktatu lizbońskiego. W tej propozycji jest z pewnością wiele ulepszeń, ale sprzeciwiam się obecnemu dążeniu Unii w kierunku większego zakresu elementów ponadnarodowych. Uważam, że współpraca europejska powinna odbywać się na poziomie międzyrządowym. Gorąco popieram ideę międzynarodowej współpracy dla rozwiązania wspólnych problemów. Istnieją ważna zadania, które musimy wykonać wspólnie, jak np. sprawy związane ze środowiskiem naturalnym, handlu żywym towarem i dumpingiem społecznym. Uważam jednak, że propozycja umacnia prymat prawa unijnego nad prawem krajowym, że odbiera kompetencje państwom członkowskim i że większe państwa otrzymały większe prawa niż małe państwa. Nie zgadzam się na to.

Głosuję przeciwko poprawce proponującej, żeby UE decydowała o referendach w całej Unii, ponieważ uważam, że każde państwo członkowskie powinno samo rozstrzygnąć w tej sprawie.

 
  
MPphoto
 
 

  Mieczysław Edmund Janowski (UEN), na piśmie. − W głosowaniu końcowym nad przyjęciem sprawozdania Richarda Corbetta i Íñigo Méndeza de Vigo (A6-0013/2008) w sprawie "Traktatu z Lizbony" wstrzymałem się od głosu. Uzasadniam to tym, że wnioski wypływające z tego raportu w sposób istotny wykraczają poza ramy przyjęte podczas uzgodnień szczytów Unii Europejskiej w Lizbonie i Brukseli (13 i 14 grudnia 2007 r.).

Osiągnięty wówczas kompromis był rezultatem pewnych ustępstw wszystkich zainteresowanych stron. Uważam więc, że wyraźna krytyka tych ustaleń występująca w niektórych zapisach wspomnianego sprawozdania nie służy procesowi tworzenia rozwiązań możliwych do zaakceptowania przez wszystkich uczestników kompromisów. Dotyczy to np. klauzul opt-in, opt-out, karty praw podstawowych, systemu głosowania w Radzie czy symboliki unijnej, a także odnosi się do sformułowań wiodących do powrotu odrzuconej wszakże idei „konstytucji europejskiej”.

 
  
MPphoto
 
 

  Timothy Kirkhope (PPE-DE), na piśmie. − Brytyjscy konserwatyści głosowali przeciwko sprawozdaniu. Od początku wyraźnie mówiliśmy, że ten Traktat (konstytucja) nie jest drogą naprzód dla Europy. Konserwatyści popierają Europę niepodległych państw, pracujących wspólnie, by sprostać wyzwaniom globalizacji, globalnego ubóstwa i globalnego ocieplenia – to są nasze priorytety – w duchu współpracy, co dawaliśmy wyraźnie do zrozumienia w sposób konsekwentny, zdając sobie sprawę z prawdopodobnych skutków Traktatu dla naszych celów i ambicji dla Europy. Nie da się tego osiągnąć za pomocą tego tekstu, ani dzięki aspiracjom tych, którzy chcą zintegrowanego państwa europejskiego.

 
  
MPphoto
 
 

  Jean Lambert (Verts/ALE), na piśmie. − Głosowałem za sprawozdaniem, nie dlatego, że uważam, iż poprawki dokonane w traktacie lizbońskim pozwolą na zbudowanie Unii Europejskiej trwale opartej na zrównoważonym rozwoju, pokoju i prawach człowieka zamiast na rynku i konkurencji, lecz dlatego, że uważam, iż Traktat zawiera elementy, które są bardziej pozytywne niż nasze aktualnie obowiązujące traktaty. Karta praw podstawowych jest ważnym uzupełnieniem. Wszelkie unijne akty prawne i ich implementacja na poziomie krajowym będą musiały być zgodne z Kartą, a brak takiej zgodności będzie stanowić podstawę do ich zakwestionowania.

Większy zakres procedury współdecyzji oznaczać będzie więcej kontroli i przejrzystości w procesie podejmowania decyzji. Inicjatywa obywatelska jest ważnym krokiem naprzód. Mam poważne obawy dotyczące współpracy militarnej, która już ma miejsce, i dlatego chcę, żeby nasz narodowy parlament i Parlament Europejski dokładnie przyjrzały się temu procesowi. Jest bardzo istotne, by UE rozwijała swoje atuty jako mocarstwo dyplomatyczne, zdolne do budowania pokoju.

Uważam, że jest ważne, by obywatele UE byli włączeni w proces ratyfikacji poprzez referenda i że ich wyniki należy uszanować. Zadaniem rządów i Rady, a nie tego Parlamentu, jest praktyczne odniesienie się do tej ogólnej zasady.

 
  
MPphoto
 
 

  Jörg Leichtfried (PSE), na piśmie. − (DE) Głosuję za przyjęciem sprawozdania nad rezolucją Parlamentu Europejskiego w sprawie traktatu lizbońskiego ponieważ Traktat ten jest kluczowy dla dalszego rozwoju Europy, oraz dlatego, że jest absolutnie konieczny dla dalszego funkcjonowania austriackiego modelu dobrobytu i bezpieczeństwa naszych obywateli. Podzielam pogląd, że w skali ogólnej Traktat stanowi znaczne ulepszenie w stosunku do poprzednich traktatów i że zapewni większą demokratyczną kontrolę w Unii. Moim zdaniem otrzymamy większy zakres demokracji po pierwsze dzięki rozszerzeniu procedury współdecyzji, po drugie, dzięki mechanizmowi podwójnej większości, i po trzecie, dzięki wyborowi przewodniczącego Komisji w głosowaniu większościowym w Parlamencie, i wreszcie, dzięki silniejszej reprezentacji narodowych parlamentów poprzez możliwość sprzeciwiania się naruszeniom podziału kompetencji i możliwości komentowania wszystkich inicjatyw legislacyjnych UE.

 
  
MPphoto
 
 

  Caroline Lucas (Verts/ALE), na piśmie. − Głosowałam przeciwko sprawozdaniu, aby odnotowano mój sprzeciw wobec arogancji i lekceważeniu głosu społeczeństwa ze strony przywódców UE, i żeby wyraźnie stwierdzić, że obywatele Unii powinni wypowiedzieć się w referendum w tej sprawie.

Traktat lizboński stanowi w istocie nowe opakowanie dla starej konstytucji, która została odrzucona przez Francję i Holandię – dwa państwa, w których dopuszczono do referendum. Jako główny architekt oryginalnego tekstu, Valéry Giscard d'Estaing sam powiedział, że „propozycje z traktatu konstytucyjnego pozostały praktyczne niezmienione. Zostały po prostu rozproszone wśród starych traktatów w formie poprawek”.

Nie mam obiekcji co do samej zasady konstytucji. Lecz jestem przeciwna tej konkretnej (jak i Traktatowi, który ją odtwarza), ponieważ obywatele UE zasługują na coś lepszego. Chociaż Traktat zawiera pewne pozytywne elementy, przeważają te negatywne – np. dalsza militaryzacja UE, jak i zapisy promujące większą liberalizację i prywatyzację. Co gorsze, marnujemy najlepszą okazję do umieszczenia zrównoważonego rozwoju i bezpieczeństwa klimatycznego w sercu Unii, a ponadto Traktat nie przybliża instytucji UE do obywateli Unii.

 
  
MPphoto
 
 

  Astrid Lulling (PPE-DE), na piśmie. – (FR) Gdyby ogłoszono konkurs na najlepszą pracę doktorską na temat traktatu lizbońskiego, to tekst sprawozdania komisji ds. konstytucyjnych zasłużyłby na pierwszą nagrodę i najwyższe pochwały.

Rezolucja jest znakomitą analizą i krytyką tego zupełnie niezrozumiałego Traktatu. Ci, którzy obawiali się powstania scentralizowanego i wszechpotężnego superpaństwa mogą spać spokojnie. Nie poczyniono żadnych znaczących postępów w porównaniu do traktatu konstytucyjnego, za to z wielu rzeczy zrezygnowano lub wycofano.

Współsprawozdawcy odnotowali brak wizji i ambicji ze strony przywódców państw na arenie europejskiej, a nawet brak zaufania do UE i jej instytucji.

Eurosceptycy powinni być zadowoleni z ustępstw: opóźnienie z wejściem w życie, zachowanie jednomyślności w 72 przypadkach, łącznie z podatkami i przyjęciem wieloletniej perspektywy finansowej, derogacje, klauzule opt-in i opt-out, szczególnie dla Wielkiej Brytanii oraz możliwość „dobrowolnego wystąpienia” z UE.

Ci, którzy ubolewają, że ustępstwa są trudne do przyjęcia dla Parlamentu, mogą znaleźć pocieszenie w poszerzeniu roli Parlamentu jako uczestnika procesu legislacyjnego i sprawowaniu kompetencji budżetowej na równi z Radą, oraz w fakcie, że zasada podwójnej większości ułatwi podejmowanie decyzji w Radzie.

 
  
MPphoto
 
 

  David Martin (PSE), na piśmie. − W tym sprawozdaniu dotyczącym traktatu lizbońskiego widzimy wyraźnie, że Traktat zwiększy zakres demokracji w UE. Dzięki zwiększeniu roli parlamentów narodowych i Parlamentu Europejskiego, dajemy społeczeństwu Europy to, o co zawsze prosiło Unię: większą możliwość wyrażenia swojej opinii. W Traktacie położono większy nacisk na skuteczne i spójne podejmowanie decyzji, na co zwrócono uwagę w raporcie, co pozwoli nam sprostać coraz trudniejszym globalnym wyzwaniom. Głosowałem za tym sprawozdaniem i chciałbym pogratulować sprawozdawcom znakomitego sprawozdania dotyczącego bardzo wrażliwej i kluczowej sprawy dla przyszłości Unii.

 
  
MPphoto
 
 

  Erik Meijer (GUE/NGL), na piśmie. − (NL) Charakterystyczną cechą projektu konstytucji odrzuconego przez dwa państwa członkowskie w 2005 roku było to, że odpowiadał na potrzeby wielkiego biznesu, rządów państw i większości w narodowych parlamentach, lecz spotkał się z niewielkim poparciem wśród wyborców. Referenda przeprowadzone w tych nielicznych państwach, które na to się zdecydowały pokazały, że intensywna debata publiczna i wysoka frekwencja prowadzą do wielu głosów na nie. Ludzie nie chcą Europy narzucającej im decyzje, których nigdy nie chcieli podejmować.

Chcą natomiast widzieć Europę pomocną przy rozwiązywaniu problemów transgranicznych w sposób pokojowy i innych dużych problemów, których poszczególne państwa członkowskie nie mogą same rozwiązać, lecz nie pragną Europy, która coraz bardziej zastępuje im państwo, w którym mieszkają. Konstytucja była przykładem sprzedaży wiązanej dobrych i złych rzeczy, bez możliwości wykreślenia złych rzeczy w dziedzinie ekonomii i zbrojeń. Nowy Traktat wciąż wykazuje duże podobieństwo do konstytucji. Odrzucenie jej w referendach jest wyrazem obaw elektoratu. Przyjęcie dziś poprawionej konstytucji wyraźną większością stanowi jasny przekaz: „Ludzie trzymajcie się z daleka; ta Europa jest tylko dla zawodowych polityków”.

 
  
MPphoto
 
 

  Athanasios Pafilis (GUE/NGL), na piśmie. – (EL) UE i jej bardzo niepopularny Traktat nie są w stanie maskować się demagogicznymi twierdzeniami o tym, że jest bardziej demokratyczna i socjalna. Imperialistyczne waśnie zostały chwilowo uciszone, aby przypuścić jeszcze większy atak na prawa i swobody pracownicze i żeby zwiększyć monopolistyczne zyski.

Sprawozdanie dotyczące traktatu lizbońskiego i przemianowanej konstytucji europejskiej stanowi sygnał, by za pomocą ustawodawstwa WE zwalczyć opór robotników w państwach członkowskich. Sojusz politycznych zwolenników UE, w tym Nowej Demokracji i partii PASOK nie chce referendów, ponieważ zdają sobie sprawę ze sprzeciwu robotników, którzy cierpią w wyniku barbarzyńskiego kapitalizmu i imperialistycznej agresji.

Traktat lizboński i konstytucja europejska wzmacniają UE tak, że może działać skuteczniej, z korzyścią dla europejskich monopoli. W rezultacie, konwencja lizbońska i konstytucja europejska:

- przyczyniają się do dalszego uzbrajania UE,

- promują kapitalistyczną restrukturyzację,

- tworzą nowe polityki służące wyzyskiwaniu robotników i naruszaniu i praw socjalnych,

- intensyfikują militaryzację UE,

- wprowadzają dogmat wojny prewencyjnej,

- ratyfikują imperialistyczne interwencje, nawet w państwach członkowskich,

- ograniczają suwerenne prawa państw członkowskich,

- znoszą prawo weta z korzyścią dla silniejszych państw,

- rozszerzają nowe mechanizmy represji,

- ograniczają jeszcze bardziej prawa jednostki i swobody obywatelskie.

Robotnicy w UE mają prawo potępiać traktat europejski i samą UE.

 
  
MPphoto
 
 

  Dimitrios Papadimoulis (GUE/NGL), na piśmie. – (EL) Traktat lizboński jest krokiem wstecz w porównaniu do konstytucji europejskiej. Traktat nie został oczyszczony z neoliberalnych treści: nie istnieje w ogóle pojęcie demokratycznej odpowiedzialności w Europejskim Banku Centralnym, Pakt stabilizacji i wzrostu jest jednostronny a wolny rynek jest traktowany jako samo dobro.

Na prośbę pana Browna i braci Kaczyńskich, w traktacie lizbońskim zrezygnowano z pewnych pozytywnych symboli będących atrybutami państw, jak np. flag i hymnów. Wiążący charakter karty praw podstawowych został rozmyty przez dodanie klauzuli opt-out.

Wzywaliśmy do przeprowadzenia referendów, aby wzmocnić dialog publiczny i aktywność obywatelską. Odmowa przeprowadzenia referendów pokazuje jak głęboka jest przepaść pomiędzy europejskimi elitami a nadziejami i potrzebami obywateli UE, a obojętność wobec UE i eurosceptycyzm uległy nasileniu.

My, członkowie SYN (Koalicji Lewicy) i GUE/NGL mówimy „nie” temu Traktatowi: codziennie walczymy o inną ścieżkę rozwoju dla UE. Pragniemy w większym stopniu być częścią Europy. Pragniemy Europy bardziej zjednoczonej politycznie; pragniemy bardziej zdecydowanej polityki społecznej i ekologicznej przy znacznie zwiększonym budżecie Wspólnoty, nie tracąc kontroli nad EBC. Taka Europa jest aktywna i niezależna w działaniach prowadzących do zachowania pokoju na świecie; nie robi niczego pod dyktando prezydenta Busha.

 
  
MPphoto
 
 

  Tobias Pflüger (GUE/NGL), na piśmie. − (DE) Traktat lizboński umożliwi powstanie militarystycznej Europy.

Poprzednie traktaty WE i UE nie dopuszczały istnienia stałego budżetu militarnego, lecz obecnie „fundusz początkowy” (art. 29 ust. 3) służy do finansowania operacyjnych wydatków militarnych UE. Oprócz budżetów militarnych poszczególnych państw, Traktat pozwala UE posiadać własny budżet militarny. Artykuł 28c ust. 3 zawiera mocno krytykowany zapis dotyczący zobowiązania do wzajemnej pomocy i wsparcia, który ma być realizowany poprzez Europejską Agencję Obrony (art. 28). Współpraca instytucjonalna pomiędzy UE a NATO została wpisana do traktatu (art. 28a ust. 7).

Prawo Bundestagu do decyzji w sprawie rozmieszczenia Niemieckiej Armii Federalnej w innych krajach zostało znacząco podważone. Traktat reformujący pozwala na utworzenie militarnego podmiotu UE w formie „stałej współpracy strukturalnej”. Stanowi to umocowanie w prawodawstwie pierwotnym zwiększonego rozmieszczenia zgrupowań taktycznych UE (art. 28, protokół 4). Wprowadzono zapis, że Europejski Trybunał Sprawiedliwości nie jest właściwy w zakresie tych postanowień (art. 11, 240a). Parlament Europejski również nie ma kompetencji w tej sprawie; ma on tylko być informowany na bieżąco (art. 21). W ten sposób pozbawia się przyszłe interwencje militarne demokratycznej kontroli.

Powstaniu militarystycznej Europy towarzyszy represyjne odgrodzenie granic zewnętrznych. Nowy art. 62 traktatu reformującego mówi o „stopniowym wprowadzaniu zintegrowanego systemu zarządzania granicami zewnętrznymi”.

W wyniku niedemokratycznego narzucenia traktatu lizbońskiego poprzez uniknięcie referendów, kodyfikację neoliberalnej polityki ekonomicznej i militarystyczne zapisy, Europa rozwija się w zupełnie niewłaściwym kierunku.

 
  
MPphoto
 
 

  Bogusław Rogalski (UEN), na piśmie. − Z głębokim przekonaniem zagłosowałem przeciwko Traktatowi Lizbońskiemu, gdyż narusza on zasady demokracji. Jest to traktat pełen fałszu i lekceważenia głosu narodów europejskich. To traktat eufemizmów. Pomimo odrzucenia przez Francuzów i Holendrów Konstytucji, nie biorąc ich głosów pod uwagę wprowadza się w sposób zakamuflowany jej rozszerzoną wersję prowadząc grę słów.

I tak słowo Konstytucja zastąpiono słowem „Traktat”. Prezydenta Unii nazwano przewodniczącym, ministra spraw zagranicznych – wysokim przedstawicielem do spraw międzynarodowych. To czysta hipokryzja mająca na celu wprowadzenie za wszelką cenę ponad głowami społeczeństw nowego „superpaństwa”. A przecież u początków Unii chodziło o głęboką współpracę gospodarczą. Głosowałem też przeciw, gdyż ten Parlament odrzucił możliwość odwołania się do najwyższej formy demokracji, jaką jest referendum.

A tak ważny akt prawny rangi konstytucyjnej powinien być przyjmowany w tej właśnie formie. Skandalem jest też to, że ten Parlament odrzucił poprawkę 32 zobowiązującą do poszanowania wyniku referendum w Irlandii. A ponadto przegłosowaliśmy dokument, którego jeszcze nie znamy, gdyż do tej pory nie ma jeszcze wydrukowanego jednolitego tekstu traktatu w językach państw członkowskich.

To jest demokracja sterowana, ignorująca obywateli, odmawiająca im prawa do głosu. Z taką demokracją nie chcę mieć nic wspólnego, a szydercze komentarze po głosowaniu przewodniczącego Potteringa pokazują, że demokracja w tym Parlamencie, tak jak i w Europie, umiera.

 
  
MPphoto
 
 

  Luca Romagnoli (NI), na piśmie. − (IT) Panie przewodniczący, panie i panowie, stanowczo sprzeciwiam się temu sprawozdaniu.

Od początku wyrażałem swój sprzeciw dotyczący sposobu, w jaki traktat lizboński został opracowany i ratyfikowany. Co więcej, uważam, że Traktat nie może być tylko ratyfikowany przez narodowe parlamenty; wymaga on referendum.

Patrząc na sam tekst, kompletnie nie zgadzam się z niektórymi częściami. W szczególności w ust. 6 tiret trzecie potępiam implikowane odniesienie do Włoch. Co więcej, tekst wraża żal z powodu „dodatkowego miejsca w Parlamencie przypisanego państwu członkowskiemu z naruszeniem zasady regresywnej proporcjonalności”. Prawda jest taka, że to zupełnie fałszywe. Taki zarzut, nawet jeśli dotyczy dodatkowego miejsca, pokazuje, że dyskryminacja mająca na celu szkodzenie Włochom zaczyna częściowo się odradzać.

 
  
MPphoto
 
 

  Olle Schmidt (ALDE), na piśmie. (SV) Traktat lizboński jest ważnym krokiem dla osiągnięcia skuteczniejszej i lepiej funkcjonującej Unii Europejskiej. Dlatego z zadowoleniem przyjmuję fakt, że wspólnie w Parlamencie Europejskim przyjęliśmy sprawozdanie w sprawie traktatu lizbońskiego. Oznacza to bardziej przejrzystą strukturę decyzyjną i większe kompetencje dla jedynego organu UE wybieranego w powszechnych wyborach – Parlamentu Europejskiego – wzmocnienie wspólnej polityki zagranicznej i nowe stanowiska, jak np. wysoki przedstawiciel do polityki zagranicznej i przewodniczący Rady Europejskiej. Traktat przynosi gruntowne zmiany i dlatego popieram propozycję paneuropejskiego referendum, co stanowi ciekawą alternatywę wobec szwedzkiego referendum, które uważam za konieczne, by obywatele mogli wyrazić swoje zdanie na temat spraw o kluczowym dla nich znaczeniu.

 
  
MPphoto
 
 

  Brian Simpson (PSE), na piśmie. − Jest to historyczna chwila, w której Unia Europejska próbuje wkroczyć do XXI wieku. Wielu posłów z prawej strony tej Izby obawia się skuteczniejszej Unii Europejskiej, ponieważ ograniczy ich możliwość podsycania strachu na poziomie narodowym. Stąd z jednej strony prawie histeryczne żądania, a z drugiej zupełne niedopuszczalne zachowanie.

Gratuluję naszym dwóm sprawozdawcom dobrze wykonanej pracy. Musimy wszyscy pamiętać, że mamy tu traktat reformujący i traktat z poprawkami, które sprawią, że UE licząca 27 członków będzie mogła pracować skuteczniej, a co najważniejsze, bliżej obywateli Unii Europejskiej.

Będę popierał to sprawozdanie w nadziei, że będzie ono przesłaniem nie tylko dla naszych obywateli, lecz również dla rządów państw członkowskich, że ten Parlament poważnie dąży do powiększenia zakresu odpowiedzialności i efektywności w Unii Europejskiej.

 
  
MPphoto
 
 

  Catherine Stihler (PSE), na piśmie. − Chciałabym wyrazić poparcie dla wystąpienia pani komisarz Wallström, mówiącego o tym, że kobiety są reprezentowane w czterech najwyższych stanowiskach UE. Czołowe stanowiska w UE zbyt długo były postrzegane jako stanowiska dla starszych białych mężczyzn [male, pale and stale]’. Musimy odejść od wyobrażenia o klubie tylko dla chłopców w stronę bardziej reprezentatywnej grupy kierującej Unią. Kobiety zasługują na to, by być reprezentowane.

 
  
MPphoto
 
 

  Andrzej Jan Szejna (PSE), na piśmie. − Głosuję za przyjęciem sprawozdania posłów Richarda Corbetta oraz Inigo Mendeza de Vigo w sprawie Traktatu z Lizbony.

W sprawozdaniu trafnie podkreślono, że zmiany wprowadzone przez nowy traktat uczynią zasady działania UE bardziej demokratycznymi oraz odpowiednimi dla przyszłego rozwoju Wspólnoty. Ważnym elementem jest wzmocnienie roli zarówno Parlamentu Europejskiego, jak i parlamentów krajowych oraz wprowadzenie karty praw podstawowych. Ponadto należy podkreślić wprowadzenie bardziej efektywnego sposobu podejmowanie decyzji w instytucjach Unii Europejskiej.

 
  
MPphoto
 
 

  Lars Wohlin (PPE-DE), na piśmie. (SV) Konstytucję należy odrzucić. Potrzeba nam nowej konstytucji, a nie tylko nowej nazwy. Potrzebna jest fundamentalna rewizja, która jak w przypadku normalnej konstytucji, ograniczy i wyklaruje kompetencje Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i rolę UE. Ważne jest, aby określić sprawy natury ponadnarodowej, takie jak wolny handel, zmiana klimatu, walkę z międzynarodową przestępczością, terroryzmem i integracja. Godne uwagi jest to, że we wszystkich tych obszarach Wielka Brytania była inicjatorem działań we w różnych okresach rozwoju UE.

W mojej opinii Szwecja powinna zażądać tych samych wyjątków, które otrzymała Wielka Brytania, zarówno jeśli chodzi o klauzule opt-in i opt-out. Nie ma powodu, aby Szwecję traktować inaczej. Obywatele Szwecji głosowali przeciwko euro i byłoby rozsądne, aby w następnym traktacie jasno stwierdzić, że Szwecja nie jest zobowiązana uczestniczyć we współpracy monetarnej.

Nie ma tego w obecnej propozycji i dlatego postanowiłem głosować przeciwko sprawozdaniu.

 
  
  

- Sprawozdanie: Ona Juknevičiené (A6-0471/2007)

 
  
MPphoto
 
 

  Ilda Figueiredo (GUE/NGL), na piśmie. – (PT) Po pierwsze, uważamy, że każde państwo, zgodnie z jego praktykami, tradycjami i konkretnymi potrzebami, powinno decydować o tym, jak organizować, zbierać i gromadzić właściwe dane, choć zgadzamy się, że czasami potrzebne są porozumienia, aby dane były porównywalne i żeby przeprowadzać badania porównawcze dla różnych państw. Jednak naszym zdaniem propozycja rozporządzenia przedstawiona przez Komisję Europejską nie zapewnia właściwej ochrony poufności, ani nie spełnia różnych kryteriów związanych ze złożonym procesem zbierania takich danych.

Podczas debaty na posiedzeniu komisji ds. zatrudnienia i spraw społecznych padały zdecydowane argumenty o tym, że, propozycję należy przyjąć w trakcie pierwszego czytania, co pokazuje nadmierną skłonność do spełnienia wszystkich warunków koniecznych, by umożliwić wejście w życie nowego Traktatu.

Chociaż popieraliśmy niektóre z propozycji przedstawionych podczas parlamentarnej fazy prac, mamy wątpliwości dotyczące rezultatów osiągniętych na podstawie porozumienia między głównymi grupami politycznymi Parlamentu. Dlatego wstrzymaliśmy się od głosu.

 
  
MPphoto
 
 

  Hélène Goudin i Nils Lundgren (IND/DEM), na piśmie. (SV) W sprawozdaniu zaleca się, aby spisy powszechne ludności i domów zostały zharmonizowane w stopniu, który wydaje się nieco absurdalny. Naszym zdaniem państwa członkowskie muszą niezależnie zadecydować, czy chcą zapisywać wszystko, począwszy od składu pokoleniowego domostw prywatnych aż po odległość dzielącą miejsce zamieszkania od terenów zielonych i rekreacyjnych. Uważamy, że zarówno rozporządzenie Rady, jak i sprawozdanie Parlamentu zawierają propozycje zbyt szczegółowe i ingerują w życie prywatne. Dlatego głosowaliśmy przeciwko poprawionej wersji Parlamentu, jak i w końcowym głosowaniu.

 
  
MPphoto
 
 

  Jens Holm i Eva-Britt Svensson (GUE/NGL), na piśmie. (SV) Dzisiaj głosowaliśmy nad sprawozdaniem Ony Juknevičienė dotyczącym spisów ludności i mieszkań. W końcowym głosowaniu postanowiliśmy głosować przeciwko sprawozdaniu. Same państwa członkowskie są w stanie poradzić sobie ze sprawami związanymi ze spisami powszechnymi ludności i mieszkań, zatem jest to obszar, w którym UE nie musi ingerować.

 
  
MPphoto
 
 

  Ian Hudghton (Verts/ALE), na piśmie. − Precyzyjność i dokładność informacji na temat ludności i mieszkań jest istotna dla wdrożenia skutecznej polityki na poziomie unijnym, jak i krajowym. W przeszłości niespójności w różnych państwach członkowskich utrudniały prowadzenie międzynarodowych porównań, dlatego popieram działania mające na celu wyjaśnienie tych spraw. Zdaję sobie jednak sprawę, że pojawiają się tu pytania dotyczące ochrony danych i doceniam ciężką pracę wykonaną w komisji dla wyjaśnienia tych obaw. W związku z tym mogłem poprzeć poprawkę nr 71 i sprawozdanie w całości.

 
  
MPphoto
 
 

  David Martin (PSE), na piśmie. − Z zadowoleniem przyjmuję tę propozycję rozporządzenia w sprawie spisów powszechnych ludności i mieszkań. Formułując wspólny zestaw wskazówek dla porównywania danych statystycznych z całej Europy, poprawimy zdolność UE do tworzenia legislacji, która jest zgodna ze zmieniającymi się potrzebami mieszkańców Europy. Głosowałem za tym sprawozdaniem.

 
  
MPphoto
 
 

  Mary Lou McDonald (GUE/NGL), na piśmie. − Rozumiem potrzebę gromadzenia danych statystycznych dla celów planowania. Stwierdzam również, że to sprawozdanie stanowi istotną poprawę w stosunku do propozycji Komisji.

Dostrzegam jednak sporo problemów z pomysłem, aby UE zbierał dane statystyczne z takim poziomem szczegółowości. Jakie znaczenie ma stan cywilny dla UE?

Choć istnieją pewne gwarancje dotyczące anonimowości i ochrony danych, obawiam się, czy są one wystarczające, zwłaszcza w świetle ostatnich dużych wpadek.

Dlatego głosowałem przeciwko rezolucji w sprawie rozporządzenia.

 
  
MPphoto
 
 

  Andreas Mölzer (NI), na piśmie. − (DE) Doświadczyliśmy niedawno tego, że różnice kulturowe mogą eskalować w każdej chwili. Pod tym względem my w Europie, szczególnie w dużych aglomeracjach miejskich, siedzimy na beczce z prochem, której nie wolno niedoceniać. Mając na uwadze konflikty na tle etnicznym, które wybuchają co jakiś czas, wydaje się rzeczą pozytywną, że UE chce zadawać pytania dotyczące pochodzenia etnicznego i religii w unijnym spisie powszechnym w 2011 roku. Dane statystyczne na temat składu etnicznego i kulturowego miejscowej ludności mogłoby przyczynić się do zapobieżenia przemocy.

 
  
MPphoto
 
 

  Luís Queiró (PPE-DE), na piśmie. – (PT) Bardzo ważne jest posiadanie dokładnych danych dotyczących ludności i mieszkań w Unii Europejskiej, ponieważ są to dane o kluczowym znaczeniu dla planowania, administrowania i monitorowania różnych polityk, które często zawierają europejski komponent. Konieczne są wysokiej jakości coroczne oszacowania na temat ludności, ponieważ mają one implikacje dla dwóch podstawowych osi Unii Europejskiej: procesu demokratycznego Unii, gdzie coroczne szacunki dotyczące ludności są wykorzystywane do aktualizacji systemu ważenia głosów w Radzie, a także dla celów konwergencji funduszy strukturalnych, stanowiących główny priorytet polityki spójności UE, szczególnie w określeniu konkretnych rejonów mogących ubiegać się o pomoc.

Uważam więc, że propozycja ta jest bardzo ważna pod względem politycznym, ponieważ pomaga nam dokładniej wypełniać kryteria demokracji, rozwoju i spójności w Unii Europejskiej.

 
  
MPphoto
 
 

  Elisabeth Schroedter (Verts/ALE), na piśmie. − (DE) Sukcesem grupy Zieloni/Wolny Sojusz Europejski jest to, że propozycja Komisji w sprawie tego rozporządzenia nie przeszła przez Parlament w zwykły sposób.

Dzięki naszej nieustępliwości, nam Zielonym udało się zapewnić, że to rozporządzenie gwarantuje ochronę tam, gdzie zbierane są wrażliwe informacje dotyczące ludności i warunków mieszkaniowych. Dobrowolny aneks, który odnosi się do zbierania mikrodanych i kwestii bardzo delikatnych, takich jak zachowań seksualnych i umiejętności czytania i pisania, został w całości usunięty.

Ponadto, dzięki presji ze strony Zielonych, dwukrotnie poproszono o interwencję Europejskiego Inspektora ochrony danych. Z jego punktu widzenia ochrona danych nie została w dostatecznym stopniu wzięta pod uwagę w poprawionym projekcie omawianym właśnie przez Parlament. Przykładowo, rozporządzenie zawiera naszą poprawkę dotyczącą przestrzegania zapisów w sprawie ochrony danych zarówno przez państwa członkowskie jak i na poziomie UE. Co więcej, istnieją obecnie jasne zapisy dotyczące ochrony danych dla przesyłania i przetwarzania danych.

 
  
MPphoto
 
 

  Lars Wohlin (PPE-DE), na piśmie. (SV) Wyjaśnienie dotyczące sposobu głosowania nad propozycją w sprawie spisów powszechnych ludności i mieszkań.

Dziś podczas pierwszego czytania Parlament Europejski omawiał propozycję Komisji dotyczącą nowego rozporządzenia w sprawie spisów powszechnych ludności i mieszkań.

Autorzy propozycji kierowali się dobrymi intencjami – chcieli ułatwić porównywanie danych statystycznych pochodzących ze spisów powszechnych ludności i mieszkań. Jednak końcowy rezultat pociąga za sobą bardzo poważne konsekwencje jeśli chodzi o zakres wymaganych informacji. Komisji w swojej propozycji stwierdziła, że każde państwo członkowskie powinno zbierać informacje na temat swoich obywateli, dotyczące takich spraw, jak: orientacja seksualna, daty pierwszego i aktualnego ślubu kobiety, pochodzenie etniczne, religia i liczba urodzonych dzieci.

Jest rzeczą zdumiewającą, że Komisja przedstawia propozycję tak bardzo ingerujące w życie prywatne, co w praktyce sprowadza się do rejestracji obywateli.

Dziś Parlament usunął niektóre z najbardziej kontrowersyjnych pytań. Jednak ja postanowiłem głosować przeciwko całej propozycji, ponieważ w dalszym ciągu stopień ingerencji jest zbyt duży.

 
  
  

- Rezolucja w sprawie strategii lizbońskiej (B6-0073/2008)

 
  
MPphoto
 
 

  Giles Chichester (PPE-DE), na piśmie. − Brytyjscy konserwatyści konsekwentnie popierali cele i główne polityki strategii lizbońskiej. W szczególności podkreślaliśmy znaczenie w pełni funkcjonującego jednolitego rynku towarów i usług, tworzenia sprzyjającego otoczenia dla firm (zwłaszcza małych i średnich), stymulowania innowacji i wprowadzania reform na rynku pracy, koncentrujących się na umiejętnościach, elastyczności i zachętach do tworzenia nowych miejsc pracy.

Ponownie głosowaliśmy za corocznym wnioskiem nad rezolucją w sprawie strategii lizbońskiej, żeby pokazać nasze poparcie dla programu reform będącego częścią strategii. Nie oznacza to jednak, że popieramy wszystkie szczegółowe rekomendacje, które zostały dołączone. W szczególności absolutnie nie popieramy dodatkowych działań socjalnych (z wyjątkiem możliwości przenoszenia emerytury) zapisanych w oryginalnej wersji w art. 41.

Sprzeciwiamy się również włączeniu transportu do traktatu lizbońskiego, co zapisano w art. 27, i korzystając z okazji chcemy ponownie potwierdzić naszą zdecydowaną opinię, że w Wielkiej Brytanii Traktat ten powinien być ratyfikowany przez społeczeństwo poprzez referendum.

 
  
MPphoto
 
 

  Edite Estrela (PSE), na piśmie. – (PT) Głosowałam za rezolucją w sprawie strategii lizbońskiej oraz propozycjom zgłoszonym na wiosenne spotkanie Rady Europejskiej, ponieważ uważam, że odnowiona strategia lizbońska poszerza ambitne cele związane ze społeczeństwem europejskim, co wydaje się kluczowe w obliczu szans i wyzwań globalizacji, zmian demograficznych, nierówności społecznych, zmiany klimatu, bezpieczeństwa energetycznego, bezpieczeństwa żywnościowego, wzrostu gospodarczego i integracji imigrantów.

Ścisła realizacja strategii lizbońskiej będzie zatem decydująca dla poprawy konkurencyjnej pozycji Europy na globalnym rynku poprzez tworzenie miejsc pracy, ograniczenia ubóstwa i integracji społecznej.

 
  
MPphoto
 
 

  Ilda Figueiredo (GUE/NGL), na piśmie. − (PT) Po pierwsze, żałujemy, że wniosek nad rezolucją w sprawie strategii lizbońskiej został odrzucony, co jest tym poważniejsze, że właśnie rozpoczyna się ostatni cykl strategii lizbońskiej.

Kolejny raz większość Parlamentu Europejskiego odrzuca zmianę polityki i wyraża pełne poparcie i zaangażowanie w politykę dotychczas realizowaną: deregulację rynków i relacji z pracownikami, liberalizację towarów i podstawowych usług (usług pocztowych, transportu, telekomunikacji, energii, itd.) i przekazania ich w prywatne ręce, ze szkodą dla podatników, pracowników i społeczeństwa.

Jak można zaobserwować w Portugalii, ta wyraźnie neoliberalna polityka coraz bardziej rozszerza się na inne sektory. Jesteśmy świadkami coraz większej komercjalizacji opieki zdrowotnej, edukacji i szkolenia, rosnących nierówności społecznych, coraz większego ubóstwa i wykluczenia społecznego w Unii Europejskiej.

Wywiera się obecnie również presję, by wzmocnić zewnętrzny komponent strategii lizbońskiej, tzn. narzucić krajom trzecim (w większości słabiej rozwiniętych) warunki ekonomiczne i polityczne zawierające wymóg otwarcia tych rynków w interesie wielkich korporacji międzynarodowych z Europy.

 
  
MPphoto
 
 

  Małgorzata Handzlik (PPE-DE), na piśmie. − Rezolucja w sprawie strategii lizbońskiej zawiera wiele ważnych dla przedsiębiorców i konsumentów zapisów. Szczególnie warta uwagi i poparcia jest inicjatywa Small Business Act, która prezentuje filozofię „najpierw myśl na małą skalę”. Mam nadzieję, że ta inicjatywa zostanie skutecznie i szybko wprowadzona w życie, przy aktywnym udziale zainteresowanych stron. Nie trzeba bowiem tutaj przypominać jak ważną rolę odgrywają w życiu gospodarczym małe i średnie przedsiębiorstwa i jak ważne dla przyszłości Europy jest nadanie im specjalnego, uprzywilejowanego statusu.

Chciałabym także zwrócić uwagę na ochronę praw intelektualnych. Wszyscy wiemy, że dużą bolączką niektórych krajów europejskich, w porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi, jest system patentowy, który w Europie jest wyjątkowo niespójny. Skutkuje to oczywiście w niektórych krajach zahamowaniem innowacji i badań na szeroką skalę, ze szkodą dla całego kontynentu. Ważne jest więc wypracowanie wspólnych propozycji i rozwiązań obecnej sytuacji tak, aby wszyscy unijni konsumenci mogli korzystać z nowych i nowoczesnych produktów o cenie odpowiadającej możliwościom nabywczym przeciętnych konsumentów.

 
  
MPphoto
 
 

  Stanisław Jałowiecki (PPE-DE), na piśmie. − Wstrzymałem się od głosu w sprawie rezolucji dotyczącej agendy lizbońskiej. Z niejakim zdumieniem przeczytałem zwłaszcza punkt 3. Otóż dowiadujemy się z niego, że „aby zagwarantować sukces tej agendy potrzebujemy także wzmocnić w Europie wzrost gospodarczy”. Chodzi o to jedno słówko: także.

Żyłem dotąd w przekonaniu, że wzrost jest celem głównym, że chodzi o to, aby dogonić jedne kraje, a nie dać się dogonić przez inne. Uważna lektura projektu rezolucji wskazuje na to, że niestety nie jest to zwykłe niedopatrzenie, to potwierdzenie reguły. W tym tekście znajdujemy bowiem stwierdzenia, które z powodzeniem mogłyby się znaleźć w dziesiątkach innych rezolucji. Często są to zresztą kwestie, które są tego wzrostu niewątpliwymi hamulcami. W efekcie otrzymaliśmy listę życzeń, które możemy sobie składać przy wielu innych okazjach, nie tylko wtedy, kiedy omawiamy agendę lizbońską.

Z jednym wszak wyjątkiem: postępu wdrażania agendy lizbońskiej. Ten fragment rezolucji jest bardzo ważny, ale niestety wnioski nie są optymistyczne. Dalej bowiem nie wiemy, jak mierzyć owe postępy, jeśli w ogóle są. Dalej brakuje stosownego monitoringu. Powoduje to, że naszym pracom brakuje punktów odniesienia. Mamy problemy z oceną, Nie wiemy, czy posuwamy się naprzód, czy stoimy w miejscu. Myślę, że jako Parlament nad tym przede wszystkim powinniśmy popracować.

 
  
MPphoto
 
 

  Othmar Karas (PPE-DE), na piśmie. − (DE) W poniedziałek komisja Parlamentu Europejskiego ds. przemysłu, badań naukowych i energii dała zielone światło dla ostatecznej zgody w sprawie statutu EIT. Oznacza to, że wszelkie wątpliwości dotyczące finansowania i organizacji wewnętrznej EIT zostały wyjaśnione i Instytut czeka nas oficjalne decyzje.

Europejski Instytut Innowacji i Technologii jest kluczowym elementem, który będzie w stanie uczynić wiele dla naszej gospodarki, nauki i rynku pracy w Europie. Dlatego ważne jest, aby jak najszybciej podjąć decyzję w sprawie lokalizacji EIT.

Wzywam szefów państw i rządów UE, by wyznaczyli konkretny harmonogram dla tej decyzji podczas wiosennego spotkanie Rady Europejskiej. Decyzję należy podjąć najpóźniej podczas szczytu UE w czerwcu. Kanclerz Federalny Austrii, pan Gusenbauer, musi również uczestniczyć w wyznaczeniu tego harmonogramu, ponieważ Austria złożyła stosowny wniosek.

Harmonogram dla tej decyzji musi być wyznaczony podczas wiosennego szczytu i zostać wpisany do konkluzji szczytu. Biorąc pod uwagę świetną kandydaturę Wiednia jako siedziby EIT, na kanclerzu Gusenbauerze ciąży odpowiedzialność zapewnienia szybkiego podjęcia decyzji i wyznaczenia precyzyjnego harmonogramu.

 
  
MPphoto
 
 

  David Martin (PSE), na piśmie. − Wraz z odnowieniem strategii lizbońskiej podkreślam potrzebę dokonania prawdziwej aktualizacji zintegrowanego pakietu wytycznych, a także zapewnienia większej roli Parlamentu w monitorowaniu realizacji strategii. Powinniśmy się skupić na stworzeniu społecznie wrażliwej Europy, która zajmuje się aktualnymi problemami ekonomicznymi, nie izolując przy tym najsłabszych. Konieczność wyegzekwowania płacy minimalnej we wszystkich państwach członkowskich jest jednym z kluczowych sposobów, żeby zapewnić godziwy poziom życia dla wszystkich obywateli UE. Jestem zadowolony z rezolucji i poparłem go w głosowaniu.

 
  
MPphoto
 
 

  Athanasios Pafilis (GUE/NGL), na piśmie. – (EL) Centroprawicowe i centrolewicowe ugrupowania polityczne rywalizują ze sobą o to, kto udzieli większego poparcia interesom wielkiego biznesu. Prześcigają one nawet Komisję w promowaniu antyrobotniczej, antyludowej strategii lizbońskiej.

Ta haniebna rezolucja nie roni nawet krokodylich łez nad ubóstwem czy wykluczeniem społecznym. Wprost przeciwnie, żąda, by reformy wprowadzono na rynkach pracy i w systemach ubezpieczenia społecznego; akceptuje się wytyczne Komisji poprzez poparcie dyrektyw w sprawie organizacji czasu pracy i warunków pracy dla pracowników tymczasowych; prosi się państwa członkowskie, by konkurencyjność UE umieścić w wśród najważniejszych celów swojej polityki oraz by ukończenie jednolitego rynku stało się ich najważniejszym priorytetem ekonomicznym i politycznym.

Zgodnie z tą rezolucją, najlepszym narzędziem dla realizacji tych i innych antypracowniczych koncepcji i polityk jest współpraca klasowa, która ma odnieść sukces poprzez rozszerzenie dialogu społecznego i stworzenie klimatu zaufania między przedsiębiorstwami i pracownikami.

Pracownicy odczuwają skutki realizacji tej strategii od siedmiu lat. W rezultacie pogorszył się ich poziom życia oraz ograniczono ich prawa pracownicze, emerytalne i socjalne. Dlatego właśnie odrzucają strategię lizbońską i sprzeciwiają się interesom kapitału. My mamy podobne zdanie na temat UE, która służy tym interesom.

 
  
MPphoto
 
 

  Luís Queiró (PPE-DE), na piśmie. – (PT) Chociaż głosowałem za wnioskiem nad rezolucją większości grup parlamentarnych, ponieważ zgadzam się z takim konstruktywnym podejściem i samą istotą rekomendacji, szczególnie jeśli chodzi o zwiększenie nakładów na badania naukowe, innowację, rozwój i polityki promujące wiedzę, otwarcie rynków i większą elastyczność, i bezpieczeństwo na rynku pracy, to jednak wydaje mi się, że dane przedstawione w alternatywnej rezolucji mogą wzbudzać niepokój. Właśnie dlatego nie mogłem poprzeć rezolucji grupy komunistycznej.

Na dwa lata przed wygaśnięciem agendy lizbońskiej, musimy przyjąć do wiadomości, że zarysowane cele – ambitne cele – są dalekie od realizacji (a nasze przyspieszenie jest względne wobec spowolnienia gospodarki amerykańskiej i nie jest prawdziwym sukcesem). Dlatego uważam, że lepiej byłoby uznać konieczność pójścia wytyczoną drogą niż próbować osiągnąć w dwa lata tego, czego nie udało się osiągnąć w ciągu ośmiu lat. Powody i okoliczności uzasadniające działania zawarte w agendzie lizbońskiej są wciąż aktualne – zatem właściwa droga jest wytyczona i musimy tylko tą drogą faktycznie podążać.

 
  
MPphoto
 
 

  Olle Schmidt (ALDE), na piśmie. (SV) Rezolucja w sprawie strategii lizbońskiej byłaby bardzo obszerna, gdyby zamieścić w niej wszystkie sprawy leżące na sercu. Widać to również po końcowym rezultacie. Sprawozdanie zawiera jednak wiele ważnych i koniecznych elementów, które z przyjemnością poparłem. Przede wszystkim dotyczy to bardziej kontrowersyjnych spraw, co pokazuje, że Parlament idzie z duchem czasu, jak w przypadku spraw ekologicznych i ich związku ze wzrostem gospodarczym. Dyskusja nad flexicurity [połączeniem elastyczności na rynku pracy z bezpieczeństwem pracowników], która nabiera obecnie tempa również dotyka ważnej – a może nawet najważniejszej kwestii – pogodzenia konkurencji i bezpieczeństwa socjalnego. Jak stwierdza się w sprawozdaniu, nie budujemy przyszłości w oparciu o protekcjonizm i biurokrację, lecz w oparciu o otwartość, dostępność i dobre warunki dla pracowników, jak i pracodawców.

Chcę jednak jasno powiedzieć, że mój głos za poprawką nr 12 nie powinien być w żaden sposób interpretowany jako poparcie dla ustanowienia płacy minimalnej w UE. Chodziło o wyjaśnienie, że w modelu europejskim jest miejsce dla zbiorowych porozumień. Mówiłem o tym dziś także przy okazji poprawki nr 32 w sprawozdaniu na temat zintegrowanych wytycznych dla wzrostu i zatrudnienia, która dotyczyła bezpośrednio tej sprawy.

 
  
MPphoto
 
 

  Catherine Stihler (PSE), na piśmie. − Strategia lizbońska jest konieczna dla przyszłego sukcesu UE. Kluczową sprawą jest, aby wszystkie państwa członkowskie wypełniły swoje zobowiązania dla uczynienia UE najbardziej dynamiczną gospodarką na świecie opartą na wiedzy.

 
  
MPphoto
 
 

  Silvia-Adriana Ţicău (PSE), na piśmie. − (RO) Rezolucja dotycząca strategii lizbońskiej wyraża pragnienie Parlamentu Europejskiego, aby zapewnić godziwy poziom życia dla wszystkich obywateli UE poprzez tworzenie nowych i lepiej płatnych miejsc pracy a także inwestowanie w naukę, innowację i społeczeństwo informacyjne.

Punkt 37 rezolucji podkreśla znaczenie polityki transportowej dla przeciwdziałania zmianom klimatycznym i postuluje, by sieci transeuropejskie stały się przedmiotem właściwej oceny pod względem wpływu na środowisko.

Głosowałam za poprawką nr 12, zgodnie z ustną poprawką Grupy Europejskich Socjalistów, ponieważ w ten sposób „Zaprasza się państwa członkowskie, by spełniły wstępne warunki dla udziału społecznego i ekonomicznego ich wszystkich i w szczególności, by przyjęły regulacje dotyczące na przykład płacy minimalnej, oraz innych prawnych i obowiązkowych rozwiązań dla wszystkich, lub poprzez zbiorowe porozumienia zawarte zgodnie z narodowymi tradycjami, co pozwoliłoby pełnoetatowyn pracownikom żyć na godziwym poziomie dzięki swoim dochodom”.

Głosowałam za propozycją rezolucji w przekonaniem, że Unia Europejska jest nie tylko wspólnym rynkiem, opartym na konkurencji, lecz również Europą społeczną, w której każdy obywatel jest zintegrowany w działalność ekonomiczną i społeczną i osiąga godziwy poziom życia.

 
  
MPphoto
 
 

  Lars Wohlin (PPE-DE), na piśmie. (SV) Strategia lizbońska jest realizowana od roku 2000 i państwa członkowskie wciąż nie ujrzały żadnych jasnych rezultatów. W obecnej propozycji przedstawiamy nowy plan, który trwa do roku 2013.

Wierzę w konkurencję między instytucjami. Strategia lizbońska zawiera cele, które są dobre i warte rozwijania, jak np. propozycja zwiększenia nakładów na badania i rozwój. Z drugiej strony, te części, które dotyczą Europy społecznej nie należą do obszaru działań UE i powinny być pozostawione do decyzji poszczególnych państw członkowskich.

Innym problemem w tej rezolucji jest fakt, że zawiera wiele niejasnych zapisów, które pozwalają Komisji interpretować i wyjaśniać działania, o które nie prosiliśmy.

Moja opinia sprowadza się do tego, by same państwa sformułowały strategię wzrostu w systemie demokratycznym. Niektóre wybierają kierunek socjaldemokratyczny, inni opowiadają się za kierunkiem bardzo liberalnym, zorientowanym na rynek. Musimy uszanować obydwa kierunki. Najważniejsze jest to, by decyzja została podjęta na poziomie narodowym. Dlatego postanowiłem odrzucić propozycję w całości.

 
  
  

- Sprawozdanie: Margarita Starkevičiūtė (A6-0029/2008)

 
  
MPphoto
 
 

  Jan Andersson, Göran Färm, Anna Hedh, Inger Segelström i Åsa Westlund (PSE), na piśmie. (SV) My szwedzcy socjaldemokraci postanowiliśmy głosować za sprawozdaniem 29/2008 w całości.

Jednak głosowaliśmy przeciwko poprawce nr 32 przedstawionej przez Grupę Zielonych na temat płacy minimalnej jako części modelu europejskiego. Rozumiemy, że sprawa płacy minimalnej jest ważna w wielu państwach członkowskich UE.

Uważamy jednak, że każde państwo członkowskie musi zadecydować, w jaki sposób rozwiązać sprawę.

W Szwecji najlepsze efekty przynoszą zbiorowe porozumienia negocjowane przez partnerów społecznych.

 
  
MPphoto
 
 

  Ilda Figueiredo (GUE/NGL), na piśmie. – (PT) Idąc na rękę interesom, aspiracjom i żądaniom największych organizacji pracodawców, większość tego Parlamentu nalega, by zrealizować strategię lizbońską, zgodnie z wytycznymi ekonomicznymi Komisji Europejskiej i założeniami neoliberalnej polityki.

I tak nawet wobec groźby kryzysu finansowego i zatrzymania wzrostu gospodarczego, wzywają do ograniczania płac, wydatków publicznych i modernizacji administracji publicznej jako głównych kierunków działania, wraz z usuwaniem przeszkód dla konkurencji i dostępu do rynku, innymi słowy, liberalizacją usług publicznych. Temu wszystkiemu towarzyszy większa niepewność co do zachowania swojej pracy, forsowanie flexicurity i modernizacji programów emerytalnych, innymi słowy, dewaluacja i rozbiór powszechnego systemu ubezpieczeń społecznych w interesie prywatnych ubezpieczycieli.

Aby upewnić się, że państwa członkowskie osiągną takie cele, zalecają większą kontrolę i naciski na te państwa, tak jakby nie ponosili odpowiedzialności za przyjęcie tych wytycznych. Choć udają, że nie rozumieją, jak poważne będą konsekwencje takiej polityki dla sytuacji ekonomicznej i społecznej państw członkowskich, to dalej proponują to samo, co zdecydowanie odrzucamy.

 
  
MPphoto
 
 

  Bruno Gollnisch (NI), na piśmie. – (FR) Głosowaliśmy przeciwko temu sprawozdaniu, które narzuca państwom członkowskim charakter ich polityki ekonomicznej i społecznej na najbliższe trzy lata.

Jest to właściwy moment, żeby zastanowić się nad zakresem, w którym wszystko, absolutnie wszystko, poza wspólną walutą i dyktatem, jaki nakłada na państwa członkowskie, jest obecnie ustalane w Brukseli. To już nie jest tylko wyznaczania celów dla państw członkowskich (ograniczanie długu czy deficytów wydatków publicznych, walka z bezrobociem, stymulowanie wzrostu), lecz szczegółowe wyjaśnianie im, co mają robić, jak to robić i jakimi instrumentami.

Problem polega na tym, że te wytyczne nie zmieniają się od 15 lat: elastyczność w zatrudnieniu, imigracja dla odnowienia populacji i zapewnienia taniej siły roboczej, deregulacja usług publicznych, hamowanie wzrostu płac, maltuzjańska polityka budżetowa, liberalizacja handlu zewnętrznego, konkurencja, itd. Wszystko to znamy, a konsekwencje też są dobrze znane: bezrobocie, mniejsza siła nabywcza i więcej ubóstwa, upadek niektórych sektorów przemysłu, dezintegracja społeczna, itd. Najwyższy czas zapytać: czy sprawy mają się tak źle, ponieważ państwa członkowskie nie dość starannie wypełniają nakazy, czy raczej robią to zbyt starannie, a te nakazy są niewłaściwe? Uważamy, bez cienia wątpliwości, że to drugie wyjaśnienie jest prawdziwe.

 
  
MPphoto
 
 

  Hélène Goudin i Nils Lundgren (IND/DEM), na piśmie. (SV) Niniejsze sprawozdanie z własnej inicjatywy dotyka kilku problemów czekających Europę w przyszłości, takich jak zwiększenie globalizacji, starzejące się społeczeństwo i zmiany klimatyczne. Proponowane działania w dużej mierze wydają się rozsądne i mogą być możliwą ścieżką dla państw członkowskich.

Lista Czerwcowa sprzeciwia się skomplikowanym systemom podatkowym, wykluczeniu społecznemu i degradacji środowiska naturalnego. Jednak to każde państwo członkowskie powinno decydować, jak sformułować swoją politykę, aby sprostać wyzwaniom przyszłości. Najlepsze rozwiązania powstają dzięki konkurencji między instytucjami; są one przykładami, które mogą inspirować i stymulować dobrowolne działania w innych państwach członkowskich.

Postanowiliśmy głosować przeciwko temu sprawozdaniu, ponieważ zajmuje się obszarami, w których państwa członkowskie ponoszą polityczną odpowiedzialność.

 
  
MPphoto
 
 

  Ian Hudghton (Verts/ALE), na piśmie. − Moja grupa zgłosiła poprawki dotyczące ważnych zagadnień, takich jak zmiany klimatyczne, bardziej sprawiedliwa dystrybucja bogactwa i sprawiedliwe płace. Głosowałem za tymi poprawkami.

 
  
MPphoto
 
 

  Janusz Lewandowski (PPE-DE), na piśmie. − W siódmym roku realizacji Strategii Lizbońskiej ocena bieżącej sytuacji gospodarczej w Unii Europejskiej, ze strony Parlamentu Europejskiego, uwzględnia nowe uwarunkowania, charakterystyczne dla lat 2007-2008. W świetle zeszłorocznych i tegorocznych doświadczeń, czyli niepewności i wzrostu ryzyka na rynkach finansowych, zasadne jest zwrócenie szczególnej uwagi na stabilność makroekonomiczną wspólnoty.

Rygory strefy euro, a zwłaszcza ich dotrzymywanie, ma istotne znaczenie. Niemniej, w warunkach zderegulowanego, globalnego systemu finansowego, zasadnicza odpowiedzialność spada na państwa narodowe, w postaci dbałości o równowagę finansów publicznych. Ta sprawa pozostawia wiele do życzenia, nawet w krajach, które uważają się za „motory” integracji, zwłaszcza, gdy mogą liczyć na taryfę ulgową ze strony Komisji Europejskiej.

Niespełnionym od lat postulatem jest rzeczywista liberalizacja unijnego rynku, zwłaszcza rynku usług, co stworzyłoby realniejszą presję konkurencyjną i ostatecznie usunęło bariery protekcyjne, które dziś nie polegają na przepisach rangi ustawowej, gdyż znaleziono bardziej skryte sposoby utrudniania życia zagranicznym konkurentom.

Niedokończony proces budowy rynku wewnętrznego Unii Europejskiej sprawia, że potencjał przedsiębiorczości i kreatywności wspólnoty 27 krajów nie jest w pełni wykorzystywany. Koszty tego niespełnienia szacowane są na 150 mld euro. Są to wystarczające powody, by kwestia liberalizacji wspólnego rynku zajmowała pierwszorzędne miejsce w raportach oceniających kondycję i perspektywy wzrostu gospodarki europejskiej.

 
  
MPphoto
 
 

  David Martin (PSE), na piśmie. − Z zadowoleniem przyjmuję sprawozdanie w sprawie ogólnych wytycznych polityki gospodarczej na lata 2008-2010. W obecnym klimacie gospodarczym musimy wyposażyć UE w instrumenty potrzebne do tego, by przetrwać burzę. Robiąc to nie należy zapominać, że Europa musi pozostać Europą socjalną, mającą dobrze skoordynowane mechanizmy regulujące wydatki publiczne na wyższe cele, badania i innowacje oraz edukację. Jeśli mamy osiągnąć ambitne cele, jakie sobie postawiliśmy, zmiana klimatu musi także znaleźć wyraźne odzwierciedlenie w tworzeniu europejskich priorytetów ekonomicznych.

 
  
MPphoto
 
 

  Luís Queiró (PPE-DE), na piśmie. – (PT) Ponieważ punktem spornym w tym sprawozdaniu jest, w szczególności, wdrażanie strategii lizbońskiej na szczeblu krajowym, naprawdę muszę zaprezentować tu, jako poseł do PE z Portugalii, bardziej szczegółową analizę moich obaw, dotyczących braku realizacji strategii lizbońskiej przez moje państwo, jeśli chodzi o cele tej strategii lub środki.

Zdaję sobie sprawę z tego, że w wielu aspektach słowa krytyki, jakie można skierować pod adresem Portugalii, mogą i powinny tyczyć się także i całej Europy. Jednakże my jesteśmy jeszcze daleko od osiągnięcia – a według pewnych kryteriów, takich jak zatrudnienie, nawet oddalamy się od osiągnięcia – celów strategii lizbońskiej, i w żadnym razie nie zbliżyliśmy się do wdrożenia właściwych strategii ukierunkowanych na osiągnięcie tych celów. Zrównoważenie państwowych finansów publicznych jest priorytetem, ale równowagę tę należy osiągnąć poprzez redukcję wydatków niepotrzebnych i oddalanie wniosków o wydatki nieproduktywne oraz poprzez sprawiedliwą dystrybucję dochodów budżetowych.

Osiągnięcie tego poprzez nadmierne obciążenie budżetów gospodarstw domowych i zredukowanie obowiązków państwa jest z gruntu niewłaściwe. Podobnie jak w sektorze prywatnym, konkurencyjność i sukces osiąga się poprzez świadczenie lepszych usług po niższych kosztach, lecz bez upraszczania równania.

 
  
MPphoto
 
 

  Luca Romagnoli (NI), na piśmie. (IT) Panie przewodniczący, panie i panowie! Głosowałem za sprawozdaniem pani Starkevičiūtė. Wytyczne w swej obecnej wersji zawierają wystarczająco szerokie i obowiązujące ramy, aby objąć nimi najnowsze kwestie polityczno-gospodarcze. W związku z tym zgadzamy się z wnioskiem, by nie zmieniać treści ogólnych wytycznych dla polityk gospodarczych w następnym cyklu trzyletnim, zgodnie z konkluzjami Rady.

Stabilność jest naprawdę ważna dla skuteczności strategii lizbońskiej i zintegrowanych wytycznych. Ten nowy cykl powinien opierać się na realizacji reformy i osiągnięciu konkretnych rezultatów. Popieramy także wnioski o zmiany w treści komentarzy do ogólnych wytycznych dla polityk gospodarczych, ponieważ pozwalają one na zastosowanie treści wytycznych w sposób umożliwiający skuteczniejsze sprostanie wyzwaniom, przed jakimi stoi Europa (globalizacja, umocnienie podstaw wzrostu gospodarczego w średnim i dłuższym okresie, gwałtowne zmiany społeczno-demograficzne itp.).

 
  
MPphoto
 
 

  Olle Schmidt (ALDE), na piśmie. (SV) W dniu dzisiejszym głosowałem za sprawozdaniem, które określa zintegrowane wytyczne dotyczące wzrostu i zatrudnienia na lata 2008-2010. Z jednej strony z zadowoleniem przyjąłem poprawki grupy PSE, która podkreśliła potrzebę utworzenia Europy przyjaznej przedsiębiorczości, w tym, co także ważne, drobnej przedsiębiorczości.

Z drugiej strony ta sama grupa zaproponowała także o wiele ostrzejsze reguły w sferze finansowej, reguły mające chronić konsumentów, lecz które oznaczające coraz większą redukcję ich zarobków. To podejście raczej zaszkodzi niż pomoże, z tego względu więc zagłosowałem przeciwko temu wnioskowi. Jeśli wizja Europy jako światowego lidera w konkurencyjności ma kiedykolwiek się spełnić, należy poczynić bardziej intensywne inwestycje w modernizację rynku pracy, w promocję badań i kształcenia, i wykorzystywanie okazji, jakie daje bardziej ekologiczne gospodarowanie. Dlatego głosowałem z grupą Verts/ALE za wprowadzeniem podatków środowiskowych na szczeblu UE, nawet choć, jak zwykle, broniłem niezależności Europejskiego Banku Centralnego przed powtarzającymi się atakami z ich strony.

Jeśli ostatnie problemy finansowe czegoś dowiodły, to z pewnością tego, jakim dobrodziejstwem jest posiadanie silnego banku centralnego, który jest w stanie przetrzymać doraźne rozwiązania, nie mówiąc o efekcie stabilizacji, jaki niesie ze sobą uczestnictwo w wielkiej strefie walutowej.

 
  
MPphoto
 
 

  Peter Skinner (PSE), na piśmie. − Delegacja brytyjskiej Partii Pracy popiera główną myśl sprawozdania, które służy promowaniu ogólnie akceptowanych strategii gospodarki UE. Jednakże EPLP zgłasza poważne zastrzeżenia do treści ust. 26, wzywającego do harmonizacji/koordynacji podatków, która to dziedzina należy do kompetencji krajowych. W związku z tym EPLP zdecydowała się wstrzymać od głosu w sprawie tego właśnie ustępu.

 
  
MPphoto
 
 

  Catherine Stihler (PSE), na piśmie. − Jeśli chodzi o treść ust. 26, poprawka dotyczy wspólnej jednolitej podstawy opodatkowania osób prawnych. Nie zgadzam się z tym punktem, ponieważ moim zdaniem o tym decyduje państwo członkowskie. Dlatego wstrzymałam się od głosu.

 
  
MPphoto
 
 

  Silvia-Adriana Ţicău (PSE), na piśmie – (RO) Sprawozdanie Parlamentu Europejskiego w sprawie zintegrowanych wytycznych dotyczących wzrostu i zatrudnienia rozpatruje ogólne rozwiązania zaproponowane przez Komisję Europejską dla polityk gospodarczych państw członkowskich i Wspólnoty na okres lat 2008-2010.

Głosowałam za ust. 26, w brzmieniu zaproponowanym przez Komisję, ponieważ podkreśla ono potrzebę „skoordynowanych ram podatkowych, obejmujących system podatkowy przyjazny spółkom, w szczególności małym i średnim spółkom, i cel, jakim jest odrodzenie wzrostu gospodarczego i tworzenie nowych miejsc pracy”.

Głosowałam także za poprawką 23, ponieważ postuluje ona by „dochody oraz sposób dystrybucji bogactwa zapewniały sprawiedliwą dystrybucję korzyści wypracowanych w wyniku wzrostu gospodarczego” Poprawka stanowi, że minimalna płaca w każdym państwie, wg PKB na mieszkańca, powinna zagwarantować mu utrzymanie, co powinno być elementem europejskiego modelu socjalnego.

W związku z tym głosowałam za tym sprawozdaniem z przekonaniem, że bezpieczeństwo ekonomiczne wszystkich obywateli Europy, integracja społeczna, równość płci i tworzenie gospodarki rynkowej sprawi, że Unia stanie się modelem społeczno-gospodarczym w kontekście globalnym.

 
  
  

- Sprawozdanie: Cem Özdemir (A6-0503/2007)

 
  
MPphoto
 
 

  Adam Bielan (UEN), na piśmie. − Poparłem Raport Pana Ozdemira, ponieważ jednym z najpilniejszych problemów politycznych Europy jest zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego UE. Dywersyfikacja dostaw surowców energetycznych do UE jest jedynym rozwiązaniem dla uniezależnienia się od Rosji i tutaj kluczowym rozwiązaniem jest wspólna polityka UE względem Azji Środkowej. Brak wspólnej polityki UE w tym względzie agresywnie wykorzystuje Rosja, przy biernej postawie większości państw członkowskich UE. Projekty, takie jak przedłużenie rurociągu Odessa-Brody do Gdańska czy gazociąg Nabucco, są dziś mało realne na skutek działań rosyjskich spółek zdominowanych przez służby specjalne.

 
  
MPphoto
 
 

  Bernadette Bourzai (PSE), na piśmie. – (FR) Chciałabym pogratulować panu Özdemirowi jego osobistej inicjatywy, która zaowocowała sprawozdaniem w sprawie strategii UE dla Azji Środkowej. Moim zdaniem sprawozdawca doskonale wyłożył cele i priorytety stosunków Unii Europejskiej z każdym z pięciu państw środkowoazjatyckich. Prawidłowo wskazał na potrzebę bardziej spójnego podejścia regionalnego do tego strategicznego regionu, zaznaczając jednocześnie różnice pomiędzy krajami.

Popieram opinię Komisji Rozwoju, w szczególności w sprawie potrzeby walki z biedą, poprawy zdrowia publicznego i systemu szkolnictwa podstawowego, oraz eliminacji wszelkich form dyskryminacji kobiet i mniejszości.

Co także ważne, sprawozdanie podkreśla potrzebę postępu w rozwoju demokracji, poszanowaniu praw człowieka, podstawowych wolności i państwa prawa w regionie, a ta kwestia, jeśli o mnie chodzi, jest absolutnie kluczowa.

W sprawozdaniu uważa się współpracę w dziedzinie energii za najważniejszą dla strategii Europy. Mimo to instytucje europejskie muszą być czujne i zagwarantować, że dla celów umów handlowych i energetycznych nie poświęca się praw człowieka ani jakości środowiska naturalnego w tym regionie.

 
  
MPphoto
 
 

  Patrick Gaubert (PPE-DE), na piśmie. – (FR) Z zadowoleniem przyjmuję dzisiejsze przyjęcie, ogromną większością, sprawozdania w sprawie strategii UE dla Azji Środkowej. Unia Europejska musi bliżej zainteresować się tymi pięcioma państwami: Uzbekistanem, Kirgizją, Tadżykistanem, Turkmenistanem i Kazachstanem.

W sprawozdaniu całkiem słusznie nawołuje się do zróżnicowania polityki UE w stosunku do każdego z tych krajów i całkowicie zgadzam się z podkreśleniem w sprawozdaniu warunków takich jak przestrzeganie praw człowieka w tych krajach czy ich stosunek do zobowiązań OBWE.

W tekście sprawozdania podkreśla się także znaczenie tych krajów dla UE, obecnie i w przyszłości, w szczególności jeśli chodzi o sprawy handlu i energii. Sytuacja geopolityczna Azji Środkowej wymaga zintensyfikowania współpracy z tymi krajami, zarówno tej dwustronnej, jak i tej na szczeblu UE. W sprawozdaniu wezwano do reform sektorów socjalnych, zdrowia, poprawy zabezpieczenia żywnościowego oraz walki z korupcją, aby zapewnić długotrwałą stabilność, bezpieczeństwo i pomyślność w regionie.

Jest to zatem dokument wszechstronnie ujmujący i definiujący sfery działań, w których UE może być pomocna, by możliwie najbardziej wzmocnić wiarygodność w regionie i klarowność postrzegania pewnych problemów.

 
  
MPphoto
 
 

  Pedro Guerreiro (GUE/NGL), na piśmie. – (PT) Zgodnie z tym, co zatwierdziła większość posłów do PE w sprawie stosunków zewnętrznych UE, mamy jeszcze jedno sprawozdanie, które zasadniczo stanowi zbiór instrumentów ingerencji w krajach trzecich, bez ukrywania – wręcz przeciwnie – wyraźnego celu, jakim jest wypracowanie, w gospodarkach tych krajów, warunków dogodnych dla interesów dużych ugrupowań finansowych i ekonomicznych.

Proszę zwrócić uwagę, w jaki sposób sprawozdanie popiera przestrzeganie międzynarodowych standardów dla inwestycji zagranicznych oraz zapewnianie lepszej ochrony bezpośrednich inwestycji zagranicznych w tych krajach. Jasne jest, że takie określenia nie znaczą nic więcej lub mniej poza prywatyzowaniem banków państwowych(!) i tworzeniem narodowych rynków finansowych, prawdziwie konkurencyjnych i otwartych na banki zagraniczne(!) Innymi słowy, kraje te po prostu wystawia się na sprzedaż...

Ponadto, zgodnie z wyżej wymienionym celem, zasadnicze cele UE widać przy wzmiance o znaczących zasobach energetycznych znajdujących się w państwach tego regionu; wzmiankuje się także o potrzebie zabezpieczenia dostaw energii, bez zakłócania szlaków transportowych i przy maksymalnej możliwej regularności.

Zasadniczo sprawozdanie odzwierciedla prawdziwe znaczenie szeroko głoszonej roli UE w świecie, w szczególności w obecnie proponowanym traktacie: jej ambicji zdobycia dominacji politycznej i gospodarczej.

 
  
MPphoto
 
 

  Ian Hudghton (Verts/ALE), na piśmie. − Pragnę pogratulować memu koledze panu Özdemirowi jego sprawozdania o Azji Środkowej, któremu udzielam swego pełnego poparcia. Demokracja i prawa człowieka to fundamentalne zasady UE, które powinny leżeć u podstaw polityki UE w stosunku do innych regionów. Kraje Azji Środkowej przyciągają uwagę światowych potęg gospodarczych przede wszystkim ze względu na swoje zasoby naturalne. UE musi wznieść się ponad to i szukać sposobów zainwestowania w zasoby ludzkie tych krajów, poprzez promowanie demokracji i praw człowieka.

 
  
MPphoto
 
 

  Jaromír Kohlíček (GUE/NGL), na piśmie. − (CS) Co pozostało po Związku Radzieckim w krajach Azji Środkowej? Równość dla kobiet, zakaz pracy dzieci, walka z analfabetyzmem, rolnictwo monokulturowe. W żadnym z tych krajów czynniki religijne nie zdołały zdobyć przewagi.

Naczelnym priorytetem UE jest wykorzystanie zasobów naturalnych tych krajów, tj. ropy naftowej, gazu ziemnego i uranu. Innym priorytetem jest zablokowanie głównych kanałów przerzutu opium z Afganistanu. I tu dochodzimy do bezpośredniej odpowiedzialności, jaką UE i Stany Zjednoczone ponoszą za popieranie utrzymywania reżimów autorytarnych w krajach tego regionu. Każdy z tych krajów stara się ograniczyć rozwój ugrupowań terrorystycznych i wojowniczych idei islamistycznych, lecz taka sytuacja negatywnie wpływa na rozwój społeczeństwa obywatelskiego oraz demokracji partycypacyjnej, i przyczynia się do wspierania rządów siły.

Bez względu na całą krytykę krajów tego regionu, zawartą w sprawozdaniu, musimy zawsze pamiętać o innych warunkach historycznych, w jakich znajdowały się te kraje w trakcie swego rozwoju. UE musi pomóc im zwalczyć rezultaty długoletniej negacji, spowodowane obecnością wielkich mocarstw UE oraz Stanów Zjednoczonych w sąsiednim Afganistanie.

Nie ma powodu, by faworyzować Turcję jako głównego potencjalnego mediatora, starającego się o pozytywne wpływy w regionie. Obecna sytuacja, jeśli chodzi o respektowanie praw mniejszości w Turcji z pewnością nie uzasadnia tego podejścia. Przeciwnie, więcej uwagi należy zwrócić na tradycyjne więzy z Rosją. Jeśli chodzi o naszą walkę z rozprzestrzenianiem się w tych krajach terroryzmu i narkotyków, Rosja jest naszym najbliższym sojusznikiem.

Pomimo wyżej wymienionych zastrzeżeń popieram przyjęcie sprawozdania.

 
  
MPphoto
 
 

  Jörg Leichtfried (PSE), na piśmie. − (DE) Głosuję za wnioskiem o strategię UE dla Azji Środkowej, ponieważ pięć republik tego regionu otrzymuje pomoc publiczną na rzecz rozwoju, a Unia Europejska ma szczególny obowiązek wspierania tych krajów. Chciałbym zaznaczyć rolę Unii Europejskiej jako mediatora między krajami Azji Środkowej, potrafiącego wyważyć znaczące różnice między tymi pięcioma republikami w sensie warunków politycznych, gospodarczych i społecznych. W szczególności chciałbym zwrócić uwagę na skrajną sytuację w dziedzinie zdrowia, która jest skutkiem słabo rozwiniętego systemu opieki zdrowotnej.

Zapewnienie dostępu do czystej wody pitnej i przyłączenie wszystkich obywateli do sieci ogólnokrajowej stanowi olbrzymi problem w Tadżykistanie, Uzbekistanie i Kirgistanie. Dla mnie jest ważne, by mój głos poparcia oddany na strategię UE dla Azji Środkowej był także głosem na rzecz poprawy warunków życia mieszkańców Azji Środkowej, w szczególności w aspekcie socjalnym, zdrowotnym i prawnym.

 
  
MPphoto
 
 

  David Martin (PSE), na piśmie. − Sprawozdanie pana Özdemira w sprawie strategii UE dla Azji Środkowej dotyczy kluczowej kwestii, znajdującej się wśród priorytetów polityki zagranicznej UE. Popieram podkreślenie w sprawozdaniu aspektu przestrzegania praw człowieka w Azji Środkowej; ten aspekt UE powinna bardziej ogólnie uwzględniać w swej polityce zagranicznej. Istnieje niewiele dowodów na rozwój demokracji w tym regionie, w szczególności w Uzbekistanie i Turkmenistanie, a jakakolwiek strategia współpracy UE powinna dążyć w kierunku angażowania tych krajów w rozwijanie koncepcji demokracji na swoim terenie. Jak wyraźnie wskazuje sprawozdanie, Azja Środkowa wymaga aktywnej współpracy UE w zakresie energii celem znalezienia wzajemnie korzystnych rozwiązań obecnej sytuacji na rynku energetycznym. Zgadzam się z zaleceniami pana Özdemira i głosowałem za przyjęciem jego sprawozdania.

 
  
MPphoto
 
 

  Véronique Mathieu (PPE-DE), na piśmie. – (FR) Z wyjątkiem Kirgistanu rozwój sytuacji w regionie Azji Środkowej jest alarmujący z wielu powodów.

Po pierwsze, jeśli chodzi o prawa człowieka i demokrację, wykorzystywanie wielu kobiet (zmuszanie do małżeństwa, wykorzystywanie seksualne, gwałty itp.) oraz zmuszanie dzieci do pracy są całkowicie nie do przyjęcia.

Następnie, jeśli chodzi o sytuację zdrowotną, obawy nadal budzi wzrost zachorowań na choroby zakaźne (w szczególności HIV).

Wreszcie, Azja Środkowa nie skorzysta na skutecznej integracji ze światowym systemem gospodarczym, dopóki wszystkie pięć krajów w regionie nie przystąpi do WTO (Kirgistan jest członkiem od 1998 r.).

Strategia UE dla Azji Środkowej może stanowić skuteczny wkład w rozwój ekonomiczny i rozwój człowieka w tym regionie świata. Unia Europejska nie może zaniedbać Azji Środkowej, która jest strategicznym skrzyżowaniem dróg między Europą a Azją i tradycyjnym partnerem w stosunkach handlowych i współpracy energetycznej.

Zdecydowanie popieram sprawozdanie i dążenie do wyraźnego zdefiniowania priorytetów UE w Azji Środkowej, wzmocnienia europejskich projektów realizowanych w regionie oraz przyspieszenia ich wdrażania. Oto dlaczego głosowałam za przyjęciem sprawozdania.

 
  
MPphoto
 
 

  Andreas Mölzer (NI), na piśmie. − (DE) Strategiczne planowanie dla Azji Środkowej to z pewnością dobry pomysł i z pewnością potrzebny, zwłaszcza jeśli chodzi o współpracę gospodarczą i otwarcie rynków. Zasadne byłoby też przyspieszenie w tych dziedzinach, aby dotrzymać kroku rozwojowi sytuacji na świecie.

Jednakże nie można pozwolić na utrzymywanie się sytuacji, w której pewne standardy, obowiązujące na szczeblu europejskim - w Azji Środkowej nie obowiązują powszechnie. Z drugiej strony przykładanie tej samej miary do Europy i tamtego regionu byłoby przejawem znacznej arogancji w stosunku do grup populacji, opisywanych w sprawozdaniu i ich prawa do samostanowienia. Jeśli chodzi o rolę kobiet, istnieje wystarczająca konieczność podejmowania działań w innych regionach świata, z których nie mniej ważnym jest świat arabski, gdzie ta potrzeba jest o wiele bardziej paląca.

Jednakże, kwestia pracy dzieci, zjawiska szeroko rozpowszechnionego, w szczególności w Chinach, mieści się w standardach, o których już wspomniałam, i które partnerzy handlowi są zobowiązani przestrzegać.

Walkę z terroryzmem i handlem narkotykami, w pewnym sensie ze sobą powiązane, należy ustanowić absolutnym priorytetem. Te plagi należy zwalczać niestrudzenie.

 
  
MPphoto
 
 

  Cristiana Muscardini (UEN), na piśmie. − (IT) panie przewodniczący, panie i panowie! Popieram dokument zaprezentowany przez Komisję Europejską w sprawie nowego partnerstwa z krajami Azji Środkowej, ale chciałabym podkreślić następujące aspekty.

Po pierwsze, rosnące znaczenie międzynarodowego handlu z Azją Środkową, które obecnie stanowi ważną alternatywę dla podaży zasobów energii.

Po drugie, fakt, że Europa musi w związku z tym uważnie obserwować tę część świata i zachęcać do jej integracji do świata handlu i międzynarodowego systemu gospodarczego poprzez popieranie kandydatur tych krajów, które nie są jeszcze członkami WTO. Umocnienie stosunków handlowych z całym obszarem powinno być więc postrzegane jako część strategii zmierzającej do osiągnięcia ściślejszej współpracy i integracji wśród samych krajów i do zwiększania wpływu Europy, w tym wpływu politycznego, w regionie, kroczącym drogą ku demokracji.

Po trzecie, w ogólnym podejściu do Azji Środkowej należy uwzględnić zasadnicze różnice polityczne i ekonomiczne pomiędzy krajami tego regionu. Szczególny nacisk należy położyć na rolę, jaką pełni Kazachstan, kraj o rozwiniętej gospodarce, a więc na potencjalne korzyści wynikające z umocnienia więzów z tym krajem, także w aspekcie ogólnego rozwoju całego regionu.

 
  
MPphoto
 
 

  Luís Queiró (PPE-DE), na piśmie. – (PT) Unia Europejska próbuje ustanowić bliskie stosunki i dialog poprzez swą politykę sąsiedztwa. W przypadku Azji Środkowej opracowanie nowej strategii i partnerstwa z pięcioma nowymi państwami pomaga w promowaniu większej stabilności, rozwoju społeczno-gospodarczego i demokratycznego oraz bezpieczeństwa w tej części Azji.

Dostrzegamy zainteresowanie świata stabilnością w Azji Środkowej, ponieważ poważne i długotrwałe kryzysy w tym regionie mogłyby mieć katastrofalne konsekwencje i wpływ na UE i jej członków. Ponadto sytuacja geopolityczna Azji Środkowej przyciąga coraz większe zainteresowanie potęg gospodarczych, takich jak Rosja, Stany Zjednoczone, Chiny i Turcja.

Myślę, że w przyszłości w tych stosunkach, mających na celu zwiększenie stabilności i bezpieczeństwa oraz lepszą współpracę polityczną, gospodarczą i społeczną, należy także uwzględnić sytuację w dziedzinie praw człowieka w każdym z tych krajów oraz umocnienie relacji handlowych i współpracy energetycznej, jak również troskę o potrzeby rozwojowe i zobowiązania podjęte odnośnie do poprawy warunków życia mieszkańców tego regionu.

 

6. Poprawki do głosowania i zamiarów głosowania: patrz protokół
  

(Posiedzenie zostało zawieszone o godz. 13.10 i wznowione o godz. 15.00)

 
  
  

PRZEWODNICZY: Miguel Angel MARTÍNEZ MARTÍNEZ
Wiceprzewodniczący

 

7. Zatwierdzenie protokołu poprzedniego posiedzenia: patrz protokół

8. Kontrola stosowania prawa wspólnotowego (debata)
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. − Następnym punktem porządku dziennego jest sprawozdanie pani Frassoni, sporządzone w imieniu Komisji Prawnej, w sprawie 23 sprawozdania rocznego Komisji dotyczącego kontroli stosowania prawa wspólnotowego (2005)
(2006/2271(INI)) (A6-0462/2007).

 
  
MPphoto
 
 

  Monica Frassoni, sprawozdawczyni. − (IT) panie przewodniczący, panie i panowie! Stosowanie prawa wspólnotowego stanowi kluczową część strategii „lepszych uregulowań prawnych”, ogłoszonej przez Komisję Barroso. Od pewnego czasu widać, że strategia ta, niczym Kopciuszek, zginęła w gąszczu tendencji do sporządzania ocen wpływu i cięcia kosztów.

W chwili obecnej Komisja zaczęła to korygować, częściowo pod presją Parlamentu. Procedura ta od lat, w wielu przypadkach działa niczym biurokratyczny młyn, w którym jeden przypadek naruszenia prawa pociąga za sobą następny bez wielkiego hałasu, jednak pozostaje absolutnie niezbędną procedurą.

Liczby mówią same za siebie. Do chwili obecnej wszczęto ok. 2 518 postępowań w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego w najróżniejszych sektorach, w szczególności w sektorze ochrony środowiska i rynku wewnętrznego. Ponadto należy doliczyć do tego setki, nawet tysiące, petycji, jakie wpływają do Parlamentu każdego roku, i które często odnoszą się do konkretnych przypadków naruszenia przepisów prawa wspólnotowego, wobec których obywatele czują się bezsilni, i w związku z tym zwracają się do Parlamentu.

Powstaje pytanie: jaką mają szansę na to, że zostaną wysłuchani? Tryb postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego określają artykuły 226 i 228 Traktatu, wobec czego nie ma wiele miejsca na kreatywność w działaniach. Obowiązujące przepisy skazują nas na powolne i zagmatwane procedury, w rezultacie których najskuteczniejszy środek – grzywna – jest stosowana rzadko i w dodatku po bardzo długim okresie trwania postępowania, zdarza się, że i po kilku dziesięcioleciach.

Jednakże można coś z tym zrobić, coś bardzo konkretnego, i w tym miejscu chcę podziękować Komisji za zaproponowanie w ciągu ostatnich dwóch lat, także we wrześniu ub. r. w specjalnym komunikacie szeregu środków, które zostały przeanalizowane i ocenione w moim sprawozdaniu i które chciałabym teraz krótko omówić.

Po pierwsze jednak pozwolę sobie podkreślić podstawową moim zdaniem kwestię w tej debacie: przestrzeganie prawa może być bardzo polityczną kwestią i może być wspaniałym narzędziem poprawy wiarygodności i przejrzystości instytucji wspólnotowych.

Chciałabym zwrócić uwagę państwa na dwa szczególne przykłady różnych sposobów zachowania się Komisji: w przypadku problemu śmieci w Neapolu oraz w przypadku autostrady Via Baltica w Dolinie Rospudy w Polsce.

Problem śmieci w Neapolu był bezpośrednią konsekwencją rokrocznych przypadków naruszenia przepisów prawa wspólnotowego dotyczącego odpadów. W rzeczy samej wiele postępowań w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego wszczęto przeciwko Włochom przez te wszystkie lata i wiele razy Trybunał orzekał o winie Włoch. Jednak dopiero teraz, wiele lat później, kiedy sytuacja stała się dla wszystkich nie do zniesienia, i kiedy problem urósł do rozmiarów, które nie sposób już ukryć, Komisja zdecydowała się uderzyć pięścią w stół. Wizyty Komisji są śledzone z wielkim zainteresowaniem, a obywatele głośno walczący przeciwko nielegalnym składowiskom odpadów oświadczają w telewizji, że wysyłają petycje do Parlamentu Europejskiego. Zastanawiam się: czy nie można było wcześniej tak postąpić? Czy naprawdę nie mogliśmy od razu zadziałać inaczej, aby uniknąć zaistniałej sytuacji? Mogliśmy!

Właśnie tak, jak komisarz Dimas zrobił w przypadku Doliny Rospudy, której zagrażała dewastacja z powodu budowy infrastruktury niezbędnej do powstania Via Baltica. Po raz pierwszy komisarz poprosił o zawieszenie wyroku Trybunału w tej sprawie i otrzymał je. To niezwykle ważny precedens, który jest wyraźnym znakiem dla nas, że Komisja może i musi postępować stanowczo i zdecydowanie z państwami członkowskimi, które postępują, jak gdyby nic się nie stało, i musi wykorzystać wszystkie narzędzia, na których wykorzystanie pozwala system demokratyczny: także media i opinię publiczną.

Jedna z najważniejszych innowacji wprowadzonych rzez Komisję w komunikacie dotyczy „nowej” metody pracy. Wyraziliśmy wiele wątpliwości co do tej nowej metody pracy, która zasadniczo składa się z wysyłania skarg bezpośrednio do państwa członkowskiego, na które skargę złożono, aby samo państwo spróbowało rozwiązać ten problem. Wyraziliśmy te wątpliwości i Komisja pospieszyła z zapewnieniami, które jak sądzę usłyszymy także i dziś, lecz będziemy uważnie obserwować tę sprawę i naprawdę sądzę, że w sprawie postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego, przejrzystość, umiejętność „nazwania i zawstydzenia” państw członkowskich oraz wspólna praca z Parlamentem, przyniosą postępy.

Panie przewodniczący! Pod koniec debaty chciałabym ponownie zabrać głos jeszcze przez dwie minuty, aby wykorzystać przysługujący mi czas.

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. Dziękuję, panie przewodniczący, panie i panowie.

W imieniu Rady chciałbym podziękować pani posłance Frassoni za pani sprawozdanie w sprawie rocznego sprawozdania Komisji dotyczącego kontrolowania stosowania prawa wspólnotowego oraz dodatkowej analizy przewidzianej komunikacie Komisji „Skuteczna Europa – stosowanie prawa wspólnotowego”. Naszym zdaniem sprawozdanie Parlamentu Europejskiego stanowi bardzo użyteczny wkład w nasz wspólny cel, jakim jest zapewnienie terminowego i właściwego stosowania prawa wspólnotowego.

W imieniu Rady chciałbym przyjąć z wdzięcznością wniosek ze sprawozdania pani Frassoni, który w naszej opinii wydaje się bardzo ważny i mówi o tym, że zapewnienie pozytywnego wpływu prawa wspólnotowego na życie codzienne obywateli Unii Europejskiej zależy w pierwszym rzędzie od skuteczności polityki Unii Europejskiej i od nadzorowania i kontrolowania metod przestrzegania prawa wspólnotowego przez państwa członkowskie.

Mamy pozytywną opinię na temat zobowiązania Parlamentu Europejskiego w zakresie wspierania wymiany najlepszych praktyk pomiędzy państwami członkowskimi. Naszym zdaniem takie wymiany stanowią znaczący wkład w bardziej skuteczne i jednolite stosowanie prawa wspólnotowego.

Muszę wyjaśnić w tym miejscu, że prezydencja Rady nie może odnieść się do większości kwestii i propozycji zaprezentowanych w tym cennym sprawozdaniu. Jak wiemy, administracyjne wdrażanie prawa wspólnotowego leży zasadniczo w gestii państw członkowskich, zgodnie z ich uregulowaniami konstytucyjnymi, oraz Komisji, która jako strażnik, jest odpowiedzialna za kontrolowanie jednolitego stosowania prawa wspólnotowego.

 
  
MPphoto
 
 

  Günter Verheugen, komisarz. − (DE) Panie przewodniczący, panie przewodniczący Rady, panie i panowie! Komisja jest wdzięczna za możliwość odbycia debaty nad tymi ważnymi problemami z Parlamentem Europejskim w dniu dzisiejszym, a ja jestem bardzo wdzięczny za sprawozdanie pani Frassoni, które stanowi cenny wkład w tę debatę. Mogę panią zapewnić, że Komisja bardzo poważnie traktuje problemy, o których pani wspomniała.

Unia Europejska jest wspólnotą opartą na państwie prawa i jako taka jest unikatem na skalę światową. Tylko prawo może zagwarantować wolności, do których uprawnieni są obywatele i tylko prawo może kształtować gospodarkę rynkową tak, by działała ona z pożytkiem dla nas wszystkich.

Komisja Europejska jest strażnikiem traktatów. Jej rolą jest zagwarantowanie, że prawo wspólnotowe jest wdrażane wszędzie i wszędzie prawidłowo stosowane. Nawet najlepsze prawo jest bezwartościowe, jeśli istnieje tylko na papierze. Każda komisja uzna zatem, że jednym z jej najważniejszych zadań jest zadbanie o to, by nasze prawo nie składało się wyłącznie z pustych słów.

Postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego, zapisane w Traktacie, oraz Europejski Trybunał Sprawiedliwości - to nasza potężna broń. Tej broni należy używać, kiedy nie ma innego sposobu na to, by zaradzić naruszaniu prawa. Jednakże używanie jej nie jest celem samym w sobie, a nadużywanie mogłoby zmniejszyć jej skuteczność.

Komisja nie uważa, że liczba postępowań w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego jest miernikiem powagi i determinacji, z jaką kontroluje ona, jak dobrze prawo wspólnotowe jest przestrzegane. Komisja jest raczej zdania, że miernikiem tym jest znajdowanie rozwiązań problemów. Prawdziwym miernikiem jest to, ile problemów odnoszących się do stosowania prawa wspólnotowego rozwiązaliśmy i jak szybko.

W rzeczy samej dokonaliśmy krytycznego przeglądu sposobu naszej pracy i doszliśmy do następujących wniosków: zidentyfikowane problemy muszą być rozwiązywane szybko i skutecznie. Obywatele i podmioty gospodarcze mają prawo do uzyskiwania niezwłocznych odpowiedzi. Tak więc wrócę do Komisji z tym, co pani posłanka Frassoni powiedziała o śmieciach w Kampanii i ten temat będzie musiał być przedyskutowany. W pełni zgadzam się z tym, że rygorystyczne, szybkie i zdeterminowane podejście jest absolutnie konieczne tam, gdzie jawnie ignoruje się prawo wspólnotowe.

Zasadniczo preferuje się podejście oparte na partnerstwie niż na konfrontacji. Komisja w związku z tym wyraża wolę prowadzenia intensywniejszego dialogu i większej przejrzystości w tych sprawach. Chcemy także określić wyraźne priorytety: rozpatrywać ważne rzeczy w pierwszej kolejności, i szybko, i nie rozbijać orzeszka młotem kowalskim. Musimy także udostępnić odpowiednie zasoby.

Pozwolą państwo na jeszcze jedną uwagę do tego punktu. Jeśli gromadzą się problemy w odniesieniu do stosowania prawa wspólnotowego do konkretnych spraw, być może jest tak dlatego, że przepisy same w sobie są niejasne lub sprzeczne. Nie powinniśmy zakładać od razu, że państwa członkowskie działają pod wpływem złej woli.

W rezultacie tych rozważań podjęliśmy szereg kroków i chciałbym powiedzieć od razu, że nadal będziemy uciekać się do zapisanego w traktacie postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego i będziemy wszczynać je natychmiast po powzięciu niezbędnych informacji. Jednakże proponujemy nowy sposób pracy, dzięki któremu, mamy nadzieję szybciej uzyskać niezbędne informacje.

Metoda ta opiera się na poprawie współpracy z państwami członkowskimi, zanim dojdzie do etapu wszczynania urzędowego postępowania, z wyjątkiem, oczywiście – i to jest bardzo ważne, pani posłanko Frassoni – przypadków gdy jest od początku oczywiste, że z całym prawdopodobieństwem, nastąpiło naruszenie przepisów traktatu. W takich przypadkach pierwszym naszym krokiem nie będzie zwrócenie się do danego państwa członkowskiego, lecz podjęcie działania.

Nie jest to całkowicie nowy proces, ale wstępna procedura, w której wymagamy wszczęcia dodatkowych procedur lub podejmowana w celu szybszego uzyskania rozwiązania bez wszczynania traktatowego postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego.

Na wszelkie pytania i skargi udziela się szybkich i bezpośrednich odpowiedzi i, w zależności od faktów sprawy, postępowanie może prowadzić do wszczęcia postępowania traktatowego w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego. To oznacza, że każde pismo, które do nas wpłynie, jest rejestrowane i rozpatrywane. Jeśli jest ono sformułowane jako skarga lub może być tak postrzegane, jest traktowane jako skarga i Komisja podejmuje odpowiednie kroki.

W chwili obecnej testujemy tę nową metodę pracy na etapie pilotażowym. W projekt pilotażowy zaangażowanych jest piętnaście państw członkowskich. Projekt opracowano tak, by zagwarantować postęp. Naturalnie poinformujemy Parlament o rezultatach fazy pilotażowej i przedyskutujemy z Parlamentem wszelkie dalsze kroki w tym względzie.

W ten sposób już możemy znaleźć rozwiązanie 90% wszystkich problemów, które wymagają naszej uwagi, bez konieczności korzystania z pomocy Trybunału. Jednakże podzielamy państwa opinię, że należy robić to szybciej. Krok w kierunku skrócenia procedury decyzyjnej do jednego miesiąca, który zrobiliśmy w styczniu, powinien pomóc. Zapewnia on bowiem szybszą i bardziej skuteczną realizację postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego.

Z pewnością staramy się usilnie sprawić, by cały proces był możliwie najbardziej przejrzysty przy jednoczesnym zachowaniu właściwego stopnia poufności spraw, czego żąda od nas Trybunał Sprawiedliwości. Opinia publiczna będzie miała dostęp on-line do regularnie aktualizowanych streszczeń wszystkich postępowań w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego, które w danym momencie toczą się przed Trybunałem.

W interesie przejrzystości i pewności prawnej, musimy także wiedzieć, jak państwa członkowskie stosują prawo wspólnotowe w swoich krajach. W związku z tym potrzebujemy tabel korelacyjnych – zgodnie z postulatem zawartym w sprawozdaniu – aby jasno pokazywały status wdrożenia w każdym państwie członkowskim.

Panie i panowie! Mam nadzieję, że przyświeca nam ten sam cel. Chcemy prawa wspólnotowego, które obywatele UE mogą darzyć pełnym zaufaniem.

 
  
MPphoto
 
 

  Diana Wallis, sprawozdawczyni komisji opiniodawczej Komisji Petycji. − Panie przewodniczący, w trakcie tej chwili, jaką mam do dyspozycji w imieniu Komisji Petycji, chciałabym zrobić trzy rzeczy. Po pierwsze, chciałabym podziękować pani Frassoni za współpracę przy rocznym sprawozdaniu, ale przede wszystkim chciałabym podkreślić znaczenie Komisji Petycji w tym kontrolowaniu i wdrażaniu.

Myślę, że KE w końcu uznała to znaczenie. Dziękuję za to komisarzowi, ponieważ obie nasze instytucje powinny partnersko współpracować w tym przedsięwzięciu, w szczególności zaś co się tyczy Komisji Petycji, która jest naszymi prawdziwymi oczami i uszami, jako legislatorów, poprzez naszych obywateli, którzy przychodzą do nas bezpośrednio z problemami, które dostrzegają.

Jednakże aby nasi obywatele mogli to robić, i tu dochodzę do mego drugiego wniosku, panie komisarzu, mówił pan o tym, by nasze prawo żyło. Tak, aby to było prawo żywe, musi być zrozumiałe – czytelne dla naszych obywateli. Długo rozmawiałam z pana koleżanką panią Wallström o streszczeniach dla obywateli, aby oni rozumieli nasze prawo. Pani komisarz przy wielu okazjach obiecywała nam, że takie streszczenia będą towarzyszyły każdemu instrumentowi prawnemu. Nadal czekamy na dowód, że tak się naprawdę dzieje.

Wreszcie, Komisja Petycji – i to kieruję do moich własnych kolegów – potrzebuje większego poczucia ważności i o wiele więcej zasobów w naszej własnej Izbie. To nie jest tylko wścibska komisja. Wykonuje naprawdę ważne zadanie, łącząc nas z obywatelami w tym obszarze.

 
  
MPphoto
 
 

  Marie Panayotopoulos-Cassiotou, w imieniu grupy PPE-DE. – (EL) Panie komisarzu! Ma pan absolutną rację: państwo prawa leży u podstaw UE. Prawidłowo wskazuje pan, że prawo Wspólnoty jest sposobem osiągania celów zapisanych w traktatach UE, ponieważ jego synonimem jest interes obywateli europejskich, którzy mają prawo domagać się wdrożenia tego prawa.

Prawodawstwa jest coraz więcej, akty prawne są coraz dłuższe i coraz bardziej skomplikowane. My, posłowie do PE z Europejskiej Partii Ludowej chcielibyśmy wyrazić satysfakcję: poprzez swoje 23 sprawozdanie roczne w sprawie kontrolowania stosowania prawa wspólnotowego a także poprzez ogłoszenie rezultatów w Europie, Komisja okazuje chęć przyjęcia roli strażnika traktatów i zagwarantowania wdrażania prawa.

Ma pan absolutną rację mówiąc, że chcemy tabel korelacyjnych, o których Rada dziś podjęła decyzję. Sprawozdawca współpracował ściśle z panem, aby opracować sprawozdanie pani Frassoni, o którym z zainteresowaniem słuchaliśmy w Parlamencie. Chcemy powiedzieć panu, że my także chcemy, by Parlament uczestniczył w procedurze kontroli i chcemy być informowani o waszych działaniach. Chcemy, by pan przychodził na posiedzenia naszych komisji, tak jak przychodzi pan do Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności. Chcemy usłyszeć pańskie sprawozdanie okresowe.

Z pewnością chcemy, by brał pan pod uwagę petycje, które otrzymujemy, jak wskazuje pan w pańskim sprawozdaniu. Chcielibyśmy także podkreślić, że co się tyczy naszych decyzji w sprawie immunitetów, chcielibyśmy aby pan zainterweniował aby zagwarantować, że nasze krajowe sądy podtrzymają je.

Wdrażanie prawa wspólnotowego pozwala obywatelom Europy mieć nadzieję, że demokracja, prawo i porządek będą umocnione, i że władze Unii zbliżą się do nich. Dzisiaj, po rezolucji w sprawie nowego zreformowanego traktatu lizbońskiego, wszyscy mamy nadzieję na lepszą przyszłość dla UE.

 
  
MPphoto
 
 

  Lidia Joanna Geringer de Oedenberg, w imieniu grupy PSE. – Panie przewodniczący! Celem prawodawstwa wspólnotowego jest realizacja różnych strategii politycznych Unii. Właśnie jego stosowanie powinno być priorytetem wszystkich państw członkowskich, które, podlegając jednoczesnej kontroli i monitorowaniu ze strony Komisji, zagwarantują jego pożądane pozytywne skutki dla obywateli Europy.

W ostatnich latach ogólna liczba postępowań w sprawie naruszania przepisów prawa wszczętych przez Komisję stale wzrastała, osiągając poziom w 2005 roku prawie 2700 naruszeń. Następne lata mimo powiększenia Unii o 10 nowych państw nie spowodowały ogólnego wzrostu liczby naruszeń. Istnieje zatem niebezpieczeństwo, że stan ten mógł wynikać z braku rejestracji skarg lub też z problemów administracyjnych instytucji odpowiedzialnych za rozpatrywanie naruszeń.

W sprawozdaniu należy pochwalić przede wszystkim włączenie do jego treści szczegółowych badań przypadków naruszeń związanych z petycjami oraz informacje o gotowości do szerokiej współpracy w tych kwestiach poszczególnych dyrekcji generalnych. Należy także przyjąć z zadowoleniem kompleksowy komunikat Komisji „Skuteczna Europa – stosowanie prawa wspólnotowego”. Jednakże kwestie środków przeznaczonych na rozpatrywanie przypadków naruszania, długości postępowania w sprawie naruszania, ograniczonego stosowania artykułu 228 traktatu, czy oceny stosowania kryteriów pierwszeństwa, muszą zostać przez Komisję jeszcze doprecyzowane.

Na uznanie zasługuje również proponowana przez Komisję z myślą o sprawniejszym prowadzeniu dotychczasowych postępowań, nowa metoda pracy wprowadzona w 2008 roku, jako projekt pilotażowy obejmujący niektóre państwa członkowskie. Niepokoi jednak jeden z etapów procedury, jakim jest kierowanie sprawy do zainteresowanego państwa członkowskiego, które jest przede wszystkim stroną odpowiedzialną za niewłaściwe stosowanie prawa wspólnotowego, gdyż może to doprowadzić do osłabienia spoczywającej na Komisji roli strażniczki traktatów.

Tworzenie prawa wspólnotowego powinno wychodzić naprzeciw problemom obywateli tak, aby móc szybko znaleźć odpowiedzi na ich pytania i skargi, co ułatwi zrozumienie i korzystanie ze swoich praw, a jednocześnie w efekcie zmniejszy liczbę postępowań w sprawie naruszenia prawa. Na koniec pragnę gorąco pogratulować pani Frassoni bardzo dobrze przygotowanego dokumentu.

 
  
MPphoto
 
 

  Diana Wallis, w imieniu grupy ALDE. – Panie przewodniczący! Chciałabym zwrócić uwagę na nasze trzy instytucje i podkreślić jak ważne jest, by każda z nich odgrywała rolę we wdrażaniu i monitorowaniu.

W tym przypadku oczywiście patrzymy na sprawozdanie Komisji. Oczywiście Komisja jest w pierwszym rzędzie odpowiedzialna za wdrażanie i egzekwowanie i w tym względzie nie chcemy deptać jej po piętach. Jednakże myślę, że Komisja może pracować przy założeniu, że w przyszłości będziemy ją dokładniej obserwować.

Jesteśmy wdzięczni, że rozważono wiele kwestii, które poruszyliśmy w naszym sprawozdaniu na temat Equitable Life. Ale w miarę jak wchodzimy w nowy okres, i może wypróbowujemy nowe pomysły, musimy być bardzo ostrożni.

Po pierwsze, jeśli spojrzeć na Radę, nadal musimy dojść do porozumienia – i miło mi było słyszeć to od komisarza – w sprawie idei tabeli korelacyjnych w odniesieniu do każdego przepisu prawnego, tak by każdy mógł dokładnie zobaczyć, co się dzieje na szczeblu państwa członkowskiego i gdzie pasuje każdy przepis prawny.

Projekt pilotażowy to wspaniały pomysł. Wszystko jest doskonale przemyślane, zobaczymy, jak wyjdzie. Ale – i tu pojawia się „ale” – trochę sceptycznie podchodzę do tego, że tak wiele państw bierze w nim udział. Mam nadzieję, że nie postrzegają one tego jako jakiegoś wyjścia awaryjnego i mam nadzieję, że Komisja pozbawi je tego typu ewentualnych złudzeń.

Wreszcie, dochodzę do kwestii naszego Parlamentu. Wydaje się jasne, że po traktacie lizbońskim musimy pełnić o wiele ważniejszą rolę, jeśli chodzi o kontrolowanie. Nie możemy zakładać, że jeśli zakończymy pracę nad jakimś aktem prawnym, to już jest koniec. Nasze komisje będą musiały przyjąć na siebie większą odpowiedzialność polegającą na kontrolowaniu. Jedno czy dwa sprawozdania z realizacji już mamy – liczba ta się zwiększy – i będziemy musieli przyjąć na siebie ten obowiązek, wraz z innymi instytucjami.

I na sam koniec – bardzo ważne post scriptum – my także musimy zwrócić uwagę na edukację pracowników naszego wymiaru sprawiedliwości w naszych sądach krajowych, aby upewnić się, że pracownicy ci także wiedzą, jak stosować prawo wspólnotowe.

 
  
MPphoto
 
 

  Alyn Smith, w imieniu grupy Verts/ALE. – Panie przewodniczący! Gratuluję mojemu koledze i mojej współprzewodniczącej z grupy pani Frassoni bardzo przemyślanego i sporządzonego we właściwym czasie sprawozdania. Przywołuję także wnioski pani Wallis i chcę powiedzieć, że absolutnie się z nimi zgadzam.

Stanowienie prawa daje nam zajęcie, lecz przestrzeganie tego prawa w zasadzie przynosi owoce naszym obywatelom, a niewdrażanie go, szczerze mówiąc, robi z nas głupców. Gratuluję Komisji szeregu kroków, które są bardzo pozytywne. Ale my naprawdę musimy umieścić tę kwestię wyżej na liście priorytetów Parlamentu ponieważ - z pewnością w Szkocji – wyraźnie da się odczuć, że w jednym kraju panuje jedno prawo, a w innym inne. Jestem świadom, że Komisja nie ponosi za to wyłącznej winy, ale wszyscy musimy dobrze wykonywać nasze obowiązki rozwiązując ten problem, jeśli jesteśmy jedną Europą.

Tak więc, gratulując mojej koleżance miło mi słyszeć, że Komisja rozważy wiele punktów. Chciałbym jeszcze zaznaczyć, szczególnie w związku z przepisami o ochronie środowiska, gdzie powstaje wiele konfliktów: wiele bardzo wartościowych celów, określonych w poszczególnych fragmentach przepisów rzeczywiście stoi ze sobą w sprzeczności i musimy pamiętać o tym stanowiąc prawo. Nie ma wielu wskazówek dla samorządów, jak mają radzić sobie z często bardzo wartościowymi celami, które ze sobą kolidują. Mamy mieć sprawozdanie w tej kwestii w pakiecie energetycznym, więc jeśli nasz komisarz mógłby rzucić nieco światła na ten toczący się proces, byłbym bardzo wdzięczny.

 
  
MPphoto
 
 

  Bert Doorn (PPE-DE). (NL) Panie przewodniczący! Ja także chcę pogratulować pani Frassoni jej sprawozdania. Mamy już kilka sprawozdań dotyczących wdrażania i można zauważyć w nich bardzo wyraźny wspólny element. Oznacza to więcej uwagi dla wdrażania, w tym ze strony Parlamentu Europejskiego. Nastała moda na sprawozdania z wdrażania W lipcu sam zaprezentuję sprawozdanie na temat wdrażania ósmej dyrektywy dotyczącej nadzoru księgowych. To dobrze, że Parlament także poważnie przygląda się transpozycji prawodawstwa w państwach członkowskich.

Chciałbym się skupić na kwestii inspektorów w tym względzie. Mówimy o transpozycji prawa, dokonywanej przez władze w państwach członkowskich i o sędziach, którzy stosują prawo. Jednakże wiele państw członkowskich posiada także niezależnych inspektorów, którzy stosują i badają prawo. W praktyce narosło wiele rozbieżności wśród różnych państw członkowskich i wśród inspektorów. Coraz częściej firmy międzynarodowe działające w kilku państwach członkowskich muszą stawać w obliczu problemów, jakie stanowią różne wymogi różnych inspektorów z różnych państw członkowskich. To jest bardzo niewygodne, i przeszkadza w działaniu rynku wewnętrznego.

Chciałbym dodać coś jeszcze. Nie możemy uniknąć dalszego przeglądu instrumentów legislacyjnych stosowanych w Europie. Do chwili obecnej pracujemy głównie z dyrektywami, jeśli chodzi o harmonizację. Komisarz Verheugen mówił przy wielu okazjach, że w przyszłości rozsądnym może okazać się szersze użycie instrumentu regulacji dla przepisów rynku wewnętrznego, aby uniknąć wszystkich tych problemów, takich jak tzw. cherry-picking i gold-plating podczas transpozycji dyrektyw. Wiem, że także w parlamentach krajowych, szczególnie w holenderskim, powoli zdajemy sobie sprawę z tego, że wdrażanie w którym mają miejsce te zjawiska, może być szkodliwe dla rynku wewnętrznego i gospodarki krajowej. Jeśli tak się dzieje, krok w kierunku uchwalenia regulacji, gdzie to jest możliwe, nie jest już tak duży.

 
  
MPphoto
 
 

  Manuel Medina Ortega (PSE).(ES) Panie przewodniczący! Jesteśmy świadomi wagi naszej misji kontrolowania stosowania prawa wspólnotowego. Mówimy o stosunkach pomiędzy ponadnarodową instytucją a rządami krajowymi. Rządy krajowe są silnymi instytucjami, posiadającymi wiele uprawnień, są władzą publiczną. Normalnie Komisja jest strażnikiem prawa UE i dla obywateli, w wielu przypadkach, jedyną gwarancją, jaką mają, że prawo (bo prawo wspólnotowe jest prawem) będzie stosowane właściwie.

Zamiarem sprawozdania pani Frassoni jest umocnienie tego, co ja bym nazwał kręgosłupem Komisji, tak by Komisja była świadoma znaczenia tego zadania, i tak by, nawet jeśli chcemy wcześniejszej fazy negocjacji z rządami w sprawie trudności, z jakimi możemy się spotkać, w chwili prawdy Komisja zadziałała tak, jak oczekują obywatele, z silą i wigorem, i stosując prawo wspólnotowe.

To niedobrze, że po rozszerzeniu mamy wrażenie, że Komisja stosuje mniej surowe kryteria do nowych państw członkowskich, niż stosowała do starych. To może negatywnie wpłynąć na konsolidację Unii Europejskiej i na reputację samej Unii w państwach członkowskich. Obserwując wiele postępowań w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego, mogę zapewnić Komisję, że kiedy ona interweniuje, obywatele, a nawet władze publiczne, czują się mocniejsi dzięki jej działaniu w danym obszarze.

Innymi słowy, myślę, że sprawozdanie Parlamentu Europejskiego, propozycja przedłożona przez panią Frassoni i opinia pani Wallis zmierzają do umocnienia Komisji, tak, że Komisja nie będzie odczuwać osamotnienia i bezbronności wobec rządów, ale raczej będzie miała Parlament, który wzmocni tę rolę, obejmującą nadzór i monitorowanie, jaką odgrywa Komisja w dziedzinie stosowania prawa wspólnotowego.

 
  
MPphoto
 
 

  Margrete Auken (Verts/ALE).(DA) Panie przewodniczący! Obywatele Europy są zdecydowanie ważni dla prawa UE. Nie są wyłącznie ofiarami naruszenia prawa, jak np. w Neapolu. W wielu kwestiach środowiskowych często odgrywają kluczową rolę. Jako strażnicy, pilnują prawidłowego wdrażania praw we wszystkich zakątkach Europy i w wielu przypadkach są jedynymi, którzy wykonują tę pracę. Z tego powodu UE powinna także wspierać obywateli poprzez zapewnianie im silnej pozycji. Gdy zwracają uwagę na przypadki naruszenia prawa wspólnotowego, ich skargi powinny być traktowane poważnie i z szacunkiem. Mam szczerą nadzieję, że Komisja nie zamierza położyć kresu procedurze składania skarg obywatelskich, bo to byłaby zła praktyka. Chciałabym więc podziękować pani Frassoni za zwrócenie uwagi na te zagrożenia. Jej wspaniałe sprawozdanie będzie ważnym krokiem ogólnym w dobrym kierunku. Obywatele UE umocnią swoją pozycję dzięki traktatowi lizbońskiemu, ale jeśli to umocnienie ma czemuś służyć, ich wkład w UE musi być traktowany poważnie.

 
  
MPphoto
 
 

  Tadeusz Zwiefka (PPE-DE). – Panie przewodniczący! Pragnę przyłączyć się do gratulacji dla posłanki Frassoni za doskonale przygotowane sprawozdanie. Chcę także wyrazić radość z faktu, że zgodnie ze statystykami przedstawionymi przez Komisię Europejską odnośnie do liczby postępowań w sprawie naruszania przepisów prawa unijnego, akcesja nowych dziesięciu krajów członkowskich nie wpłynęła na liczbę zarejestrowanych naruszeń. Statystyki nie pokazują jednak pełnego obrazu sytuacji. Jednym z najważniejszych mechanizmów pozwalających na sprawdzenie jak rzeczywiście wygląda kwestia stosowania prawa europejskiego jest system odniesień prejudycjalnych, którego celem jest przyznanie sądom krajowym możliwości zapewnienia jednolitej wykładni stosowania prawa europejskiego we wszystkich krajach członkowskich. Podstawowym problemem tej procedury jest czas oczekiwania na odpowiedź Trybunału, który nadal jest bardzo długi, około dwudziestu miesięcy. Główna przyczyna - czas potrzebny na tłumaczenia - to około dziewięć miesięcy. Budzi niepokój, że w wielu parlamentach krajowych słyszymy głosy domagające się ograniczenia budżetu właśnie na tłumaczenia pisemne.

Rekomendacje Komisji Europejskiej dla państw członkowskich i kandydujących opierają się na założeniu, że prawo unijne będzie efektywnie wdrażane wtedy, gdy zostanie zatrudniony odpowiednio wykwalifikowany personel oraz zarezerwowane odpowiednie środki. Nie do końca podzielam ten pogląd. Liczba personelu i wielkość środków do dyspozycji nie jest miernikiem właściwym. Konieczne są także determinacja i zaangażowanie na rzecz wdrażania prawa europejskiego. Prawidłowe wykonanie zadań stojących przed państwami członkowskimi i kandydującymi wymaga trzech czynników: wiedzy, kompetencji i gotowości. Czynnik pierwszy, czyli posiadanie wiedzy, nie jest dzisiaj problemem. Czynnik drugi, czyli zdolność do wdrażania dorobku wspólnotowego, wiąże się z wydzieleniem odpowiednich środków i zatrudnieniem dodatkowych pracowników. Na ten właśnie aspekt Komisja kładzie dzisiaj największy nacisk. Czynnik trzeci, gotowość tych, którzy mają wprowadzać i stosować prawo europejskie, jest najbardziej niedoceniane.

Gotowość do stosowania prawa wspólnotowego w praktyce zależy od instytucji oraz systemu procedur, zachęt i restrykcji. O sukcesie bądź porażce w efektywnym wprowadzaniu prawa unijnego będzie ostatecznie decydował właściwy model instytucjonalny. Wiedza i środki to nie wszystko. Potrzebna jest także dobra wola do działania.

 
  
MPphoto
 
 

  Reinhard Rack (PPE-DE).(DE) Panie przewodniczący, panie wiceprzewodniczący! We wstępie wskazał pan, że Komisja nie chce działać na oślep, lecz wysondować, czy cokolwiek trzeba zrobić, poprzez przedyskutowanie tego z państwami członkowskimi. Proszę zauważyć, że w samej Komisji, która jest, bądź co bądź, ciałem kolegialnym – w wielu kwestiach nie zawsze wypracowuje się wyraźne wspólne stanowisko.

W dziedzinie transportu wyraźnie widzę problem, który w miarę upływu lat będzie stawał się coraz trudniejszy do rozwiązania dla nas – i być może także dla Komisji – chodzi o koncepcję, w myśl której pieniądze powinny być przekierowywane na bardziej przyjazne środowisku sposoby transportu poprzez subsydia skośne - fundusze zaoszczędzone w mniej przyjaznych środowisku obszarach – opłatach za autostrady, opłatach za parkingi itp. W praktyce jest to subsydium. Czy była jakaś dyskusja na ten temat, i jak wygląda ta sytuacja?

 
  
MPphoto
 
 

  Katalin Lévai (PSE). – (HU) Dziękuję panie przewodniczący. Jak już kilku mówców przed mną wspomniało, sukces w osiągnięciu celów określonych w traktatach i aktach prawnych będzie zależał od tego, jak skutecznie państwa członkowskie stosują prawo wspólnotowe i jak transponują je do swego własnego systemu legislacyjnego.

Jeśli nie stosują prawodawstwa lub nie wykonują go prawidłowo, lub nie są w stanie osiągnąć pełnej zgodności z celami, jakie zawiera, wówczas będziemy mieć problem. W ostatnich latach tendencja poprawiła się, jeśli chodzi o zgodność z przepisami, i myślę, że w przypadku dziesięciu nowych państw członkowskich zgodności tej nie można nic zarzucić. Mam nadzieję, że to nie tylko dlatego, że Komisja jest mniej czujna w przypadku nas - nowych państw członkowskich, lecz ponieważ naprawdę staramy się spełniać kryteria i oczekiwania.

Niestety, poruszanie się w dżungli biurokracji jest nadal bardzo trudne, wiemy, jak obszerne jest prawodawstwo i że transpozycja całego prawa wspólnotowego do krajowego i regionalnego systemu prawnego jest często niezwykle czasochłonna. Umożliwienie uproszczenia języka biurokratycznego i szersze zastosowanie oceny wpływu byłoby bardzo pożądane, podobnie jak i zadbanie o to, by rozpatrywanie skarg zajmowało jak najmniej czasu. Dziękuję.

 
  
MPphoto
 
 

  Wiesław Stefan Kuc (UEN). – Panie przewodniczący! Realizacja prawa wspólnotowego przez poszczególne państwa członkowskie jest jedną z podstawowych zasad Unii Europejskiej. Dlatego monitorowanie i usuwanie odstępstw jest celem wielu działań. Kontrola poszczególnych państw i publikowanie wyników kontroli umożliwiałoby obywatelom udział we wdrażaniu ustawodawstwa unijnego w państwach.

Tymczasem jest tak, że np. Polska nadal stosuje dodatkowe krajowe opodatkowania podatkiem od wartości dodanej VAT, mimo szóstej dyrektywy i wyroków sądowych. To samo dotyczy podwójnego opodatkowania podatkiem od osiągniętych dochodów. Znane są sprawy opodatkowania podatkiem akcyzowym zakupionych przez obywateli polskich samochodów w krajach Unii i, pomimo wyroków Trybunału Sprawiedliwości, ociąganie się ze zwrotem niesłusznie naliczonego i zapłaconego obciążenia.

A już szczególnym kuriozum jest wieloletnie przetrzymywanie naszych obywateli w aresztach śledczych bez wyroków skazujących. Obywatele Polski z niecierpliwością czekają reakcji Komisji Europejskiej na podane przykłady i ukrócenie bezprawnych działań naszego rządu.

Na koniec chciałem serdecznie pogratulować pani Monice Frassoni, szkoda tylko, że to sprawozdanie dotyczy trochę zamierzchłej przeszłości, a dobrze by było, żeby to był już 2007.

 
  
MPphoto
 
 

  Jens-Peter Bonde (IND/DEM).(DA) Panie przewodniczący! Komitologia bada, w jaki sposób ograniczyć demokrację tak, żeby elektorat tego nie spostrzegł. Po pierwsze, władza jest przekazywana przez elektorat i wybieranych powszechnie przedstawicieli urzędnikom rządowym i lobbystom za zamkniętymi drzwiami w Brukseli. Tak więc głosowanie podlega skomplikowanym regułom, których nikt nie jest w stanie spamiętać, żaden dziennikarz nie jest w stanie opisać, a żaden autor nie potrafi wytłumaczyć w żadnej książce. Chodzi o to, że o ile kwalifikowana większość nie przeciwstawi się Komisji, zadecydują osoby nie wybrane przez społeczeństwo, a zasiadające w Komisji. W ten sposób władza ustawodawcza zamienia się we władzę wykonawczą; przejrzyste ustawy stają się tajnymi decyzjami; demokratyczna większość zamienia się w rząd mniejszościowy. To jeszcze nie jest autokracja absolutna, lecz jest to droga w tym kierunku, której przyświecają idee korporacyjne Mussoliniego.

Wraz z nowym porozumieniem międzyinstytucjonalnym Parlament może z powrotem umieścić sprawę w swym porządku obrad, ale tylko wówczas, jeśli prawe i lewe skrzydło Izby są zgodne co do tego i mogą utworzyć absolutną większość popierającą. Precz z mieszanką autokracji, niech żyją rządy bystrości i interesów korporacyjnych! Wprowadźcie demokrację w całym prawodawstwie! Niech rządzi zasada, że za każdym aktem prawnym stoją reprezentanci społeczeństwa - z parlamentów krajowych lub z Parlamentu Europejskiego! Prawodawstwo pochodzące od urzędników rządowych i lobbystów powinno być przeszłością, a jednak niefortunnie zasadę tę ugruntowuje się w traktacie lizbońskim. Jest to więc drugi dobry powód, aby uczynić traktat przedmiotem referendum.

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. W imieniu prezydencji chciałbym podkreślić na koniec, że prezydencja jest świadoma faktu, że skuteczne kontrolowanie stosowania prawa wspólnotowego jest niezbędne, jeśli prawo to ma być ogólnie przestrzegane i jeśli ogólne zasady prawne, na których opiera się Wspólnota, mają być chronione.

Jednakże w pierwszym rzędzie jest to ważne dla zapewnienia bezpieczeństwa prawnego obywatelom Europy. Nie należy zapominać, że odgrywają oni ważną rolę we wdrażaniu prawa wspólnotowego. Ta rola jest także odzwierciedlona w wielu skargach, jakie wnoszą obywatele, dotyczących przypadków naruszenia prawa wspólnotowego.

Podczas debaty, którą obserwowałem bardzo pilnie, kilku posłów wyraziło zdziwienie tym, że liczba przypadków naruszenia, czy przynajmniej rzekomego naruszenia prawa, nie wzrosła od chwili rozszerzenia Unii Europejskiej. Kilku mówców wyraziło podejrzenia, jakoby Komisja nie jest w równym stopniu surowa w stosunku do tzw. nowych państw członkowskich i do starych.

Muszę podkreślić że prezydencja nie ma żadnego powodu lub dowodu, by poprzeć te wątpliwości. Jednakże istnieje przynajmniej jedyne ewentualne wyjaśnienie tych wątpliwości, które mogę złożyć. Jeśli chodzi o tzw. nowe państwa członkowskie, należy wziąć pod uwagę, że one stały się członkami po wielu latach intensywnej transpozycji prawa wspólnotowego do swego systemu prawnego, od kiedy łatwiej im jest kontynuować ten proces na mniejszą skalę. To tylko tytułem komentarza do podejrzeń, jakoby Komisja nie była równie surowa dla wszystkich państw członkowskich, ale myślę, że byłoby właściwe, by komisarz skomentował tę sprawę.

Na koniec chciałbym podkreślić, że prezydencja przywiązuje wielką wagę do wspólnych obowiązków i celów zdefiniowanych w międzyinstytucjonalnym porozumieniu w sprawie lepszego stanowienia prawa. Na koniec chciałbym zachęcić wszystkie instytucje i państwa członkowskie do wypełniania swoich obowiązków związanych z transpozycją i stosowaniem prawa wspólnotowego.

 
  
MPphoto
 
 

  Günter Verheugen, komisarz. − (DE) Panie przewodniczący, panie i panowie! Już wspominałem, że dzisiejsza debata nie pozostanie bez echa, i chcę to ponownie podkreślić. Złożę sprawozdanie panu Jungowi o tej debacie i wkładzie Parlamentu, i zasugeruję także kilka rozwiązań, ponieważ podczas dzisiejszej debaty padło kilka bardzo ważnych sugestii, które Komisja powinna potraktować poważnie.

Nasuwa mi się jeszcze inny wniosek, oparty na filozofii prawa: wspólnota narodów pod rządami prawa opiera się na zaufaniu. Może funkcjonować tylko wówczas, jeśli ci, którzy w niej uczestniczą ufają sobie nawzajem. Oto dlaczego, w państwie konstytucyjnym, postępowanie prawne musi odbywać się na oczach opinii publicznej i to także powód, dlaczego całkowicie się zgadzam z tym, co powiedziała pani Wallis. W tym względzie ważne jest informowanie, a przejrzystość jest imperatywem.

W stosowaniu i interpretowaniu prawa nie ma miejsca na politykę poufności. Wszystko musi dziać się otwarcie na oczach opinii publicznej. Oto, co wynoszę z tej debaty, i zawsze byłem o tym przekonany. Zgadzam się z tym, co powiedziała pani Wallis o roli Komisji Petycji. Jako jej „klient”, przyznaję bez przymusu, że często wymaga to wiele pracy i wysiłku, ale obywatele mają prawo oczekiwać od nas, że podejmiemy ten wysiłek. Ponadto petycje, które otrzymujemy, uczą nas wiele o tym, w jaki sposób nasi obywatele postrzegają nasze prawo i naszą politykę.

Pani posłanko Frassoni! Komisarz Wallström już przyrzekła, że w przyszłości będziemy tworzyć streszczenia legislacyjne dla obywateli. Od tej chwili Komisja także przyjęła formalną rezolucję w tej sprawie, więc to się stanie, i jestem całkiem pewien, że znajdą się sposoby i środki na realizację tego przedsięwzięcia. Decyzję o tym już podjęto i będzie ona wykonana.

Wielu posłów rozważało kwestię nowych państw członkowskich i jak to możliwe, że pomimo wzrostu liczby państw członkowskich nie wzrasta liczba spraw sądowych o naruszenie przepisów traktatów.

Komisja ma w tej sprawie bardzo klarowną opinię, a mianowicie, że są dwa powody tego stanu rzeczy: po pierwsze – i tu czuję się raczej pewny swego, bo naprawdę muszę powiedzieć, że jest to skutek dobrej pracy poprzedniego komisarza ds. rozszerzenia – chodzi o fakt, że nowe państwa członkowskie przygotowały się tak dokładnie do przyjęcia acquis, że w momencie przystąpienia do UE spełniały wszystkie wymagania bardziej precyzyjnie niż stare państwa członkowskie. Mogę to tylko potwierdzić. To jest absolutną prawdą. Nigdy nie bylibyśmy w stanie zamknąć traktatów akcesyjnych, jeśli acquis nie byłoby spełnione.

Drugi powód jest być może bardziej praktyczny, jednakże: obywatele nowych państw członkowskich muszą się stopniowo nauczyć, że mogą składać skargi, i jak mają to robić. W związku z tym zakładam, że liczba skarg wzrośnie.

Pan Smith wspominał, że prawo musi być także proste i możliwe do zastosowania, szczególnie w przypadku prawodawstwa dotyczącego środowiska. Jak wiemy, Komisja do końca przyszłego roku dokona przeglądu prawa wspólnotowego, aby upewnić się, gdzie i jak może ono być uproszczone. Nie dalej jak kilka dni temu, jako część naszej prezentacji postępów nad projektem „lepszych uregulowań prawnych” obiecaliśmy, że cały te proces przeglądu zostanie z pewnością zakończony do końca przyszłego roku.

Panie pośle Medina! Nie musi się pan martwić tym, że Komisja zamiata skargi pod dywan. Z mego własnego doświadczenia ponad ośmiu lat członkostwa w Komisji mogę pana zapewnić, że czasem musiałem sam hamować zbyt gorliwe departamenty Komisji o wiele częściej, niż poganiać je, by wytoczyły ciężką artylerię w postaci wszczęcia postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego. O wiele częściej muszę im mówić: „Poczekajcie, zwolnijcie, najpierw porozmawiajcie z nimi i zobaczymy, czy można to rozwiązać pokojowo”. Ryzyko zamiatania przez Komisję skarg pod dywan praktycznie nie istnieje. Jestem pewien, że takie przypadki się nie zdarzają.

Jeśli chodzi o pytanie pana Racka: decyzje dotyczące postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego, czy są to decyzje o przekazaniu sprawy dalej, decyzje końcowe lub poszczególne kroki pomiędzy tymi dwoma etapami, wymagają formalnej decyzji kolegium komisarzy. Tak to działa. Nie mogę teraz odpowiedzieć na pańskie pytanie o konkretny problem subsydiów skośnych, ale dopilnuję, by otrzymał pan odpowiedź pod koniec tego tygodnia.

Jeśli chodzi o uwagi pana Kuca o długie okresy przetrzymywania podczas oczekiwania na proces, przyznaję, że byłby to skandal, jeśli tak by się działo, ale to jest poza jurysdykcją Unii Europejskiej. Europejski Trybunał Praw Człowieka jest właściwym trybunałem w tych sprawach.

Panie i panowie! Dziękuję za wszystkie wasze sugestie i konstruktywnego ducha tej debaty. Jestem pewien, że podczas przyszłorocznej dyskusji zauważymy, jakie postępy zrobiliśmy od tego momentu.

 
  
MPphoto
 
 

  Monica Frassoni, sprawozdawczyni. − (IT) Panie przewodniczący, panie i panowie! Chciałabym podziękować moim kolegom, komisarzowi i prezydencji za ich uczestnictwo w dyskusji, która, jak powiedział komisarz Verheugen, nie zakończyła się w tym miejscu.

Jeszcze tyko kilka szybkich spostrzeżeń, chciałabym wypowiedzieć się na temat kwestii definiowania priorytetów, o której mówił komisarz Verheugen. Moim zdaniem może to być w zasadzie ryzykowne przedsięwzięcie. Jednakże nigdy tego w sumie nie robiono. Zawsze byłam raczej sceptyczna co do możliwości prawdziwego zdefiniowania priorytetów. No ale, jeśli naprawdę chce pan iść tą drogą, podjąć ryzyko związane z przejrzystością, i może nawet debatować nad tymi priorytetami? W przeciwnym wypadku mogłyby powstać podejrzenia, że priorytety wybrano, ponieważ chciano pozbyć się niewygodnych barier. Myślę, że to nie byłoby dobre.

Drugi mój komentarz odnosi się do tego, że mimo faktu, że Komisja zaprzecza, że potrzebuje więcej zasobów, zwłaszcza zasobów ludzkich, do rozpatrywania przypadków naruszenia prawa, w rzeczywistości na prawie wszystkich spotkaniach, w których uczestniczyłam z innymi komisarzami, każdy z nich mówił mi, że nie ma wystarczających zasobów, wystarczająco dużo ludzi, by ogarnąć wszystkie sprawy.

W debacie padła kwestia liczby przypadków naruszenia prawa w nowych państwach członkowskich, i to, co mówił komisarz i prezydencja, jest prawdopodobnie prawdziwe. Jednakże powinniśmy także wiedzieć że, np. w sprawach o ochronę środowiska, jest tylko dwóch lub może trzech urzędników, którzy zajmują się wszystkimi dziesięcioma nowymi państwami, więc z pewnością istnieje problem zasobów ludzkich.

Wreszcie, kwestia roli Parlamentu. Dyskutujemy wewnętrznie nad różnymi sposobami na to, by wzrosła nasza rola jako współtwórców prawa, poprzez kontrolowanie stosowania dyrektyw po ich uchwaleniu. Myślę, ze są dwie rzeczy które musimy absolutnie robić: pierwsza to za pomocą decyzji politycznych umacniać rolę Komisji Petycji, która jak mówiła pani Wallis, jest naszym oknem na świat; po drugie, powinniśmy systematycznie organizować sesje dotyczące stosowania prawa, które niestety wymagają otwartej współpracy Komisji. Ponieważ jeśli organizujemy takie sesje, na których dyskutujemy nad stosowaniem dyrektyw, a urzędnik Komisji, który w nich uczestniczy, milczy lub mówi nam rzeczy mało interesujące – być może dlatego, że nie potrafi nam powiedzieć tego, co naprawdę chcemy wiedzieć – wówczas całe to przedsięwzięcie traci sens.

W każdym razie dziękuję i bez wątpienia powrócimy do tego tematu.

 
  
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. − Debata została zamknięta.

Głosowanie odbędzie się jutro w południe.

 

9. Kosowo (debata)
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. − Następny punkt bez wątpienia jest także bardzo ważny i aktualny. Są to oświadczenia Komisji i Rady w sprawie Kosowa.

 
  
MPphoto
 
 

  Dimitrij Rupel, urzędujący przewodniczący Rady. Panie przewodniczący! Szanowni państwo! Jeśli pomyślimy o tym, pomijając niektóre szczegóły, muszę powiedzieć, że moje pokolenie i pokolenie moich młodszych kolegów miało szczęście. Przez większą, może najlepszą część naszego życia możliwości stały przed nami otworem. Mam na myśli okres, który zaczął się w roku 1975 Aktem końcowym z Helsinek, a którego konsekwencje były najwyraźniej widoczne w Europie Wschodniej i Środkowej, gdzie miało miejsce zburzenie muru berlińskiego i upadek komunizmu w roku 1989. Ponad zburzonym murem, poprzez otwarte drzwi zachodniej fasady społeczności euroatlantyckiej, narodziła się nowa wizja. Zobaczyliśmy szeroki, słoneczny, dynamiczny krajobraz zjednoczonej i wolnej Europy, której pięknym symbolem jest ten imponujący budynek Parlamentu Europejskiego. Kiedy byłem młody, przez myśl nie przeszłoby mi, że kiedyś będę w nim przemawiał.

W Słowenii lata 80. i wczesne lata 90.jest określany mianem słoweńskiej wiosny. Niestety, zaraz na początku tego przebudzenia demokracji uderzył w nas kryzys jugosłowiański, który był próbą powstrzymania rozwoju demokracji i który spowolnił rozwój krajów Bałkanów Zachodnich.

Większość państw Europy Zachodniej i Środkowej – mam na myśli dziesięciu nowych członków Unii Europejskiej, podjęło to historyczne wyzwanie, ale na Bałkanach czas stanął w miejscu. Wśród trudnych zadań Rady ds. Ogólnych i Stosunków Zewnętrznych (GAERC), której jestem przewodniczącym, jest także realizacja europejskiej perspektywy Bałkanów Zachodnich. Oznacza to włączenie krajów takich jak Chorwacja, Była Jugosłowiańska Republika Macedonii, Serbia, Czarnogóra, Bośnia i Hercegowina, Kosowo i Albania w system europejskiego członkostwa, uzyskanie statusu kandydatów i umowy.

Kryzys jugosłowiański będzie musiał się skończyć. Drzwi są otwarte. Nie ma już muru. W agendzie z Salonik Unia Europejska zapowiedziała, że kraje Bałkanów Zachodnich prędzej czy później zostaną członkami Unii Europejskiej. Nadszedł czas, byśmy spełnili zobowiązania. Musimy starać się o rozpoczęcie negocjacji z Macedonią, to znaczy Byłą Jugosłowiańską Republiką Macedonii, w sprawie członkostwa w Unii Europejskiej. Serbia musi zrzucić ciężar przeszłości, to znaczy potworności reżimu Miloševicia. To Milošević był odpowiedzialny za impas na Bałkanach Zachodnich. Nie możemy też zapominać o Albanii, Bośni i Hercegowinie, Czarnogórze i Kosowie.

W tym kontekście bardzo istotne będzie forum UE-Bałkany Zachodnie, które ma odbyć się w Słowenii pod koniec marca. We współpracy z prezydencją słoweńską Komisja przygotowuje specjalny komunikat w sprawie Bałkanów Zachodnich. Tematem forum będzie także wzmocnienie współpracy regionalnej w różnych obszarach, takich jak transport, ochrona ludności, badania i rozwój itp.

Zgodnie ze styczniowymi decyzjami Rady ds. Ogólnych i Stosunków Zewnętrznych Komisja omawia kwestię liberalizacji wiz z wszystkimi krajami regionu. Nie możemy lekceważyć wyjątkowego znaczenia, jakie stopniowe znoszenie wiz miałoby dla tego regionu. Jednocześnie, panie przewodniczący, chcielibyśmy zwrócić uwagę na szczególny paradoks. Przed rokiem 1990 obywatele byłej Jugosławii podróżowali do większości krajów europejskich bez wizy. Natomiast teraz całe pokolenie młodych ludzi, którzy dorastali po tych epokowych wydarzeniach dla Europy, musi mieć wizy.

Szanowni państwo! Na styczniowym posiedzeniu Rady Ministrów Spraw Zagranicznych jednomyślnie zaprosiliśmy Serbię do podpisania porozumienia politycznego stanowiącego nowy krok na drodze ku członkostwu w Unii Europejskiej. Po zwycięstwie pana Tadicia, polityka proeuropejskiego, w wyborach mieliśmy nadzieję, że po wielu latach powolnego rozwoju i izolacji Serbia dołączy do nas tak szybko, jak to możliwe.

Unia Europejska wysłała już europejską misję europejskiej polityki bezpieczeństwa i obrony do Kosowa. Jednak nawiązanie stosunków z Kosowem leży w gestii poszczególnych państw członkowskich. Prawdopodobnie nie będzie między nami różnic w podstawowej ocenie, o której była mowa na grudniowej sesji Rady Europejskiej. Najbardziej istotnym aspektem jest uwzględnienie i poszanowanie stanowiska Serbii. Unia Europejska potrzebuje Serbii, a Serbia potrzebuje Unii Europejskiej. Moim zdaniem dialog międzykulturowy nie jest pustym frazesem. Nawet jeśli negocjacje stają w martwym punkcie, możliwości dialogu nie są wyczerpane. Nadszedł czas na praktyczny dialog między Serbami i Albańczykami w Kosowie, między Serbią a Kosowem i między Serbią a Unią Europejską.

Los Kosowa jest problemem od wielu lat. W przeszłości Kosowo było częścią jugosłowiańskiego systemu federalnego, a w roku 1974 uzyskało praktycznie taki sam status jak republiki jugosłowiańskie. Pod koniec lat 80. Slobodan Milošević pozbawił Kosowo autonomii, a w roku 1999 zajął je, co spowodowało tragedię o wymiarze światowym.

Przypadek Kosowa jest zaiste wyjątkowy, ponieważ wspólnota międzynarodowa objęła je ochroną z przyczyn humanitarnych, a następnie musiała sprawować na tym terenie władzę przez prawie dziewięć lat. Mimo to poniedziałkowa decyzja Rady ds. Ogólnych i Stosunków Zewnętrznych nie była łatwa. Decyzja i ogłoszenie niepodległości w Prisztinie nie były niespodzianką. Doprowadziły do tego następujące fakty. Po pierwsze, uświadomiono sobie, że ani powrót do poprzedniej sytuacji, ani obecne status quo nie są możliwe do zaakceptowania. Żadna ze stron nie wypracowała nowej formuły w celu rozstrzygnięcia statusu Kosowa i było oczywiste, że dalsze negocjacje nie przyniosą efektów. Od roku 1999 administrację w Kosowie pełniła ONZ, a w tym czasie, zgodnie z rezolucją nr1244, Serbia nie mogła sprawować skutecznej władzy. Przez szereg lat przed rokiem 1999 większa część ludności Kosowa była narażona na systematyczne represje, w tym czystki etniczne, a także na katastrofę humanitarną.

Szanowni państwo! Wszystkie te fakty, uznane na początku przez wszystkich członków grupy kontaktowej, w tym Federację Rosyjską, stanowią dowód na to, że Kosowo naprawdę stanowi szczególny przypadek sui generis, dlatego ważność zasady suwerenności i integralności terytorialnej nie jest budzi wątpliwości.

Od pewnego czasu Rada była przekonana, że Unia Europejska musi podjąć odpowiedzialność za Kosowo. Przekonanie to potwierdzono na lutowej sesji GAERC, przyjmując decyzję, którą już znamy. Mimo że wszyscy przewidywali brak jedności, osiągnęliśmy jedność. Po długich negocjacjach i procesie dostosowania decyzje podjęto jednomyślnie.

Unia Europejska jest wspólnotą interesującą i wyjątkową. Oczywiście łączą nas wspólne interesy i wspólne wartości. Wśród nich znajdują się poszanowanie i tolerancja dla różnic. Można by powiedzieć, że jesteśmy połączeni naszymi różnicami. Na zakończenie lutowej sesji Rady ds. Ogólnych i Stosunków Zewnętrznych przyjęliśmy wspólne stanowisko. Ważną konkluzją z sesji było to, że w odniesieniu do uznania Kosowa oczekujemy, że każde państwo członkowskie będzie działać zgodnie ze swoją praktyką krajową. Niektórzy mogli oczekiwać, że Unia Europejska jako całość uzna Kosowo, ale nie jest to możliwe, bo Unia Europejska nie jest państwem.

Unia Europejska przyjęła wspólne stanowisko w sprawie wydarzeń w Kosowie i na Bałkanach Zachodnich. Unia Europejska przyjęła wspólne stanowisko w sprawie wydarzeń w Kosowie i na Bałkanach Zachodnich. Po drugie, Unia Europejska odnotowała, że rezolucja zobowiązuje Kosowo do przestrzegania zasad demokracji, w tym ochrony mniejszości serbskiej i dziedzictwa kulturowego. Po trzecie, Unia Europejska potwierdziła swoje zobowiązanie do realizacji misji międzynarodowej na tym terenie i gotowość do odegrania wiodącej roli w regionie. Po czwarte, Unia Europejska potwierdziła swoje zobowiązanie do wspierania europejskiej perspektywy dla Bałkanów Zachodnich. Po piąte, Unia Europejska opracuje szczegółowe środki gospodarcze dla całego regionu. Po szóste wreszcie, Unia Europejska jest świadoma zasad wspólnoty międzynarodowej, ale jest zdania, że z uwagi na swój charakter sui generis przypadek Kosowa nie podważa tych zasad.

Rzecz jasna, Kosowo to także Serbowie, ich dziedzictwo i kultura i chciałbym podkreślić, ze jest to niezwykle cenny składnik kultury europejskiej.

Wiele narodów europejskich, w tym Słoweńcy, których reprezentuję, ma ważne pomniki swojej kultury i spuścizny etnicznej zlokalizowane poza obecnymi granicami ich państw. Jest to fakt, który we współczesnej Europie nie stanowi problemu, a wręcz przeciwnie: łączy nas. To samo dotyczy mniejszościowych grup etnicznych.

Naszym zdaniem sprawą najwyższej wagi jest, aby w swojej reakcji na ogłoszenie i uznanie niepodległości Kosowa Serbia nie zamykała sobie drzwi do Unii Europejskiej. Powtarzam: sprawa Kosowa jest kwestią odrębną od integracji Serbii z Europą. Serbia nie może wiązać tych dwóch kwestii. W tym kontekście szczególnie trudno na zrozumieć sprzeciw Serbii wobec Unii Europejskiej, to znaczy jej misji w Kosowie, ponieważ misja ta jest prowadzona przede wszystkim w interesie ludności serbskiej w Kosowie.

Podsumowując, Unia Europejska jest jedną z najskuteczniejszych organizacji wprowadzających pokój na świecie. Narody i kraje Europy są zjednoczone i wyznają solidarność na rzecz pokoju i lepszego życia. Postawa ta obejmuje także tolerancję i szczodrość, a przede wszystkim zrozumienie i współczucie dla tych, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji.

Szanowni państwo! Podejmując decyzję, o której wspomniałem, Unia Europejska otworzyła drzwi nie tylko Serbii, ale także Kosowu.

 
  
  

PRZEWODNICZY: MARIO MAURO
Wiceprzewodniczący

 
  
MPphoto
 
 

  Olli Rehn, komisarz. −Panie przewodniczący! Mając w pamięci naszą doskonałą współpracę na Bałkanach Zachodnich, chciałbym podziękować za możliwość poinformowania Parlamentu o stanowisku Komisji w sprawie procesu określania statusu Kosowa.

W zeszłą niedzielę Zgromadzenie Narodowe Kosowa ogłosiło niepodległość w atmosferze godności. W swojej deklaracji Kosowo zobowiązało się do pełnego poszanowania rozległych praw kosowskich Serbów, zwłaszcza w odniesieniu do samorządu lokalnego w obszarze edukacji, kultury i zdrowia, zgodnie z kompleksowym wnioskiem przedstawionym przez specjalnego wysłannika ONZ Marttiego Ahtisaariego.

Obchody w Kosowie miały charakter radosny, ale i odpowiedzialny. Doszło jednak do aktów przemocy w Belgradzie i północnym Kosowie. Potępiamy stosowanie przemocy i wzywamy przywódców i mieszkańców regionu do zachowania spokoju i dbania o pokój i stabilność.

Jak wyjaśnił pan minister Rupel, Rada Ministrów Spraw Zagranicznych UE wykazała jedność, reagując na wydarzenia. Europejska jedność ma naprawdę kluczowe znaczenie, aby Unia Europejska mogła skutecznie kształtować trwający proces stabilizacji na Bałkanach Zachodnich i pomóc w zakończeniu procesu określania statusu Kosowa.

Po fiasku długich rozmów na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ Unia Europejska musiała przejąć odpowiedzialność za doprowadzenie tego procesu do końca. Unia podjęła już niezbędne decyzje, aby wysłać misję w zakresie państwa prawa w ramach EPBiO do Kosowa.

W poniedziałek Rada stworzyła też formułę, dzięki której rozwiążemy kwestię uznania Kosowa. Ustanowienie stosunków z Kosowem będzie leżało w gestii każdego państwa członkowskiego UE, zgodnie z jego praktyką krajową. Kilka państw członkowskich już uznało Kosowo. Spodziewam się, że większość pozostałych pójdzie w ich ślady, działając we własnym tempie.

Rada słusznie podkreśliła przestrzeganie przez UE zasad Karty narodów zjednoczonych i Aktu końcowego KBWE z Helsinek oraz wszystkich rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Podkreśliła, że „w obliczu konfliktu w latach 90. oraz długiego okresu administracji międzynarodowej Kosowo stanowi przypadek sui generis, który nie podważa tych zasad”. Komisja w pełni podziela to stanowisko.

Zgodnie z poniedziałkowymi konkluzjami Rady Komisja jest gotowa udzielić pełnego poparcia dla działań UE w Kosowie. Musi być to czas europejskiej jedności, także między instytucjami.

Wykorzystując instrumenty wspólnotowe, Komisja będzie wspierać budowanie instytucji w Kosowie i pobudzać jego rozwój polityczny i gospodarczy. W dniu 5 marca zaproponujemy konkretne środki dla całego regionu, aby rozwijać jego aspiracje europejskie.

Wiele obszarów w Kosowie wymaga rozwoju i musimy dołożyć starań, by pomóc Kosowu, aby mogło pomóc sobie samo, aby mogło jak najszybciej stanąć na nogi. W tym kontekście Komisja pracuje nad zorganizowaniem konferencji donatorów, która powinna pomóc złagodzić najbardziej palące problemy finansowe dotyczące Kosowa. Oczekuję, że konferencja odbędzie się przed latem.

Wiem, że dla Serbii to trudny moment. Doskonale zdaję sobie sprawę z historycznego znaczenia Kosowa dla narodu serbskiego. Myślę jednak, że przyszedł czas, by przejść do porządku nad przeszłością i spojrzeć w przyszłość. Przyszłością Serbii jest bowiem Europa. Serbia i cały region Bałkanów Zachodnich ma perspektywę europejską, której ostatecznym celem jest członkostwo w UE. Ta europejska perspektywa działa jak klej, który utrzymuje kraje w regionie na drodze pokoju i reform, co jest niezwykle ważne w tych wrażliwych i trudnych czasach.

Wreszcie, pragnę podkreślić, że doceniam niezachwiane poparcie Parlamentu Europejskiego dla europejskiej perspektywy Bałkanów Zachodnich. Liczymy na wasze ciągłe wsparcie, tak aby obywatele tego regionu kiedyś spełnili swoje aspiracje i stali się częścią Unii Europejskiej.

(Oklaski)

 
  
MPphoto
 
 

  Doris Pack, on behalf of the PPE-DE Group. – (DE) Panie przewodniczący, panie przewodniczący Rady, panie komisarzu! Ogłoszono niepodległość Kosowa; Kosowo jest państwem. Każdy, kto doświadczył sytuacji w Kosowie w okresie pomiędzy rokiem 1989 a 1999 musiał zdawać sobie sprawę, że ta niepodległość była nieunikniona. Wieloletni pokojowo nastawiony prezydent i laureat nagrody Sacharowa, zmarły Ibrahim Rugowa, ucieszyłby się na tę wiadomość. Niestety nie udało się wynegocjować rozwiązania. Jestem pewien, że każdy z nas byłby uradowany, gdyby się udało. Obecne rozwiązanie przywodzi na myśl zmodyfikowaną wersję aforyzmu Churchilla: to najgorsza opcja, jeśli nie liczyć wszystkich innych.

W niedzielę patrzyłem na wydarzenia w Prisztinie – trochę z radością, a trochę ze smutkiem. Z radością, bo uważam, że było to jedyne wyjście z impasu; ze smutkiem, bo jestem pewien, że stworzyliśmy sobie problemy, które nie będą łatwe do rozwiązania.

Mimo to UE była stabilna, choć prasa niejednokrotnie przedstawiała obraz braku jedności. Jednomyślnie zadecydowano o utworzeniu misji EULEX. Nie jest to atak na Serbię, ale raczej konieczne działanie, także dla Serbów w Kosowie, ponieważ zapewni uważne monitorowanie realizacji planu Ahtisaariego, który Parlament przyjął większością dwóch trzecich głosów wiosną 2007. Plan ten gwarantuje niezwykle szerokie prawa mniejszości Serbom, poszanowanie granic i państwo prawa, a co za tym idzie także ochronę innych mniejszości.

Politycy w Kosowie muszą teraz stworzyć swoje państwo, zachowując rozsądek i determinację. Walkę z bezrobociem może wygrać tylko funkcjonujące państwo konstytucyjne. Równie ważne są radykalne środki na rzecz walki z przestępczością. Misja UE będzie w miarę możliwości wspierać te wysiłki. W Kosowie jest dużo wykształconych młodych ludzi, którzy z radością pomogą tworzyć nowe państwo.

Kosowo to nie precedens. To wyjątkowy przypadek. Utworzenie państwa to ostatni etap upadku Jugosławii, zapoczątkowanego przez Miloševicia w Kosowie w roku 1989. Dlatego ubolewam, że Milošević nie dożył tej chwili, ale jego spadkobiercy demokratyczni muszą przejąć tę uciążliwą schedę. Życzę serbskim politykom opanowania i mam nadzieję, że teraz poświęcą całą energię na ukierunkowanie Serbii na drogę do członkostwa w UE.

(Oklaski z prawej strony)

 
  
MPphoto
 
 

  Jan Marinus Wiersma, w imieniu grupy PSE. – (NL) Panie przewodniczący! Izba zdaje sobie sprawę z tego, że nasza grupa także odbyła szczegółową dyskusję na temat sytuacji, która zaistniała w odniesieniu do Kosowa. Najważniejszym wnioskiem było to, że chociaż musimy zaakceptować realia, nie ma powodu do radości, ponieważ stajemy teraz w obliczu niezwykle złożonej sytuacji, obejmującej między innymi reakcje Serbii. Jednak po tym, co miało miejsce za rządów Miloševicia i po wielu latach negocjacji mających na celu znalezienie rozwiązania to, co stało się teraz, było nieuniknione.

Chcielibyśmy skoncentrować się w szczególności na roli Unii Europejskiej. Jak podkreślali minister Rupel i komisarz Rehn, uznanie Kosowa leży w gestii państw członkowskich. Musimy jednak działać. Ponosimy wspólną odpowiedzialność za stabilność w regionie, a także w Kosowie, dlatego nasza grupa udziela wsparcia politycznego misji EPBiO, dla której Unia dała teraz sygnał startu. Oczywiście, wymagamy także, aby władze Kosowa wdrożyły propozycje Ahtisaariego, realnie zaangażowały się w tworzenie państwa wieloetnicznego i stworzyły odpowiednie gwarancje dla Serbów mieszkających w Kosowie.

Wreszcie, w kwestii samej Serbii, sytuacja w tym kraju jest rzecz jasna bardzo trudna dla wszystkich. Właśnie mieliśmy możliwość wysłuchać serbskiego ministra spraw zagranicznych na forum Komisji Spraw Zagranicznych. Zareagował ostro na wydarzenia, atakując Europę, zwłaszcza kraje, które uznały już Kosowo. Mam jeszcze jedno pytanie: co możemy zrobić, by nie dopuścić do tego, by w tej sytuacji Serbia izolowała się i była izolowana? Byłem przygnębiony jego odpowiedzią, ponieważ koncentrowała się tylko na kwestii Kosowa. Myślę jednak, że musimy dalej podejmować mozolny wysiłek, aby zaoferować Serbii perspektywę europejską, między innymi dla dobra jej obywateli, która to perspektywa musi obejmować konkretną ofertę dotyczącą np. ułatwienia wizowe i dalszą liberalizację w tym zakresie. Musimy także poświęcić szczególną uwagę młodemu pokoleniu, które niedawno demonstrowało na rzecz zbliżenia do Unii Europejskiej, na rzecz europejskiej przyszłości. Gratuluję rządowi serbskiemu wielokrotnie wyrażanego zobowiązania do niestosowania przemocy. Zakładam także, że Serbia nie będzie nakładać sankcji gospodarczych na Kosowo. To, co możemy zrobić i do czego Parlament Europejski jest zobowiązany, to dalej angażować się w tworzenie europejskiej perspektywy dla całego regionu i objąć nią także Serbię.

 
  
MPphoto
 
 

  Annemie Neyts-Uyttebroeck, w imieniu grupy ALDE – (NL) Panie przewodniczący, panie przewodniczący Rady, panie komisarzu! Każdy kraj utworzony poprzez oderwanie się od istniejącego kraju niszczy integralność terytorialną pierwotnego kraju i jednostronnie zmienia międzynarodowy porządek prawny. Przykładem jest mój kraj: powstał w roku 1830 poprzez oderwanie od państwa utworzonego w roku 1815 na kongresie wiedeńskim. Istnienie Belgii zostało uznane bardzo szybko na konferencji londyńskiej, w której uczestniczyły Wielka Brytania, Prusy, Rosja, Austria i Francja, ale Holandia, od której mój kraj się oderwał, uznała Belgię dopiero po dziewięciu latach.

Właściwie chętnie powiedziałabym to serbskiemu ministrowi spraw zagranicznych, gdyby zechciał wysłuchać. Nie było tak jednak, ponieważ do znudzenia powtarzał znane stanowisko Serbii, nawet przez chwilę nie biorąc pod uwagę tego, że istnieją także odmienne punkty widzenia. Jedynym promykiem światła było wyraźne oświadczenie ministra, że Serbia nie zastosuje żadnej formy przemocy, szantażu czy zastraszania.

Wszyscy musimy teraz myśleć o przyszłości – przyszłości Serbii, Kosowa i całego regionu. Unia Europejska wydała już 3 miliardy euro na Kosowo. W ciągu najbliższych 16 miesięcy kwota ta zwiększy się o kolejne 200 milionów euro, ale to nie wystarczy.

Jeżeli chodzi o Serbię i wszystkie pozostałe kraje Bałkanów Zachodnich, w trybie pilnym musimy zająć się ułatwieniami wizowymi, tak by można było znormalizować stosunki między obywatelami tych krajów i naszymi obywatelami.

 
  
MPphoto
 
 

  Konrad Szymański, w imieniu grupy UEN. – Panie przewodniczący! Uznając niepodległość Kosowa wzięliśmy na siebie ogromną odpowiedzialność. Odpowiedzialność za utrzymanie pokoju i budowę wydolnych instytucji państwowych w Kosowie. Nie ma scenariusza, który pozwalałby na szybkie wycofanie sił międzynarodowych. Każde rozwiązanie, tak pozostawienie Kosowa w Serbii, jak i poparcie dla niepodległości, niesie za sobą ryzyko konfliktu i napięć etnicznych.

Serbowie jednak muszą sobie uświadomić, że nie ma powrotu do sytuacji sprzed 1999 roku. Próby destabilizacji przyniosą im tylko straty. Serbia może wygrać poparcie dla swych roszczeń w zakresie praw kulturalnych i społecznych, tylko w jeden sposób, konstruktywnie współpracując w regionie. Niepowodzenie kosowskiej niepodległości oznaczać będzie powrót do idei wielkiej Albanii i nieuchronną wojnę. Taka wojna przyniesie straty polityczne przede wszystkim Serbii. Dlatego także to państwo jest odpowiedzialne za uniknięcie tego scenariusza oraz za stabilizację w regionie.

 
  
MPphoto
 
 

  Joost Lagendijk, w imieniu grupy Verts/ALE. – (NL) Panie przewodniczący! Cieszę się, że zeszłej niedzieli byłem w Prisztinie, gdzie, w naprawdę godny sposób ogłoszono niepodległość. To, co zdarzyło się zeszłej niedzieli, było nieuniknioną konsekwencją wydarzeń w latach 1998–99, kiedy zginęło 10 000 Kosowian, a setki tysięcy musiały uciekać. Czy Prisztina mogła wrócić do administracji przez Belgrad? Nie. Czy próby poradzenia sobie po dziewięciu latach coraz mniej uprawnionej i coraz mniej skutecznej administracji ONZ były opcją? Nie. Czy wynegocjowany kompromis pomiędzy Prisztiną i Belgradem byłby lepszy? Tak. Czy zatwierdzenie przez Radę Bezpieczeństwa byłoby lepsze? Tak. Czy próbowano? Tak. Czy była jakakolwiek szansa na sukces? Nie, zwłaszcza na skutek blokowania procesu przez Rosję.

Mam wielką nadzieję, że po euforii ostatnich kilku dni Kosowianie szybko podejmą odpowiedzialność, ponieważ to oni są u steru. Kiedy zakończy się misja ONZ i pojawi się misja UE, to Kosowianie muszą udowodnić, że dobre stosunki z mniejszościami nie istnieją tylko na papierze i że jako kraj mogą ocalić gospodarkę. To prawda, że UE jest teraz podzielona w kwestii uznania Kosowa. Potrwa to kilka miesięcy, potem będzie po wszystkim. Państwa członkowskie UE są zgodne co do tego, że przyszłość Kosowa jest związana z UE. Tempo integracji Kosowa z UE będzie jednak także zależne od stanowiska Serbii.

Właśnie widzieliśmy w Komisji Spraw Zagranicznych, jak bardzo rozgniewana jest Serbia, jak rozgniewany jest minister spraw zagranicznych, jak agresywna była jego postawa. Zmiana tej sytuacji będzie musiała potrwać. Szczerze mówiąc, mogę to zrozumieć, pod warunkiem że sprzeciw ten będzie pokojowy. Mam wielką nadzieję, że kiedy ustąpi gniew, zwycięży zdrowy rozsądek. Prawdą jest, że odłączenie Kosowa było nieuniknione. Prawdą jest, że przyszłość Serbii w sposób równie nieunikniony związana jest z Unią Europejską. Aby to osiągnąć, czasem trzeba będzie przejść samego siebie. Życzę Kosowianom i Serbom wielkiej odwagi w realizacji tego zadania.

 
  
MPphoto
 
 

  Francis Wurtz, w imieniu grupy GUE/NGL. – (FR) Panie przewodniczący! Trudno nie odczuwać wielkiego niepokoju w związku z odpowiedzialnością, jaką w sprawie Kosowa podjęła Unia Europejska i jej państwa członkowskie.

Po pierwsze, co do zasady UE dąży do tego, by przyczyniać się do lepszego sprawowania rządów na świecie. Po pierwsze, co do zasady UE dąży do tego, by przyczyniać się do lepszego sprawowania rządów na świecie. Niezależnie od tego, co powiemy o charakterze sui generis – ponieważ nie orzeczono tego – główne organy UE stawiają tym samym stosunki władzy ponad prawem, a tym samym otwierają puszkę Pandory. To poważna sprawa.

Po drugie, to jednostronne uznanie poważnie zagraża określonym celom UE na Bałkanach. Będzie to napędzać nacjonalizm, zamiast powstrzymać jego źródła. Ponadto UE właśnie głęboko wyobcowała naród serbski, bez którego nie jest możliwa żadna polityka regionalna w tej części Europy. Tak się składa, że nie mówię o tych, którzy chcieliby powrotu Miloševicia, ale o tych, którzy byli w opozycji, a którzy teraz stanowią większość. Jeśli chodzi o kosowskich Albańczyków, czy UE będzie mogła spełnić ich oczekiwania po tym, jak je napędziła? napędziła? Warto zadać to pytanie, stąd trzeci powód, aby po tym dniu obchodów w Kosowie odczuwać niepokój.

Nowe wyzwanie, przed którym Unia Europejska właśnie się postawiła, zapiera dech w piersiach. Jesteśmy na pierwszej linii, zmierzamy ku nowemu protektoratowi, mimo że nie przedstawiono zadowalającej analizy dotyczącej przyczyn klęski poprzedniego protektoratu: produkt krajowy brutto Kosowa jest taki jak Rwandy, połowa aktywnej populacji nie ma pracy, jest ponad 200 000 uchodźców i osób przesiedlonych, rośnie przemoc wobec mniejszości mimo 2 mld euro pomocy międzynarodowej i obecności 17 000 żołnierzy NATO. Misja EULEX nie rozwiąże tych wszystkich problemów.

Jaka kompleksową trwałą perspektywę Unia Europejska może zaoferować Kosowianom i innym narodom Bałkanów – perspektywę, która pozwoli ustabilizować sytuację bez ryzyka zdestabilizowania jej we wszystkich innych regionach? Członkostwo? W jakiej perspektywie? Na jakich warunkach? Z jaką pewnością można zagwarantować konieczną zgodę 27 państw członkowskich? Nikt tego nie wie.

Moja grupa nie może oczywiście utożsamiać się z krótkotrwałym samozadowoleniem głównych europejskich przywódców.

(Oklaski)

 
  
MPphoto
 
 

  Bastiaan Belder, w imieniu grupy IND/DEM. – (NL) Panie przewodniczący! Specjalny przedstawiciel UE w Kosowie i przyszły międzynarodowy przedstawiciel cywilny, mój rodak Pieter Feith, udzielili w holenderskiej prasie inspirującego wywiadu na temat trudnego zadania, które leży przed nim w Kosowo Polje.

Jednak jeden akapit tego wywiadu mnie zaskoczył. Na proste pytanie o to, który z podmiotów zewnętrznych ma decydujący głos w Kosowie, były francuski generał Yves de Kermabon, który stoi na czele europejskiej misji w zakresie państwa prawa, czy on sam – pan Feith odpowiedział: „W kwestiach politycznych doradzam francuskiemu dowódcy”. Ponieważ Rada jest z kolei zwierzchnikiem pana Feitha, chciałbym zapytać pana Rupela reprezentującego tę instytucję, jak dokładnie odbywa się podejmowanie decyzji w Kosowie. Jak wygląda sytuacja w odniesieniu do międzynarodowych stosunków władzy? Wszystko to jest bardzo ważne dla przyszłości.

Podsumowując, chciałbym zacytować niepokojącą wypowiedź funkcjonariusza kosowskiej policji, który powiedział: „Serbowie i Albańczycy porozumieli się w wymiarze przestępczości. Mafia serbska i albańska świetnie współpracuje, i to od lat”. Mam szczerą nadzieję, że dzięki europejskiej misji w Kosowie ta niemoralna współpraca albańsko-serbska będzie musiała ustąpić pola godnej koegzystencji grup etnicznych i że tylko taka koegzystencja otworzy Kosowu drogę do europejskiej przyszłości, której szczerze życzymy.

 
  
MPphoto
 
 

  Slavi Binev (NI). – (BG) Panie przewodniczący! Szanowni państwo! Posłowie do Parlamentu Europejskiego z grupy Ataka: Dimitar Stoyanov, Desislav Chukolov i ja deklarujemy stanowczy sprzeciw wobec niepodległości Kosowa ogłoszonej w dniu 17 lutego 2008 r. Ten jednostronny akt secesji stanowi niedopuszczalny precedens w stosunkach międzynarodowych. Jako posłowie do PE uważamy, że Zgromadzenie Regionalne Kosowa nie jest uprawione do tego, by ogłosić niepodległość, dlatego nie uznajemy legitymacji separatystycznego rządu składającego się z osób, którym udowodniono handel narkotykami i zbrodnie wojenne.

Uznanie niepodległości Kosowa przez poszczególne państwa członkowskie lub Unię Europejską jako całość byłoby równoznaczne z udzieleniem amnestii przywódcom albańskich terrorystów, którzy w ciągu ostatnich kilku lat dopuścili się czystek etnicznych wobec wszystkich społeczności narodowości innej niż albańska zamieszkałych w regionie. Wyrażamy wielkie zniesmaczenie i oburzenie faktem, że czystki etniczne i ziszczenie setek średniowiecznych kościołów prawosławnych w Metochii w Kosowie miało miejsce na oczach międzynarodowych sił bezpieczeństwa NATO i ONZ. Pamiętając o popełnionych zbrodniach, zdecydowanie sprzeciwiamy się sztucznemu utworzeniu nowego państwa muzułmańskiego, które ma jedynie stanowić trampolinę do handlu bronią, narkotykami i ludźmi do Europy Zachodniej.

Jako przedstawiciele narodu bułgarskiego w UE wzywamy instytucje, aby nie uznawały Kosowa jako niepodległego państwa i przestrzegały istniejących rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Ponadto wzywamy Radę Bezpieczeństwa do podjęcia zdecydowanych działań w celu zachowania status quo i przezwyciężenia secesjonistycznych tendencji w imię stabilności politycznej Półwyspu Bałkańskiego.

 
  
MPphoto
 
 

  José Ignacio Salafranca Sánchez-Neyra (PPE-DE). (ES) Panie przewodniczący! Posiedzenie Rady Ministrów w dniu 18 lutego nie zapisze się w historii UE jak szczególnie chwalebna data. Zamiast dążyć do wypracowania rozwiązania przez całą UE, problem uznania przerzucono na państwa członkowskie.

Frustrujące jest zawsze to, że za każdym razem, kiedy mamy podjąć decyzję w drażliwej kwestii dotyczącej sedna naszego kontynentu, wpływającej na istotne zasady takie jak nienaruszalność granic, nie umiemy przemówić jednym głosem. Sprawę komplikuje fakt, że w konkluzjach Rady jest mowa o międzynarodowej legalności.

Prawdą jest, że Parlament, podobnie jak inne organy UE, przyjął plan Ahtisaariego, ale nie jako carte blanche, ale raczej wychodząc z założenia, że plan uzyska akceptację Rady Bezpieczeństwa ONZ. Jak widać, nie miało to miejsca i należy z tego wyciągnąć różne wnioski. Pierwszym z nich jest to, że powiedziano, iż przypadek ten nie ustanowi precedensu, że ma charakter sui generis, jak ujął to pan Wurtz..

Musimy zadać sobie pytanie, czy jesteśmy wspólnotą opartą na prawie, czy nie. Nie może mieć to miejsca na zasadzie à la carte. Rzecz jasna, przypadek ten ustanowi precedens, a kiedy lekceważy się prawo międzynarodowe, niestety nie można tego robić bezkarnie i będą konsekwencje.

Po drugie, panie przewodniczący, jak długo zamierzamy godzić się na istnienie Rady Bezpieczeństwa ONZ, w której zwycięzcom drugiej wojny światowej przysługuje anachroniczne prawo weta zapisane w karcie z San Francisco z 1945? Nie da się na tym zbudować porządku na świecie ani realizować sprawiedliwego i skutecznego multilateralizmu.

Po trzecie, panie przewodniczący, albo Unia Europejska raz na zawsze nauczy się, że jedność jest naszą siłą, a podzielenie naszą słabością, albo będziemy musieli zrezygnować z naszego powołania do światowego przywództwa w tym zglobalizowanym świecie i będziemy tylko tym, co The Economistokreślił mianem najbardziej zamożnego regionu Trzeciego Świata w XXI w.

 
  
MPphoto
 
 

  Hannes Swoboda (PSE). (DE) Panie przewodniczący, panie przewodniczący Rady, panie komisarzu, szanowni państwo! Rozumiem entuzjazm kosowskich Albańczyków i radość z uzyskanej wolności i niepodległości. Jednocześnie jednak rozumiem konsternację i żal wielu Serbów w Kosowie i oczywiście w samej Serbii. Niestety nie wypracowano innego rozwiązania możliwego do zaakceptowania przez obie strony. Jedynym osiągnięciem reżimu Miloševicia było zintegrowanie ludności i promowanie poszanowania Albańczyków w Kosowie.

Dlatego z zadowoleniem przyjmuję decyzję Unii Europejskiej o utworzeniu misji EULEX. Chciałbym przy tej okazji serdecznie podziękować panu Rupelowi, ministrowi spraw zagranicznych, za to, jak dążył do osiągnięcia porozumienia w Radzie w tej trudnej sytuacji. Jest to bardzo pozytywne i trzeba na to wyraźnie zwrócić uwagę. Jednocześnie wszelka pomoc, która teraz nadejdzie z Europy, nic nie da, jeżeli samo Kosowo nie zobowiąże się do utworzenia społeczeństwa wieloetnicznego w europejskim znaczeniu tego słowa.

Wiele z tego, co widziałem w ostatnich dniach, w tym zachowanie premiera Hashima Thaçiego, podbudowuje mnie i budzi nadzieję na to, że społeczeństwo wieloetniczne stanowi priorytet dla osób, na których spoczywa odpowiedzialność za kraj.

W najbliższych dniach będą miały miejsce demonstracje, zwłaszcza w Serbii. Powinniśmy okazać cierpliwość. Powinniśmy wyciągnąć rękę do Serbii. Powinniśmy zrozumieć, że działa tam zbiorowe poczucie straty, a przede wszystkim powinniśmy podkreślić to, co pan Jeremić powiedział dziś w komisji parlamentarnej na temat niestosowania przemocy i bojkotów. Ta kwestia ma kluczowe znaczenie i stanowi podstawę dalszych rozmów z Serbią. Chcemy towarzyszyć Serbii na drodze ku członkostwu w Unii Europejskiej. Jednocześnie jednak decyzja ta musi zapaść w Belgradzie. My nie podejmiemy jej za Serbię.

Doskonale zdaję sobie sprawę z sytuacji w Kosowie. Ma tam miejsce koegzystencja wielu ludzi. Być może w chwili obecnej są nastawieni przeciwko sobie, ale myślę, że jest możliwe, aby się zjednoczyli i pracowali razem. Doprowadzenie do takiej współpracy musi być celem naszych polityk, w tym polityki Unii Europejskiej i Parlamentu Europejskiego.

(Oklaski)

 
  
MPphoto
 
 

  Jelko Kacin (ALDE). – (SL) Panie przewodniczący, panie komisarzu, panie ministrze! Sytuacja w Kosowie jest właściwie pokojowa, w sposób, który można wręcz uznać za modelowy i obiecujący, z wyjątkiem północy, gdzie mieszkają Serbowie. Mają miejsce podpalenia dokonywane przez Serbów, co jest niepokojące. Ogłoszenie niepodległości w Zgromadzeniu Kosowa było pełne godności i poszanowania wszystkich narodów zamieszkałych w regionie, i taki klimat powinien panować w przyszłości. Obywatele Kosowa zasłużyli na nasze zaufanie; musimy pokładać w mich wiarę, ponieważ podejmują decyzje dotyczące przyszłości. Szczerze pragną, aby ich przyszłością wkrótce stała się Europa.

Jako sprawozdawca ds. Serbii z zadowoleniem przyjmuję przemyślaną postawę Serbii, która nie nałożyła sankcji gospodarczych na Kosowo. W tym trudnym czasie dla Serbii mam pewne zrozumienie dla ostrej i groźnej retoryki niektórych polityków. Ich działania powinny jednak być rozsądne i odzwierciedlać europejskie wartości. Dzięki statusowi niepodległego państwa Kosowo powinno uzyskać dostęp do środków z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i inwestycji zagranicznych, potrzebnych do dalszego rozwoju.

Należy wzmacniać stosunki handlowe między Kosowem i Serbią, aby pobudzić wzrost gospodarczy i przyczynić się do integracji europejskiej. Tylko państwa mogą być członkami Unii Europejskiej, a Kosowo stało się państwem.

Serbowie w Kosowie mają teraz także perspektywę europejską. Również Serbia powinna jak najszybciej ruszyć do przodu i wznowić oraz zintensyfikować działania dotyczące jej perspektywy europejskiej. Rządowe grupy robocze muszą teraz pracować jeszcze ciężej. Powinny przygotować następne kroki, aby Serbia, jej gospodarka i obywatele zbliżyli się do Unii Europejskiej, co jest priorytetem dla obywateli. Atakowanie ambasad państw członkowskich Unii Europejskiej w Belgradzie nie jest drogą do Unii Europejskiej, a większość Serbów nie chciała takiego obrotu wydarzeń.

Teraz gdy serbscy ambasadorowie w krajach, które uznały Kosowo, wracają czasowo do kraju, ich przedstawiciele powinni starać się bardziej aktywnie wyjaśniać kroki, jakie Serbia podejmuje na drodze do Unii Europejskiej. Nie ma odwrotu, jedyną drogą do przyszłości jest droga do Unii Europejskiej.

Na koniec chciałbym zwrócić się do ministra Samardžicia. Podpalanie wszędzie jest niezgodne z prawem. W ostatniej dekadzie na Bałkanach spłonęło zbyt wiele wsi. Serbowie w Kosowie powinni mieć możliwość udziału w procesie podejmowania decyzji w nowym niepodległym kraju. Mam nadzieję, że Belgrad wyraźnie zaapeluje o taki udział. Zarówno Serbowie, jak i Albańczycy na to zasłużyli. Zarówno całe Bałkany Zachodnie, jak i Unia Europejska zasłużyły na to i potrzebują tego.

 
  
MPphoto
 
 

  Hanna Foltyn-Kubicka (UEN). – Panie przewodniczący! Jednostronne proklamowanie niepodległości przez Kosowo stawia wspólnotę międzynarodową, a zwłaszcza Unię Europejską, przed trudnym i odpowiedzialnym zadaniem. Wydarzenie to znacząco komplikuje sytuację zarówno w krajach członkowskich, jak i w państwach, z którymi Unia współpracuje i zacieśnia stosunki, takich jak Ukraina czy Gruzja. Niedawne demonstracyjne spotkanie ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa z liderami Abchazji i Osetii Południowej, dwóch zbuntowanych republik na terytorium Gruzji, stanowi zapowiedź możliwego zachowania rosyjskiego rządu. Jeszcze przed ogłoszeniem niepodległości Kosowa Kreml ostrzegał, że jego uznanie potraktuje jako precedens, który następnie zastosuje wobec lojalnych wobec siebie reżimów separatystycznych. Nie bez powodu Bałkany uznawane są za jeden z najbardziej zapalnych punktów na świecie.

Proklamowanie niepodległości może wywołać więc destabilizację chociażby w Bośni i Hercegowinie, od której mogą chcieć odłączyć się zamieszkałe przez Serbów prowincje. Zaistniała sytuacja wymaga więc od wspólnoty międzynarodowej szczególnie przemyślanych i odpowiedzialnych decyzji, których konsekwencją będzie jednak i wolność i pokój.

 
  
MPphoto
 
 

  Bart Staes (Verts/ALE). (NL) Panie przewodniczący! W zeszłą niedzielę miało miejsce ogłoszenie niepodległości przez parlament w Kosowie, które było nieuniknione i stanowiło jeden z ostatnich etapów rozpadu byłej Jugosławii. Każdy, kto zna sytuację na tym obszarze, wie, że po dziewięciu latach nadzoru ONZ, a wcześniej 20 latach dyskryminacji Kosowo nie mogło znowu stać się częścią Serbii. W tym kontekście ogłoszenie niepodległości stanowi normalny proces. Poza tym odbyło się spokojnie, pogodnie, bez emocji i w pełnym poszanowaniu planu Ahtisaariego, w krajowym parlamencie. Premier Kosowa bardzo szczegółowo zapewnił wspólnotę międzynarodową, że zagwarantuje pełną ochronę i poszanowanie praw mniejszości. Przy okazji chciałbym wspomnieć, że wszystkie mniejszości w Kosowie zdecydowanie popierają niepodległość. Nie dołączyli się tylko Serbowie, którzy pozostają nieprzejednani i których dumę zraniono. W tym kontekście wypowiedź serbskiego ministra spraw zagranicznych była raczej niefortunna.

Wszystko to nie zmienia faktu, że przyszłość zarówno Serbii, jak i Kosowa wciąż wiąże się z Unią Europejską. Bardzo cieszę się z tej perspektywy.

 
  
MPphoto
 
 

  Athanasios Pafilis (GUE/NGL). (EL) Panie przewodniczący! Apele Rady i Komisji dotyczące prawa międzynarodowego, zasad ONZ i Aktu końcowego z Helsinek to prawdziwa ironia i prowokacja. Dziś, uznając niepodległość Kosowa, Rada i Komisja naruszają wszystkie te zasady, a także rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1244 z 1999, zgodnie z którą Kosowo stanowi część terytorium Serbii.

To rażące zmienianie granic, realizowane i zaplanowane przez Stany Zjednoczone przy współpracy samej UE. Połóżmy kres tej hipokryzji! Od dwóch lat debatujecie o tym, że Kosowo stanie się niepodległe, a UE wyśle tam swoje oddziały, aby chronić swoje interesy w regionie.

Uważamy, że sytuacja jest niezwykle poważna. Stworzy nowe punkty będące źródłem napięcia i destabilizacji na Bałkanach w perspektywie krótkoterminowej i na całym świecie w perspektywie długoterminowej, ponieważ będzie stanowić precedens. Wasz imperialistyczny dogmat „dziel i rządź” jest dobrze znany. Istnieją plany utworzenia wielu małych krajów na świecie, abyście mogli je kontrolować.

Uważamy, że narody Bałkanów i mieszkańcy Kosowa pochodzenia albańskiego znajdą się w nowym huraganie wynikającym ze starć między Stanami Zjednoczonymi, UE i Rosją.

To tłumaczy nasz sprzeciw. Uważamy, że rządy nie powinny uznawać tego „państwa”, które w przyszłości stanie się protektoratem, i jesteśmy zdania, że narody Bałkanów i Europy nie powinny na to pozwolić.

 
  
MPphoto
 
 

  Georgios Georgiou (IND/DEM). (EL) Panie przewodniczący! Ilekroć siła prawa ustępuje prawu silniejszego, cierpi na tym wynik.

W samym Kosowie wydarzenia toczyły się z szybkością błyskawicy. Przez 40 lat w dyplomacji nigdy nie widziałem takiego pośpiechu nie tylko w ogłoszeniu niepodległości, ale także uznaniu jej przez niektóre państwa europejskie.

To, co uznały, to nie Kosowo, ale puszka Pandory. Nigdy nie spotkałem się z tak osobliwą sytuacją. Samo Kosowo nie stanowi przypadku sui generis, ale utworzenie bazy wojskowej w Kosowie owszem.

W każdym razie uważam, że zboczyliśmy z właściwego toru. W tej izbie, przed posłami do PE, którzy reprezentują dziś europejskie demokratyczne rządy, demokratyczne partie i demokratyczne wartości, słyszałem wypowiedzi w stylu: „Wkraczamy do działania, żeby rozwiązać to, co nie udało się panu Ahtisaaremu.” Czym jesteśmy? Organem apelacyjnym? Czy ten Parlament jest sądem apelacyjnym?

Zamiast martwić się tym, co stanie się w Kosowie jutro, powinniśmy raczej, panie przewodniczący, zastanowić się nad tym, co stanie się, jeżeli status ONZ będzie naruszany w tak gorszący i lekceważący sposób.

 
  
MPphoto
 
 

  Jana Bobošíková (NI). – (CS) Jestem przekonana, że pytanie, które musimy sobie dziś zadać, nie dotyczy już tego, czy uznać Kosowo, czy nie: chodzi o to, jak utrzymać stabilność polityczną i bezpieczeństwo w regionie zdominowanym przez nienawiść i strach, gdzie bezrobocie wynosi 40%.

Paradoksalnie, niepodległość Kosowa pojawia się w czasie, kiedy kraje europejskie dążą do federalizmu politycznego. Jednak sytuacja na Bałkanach wyraźnie dowodzi, że polityka UE nie oferuje rozwiązania, które zapobiegłoby podziałowi państwa i zapewniło pokojową koegzystencję wszystkich mniejszości etnicznych i religijnych.

W tym kontekście ogłoszenie tego roku Europejskim Rokiem Dialogu Międzykulturowego brzmi niemal jak kpina.

Szanowni państwo! Jakiś czas temu zarówno Stany Zjednoczone, jak i Unia Europejska ogłosiły, że nie uznają niepodległości Kosowa. Nie tylko Stany Zjednoczone, ale i liczne kraje UE teraz to uczyniły. Dlatego oczywiste jest, że proces redefiniowania państw istnieje i będzie nadal istniał i że nie ma globalnego rozwiązanie tego problemu, który niszczy lub zaburza stosunki z pierwotnym krajem. W takiej sytuacji możemy mieć tylko jeden cel, którym jest niedopuszczenie do rozlewu krwi.

 
  
MPphoto
 
 

  Bernard Posselt (PPE-DE). (DE) Panie przewodniczący, panie przewodniczący Rady! Muszę wracać myślami do sytuacji sprzed 17 lat, kiedy Słowenia ogłosiła niepodległość; ministrem spraw zagranicznych był Dimitrij Rupel. Większość wpływowych krajów w ONZ i UE odmówiła w tym czasie uznania Słowenii. Minister spraw zagranicznych jednego dużego państwa członkowskiego UE powiedział, że jeśli Słowenia stanie się niepodległa, inne kraje doprowadzą do jej izolacji na okres 50 lat. Dziś Słowenia jest uznanym, szanowanym krajem odnoszącym sukcesy i sprawującym dobrą prezydencję Rady Unii Europejskiej. Część wypowiedzi, które usłyszeliśmy dziś w tej Izbie, należy postrzegać przez pryzmat historii.

Cieszę się, że Kosowo jest niepodległe, ponieważ po latach ciemiężenia Kosowianie wreszcie mają własne, demokratyczne państwo, po wielu dekadach ciemiężenia, a w ostatnim czasie ludobójstwa, które udało się powstrzymać dopiero dzięki pomocy międzynarodowej. Wzywam Serbię, aby zdała sobie sprawę, że jest to także szansa dla Serbów do poczynienia kroku naprzód ku ich przyszłości europejskiej – do zostawienia ciężarów przeszłości. Jednak konieczne jest odrzucenie przemocy! Serbski minister ds. Kosowa nie może zatem wyrażać zadowolenia w związku z atakami na oddziały ONZ na granicy z Kosowem. Niewłaściwe jest także oskarżanie demokratycznie wybranych przywódców Kosowa o zdradę zamiast inicjowania sąsiedzkiego dialogu z tymi ofiarami ludobójstwa.

Nie mogę powiedzieć tego jeszcze wyraźniej: niedopuszczalne jest, że biskup Artemij z Serbskiego Kościoła Prawosławnego wzywa do wojny. To niedopuszczalne! Trzeba to powiedzieć bardzo wyraźnie – jako Unia Europejska musimy pomóc Serbii zbliżyć się do Europy, ale Serbia także musi odegrać rolę w budowaniu pokojowej, dobrosąsiedzkiej atmosfery. Trzy czwarte posłów do tego Parlamentu popiera suwerenność Kosowa, nie można więc mówić, że Unia Europejska jest podzielona, i cieszę się że cały region ma w perspektywie dobrą europejską przyszłość.

(Oklaski)

 
  
MPphoto
 
 

  Csaba Sándor Tabajdi (PSE). – (HU) Panie przewodniczący! Coraz wyraźniejsze staje się to, że ogłoszenie monitorowanej niepodległości Kosowa było nieuniknione. Naszym głównym zadaniem jest wypracowanie dobrego rozwiązania sytuacji w Kosowie, zapewnienie stabilności w regionie, ustanowienie odpowiedniej roli dla Unii Europejskiej i utworzenie protektoratu UE, który jednak nie będzie pełnić roli regenta.

Z jednej strony rozumiem ból Serbów: mój kraj stracił 60% terytorium po pierwszej wojnie światowej. Serbia traci prawie jedną piątą terytorium, a dla każdego narodu wielką tragedią jest utrata kolebki jego historii, państwowości i religii. Z drugiej strony faktem jest, że Serbia dawno temu straciła wszelkie moralne prawa względem Kosowa, ponieważ rząd serbski nie zadbał o to, by społeczność albańska miała tam prawdziwą ojczyznę

Jesteśmy pewni, że reakcja dyplomatyczna Serbii nie zagrozi integracji tego kraju z Unią Europejską. Musimy pomóc Serbii poradzić sobie z tą stratą, przyspieszając jej konwergencję z Unią Europejską. Ważne są gesty i pozytywne sygnały, kluczowe znaczenie ma także przyjęcie przez UE jasnego planu działania dotyczącego zniesienia wiz dla obywateli Serbii i pozostałych krajów Bałkanów Zachodnich. Przyspieszmy integrację Serbii, ale bez jakiegokolwiek łagodzenia wymogów.

Zrozumiałe jest, że niektóre państwa członkowskie UE będą miały zastrzeżenia. Uważam, że obawy Cypru i Hiszpanii są uzasadnione, ale jestem zdumiony obawami wyrażanymi przez rumuńskie i słowackie elity polityczne. Nikt nie zagraża integralności tych państw. Oddzielenie i jednostronne ogłoszenie niepodległości nie może stanowić precedensu dla UE. Z drugiej strony, wdrożenie planu Ahtisaariego, który zapewnia bezpieczeństwo mniejszościom, może stanowić dla Europy pozytywny precedens, jeżeli chodzi o ochronę mniejszości. Dziękuję za uwagę.

 
  
MPphoto
 
 

  István Szent-Iványi (ALDE). – (HU) Panie przewodniczący, panie komisarzu, panie ministrze! Ogłoszenie niepodległości przez Kosowo i uznanie jej przez nas nie oznacza wyboru mniejszego zła; w obecnej sytuacji jest to jedyny właściwy krok.

Niestety negocjacje nie przyniosły efektu; niemożność osiągnięcia porozumienia co do statusu Kosowa była ciągłym źródłem destabilizacji w regionie. Nie było innego rozwiązania niż to, którego świadkami byliśmy w zeszłym tygodniu: definitywne rozstrzygnięcie statusu Kosowa i zaakceptowanie jego niepodległości.

Jesteśmy zadowoleni, że znaczna większość w kosowskim parlamencie głosowała za planem Ahtisaariego. Oczekujemy, że Kosowo przełoży postanowienia planu Ahtisaariego na działania, mając szczególnie na uwadze postanowienia dotyczące ochrony mniejszości. Plan Ahtisaariego stanowi najbardziej odważny europejski system ochrony mniejszości i może stanowić wzór i przykład najlepszych praktyk dla całego regionu, dlatego bardzo ważne jest wyegzekwowanie od Kosowa jego realizacji.

Przyszłość Kosowa i Serbii leży w integracji europejskiej. Teraz będzie ona łatwiejsza dla obu krajów. Pozbyły się poważnego i wyniszczającego problemu, który dotąd pochłaniał ich całą twórczą energię. To, czy wykorzystają tę możliwość, zależy od nich. Jeżeli tak się stanie, zarówno Kosowo, jak i Serbia muszą uzyskać pełne wparcie, jakiego Unia Europejska może udzielić, zwłaszcza w kwestii szybkiego zniesienia wiz i zapewnienia pomocy finansowej

Doskonale, że Unia Europejska jednomyślnie zatwierdziła mandat misji cywilnej w Kosowie. Niepokoi jednak fakt, że państwom członkowskim Unii Europejskiej nie udało się osiągnąć jednomyślności co do uznania Kosowa. Jeśli Unia Europejska chce być traktowana poważnie na międzynarodowej scenie politycznej, nieosiągnięcie konsensusu w sprawie ważnych wydarzeń mających miejsce w kraju sąsiadującym nie może mieć miejsca. Dlatego ważne, by Unia Europejska mówiła jednym głosem i działała zgodnie.

Podsumowując, życzę Kosowu i wszystkim jego obywatelom wielu sukcesów i wszelkiej pomyślności.

 
  
MPphoto
 
 

  Mario Borghezio (UEN). (IT) Panie przewodniczący, panie i panowie! Pan przewodniczący Pöttering, mówiąc, że deklaracja niepodległości wyraża wolę obywateli Kosowa, aby przejąć kontrolę nad własnym losem, wypowiedział słowa o wadze historycznej.

Niepodległość Kosowa jest konkretnym przykładem zastosowania w Europie zasady samostanowienia usankcjonowanej przez kartę ONZ. Oczywiście wielu z nas niepokoi się stworzeniem pierwszego państwa islamskiego w Europie, witanego z entuzjazmem przez popierające dżihad media, reprezentowane choćby przez szefa islamskiego kanału telewizji satelitarnej Al-Arabiya, a także losem prawosławnej mniejszości serbskiej, o którym przypominają nam mądre słowa płynące z Watykanu.

Jednakże - na co chcę położyć szczególny nacisk – to niewątpliwie istotny precedens prawny i polityczny. Nie ma sensu temu zaprzeczać; ma on znaczenie dla ludów Europy, od Korsyki po Flandrię, od Sardynii po kraj Basków, od Bretanii po Oksytanię, a także dla mieszkańców naszej Padanii, którzy należą dziś niestety do narodów pozbawionych własnych państw, marzących o możliwości samostanowienia i o wolności. Niech żyje Europa ludów! Niech żyje wolna Padania!

 
  
MPphoto
 
 

  Roberto Musacchio (GUE/NGL). (IT) Panie przewodniczący, panie i panowie! Jak zawsze, gdy dochodzi do działań poza prawem międzynarodowym, Europa jest podzielona i zagubiona.

Akty jednostronne tworzą niezwykle niebezpieczne precedensy, słyszeliśmy zaś, co miał do powiedzenia pan Borghezio. Napięcie rośnie, gdy w atmosferze niepokoju pojawiają się porównania geopolityczne. Europie brakuje jedności, zdecydowania i przejrzystości. Czytaliśmy nawet o spotkaniach pomiędzy rządem sprawującym obecnie prezydencję w Europie i administracją Stanów Zjednoczonych, która sugeruje konieczność przyjęcia określonego stanowiska. Nieprzypadkowo ten Parlament jest dziś politycznie bezsilny, choć świętujemy zawarcie nowego Traktatu. Jedynym sposobem, aby spuścić zasłonę na to, co się wydarzyło, jest powrót do prawa międzynarodowego i niezależnej wizji, zgodnie z którą Bałkany jako całość są częścią Europy, uznając prawa całego obszaru. Mam nadzieję, że nie jest na to za późno.

 
  
MPphoto
 
 

  Vladimír Železný (IND/DEM). – (CS) Wysiłki Unii Europejskiej, aby przedstawić Kosowo jako przypadek odosobniony, to tylko zawstydzający przykład myślenia życzeniowego. Kosowo to nie tylko niebezpieczny precedens; ma on także poprzedników historycznych. To powtórka problemu Czechosłowacji w latach trzydziestych i mniejszości niemieckiej tego kraju.

Cóż za ironia losu sprawiła, że historia się powtarza! Cztery pierwsze kraje UE, które zgodnie zadeklarowały uznanie republiki separatystycznej, to czterej sygnatariusze układu monachijskiego. 80 lat temu Chamberlain, Daladier, Mussolini i Hitler podzielili Czechosłowację, dziś ponownie Wielka Brytania, Francja, Włochy i Niemcy przyklaskują podzieleniu Serbii. Oddzierają od Serbii historyczne terytorium Kosowego Pola, gdzie w roku 1389 szlachta serbska stoczyła heroiczną bitwę, aby powstrzymać najazd Turków osmańskich na Europę. To wtedy narodziła się tożsamość serbska. Dziś my, Unia Europejska, dokonujemy przeszczepu serca Serbii. Wstydźmy się, spadkobiercy zdrady monachijskiej!

 
  
MPphoto
 
 

  Sylwester Chruszcz (NI). – Panie przewodniczący! W dzisiejszej debacie na temat serbskiej prowincji Kosowa chciałem przede wszystkim zaprotestować przeciwko nielegalnym działaniom albańskich władz, które są inspirowane przez Stany Zjednoczone. W obliczu rozbioru państwa serbskiego oburzająca jest reakcja Unii Europejskiej i części państw członkowskich. Unia Europejska wspiera albańskich separatystów i decyduje się równolegle na rozpoczęcie wątpliwej z punktu widzenia prawa międzynarodowego misji w Kosowie - wbrew ustaleniom ONZ. Oburza mnie, że władze Unii chcą być stroną w tym bałkańskim konflikcie nie mając do tego prawa ani żadnego mandatu. Jakim prawem Bruksela po raz kolejny ingeruje w sprawy suwerennego państwa, w dodatku gwałcąc międzynarodowe postanowienia?

To, co zdarzyło się w poniedziałek w Brukseli przypomina mi konferencję monachijską w 1938 r. Dziś też społeczność międzynarodowa milczy i pozwala na realizację interesów Berlina i Waszyngtonu. Po raz pierwszy od 1945 r. łamiąc prawo międzynarodowe ze względów etnicznych zmienia się granice w Europie. Efekt domina i kolejne konflikty w związku z działaniami albańskich separatystów są nieuniknione. Nie trzeba dużej wyobraźni, aby zobaczyć jak ewentualna niepodległość tej serbskiej prowincji może wpłynąć na waśnie narodowościowe w innych częściach Europy i świata.

 
  
MPphoto
 
 

  Sorin Frunzăverde (PPE-DE). – (RO) Panie przewodniczący, panie i panowie! Po 20 latach konfrontacji politycznych i militarnych, po 20 latach błędów na Bałkanach zadajemy sobie pytanie, czy rozwiązanie problemu Kosowa, czyli jednostronna deklaracja niepodległości Kosowa, jest zgodne z prawem i stosowne.

Rozwiązanie kosowskie nie jest ani legalne, ani też stosowne. Nie jest legalne, ponieważ żadna z zasad prawa międzynarodowego nie usprawiedliwia jednostronnej deklaracji niepodległości Kosowa. Co więcej, Sekretarz Generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych nie zdołał znaleźć odpowiedzi na pytanie, czy rozwiązanie to jest legalne, czy też nie, wychodząc niedawno z konferencji prasowej zorganizowanej w siedzibie ONZ. Nie jest także stosowne, ponieważ prowadzi do stworzenia niebezpiecznego precedensu. Nie dla Unii Europejskiej, nie dla Słowacji czy Rumunii, krajów, które wdrażają postępową i nowoczesną politykę wobec mniejszości, jest to jednak niebezpieczny precedens dla Abchazji, dla Osetii Południowej, a przede wszystkim dla Naddniestrza, gdzie od czasu konfliktu w Kosowie istnieją zamrożone konflikty. Tym niemniej, jest to precedens niebezpieczny także dla Bałkanów – na przykład, dla Republiki Serbskiej – dla innych regionów bałkańskich zamieszkałych przez mniejszości. To także niebezpieczny precedens dla Unii Europejskiej.

Mówi się często, że Bałkany tworzą więcej historii, niż są w stanie unieść. Wydaje się, że tym razem Bałkany stworzyły więcej historii, niż jest w stanie unieść sama Unia Europejska. Dowodzą tego dzielące nas różnice poglądów co do stanowiska wobec niepodległości prowincji Kosowo.

Mogę zapewnić państwa, że Rumunia nie uzna niepodległości prowincji Kosowo, a rumuńscy członkowie Europejskiej Partii Ludowej działania na szczeblu krajowym. Wiemy bardzo dobrze, panie i panowie, i tu, w tej sali, dowiedliśmy, co należy zrobić z Serbią. Jej przyszłość bez wątpienia leży w Europie. Nie wiemy jednak, co powinniśmy zrobić z Kosowem. Muszę tu przyznać, za pozwoleniem zgromadzonych, że sam system wizowy, liberalizacja systemu wizowego, nie wystarczy, aby rozwijać ten region naszej Europy.

 
  
MPphoto
 
 

  Kristian Vigenin (PSE). – (BG) Drogi panie przewodniczący, drogi panie Rupel, drogi panie Rehn! Być może nadeszła chwila, aby ponownie wyrazić nasz żal, że Serbia i Kosowo nie zdołały dojść do porozumienia w sprawie statusu Kosowa, nie było jednak możliwości kontynuowania negocjacji, ponieważ obie strony trzymały się swych przeciwstawnych, wykluczających się nawzajem stanowisk.

Moglibyśmy także wyrazić żal, że dziś Serbia i naród serbski muszą ponieść koszty nacjonalizmu Wielkiej Serbii, którą dziś żegnają, choć z pewnym trudem. Musimy jednak zachować realizm, podkreślając, że niepodległość Kosowa, jakkolwiek nie jest to niepodległość w pełnym znaczeniu tego słowa, jest faktem, realnym faktem, który, oczywiście, nadaje nowe znaczenie toczącym się procesom. Musimy uwzględnić ten fakt, ponieważ toczące się dysputy na temat tego, czy mamy go uznać, czy też nie, nie podważają jego istnienia.

Nie możemy nie myśleć o potencjalnych konsekwencjach, jakie ten akt będzie miał dla stabilności południowo-wschodniej Europy; należy mieć nadzieję, że będą one krótkotrwałe. Mimo to, Unia Europejska musi podjąć kilka istotnych działań: po pierwsze, wspierać tworzenie odpowiedniej struktury administracyjnej i rządowej w Kosowie, po drugie – przyspieszyć integrację Serbii poprzez szybkie podpisanie umowy o stabilizacji i stowarzyszeniu, a także zwrócić szczególną uwagę na Macedonię, Bośnię i Hercegowinę oraz Czarnogórę, ponieważ istnieje ryzyko, że wypatrując jednego drzewa w Europie południowo-wschodniej przegapimy cały las.

 
  
MPphoto
 
 

  Sarah Ludford (ALDE). – Panie przewodniczący! Zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że w rzeczywistości nie istniała opcja inna, niż niepodległość dla Kosowa. Unia Europejska rozpoczyna właśnie największą misję cywilną w swej historii, misję, której powodzenie jest niezwykle istotne. To dość szczególna sytuacja. Nie jest łatwo wytłumaczyć na forum zewnętrznym, że choć nie wszystkie państwa członkowskie zgadzają się na uznanie Kosowa, wszystkie wspierają misję EULEX. Przecież kraje takie jak Hiszpania dostarczają personelu do realizacji tej misji – to w duchu UE, w duchu Brukseli. Musimy jednak odnieść sukces.

Zgadzam się z panem komisarzem Rehnem, że wobec Serbii należy przyjąć stanowisko, że nadszedł czas, aby zapomnieć o przeszłości, i – co zauważyli już moi przedmówcy – w tym kontekście słowa pana Jeremića, ministra spraw zagranicznych Serbii, które padły dziś po południu, napawają nas pewnym rozczarowaniem. Rozumiem surowość i istotę żalu, ale niezbędne jest szybkie działanie.

Mam nadzieję, że premier Thaci wyjaśni absolutnie jednoznacznie swym rodakom, że ochrona mniejszości serbskiej i innych mniejszości w Kosowie jest bezwzględnym priorytetem, ponieważ przemoc nie będzie tolerowana. W tej mierze rozczarował mnie fakt, że minister spraw zagranicznych Serbii nie potępił przemocy, jakiej dopuszczali się Serbowie w ostatnich latach. Stwierdził, że Serbia nie zachęcała ani nie podżegała do przemocy, nie użył jednak słowa „potępienie”, co napawa rozczarowaniem.

Wreszcie, istotną sprawą, jak już stwierdzili inni, będzie rozwój gospodarczy. Stopa bezrobocia w Kosowie wynosi 40%, Serbia także boryka się z masowym bezrobociem. Powinniśmy dążyć do szybkiej integracji z UE poprzez liberalizację, która – mam nadzieję – nadejdzie bardzo szybko.

 
  
  

PRZEWODNICZY: ADAM BIELAN
Wiceprzewodniczący

 
  
MPphoto
 
 

  Seán Ó Neachtain (UEN). ― (GA) Panie przewodniczący! Z całego serca popieram ogłoszenie przez Kosowo niepodległości w ostatnią niedzielę.

Minęło dziewięć lat od straszliwego nalotu bombowego na Kosowo z rozkazu reżimu Miloševića. Ludność Kosowa ma prawo do niepodległości, a wydarzenia ostatnich dziewięciu lat przyczyniły się do narodzin tej niepodległości. Niezwykle istotne jest poszanowanie praw obywatelskich i politycznych mniejszości serbskiej, nadal zamieszkującej Kosowo.

Unia Europejska będzie musiała wesprzeć rząd Kosowa w celu promowania rozwoju gospodarki w kraju, ponieważ stopa bezrobocia w Kosowie wynosi 40% i należy ją zmniejszyć.

Mam nadzieję, że to nowy początek dla Kosowa, a Unia Europejska będzie z radością wspierać nowe państwo w nadchodzących latach. Mam też nadzieję, że Kosowo stanie się przykładem ziszczenia nadziei Unii Europejskiej na pokojowe współistnienie narodów i społeczeństw.

 
  
MPphoto
 
 

  Georgios Papastamkos (PPE-DE).(EL) Panie przewodniczący! UE nie tworzy państw, ale przyłącza je do swego terytorium. Zróżnicowanie poglądów europejskich na temat problemu Kosowa to dowód porażki wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. UE poświęciła zgodność wewnętrzną na rzecz siły politycznej państw członkowskich.

Artykuł 11 Traktatu o Unii Europejskiej wymaga, aby Unia działała zgodnie z zasadami Karty Narodów Zjednoczonych, Aktu końcowego z Helsinek i celami Karty paryskiej, w tym dotyczącymi granic zewnętrznych.

Ponieważ UE jest unią prawa, jak stwierdził pan Salafranca, jaka jest podstawa odpowiedzialności prawnej Europy? A konkretnie, na jakiej podstawie prawnej niektóre z państw członkowskich naciskają na uznanie podstaw prawa międzynarodowego?

Rezolucja Rady Bezpieczeństwa nr 1244 z 1999 r. nie uzasadnia ani nie legitymuje tego w wystarczającym stopniu. Rada ds. Ogólnych i Stosunków Zewnętrznych wyraziła opinię, że sytuacja w Kosowie stanowi przypadek sui generis, który nie ma charakteru precedensu. Mam nadzieję, że nie stworzy on precedensu. Jest to przypadek unikalny; odnosi się on w sposób szczególny do zgodności z podstawowymi zasadami suwerenności i integralności terytorialnej, które, co stwierdzono jednoznacznie, są niepodważalne.

Wreszcie chciałabym przypomnieć państwu, że zasady te stanowią rdzeń ustawodawstwa międzynarodowego w kwestii praw nabytych.

 
  
MPphoto
 
 

  Manuel Medina Ortega (PSE).(ES) Panie przewodniczący! Debata osiągnęła już stopień zaawansowany; nie sądzę, abym mógł dodać do niej wiele, ani też podwyższyć jej temperatury, sądzę jednak, że musimy skupić się na wadze prawa międzynarodowego i zobowiązań międzynarodowych.

Dnia 16 grudnia 1991 r., ministrowie unijni przyjęli wytyczne w sprawie uznawania nowych państw w Europie Wschodniej i Związku Radzieckim i zadeklarowali szacunek dla nienaruszalności wszelkich granic, stwierdzając, że granice te mogą być zmieniane wyłącznie przy pomocy pokojowych środków i za powszechną zgodą.

Po drugie, rezolucja sankcjonująca obecność europejską w Kosowie – rezolucja nr 1244 Rady Bezpieczeństwa ONZ – stwierdza jednoznacznie konieczność poszanowania zasad suwerenności oraz integralności terytorialnej Federalnej Republiki Jugosławii oraz innych krajów regionu.

Doszło do pogwałcenia prawa międzynarodowego, zobowiązań krajów Europy oraz rezolucji ONZ. Konsekwencje tego faktu będą kosztowne dla nas wszystkich.

 
  
MPphoto
 
 

  Bogusław Rogalski (UEN). – Panie przewodniczący! Uznanie niepodległości Kosowa jest otwarciem puszki Pandory w Europie. To niebezpieczny precedens łamiący prawo międzynarodowe, a w szczególności rezolucje, Organizacji Narodów Zjednoczonych, która stwierdza w sposób jednoznaczny, że Kosowo jest integralną częścią Serbii.

Dzisiaj, przy aprobacie międzynarodowej, doprowadza się do rozbiorów jednego z państw europejskich. Mówię to jako poseł z państwa, które rozbiorów już doświadczyło w historii. Na to zgody być nie może. To jest niebezpieczny precedens, ponieważ śladem Kosowa poszły między innymi Osetia Południowa, Abhazja, które ogłosiły już chęć oderwania i chęć ogłoszenia niepodległości. Co powiemy w przypadku Cypru, który za wszelką cenę dąży do jedności? Mając taki przykład i dając taki przykład Cypryjczykom stawiamy ich w niejednoznacznej i dwuznacznej sytuacji, w której nie będą mogli walczyć o jedność swojej wyspy.

Przede wszystkim, drodzy państwo, uznanie niepodległości Kosowa to prezent dla postępującej islamizacji Europy, a o to chyba nam wszystkim nie chodziło.

 
  
MPphoto
 
 

  Francisco José Millán Mon (PPE-DE).(ES) Panie przewodniczący! Muszę wyrazić żal z powodu jednostronnej deklaracji niepodległości Kosowa. To nie jest dobra wiadomość dla Europy. To najnowsze ogniwo w łańcuchu porażek: porażki współistnienia, która wywołała kryzys w roku 1999, porażki zainteresowanych stron i społeczności międzynarodowej, która nie zdołała opracować jednomyślnego rozwiązania, a także porażki Rady Bezpieczeństwa.

Istnieje obawa, że podmiot, pospiesznie zaaprobowany przez niektóre państwa, okaże się kolejną porażką. Powinien on stworzyć ramy dla demokratycznej, bezpiecznej koegzystencji, dobrobytu swych obywateli i poszanowania praw mniejszości; powinien też dążyć do tego, aby nie stać się zagrożeniem dla stabilizacji w regionie. Panie i panowie! Unia Europejska także poniosła porażkę, ponieważ nie znalazła w swym otoczeniu rozwiązania, które byłoby zgodne z prawem międzynarodowym.

Europa powinna oznaczać jedność, a nie rozdzielenie; zgodę, a nie multilateralizm; standardy de jure, a nie de facto; integrację, a nie podziały etniczne. Jako Europejczycy, ponosimy w znacznym stopniu odpowiedzialność w tym obszarze: stanowimy większość Grupy Kontaktowej, specjalny wysłannik i jego zespół pochodzili z Europy, a Rada Europejska w grudniu zdecydowała pospiesznie o wysłaniu misji do Kosowa, nie mając ku temu podstaw prawnych.

Chciałbym zwrócić uwagę, że ust. 15 rezolucji Parlamentu z marca głosi: „Uznaje, że przyjęcie nowej rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ ma też znaczenie kluczowe dla przyszłych działań UE w Kosowie, a w przypadku braku takiej rezolucji nie należy planować znaczącego zaangażowania UE”.

Okoliczności, jakie zaistniały w Kosowie, mają charakter wyjątkowy. Znaleźli się jednak ludzie nieodpowiedzialni, którzy chcą zmienić granice krajów europejskich i wykorzystują ten przypadek jako precedens. Dlatego należy nieustannie kłaść nacisk na nienaruszalność granic państw członkowskich UE.

 
  
MPphoto
 
 

  Richard Howitt (PSE). – Panie przewodniczący! Słyszę, że Kosowo było faktycznie protektoratem ONZ, że rozwiązanie to popiera Sekretarz Generalny ONZ, że wszystkie negocjacje spaliły na panewce, co ma oznaczać, że Kosowo jest przypadkiem unikalnym w naszym świecie. Nie zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że jego ustanowienie jest bezprawne. Ustęp 11a rezolucji ONZ nr 1244 stanowi jednoznacznie, że sprawa Kosowa „czeka na ostateczne rozwiązanie”. Ustęp 7 uprawnia „odpowiednie organizacje międzynarodowe” do wszczęcia działań mających zapewnić bezpieczeństwo „przy pomocy wszelkich niezbędnych środków”.

Zgadzam się, że jest to test wiarygodności Unii Europejskiej, że brak poszanowania praw populacji serbskiej w Kosowie byłby zwycięstwem odwetowych czystek etnicznych, i że powinniśmy podkreślać, że zarówno Serbia, jak i Kosowo będą równoprawnymi partnerami jako przyszli członkowie Unii Europejskiej.

Nie pozwólmy jednak, by duch Slobodana Miloševića naznaczył podejmowane decyzję lub tę izbę. Umocnienie pokoju, wstęp do pojednania, platforma dla całego regionu – niech niepodległość Kosowa stanie się dla dawnej Jugosławii tym, czym dla Europy Wschodniej był upadek Muru Berlińskiego.

 
  
MPphoto
 
 

  Alojz Peterle (PPE-DE). – (SL) Po zmianach, które nastąpiły, nasze zadanie nie polega na tłumaczeniu historii ani na wszczynaniu alarmu i straszeniu efektem domina, ale na wspieraniu rozwoju, który ostatecznie pozwoli zapewnić stabilizację regionu i zbliży go do norm europejskich i do przyjęcia europejskiego punktu widzenia.

Istotny w tej niezwykle złożonej sytuacji jest fakt, że Unia Europejska wzięła na siebie ogromną odpowiedzialność. Jednogłośnie podjęła decyzję o utworzeniu misji EULEX, aby wspierać tworzenie instytucji oraz rozwój polityczny i gospodarczy. Komisja Europejska także określiła metody wspierania rozwoju całego regionu. Celem tych działań jest rozładowanie niebezpiecznej sytuacji, która nie stwarza żadnych perspektyw, oraz wyeliminowanie niecodziennego paradoksu, który sprawił, że część Europy, otoczona przez państwa członkowskie, stanowi protektorat Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Życzeniem nie tylko moim, ale także innych jest, aby zgoda, pokój i współpraca, które cechują Unię Europejską stały się kluczowymi zasadami lub fundamentem współistnienia w Kosowie, a także w stosunkach pomiędzy Serbią i Kosowem.

W tym trudnym zarówno dla Serbii, jak i dla Kosowa okresie, w duchu tego, co powiedziałem wcześniej, chciałbym poprzeć słowa i działania wszystkich, którzy opowiedzieli się za pokojem, umiarkowaniem, otwarciem i przyszłością.

 
  
MPphoto
 
 

  Maria Eleni Koppa (PSE).(EL) Panie przewodniczący! Mamy do czynienia z sytuacją, która może mieć daleko idące skutki nie tylko dla regionu bałkańskiego, ale także na arenie międzynarodowej. Stwierdzenie, że jest to przypadek sui generis, nie stanowi dla nas zabezpieczenia.

Obejście prawa międzynarodowego i jego zasad jest niezwykle niebezpieczne. Po raz pierwszy doszło do zmiany granic bez zgody zainteresowanych stron, jak również bez aprobaty ze strony Rady Bezpieczeństwa.

Sprawa niezwykłej wagi po raz kolejny poróżniła Europę, która powtarza swoje błędy z przeszłości. Zakres, w jakim kontyngent liczący 2 000 ludzi będzie w stanie zagwarantować bezpieczeństwo i stabilność w regionie, stoi także pod znakiem zapytania.

Deklaracja niepodległości Kosowa stała się faktem. Popieramy ideę pokojowego, wieloetnicznego Kosowa zintegrowanego z sercem UE. Rozwiązaniem kryzysu może stać się jedynie zabezpieczenie drogi do szybkiego wcielenia zachodnich Bałkanów do UE.

Bezzwłoczne podpisanie Paktu stabilizacji i wzrostu jest niezbędne, zwłaszcza w przypadku Serbii, jako jedyny sposób zapewnienia realnego wsparcia siłom demokratycznym. Wreszcie, sposób rozwiązania tego problemu będzie niezwykle istotnym testem dla europejskiej polityki zagranicznej.

 
  
MPphoto
 
 

  Charles Tannock (PPE-DE). – Panie przewodniczący! Nie rozumiem pośpiechu w dążeniu do rozwiązania problemu Kosowa poprzez obejście ONZ i zignorowanie prawa międzynarodowego. Uważam, że utrzymanie zdobytego statusu państwa będzie dla Kosowa trudne ze względu na brak jasno określonej strategii wycofania sił unijnych, które pozostaną w kraju długoterminowo z uwagi na sąsiedztwo wrogo nastawionej Serbii i rozpowszechnienie przestępczości zorganizowanej. Zaaprobowanie niepodległości Kosowa przez Rosję i Chiny, które są członkami Rady Bezpieczeństwa, w dającej się przewidzieć przyszłości, jest niezwykle mało prawdopodobne.

Udało nam się jak dotąd zadać cios Serbii, próbującej zapomnieć o Miloševiću i zbudować swą demokratyczną przyszłość. Poniesiona strata może wyzwolić nastroje nacjonalistyczne i zbliżyć Serbię do Rosji, która z kolei może przełożyć precedens Kosowa na zamrożone konflikty w obszarach od Naddniestrza po Abchazję. Co ciekawe, Rosja będzie teraz powoływać się na zasady moralne sankcjonujące prawo międzynarodowe – być może po raz pierwszy w historii najnowszej.

Mam wiele sympatii dla Cypru, który odmówił przyłączenia się do większości państw członkowskich UE, zdecydowanych uznać Kosowo. Pan Talat, przywódca tak zwanej Republiki Tureckiej Cypru Północnego, powołuje się na Kosowo jako na precedens, broniąc swojego terytorium. Zwracając się do pana Howitta – prowadzone przez ONZ rozmowy dotyczące zjednoczenia Cypru także zakończyły się fiaskiem, a więc problem nie ogranicza się do pojedynczego, unikalnego przypadku.

Nic dziwnego, że Hiszpania niepokoi się o kraj Basków i Katalonię, a Słowacja – o swoją mniejszość węgierską. Co ciekawe, jakkolwiek Organizacja Konferencji Islamskiej (OIC) z entuzjazmem przyjęła niepodległość Kosowa jako swego potencjalnego nowego członka, Azerbejdżan, choć należy do OIC, obawia się walk o niepodległość w Górnym Karabachu i odmawia uznania Kosowa.

Dlatego, bez względu na fakt, że UE i Stany Zjednoczone uznają Kosowo za przypadek sui generis, nie ulega wątpliwości, że nie wszystkie kraje świata podzielają ten pogląd.

 
  
MPphoto
 
 

  Laima Liucija Andrikienė (PPE-DE). – Panie przewodniczący! Chciałabym przedstawić dwa stwierdzenia. Po pierwsze, najistotniejszy jest fakt, że niepodległość Kosowa została ogłoszona po tym, jak sytuacja w tym obszarze była monitorowana przez szereg lat przez społeczność międzynarodową, przy czym społeczność ta, mimo długotrwałych debat, nie była w stanie znaleźć lepszego rozwiązania problemu, niż niepodległość dla Kosowa.

Dlatego, po rosyjskich próbach odniesienia sytuacji w Kosowie do innych regionów Europy w rodzaju Naddniestrza, Południowej Osetii czy Abchazji, nietrudno stwierdzić, że ten kontrargument może zostać uznany przez Moskwę za niebezpieczny lub niewygodny.

Czy Rosja zgodziłaby się wycofać z tych terenów i pozostawić kontrolę nad „zamrożonymi konfliktami” Europy społeczności międzynarodowej? Gdyby tak, my, Unia Europejska, zyskalibyśmy realną szansę na opracowanie oczekiwanych od dawna rozwiązań, i powinniśmy być tym zainteresowani.

Po drugie, wiadomo dobrze, że niektóre kraje próbują upiec własną pieczeń przy ogniu międzynarodowej destabilizacji. Tym razem Rosja, udając, że broni interesów Serbii, postanowiła rozegrać własną geopolityczną grę, udając, że bez jej zgody żaden problem na świecie nie może zostać rozwiązany. Nie jest to stanowisko nowe ani też nieoczekiwane.

Rosja nie jest jednak tym razem najistotniejszym graczem, ponieważ nie ma realnego wpływu na wydarzenia i nie jest w stanie kształtować ich w sposób niedopuszczalny dla Zachodu. Na przykład, w przyszłości, dążenie Kosowa w celu uzyskania członkostwa w Organizacji Stanów Zjednoczonych może napotykać na problemy, jednak Rosja nie jest w stanie doprowadzić do istotnej izolacji państwa na arenie międzynarodowej ponieważ, w przypadku uznania Kosowa przez większość państw członkowskich UE, Stany Zjednoczone i część innych krajów, izolacja taka nie będzie miała znaczenia.

Oddaję hołd niepodległości Kosowa i życzę obywatelom tego kraju wiele szczęścia w budowaniu państwa.

 
  
MPphoto
 
 

  Ioan Mircea Paşcu (PSE). – Panie przewodniczący! Różnica pomiędzy działaniami zewnętrznymi UE i działaniami innych aktorów międzynarodowych polega na poszanowaniu prawa międzynarodowego i decyzji ONZ. Obawiam się, że popierając i uznając niepodległość Kosowa poza międzynarodowymi ramami prawnymi i ONZ, te cechy definiujące działania zewnętrzne UE stają pod znakiem zapytania, a nawet trudne do obronienia. Mam tylko nadzieję, że nie będziemy żałowali decyzji podjętej w sprawie Kosowa.

 
  
MPphoto
 
 

  Árpád Duka-Zólyomi (PPE-DE). – (SK) Kosowo ogłosiło niepodległość. Nie jest to niespodzianką; tego należało się spodziewać. Społeczność międzynarodowa musi przyjąć to do wiadomości. Jeśli w regionie ma panować pokój i stabilizacja, państwa członkowskie UE muszą działać razem i zapewnić pełne wsparcie dla rozwoju kraju, zgodnie z planem pana Marttiego Ahtisaari.

Te państwa członkowskie i politycy, również słowaccy, którzy rozpowszechniają nieuzasadnione pogłoski, że akt ten będzie niebezpiecznym precedensem dla innych krajów, są w błędzie. Kosowo to przypadek wyjątkowy. Powinniśmy przypomnieć sobie krwawe wydarzenia sprzed dziewięciu lat, gdy serbskie siły wojskowe dopuściły się ludobójstwa wobec Albańczyków. Zupełnie zrozumiały jest fakt, że członkowie społeczności albańskiej nie chcą mieszkać w Republice Serbii. Zmuszanie ich do tego zakończyłoby się wojną.

UE ma do odegrania niezwykle ważną rolę w tworzeniu społeczeństwa, w którym wszyscy obywatele są równi, a społeczności mniejszościowe dysponują szerokim zakresem praw do utrzymania i rozwoju swej tożsamości, a także do prowadzenia własnej administracji publicznej: oznacza to szeroko zakrojoną autonomię dla społeczności serbskiej.

 
  
MPphoto
 
 

  Elmar Brok (PPE-DE).(DE) Panie przewodniczący! Chciałbym dodać trzy uwagi. Po pierwsze, fakt, że znaleźliśmy się w tej sytuacji, wskazuje, że jako Unia Europejska ponownie nie byliśmy w stanie zachować własnego stanowiska pomiędzy dwoma biegunami Rosji i Stanów Zjednoczonych.

Moja druga uwaga brzmi następująco: musimy teraz zrobić wszystko, co możliwe, aby zapewnić w Kosowie prawa dla mniejszości i różnorodnych kultur. Rząd Kosowa uzyska zatem daleko idące, praktyczne doradztwo. Chciałby podziękować panu przewodniczącemu Rady za jego istotny wkład w postaci EULEX.

Po trzecie, ze względów historycznych i kulturowych żywię dużą sympatię dla przeważających obecnie w Serbii sentymentów i wierzę, że z tego powodu musimy cierpliwie czekać, aż Serbia odnajdzie drogę do Unii Europejskiej i wspierać ją w tym procesie. Musimy jednak zaznaczyć jasno, że przemoc nie będzie tolerowana. Powinniśmy nadal przeznaczać na to nasze fundusze – w roku 2007 było to 187 milionów euro – pod warunkiem jednak, że procesy będą przebiegały w sposób pokojowy, aby torować drogę do stabilizacji regionu.

 
  
MPphoto
 
 

  Vytautas Landsbergis (PPE-DE). – Panie przewodniczący! Serbia Miloševića – a także po jego upadku – przyjmowała rady swego wielkiego brata, tracąc na tym, zamiast przyjąć realistyczny punkt widzenia i szukać sposobu na pokojowe rozejście się stron, oczekując ponownego spotkania w Europie. Być może nadszedł na to czas w tej chwili.

Specjalna uwaga skierowana do tych, którzy niepokoją się jednostronną interpretacją prawa międzynarodowego, integralnością państw czy suwerennością terytoriów i narodów: powinniśmy zrozumieć i uwzględnić fakt, że państwo, które dąży do eksterminacji lub wygnania wszystkich obywateli należących do innej populacji etnicznej zabija nie tylko ich, ale własne prawo do suwerenności – suwerenności wyrosłej na masowych grobach. Nie możemy zaakceptować integralności cmentarzy. Nie można porównywać tej sytuacji do kraju Basków, Quebecu czy Abchazji. Ani Madryt, ani Ottawa, ani Tbilisi nie będą spuszczać bomb na ludzi ani ich mordować.

Co innego Rosja. Rosja także pozbawiła się praw przez własne działania, wielokrotne ludobójstwo, i nie dysponuje innym prawem do panowania nad tymi, którzy przeżyli wojnę w Czeczenii, niż średniowieczne prawo pięści.

 
  
MPphoto
 
 

  Adrian Severin (PSE). – Panie przewodniczący! Niektórzy dowodzą, że powinniśmy odłożyć na bok kwestię uznania państwa, mówiąc o Kosowie, zamiast tego zaś zająć się uznaniem realnej sytuacji.

Sytuacja realna polega na tym, że po deklaracji o samostanowieniu Kosowo nie jest ani też jeszcze długo nie będzie w stanie funkcjonować jako niezależne, samowystarczalne państwo. Kosowo było i pozostanie protektoratem. W rzeczywistości, Unia Europejska podzieliła się na tak zwanych realistów i legalistów. W rzeczywistości, nazywając Kosowo przypadkiem sui generis, uznajemy, że prawo międzynarodowe jest niewystarczające lub nieodpowiednie, dlatego też poszukujemy rozwiązań poza prawem. W ten sposób zastąpimy potęgę prawa potęgą siły. Sądzę, że nie jest to celem tej Unii ani też nie mieści się to w jej podstawowym systemie wartości.

 
  
MPphoto
 
 

  Luís Queiró (PPE-DE).(PT) Po jednostronnej deklaracji niepodległości Kosowa, najgorsze, co może się zdarzyć, to impas polityczny, który sprawi, że będziemy bezsilnie patrzeć, jak rośnie napięcie. Musimy więc sprowadzić problem do jak najmniejszego wspólnego mianownika, definiując nasze przyszłe decyzje i działania; z tej perspektywy, słowa przewodniczącego Rady nie są dla mnie do końca zadowalające, ale napawają mnie nadzieją. Musimy przypomnieć Kosowu, że droga, jaką obierze obecnie, będzie miała nieuchronny wpływ na jego przyszłe stosunki z Unią Europejską, i że dlatego jesteśmy skłonni do pomocy oraz mamy obowiązek – także w naszym własnym interesie – wyciągnąć do Serbii nie jedną, ale obie dłonie, mówiąc, ze podtrzymujemy niezachwiane przekonanie, że przyszłość Serbii jest związana z Europą.

Dwadzieścia lat po upadku imperium radzieckiego, nie prowokujmy tego, co nie udało się ówczesnym komunistom: umieszczenia Serbii w sferze wyłącznych wpływów Moskwy. Nie możemy popełnić tego błędu.

 
  
MPphoto
 
 

  Jaromír Kohlíček (GUE/NGL). (CS) Panie i panowie! Nadszedł w końcu czas dla tych, którzy chcą, żeby Stany Zjednoczone uznały niepodległość Teksasu, dla tych, którzy chcą odłączenia zachodniej części Rumunii jako w pełni węgierskiego terytorium, dla tych, którzy liczą na niepodległość Szkocji, Katalonii, państwa Basków i innych państw, które niewątpliwie powstaną w Ameryce Łacińskiej i Afryce.

Mówi się, że Kosowo nie ustanawia precedensu. Jest to podejście błędne: Kosowo stanowi obszar, który poddany został etnicznej czystce z ośmiu narodowości z pomocą i przyzwoleniem sił okupujących; jest to obszar przeorany narkotykami, handlem ludźmi, bezrobociem na poziomie 50% i ciągłą presją ze strony mieszkających na tym obszarze Serbów. A teraz Kosowo ogłasza niepodległość jako drugie państwo albańskie, czym daje zły przykład. Będzie to teraz prześladować wszystkich was, którzy dosłownie zmasakrowali prawo międzynarodowe w tym względzie. Wstydźcie się: jest to drugie Monachium i żaden prawdziwy demokrata nie powinien tego precedensu poprzeć.

 
  
MPphoto
 
 

  Dimitrij Rupel, urzędujący przewodniczący Rady. Po pierwsze, chciałbym przekazać szczere podziękowania Parlamentowi i posłom do Parlamentu, którzy poparli stanowisko Rady. Akceptuję istnienie odmiennych zdań, które są przecież normalne w parlamentach. Niemniej jednak, wydaje mi się, że Unia Europejska na dzisiejszym posiedzeniu uzyskała poparcie.

Chciałbym odpowiedzieć na kilka pytań. Pierwsze pytanie dotyczy planowanego systemu zarządzania tj. zadań na przyszłość i w tym miejscu mam na myśli oczywiście instytucje w Kosowie. Unia Europejska wysłała oczywiście specjalnego przedstawiciela do Kosowa. W swojej deklaracji niepodległości, na początku parlament Kosowa zgodził się z postanowieniami planu Ahtisaariego. Postanowienia planu zostaną wbudowane w konstytucję Kosowa i jego ustawodawstwo.

Zgodnie z planem, zadaniem specjalnego przedstawiciela Unii Europejskiej będzie monitorowanie władz lokalnych i gwarancja zobowiązań wynikających z nowego statusu. Po utworzeniu międzynarodowego biura cywilnego, specjalny przedstawiciel Unii Europejskiej obejmie funkcję wysokiego przedstawiciela ds. cywilnych z ramienia społeczności międzynarodowej. Będzie on także przywódcą politycznym misji EULEX.

Chciałbym ponadto dodać, że Unia Europejska wiele zrobiła w ostatnich dniach, przede wszystkim w celu uspokojenia sytuacji i zapewnienia odpowiedniego wsparcia dla Kosowa. Oprócz misji, co do której Rada podjęła decyzję kilka dni temu, chciałbym wymienić wczorajszą wizytę sekretarza generalnego i wysokiego przedstawiciela, Javiera Solany w Prištinie.

Przytoczę tylko jedno zdanie z jego wystąpienia. Pan Solana powiedział:

„Chciałbym przekazać, że wasze uczucia i radość, które z pełnym szacunkiem szerzycie z na ulicach przez ostatnie kilka dni muszą teraz przemienić się w pozytywną i konstruktywną energię, która poprowadzi społeczeństwo do przodu”.

„Chciałbym przekazać, że wasze uczucia i radość, które z pełnym szacunkiem szerzycie na ulicach przez ostatnie kilka dni muszą teraz przemienić się w pozytywną i konstruktywną energię, która poprowadzi społeczeństwo do przodu”.

Moim zdaniem oznacza to, że my wszyscy także życzymy naszym przyjacielom w Kosowie, żeby przygotowali się, aby przekształcić energię, którą zamanifestowali w kilku ostatnich dniach w racjonalne działanie, które zapewni godną szacunku przyszłość w Europie nie tylko dla Kosowa, ale także dla Serbii.

Uważam, że dużo zostało dzisiaj powiedziane w wystąpieniach i innych formach udziału posłów do Parlamentu o tym, że Serbia powinna kontynuować swoją drogę do integracji z Unią Europejską; jak słuchałem wystąpień różnych przedstawicieli tego Parlamentu, nie mogłem oprzeć się wizji, że w przyszłości Serbowie będą się także tutaj wypowiadać. Mam nadzieję, że również Albańczycy. Wierzę, że usłyszymy języki państw, które tak bardzo chcą być członkami tego Parlamentu i Unii Europejskiej.

Mając na względzie uwagi niektórych kolegów z Hiszpanii, nie mogę stwierdzić, że uzgodnienie tekstu decyzji przez Radę ds. Ogólnych i Stosunków Zewnętrznych było łatwe, jednak w końcu udało nam się z kolegami z Hiszpanii i Cypru uzgodnić tekst, który odzwierciedla jednomyślność, wspólne podejmowanie decyzji i zbiorowe myślenie.

Panie przewodniczący! Na zakończenie chciałbym powiedzieć, że zgadzam się oczywiście z wypowiedzią kolegi ze Słowenii, panem Kacinem, w której odniósł się on do potrzeby zaakceptowania Kosowa przez kosowskich Serbów także jako ich ojczyzny i ich udziału w rządzeniu. Kosowo jest także ich państwem i zwlekanie przez kosowskich Serbów ze współpracą w rządzeniu Kosowem może przynieść szkodę.

Muszę przyznać, że niniejsze debaty dodały mi otuchy i chciałbym podziękować panu, panie przewodniczący a także paniom i panom z Parlamentu Europejskiego za wszystkie konstruktywne uwagi.

 
  
MPphoto
 
 

  Olli Rehn, komisarz. Panie przewodniczący! Chciałbym podziękować izbie za bardzo odpowiedzialną debatę. Należy powszechnie uznać, że w dniu dzisiejszym Unia Europejska rzeczywiście poruszyła niebo i ziemię w poszukiwaniu rozwiązania w negocjacjach, ale niestety poszło to na marne. Musimy jednak doprowadzić ten proces do końca.

Wielu z was podkreśliło także, jak ważne jest nie izolowanie Serbii a w szczególności dotarcie do młodszego pokolenia Serbów. W pełni się z tym zgadzam i mam przyjemność poinformować, że obowiązuje już umowa o ułatwieniach wizowych z państwami Bałkanów Zachodnich, w tym z Serbią. Oznacza to łatwiejsze procedury ubiegania się o wizy i wyłączenia dla niektórych grup na przykład dla studentów i osób biznesu. Mam ponadto przyjemność poinformować, że rozpoczęty został specjalny dialog w sprawie ruchu bezwizowego, który ma ogromne znaczenie dla zwykłych obywateli Serbii i innych osób z tego regionu.

W styczniu wypracowaliśmy porozumienie z Serbią, dzisiaj kolega Frattini, wiceprzewodniczący Komisji jest w Skopje, a jutro będzie w Podgoricy w celu rozpoczęcia dialogu z Byłą Jugosłowiańską Republiką Macedonii i z Czarnogórą.

Aby jednak odnieść sukces potrzebna jest determinacja i jedność w instytucjach, w tym w Radzie pomiędzy ministrami spraw wewnętrznych, którzy mają duże uprawnienia w tym względzie. Liczę na wasze poparcie, tak abyśmy zjednoczeni mogli zrobić prawdziwe postępy w tej sprawie.

(FR) Co się natomiast tyczy jedności europejskiej, zasadnicze znaczenie ma fakt, że UE była w stanie zachować jedność w odniesieniu do tak trudnej i kontrowersyjnej kwestii. Skłonny jestem nawet stwierdzić, że wspólna polityka zagraniczna w sposób odpowiedzialny zdała jeden z najtrudniejszych testów od czasu jej utworzenia. Chciałbym pogratulować prezydencji Słowenii tego rezultatu, który odzwierciedla jej głębokie oddanie kwestii przyszłości Bałkanów Zachodnich w Europie.

Z zadowoleniem dostrzegam także wolę przyszłej prezydencji francuskiej udzielenia pełnego poparcia europejskiej perspektywie Bałkanów Zachodnich. Dlatego też rok 2008 będzie wyjątkowo ważnym rokiem w drodze Bałkanów Zachodnich do Europy.

 
  
MPphoto
 
 

  Oświadczenia pisemne (art. 142 Regulaminu)

 
  
MPphoto
 
 

  Kinga Gál (PPE-DE), na piśmie. (HU) Osoby urodzone w tej mniej fortunnej środkowej, wschodniej i południowo-wschodniej części Europy wiedzą z doświadczenia, że wypowiadane słowa i obietnice na papierze mają niewielką wiarygodność. Istotne jest, jak się mają do rzeczywistości. W Kosowie plan Ahtisaariego odniósł sukces stając się projektem, który może zostać zrealizowany poza wszelkimi obietnicami przynosząc spokój w regionie.

Niektórzy mówią, że nie tworzy to precedensu; ale dlaczego nie, ktoś może zapytać, skoro powstał funkcjonujący system ochrony mniejszości. Jeżeli rzeczywiście będzie on stosowany, powinien wówczas służyć jako precedens. Ci z nas, którzy dorastali jako część mniejszości i nie byli panami swojego losu z zadowoleniem przyjmują wszelkie nowości obiecujące długoterminowe rozwiązania dla żyjących obok siebie wspólnot etnicznych. Jeżeli plan Ahtisaariego wejdzie w życie i będzie stosowany, rozpoczynająca się teraz historia Kosowa może stać się takim właśnie długoterminowym rozwiązaniem.

Niepokoimy się o mniejszości mieszkające w innych częściach Serbii, które z obawą śledzą te wydarzenia. Czy znajdzie się rozwiązanie dodające otuchy tym mniejszościom lub wspólnocie etnicznej Węgrów w Wojwodinie?

Zwracam się do Rady i Komisji o zapewnienie, aby zamieszki nie doprowadziły do nieodwracalnych działań, do zastosowania środków przesiedleńczych w Wojwodinie. Nie pozwólmy, aby napięcia etniczne wyładowano na mniejszościach wciąż mieszkających na tych terenach. Wydarzenia obecnie mające miejsce nie mogą skutkować w zwiększeniu przypadków pozbawienia praw jednostek a wręcz przeciwnie, w ich wzmocnieniu. Sprawmy w końcu, aby pozytywne precedensy zostały zapoczątkowane na Bałkanach, dając wspólnotom etnicznym nadzieję i perspektywy na przyszłość.

 
  
MPphoto
 
 

  Pedro Guerreiro (GUE/NGL), na piśmie. – (PT) Jednostronna deklaracja niepodległości przez Kosowo nie jest nieuchronna.

Stanowi ona oczywiście wyjątkowo poważny rozwój i niebezpieczny precedens w prawie międzynarodowym z nieprzewidywalnymi konsekwencjami dla stabilności granic, w szczególności na kontynencie europejskim.

Jest to oczywiście skandaliczne naruszenie Karty Narodów Zjednoczonych i Aktu końcowego z Helsinek.

Jest to niewątpliwie decyzja niezgodna z najbardziej podstawowymi zasadami prawa międzynarodowego.

Jest to oczywiście sztuczne utworzenie pseudo-państwa z nadzorowaną suwerennością i czymkolwiek by nie było, będzie rzecz jasna miało ograniczoną suwerenność albo stanie się protektoratem utworzonym i sprowokowanym agresją i wojskową okupacją Stanów Zjednoczonych, NATO i UE.

Jest to naturalnie próba stosowania polityki fait accompli oraz politycznej, gospodarczej i wojskowej dominacji nad tym najważniejszym w Europie regionem przez Stany Zjednoczone i główne siły UE.

Rzeczona bezprawność nie może zostać uznana ani formalnie, ani praktycznie, a w szczególności nie w postaci wysłania lub brania udziału w „misji UE w Kosowie”. Niniejsza misja UE nie posiada bowiem mandatu ONZ. Jest to misja UE, która oprócz tego, że jest bezprawna sama w sobie zawiera porozumienie z nielegalnym podmiotem, co świadczy o jej podwójnej bezprawności.

 
  
MPphoto
 
 

  Eija-Riitta Korhola (PPE-DE), na piśmie. – (FI) Panie przewodniczący! Fiński Radca Stanu Harri Holkeri, który był negocjatorem w czasie kryzysu w Kosowie uważał, że dążenie do niepodległości przez Albańczyków nie może być zawsze ignorowane, jako że nie byłby to ponownie wynik zerowy, ale teraz już ujemny.

Wielu posłów do Parlamentu powiedziało, że niepodległość Kosowa była nieuchronna. Zostało również podkreślone, że Kosowo jest przypadkiem sui generis, dlatego też jego niepodległość nie stanowi zagrożenia dla międzynarodowych zasad prawa dotyczących rozwiązywania konfliktów. Europa ma zatem nowe państwo mające za podstawę solidne kryteria.

Należy rzecz jasna żałować, że nie została osiągnięta zgoda, nawet minimalny poziom tolerancji pomiędzy stronami. Trudno też winić wspólnotę międzynarodową o niepodejmowanie starań w tym względzie, jako że negocjacjom przewodził szanowany arbiter Martti Ahtisaari. Obecnie musimy być nieugięci co do tego, żeby plan Ahtisaariego w dalszym ciągu był wiodący podczas procesu budowania nowego państwa. Jego postulaty dają szansę dla zachodniego modelu rządów prawa a także wewnętrznej i zewnętrznej stabilności w regionie.

Bezpieczeństwo Kosowa i Bałkanów Zachodnich jest przede wszystkim europejskim problemem. Dlatego też, podczas gdy stało się znowu oczywiste, że Rada Bezpieczeństwa ONZ nie jest w stanie wziąć odpowiedzialności za sytuację, UE musi się przygotować na podjęcie starań w tej sprawie. Objęcie Bałkanów Zachodnich ogólnymi europejskimi ramami stabilności jest najprawdopodobniej naszym największym wyzwaniem od czasów powstania Unii. Regionalne napięcia mogą teraz wzrosnąć, państwo jest sfrustrowane bezrobociem a korupcja i przestępczość panują w regionie.

Deklaracja niepodległości była entuzjastycznie oczekiwana i wywołała prawdziwą radość w społeczeństwie, z którą jako Europejczyk mogę się łatwo utożsamić. Teraz euforia powinna przysłużyć się zbudowaniu tego, co najtrudniejsze: trwałego pokoju i stabilności. Udało się to w innym miejscu w Europie – dlaczego więc w końcu nie na Bałkanach?

 
  
MPphoto
 
 

  Erik Meijer (GUE/NGL), na piśmie. – (NL) Grupa, którą reprezentuję i reprezentacja państwowa mojej partii w Parlamencie Europejskim zdecydowały się ostatnio odrzucić obecną drogę Kosowa ku niepodległości. Rozumiem takie podejście, tym bardziej, że UE ostatnio zachowuje się jak supermocarstwo, jednostronnie narzucając swoją wolę Serbii, która niejednokrotnie już została upokorzona, i traktując Kosowo jak swój protektorat.

Nie oznacza to, że wycofuję się z tego, co powiedziałem na ten temat w przeszłości. Na podstawie konstytucji Jugosławii z 1974 r., która przyznała dla Kosowa prawie tyle samo autonomii, co sześciu innym republikom federalnym w tamtym czasie, wspólne życie Serbów i Albańczyków w jednym federalnym państwie mogło być w dalszym ciągu możliwe. Jednostronne zniesienie tej autonomii w 1980 r. uczyniło z państwa serbskiego bezsensowny a nawet szkodliwy podmiot w oczach większości mieszkańców Kosowa. Kosowo już od dawna tj. od września 1991 r. funkcjonowało jako niezależne państwo, posiadające swojego prezydenta, parlament i system szkolnictwa.

Jeżeli wtedy świat na czas zareagowałby uznając to państwo razem z innymi państwami-sukcesorami Jugosławii, nie powstałaby brutalna UÇK [Armia Wyzwolenia Kosowa], mieszkańcy Kosowa nie byliby skazani na uciekanie się do przestępczości jako źródła dochodu i nie byłoby powodu dla wybuchu wojny w 1999 r.

 
  
MPphoto
 
 

  Dimitrios Papadimoulis (GUE/NGL), na piśmie. – (EL) Osiem lat po wojnie prowadzonej przez NATO w Jugosławii, problem Kosowa nie tylko pozostaje nierozwiązany, ale jeszcze stał się trudniejszy. Kryterium „wymogów przed uzyskaniem statusu„ (tj. demokracja, powrót uchodźców, warunki wielokulturowego współistnienia etc. poprzedzające decyzję o statusie państwa) ustanowione w rezolucji ONZ nr 1244, co do zasady nie zostały spełnione. Niemniej jednak, administracja Busha skłaniała przywódców albańskich Kosowarów do jednostronnej deklaracji niepodległości, wiedząc co to oznacza dla pokoju i stabilności na Bałkanach, a także dla innych kwestii międzynarodowych. Wyrażając zgodę na nową misję w tym regionie, UE udziela poparcia tej polityce i przyczynia się do naruszenia rezolucji ONZ nr 1244 z 1999 r. Jednostronna deklaracja niepodległości Kosowa spowoduje destabilizacyjne reakcje łańcuchowe na Bałkanach Zachodnich i negatywny precedens dla wielu kwestii międzynarodowych. Musimy oprzeć rozwiązanie problemu na prawie międzynarodowym, nie faworyzując ani polityki na zasadzie dziel i rządź, ani miejscowych nacjonalistycznych i ekspansjonistycznych koncepcji, ani też zmian granic. W dalszym ciągu ufamy, że możliwe jest znalezienie dwustronnie zadawalającego rozwiązania w ramach ONZ opartego na prawie międzynarodowym. Jesteśmy zatem za kontynuacją negocjacji.

 
  
MPphoto
 
 

  Toomas Savi (ALDE), na piśmie. –Niefortunnym jest, że Unia Europejska jest podzielona w sprawie problemu Kosowa. Unia Europejska wzięła na siebie długotrwałe zobowiązanie zapewnienia stabilności na Bałkanach Zachodnich i będąc najbardziej wpływową ponadnarodową organizacją na kontynencie, powinna przekazywać czytelne stanowisko i mówić jednym głosem.

Pokój i bezpieczeństwo Kosowa powinny stanowić priorytet dla Unii Europejskiej, mając na uwadze, że Kosowo sąsiaduje z Byłą Jugosłowiańską Republiką Macedonii, państwem kandydującym do członkowstwa w UE i powinniśmy pełnić rolę głównego mediatora pomiędzy Serbią i Kosowem. Nie będzie to łatwe zadanie, jako że nie ma zgody w Unii, co do tego czy uznać niezależność Kosowa in corpore czy też nie.

Obecna niezdecydowana postawa Unii powoduje jedynie więcej zamieszania w Kosowie. Państwa członkowskie muszą znaleźć rozwiązanie wykraczające poza różnice, tak abyśmy mogli rozpocząć realizację podjętego zobowiązania w regionie.

 
  
MPphoto
 
 

  Csaba Sógor (PPE-DE), na piśmie. (HU) Byłem w Prištinie w niedzielę. Jest to rzadka możliwość dla nas, żeby być obecnym, jak państwo ogłasza niepodległość. Chciałem, ażeby moja obecność była przekazem: jeżeli decyzja ta jest bolesna dla wielu, została ona ogłoszona w okolicznościach, w których nie baliśmy się.

Niepodległość została ogłoszona w hotelu, w którym lata temu goście byli witani następującym napisem nad drzwiami „zakaz wstępu psom i Albańczykom”.

Proces prowadzący do niepodległości Kosowa nie został zainspirowany przez UE. Rozpoczęła go Serbia nie zapewniając obywatelom zamieszkującym jej terytorium podstawowych praw człowieka, praw indywidualnych i grupowych.

Demokratyczny Sojusz Węgrów w Rumunii (DAHR) jest zdania, że Rumunia powinna jak najszybciej uznać niepodległość Kosowa. Ci, którzy są niechętni, aby zaakceptować zaistniałą sytuację może mają nierozwiązany problem z mniejszościami w ich własnym kraju.

Od rozpoczęcia swojej działalności DAHR pragnął walczyć o prawa Węgrów w Transylwanii przy użyciu politycznych i parlamentarnych środków i odrzucając przemoc.

Teraz może stało się jasne dla wszystkich, że kwestia indywidualnych i grupowych praw tradycyjnych mniejszości narodowych nie może być jedynie wewnętrznym problemem danego kraju. Nadszedł czas, żeby powstało standardowe, stosowane powszechnie i zabezpieczające mniejszości porozumienie w ramach Unii Europejskiej (UE).

Podstawowym zadaniem Unii Europejskiej jest zaproponowanie pomocy w stabilizacji regionu w dziedzinie gospodarki i rozwoju społecznego, nie tylko dla Kosowa i Serbii, ale także w regionie całych Bałkanów Zachodnich.

 
  
MPphoto
 
 

  Alexander Stubb (PPE-DE), na piśmie. (FI) Panie przewodniczący, panie i panowie! Chciałbym przywitać serdecznie Kosowo jako jedno z europejskich państw. Deklaracja niepodległości była odważnym krokiem ze strony Kosowa. Teraz państwo to i jego obywatele muszą okazać taką samą odwagę i pewność siebie rozpoczynając budowę swojego wielokulturowego społeczeństwa.

Od długiego już czasu było oczywiste, że walka Kosowa o niepodległość zmierzała w jednym kierunku. Była to tylko kwestia czasu. Ostatecznym terminem niepodległości byłaby akcesja Serbii do Unii Europejskiej. Na szczęście nie trzeba było czekać tak długo. Kosowo było administrowane przez ONZ przez ostatnie 10 lat. Sytuacja w Kosowie jest zupełnie inna od sytuacji w innych regionach separatystycznych.

Najbliższe lata będą wymagały dalekowzroczności i mądrości ze strony przywódców Kosowa. Mam nadzieję, że wykażą się oni tymi cechami. Wojna, nienawiść etniczna i administracja państwa przez wspólnotę międzynarodową są doświadczeniami, z których należy wyciągnąć naukę. Najważniejszą rzeczą w tym momencie jest koncentracja na zbudowaniu stabilnego społeczeństwa obywatelskiego. Niezależność usuwa także niepewność, która wstrzymywała zarówno krajowe jak i zagraniczne inwestycje.

Plan Ahtisaariego stanowi świetne ramy dla początkowego etapu niepodległości państwa. Powodzenie jednak będzie możliwe jedynie wtedy, gdy przywódcy państwa i obywatele postrzegać będą budowę państwa jako ich własny projekt a nie jako zbiór zasad i regulacji narzuconych z zagranicy. Wspólnota międzynarodowa musi także zachować dystans i pozwolić społeczności Kosowarów i Serbów budować ich własny model wspólnego funkcjonowania. Istnieje prawie tak wiele przykładów wielokulturowych państw jak dużo jest państw w Europie. Kosowo nie jest w tym względzie wyjątkiem.

Raz jeszcze gratuluję Kosowarom i witam ich jako nowo niepodległe państwo.

 
  
MPphoto
 
 

  László Tőkés (NI), na piśmie. (HU) Deklaracja niepodległości Kosowa powoduje duże poruszenie w naszym regionie. Rumuńskie partie obecnie przygotowujące się do wyborów korzystają z okazji na wzbudzenie antywęgierskich nastrojów. Zawiązują one sojusz przeciwko Węgrom w Transylwanii, która co do wielkości jest podobna do Kosowa i posiada podobną populację do prowincji albańskiej.

„Głęboki niepokój” parlamentu rumuńskiego jest całkowicie bezzasadny i nieusprawiedliwiony. Rumunia nie powinna obawiać się Węgrów. Nasza wspólnota narodowa w Rumunii przestrzega rumuńskiej konstytucji i jedności terytorialnej.

Jednakże mamy też prawo oczekiwać, że na podstawie zasady „praw terytorialnych”, Rumunia będzie radzić sobie z sytuacją naszej wspólnoty narodowej w sposób europejski i zapewni osobistą autonomię Węgrom 1) oraz regionalną autonomię Transylwanii i innym regionom 2) na podstawie zasady samorządności stosowanej w Unii Europejskiej.

Zgodnie z zaleceniem Rady Europy 1609/2003 opartym na sprawozdaniu przeglądowym przyznajemy, że autonomiczne regiony sprzyjają rozwiązywaniu konfliktów i wzmacniają stabilność w Europie.

Chcielibyśmy także zwrócić waszą uwagę na fakt, że Rumunia może również skorzystać z tej nowej sytuacji, gdyż model autonomii Serbów z Kosowa mógłby stanowić rozwiązanie dla wspólnot rumuńskich mieszkających przy granicy w Serbii i na Ukrainie.

Biorąc to wszystko pod uwagę, byłoby wskazane, żeby Rumunia nie uzależniała pozytywnego rozstrzygnięcia od etno-politycznych uprzedzeń, ale żeby uznała możliwie najszybciej niepodległe Kosowo tak jak większość państw członkowskich Unii.

 
  
MPphoto
 
 

  Iuliu Winkler (PPE-DE), na piśmie. (HU) Z radością odnoszę się do aktywnego udziału Unii Europejskiej i przyjęcia odpowiedzialności za poszukiwanie rozwiązania dla Kosowa. Wyrażam także satysfakcję, że parlament w Kosowie przyjął odpowiedzialność za poszanowanie zasad demokracji, równości obywateli i ochrony mniejszości. Mam nadzieję, że solidarność będzie wzrastać pomiędzy państwami członkowskimi w Unii na rzecz skutecznego spełniania swojej roli w Kosowie. Solidarność pomiędzy państwami członkowskimi UE w związku z Kosowem powinna zamanifestować się poprzez jak najszybsze uznanie niepodległości Kosowa.

Unia Europejska musi wspierać Kosowo w jego dążeniu do tego, aby stało się europejskim demokratycznym państwem. Z zadowoleniem przyjmuję fakt, że Unia będzie kontynuować swoją empatyczną obecność, ponieważ w ten sposób może ona bezpośrednio przyczynić się do stabilności w regionie Bałkanów Zachodnich.

Jestem pewien, że serbska mniejszość w Kosowie będzie miała w pełni zagwarantowane prawa indywidualne i grupowe niezbędne dla niej, aby pozostać w państwie miejsca urodzenia.

Przyjęcie odpowiedzialności przez Unię Europejską w Kosowie jest budujące. Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja każdej mniejszości w Europie jest niepowtarzalna i nie ma ogólnych rozwiązań, ale Unia musi mieć swój udział w zapewnieniu indywidualnych i grupowych praw wspólnotom mniejszości używając swojego wpływu w celu wzmocnienia skuteczności demokratycznego dialogu i porozumienia politycznego pomiędzy większością i mniejszością.

Dla wspólnot mniejszości mieszkających w państwach członkowskich najważniejsze jest, ażeby zostały przyjęte uregulowania prawne ochrony mniejszości w Unii.

 

10. Siódma Rada Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych (debata)
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. − Kolejnym punktem porządku dziennego są oświadczenia Rady i Komisji w sprawie siódmej Rady Praw Człowieka ONZ.

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. Jestem zadowolony, że mam możliwość przemawiania do państwa na temat Rady Praw Człowieka.

Umieszczając ten punkt w porządku dziennym sesji plenarnej, Parlament Europejski potwierdził znaczenie, jakie Europa jako całość nadaje Radzie Praw Człowieka. Jest to centralny, ogólnoświatowy organ ds. ochrony praw człowieka. Unia Europejska jest stałym sprzymierzeńcem skutecznie działającej Rady Praw Człowieka. Bardzo ciężko pracowaliśmy, aby zapewnić, żeby w swej ostatecznej formie oferowała ona stałą podstawę dla szybkich i efektywnych reakcji na najpoważniejsze naruszenia praw człowieka.

Jak wiemy, w grudniu ubiegłego roku przyjęto ostateczny pakiet instytucjonalny dla Rady Praw Człowieka i obecnie Rada jest w pełni gotowa do działania. Szósta sesja Rady, która odbyła się we wrześniu i grudniu ubiegłego roku, doprowadziła do wielu ważnych rezultatów, które wymienię. Naszą ambicją jest kontynuacja tych prac podczas siódmej i ósmej sesji roboczej.

Siódma sesja odbędzie się w przyszłym miesiącu i będzie bardzo intensywna. Wraz z ósmą sesją, która odbędzie się w pierwszych tygodniach czerwca, poświęcona jest ona debacie nad rozszerzeniem mandatów 25 specjalnych sprawozdawców, regularnym sprawozdaniom sporządzanym przez specjalnych sprawozdawców oraz kilku niepokojącym sytuacjom naruszania praw człowieka w niektórych krajach w odniesieniu do pewnych tematów.

Z punktu widzenia Unii Europejskiej, rozszerzenie mandatów dla specjalnych sprawozdawców w odniesieniu do Birmy/Myanmar, Demokratycznej Republiki Konga, Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej i Somalii ma zasadnicze znaczenie dla siódmej sesji Rady Praw Człowieka.

Ponadto Unia Europejska będzie wykorzystywać wszelkie możliwości oferowane przez Radę, aby zwrócić uwagę na niepokojącą sytuację w zakresie praw człowieka w innych miejscach na świecie. W tym celu będzie ona zaangażowana w interaktywne dialogi z poszczególnymi specjalnymi sprawozdawcami i z Wysokim Komisarzem ds. Praw Człowieka.

Interaktywne dialogi są nowym bardzo ważnym instrumentem Rady, a Unia Europejska nadal będzie starać się go wzmacniać jako jeden z kluczowych środków oferowanych przez regularne sesje Rady, mających na celu rozwiązywanie kwestii indywidualnych.

Panie i panowie, jak wiecie, Słowenia na okres swej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej wpisała dialog międzykulturowy na jej listę priorytetów. Jesteśmy zatem zadowoleni, że kwestia ta zostanie potraktowana z należytą uwagą na siódmej sesji Rady Praw Człowieka.

Zaproszenie do udziału w sesji wysłane do Wysokiego Przedstawiciela ds. Sojuszu Cywilizacji, pana Sampaio, dowodzi silnego przekonania, że działania Sojuszu Cywilizacji pomagają we wzmocnieniu tolerancji religijnej, która jest także jednym z priorytetów Unii Europejskiej w zakresie praw człowieka.

Proszę pozwolić mi przedstawić bardzo ważne zmiany, jakie dokonały się w ramach Rady Praw Człowieka, mianowicie wprowadzenie powszechnego przeglądu okresowego, do którego Unia Europejska przywiązuje wielkie znaczenie. Instrument ten powinien być sposobem dokonywania przeglądu sytuacji w zakresie praw człowieka we wszystkich państwach członkowskich na tych samych warunkach. Członkowskie Unii Europejskiej, którzy będą objęci tym mechanizmem już od wiosny (kwiecień i maj), przeprowadzają obecnie przygotowania do tego przeglądu. Wciąż staramy się zapewnić temu procesowi maksymalną przejrzystość i efektywność. Metoda, za pomocą której będzie dokonywany ten przegląd okresowy, będzie miała znaczny wpływ na wiarygodność Rady Praw Człowieka jako całości.

 
  
MPphoto
 
 

  Benita Ferrero-Waldner, komisarz. −Panie przewodniczący! Z zadowoleniem przyjmuję tę możliwość zajęcia się przez Parlament tematem siódmej sesji Rady Praw Człowieka. Proszę pozwolić mi rozpocząć od przytoczenia stosownego według mnie kontekstu Rady Praw Człowieka.

Powiedziałem to już wcześniej, ale ważne, aby o tym pamiętać: Rada jest działaniem w toku. Staje się to jasne, gdy przyglądniemy się ostatniemu półtora roku jej działalności. Mimo chwiejnego startu, z głębokim podziałem w odniesieniu do kryzysu libańskiego, i środowiska negocjacyjnego, które nadal jest trudne dla Unii Europejskiej, osiągnięto znaczące rezultaty. Myślę tutaj w szczególności o innowacjach w zakresie obietnic dotyczących praw człowieka, składanych przez kandydatów w wyborach; możliwości przeprowadzania specjalnych sesji na temat pilnych sytuacji w zakresie praw człowieka, które są dużym postępem w stosunku do rytualnych corocznych sesji jej poprzedniczki, Komisji Praw Człowieka; rozwoju „dialogów interaktywnych” w ramach specjalnych procedur ONZ, które są prawdziwie publicznym miejscem skupiania uwagi na naruszeniach praw człowieka; i, wreszcie, przyjęciu bardzo ważnego pakietu instytucjonalnego na mocy konsensusu.

Przewodniczący Rady, ambasador Costea, był w Brukseli w ubiegłym tygodniu, aby dokonać przeglądu przygotowań Rady i Parlamentu do siódmej sesji. Opisał przygotowania Rady jako „powyżej oczekiwań, ale poniżej nadziei”. Może to brzmieć cynicznie, odzwierciedlając być może codzienną rzeczywistość prac ONZ, ale myślę, że nadaje to prawidłowy ton sytuacji. W Radzie dzieje się zarówno dobrze jak i źle, ale czyni ona postęp i w związku z tym jest na właściwej drodze.

Priorytety siódmej sesji obejmują zagadnienia od skutecznego zajęcia się pilnymi sytuacjami w zakresie praw człowieka - podwyższając standard, w odniesieniu do którego Rada powinna być oceniana - po dalsze wdrażanie reform instytucjonalnych. W odniesieniu do sytuacji w zakresie praw człowieka największe znaczenie ma kontynuacja specjalnej sesji w sprawie Birmy/Myanmar. Wśród innych priorytetów znajdują się naruszenia praw człowieka na Sri Lance i w Kenii, którymi także należy się zająć na tej sesji. Wdrażanie reform instytucjonalnych jest z pewnością tak samo ważne, biorąc pod uwagę ich wpływ na przyszły sukces Rady. Tutaj, uzgodnienie kryteriów wyboru członków Komisji Doradczej i wyznaczenie w sposób przejrzysty odpowiednio wykwalifikowanych kandydatów w odniesieniu do specjalnych mandatów proceduralnych, jakie mają być przedłużone, są kluczowymi kwestiami siódmej sesji.

Wreszcie, proszę pozwolić mi na przedstawienie kilku uwag dotyczących powszechnego przeglądu okresowego lub UPR (universal periodic review), gdyż pod taką nazwą jest on znany. Przewodniczący poinformował w tym tygodniu, że państwa podlegające przeglądowi podczas sesji w kwietni i maju poważnie traktują swe obowiązki. Mam nadzieję, że tak jest. Pierwsze sesje UPR prawdopodobnie nadadzą ton pozostałym. W związku z tym bardzo ważne jest, aby państwa członkowskie UE objęte przeglądem utorowały drogę dla szczerej krytyki w odniesieniu do przestrzegania praw człowieka. Nie powinno to być żadne piękne widowisko.

Ponadto dostrzegam ważną rolę Unii Europejskiej w sesjach dotyczących wyników UPR. UPR bardziej nic cokolwiek innego dotyczy wspólnoty międzynarodowej współpracującej z państwami podlegającymi przeglądowi w celu osiągnięcia konkretnej poprawy w zakresie praw człowieka, po przeprowadzeniu prawdziwej samoanalizy niepowodzeń i potrzeb. Komisja Europejska i państwa członkowskie nie powinny ociągać się w zapewnieniu pomocy technicznej w obszarach, które na nią zasługują, podczas tych sesji dotyczących wyników. Takie działanie dowiodłoby naszego rzeczywistego zaangażowania we wspieranie praw człowieka w ważnym publicznym otoczeniu.

 
  
MPphoto
 
 

  Laima Liucija Andrikienė (PPE-DE). - Panie przewodniczący! Parlament wysyła delegację na siódmą sesję Rady Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych. Delegacja ta będzie upoważniona do wyrażenia obaw Parlamentu w odniesieniu do prac Rady Praw Człowieka i podczas tej wizyty złoży sprawozdanie podkomisji praw człowieka.

Uważamy siódmą sesję Rady Praw Człowieka za kluczową, ponieważ będzie to pierwsza sesja, na której zostanie zbadany szeroki zakres zasadniczych kwestii w ramach nowych metod pracy wynikających z pakietu reform instytucjonalnych przyjętego w 2006 i 2007 r.

Wiarygodność Rady Praw Człowieka opiera się na wdrożeniu tych reform i mechanizmów, a naszym celem jest wzmocnienie zdolności Rady do zajmowania się naruszeniami praw człowieka na całym świecie, zwłaszcza w najpilniejszych przypadkach.

Doceniamy pozytywne wyniki Rady Praw Człowieka, a w szczególności rozwój w zakresie wdrażania powszechnego przeglądu okresowego i przeglądu specjalnych procedur, a także pozytywne osiągnięcia prezydencji Rady Praw Człowieka.

Z zadowoleniem przyjmujemy udział społeczeństwa obywatelskiego i obrońców praw człowieka, a także specjalne procedury, które znajdują się w centrum mechanizmu praw człowieka ONZ i odgrywają decydującą rolę, zwłaszcza w Radzie Praw Człowieka.

Jednocześnie potępiamy pewne decyzje Rady Praw Człowieka, takie jak nieprzedłużenie mandatów specjalnych sprawozdawców na Białorusi i na Kubie.

Czerpiąc lekcje z przeszłości, podkreślamy znaczenie konkursowych wyborów przeprowadzanych we wszystkich regionach, w celu zapewnienia rzeczywistego wyboru członkom ONZ. Powodem tego jest fakt, że ku naszemu ubolewaniu, dotychczas zostały wybrane niektóre państwa, w których przestrzeganie praw człowieka stanowiło problem.

Ponownie wzywam Radę, Komisję i państwa członkowskie do dalszego wywierania presji w celu ustanowienia kryteriów członkostwa w odniesieniu do wyborów do Rady Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych, w tym wydawania stałych zaproszeń w przypadku specjalnych procedur.

Mówiąc o zaangażowaniu UE, potwierdzamy aktywną rolę UE i jej państw członkowskich w pierwszym roku prac Rady Praw Człowieka. Dla UE bardzo ważne jest, aby zajmując się kwestiami praw człowieka, przemawiała jednym głosem, i wzywamy Komisję i Radę do przyjęcia wspólnego stanowiska, tak aby zapewnić, że państwa członkowskie będą automatycznie podpisywać i ratyfikować międzynarodowe instrumenty w zakresie praw człowieka.

Ostatnią, ale nie najmniej ważną kwestią jest ta, że UE powinna efektywniej wykorzystywać pomoc i wsparcie polityczne dla danych państw, tak aby zachęcić je do współpracy z Radą Praw Człowieka.

 
  
MPphoto
 
 

  Józef Pinior, w imieniu grupy PSE. - Panie przewodniczący! Rada Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych jest jedną z najbardziej interesujących dla Parlamentu Europejskiego obszarów w zakresie praw człowieka. Ściśle monitorujemy działalność Rady, a Parlament Europejski wysyła dwa razy w roku swe misje do Genewy.

Chciałbym przedstawić trzy uwagi. Po pierwsze, chciałbym wyrazić zadowolenie z pozytywnych osiągnięć prezydencji Rady i jednocześnie chciałbym podkreślić znaczenie wsparcia ze strony Unii Europejskiej, a także kandydatów o wysokich standardach prawości, w odniesieniu do wyborów nowej prezydencji Rady, jakie odbędą się w dniu 23 czerwca 2008 r.

Po drugie, chciałbym podkreślić, że specjalne procedury są w centrum mechanizmu praw człowieka Narodów Zjednoczonych, odgrywając decydującą rolę, zwłaszcza w Radzie Praw Człowieka, społeczeństwie obywatelskim i państwach demokratycznych. W szczególności, państwa UE muszą monitorować i wywierać presję na członków Rady, aby spełniali oni swoje obowiązki w zakresie wspierania praw człowieka.

Parlament Europejski musi potępić decyzje Rady dotyczące nieprzedłużenia mandatu specjalnych sprawozdawców na Białorusi i na Kubie. Z zadowoleniem powinniśmy przyjąć przedłużenie mandatów specjalnych sprawozdawców w Sudanie i niezależnych ekspertów w Liberii, na Haiti i w Burundi.

Po trzecie, wiele słusznej krytyki wobec Rady koncentruje się na niezadowalającym potraktowaniu szczególnych sytuacji w krajach. W szczególności jednostronna sympatia dla sprawy palestyńskiej i mordercze wysiłki państw islamskich doprowadziły Radę do zajęcia się konfliktem na Bliskim Wschodzie, ale istniała ciągła krytyka tylko jednego państwa - Izraela - pomijająca naruszenia popełnianie przez Hezbollah i niektóre frakcje palestyńskie. Wyzwanie polega na zbudowaniu woli politycznej członków Rady, aby skutecznie i w prawidłowy sposób rozwiązywały takie sytuacje.

 
  
MPphoto
 
 

  Hélène Flautre, w imieniu grupy Verts/ALE. - (FR) Panie przewodniczący! W przededniu siódmej Rady Praw Człowieka Parlament pragnie dać wyraz wsparcia, czujności i mobilizacji.

Rada jest jedynym organem międzynarodowym, który faktycznie walczy z naruszeniami praw człowieka, a w szczególności, który odpowiada na pilne sytuacje, na kryzysy w zakresie praz człowieka, ale także działa długookresowo, dzięki specjalnym sprawozdawcom i dialogowi interaktywnemu z organizacjami pozarządowymi. Rada jest instytucją jedyną w swoim rodzaju i jest trudnym punktem zwrotnym w historii. Jeden rok nie wystarczy, aby wykazać jej efektywność. Z drugiej strony może być to wystarczający okres, aby ją zdyskredytować i, jak wiemy, było wiele prób jej osłabienia i zmienienia kierunków jej działania.

Chciałabym najpierw wspomnieć o sytuacji pani Sigmy Huda, specjalnej sprawozdawczyni ds. handlu ludźmi. Przebywa ona w więzieniu w Bangladeszu, w żałosnych warunkach. Następnie, także w odniesieniu do specjalnych sprawozdawców, o wnioskach Komisji Doradczej będzie w końcu rozstrzygał ostatecznie przewodniczący. To dowodzi, jak znaczącą rolę on odgrywa, i chciałabym pogratulować wspaniałej pracy przewodniczącemu Costea, a jednocześnie zwrócić waszą uwagę na fakt, że zostanie on zastąpiony w czerwcu.

Dlatego też UE musi pozostać uważna i aktywna. Jej działania są decydujące. Dostrzegliśmy to w Gazie. Niezaangażowanie UE znacznie osłabia przekaz i samą Radę.

Jednakże kiedy UE podejmuje inicjatywę specjalnej sesji i przerzuca na nią cały swój ciężar, Rada rośnie i osiąga rezultaty. W tym celu państwa członkowskie muszą wzmocnić swe sojusze międzyregionalne, aby przekonać innych i zapobiec jakimkolwiek reakcjom blokującym, które wysłałyby Radę z powrotem do bolesnej sfery politycznej niepewności.

Wzywamy zatem nasze rządy do zintensyfikowania wysiłków i danie dobrego przykładu. Danie dobrego przykładu poprzez wyznaczenie niezależnego eksperta, kiedy rządy biorą udział w ocenie innego rządu w ramach UPR i przez postawę ich samych, otwartych na krytykę i samokrytykę, oraz danie przykładu w odniesieniu do wyboru nowych członków. Stałe zaproszenie do specjalnych procedur powinno być najważniejszym kryterium dla państw członkowskich UE.

 
  
MPphoto
 
 

  Richard Howitt (PSE). - Panie przewodniczący! Pochwalam tę rezolucję. W istocie pochwalam prace delegacji Parlamentu w Genewie, gdzie utrzymujemy nasze własne przedstawicielstwa UE, a także pracujemy z nimi w celu prowadzenia dialogu w państwami w innych regionach świata, dowodząc siły i solidarności Europy w zakresie przestrzegania praw człowieka i międzynarodowego prawa humanitarnego.

Jestem wdzięczny za włączenie moich poprawek do tekstu wspierającego zwołanie specjalnej sesji na temat przemocy wobec kobiet i za podpisanie i ratyfikację przez nasze kraje wszystkich instrumentów z zakresu praw człowieka. Wzywam do wsparcia przez Europę, w szczególności, przedłużenia mandatu specjalnego przedstawiciela ds. handlu i praw człowieka. Ale powracając do Gazy, chciałbym pochwalić w szczególności ustęp 34. Jest to stan oblężenia, a na ludzi w Gazie nałożone są średniowieczne wymogi. Dzisiaj uznamy to za wyraźne naruszenie praw człowieka. Jeśli nawet Tony Blair nie może zapewnić, aby Izrael zezwolił na import sprzętu w celu zatrzymania 40 000 litrów nieprzetworzonych odpadów ludzkich zatruwających dostawę wody, nadszedł czas, aby Europa zaczęła działać. Europejskie oddziały na mocy nowego mandatu mogą pomóc w ponownym otwarciu granic i, ponieważ obecnie zwracam się do was o wsparcie, kraje europejskie mogą osiągnąć porozumienie pomiędzy wszystkimi stronami w Radzie Praw Człowieka ONZ, aby dążyć do wprowadzenia w życie międzynarodowego prawa humanitarnego. My, jako Europa, możemy podjąć inicjatywę, jak zasugerowała prezydencja słoweńska na posiedzeniu podkomisji ds. praw człowieka w Brukseli w ubiegłym tygodniu. Możemy zaproponować wyważony tekst, który uznaje, że zarówno terrorystyczne ataki rakiet, jak i zbiorowe karanie blokad, stanowią naruszenie czterech konwencji genewskich. Czyniąc to możemy osiągnąć porozumienie w Genewie, które może mieć rzeczywisty wpływ na kryzys humanitarny krzywdzący ludzi w Gazie.

 
  
MPphoto
 
 

  Eija-Riitta Korhola (PPE-DE). - (FI) Panie przewodniczący! Krytyczne badanie starych mechanizmów i sposobów pracy oraz ustanowienie nowych praktyk tchnęło wiele nadziei w zdolność Rady Praw Człowieka do działania jako skutecznego organu, który skupia się na sposobie zajmowania się naruszeniami praw człowieka i zezwala na wyraźne objęcie sytuacji politycznych kompetencjami organów ONZ.

Wiarygodność Rady Praw Człowieka zależy także od posiadaczy nowych specjalnych mandatów proceduralnych, którzy mają być wyznaczeni w marcu. Niezmiernie ważne jest, aby kluczowymi czynnikami były: specjalistyczna wiedza, bezstronność, niezależność i obiektywizm.

Tak jak wiele innych osób obecnych tutaj, ja także chciałabym, aby w obecnej sytuacji decyzja Rady Praw Człowieka o nieprzedłużaniu mandatów specjalnych sprawozdawców w Białorusi i na Kubie została ponownie przemyślana. Państwa członkowskie UE także powinny podjąć próbę zagwarantowania, aby został przedłużony mandat niezależnego eksperta w Demokratycznej Republice Konga.

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. Chciałbym podziękować posłom za udział w tej debacie i przedstawienie swych poglądów, które niewątpliwie pomogą prezydencji Rady w jej przygotowaniach do siódmej sesji Rady Praw Człowieka.

Chciałbym w szczególności podkreślić, że stanowczo zgadzam się z oświadczeniem pani Andrikienė w odniesieniu do konieczności pojawienia się zjednoczonej Unii, mówiącej jednym głosem, na Radzie Praw Człowieka.

Chciałbym także zwrócić uwagę na fakt, że prezydencja także żywi nadzieję na dobrą współpracę z delegacją Parlamentu Europejskiego. Znaczenie roli Parlamentu Europejskiego we wspieraniu i ochronie praw człowieka jest bezsporne i dlatego też chciałbym, abyśmy jak najlepiej współpracowali z tym szanownym zgromadzeniem.

Chciałbym zakończyć stwierdzeniem, że siódma sesja Rady Praw Człowieka rozpocznie się posiedzeniem ministrów, które poprowadzi w imieniu prezydencji Rady Unii Europejskiej przewodniczący Rady ds. Ogólnych i Stosunków Zagranicznych, minister Dimitrij Rupel. W sesji będzie uczestniczyć wiele innych wysokich przedstawicieli, być może nawet Sekretarz Generalny Narodów Zjednoczonych.

 
  
MPphoto
 
 

  Benita Ferrero-Waldner, komisarz. −Panie przewodniczący! Unia Europejska jest bardzo ważną instytucją, która musi pójść we właściwym kierunku i poprowadzić w tym kierunku Radę Praw Człowieka.

Rada jeszcze sama nie dowiodła, że jest efektywnym organem zajmującym się prawami człowieka w ramach Narodów Zjednoczonych; to jest jasne. Jednakże, jak wcześniej powiedziałam, jest za wcześnie na dokonywanie ostatecznej oceny. W rzeczywistości uczynienie tego na tym etapie może nawet wstrzymać przyszły postęp. Dlatego ważne jest, aby wspólnota praw człowieka nadal wspierała Radę Praw Człowieka, aczkolwiek krytycznym okiem. W tym duchu, jestem zadowolona, że delegacja Parlamentu Europejskiego weźmie udział w siódmej sesji, aby dokonać bezpośredniej oceny.

Podobnie jak pani Andrikienė myślę, że Unia Europejska będzie musiała dokładać starań, aby przemawiać jednym głosem w tej kwestii. Modele głosowania członków UE w Radzie są bardzo zharmonizowane, a im bardziej są one zharmonizowane, tym ważniejszy jest nasz głos.

W odniesieniu do kryteriów członkostwa, dotychczas dowiedziono, że niemożliwe jest opracowanie takich kryteriów. Jednakże obietnice w odniesieniu do zobowiązań w zakresie praw człowieka będą istotnym krokiem w kierunku większej odpowiedzialności krajów kandydujących i, jak już wcześniej powiedziałam, jest to bardzo ważny krok.

W odniesieniu do specjalnych procedur, UE aktywnie walczy, aby przedłużyć istniejące mandaty i ustanowić nowe, które uważamy za konieczne.

Wreszcie, proszę pozwolić mi powiedzieć kilka słów o Białorusi i Kubie. Rada może być krytykowania za nieprzedłużenie mandatów dla tych krajów, ale był to kompromis konieczny w celu oszczędzenia pieniędzy innych krajów i zachowania mandatów tematycznych, których przeglądu obecnie się dokonuje. Podobnie jest w przypadku Sudanu. Godny ubolewania jest fakt utraty mandatu grupy eksperckiej w Darfurze, ale było to niestety nieuniknione w celu zachowania mandatu specjalnego przedstawiciela w Sudanie.

W związku z tym w celu osiągnięcia konsensusu Unia Europejska czasami musi być przygotowana na trudne kompromisy. Jednakże, ponownie, jako całość jesteśmy bardzo silnym motorem działania i instytucją w tym obszarze i musimy kontynuować prace w celu zapewnienia, że Rada Praw Człowieka rzeczywiście działa i podąża we właściwym kierunku. Parlament Europejski jest bardzo, bardzo silnym narzędziem, które może nam pomóc w podążaniu tą drogą.

 
  
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. − Debata została zamknięta.

Głosowanie odbędzie się w czwartek, 21 lutego 2008 r.

 
  
  

PRZEWODNICZY: DIANA WALLIS
Wiceprzewodnicząca

 

11. Tura pytań (Rada)
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. − Następnym punktem jest tura pytań (B6-0010/2008).

Do Komisji skierowano następujące pytania.

Pytanie nr 1 skierowane przez: Manuel Medina Ortega (H-1042/07)

Dotyczy: imigracji w związku ze szczytem UE-Afryka

Czy Rada może przedstawić informacje na temat środków proponowanych do przyjęcia w celu wdrożenia osiągniętych podczas ostatniego szczytu w Lizbonie porozumień pomiędzy UE a krajami Afryki w kwestii imigracji?

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. Podczas szczytu, który odbył się w dniu 9 grudnia ubiegłego roku w Lizbonie, uzgodniono, że zostanie ustanowione strategiczne partnerstwo obejmujące wszystkie obszary i kwestie wzajemnego zainteresowania.

Chciałbym w szczególności zwrócić uwagę na trzy ważne dokumenty, które zostały przyjęte podczas tego szczytu: deklarację lizbońską, wspólną strategię UE-Afryka i pierwszy plan działania. Ten pierwszy plan działania wspólnej strategii ustanawia partnerstwo pomiędzy Afryką a Unią Europejską w dodatkowych dziedzinach migracji, mobilności i zatrudnienia.

Partnerstwo pomiędzy Afryką a Unią Europejską w obszarach migracji, mobilności i zatrudnienia powinno zapewnić wyczerpujące rozwiązanie tych kwestii, których szczególnym celem jest stworzenie większej ilości i lepszej jakości miejsc pracy dla Afrykanów oraz lepsze kontrolowanie migracji.

W chwili obecnej właściwe organy Rady badają dalsze środki, jakie będą musiały być podjęte w oparciu o decyzje podjęte podczas szczytu w Lizbonie, oraz w oparciu o wspólną strategię UE-Afryka i pierwszy plan działania, w tym partnerstwo w dziedzinie migracji.

 
  
MPphoto
 
 

  Manuel Medina Ortega (PSE). - (ES) Pani przewodnicząca! Pytanie brzmi: jakiego rodzaju środki można rzeczywiście podjąć, ponieważ presja migracyjna na Europę wciąż jest bardzo silna w wyniku niebezpiecznej sytuacji społecznej i gospodarczej panującej w wielu państwach afrykańskich.

Szczególnym pytaniem, jakie chciałem postawić, jest to, czy Rada faktycznie posiada obecnie jakiś konkretny plan, ponieważ czas płynie, sytuacja w Afryce się nie poprawia, a w szczególności wiele krajów europejskich skarży się na niekontrolowaną imigrację i niezdolność instytucji europejskich do jej kontrolowania.

Co rzeczywiście robimy obecnie? Czego możemy oczekiwać w najbliższym czasie?

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. Panie Medina Ortega! Problem, o którym pan wspomniał, nie zostanie rozwiązany w najbliższym czasie. Sytuacja w Afryce w dziedzinie rozwoju gospodarczego, bezpieczeństwa i dobrobytu ludzi ma takie rozmiary, że może ona być rozwiązana tylko w długim okresie.

Długoterminowe rozluźnienie presji migracyjnej można osiągnąć tylko poprzez poprawę warunków życia na kontynencie afrykańskim. Szczyt nie może zaoferować rozwiązania wszystkich kwestii; w szczególności nie może dostarczyć szybkich rozwiązań. Jak wspomniałem, szczyt odbył się w grudniu, a debaty na temat środków, jakie muszą być przyjęte w celu wdrożenia osiągniętych na szczycie porozumień, rozpoczynają się dopiero teraz.

Mogę powiedzieć, że szczyt UE-Afryka ustanowił ramy dla wszystkich rozmów na temat zarządzania migracją, które były prowadzone podczas kilku konferencji pomiędzy Afryką i Unią Europejską. Szczyt UE-Afryka obecnie integruje proces Tripoli, proces Rabat i wszystkie inne procesy. Jest to pierwsze osiągnięcie, konsolidacja naszych wysiłków.

Chciałbym wspomnieć o zasadniczej właściwości polityki Unii Europejskiej w sprawie migracji w związku z Afryką. Zasadniczo próbujemy osiągnąć podejście całościowe. Jest to podejście, które obejmuje walkę z nielegalną migracją, wysiłki na rzecz poprawy zarządzania legalną migracją, zapobieganie handlowi ludźmi, lepszą kontrolę granic, a przede wszystkim rozwój krajów, z których pochodzi taka migracja. Tylko ten rozwój zapewni długookresowe rozwiązanie problemu presji migracyjnej, wobec której stoi Unia Europejska. Inne środki, jakie już wymieniłem, są w najlepszym wypadku rozwiązaniami krótkoterminowymi, które nie wykorzenią zasadniczego problemu, który sam pan wspomniał - problemu warunków panujących w krajach pochodzenia. Jest to zasadnicza siła napędowa migracji.

 
  
MPphoto
 
 

  Hubert Pirker (PPE-DE). - (DE) Gratuluję panu sposobu, w jaki postrzega pan tutaj sytuację i rozróżnia strategie średnio- i długoterminowe. Odwołał się pan do szczytu, który niebawem się odbędzie. Czy jest pan, jako urzędujący przewodniczący Rady, przygotowany do wezwania do zawarcia porozumienia przez wszystkie odpowiednie państwa w Afryce w sprawie ponownego przyjmowania nielegalnych imigrantów jako warunku pozytywnej współpracy, większego wsparcia gospodarczego i większego wsparcia innego rodzaju?

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. Polityka Rady w sprawie powrotu nielegalnych imigrantów jest dobrze znana. Jest to jedna z części składowych polityki migracyjnej Unii Europejskiej, która jest wdrażania wraz z partnerami afrykańskimi.

Pomoc na rozwój także jest aspektem polityki migracji, co oznacza, że musi ona być uwzględniona, a na politykę migracji także należy patrzeć z tego z punktu widzenia, ponieważ zajmuje się ona długoterminowym problemem tworzenia lepszych warunków w krajach, z których pochodzi migracja.

Szczerze mówiąc, nie chciałbym mówić o bezpośrednim zastosowaniu warunków dotyczących pomocy na rzecz rozwoju w odniesieniu do tych aspektów. Jest jednak faktem, że są one elementami całościowej polityki migracyjnej, które wciąż muszą być ze sobą wiązane i wzmacniane w przyszłości.

 
  
MPphoto
 
 

  Jörg Leichtfried (PSE). - (DE) Panie urzędujący przewodniczący! Jeśli istnieje obszar, w którym ludzie w Europie chcą, aby Unia Europejska ponosiła odpowiedzialność, jest to właśnie obszar nielegalnej imigracji i polityki imigracyjnej jako całości. Mimo że, moim zdaniem, Parlament i Komisja są bardzo aktywne w tym obszarze, nie jestem o tym przekonany w przypadku Rady. Powiedział pan, że każdy wie, co robi Rada w tym zakresie. Ja wiem, co ona robi - i robi ona wszystko, co w jej mocy, aby zapobiec stworzeniu bardzo ważnych kompetencji europejskich. To właśnie czyniła przez wiele lat. Chciałbym wiedzieć, co sprawia, że tak optymistycznie wierzy pan w to, że wszytko się zmieni, i jakie konkretne środki pan stosuje w celu wprowadzenia zmian.

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. Dziękuję za pytanie. Nie mogę się zgodzić, że Rada jest bierna w obszarze migracji. Przeciwnie, ostatnio, zwłaszcza w ubiegłym roku, Rada przywiązywała wielką wagę do migracji. Powinienem także wspomnieć, że Rada Europejska planuje odbyć podczas sesji grudniowej w tym roku debatę nad kwestią migracji. Oznacza to, że zostanie ona przedyskutowana na szczeblu najwyższym z możliwych.

Problem migracji jest rzeczywistym problemem Unii Europejskiej. Już wspomniałem o rozwiązaniach i wyznaczyłem kierunek, w którym powinniśmy podążać, aby je znaleźć. W szczególności mogę wspomnieć o dalszym wzmocnieniu FRONTEX-u (Europejskiej Agencji Zarządzania Współpracą Operacyjną na Zewnętrznych Granicach Państw Członkowskich Unii Europejskiej). Jest to także jeden z obszarów, w które zaangażowana jest Rada.

Istotne jest zajęcie się kwestią zapotrzebowania na migrację. Musimy lepiej zarządzać przepływami migracyjnymi i zmniejszyć drenaż mózgów z Afryki, ponieważ utrwala to złe warunki w dużych częściach kontynentu.

Rada jest zaangażowana w rozwój koncepcji mobilnego partnerstwa i okrężnej migracji i z tych powodów kontynuuje wypełnianie swych misji w krajach afrykańskich. Powinienem wspomnieć, że podczas naszej prezydencji zostanie zorganizowana misja do Nigerii i do Republiki Południowej Afryki. Rada jest aktywna i chce wnieść wkład w tę kwestię.

Jednakże faktem jest, że jest to obszar objęty trzecim filarem - obszar sprawiedliwości i spraw wewnętrznych - gdzie często trzeba przeprowadzać długie procedury w celu osiągnięcia konsensusu. Jeśli traktat lizboński zostanie ratyfikowany i wdrożony, będzie to obszar, w którym podejmowanie w przyszłości decyzji będzie procesem prostszym i szybszym.

 
  
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. − Pytanie nr 2 skierowane przez: Claude Moraes (H-1046/07)

Dotyczy: funduszy regionalnych po rozszerzeniu

Jakie Rada znalazła rozwiązanie kwestii redystrybucji funduszy regionalnych, która stała się konieczna po rozszerzeniu UE?

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. Chciałbym powiedzieć w odpowiedzi na pytanie pana Moraesa, że porozumienie międzyinstytucjonalne pomiędzy Parlamentem Europejskim, Radą i Komisją w sprawie dyscypliny budżetowej i prawidłowego zarządzania finansowego określiło ramy finansowe dla Unii Europejskiej i 27 państw członkowskich na lata 2007-2013. To porozumienie międzyinstytucjonalne zostało przyjęte w maju. W lipcu 2007 r. w oparciu o to porozumienie został przyjęty pakiet legislacyjny w sprawie polityki spójności. Krótko mówiąc, po rozszerzeniu w styczniu 2007 r. nie było potrzeby ponownego przydzielenia środków.

 
  
MPphoto
 
 

  Claude Moraes (PSE). - Powiedział pan o szerszej analizie funduszy strukturalnych, ale musi pan wiedzieć, że w ubiegłym tygodniu Eurostat opublikował dane statystyczne przedstawiające najbogatsze obszary w Unii Europejskiej oraz najbogatsze miasta. Obejmują one mój własny okręg wyborczy w Londynie, jednak mieszkam w części Londynu, która zalicza się do najbiedniejszych obszarów Zachodniej Europy, jeśli chodzi o ubóstwo dzieci itp.

Moje pytanie do pana tak naprawdę brzmi: czy nadal będzie pan uwzględniał fakt, że nawet w najbogatszych obszarach, jak Londyn czy Frankfurt, wciąż są przestrzenie ubóstwa, które zostały pominięte, a nie powinny, ponieważ w pełni słusznie pomagamy najbiedniejszym częściom Europy?

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. Dziękują za to dodatkowe pytanie. Myślę, że teraz lepiej rozumiem pierwotne pytanie dotyczące wpływu rozszerzenia na fundusze regionalne, na które udzieliłem odpowiedzi, że nie było żadnego wpływu, ponieważ środki zostały właściwie rozdzielone przed rozszerzeniem.

Dodatkowe pytanie jest jednak także uzasadnione. Pytanie dotyczy tego, czy takim zjawiskiem należy zająć się w ramach polityki regionalnej. Zamożnym regionom należy być może zezwolić lub zobowiązać je do czynienia większych wysiłków w celu wyeliminowania obszarów ubóstwa. Regiony zamożne prawdopodobnie mogą to czynić łatwiej niż te mniej bogate.

Krótko mówiąc, musimy uwzględnić koncepcję polityki regionalnej i środków regionalnych w ramach Unii Europejskiej. Nie ma to wpływu na rzeczywiste istnienie problemu, jak pan podkreślił.

 
  
MPphoto
 
 

  Danutė Budreikaitė (ALDE). - (LT) Panie przewodniczący, panie ministrze! Chciałabym pana zapytać, czy posiada pan jakieś informacje, jakieś dane statystycznie, aby wykazać, w jaki sposób fundusze strukturalne przyznane nowym państwom członkowskim, a może nawet starszym państwom członkowskim, wpłynęły na wzrost PKB. Badanie przeprowadzone w moim kraju, na Litwie, wykazały, że to nie pomoc strukturalna, ale rozwój jednolitego rynku i rynku wewnętrznego miały największy wpływ na wzrost gospodarczy. Czy jest pan w stanie dostarczyć takich danych statystycznych? Dziękuję.

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. Nie, szanowna posłanko, nie posiadam tutaj takich danych statystycznych. Jednakże mogę powiedzieć dwie rzeczy.

Po pierwsze, wspólny rynek jest korzystny dla wszystkich państw członkowskich, zarówno starych jak i nowych, i dla wszystkich innych państw, które są związane ze wspólnym rynkiem. Nie ma co do tego wątpliwości i można to dostrzec w sprawozdaniu Komisji Europejskiej z 2006 r. zatytułowanym „Rozszerzenie, dwa lata później”, które wymienia i ocenia korzystne skutki poszerzonego wspólnego rynku i innych aspektów.

W odniesieniu do funduszy strukturalnych sytuacja przedstawia się następująco: ważna jest nie tylko ilość środków przeznaczonych na szczególne cele w ramach funduszy strukturalnych, ale także jakość wykorzystania tych środków. Dlatego też uważam, że środki te, jeśli są stosowane prawidłowo, przyczyniają się do wyższego dochodu per capita w danym kraju.

 
  
MPphoto
 
 

  Jim Higgins (PPE-DE). - Pan minister miał bardzo długi dzień, a zatem tylko mu zasugeruję, aby przyjrzał się z punktu widzenia funduszy strukturalnych i funduszu spójności przykładowi Irlandii, gdzie fundusze strukturalne i fundusz spójności odegrały najważniejszą rolę w przekształceniu gospodarki trzeciego świata w celtyckiego tygrysa. Przykład ten dowodzi, czego można dokonać. Trzy z czterech nóg tygrysa celtyckiego zostały dostarczone przez fundusze strukturalne, fundusz spójności i inne fundusze Unii Europejskiej.

Życzymy powodzenia nowym państwom członkowskim i życzymy wam powodzenia w waszej prezydencji.

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. Chciałbym tylko skomentować. Został podany przykład Irlandii. Panie Higgins, ma pan prawdopodobnie całkowitą rację. Irlandia jest przykładem modelowym tego, jak właściwe i skutecznie stosowanie funduszy strukturalnych i spójności może przyczynić się do szybszego rozwoju.

Kiedy mówię, że Irlandia jest modelowym przykładem, jestem całkowicie poważny. Inaczej mówiąc, wiele krajów, w szczególności te, które przystąpiły do Unii Europejskiej w 2004 r. i 2007 r., czyni wszystko, co w ich mocy, aby przejąć irlandzkie doświadczenia i „know-how”, wykorzystując te fundusze, w celu dorównania sukcesowi Irlandii.

 
  
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. −

Pytanie nr 3 skierowane przez: Marie Panayotopoulos-Cassiotou (H-1048/07)

Dotyczy: „flexicurity” w pracy

Jakie środki Rada zamierza podjąć w najbliższej przyszłości, aby uregulować pozostałe kwestie związane ze stosunkami pracy oraz wesprzeć idee flexicurity?

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. W grudniu 2007 r. w oparciu o obszerne badania przeprowadzone przez instytucje europejskie, a także przez partnerów społecznych, komisja przyjęła decyzje w sprawie ośmiu wspólnych zasad związanych z „flexicurity”. Zasady te zostały potwierdzone przez Radę Europejską.

Rada zauważyła w tych decyzjach, że wspólne zasady powinny przyczynić się do wdrożenia nowego cyklu strategii lizbońskiej. Ostatnio, Komisja przedstawiła wniosek w sprawie zintegrowanych wytycznych na lata 2008-2010. Możemy oczekiwać od Rady, ze zwróci szczególną uwagę na „flexicurity” w debatach nad tym wnioskiem, które już się rozpoczęły.

Odpowiedzialność za wdrożenie zintegrowanych wytycznych pozostanie w rękach państw członkowskich. Oczekuje się, że składając sprawozdania Radzie i Komisji w zakresie wdrażania tych wytycznych, będą one odwoływać się do regulacji w sprawie „flexicurity”.

Rada jest zdania, że konieczne jest podniesienie świadomości obywateli w odniesieniu do polityki w zakresie „flexicurity” i znaczenia tej polityki w reformowaniu europejskich modeli gospodarczych i społecznych. W związku z tym w swojej decyzji Rada wezwała Komisję do wzniecenia inicjatywy publicznej w celu umożliwienia odpowiednim grupom interesów na rynku pracy łatwiejszego przyjęcia wspólnych zasad. Rada zwróciła się także do Komisji o regularne informowanie jej w zakresie omawianych środków.

W odniesieniu do dwóch ważnych wniosków legislacyjnych w zakresie warunków pracy - mówię o dyrektywie w sprawie czasu pracy i dyrektywie w sprawie zatrudnienia czasowego - prezydencja słoweńska jest przygotowana do kontynuowania prac w tej kwestii. Ze względu na trudności w osiągnięciu jednomyślności wśród państw członkowskich wciąż dokonujemy oceny kolejnych możliwych procedur związanych z tym prawodawstwem. Należy wspomnieć w tym względzie, że Europa ma wiele różnorodnych tradycji w zakresie regulowania warunków pracy. Państwom członkowskim udało się jednak osiągnąć względnie szybko porozumienie w sprawie wspólnych zasad w zakresie „flexicurity”, mimo, że ostrzegały one, iż te zasady będą musiały być dostosowane do szczególnych warunków panujących w każdym państwie członkowskim.

Wszytko to wskazuje, że porozumienie będzie trudniejsze do osiągnięcia w przypadku poszukiwania rozwiązania w formie wiążącego prawodawstwa mającego zastosowanie do wszystkich rynków pracy w Unii.

 
  
MPphoto
 
 

  Marie Panayotopoulos-Cassiotou (PPE-DE). - (EL) Pani przewodnicząca! Obywatele każdego państwa członkowskiego - pracodawcy i pracownicy - podlegają presji w zakresie warunków pracy. W wielu przypadkach jest to z pewnością spowodowane globalizacją, ale wynika to także z otwartych metod koordynacji, które Unia Europejska wdraża od wielu lat.

Podnosimy zatem zastrzeżenie wobec wniosków dotyczących reformy systemów ubezpieczeń i innych środków opartych na otwartej metodzie koordynacji.

Czy Rada zamierza zaproponować środki strukturalne w celu poprawy warunków pracy na szczeblu europejskim, aby usunąć silny sprzeciw i protesty, jakie oglądamy w telewizji we wszystkich państwach członkowskich?

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. Oczywiście Rada zamierza kontynuować i zwiększać swe wysiłki mające na celu poprawę warunków na rynku pracy. Często mówi się, że poprawa elastyczności na rynku pracy oznacza zmniejszenie bezpieczeństwa socjalnego, ale tak nie jest. Istota koncepcji „flexicurity”, lub bezpiecznej elastyczności, jest właśnie taka. Rada jest przekonana, że jest to jedyny poprawny kierunek postępowania w kontekście globalizacji, który obejmuje wiele kwestii.

Liczy się nie tylko poprawa elastyczności na rynku pracy, która nigdy nie powinna odbywać się ze szkodą dla bezpieczeństwa socjalnego; istnieje cały zestaw innych środków, takich jak uczenie się przez całe życie, lepszy rozwój zasobów ludzkich i inne aspekty „flexicurity”.

Krótko mówiąc, Rada zamierza kontynuować swe działania w tym zakresie i będzie to jedna z najważniejszych kwestii poddanych debacie na marcowej sesji Rady Europejskiej, w ramach nabierania rozpędu na nowym etapie strategii lizbońskiej.

 
  
MPphoto
 
 

  Hubert Pirker (PPE-DE). - (DE) Jak sugeruje słowo „flexicurity”, ideałem jest połączenie elastyczności i bezpieczeństwa. Dzisiaj rano odbyła się debata na ten temat, a Parlament zasugerował, aby wprowadzono w państwach członkowskich płacę minimalną zgodną z ich minimalnymi standardami. Jakie działania podejmie prezydencja w celu zagwarantowania, że płaca minimalna zostanie w rzeczywistości wdrożona w przewidywalnej przyszłości w poszczególnych państwach członkowskich?

 
  
MPphoto
 
 

  Mairead McGuinness (PPE-DE). - Czy mogę zwrócić się o skomentowanie nieco dokładniej kwestii, jaką pan przedstawił, mówiąc, że chciałby pan podnieść świadomość i wzniecić inicjatywę publiczną w odniesieniu do całej kwestii „flexicurity”. Moje odczucie jest takie, że pracownicy prawdopodobnie znają część „flexi” (elastyczność) bardzo dobrze, ale nieco mniej wiedzą na temat bezpieczeństwa w tym nowym otoczeniu pracy.

Ponadto, w odniesieniu do kwestii płacy minimalnej: pochodząc z kraju, w którym istnieje płaca minimalna, uważam, że jej celem jest zapewnienie każdemu płacy minimalnej.

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. Po pierwsze, moja odpowiedź na pytanie pana Pirkera. W chwili obecnej nie istnieje żaden konsensus w Radzie, czyli Rada nie posiada wspólnego stanowiska w odniesieniu do płacy minimalnej, a zatem na tym etapie prezydencja nie planuje podjęcia żądnych specjalnych inicjatyw w tym zakresie.

Po drugie, moja odpowiedź na pytanie pani McGuinness. Wspomniałem o wniosku Rady, czyli wezwaniu Komisji do wzniecenia inicjatywy publicznej w celu wytłumaczenia wszystkim zainteresowanym grupom na rynku pracy ośmiu wspólnych zasad i ułatwienia wszystkim zaakceptowanie tych zasad, które zostały przyjęte w grudniu ubiegłego roku.

Jednocześnie Rada wezwała Komisję do regularnego informowania jej o odpowiednich środkach. Rada zwróciła się do Komisji do działania w sposób szczególny i obecnie oczekujemy pewnych informacji zwrotnych ze strony Komisji.

 
  
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. −

Pytanie nr 4 skierowane przez: Gay Mitchell (H-1050/07)

Dotyczy: misji UE w Czadzie

Czy Rada wyda oświadczenie na temat misji UE w Czadzie, a w szczególności obecnej sytuacji w zakresie bezpieczeństwa na tym obszarze? Czy Rada zapewni, że dostępny jest wszelki sprzęt konieczny dla tej trudnej misji? W jaki sposób Rada koordynuje z ONZ w kontekście długookresowym sytuację w tym regionie?

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. Proces formowania sił zbrojnych europejskiej misji do Czadu, który nie przebiegał łagodnie, został zakończony w dniu 11 stycznia tego roku w takim stopniu, że dowódca był zdolny do zalecenia rozpoczęcia operacji. W dniu 28 stycznia Rada potwierdziła plan operacyjny, tak zwany „plan-o”, i wydała decyzję w sprawie rozpoczęcia działań.

Jak wiemy, operacją tą dowodzi irlandzki generał Patrick Nash. Siły zbrojne składają się z 3 700 żołnierzy pochodzących z 14 państw członkowskich. Siły te zostały stworzone, wyposażone i wyszkolone w celu wypełnienia w sposób satysfakcjonujący misji w trudnym otoczeniu. Zasady użycia sił zbrojnych są surowe i zgodne z mandatem ustanowionym w rozdziale VII Karty Narodów Zjednoczonych.

Jak wszyscy wiemy, mandat ten został wydany w rezolucji 1778 Rady Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych. Operacja Unii Europejskiej, zwana operacją EUFOR Czad-Republika Środkowej Afryki, będzie prowadzona przez rok od dnia deklaracji początkowej zdolności operacyjnej i będzie neutralna i bezstronna.

Planowanie było prowadzone od początku w ścisłej współpracy z Narodami Zjednoczonymi. W celu zapewnienia przejrzystości, skuteczności i możliwości zmiany środków, zostały ustanowione stosowne mechanizmy koordynacji na wszystkich szczeblach, w Nowym Jorku i Brukseli, w kwaterach głównych w Paryżu i na miejscu.

Po ostatnich konfliktach pomiędzy siłami rządowymi i grupami czadyjskich rebeliantów sytuacja w zakresie bezpieczeństwa w Czadzie jest teraz bardziej stabilna. Rozmieszczenie misji UE jest kontynuowane i oczekujemy, że EUFOR osiągnie swą początkową zdolność operacyjną do połowy marca.

Proszę pozwolić mi wspomnieć o pewnych decyzjach wydanych przez Radę na ostatniej sesji w poniedziałek, przedwczoraj. Rada wyraziła głębokie zaniepokojenie w odniesieniu do regionalnego rozprzestrzeniania się konfliktu w Darfurze i prób obalenia rządu czadyjskiego. Poparła ona wezwanie Unii Afrykańskiej i Narodów Zjednoczonych do przestrzegania suwerenności, jedności narodowej i integralności terytorialnej Czadu.

Rada stwierdziła, że ostatnie wydarzenia uwydatniły konieczność rozmieszczenia misji we Wschodnim Czadzie, gdzie jej działalność powinna wzmocnić bezpieczeństwo. Rada podkreśliła także, że stosując się do wymogów mandatu misja będzie bezstronna, neutralna i niezależna.

Zakończę stwierdzeniem, że Rada będzie ściśle kontrolować sytuację w zakresie bezpieczeństwa w Czadzie i Zachodnim Darfurze na wszystkich szczeblach, a także oceniać konsekwencje tej sytuacji dla misji EUFOR-u.

 
  
MPphoto
 
 

  Gay Mitchell (PPE-DE). - Panie urzędujący przewodniczący! Nie odpowiedział pan na moje pytanie, które brzmiało właściwie, czy może pan zapewnić, że dostępny jest sprzęt konieczny do wypełniania tej trudnej misji. Czy mógłby pan odpowiedzieć na to pytanie i dać nam taką gwarancję?

Jak pan powiedział, dowodzi nią irlandzki oficer sił zbrojnych, generał porucznik Nash, i dzisiaj wieczorem 50 członków elity irlandzkiej armii komandosów opuści Dublin, a za nimi w najbliższej przyszłości podąży wiele innych irlandzkich oddziałów wojskowych.

Czy będzie wystarczające wsparcie logistyczne? Czy mają oni opiekę medyczną, jakiej potrzebują, i czy zapewni pan, jak zapytałem w moim pytaniu, że dostępny jest wszelki sprzęt konieczny do wypełniania tej trudnej misji?

Życzę irlandzkim komandosom i wszystkim żołnierzom, którzy tam są, boskiej szybkości i ochrony w wykonywaniu ich trudnego zadania.

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. Powinienem podkreślić, że zasadniczo wyposażenie jednostek jest obowiązkiem każdego państwa członkowskiego, które wysyła jednostki na misję.

Szanowny pośle, zwraca się pan o zapewnienie, którego Rada nie może udzielić, ponieważ nie jest ona odpowiedzialna za każde indywidualne państwo członkowskie. Mogę jedynie powtórzyć to, co powiedziałem we wprowadzeniu, czyli, że proces formowania sił zbrojnych został pomyślnie zakończony. Było to trudne zadanie, ale w końcu zakończył się pomyślnie do tego stopnia, że dowódca misji zalecił, że misja może się rozpocząć.

 
  
MPphoto
 
 

  Jörg Leichtfried (PSE). - (DE) Uważam, że misja ta jest co do zasady dobra ideą - o ile jest prowadzona profesjonalnie - ponieważ dąży ona do realizacji dokładnie tych celów, którymi zajmowaliśmy się w debacie na temat migracji, jakiej wysłuchaliśmy wcześniej, czyli stworzenia bezpiecznych warunków tam, skąd pochodzą imigranci. A zatem nie mogę po prostu zrozumieć, że niektórzy populiści z obłudnego austriackiego prawego skrzydła są przeciwko misji. Jednakże tym, co mnie już teraz martwi, jest to, co jest stałym tematem debaty, czy w szczególności armia francuska będzie postępować w tej misji w sposób neutralny w stosunku do stron sporu. Chciałbym się dowiedzieć, jakie ma pan informacje na ten temat i jak pan zapewni, że misja pozostanie całkowicie neutralna w stosunku do wszystkich stron sporu. Chciałbym także skorzystać z możliwości, aby życzyć żołnierzom, którzy tam są, wszystkiego najlepszego.

 
  
MPphoto
 
 

  Colm Burke (PPE-DE). - Mam pytanie dotyczące kontaktu z grupami, które sprzeciwiają się rządowi. Nie mówię o grupach rebeliantów, ale innych grupach, które sprzeciwiają się rządowi. Czy poczyniono jakieś wysiłki w celu ich uwzględnienia ich opinii, tak abyśmy mieli bardziej jednolite podejście do misji ONZ, która będzie prowadzona w Czadzie, lub misji Unii Europejskiej, która będzie prowadzona w Czadzie?

Wydaje się, że wszystkie dotychczasowe kontakty ograniczały się do rządu. Zastanawiam się, czy krokiem naprzód nie mogłoby być uwzględnienie opinii osób, które mogą sprzeciwiać się rządowi, a które nie są zaangażowane w grupy rebeliantów.

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. W odpowiedzi na pytanie na temat neutralności mogę tylko powiedzieć, że Rada ponownie postanowiła w poniedziałek, przedwczoraj, że jednostki UE w Czadzie będą bezstronne, neutralne i niezależne. Moim zdaniem, stwierdzenie to obejmuje odpowiedź na pytanie w sprawie neutralności poszczególnych jednostek zaangażowanych w tę operację. Cała operacja jest neutralna, bezstronna i niezależna.

Dostarcza ono także odpowiedzi na pytanie dodatkowe, które zostało następnie postawione. To nie jest operacja mająca na celu rekrutację zwolenników. To jest operacja, która powinna w bezstronny i neutralny sposób zagwarantować bezpieczeństwo w regionie, w którym zostanie przeprowadzona. Nie powinna ona zmierzać do znalezienia jakiegoś sojusznika. Powtarzam, jest to operacja neutralna i bezstronna, której zadaniem jest zagwarantowanie bezpieczeństwa w regionie objętym jej mandatem.

 
  
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. − Pytanie 5 skierowane przez: Colm Burke (H-1052/07)

Dotyczy: Birmy

W odniesieniu do wyznaczenia pana Piero Fassino na stanowisko specjalnego wysłannika UE do Birmy w celu wsparcia misji dobrych usług ONZ i biorąc pod uwagę ważną rolę ASEAN, Indii i Chin w związku z Birmą, do jakich rezultatów doprowadziły ostatnie spotkania pana Fassino z Chińczykami i innymi narodami azjatyckimi?

Zgodnie z konkluzjami Rady UE ds. Ogólnych i Stosunków Zewnętrznych z dnia 15 października Rada potwierdziła w dniu 14 grudnia, że UE jest gotowa do dokonania przeglądu, zmiany i dalszego wzmocnienia środków restrykcyjnych przeciwko rządowi Birmy, w świetle rozwoju sytuacji na miejscu. Jakie dalsze środki restrykcyjne Rada rozpatruje (zważywszy że te, które są obecnie stosowane, mają raczej minimalny wpływ) i czy Rada może określić termin ich wdrożenia?

Według ostatniej wizyty rozpoznawczej, przeprowadzonej przez organizację pozarządową Christian Solidarity Worldwide (CSW) na granicy tajsko-birmańskiej, ilość osób zabitych przez armię birmańską podczas tłumienia we wrześniu pokojowych protestów była dużo wyższa niż oficjalne statystyki. Mnisi i cywile, którzy uciekli z Birmy od września, przekazali CSW sprawozdania z pierwszej ręki na temat brutalności reżimu przeciwko ruchowi demokratycznemu. CSW dowiedziała się, że w trakcie protestów w Birmie mogły zostać zabite setki osób, a praca przymusowa i gwałty nadal są powszechne w obszarach etnicznych. Jak odpowie Rada na to sprawozdanie? Według Rady UE jest zdecydowana, aby pomagać ludziom w Birmie/Myanmar w posuwaniu się naprzód po ścieżce demokracji, bezpieczeństwa i dobrobytu. Jak Rada proponuje to w szczególności robić?

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujących przewodniczący Rady. Powinienem wspomnieć na początku, że w dniu 6 listopada ubiegłego roku Wysoki Przedstawiciel Unii Europejskiej ds. Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa, Javier Solana, wyznaczył Specjalnego Wysłannika ds. Birmy/Myanmar, aby podkreślić znaczenie, jakie Unia Europejska nadaje zmianom demokratycznym, pojednaniu, poprawie przestrzegania praw człowieka i rozwojowi kraju.

Na mocy tego mandatu specjalny wysłannik, pan Fassino, zwrócił się o spotkanie ze specjalnym doradcą Narodów Zjednoczonych, panem Gambari, a także przeprowadził konsultacje z kluczowymi partnerami Unii Europejskiej.

W listopadzie ubiegłego roku, przy okazji szczytu UE-ASEAN w Singapurze, specjalny wysłannik spotkał się z przedstawicielem krajów ASEAN. W grudniu pojechał także na pierwszą misję do Chin. Spotkał się z przedstawicielami Birmy oraz jej sąsiadami w Rzymie i podczas wizyt w siedzibach Narodów Zjednoczonych w Genewie i Nowym Jorku, a także spotka się z ich przedstawicielami w Brukseli.

Konsultacje i kontakty polityczne i dyplomatyczne nawiązane przez specjalnego przedstawiciela będą kontynuowane w najbliższy miesiącach. Szczególną uwagę poświęci się mediacjom prowadzonym przez Narody Zjednoczone oraz "grupę przyjaciół" Narodów Zjednoczonych.

Na poniedziałkowej sesji Rada ds. Ogólnych i Stosunków Zewnętrznych z zadowoleniem przyjęła prace specjalnego wysłannika, pana Fassino, w zakresie koordynacji wysiłków dyplomatycznych Unii Europejskiej i jej azjatyckich partnerów i potwierdziła jego rolę we wspieraniu i promowaniu misji Narodów Zjednoczonych.

Powinienem podkreślić, że jakiś czas temu Unia Europejska przyjęła całościowe wspólne stanowisko, które obejmuje embargo na broń nałożone na Birmę oraz ograniczenia podróżowania i zamrożenie aktywów w odniesieniu do dużej liczby obywateli birmańskich powiązanych z wojskiem i rządem.

W listopadzie 2007 r. Rada przyjęła surowsze sankcje w celu wzmocnienia istniejących środków i ustanowienia nowych, w szczególności środków dotyczących działań ekstradycyjnych. Jak przewidywano, Rada zbada skutki, skuteczność, trwałość polityczną i praktyczną wykonalność możliwych dalszych restrykcji.

Rada otrzymuje i analizuje informacje uzyskiwane od swych partnerów i wielu przedstawicieli organizacji rządowych na temat ich doświadczeń z surowszymi sankcjami.

Rada zauważyła, że niektóre państwa członkowskie Unii Europejskiej i Komisja zwiększyły ostatnio pomoc na rzecz Birmy i birmańskich uchodźców znajdujących się w krajach sąsiadujących. Unia Europejska byłaby przygotowania do zagwarantowania dodatkowej pomocy Birmie/Myanmar. Z uwagi na to wzywa władze birmańskie do przyjęcia dalszych środków w celu demokratyzowania kraju i osiągnięcia pojednania narodowego.

Oficjalne ogłoszenie referendum konstytucyjnego, które powinno odbyć się w maju tego roku, a w szczególności wielopartyjne wybory w 2010 r., są zdaniem Rady krokiem we właściwym kierunku.

 
  
MPphoto
 
 

  Colm Burke (PPE-DE). - Jest to tylko kontynuacja pana odpowiedzi na tę bardzo skomplikowaną kwestię, którą bardzo doceniam.

Chciałbym podnieść tylko dwa związane z nią zagadnienia. Po pierwsze, Sekretarz Generalny Narodowej Unii Karenów (KNU) został zamordowany w jego domu w Tajlandii w dniu 14 lutego. Rozumiem, że organizacja Christian Solidarity Worldwide odwiedziła go dwa dni wcześniej. Jaką presję wywarliśmy na Tajlandię, aby ścigała mordercę? Rozumiem, że wykonanie morderstwa rozkazał reżim w Birmie.

Po drugie, rozumiem, że uchodźcy przybywający do Malezji byli bardzo źle traktowani. W rzeczywistości niektóre kobiety urodziły dzieci w areszcie lub w więzieniu. Jaką presję wywarliśmy zarówno na Tajlandię, jak i na Malezję, w związku z tą kwestią?

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. Rada nie dyskutowała nad tą kwestią ani w odniesieniu do Tajlandii ani Malezji. Przekażę pańskie pytanie Radzie.

 
  
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. −

Pytanie nr 6 skierowane przez: Jim Higgins (H-1056/07)

Dotyczy: ruchu demokratycznego w Birmie

W związku z ostatnim brutalnym stłumieniem pokojowego protestu ulicznego w Birmie, czy Rada mogłaby powiedzieć, jakie działania podejmuje w celu zapewnienia, aby działania demokratyczne były chronione i aby junta wojskowa pracowała na rzecz pokojowego i szybkiego przejścia do otwartej demokracji, i czy wygłosiła oświadczenia dotyczące powrotu osób zaginionych w Birmie, w tym mnichów, których miejsce pobytu od momentu ostatnich protestów jest nieznane?

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. Jak wspomniałem w poprzedniej odpowiedzi, Rada ściśle kontroluje sytuację w Birmie/Myanmar i otrzymuje sprawozdania z różnych źródeł.

UE wraz z innymi krajami odpowiedziała na demonstracje, jakie miały miejsce w sierpniu i wrześniu ubiegłego roku, i na brutalne stłumienie tych pokojowych demonstracji, w celu okazania solidarności z narodem birmańskim. Ponadto, przyjęła ona surowsze środki restrykcyjne, wymierzone przeciwko tym, którzy są odpowiedzialni za przemoc i ogólny polityczny impas oraz warunki panujące w kraju. Jak wcześniej wspomniano, z uwagi na trudne warunki życia społeczeństwa i ze względu na dużą liczbę uchodźców, niektóre państwa członkowskie i Komisja zwiększyły pomoc na rzecz Birmy, a także uchodźców birmańskich w krajach sąsiadujących.

Ponadto, Unia Europejska znalazła się wśród inicjatorów posiedzenia Rady Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych w październiku 2007 r., która zezwoliła specjalnemu sprawozdawcy ds. praw człowieka Narodów Zjednoczonych, Sérgio Pinheiro, na wizytę w Birmie/Myanmar i na przeprowadzenie dochodzenia w sprawie brutalnego stłumienia wrześniowych demonstracji oraz rzekomych zabójstw i zaginięć związanych z tymi wydarzeniami.

Unia Europejska w pełni popiera zalecenia profesora Pinheiro przedstawione w jego grudniowym sprawozdaniu i regularne wzywa władze w Birmie do ich wdrożenia. UE wielokrotnie spotkała się z przedstawicielami władz birmańskich. Próbuje także wykorzystać spotkania z przedstawicielami Birmy/Myanmar na forach wielostronnych, aby wezwać władze do rozpoczęcia wewnętrznego i całościowego procesu pojednania i reform politycznych, w celu wyeliminowania ograniczeń nałożonych na Aung San Suu Kyi, uwolnienia więźniów politycznych i poprawienia dostępu dla organizacji międzynarodowych, zwłaszcza Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża.

UE przedstawiła te opinie sąsiadom Birmy i podkreśliła pilną potrzebę poprawy sytuacji w tym kraju. Jak wspomniałem, ogłoszenie referendum konstytucyjnego i wybory wielopartyjne w 2010 r. napawają pewną nadzieją.

 
  
MPphoto
 
 

  Jim Higgins (PPE-DE). ― (GA) Panie przewodniczący! Z radością przyjąłem odpowiedź przewodniczącego Rady. Odpowiadając na pytanie mojego kolegi, Colma de Búrca, stwierdził, że zależy mu na tym, aby Birma stała się bardziej demokratyczna.

Jeśli o to chodzi, chciałbym zadać pytanie dotyczące nowej konstytucji: czy nie jest prawdą, że dokument ten powstał bez udziału głównej partii demokratycznej Aung San Suu Kyi? Nie można tego nazwać zadowalającym.

Czy nie jest też jasne, że armia i siły militarne będą wywierać silny wpływ lub zyskają władzę?

Kolejne ważne pytanie: czy referendum i konstytucja będą podlegały niezależnemu monitorowaniu przez UE lub Organizację Narodów Zjednoczonych?

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. Jeszcze nie otrzymałem odpowiedzi na pytanie, czy zapewniony jest niezależny monitoring referendum planowanego na maj. W chwili obecnej mamy tylko ogłoszenie, że referendum się odbędzie. Jak już powiedziałem, Rada jest zdania, że jest to krok we właściwym kierunku. Pana pytanie jest oczywiście istotne i zostanie przekazane Radzie.

Odpowiadając na pierwszą część pytania, Unia Europejska nalega, aby proces demokratyzacji w tym kraju obejmował współpracę opozycji i grup etnicznych, ponieważ tylko w ten sposób możemy mieć nadzieję na pojednanie i długookresową stabilność w tym kraju.

 
  
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. −

Pytanie nr 7 skierowane przez: Mairead McGuinness (H-1054/07)

Dotyczy: dyrektywy w sprawie medialnych usług audiowizualnych

Czy Rada uważa, że dyrektywa w sprawie medialnych usług audiowizualnych 97/36/WE(1)będzie w stanie dotrzymać kroku rozwojowi w dziedzinie technologii audiowizualnej i reklamy?

Czy Rada jest usatysfakcjonowana tym, że wymaganie od dostawców usług medialnych opracowania kodeksów postępowania w odniesieniu do dzieci jest wystarczająco silnym środkiem, aby chronić szczególne interesy dzieci - na przykład zapobiegać skierowanej do dzieci reklamie tzw. "śmieciowego jedzenia" (junk food)?

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. Pani McGuinness prawdopodobnie wie, że w dniu 11 grudnia ubiegłego roku Rada i Parlament Europejski przyjęły dyrektywę mającą na celu zmianę dyrektywy w sprawie telewizji bez granic i nazwały ją dyrektywą w sprawie medialnych usług audiowizualnych.

Pierwszy punkt preambuły nowej, zmienionej dyrektywy wyjaśnia, że konieczna jest zmiana dyrektywy z uwagi na rozwój nowych technologii i ich wpływ na modele handlowe, zwłaszcza finansowanie transmisji komercyjnych. Celem nowej dyrektywy jest dostarczenie odpowiedzi na te zmiany technologiczne poprzez wprowadzenie nowych, neutralnych technologicznie, opartych na terminologii definicji, które umożliwią wykorzystanie ich nie tylko do obecnych usług, ale także do tych rodzajów usług, które jeszcze nie są rozwinięte, jak medialne usługi audiowizualne i usługi na żądanie. Aby zaspokoić tę przyszłą zdolność, myślimy, że dyrektywa regulująca sektor audiowizualny powinna obowiązywać przez kilka najbliższych lat.

Zgodnie z tą dyrektywą i nie później niż w dniu 19 grudnia 2011 r., a następnie co trzy lata, Komisja musi przygotowywać sprawozdania w sprawie stosowania dyrektywy, a w razie konieczności przedstawiać dalsze wnioski w celu jej dostosowania, w szczególności w odniesieniu do nowych osiągnięć technologicznych.

W odniesieniu do skierowanych do dzieci reklam „śmieciowego jedzenia” Parlament Europejski i Rada zgadzają się, że kwestią tą można byłoby zająć się skuteczniej, gdyby dostawcy medialnych usług audiowizualnych opracowali kodeksy postępowania. W tym celu drugi ustęp art. 3 lit. e) zmienionej dyrektywy przewiduje wymóg, aby wszystkie państwa członkowskie i Komisja zachęcały dostawców medialnych usług audiowizualnych do opracowania takich kodeksów.

 
  
MPphoto
 
 

  Mairead McGuinness (PPE-DE). - Bardzo obszernie odpowiedział pan na pierwszą część mojego pytania i dziękuję za to.

Z drugiej strony, być może to, czego potrzebujemy, to skuteczny kodeks postępowania, ponieważ mamy wiele kodeksów postępowania na papierze, które są nieskuteczne. Zapytałabym, czy może wyda pan oświadczenie w odniesieniu do tego, że kiedy dokonamy przeglądu kodeksów postępowania i zobaczymy, że nie są one skuteczne, podejmiemy wspólne działania? Myślę, że może to być konieczne.

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. Istotą kodeksu postępowania jest właśnie to, aby został on opracowany przez samych usługodawców. Jednakże jasne jest, że jeśli kodeksy nie będą adekwatne i nie będą zaspokajać potrzeb, ani Rada ani Komisja nie będzie usatysfakcjonowana. Dlatego też moja odpowiedź na pani pytanie jest zasadniczo taka, że Rada i Komisja muszą wytrwać co najmniej do momentu, gdy usługodawcy opracują skuteczne kodeksy postępowania.

 
  
MPphoto
 
 

  Jim Allister (NI). - Panie urzędujący przewodniczący! Czy mogę skierować do pana inną kwestię z zakresu ochrony dzieci w kontekście mediów, w szczególności w uwagi na rosnące i alarmujące stopy samobójstw w Europie, nie tylko w moim okręgu wyborczym? Co Rada może zrobić w odniesieniu do tego karygodnego nadużycia, popełnianego w szczególności poprzez usługi internetowe, w postaci łatwo dostępnej porady, jak popełnić samobójstwo? Dzisiaj ściągnąłem informacje z takiej strony, które udzielają różnorodnych porad, jak popełnić samobójstwo.

Jest to bardzo niepokojące. Nawet jeśli wejdziemy na stronę Wikipedii, możemy znaleźć informacje na temat sposobu popełnienia samobójstwa. Czy Rada zajmuje się tym w kontekście ochrony dzieci, w szczególności w kontekście mediów?

 
  
MPphoto
 
 

  Paul Rübig (PPE-DE) - (DE) Moje pytanie odnosi się do pakietu telekomunikacyjnego przedstawionego przez Komisję, gdzie pojawiają się nowe możliwości dla telewizji w wyniku technik cyfrowych, czyli poprzez wykorzystane cyfrowego widma przydziału częstotliwości. Czy uważa pan, że istnieje potrzeba zmiany dyrektywy telewizyjnej w oparciu o nowe regulacje technologiczne?

 
  
MPphoto
 
 

  Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. W świetle problemu podkreślonego przez pana Allistera i przypadków, które powinny być potępione i które wymagają podjęcia działań, chciałbym wspomnieć, że dyrektywa, nawet przed jej zmianą, zawierała zakaz reklamowania czegokolwiek, co jest szkodliwe dla zdrowia. Zakazywała ona także komunikatów, które mogą wyrządzić szkodę fizyczną lub psychiczną małoletnim. Myślę, że definicje te obejmują także wymienione przypadki. Powinienem także powiedzieć, że poprawa do dyrektywy została opublikowania w grudniu i państwa członkowskie mają dwa lata, aby włączyć ją do swojego prawa krajowego.

W odniesieniu do pakietu telekomunikacyjnego uważam, że trudno jest udzielić odpowiedzi na to pytanie, ponieważ wymaga ono bardziej szczegółowej analizy potrzeby zmian. Jednakże pytanie to zostało przedyskutowane. Pakiet legislacyjny odnoszący się do telekomunikacji jest obecnie poddawany debacie. Pana pytanie zostanie przekazane Radzie. Nie mam wątpliwości, że jeśli zmiana będzie musiała być wprowadzona, to zostanie wprowadzona.

 
  
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. − Odpowiedzi na pytania pozostawione bez odpowiedzi z braku czasu zostaną udzielone na piśmie (patrz załącznik).

Tym samym tura pytań została zakończona.

 
  
MPphoto
 
 

  Sajjad Karim (PPE-DE). - Pani przewodnicząca! Chciałbym tylko podziękować służbom za ich bardzo szybką reakcję na informację, jaką im przesłałem, w celu dokładnego zarejestrowania mojego obecnego zamiaru dotyczącego głosowania. Zostało to już uczynione, a więc chciałbym, za pani pośrednictwem, przekazać moje podziękowania za ich jakże skuteczne działanie Zapis publiczny pokazuje teraz mój aktualny zamiar dotyczący głosowania. Jestem wam zobowiązany.

 
  
  

(Posiedzenie zostało zawieszone o godz. 19.05 i wznowione o godz. 21.00)

 
  
  

PRZEWODNICZY: MAREK SIWIEC
Wiceprzewodniczący

 
  

(1) Dz.U. L 202, 30.7.1997, str. 60.


12. Demograficzna przyszłość Europy (debata)
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. − Kolejnym punktem porządku dziennego jest sprawozdanie sporządzone przez Françoise Castex w imieniu Komisji Zatrudnienia i Spraw Socjalnych w sprawie demograficznej przyszłości Europy (2007/2156(INI)).

 
  
MPphoto
 
 

  Françoise Castex, sprawozdawczyni. − (FR) Panie przewodniczący, panie komisarzu, panie i panowie! Debata, którą dziś kontynuujemy, rozpoczęła się tutaj kilka lat temu. Debata ta nie zakończy się przyjęciem przedmiotowego sprawozdania, w którym wciąż pozostają nierozstrzygnięte kwestie i do którego z pewnością będziemy musieli wkrótce wrócić. W każdym razie chciałabym podziękować Komisji za jakość jej komunikatu, który wzbogacił tę debatę i z którego skorzystaliśmy w Komisji Zatrudnienia i Spraw Socjalnych.

W moim sprawozdaniu przedstawiam skutki zmian demograficznych, tj. zmniejszającą się liczbę ludzi aktywnych zawodowo, rosnący odsetek osób starszych oraz nierówności demograficzne pomiędzy różnymi regionami Europy. Czy to oznacza, że nie ma możliwości podjęcia działań zapobiegających przyczynom takiej sytuacji? Na początku chciałabym przypomnieć państwu, że w XX w. byliśmy świadkami dwóch ogromnych przemian.

Po pierwsze kobiety zyskały dostęp do edukacji i szkoleń na tych samych warunkach co mężczyźni. Po drugie kobiety zyskały kontrolę nad swoim życiem rozrodczym poprzez antykoncepcję. Są to dwa aspekty emancypacji kobiet. Oznaczają one ogromy i - mam nadzieję - nieodwracalny postęp dla ludzkości.

Jednak przy uwzględnieniu wszystkich informacji dostępnych do analizy należy dodać również dwie inne kwestie. Jak wynika ze wszystkich badań, obywatele europejscy chcieliby mieć więcej dzieci niż w rzeczywistości mają, a ponadto, w państwach członkowskich, w których wskaźnik zatrudnienia kobiet jest wysoki, równie wysoki jest również wskaźnik urodzeń. Aktywność zawodowa nie ma zatem wpływu na posiadanie potomstwa, pod warunkiem że wszyscy, zarówno kobiety, jak i mężczyźni mają możliwość pogodzenia życia zawodowego i rodzinnego. W tej dziedzinie wciąż pozostaje wiele do zrobienia, we wszystkich państwach członkowskich.

Podczas naszych dyskusji wyłoniła się kolejna kwestia, której zasadniczo nikt nie kwestionuje. Niepewność sytuacji ekonomicznej i obawa o przyszłość są ważnymi czynnikami powodującymi spadek liczby urodzeń. Kiedy trudno jest planować przyszłość, ludzie obawiają się mieć dzieci. To kluczowa kwestia i moim zdaniem spadek liczby urodzeń odnotowywany w Unii Europejskiej stanowi pod tym względem poważne ostrzeżenie. Aby odzyskać wiarę w przyszłość, nasi obywatele potrzebują bezpieczeństwa, jeśli chodzi o zatrudnienie, oraz powrotu godnych warunków życia. Odejdźmy już jednak od przyczyn i zastanówmy się nad skutkami.

Głównym skutkiem jest spadek liczby osób aktywnych zawodowo z 331 mln w roku 2010 do około 268 mln w roku 2050. W jaki sposób możemy utrzymać wzrost i konkurencyjność Europy przy tak niewielkiej populacji aktywnej zawodowo? Właśnie w tym momencie tytuł komunikatu nabiera prawdziwego znaczenia, panie komisarzu, i prawdziwej mocy: przekształcenie wyzwania w możliwości. W Europie nadal utrzymuje się dość wysoka stopa bezrobocia, a margines dla postępu w zakresie zatrudnienia kobiet, młodych ludzi i osób starszych, w której to grupie wskaźnik zatrudnienia spada znacząco w wieku 52-55 lat, wciąż jest duży.

Czy prawdziwa szansa tych zmian demograficznych, wreszcie realistyczny cel zapewnienia pełnego zatrudnienia nie jest w końcu osiągalny i konieczny? Aby go zrealizować, musimy wdrożyć prawdziwą politykę zarządzania zasobami ludzkimi oraz prawdziwą politykę ustawicznego kształcenia. Celowo używam słowa ustawiczne, ponieważ obejmuje to również pracowników powyżej 50 roku życia, którzy – oprócz innych rodzajów dyskryminacji – doświadczają nierównego traktowania także w odniesieniu do kształcenia i awansu w pracy.

W moim sprawozdaniu przedstawiam koncepcję aktywnego cyklu życia, aby podkreślić konieczność rozważenia okresu około 40 lat aktywnego życia – choć decyzję o tym podejmują państwa członkowskie – nieustannego zatrudnienia, kształcenia, przekwalifikowywania się, ewentualnych awansów, od początku do końca aktywnego zawodowo życia danej osoby. Przed rozpatrzeniem kwestii podniesienia wieku przejścia na emeryturę należy upewnić się, że każdy poniżej tego wieku jest zdolny do pracy, wykorzystywania swoich umiejętności i doświadczenia zawodowego.

To ze względu na istnienie prawnie określonego wieku emerytalnego ludzie mogą myśleć o przekroczeniu go, w zależności od przepisów ustanowionych przez poszczególne państwa członkowskie zgodnie z ich tradycjami dialogu i konsultacji. W tej kwestii debata pozostaje otwarta.

Ostatnim zagadnieniem, o którym chciałabym wspomnieć, jest oczywiście wykorzystanie imigracji. Prowadzone są liczne dyskusje na temat rekompensowania spadku w liczbie osób aktywnych zawodowo, ale imigracja, jak wszyscy wiedzą, również jest przyczyną znacznych napięć. Dlatego też zalecam jasne i rozsądne podejście do tej kwestii. Imigracja nie jest nowym zjawiskiem w Unii Europejskiej i przy pozytywnym bilansie dwóch milionów imigrantów rocznie – która to liczba utrzymuje się od kilku lat na stałym poziomie – legalna imigracja stanowi element aktywnej zawodowo populacji Unii Europejskiej, podobnie jak społeczeństwa europejskiego.

Musimy utrzymać ten napływ imigrantów i zagwarantować im status prawny w naszych państwach członkowskich, zwalczając przede wszystkim nielegalną imigrację i wykorzystywanie nielegalnych pracowników. Ludzki wymiar imigracji musi kształtować nasze strategie polityczne dotyczące tej kwestii, a integracja rodzin nie może być wyłączona z naszych wytycznych.

Formułując tymczasowe wnioski tej prezentacji, chciałabym przypomnieć, że za średnimi wskaźnikami urodzenia, piramidami wieku i współczynnikami leżą kwestie narodzin, macierzyństwa, roli kobiet w społeczeństwie, opieki, jaką otaczamy osoby starsze, oraz sposobu, w jaki chcielibyśmy przeżyć do końca swoje życie. To właśnie dlatego ta debata jest tak interesująca i żarliwa. Chciałabym również podziękować wszystkim sprawozdawcom pomocniczym za równe mojemu zaangażowanie w tę sprawę.

 
  
MPphoto
 
 

  Vladimír Špidla, komisarz. – (CS) Panie przewodniczący, panie i panowie! Chciałbym podziękować wszystkim posłom do Parlamentu Europejskiego, a przede wszystkim sprawozdawczyni, pani Castex, za jej sprawozdanie informacyjne dotyczące komunikatu Komisji w sprawie demograficznej przyszłości Europy. Ze szczególnym zadowoleniem przyjmuję fakt, że oprócz Komisji Zatrudnienia i Spraw Socjalnych cztery inne komisje parlamentarne przyczyniły się do sporządzenia tego sprawozdania: Komisja Praw Kobiet i Równouprawnienia, Komisja Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych, Komisja Gospodarcza i Monetarna oraz Komisja Rozwoju Regionalnego. W sposób wyraźny daje to państwom członkowskim silniejszy polityczny sygnał i podkreśla znaczenie kwestii demograficznych w dzisiejszej Europie.

Analiza Parlamentu Europejskiego dotycząca głównych zagadnień demograficznych jest w dużym stopniu zgodna z wnioskami sprawozdania Komisji z 2007 r. Obie instytucje zgadzają się, że starzenie się społeczeństw i spadek liczby urodzeń są wynikiem rozwoju społecznego i gospodarczego. Ponadto zarówno Parlament, jak i Komisja podzielają pogląd, że można konstruktywnie i z powodzeniem zareagować na te zjawiska. Zmiany demograficzne stanowią nie tylko poważne wyzwania, ale także dostarczają nowych możliwości. W sprawozdaniu podkreśla się jednak, że właśnie teraz trzeba zareagować na wyzwania i wykorzystać związane z nimi możliwości.

Z zadowoleniem stwierdzam, że reakcja polityczna i środki nakreślone w sprawozdaniu odpowiadają mniej więcej wnioskom przedstawionym przez Komisję. Polityka rodzinna należy do wyłącznych kompetencji państw członkowskich. Jednak, jak słusznie zauważono w sprawozdaniu, Unia Europejska także ma w tym zakresie rolę do odegrania. Zmieniona strategia lizbońska zapewnia ramy do unowocześnienia polityki rodzinnej poprzez wspieranie równych szans, a przede wszystkim inicjatyw mających na celu osiągnięcie lepszej równowagi pomiędzy życiem rodzinnym i zawodowym. W tym kontekście z zadowoleniem przyjmujemy ustanowienie podczas wiosennego posiedzenia Rady Europejskiej w 2007 r. Europejskiego Sojuszu na rzecz Rodziny. Sojusz ten stanowi kolejną unijną platformę wymiany doświadczeń pomiędzy państwami członkowskimi.

W sprawozdaniu również słusznie zwrócono uwagę na zmieniający się stosunek ludności pracującej i niepracującej, podkreślając, że państwa członkowskie będą musiały podjąć wszelkie możliwe działania, by sprostać przyszłemu problemowi braku siły roboczej na rynku pracy. Przede wszystkim muszą zwiększyć udział młodych ludzi, kobiet i osób starszych na rynku pracy. Istnieje szereg konkretnych działań, które mogą i muszą zostać podjęte.

Panie i panowie! Proszę pozwolić, że ponownie wspomnę pokrótce o migracji, ponieważ jest to tak ważna i delikatna kwestia. Nie ulega wątpliwości, że imigracja i emigracja są wpisane w historię Europy i stanowią element europejskiego sposobu życia. Ważne jest, aby od samego początku wspierać integrację, zamiast postrzegać migrację jedynie w kategoriach problemu społecznego lub porządku publicznego. Migracja jest częścią europejskiego sposobu życia i w większości przypadków ma pozytywne skutki i jest dla nas wszystkich konieczna.

Na zakończenie chciałbym wspomnieć o kwestii bezpłodności. W sprawozdaniu Parlamentu Europejskiego zwraca się uwagę na wzrastającą liczbę bezpłodnych par: zdajemy sobie sprawę, że istnieją czysto medyczne zjawiska lub przyczyny tego problemu, lecz w wyraźny sposób wiąże się on również z warunkami socjalnymi i dotyka szczególnie par odkładających decyzję o założeniu rodziny. Chciałbym jedynie powtórzyć, że musimy zająć się tą kwestią w sposób spójny i kompleksowy, rozważając nie tylko medyczny punkt widzenia.

Panie i panowie! Wiele osób czeka na zabranie głosu w tej debacie, zatem zakończę już moje wystąpienie i z niecierpliwością oczekuję na dyskusję, która teraz nastąpi.

 
  
MPphoto
 
 

  Bilyana Ilieva Raeva, sprawozdawczyni komisji opiniodawczej Komisji Europejskiej dla Komisji Gospodarczej i Monetarnej. (BG) Szanowny panie komisarzu! Szanowny panie przewodniczący! Ogólny obraz demograficzny Europy jest alarmujący. Zgodnie z prognozami Eurostatu liczba ludności w przedziale wiekowym 15-64 lata będzie się zmniejszać po roku 2010 w tempie 1 miliona rocznie. Tendencja ta spowodowana jest dwoma czynnikami.

Wskaźnik średniej długości życia nadal wzrasta we wszystkich państwach członkowskich UE, co jest bardzo pozytywnym zjawiskiem wynikającym z dobrej jakości życia we Wspólnocie. Alarmujący jest jednak fakt, że w tym samym czasie wskaźnik urodzeń jest na bardzo niskim poziomie, co prowadzi do coraz szerszego zjawiska starzenia się społeczeństw.

To właśnie takie czynniki są powodem zmniejszania się liczby ludności czynnej zawodowo i spadku wydajności pracy. Ten problem demograficzny zagraża stabilności gospodarki europejskiej, europejskiemu modelowi społecznemu oraz solidarności między pokoleniami.

W tym kontekście popieram inicjatywę Komisji Europejskiej dotyczącą opracowania wspólnej europejskiej strategii demograficznej, jest to bowiem jedyny odpowiedni sposób, by sprostać temu wyzwaniu na skalę światową.

Komisja Gospodarcza i Monetarna Parlamentu Europejskiego kładzie nacisk na narzędzia ekonomiczne, które dają możliwość poprawy sytuacji demograficznej w Unii Europejskiej.

W proponowanych tekstach wskazuje się na kilka głównych dróg działania, w tym na: rozwój zrównoważonych i trwałych finansów publicznych, wspieranie zróżnicowanych instrumentów finansowych gwarantujących przejrzystość i bezpieczeństwo, wykorzystanie ulg podatkowych dla przedsiębiorstw zatrudniających pracowników starszych wiekiem, przyspieszenie procesu liberalizacji rynku pracy lub, cytując komisarza Spidlę, migracji wewnętrznej w rozszerzonej UE nawet przed 2014 r., wspieranie zatrudnienia wśród młodych ludzi i osób posiadających rodziny poprzez innowacyjne systemy pracy, takie jak praca zmianowa, praca w niepełnym wymiarze godzin i inicjatywę uczenia się przez całe życie.

Główny nacisk kładziony jest na konieczność wypełnienia przez państwa członkowskie ich zobowiązań wynikających z paktu na rzecz stabilności i wzrostu, co jest jednym ze sposobów stawienia czoła wyzwaniom demograficznym. Przedmiotowy tekst zawiera również odwołanie do bardziej elastycznych mechanizmów dobrowolnego zatrzymywania pracowników, którzy osiągnęli już wiek emerytalny zgodnie z formułą „wynagrodzenie i emerytura”.

Chodzi głównie o to, że, jeśli chcemy sprostać wyzwaniom demograficznym, musimy wspierać ustanowienie mechanizmów umożliwiających elastyczne formy zatrudnienia oraz zachęcać do dobrowolnego kontynuowania aktywnego życia zawodowego nawet po osiągnięciu minimalnego wieku uprawniającego do przejścia na emeryturę.

 
  
MPphoto
 
 

  Elisabeth Schroedter, sprawozdawczyni komisji opiniodawczej Komisji Rozwoju Regionalnego. − (DE) Panie przewodniczący, panie komisarzu, panie i panowie! Skutki zmian demograficznych są bardzo zróżnicowane. Podczas gdy na przedmieściach Paryża od czasu do czasu wybuchają zamieszki spowodowane wysokim wskaźnikiem migracji, w Brandenburgii, skąd pochodzę, liczba ludności w regionach stale spada, ludzie wyprowadzają się, a społeczeństwo starzeje się w coraz szybszym tempie.

Takie społeczeństwo stanowi obciążenie dla budżetów krajowych w związku z koniecznością wypłaty świadczeń społecznych, a celem strategii lizbońskiej jest ich redukcja. Jednak w świetle prawdziwych przyczyn zmian demograficznych zastanawiam się, czy taka redukcja nie będzie przypadkiem destrukcyjna dla samej strategii lizbońskiej. Komisji z łatwością przychodzi obwinianie kobiet za zjawisko starzejącego się społeczeństwa, ponieważ nie rodzą one wystarczającej liczby dzieci, lecz prawdziwe przyczyny to obecne i wcześniejsze błędy w prowadzonej polityce.

Chciałabym omówić jedynie trzy zagadnienia spośród tych, które spowodowały taką nierównowagę w społeczeństwie. Po pierwsze, jak wynika z analiz, ludzie w rzeczywistości chcą mieć dzieci, lecz pary - nie tylko kobiety - nie mają ich z uwagi na niekorzystne ogólne warunki, brak zabezpieczenia społecznego i - jak już wspomniano - większe trudności, jakie rodzice napotykają poszukując zatrudnienia, a także brak możliwości pogodzenia kariery z życiem rodzinnym.

Rozwiązaniem takiej sytuacji byłby zupełnie nowy paradygmat w odniesieniu do równowagi między pracą a rodziną. Kluczem byłby równy podział między mężczyznami i kobietami czasu przeznaczonego dla rodziny i na karierę; fundacja dublińska przeprowadziła wspaniałe badania na ten temat. Ważne jest również, by dzieci nie były postrzegane jako przyczyny ubóstwa, jak ma to miejsce w wielu państwach członkowskich.

Dla polityk państw członkowskich oznacza to zrównoważone systemy zabezpieczenia społecznego, które, chociaż jest to niepopularny czynnik kosztowy, przywrócą równowagę w sytuacji demograficznej.

Drugie zagadnienie można zobrazować interesującym badaniem przeprowadzonym w moim rodzinnym regionie. W badaniu tym wykazano, że młode kobiety przeprowadzały się z tego obszaru nie z powodu problemów z pogodzeniem życia zawodowego i rodzinnego, lecz ze względu na poważną dyskryminację już od momentu ukończenia szkoły. Mają najlepsze wyniki w klasie, są najlepszymi absolwentami, jednak wciąż oferuje się im miejsca na kursach szkoleniowych, gdzie mogą uzyskać niższe kwalifikacje, i mają mniejsze szanse awansu zawodowego. Innymi słowy, oznacza to, że Komisja Europejska może rzeczywiście podjąć skuteczne działania w obszarze, w którym posiada kompetencje, czyli w zakresie równouprawnienia płci - równych szans dla kobiet i mężczyzn - w celu zwalczania dyskryminacji poprzez wprowadzanie ulepszeń do prawodawstwa, zwłaszcza wywierając presję na państwa członkowskie, by wdrażały przepisy, co wreszcie umożliwi osiągnięcie postępu w tej kwestii.

Po trzecie, jako sprawozdawczyni komisji opiniodawczej z ramienia Komisji Rozwoju Regionalnego, chciałabym powrócić do tematu zmniejszającej się liczby ludności w regionach. Krytycznie odnosimy się do sposobu, w jaki administracje państwowe wciąż wznoszą ogromne bariery uniemożliwiające skuteczne zaangażowanie obywateli i rozwój innowacyjności i kreatywności. W ten sposób utrudniają realizację planów pomyślnego rozwoju regionalnego.

Jednocześnie wśród liderów politycznych istnieje tendencja do spisywania regionów na straty, do wycofywania się z nich, po prostu do rezygnowania z regionów z założeniem, że to państwo odpowiada za spełnienie podstawowych potrzeb. To nie jest rozwiązanie dla Europy, ponieważ w perspektywie długoterminowej, kilka pokoleń później - jak pokazuje historia - będzie ono niezmiernie kosztowne. W rzeczywistości do zadań administracji państwowych należy przechwytywanie bodźców ze strony społeczeństwa obywatelskiego i współpraca z nim w celu wyciągnięcia regionów z tego kryzysu.

W związku z powyższym wzywam Komisję Europejską, by dostrzegła wkład szczególnie ze strony społeczeństwa obywatelskiego w celu wspierania społeczeństwa obywatelskiego poprzez koordynację wymiany doświadczeń między regionami, w których sytuacja jest zadowalająca, i podkreślanie dobrych przykładów wypróbowanych i przetestowanych rozwiązań. To są konkretne rozwiązania, w których Komisja Europejska może mieć aktywny udział, nie przerzucając odpowiedzialności za zmiany demograficzne na kobiety.

 
  
MPphoto
 
 

  Magda Kósáné Kovács, sprawozdawczyni komisji opiniodawczej z ramienia Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych. (HU) Dziękuję, panie przewodniczący. Przez dziesięciolecia dowiadywaliśmy się, że zmiany klimatyczne i zanieczyszczenie środowiska zagraża naszej przyszłości. Podczas szczytu w Hampton Court zwrócono naszą uwagę na kolejny proces, który staje się niebezpieczny: Europa się starzeje.

Mając poczucie kompetencji w tej dziedzinie, komisja LIBE przygotowała trzy zalecenia dla sprawozdawcy i komisji EMPL dotyczące kwestii związanych z prawami obywatelskimi. Chciałabym podziękować sprawozdawcy i komisji EMPL za przeanalizowanie naszych zaleceń i uwzględnienie ich.

Pierwszym obszarem jest wsparcie dla rodzin i dzieci. Tworzenie przepisów dotyczących wsparcia rodzin leży w kompetencjach krajowych, jednak przejęcie obowiązków w odniesieniu do rodzin posiadających dzieci jest również kwestią moralną i ważnym elementem wartości europejskich. Równe szanse dla rodzin posiadających dzieci, jak i bezdzietnych małżeństw stanowią bardzo ważne zagadnienie dla Wspólnoty. Jednak podstawą zapewnienia praw dziecka jest poczucie odpowiedzialności również przyszłych pokoleń za świat poza rodziną.

Po przeprowadzeniu analizy legalnych i nielegalnych form migracji komisja LIBE zwróciła uwagę na fakt, że wymogi związane ze starzejącym się społeczeństwem i rynkiem pracy stwarzają konieczność spójnej i całościowej polityki migracyjnej. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że w sprawozdaniu zajęto się tą szczegółową kwestią.

W roku różnorodności kulturowej mogłabym dodać, że zdaniem ekspertów i świata nauki może istnieć bezpośredni związek pomiędzy migracją a wskaźnikiem wzrostu liczby populacji, ponieważ duża liczba dzieci w drugim pokoleniu rodzin imigrantów spada, podczas gdy obecność imigrantów może zmienić nastawienie ludności kraju przyjmującego do posiadania dzieci.

Wreszcie dyskryminacja starszych wiekiem pracowników może zniechęcić takie osoby do pozostania na rynku pracy. Chciałabym podkreślić, że nie można ich do tego zmusić, należy zapewnić im prawdziwą możliwość wyboru, a w tym kontekście niezbędny jest proces uczenia się przez całe życie. Poznanie nowoczesnych technologii komunikacji poprawia szanse takich osób na znalezienie pracy i otwiera perspektywy globalnego świata starszych osób.

W swojej opinii komisja LIBE wielokrotnie zwracała się do Komisji o zalecenie stworzenia ogólnej dyrektywy przeciwko dyskryminacji i mamy nadzieję, że to sprawozdanie przyspieszy ten proces. Dziękuję panu, panie przewodniczący.

 
  
MPphoto
 
 

  Karin Resetarits, sprawozdawczyni komisji opiniodawczej Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia. − (DE) Panie przewodniczący! Dlaczego tak naprawdę my kobiety mamy mniej dzieci? W opinii Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia znajduje się szereg powodów i proponowanych rozwiązań politycznych. Posłance Castex udało się już włączyć większość z nich do jej sprawozdania. Dziękuje pani, pani Castex.

Zatem w jaki sposób możemy pomóc kobietom spełnić ich pragnienie posiadania dzieci? Po pierwsze poprzez zapewnienie równego wynagrodzenia za tę samą pracę. Tylko w ten sposób rodzice będą mogli na równych warunkach decydować o tym, kto weźmie urlop wychowawczy po narodzinach dziecka.

Po drugie poprzez przejęcie przez obojga rodziców równej odpowiedzialności za wychowanie dzieci. Potrzebujemy pomocy ojców. Bez wsparcia ze strony ojca moich czworga dzieci nie mogłabym tutaj pracować.

Po trzecie, pracodawcy muszą ułatwić pracownikom pobyt na urlopie wychowawczym, w razie konieczności przy wsparciu ze strony państwa. Kraj, który chce narodzin dużej liczby dzieci musi uwzględnić je w centrum swojej polityki.

Po czwarte, musimy zapewnić wysokiej jakości opiekę nad dziećmi oraz przyjazne dla dzieci warunki, bez względu na dochody ich rodziców. Ktokolwiek się z tym nie zgadza, nie zasługuje na to, by słuchać śmiechu dzieci.

 
  
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. − Dziękuję bardzo. Dziękuję również w imieniu ojców za to wystąpienie.

Kontynuujemy dyskusję, w tej części w imieniu grup politycznych rozpocznie dyskusję pan poseł Carlo Fatuzzo, w imieniu Europejskiej Partii Ludowej. 3 minuty bardzo proszę.

 
  
MPphoto
 
 

  Carlo Fatuzzo, w imieniu grupy PPE-DE. – (IT) Panie przewodniczący, panie i panowie! Chciałbym wyrazić zadowolenie z możliwości zabrania głosu przy tej okazji. Po pierwsze gratuluję przewodniczącemu Komisji Zatrudnienia i Spraw Socjalnych, panu Janowi Anderssonowi, przedstawienia przez komisję tego sprawozdania z własnej inicjatywy, które zostało tak wspaniale i z rozmachem napisane przez panią Castex po szeregu konsultacji, przy udziale wszystkich członków komisji EMPL i przy szczególnym wsparciu niektórych z nich. Po dziewięciu latach pełnienia funkcji posła do PE chciałbym również powiedzieć, że wreszcie mamy w Parlamencie sprawozdanie, które zajmuje się emerytami i osobami starszymi! W rzeczywistości poświęcono im tam dużo uwagi. Jutro rano, kiedy będę wyjaśniał swój sposób głosowania, powiem państwu, jak wiele razy w sprawozdaniu pojawiają się słowa emeryt i osoba starsza.

Mowa tam oczywiście również o wielu innych sprawach: wskaźniku urodzeń, dzieciach i rozwoju umiejętności, lecz chciałbym podkreślić, panie przewodniczący, że wreszcie rozmawiamy o osobach starszych. Jestem przekonany, że powodem tego jest niepokój wszystkich rządów, ponieważ tak duża liczba osób starszych w porównaniu z niewielką liczbą pracowników oznacza dużo liczniejsze wypłaty emerytur i większe wydatki na opiekę zdrowotną niż w przeszłości.

Wystarczy spojrzeć 20, 10, 30, 50 lat wstecz. Wówczas nikt nie dbał o to, by pomyśleć o pomocy potrzebnej starszym, o wsparciu dla nich, o tym, że osoby mające rodziców w podeszłym wieku potrzebują więcej czasu wolnego od pracy niż w przeszłości. Rozpoczynamy dyskusję nad systemami emerytalnymi i mówimy, że powinno być więcej dzieci oraz że matkom należy zapewnić większą pomoc. Czy potrzebny nam był do tego ten kataklizm, porównany przez jednego z przedmówców do zmian klimatycznych?

Panie przewodniczący! Wierzę, że ze złych rzeczy mogą zrodzić się dobre, ponieważ w pełni popieram wszystko, co zostało przedstawione w tym sprawozdaniu. Wreszcie Europa, w postaci Parlamentu Europejskiego, pokazuje nam, jak być prawdziwym państwem. Mam nadzieję, że państwa członkowskie podażą za tym przykładem.

 
  
MPphoto
 
 

  Jan Andersson, w imieniu grupy PSE. – (SV) Panie przewodniczący, panie komisarzu! Chciałbym rozpocząć od podziękowań dla sprawozdawczyni, która wykonała wspaniałą pracę przygotowawczą, a także znakomicie przeprowadziła negocjacje pomiędzy różnymi grupami politycznymi.

Jak już wspomniano, stoimy w obliczu dużego wyzwania. Nie jest to zagrożenie, lecz wyzwanie dla Unii Europejskiej. Postaram się skoncentrować na trzech głównych obszarach, które tworzą strukturę tego sprawozdania.

Po pierwsze, wskaźniki urodzeń. W Europie są one zbyt niskie i podzielam pogląd, że w dużym stopniu jest to spowodowane nieodpowiednimi decyzjami politycznymi. Obecnie kobiety i mężczyźni chcą pracować i są potrzebni na rynku pracy, a jednocześnie chcą być rodzicami. Musimy wspierać pogodzenie tych dwóch dążeń w państwach członkowskich, tak aby rodzice, zarówno kobiety, jak i mężczyźni - i to należy podkreślić - mogli pogodzić życie zawodowe z rodzicielstwem. Dotyczy to wysokiego poziomu rekompensaty za bycie rodzicem w oparciu o zasadę utraty dochodu z pracy, tak aby ludzie mogli zostawać w domu, nie ryzykując trudnej sytuacji finansowej.

Po drugie, musimy rozszerzyć wysokiej jakości opiekę nad dziećmi. Mamy wiele do zrobienia w tym zakresie. Mamy cele, lecz obecnie niewiele państw członkowskich realizuje założenia dotyczące rozszerzenia opieki nad dziećmi.

Dotyczy to również starszych ludzi na rynku pracy. To paradoksalna sytuacja, że później rozpoczynamy życie zawodowe i wcześniej z niego odchodzimy. Musimy stworzyć warunki przy zastosowaniu różnorodnych środków w odniesieniu do bezpieczeństwa i higieny pracy, możliwość dalszego kształcenia oraz elastyczne rozwiązania dotyczące niejasnego okresu między życiem zawodowym i emeryturą, aby umożliwić rodzicom utrzymanie zatrudnienia.

Ostatnim obszarem jest migracja. Potrzebujemy w naszym społeczeństwie osób pochodzących z innych części świata, aby rozwijać i utrzymywać nasze społeczeństwo opiekuńcze. Musimy zatem stworzyć politykę integracji, w ramach której migranci będą integrowani z naszym społeczeństwem, a nie z niego wykluczani. Musimy wspierać tę politykę, ponieważ nie jest to w żadnym wypadku sprzeczne z naszym społeczeństwem opiekuńczym. Wręcz przeciwnie, jest to warunek wstępny jego rozwoju.

 
  
MPphoto
 
 

  Elizabeth Lynne, w imieniu grupy ALDE. – Panie przewodniczący! To było trudne sprawozdanie. Niestety było bardzo mało czasu na osiągnięcie kompromisów lub na prawdziwą debatę na niektóre z tematów – stąd duża liczba poprawek.

Jednak jestem zadowolona z wielu naszych osiągnięć, takich jak konieczność poruszenia kwestii wykorzystywania osób starszych. Należy pilnie dołożyć jeszcze większych starań, aby położyć kres regularnemu wykorzystywaniu m. in. fizycznemu, finansowemu i emocjonalnemu osób w podeszłym wieku. Według ostatnich szacunków liczba osób starszych wykorzystywanych w ten sposób sięga 10%, co jest zatrważające. Dlatego też z zadowoleniem przyjmuję zamiar Komisji sporządzenia komunikatu w tej sprawie. Musimy jednak podjąć dalsze działania. Państwa członkowskie muszą również podejmować starania w celu zapewnienia wszystkim starszym osobom niezależności, bezpłatnej opieki, możliwości uczenia się przez całe życie i uchronienia ich przed dyskryminacją w miejscu pracy. Oczywiście oznacza to pełne wdrożenie dyrektywy z 2000 r. dotyczącej zatrudnienia, a następnie wykorzystanie jej jako podstawę.

Musimy podjąć działania, aby zatrzymać proces odsuwania na boczne tory pracowników, którzy ukończyli 50, 55 czy 65 lat. Należy zlikwidować ustalony arbitralnie ustawowy wiek przejścia na emeryturę, zapewniając jednocześnie ustawowy wiek otrzymania uprawnień emerytalnych, ustanawiany na szczeblu państw członkowskich. Mamy tu do czynienia z bardzo wyraźną różnicą. Obywatele mają bowiem wówczas możliwość wyboru; mogą odejść z pracy i pobierać emeryturę lub kontynuować życie zawodowe i pobierać emeryturę lub odroczyć ją do czasu zaprzestania pracy. Niestety nie udało mi się osiągnąć konsensu w tej sprawie i dlatego nie uwzględniono jej w sprawozdaniu, ale uważam, że należy zachęcić państwa członkowskie do przyjrzenia się temu zagadnieniu w przyszłości.

Przedłożyłam w imieniu mojej grupy szereg poprawek, które, mam nadzieję, inni posłowie uznają za warte poparcia, lecz większość kwestii zawarta w tym sprawozdaniu powinna pozostać w kompetencjach państw członkowskich. Oczywiście nadal pozostaje wiele do zrobienia w zakresie wymiany najlepszych rozwiązań.

 
  
MPphoto
 
 

  Jan Tadeusz Masiel, w imieniu grupy UEN. – Panie przewodniczący! Jak słusznie zauważa pani sprawozdawczyni sytuacja demograficzna zależy od przyrostu naturalnego, średniej długości życia i przepływów migracyjnych. Dodałbym do tej dynamiki czwarty scalający element, jakim są stosunki międzyludzkie i mająca na nie wpływ wola polityczna.

Człowiek jest zwierzęciem szczególnie wymagającym i trudnym, które rozmnaża się nie tylko wtedy, kiedy przychodzi na to czas, ale musi mieć ponadto zapewnione ku temu odpowiednie warunki. XX wiek, a zwłaszcza lata po II wojnie światowej, nie napawały człowieka szczególnym optymizmem i chęcią prokreacji. Jak gdyby świat nie wydawał się ludziom na tyle interesujący, by powoływać do istnienia swoje dzieci.

Dzisiaj nadszedł czas, by zrozumiawszy przyczyny pesymistycznie rysującej się demograficznej przyszłości Europy zacząć naprawiać sytuację. Imigracja, jak zauważa się w sprawozdaniu, nie jest wystarczającym rozwiązaniem problemu. Przede wszystkim należy stworzyć Europejczykom przyjazne warunki zachęcające do wzrostu przyrostu naturalnego. Popieram właściwie wszystkie proponowane przez sprawozdawcę rozwiązania, akcentując dwa.

Wysoką, jak nigdy dotąd, opieką należy otoczyć rodzinę, a zwłaszcza kobiety, które nie tylko poświęcają swój czas na macierzyństwo, ale również opiekują się chorymi i starszymi członkami rodzin. Ta praca wymaga objęcia specjalnym statusem zawodowym połączonym z wynagrodzeniem. Ponadto każde dziecko musi mieć zapewnione miejsce w żłobku i w przedszkolu po powrocie matki do pracy.

Na koniec demografia jest problemem między innymi politycznym, a my jesteśmy politykami, jesteśmy w stanie odwrócić zły stan rzeczy.

 
  
MPphoto
 
 

  Ilda Figueiredo, w imieniu grupy GUE/NGL. – (PT) To prawda, że dochodzi do zmian demograficznych w populacji państw członkowskich UE i ważne jest ich uwzględnienie, lecz w przeprowadzanych analizach nie wystarczy stwierdzić, że spada wskaźnik urodzeń, a ludność się starzeje. Analizy te powinny być bardziej szczegółowe; należy szukać w nich przyczyn i wskazywać na środki, które nie zagrożą postępowi ludzkości i temu wszystkiemu, co dotychczas osiągnęła cywilizacja.

Nie wolno nam zatem zaprzepaścić osiągnięć, które były możliwe dzięki zastosowaniu postępu naukowego w celu poprawy warunków życia ludności w zakresie profilaktyki medycznej, lepszej opieki zdrowotnej, odżywiania i mieszkalnictwa, zmniejszenia liczby godzin pracy oraz wsparcia dla matek, ojców i dzieci, co przyczyniło się do stałego i regularnego wydłużania średniej długości życia.

Decydujące znaczenie miały strategie polityczne państw w podstawowych obszarach społecznych, zwłaszcza w powszechnie dostępnych usługach publicznych, głównie w dziedzinie zdrowia i edukacji. Bardzo ważny jest również fakt, że osiągnięcia pracowników w odniesieniu do organizacji i czasu pracy, poprawy warunków bezpieczeństwa i higieny pracy oraz postępu w zakresie przerw w pracy i urlopów, odpowiedniego wynagrodzenia i bezpiecznych miejsc pracy są prawnie zagwarantowane.

Jednak coraz bardziej neoliberalne polityki, których istotne instrumenty obejmują strategię lizbońską, pakt na rzecz stabilności i wytyczne Europejskiego Banku Centralnego, doprowadziły do liberalizacji i prywatyzacji usług publicznych oraz zwiększyły niepewność zatrudnienia, co w szczególności dotyka kobiet. Podwyższenie wieku emerytalnego oznacza kolejne trudności dla młodych ludzi w znalezieniu zatrudnienia z przysługującymi im prawami, jak również coraz trudniej zapewnić powszechny dostęp do usług publicznych i odpowiednie warunki mieszkalne.

Wszystkie powyższe czynniki mają wpływ na obniżenie wskaźnika urodzeń. Dlatego konieczna jest pilna zmiana polityki. Dlatego musimy zastąpić strategię lizbońską europejską strategią na rzecz solidarności i trwałego rozwoju, która otwiera nowe perspektywy dla Europy, perspektywy przyzwoitej pracy z przysługującymi prawami, zwłaszcza dla kobiet i młodych ludzi, zmniejszonej liczby godzin pracy bez redukcji wynagrodzenia, lepszych płac i zaprzestania dyskryminacji, szczególnie dyskryminacji kobiet pod względem wynagrodzeń, większej spójności społeczno-gospodarczej, odpowiedniej ochrony oraz publicznego i powszechnego zabezpieczenia społecznego, co zagwarantuje lepszą jakość życia i większą sprawiedliwość społeczną.

Stąd pilny charakter działań służących tworzeniu większej liczby lepszych i bardziej przystępnych placówek opieki nad dziećmi i osobami pozostającymi na utrzymaniu oraz powszechnemu dostępowi do bezpłatnej edukacji przedszkolnej, tak aby wspierać dobre warunki pracy umożliwiające pogodzenie życia zawodowego z życiem rodzinnym. To z kolei wymaga stabilnego zatrudnienia i stałych godzin pracy, a także poszanowania społecznej roli matek i ojców.

Z tego względu konieczne jest również przeznaczenie większych środków budżetowych dla słabiej rozwiniętych krajów, a wszystkie państwa członkowskie muszą w pilnym trybie ratyfikować i stosować konwencję ONZ o łączeniu rodzin pracowników migrujących.

 
  
MPphoto
 
 

  Kathy Sinnott, w imieniu grupy IND/DEM. – Panie przewodniczący! Jest to sprawozdanie dotyczące przygotowania na zmiany demograficzne. Czy oznacza to, że poddajemy się i przyjmujemy złowieszczą przepowiednię zawartą w zielonej księdze z 2005 r.?

Po opublikowaniu księgi postrzegaliśmy to jako wyzwanie wymagające zmiany. Między innymi poszukiwaliśmy sposobu, aby umożliwić kobietom posiadanie licznego potomstwa, czego same kobiety chciały. Czy teraz dajemy za wygraną?

Nasza polityka osłabia nasze chęci zwiększenia wskaźnika urodzeń. Nasza strategia konkurencji opiera się na coraz większym konsumpcjonizmie. Konsumpcjonizm może jednak być czynnikiem zniechęcającym do posiadania dzieci. Konsumpcjonizm uczy nas egoizmu. Przyjrzyjmy się reklamom. Zrób coś dla siebie, zdobądź to wszystko, kupuj.

Dla większości ludzi posiadanie dzieci i rodziny to coś zupełnie przeciwnego. Wymaga to bezinteresowności, dzielenia się z innymi, stawiania potrzeb innych na pierwszym miejscu. W miarę jak stajemy się konsumentami, coraz częściej zadajemy sobie pytanie, czy stać nas na dziecko? Obliczamy wówczas koszty posiadania dziecka i porównujemy je z kosztami osiągnięcia sukcesu, życia towarzyskiego, samochodu, domu lub wakacji. Dziecko często przegrywa, gdy potencjalni rodzice mówią: „nie, dziękuję” lub „jeszcze nie teraz”.

Oczywiście musimy także uwzględnić problem bezpłodności. Jednak biorąc pod uwagę cztery miliony aborcji, których dokonuje się każdego roku w Europie, nie możemy powiedzieć, że wskaźniki urodzeń w naszych krajach spadają głównie ze względu na bezpłodność.

Poprosiłam moją stażystkę o przeczytanie tego sprawozdania i usłyszałam od niej interesującą uwagę. A gdzie są mężczyźni? Jeśli chcemy rozmawiać o równości płci i demografii, musimy rozmawiać o obu płciach jako w równym stopniu i w pełni odpowiedzialnych za wychowywanie dzieci. Z wielu ważnych przyczyn musieliśmy podkreślić sprawę kobiet. Jednak czy oznacza to, że doszliśmy do punktu, w którym odsunęliśmy mężczyzn na bok? Wychowywanie dzieci to ogromna praca. Chociaż musimy udzielać jak największej pomocy samotnym matkom i ich dzieciom, państwo stanowi co najwyżej słabe zastępstwo troskliwego, pomocnego i - jeśli wolno mi tak powiedzieć - opiekuńczego ojca.

Wiele kobiet nie chce macierzyństwa bez zaangażowania ze strony przyszłego ojca. Bezpieczeństwo jest ważne w macierzyństwie, ale nie chodzi jedynie o bezpieczeństwo finansowe. Musimy wspierać emocjonalne relacje, które są niezbędne do posiadania dzieci. Nasza kultura musi zachęcać mężczyzn do brania odpowiedzialności za tę sferę.

Bardziej niż cokolwiek innego posiadanie dzieci dotyczy naszych najbliższych relacji, dlatego też coraz większy zakres opieki nad dziećmi - choć użyteczny w zachęcaniu kobiet do powrotu do pracy - nie pomoże w zwiększeniu wskaźnika urodzeń. Aby przezwyciężyć kryzys demograficzny, musimy odbudować podstawową integralność stosunków międzyludzkich. Musimy wspierać zaufanie, cierpliwość, wierność i miłość. Jedynie w takiej atmosferze kobiety i mężczyźni mogą czuć się wystarczająco szczęśliwi i bezpieczni, by założyć rodzinę, a przy prawdziwym wsparciu tej rodziny i życia rodzinnego będziemy świadkami wzrostu liczby urodzeń i dodatkowo ożywienia Europy.

 
  
MPphoto
 
 

  Thomas Mann (PPE-DE). (DE) Panie przewodniczący! Unia Europejska nigdy wcześniej nie stała w obliczu takich zmian demograficznych. Do roku 2030 będzie nam brakowało ponad 20 mln osób czynnych zawodowo. Dwie pracujące osoby będą musiały utrzymywać jednego emeryta. Dobre wiadomości są takie, że ludzie będą żyli dłużej, a już dziś osoby starsze są zdrowsze niż miało to miejsce we wcześniejszych pokoleniach. Złe wiadomości są takie, że młodsze pokolenie jest zbyt małe pod względem liczebności, co będzie miało dramatyczne skutki, jeśli chodzi o zagospodarowanie przestrzenne, budowę mieszkań, system szkolnictwa i sposób organizacji pracy.

Potrzebujemy w naszych państwach członkowskich warunków bardziej przyjaznych rodzinie, większego wyboru instytucji opieki nad dziećmi, większej liczby ośrodków opieki dziennej w miejscach pracy, lepszych możliwości łączenia życia zawodowego z życiem rodzinnym, większego uczestnictwa kobiet na rynku pracy, większej liczby miejsc pracy w niepełnym wymiarze godzin dla rodziców oraz zapewnienia bezpiecznego powrotu do pracy po urlopie wychowawczym. Potrzebujemy przede wszystkim stabilnych ścieżek rozwoju kariery oraz odpowiednich dochodów, ponieważ te czynniki ułatwiają podjęcie decyzji o posiadaniu dzieci.

Konieczne są również znacznie większe inwestycje w ludzi w celu poprawy ogólnego poziomu wykształcenia i szkolenia specjalistycznego. Programy uczenia się przez całe życie powinny być korzystne nie tylko dla młodych ludzi, lecz również dla osób starszych, które będą chciały dłużej pracować i które mogą podołać znacznej liczbie obowiązków, a przy tym posiadają wysokie kwalifikacje i są silnie zmotywowane.

Nie powinniśmy oczekiwać zbyt wiele od sprawozdania z własnej inicjatywy autorstwa posłanki Castex. Status prawny usług socjalnych użyteczności publicznej pozostaje sporny. Sprzeciwiamy się unijnej dyrektywie ramowej lub wiążącym rozporządzeniom. Ponadto ustanowione dobrowolnie zakładowe systemy rent i emerytur nie powinny być obciążane dodatkowymi zobowiązaniami, takimi jak np. kryteria dotyczące polityki rodzinnej. Kwestia ta mieści się w ramach zabezpieczenia społecznego, podatków, a zatem należy do kompetencji poszczególnych państw członkowskich.

Przy uwzględnieniu powyższych uwag i poprawek zaproponowanych przez Grupę Europejskiej Partii Ludowej (Chrześcijańscy Demokraci) i Europejskich Demokratów przedmiotowe sprawozdanie zdobyło na znaczeniu. Mając do dyspozycji to sprawozdanie, możemy prowadzić odpowiednio szeroko zakrojoną dyskusję o skutkach tych drastycznych zmian demograficznych.

 
  
MPphoto
 
 

  Alejandro Cercas (PSE). (ES) Panie przewodniczący, panie komisarzu! Dziękuję bardzo za obecność podczas tej bardzo interesującej debaty. Chciałbym również podziękować pani Castex za to sprawozdanie i za umożliwienie nam bardzo pomocnej, dogłębnej dyskusji.

W moim kraju – w Hiszpanii – gdzie doszło do kryzysu demograficznego, który, jeśli to w ogóle możliwe, jest dużo poważniejszy niż średnio w Unii Europejskiej, ten rodzaj komunikatu Komisji i ten rodzaj debaty są bardzo pomocne, ponieważ jest to raczej silnie zakorzeniony problem strukturalny niż krótkoterminowa sytuacja, a takie inicjatywy powodują przeniesienie tego problemu z krajowej debaty politycznej, rozszerzając jej zakres i umożliwiając w większym stopniu analizę i reakcję.

Jak już wspomniał pan komisarz, stoimy w obliczu problemu, ale otwierają się przed nami również możliwości. Należy je urzeczywistnić poprzez rozwiązanie tego problemu, eliminację nie tylko jego skutków – większej liczby osób starszych w Europie, starzejącego się społeczeństwa Europy – lecz również jego przyczyn.

Musimy zapobiec starzeniu się Europy, ponieważ nie unikniemy zjawiska zwiększającej się liczby osób starszych: nauka i medycyna doprowadziły nas do tego punktu, a postęp będzie kontynuowany. Jak już wspominali inni posłowie, problem polega na tym, że potrzebujemy polityki dotyczącej urodzeń, polityki demograficznej, potrzebujemy dzieci w Europie, właśnie tego potrzebujemy. Istnieje konieczność pracy we wszystkich obszarach, przy jednoczesnym zrozumieniu, że jest to poważny i delikatny problem, który pozostawimy przyszłym pokoleniom, jeśli teraz nie znajdziemy drogi prowadzącej do jego rozwiązania.

Należę do tych osób, które uważają, że model społeczny Europy nie jest problemem, lecz wręcz przeciwnie, może stanowić rozwiązanie.

Starzejące się społeczeństwo Europy i niski wskaźnik urodzeń w Europie byłyby jeszcze poważniejszym problemem, gdyby nie system społeczny. Inne społeczeństwa, jak na przykład Chiny, które doświadczą podobnego zjawiska, poniosą jeszcze większe koszty niż my za brak skutecznych, inteligentnych i racjonalnych modeli społecznych.

Bowiem, krótko mówiąc, ten problem polega na tym, że zmiany są nieuniknione i my również będziemy musieli ich dokonać. Nasz system społeczny może zmienić swoje techniki bez zmiany wartości. Moim zdaniem kwestiami o podstawowym znaczeniu są solidarność, pogodzenie życia zawodowego z życiem rodzinnym (w celu zapewnienia rodzinom nowych możliwości do tworzenia nowych pokoleń), przyjmowanie imigrantów nie jako ciężaru, nie jako coś, co jest zjawiskiem negatywnym dla naszych społeczeństw, lecz jako tych, którzy – jeśli będziemy w stanie dokonać ich integracji – pomogą nam po raz kolejny rozwiązać omawiany problem. Ponadto konieczna jest poważna dyskusja o roli kobiet w naszym społeczeństwie, dyskusja, która jak zawsze musi być prowadzona w duchu solidarności.

(Oklaski)

 
  
MPphoto
 
 

  Siiri Oviir (ALDE). – (ET) Panie komisarzu, panie przewodniczący, panie i panowie! Średni wskaźnik urodzeń w Europie wynosi dziś 1,5, lecz oznacza to, że nie ma miejsca wzrost liczby populacji. Państwa członkowskie analizowały tę sytuację i wyniki tych analiz pokazują, że średnio ludzie chcieliby mieć dwoje lub troje dzieci. Wyraźnie widać, że istnieje rozdźwięk między tym, czego ludzie chcą, a tym, co obserwujemy w rzeczywistości.

Mamy XXI w. i kobietom już od dawna nie wystarcza rola gospodyń domowych i opiekunek dzieci. Kobiety są dziś wykształcone, chcą pracować i robić karierę; ich zarobki zapewniają ich rodzinom wyższy standard życia. Musimy jednak być w stanie wpływać na wskaźnik urodzeń oraz doprowadzić do sytuacji, w której liczba dzieci, jaką chcą mieć pary, stanie się rzeczywistością. Naszym rodzinom potrzeba poczucia bezpieczeństwa i zapewnienia, że narodziny dziecka nie zrujnują rodzicom kariery; innymi słowy konieczna jest lepsza równowaga pomiędzy życiem zawodowym i rodzinnym, zarówno dla matek, jak i ojców.

Rodzice chcą poczucia pewności, że mogą stworzyć swoim dzieciom warunki do dobrej edukacji i rozwijania umiejętności i zainteresowań, w miarę potrzeby przy wsparciu finansowym ze strony państwa. Bez tego poczucia bezpieczeństwa ludzie nie będą decydować się na posiadanie dzieci. Nie bądźmy naiwni, że imigracja jest sposobem na zwiększenie liczby ludności. Jest to tylko częściowe, krótkoterminowe podejście. Musimy zwrócić większą uwagę na innowacje, nie imigrację.

Ograniczony czas wystąpienia nie pozwala mi wspomnieć o wszystkich czynnikach, lecz chciałabym podkreślić, że sytuacja demograficzna zależy w dużej mierze od całej gamy decyzji i przepisów prawnych między innymi w takich obszarach jak prawo pracy i prawo rodzinne, a także prawo w zakresie ochrony środowiska i bezpieczeństwo krajowe. Podsumowując, chciałabym podziękować pani Castex za to ważne sprawozdanie, które zawiera dużą dawkę empatii wobec kobiet.

 
  
MPphoto
 
 

  Ewa Tomaszewska (UEN). (PL) Panie przewodniczący! Projekt rezolucji po raz kolejny zwraca uwagę na zagrożenie demograficzne Europy. Odpowiedzialność za przyszłość naszego kontynentu, za jego społeczny i ekonomiczny rozwój nakazuje poświęcenie tej kwestii szczególnej uwagi. Wskaźnik dzietności wynoszący przeciętnie około 1,5 jest zbyt niski. Aby zagwarantować prostą zastępowalność pokoleń wskaźnik ten musiałby przekraczać 2,15.

Promocja wzorców rodziny z małą liczbą dzieci lub bez dzieci, niegwarantujące godziwej i stabilnej sytuacji ekonomicznej warunki życia rodzin (na co wpłynęło bezrobocie i obniżenie standardów zatrudnienia, szczególnie jego nietrwałość), karanie kobiet za macierzyństwo przez systemy emerytalne niewątpliwie przyczyniły się do powstałych zagrożeń. Starzenie się społeczeństwa wynikające w znacznej mierze ze skądinąd pozytywnego zjawiska wydłużania się życia ludzkiego, ale też z pogarszających się relacji między liczbą osób aktywnych zawodowo a liczbą emerytów, powoduje poważne problemy finansowe systemów emerytalnych. W tej sytuacji należy podejmować działania na rzecz zmian.

Jednakże pozwolę sobie nie zgodzić się z zawartym w sprawozdaniu przeświadczeniem, że problem ten w istotnej mierze pozwolą nam rozwiązać ruchy migracyjne. Badania przeprowadzone w Polsce przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową wskazują, że korzystny impuls poprawiający liczbę ludności dokonany tą metodą to zaledwie 2-3%, a więc zdecydowanie za mało. Dodatkowo metoda ta generuje problemy społeczne, które obserwujemy dziś w Danii, Francji czy Niemczech. Procesy integracyjne są długotrwałe.

Chciałabym zwrócić tu uwagę na zawarte w sprawozdaniu sugestie co do uprawnień rodzin emigrantów ekonomicznych. Poprawki, które zgłosiłam, wynikają z braku dookreślenia czy chodzi o rodzinę w rozumieniu prawa kraju rodzinnego emigranta, czy też kraju przyjmującego. W szczególności chodzi mi o ewentualne wielożeństwo i wynikające stąd skutki prawne i ekonomiczne w przypadku świadczeń socjalnych na rzecz tych rodzin. Pragnęłabym także...

(Przewodniczący odebrał mówcy głos.)

 
  
MPphoto
 
 

  Bernard Wojciechowski (IND/DEM). – Panie przewodniczący! Słowo „integracja” pojawia się w tym sprawozdaniu 24 razy. W proponowanej integracji imigrantów z kieszeni podatników w poszczególnych państwach nie uwzględniono jednego ważnego aspektu, a mianowicie religii i cywilizacji. Bojowo nastawieni zwolennicy sekularyzmu o korzeniach socjalistycznych unikają tego tematu, chociaż populacja muzułmanów stale gwałtownie rośnie.

Do roku 2025 jedna osoba na trzy mieszkające w Europie Zachodniej może być lub będzie wyznawcą islamu. Arcybiskup Canterbury zaproponował niedawno, że Europa powinna przyjąć szariat, co przewodniczący i posłowie tego Parlamentu uznaliby prawdopodobnie za przejaw „wielokulturowości”. Taka sytuacja wysuwa na pierwszy plan debatę, która rozwinęła się wokół tematu sposobów i możliwości integracji i asymilacji nowych imigrantów przybywających w dużych ilościach na nasz kontynent.

Czy asymilacja oznacza, że imigranci powinni przyjmować europejską cywilizację i być przez nią „wchłaniani”? Czy też oznacza to, że powinni dołączyć do potomków starych narodów europejskich, by stać się swego rodzaju nowymi europejczykami? A być może stworzenie wspólnej cywilizacji nie jest ani pożądane, ani możliwe.

Chociaż Europa zawsze miała swój udział w różnorodności kulturowej, przeważała w niej również kultura lub cywilizacja chrześcijańska, że tak się wyrażę, którą podzielała większość jej obywateli, bez względu na ich pochodzenie. Przez niemal 20 stuleci ta cywilizacja stanowiła centralny i trwały element dziedzictwa Europy. Należy zadać pytanie: czy Europa wyglądałaby dziś tak samo, gdyby w VII i VIII wieku ruiny starożytnego Rzymu nie zostały podbite i zasiedlone przez społeczności chrześcijańskie, lecz muzułmańskie i inne? Odpowiedź jest prosta i brzmi: nie. To nie byłaby Europa. To byłby Egipt lub Libia.

Na szczęście są tacy, którzy nie przyjmą praw kulturalnych jako przykrywki dla szariatu. Religia powinna być chroniona przez państwo - zwłaszcza przez państwo europejskie. Jedynie chrześcijaństwo może zintegrować inne religie w ramach wspólnego projektu europejskiego poprzez uznanie tego, czego nie mogą ideologie świeckie. Moim zdaniem Europa może to uczynić, a europejczycy powinni ponownie odwołać się do kultury chrześcijańskiej oraz tradycji i wartości takich jak wolność, równość, prawo i prawa jednostki, które przez ponad 2000 lat przyświecały europejczykom wszystkich narodów i które były źródłem dobrobytu i moralnego przywództwa na świecie.

W oparciu o to sprawozdanie nie jest możliwa żadna integracja. To jest symbol pochodu skazańców. W ten sposób może powstać kontynent zombi nieświadomych swojego pochodzenia.

 
  
MPphoto
 
 

  José Albino Silva Peneda (PPE-DE). (PT) Panie przewodniczący, panie komisarzu, panie i panowie! Wzrost w zakresie średniej długości życia i stale zmniejszający się wskaźnik urodzeń oznaczają, że obecny europejski współczynnik zależności demograficznej wynoszący 49% wzrośnie do 59% w 2025 r. i 77% w 2050 r.

Zatem Unia Europejska stoi w obliczu bezprecedensowego problemu, ponieważ w przyszłości europejskie miasta będą miały bardzo wysoki odsetek osób starszych i tym samym społeczeństwo będzie znacznie różniło się od dzisiejszego.

Ta tendencja oznacza, że konieczne będą głębokie zmiany w ważnych aspektach polityki publicznej. Oprócz systemu zabezpieczeń społecznych niezbędne będą zmiany w służbie zdrowia i usługach opieki, polityce podatkowej, planowaniu przestrzennym, w zakresie imigracji, bezpieczeństwa, kultury, turystyki, wypoczynku itd.

Będzie również istniała konieczność zmiany finansowania systemów emerytalnych, tak aby nie było już ono głównie udziałem państwa, a nawet jeśli, to aby składki nie pochodziły prawie wyłącznie z wynagrodzeń.

Zważywszy na daleko sięgające skutki zmian demograficznych, należy to rozważyć z punktu widzenia administracji publicznej i struktury społeczeństwa, wymagając mobilizacji wszystkich podmiotów gospodarczych, kulturowych i społecznych w zorganizowanej analizie i debacie na temat różnych możliwości w zakresie podejmowanych działań. Stąd wynika wartość tego sprawozdania.

Ponownie zajmujemy się dziedziną, w której konieczne i pilne jest zwiększenie zakresu dialogu społecznego; w rzeczywistości nie ma innego sposobu podjęcia tej kwestii.

Zgadzam się z oświadczeniem Komisji, zgodnie z którym zwiększenie wskaźnika urodzeń, w świetle pilnego charakteru i skali tego zjawiska, będzie wiązało się z ustanowieniem długoterminowej strategii. Jest to jedyny sposób, który umożliwi nam przyjęcie środków zapobiegawczych, a jednocześnie pomoże Unii Europejskiej wykorzystać możliwości w ramach polityki na rzecz zwiększenia wskaźnika urodzeń.

 
  
MPphoto
 
 

  Harald Ettl (PSE). (DE) Panie przewodniczący! Dziś o tej późnej godzinie prowadzimy dyskusję na temat sprawozdania, które dotyczy przyszłości demograficznej Europy, praktycznie przy wyłączeniu publiki. Sprawozdawczyni zasługuje na najwyższą pochwałę za to sprawozdanie, ponieważ zajęła się w nim pytaniami egzystencjalnymi dotyczącymi społeczeństwa i polityki. Powinno ono być obowiązkową lekturą dla wszystkich posłów do PE, którzy ukrywają się za bieżącą polityczną pragmatyką i lekceważeniem rzeczywistości.

W sprawozdaniu pokazano, w jaki sposób i gdzie chłód gospodarki i wyścig szczurów można pokonać ciepłem społecznym. Znajdują się tam również prognozy dotyczące rozwoju sytuacji, aby w ten sposób otworzyć nam oczy i opracować filozofię polityczną społeczeństwa integracyjnego. Dotyczy to kwestii wciąż zmieniającej się definicji pojęcia rodziny, którą należy zmodyfikować, oraz faktu, że w dzisiejszym bogatym społeczeństwie posiadanie dzieci wiąże się z obawą ubóstwa.

W zakładach przemysłowych - i jest to norma - macho menadżerzy, którzy nigdy nie mieli do czynienia z życiem społecznym, odmawiają udzielenia urlopu rodzicielskiego. Ponadto istnieje niezliczona liczba stosunków zatrudnienia i miejsc pracy, które skłaniają ludzi do zastanowienia się, czy stać ich na dzieci.

Konieczne są dodatkowe środki wymienione w sprawozdaniu, aby rozwój demograficzny był korzystny dla wszystkich stron. Jedno jest pewne: przyszłe społeczeństwo będzie inne. To, czy konflikt pokoleń przerodzi się w społeczno-polityczną apokalipsę i spotęguje możliwość wybuchu konfliktu pomiędzy bogatymi i biednymi, rozstrzyga się tu i teraz i zależy od tego, czy politycy są gotowi na polityczne myślenie i pracę społeczno-polityczną.

To sprawozdanie to coś więcej niż zła prognoza pogody, którą możemy dziś tolerować, ponieważ jutro sytuacja może ulec poprawie. To sprawozdanie to wyraźne wezwanie do zmiany i rozwoju naszego społeczeństwa, a w szczególności jest to szansa na poprawę naszego własnego zrozumienia społeczeństwa. Jeszcze raz dziękuję pani sprawozdawczyni.

 
  
MPphoto
 
 

  Jean Marie Beaupuy (ALDE). (FR) Panie przewodniczący, panie komisarzu! Jak już wspomniał pan Ettl, stoimy w obliczu ogromnego wyzwania. Nasi obywatele uświadomili już sobie, że klimat stanowi wyzwanie. Niewielu z nich ma świadomość, że demokracja jest wyzwaniem.

Jednak, biorąc pod uwagę powyższe, gdzie należy umieścić problem demograficzny Europy? Oczywiście w miastach, ponieważ właśnie tam skupione jest 80% ludności. Co oznacza to dziś dla obywateli mieszkających w miastach, dla burmistrzów, ponieważ wiem, że inni posłowie, posłowie do PE jak ja, są również burmistrzami lub zastępcami burmistrzów w swoich miastach?

Proszę pozwolić, że przedstawię dwa zestawy przykładów. Z jednej strony zestaw przykładów z dziedziny gospodarki. W sytuacji gdy miasta muszą zapewnić miejsce zamieszkania dużej liczbie ludności lub, jak w przypadku niektórych miast w Niemczech Zachodnich, dochodzi do opuszczania miast przez ich mieszkańców, w tym drugim przypadku oznacza to niezamieszkane domy, niewykorzystane drogi, bezcelowo ogrzewane dzielnice i puste szkoły, natomiast w pierwszym przypadku – budowę szkoły za 5 mln euro, jak właśnie uczyniłem w moim mieście, lub nowego centrum wspólnot sąsiedzkich za 7 mln euro. Kwoty te stanowią wydatek ekonomiczny, który miasta i mieszkający w nich podatnicy muszą ponieść.

Jednak nie chodzi tu tylko o wyzwanie ekonomiczne; jest to również wyzwanie dla społeczności, ponieważ jeżeli w sąsiedztwie widzi się odizolowanych ludzi, jeżeli cała społeczność się starzeje, jeżeli nie słychać już wesołych głosów bawiących się dzieci, jest to problem dotyczący stosunków międzyludzkich. Jak państwo wiedzą, są takie miejsca pracy, których nikt nie chce. W niektórych mniejszych miasteczkach nie sposób znaleźć hydraulika. W moim mieście brakuje pielęgniarek. Brakuje nam pracowników opieki społecznej, więc ludzie muszą czekać. Zamiast dwóch godzin dziennie, pomoc przychodzi tylko na godzinę. To poważny problem dla społeczności.

Panie komisarzu! Wychodząc poza ramy sprawozdania autorstwa pani posłanki Castex, za którym z przyjemnością jutro zagłosuję, jako przewodniczący intergrupy ds. mieszkalnictwa miejskiego chciałbym zwrócić się do pana o przedstawienie wniosku dotyczącego miast, tak aby w przyszłości możliwe było ustanowienie mapy dla każdego miasta, co pozwoli nam lepiej zrozumieć i kontrolować sytuację demograficzną w naszych miastach w perspektywie średnio- i długoterminowej i podejmowanie decyzji w sprawie mieszkalnictwa, transportu, szkół itp.

 
  
MPphoto
 
 

  Wojciech Roszkowski (UEN). – Panie przewodniczący! Omawiane sprawozdanie jest dowodem bezsilności Unii nawet w ocenie sytuacji. Jesteśmy na demograficznym Tytaniku, a jeszcze nikt nawet orkiestry nie zamówił. A debaty o tak kluczowym znaczeniu przeprowadzamy w wieczorowych godzinach najmniejszej oglądalności.

Mamy w Unii kryzys demograficzny. Podczas gdy w sprawozdaniu mówi się o zmianach, teza paragrafu f stoi w jawnej sprzeczności z tezą paragrafu 1. Mówi się o bezpłodności kobiet, a co z mężczyznami? Mówi się o bezpłodności par, tak jakby pary homoseksulane mogłyby być płodne. Mówi się o bezpłodności, a nie mówi się o tym, że głównym powodem spadku liczby ludności w Europie jest aborcja. W ostatnim półwieczu dokonano w 27 krajach członkowskich około 75 milionów aborcji. Gdyby nie to, ludność Unii Europejskiej byłaby o 15% wyższa i nie mielibyśmy kryzysu.

Mówimy stale w Unii o prawach, a nigdy o obowiązkach, także o obowiązkach wobec przyszłości. Nie można tego inaczej nazwać jak dziecinnieniem dorosłych. I stąd kryzys: dzieci nie mogą mieć potomstwa, zresztą ludzie starsi tak samo, a bez potomstwa nie ma przyszłości.

 
  
MPphoto
 
 

  Csaba Őry (PPE-DE). – (HU) Dziękuję panu, panie przewodniczący. Sprawozdanie w sprawie demograficznej przyszłości Europy jest ważnym sprawozdaniem, ponieważ dotyczy rozwiązania istotnych problemów, w tym zatrzymania procesu starzenia się społeczeństwa, doprowadzenia do sytuacji, w której pary chętniej będą decydować się na posiadanie dzieci, poprawy równowagi pomiędzy życiem zawodowym i rodzinnym, możliwości zatrudnienia dla kobiet i opieki nad osobami w podeszłym wieku, zapewnienia pracy ubogim, a także kwestii długookresowej trwałości i opłacalności finansowej ważnych systemów opieki społecznej.

Centralnym punktem tego zagadnienia jest rodzina, kwestia podziału pracy w rodzinie, życia zawodowego prowadzonego jednocześnie przez współmałżonków, zapewnienie narodzin coraz większej liczby dzieci i ich wykształcenia oraz stałe utrzymywanie osób starszych i opieka nad nimi. W jaki sposób można zachęcić dorosłych, by jednocześnie pracowali i decydowali się na dzieci? Musimy również pamiętać, że chcielibyśmy w tym samym czasie zachęcić w ramach polityki unijnej aktywne osoby starsze poprzez uatrakcyjnienie zatrudnienia dla osób otrzymujących emeryturę, przesuwając nieco, w miarę możliwości, granicę wiekową i obniżając liczbę osób przechodzących na wcześniejsze emerytury poprzez pośrednie zachęty.

Te powiązane ze sobą cele możemy osiągnąć tylko wówczas, gdy zwrócimy szczególną uwagę na dwie kwestie: wsparcie dla rodzin i poprawę stanu zdrowia ludności. Jest oczywiste, że osoby starsze będą chętniej pracować, jeśli będą cieszyć się dobrym zdrowiem i będą w stanie podjąć nieprzerwane zatrudnienie bez żadnych spodziewanych problemów.

Niestety wiele państw członkowskich wstrzymuje i ogranicza dotacje na służbę zdrowia z powodu problemów budżetowych, a na pracowników, w tym osoby starsze i ubogie, nakłada się coraz większe obciążenia. To jest zły kierunek. Nie pomaga on we wdrażaniu strategii lizbońskiej ani nie pomaga rozwiązać problemów demograficznych. Sytuacja przedstawia się podobnie w odniesieniu do systemów wsparcia dla rodzin; w tym przypadku również musimy zwiększać ich środki, zamiast je wstrzymywać i ograniczać. Dziękuję bardzo, panie przewodniczący!

 
  
MPphoto
 
 

  Rovana Plumb (PSE). – (RO) Panie przewodniczący, panie komisarzu, szanowni państwo! Sprawozdanie pani Castex jest bardzo ważne dla przyszłości Europy i chciałabym pogratulować pani sprawozdawczyni za jego treść.

Prawidłowa polityka demograficzna obejmuje podstawową kwestię: nie powinniśmy przygotowywać dla przyszłych pokoleń zadań, które są praktycznie niewykonalne, jeśli uwzględnimy warunki prognozowane na kolejne dziesięciolecia. Krótko mówiąc, musimy znaleźć rozwiązania dostosowane do teraźniejszości, a zwłaszcza do przyszłości.

Europejskie dane demograficzne wskazują na problem w całej Unii i chciałabym zwrócić uwagę na fakt, że region, który mam zaszczyt reprezentować, ma bardzo poważne problemy w tej dziedzinie. Realia społeczno-kulturowe będące wynikiem długiego panowania systemu komunistycznego miały bezpośredni wpływ na procesy demograficzne krajów Europy Wschodniej, w tym w szczególny sposób w Rumunii.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że odpowiedź na wyzwanie dotyczące zmian demograficznych jest prosta: państwa członkowskie muszą pilnie zmienić swoją politykę demograficzną w celu wyeliminowania negatywnych skutków zmniejszenia się populacji i starzenia się społeczeństwa. Chociaż rozwiązania nie zawsze są tak proste jak pytania, chciałabym podkreślić znaczenie ustępu 10 sprawozdania, w którym wzywa się państwa członkowskie do podjęcia kroków w celu utworzenia dobrej jakości i przystępnych cenowo usług opieki nad dziećmi, zgodnie z celami ustalonymi w Barcelonie, tak aby do roku 2010 państwa członkowskie zapewniły opiekę dla co najmniej 90% dzieci między trzecim rokiem życia a wiekiem rozpoczęcia obowiązkowej nauki szkolnej oraz dla co najmniej 33% dzieci poniżej trzeciego roku życia. Jest to zarówno wspaniałomyślny, jak i konieczny cel.

Uważam, że zapewnienie bezpośredniego wsparcia finansowego w formie pieniężnej jest jedynie chwilowym rozwiązaniem, dlatego też należy położyć nacisk na zapewnienie wsparcia rodzicom w ich stosunkach z pracodawcami oraz na dobrej jakości i przystępne cenowo struktury opieki nad dziećmi i edukację, co pozwoli zagwarantować równowagę pomiędzy życiem rodzinnym i zawodowym. Instytucje europejskie i państwa członkowskie zaczęły zdawać sobie sprawę ze znaczenia polityki demograficznej, lecz to nie wystarczy. Konieczny jest ten pierwszy krok, dokładny rejestr sytuacji demograficznej w Unii Europejskiej.

(Przewodniczący odebrał mówczyni głos)

 
  
MPphoto
 
 

  Marian Harkin (ALDE). – Panie przewodniczący! Po pierwsze jedno słowo do sprawozdawczyni: „brawo”. To bardzo kompleksowe sprawozdanie dotyczące ważnej kwestii dla UE: stawienia czoła wyzwaniu związanemu ze zmianami demograficznymi.

Chciałabym wspomnieć jedynie o dwóch obszarach, o których mowa w sprawozdaniu: roli pomocy, zwłaszcza osób opiekujących się dziećmi, oraz o emeryturach. Co się tyczy opiekunów, w sprawozdaniu przypomniano państwom członkowskim o licznych trudnościach doświadczanych przez opiekunów oraz wezwano do udzielenia tej grupie osób większego wsparcia, w szczególności prawa dostępu do pracy w niepełnym wymiarze godzin lub elastycznego czasu pracy. Ułatwi to opiekunom dokonywanie wyborów i utrzymanie rozsądnej równowagi pomiędzy pracą i życiem rodzinnym.

W niedawnym orzeczeniu w trybie prejudycjalnym Trybunał Sprawiedliwości orzekł na rzecz opiekuna z Wielkiej Brytanii, który wniósł sprawę dotyczącą działań pracodawcy zmuszających pracownika do złożenia wymówienia, co wskazuje na fakt, że Trybunał przyjmuje podobne stanowisko.

W sprawozdaniu podkreśla się również, że dostęp do odpowiednich usług dla tych, którzy potrzebują opieki, odgrywa ważną rolę w zapewnieniu pełnego i równego udziału kobiet i mężczyzn w rynku pracy. Takie działania pomogą nam zrealizować cele lizbońskie. Jednak odpowiednie usługi powinny być oczywiście zapewnione bez względu na sytuację.

W sprawozdaniu podkreślono także istnienie ogromnych dysproporcji pomiędzy średnimi emeryturami pracowniczymi mężczyzn i kobiet. Jest to często spowodowane przerwami w życiu zawodowym związanymi z obowiązkami opiekuńczymi wobec dzieci lub krewnych w podeszłym wieku. W sprawozdaniu wzywa się zatem państwa członkowskie do wprowadzenia środków mających na celu zagwarantowanie, że przerwy w karierze zawodowej związane z macierzyństwem i urlopami wychowawczymi nie będą miały negatywnego wpływu na wyliczenie wysokości emerytury.

Istotne jest, aby osoby, które dziś są opiekunami i często wykonują swoje obowiązki w wymiarze 24 godz./dobę, siedem dni w tygodniu, nie były kolejnym pokoleniem starszych ubogich ludzi. Aby wykluczyć taką sytuację, państwa członkowskie muszą podjąć działania w celu rozwiązania problemu emerytur dla opiekunów. Byłoby niedopuszczalne, gdyby osobom, które biorą na siebie ciężar sprawowania opieki, odmawiano prawa do odpowiedniej emerytury.

 
  
MPphoto
 
 

  Ryszard Czarnecki (UEN). – Panie przewodniczący! Gdy chodziłem do szkoły podstawowej, to 100 milionów Europejczyków było w wieku do 14 lat, tak jak ja. Gdy będę 87 letnim staruszkiem, to wówczas będziemy mieć w Europie tylko 66 milionów dzieci w takim właśnie wieku. W tej chwili co czwarty mieszkaniec Europy ma powyżej 65 lat, a za 40 lat już co drugi Europejczyk będzie właśnie w takim emerytalnym wieku.

Pamiętajmy, że te dane to nie jest sucha statystyka. Tylko to będzie powodować olbrzymi wzrost wydatków publicznych i świadczeń. Mamy w Europie, także w moim kraju, kryzys demograficzny. Jeszcze 100 lat temu co szósty, siódmy mieszkaniec świata był Europejczykiem, a za 40 kat już co 20 człowiek będzie mieszkał na naszym kontynencie.

Co więc robić? Promować macierzyństwo, stwarzać ekonomiczne zachęty, także w systemie podatkowym, za posiadanie dzieci, wspierać rodziny wielodzietne, ale oczywiście także np. leczyć bezpłodność. Jeżeli dzisiaj narzekamy kończąc na problemie z imigrantami, to źródło tych kłopotów leży w zapaści demograficznej narodów europejskich.

 
  
MPphoto
 
 

  Miroslav Mikolášik (PPE-DE). – (SK) Panie przewodniczący, panie komisarzu! Niepokoi mnie fakt, że wskaźnik urodzeń spada już od kilku lat i że według prognoz do roku 2050 nastąpi zmiana w strukturze ludności Unii Europejskiej. Dojdzie nie tylko do starzenia się populacji Unii, będzie również brakować ludzi w wieku produkcyjnym. Na skutek powyższego Unia stanie w obliczu utraty konkurencyjności wobec regionów odnotowujących znaczący wzrost demograficzny.

Taka nierównowaga demograficzna może mieć następnie wpływ na finansowanie opieki społecznej i systemów emerytalnych. Jednak nie mamy do czynienia z nową sytuacją, a obecne negatywne zmiany demograficzne zmuszają nas do postawienia kilku ważnych pytań; poszukując rozwiązań tych zmian, musimy dokonać analizy ich przyczyn i skutków. Moim zdaniem jedną z głównych przyczyn obserwowanej sytuacji demograficznej są niekorzystne warunki i tendencje, które prowadzą do osłabienia tradycyjnej rodziny tworzonej przez kobietę i mężczyznę, roli macierzyństwa w życiu kobiet, roli mężczyzn jako ojców, wsparcia ekonomicznego i społecznego dla rodzin wielodzietnych itp.

Jako ojciec i doktor medycyny z zadowoleniem przyjmuję te części sprawozdania, w których mowa o ochronie macierzyństwa i zapewnieniu wsparcia społeczno-ekonomicznego dla rodzin oraz działalności, która umożliwi kobietom i mężczyznom lepsze pogodzenie życia rodzinnego i zawodowego. Zgadzam się również z pragmatycznym i racjonalnym podejściem do polityki imigracyjnej. Chciałbym jedynie wspomnieć, że, jeśli o mnie chodzi, racjonalna polityka imigracyjna oznacza obsadzanie tych miejsc pracy, które od dawna pozostają wolne w państwach członkowskich UE. To właśnie w tym obszarze potrzebujemy rozważnej i dobrze przygotowanej polityki europejskiej. Stosując tzw. system błękitnej karty, Europa powinna wybierać w ramach procesu imigracji jedynie te osoby, które posiadają kwalifikacje i mogą pracować w tych zawodach, w których na naszym rynku brakuje pracowników.

Moim zdaniem kolejnym pozytywnym aspektem jest możliwość adopcji dla bezpłodnych par oraz stworzenie dobrych warunków dla rodzin zastępczych. (Już kończę.) Nie zgadzam się jednak z pomysłem dotyczącym promowania metod prokreacji wspomaganej jako jednego ze sposobów leczenia bezpłodności, ponieważ...

 
  
MPphoto
 
 

  Joel Hasse Ferreira (PSE). (PT) Panie przewodniczący, panie komisarzu, panie i panowie! Kwestia demograficznej przyszłości Europy zasługuje na znaczną uwagę ze strony tego Parlamentu. W Lizbonie wraz z panią posłanką Edite Estrelą opowiadaliśmy się za zorganizowaniem jawnego przesłuchania na temat demografii i solidarności pomiędzy pokoleniami podczas debaty nad sprawozdaniem Philipa Bushill-Matthewsa. Sprawozdanie pani Castex, której składam gratulacje, mieści się w szerszej perspektywie – perspektywie demograficznej przyszłości Europy.

Wyzwania związane z solidarnością dotyczą nie tylko pokoleń, lecz również regionów i obejmują integrację migrantów, politykę w zakresie zasobów ludzkich i oczywiście odnowę struktur demograficznych.

Szanowni państwo! Taka odnowa demograficzna wymaga rozpatrzenia roli placówek opieki nad dziećmi, które ułatwiają rodzicom podjęcie pracy i pomagają w walce z ubóstwem, zwłaszcza w przypadku rodzin niepełnych.

Jednak równie ważne jest uwzględnienie faktu, że niektóre z celów trafnie określonych w Barcelonie w tym i w innych obszarach nie zostały jeszcze osiągnięte w niektórych krajach; wspomnę chociażby większy udział kobiet w życiu zawodowym oraz wsparcie zatrudniania osób powyżej 55 roku życia.

Również z punktu widzenia podatków istotną kwestią dla państw członkowskich jest rozważenie możliwości wspierania skutecznych środków na rzecz zwiększenia wskaźnika urodzeń w celu redukcji ograniczeń finansowych, które odwodzą od decyzji o posiadaniu większej liczby dzieci.

Chciałbym wyjaśnić, że nadal ważne jest, aby pracownicy mogli, jeśli tego chcą, przedłużyć swoją aktywność zawodową w ramach obowiązujących ram prawnych poszczególnych państw członkowskich, ale należy zagwarantować prawo do emerytury po ukończeniu wieku ustanowionego w przepisach prawa. Oczywiście zasadniczą kwestią jest osiągnięcie większej trwałości systemów zabezpieczenia społecznego.

Przyszłość Europy pod względem demograficznym jest w znacznym stopniu powiązana z imigracją z południa, a zatem w systemach oświaty należy uwzględnić potrzeby imigrantów i ich rodzin, tak aby byli szczęśliwi i spełnieni w różnych państwach członkowskich UE.

Podsumowując: przyszłość demograficzna Europy zależy również od nas, od Parlamentu Europejskiego. Jestem przekonany, że wypełnimy swoje obowiązki.

 
  
MPphoto
 
 

  Zdzisław Zbigniew Podkański (UEN). – Demograficzna przyszłość Europy to problem na długie lata. Europa wyraźnie starzeje się. Grozi nam zmniejszenie ludności w wieku produkcyjnym, spadek konkurencyjności gospodarki oraz zachwianie finansowania opieki społecznej i równowagi systemów emerytalnych.

Wielkie rozszerzenie Unii Europejskiej i migracja zarobkowa ludności z nowych krajów członkowskich do starych krajów członkowskich złagodziły ten problem w Zachodniej Europie, ale go nie rozwiązały. Proces starzenia się Europy nadal postępuje i potrzebne są zdecydowane działania, w tym między innymi w zakresie obrony praw człowieka i praw pracowniczych, promowania polityki prorodzinnej, opieki medycznej i pomocy społecznej, poprawy gospodarowania zasobami ludzkimi, obejmującego również imigrantów. Działania te przyniosą pożądany skutek tylko pod warunkiem, że procesy globalizacyjne nie będą niszczyć człowieka i rodziny oraz że faktycznie najwyższą wartością będzie człowiek, a nie kapitał.

 
  
MPphoto
 
 

  Anna Záborská (PPE-DE). – (SK) W Europie dochodzi do bardzo negatywnych tendencji demograficznych, które w ciągu 50 lat doprowadzą do ogromnych zmian demograficznych w Unii. Zmniejszający się wskaźnik urodzeń, stopniowe starzenie się i wymieranie populacji to dziś najpoważniejsze problemy. W pewnych okolicznościach istnieje nawet zagrożenie, że dojdzie do schyłku cywilizacji europejskiej. Omawiając przyczyny takiej sytuacji, musimy spojrzeć prawdzie w oczy.

Przez ostatnie 50 lat nie narodziły się dziesiątki milionów mieszkańców Europy, ponieważ ciąże kończyły się sztuczną aborcją. Młodych ludzi nie przygotowano do odpowiedzialności w sprawach seksualnych; wolność seksualna jest typową cechą dzisiejszego społeczeństwa. W ciągu ostatnich 50 lat coraz częściej dochodziło do rozpadu małżeństw, rozwodów, zwiększyła się liczba niepełnych rodzin, a coraz więcej dzieci przychodziło na świat w związkach pozamałżeńskich. Do tego należy dodać znaczące zmniejszenie wartości dziecka: na przykład jaki odsetek kosztu jednego lub dwóch samochodów przedsiębiorca może odpisać rocznie od podatku, a jaką część kosztów poniesionych na dziecko może odpisać rodzic? Nasza polityka społeczna jest korzystna dla tych, którzy nie mają dzieci lub mają ich mało i koncentrują się głównie na karierze zawodowej. Nasza polityka społeczna zmusza rodziny z większą liczbą dzieci do życia w ubóstwie i zależności od zasiłków państwowych. Państwo jest głównym organem decyzyjnym odpowiedzialnym za ocenę, redystrybucję i dążenie do międzypokoleniowej solidarności poprzez ustawodawstwo w zakresie podatków i przepisy społeczne. Media i społeczeństwo wywierają ogromną presję na kobiety, wzbudzając w nich przekonanie, że jedynie praca wykonywana przez nie w ramach obowiązków zawodowych ma jakąkolwiek wartość i cel. Rodzenie dzieci i ich wychowywanie nadal postrzega się jako zło konieczne. Macierzyństwo nie ma praktycznie żadnej wartości. W kategoriach finansowych jego wartość nie sięga nawet płacy minimalnej.

Zapewne są również inne przyczyny, lecz to te wspomniane wcześniej spowodowały zniszczenie struktur demograficznych Europy. Jedynie poprzez ich eliminację Europa może znów stać się kontynentem przyszłości i nadziei, ponieważ kontynent bez dzieci jest kontynentem bez przyszłości.

 
  
MPphoto
 
 

  Edite Estrela (PSE). (PT) Panie przewodniczący, panie komisarzu! Chciałabym rozpocząć od podziękowań dla pani Castex za jej wspaniałą pracę.

Zmiany demograficzne to poważne wyzwanie dla Europy. Sto lat temu populacja Europy stanowiła 15% ludności na świecie. Istnieje możliwość, że w roku 2050 odsetek ten wyniesie jedynie 5%. Na każdą kobietę w Unii Europejskiej przypada średnio 1,5 dziecka, czyli poniżej liczby 2,1 wymaganej do podtrzymania populacji.

Sytuacja jest poważna i będzie miała negatywne konsekwencje dla gospodarki, systemów zabezpieczenia społecznego i struktury społeczeństwa.

Dlatego też konieczne jest podjęcie środków, takich jak wprowadzone niedawno w Portugalii, gdzie zainwestowano ponad 100 mln euro w celu zapewnienia żłobków i przedszkoli w całym kraju, wychodząc poza cele strategii lizbońskiej. Przyznawanie zasiłków prenatalnych kobietom w ciąży, które tego najbardziej potrzebują, zasiłki rodzinne dla dzieci imigrantów, przedłużenie urlopu macierzyńskiego, 20% wzrost zasiłków rodzinnych dla rodzin niepełnych, ulgi podatkowe dla przedsiębiorstw, które zakładają lub dofinansowują żłobki dla dzieci swoich pracowników, ustanowienie zasiłku macierzyńskiego, wsparcie publiczne dla prokreacji wspomaganej medycznie stanowią dobre przykłady do naśladowania przez inne kraje.

 
  
MPphoto
 
 

  Marie Panayotopoulos-Cassiotou (PPE-DE). (EL) Panie komisarzu! Nie wątpię, że wszystkie kwestie powtarzane przez innych posłów skłonią pana do uwzględnienia problemu zmian demograficznych pośród najważniejszych zagadnień w nowej agendzie społecznej – i oczekujemy, że otrzymamy ją w postaci wniosku na rok 2008.

Przy założeniu podejścia planowanego cyklu życiowego, rozwój demograficzny wiąże się z koniecznością monitorowania i przewidywania potrzeb w zakresie umiejętności w celu stworzenia dynamicznego kapitału w postaci zasobów ludzkich na rynku pracy. Jest to niezbędne w celu zwiększenia nadziei na utrzymanie przewagi konkurencyjnej możliwości rozwojowych UE.

Gratuluję pani Castex jej cierpliwości w przeprowadzeniu tak trudnej oceny. W jej sprawozdaniu możemy dostrzec nieprzerwany łańcuch problemów przedstawionych w skróconej formie. Rozwiązania dostarczą działania horyzontalne.

W duchu komunikatu Komisji przedstawione zostały problemy, które wymagają dobrych praktyk w wielu sektorach na szczeblu krajowym, regionalnym i lokalnym. Po pierwsze, jak już wielokrotnie wspominano, należy wzmocnić solidarność międzypokoleniową poprzez wieloaspektowe wsparcie materialne i moralne dla rodzin. Powinno to mieć miejsce bez względu na to, czy rodzina mieszka w mieście czy w oddalonej wiosce; wszyscy członkowie rodziny, bez względu na wiek i pochodzenie, bez względu na to, czy należą do miejscowej ludności lub są imigrantami, powinni na tym skorzystać.

Sam fakt, że dana rodzina mieszka w państwie członkowskim, musi być wystarczający, by zapewnić jej możliwość rozwoju potencjału jako źródła produkcji bogactwa. Rodziny znajdują się w centrum rozwoju: stanowią siłę roboczą, konsumują towary i dają życie nowym, dynamicznym członkom społeczeństwa. To, czego potrzebujemy do stworzenia nowych rodzin, to gwarancja bezpieczeństwa prawnego, zapewnienie trwałości polityki, a przede wszystkim szczery dialog w sektorze publicznym i prywatnym.

 
  
MPphoto
 
 

  Corina Creţu (PSE). – (RO) Szanowni państwo! Po pierwsze chciałabym zwrócić uwagę na jakość sprawozdania autorstwa pani Castex, sprawozdania dotyczącego decydującej kwestii dla przyszłości europejskiego modelu społecznego, jak również dla wzrostu gospodarczego na obszarze Unii Europejskiej. Z zadowoleniem przyjmuję również obecność komisarza Spidli i jego zainteresowanie sprawami społecznymi. Dziękuję pani Castex w szczególności za uwagę poświęconą statusowi kobiet i ich godności, a także kwestii przestrzegania ich praw i swobód obywatelskich.

Nie muszę tutaj przypominać dramatu kobiet w Rumunii za czasów komunistycznych, kiedy aborcja była nielegalna, ani ludzkich tragedii związanych z aborcjami dokonywanymi przez kobiety rumuńskie przy użyciu prymitywnych środków. W filmie rumuńskiego reżysera Cristiana Mungiu, który w 2007 r. zdobył Złotą Palmę na festiwalu w Cannes, przedstawiono prawdziwy obraz tej krajowej traumy doświadczanej przez Rumunów – sytuacji, która w normalnym świecie wydaje się trudna do zrozumienia.

Kraje Europy Wschodniej doznały po upadku komunizmu prawdziwego demograficznego wstrząsu. Przez ponad 15 lat odnotowywaliśmy ujemny trend demograficzny i nieśmiało przyglądamy się powolnym zmianom tej sytuacji. Jednak ogólnie rzecz ujmując, pozostaje wiele do zrobienia w celu zmiany tej sytuacji w krajach Unii Europejskiej, a działania proponowane w tym sprawozdaniu wydają się odpowiednie i powinny zostać przyjęte przez rządy krajowe i poparte przez Komisję.

Kolejnym aspektem, o którym chciałabym wspomnieć, jest system emerytalny. W całej Europie wiek młodych ludzi rozpoczynających pracę niepokojąco wzrasta, przy jednoczesnym obniżeniu wieku emerytalnego. Szereg krajów cierpi z jednej strony na deficyt siły roboczej, a z drugiej strony ludzie w wieku około 50 lat odchodzą na emeryturę lub nie mogą znaleźć pracy. Z zadowoleniem przyjmuję środki zaproponowane w sprawozdaniu również odnośnie do tej kwestii.

 
  
MPphoto
 
 

  Rumiana Jeleva (PPE-DE). – (BG) Panie przewodniczący! Szanowni państwo! Europa jest pierwszym regionem na świecie, który odczuwa skutki zmian demograficznych.

Rozwój demograficzny jest wynikiem trzech czynników: wskaźnika urodzeń, średniej długości życia i przepływów migracyjnych. Przez ostatnie trzy dziesięciolecia w Unii Europejskiej odnotowuje się spadek wskaźnika urodzeń i tendencja ta utrzymuje się. W niektórych państwach członkowskich wskaźnik ten nadal spada, podczas gdy sytuację w kraju, z którego pochodzę, w Bułgarii, można nazwać „załamaniem demograficznym”, ponieważ wskaźnik urodzeń jest tam najniższy, a współczynnik umieralności – najwyższy w Europie.

Jednocześnie stale wydłuża się średnia długość życia. Obserwujemy stabilną tendencję, która w przyszłości będzie miała wpływ na wszystkie aspekty rozwoju gospodarczo-społecznego obywateli Europy.

Przyjrzyjmy się na przykład współczynnikowi osób w wieku emerytalnym. Obecnie, jak już wspomniano, wynosi on 1 do 4. Według prognoz do roku 2050 wyniesie 1 do 2. Lecz nawet dziś ten wrażliwy współczynnik jest już faktem. Po raz kolejny pozwolę sobie przytoczyć przykład Bułgarii, gdzie stosunek emerytów do osób pracujących już dziś wynosi 1do 1,2.

Co się tyczy przepływów migracyjnych, nasze podejście powinno koncentrować się raczej na skutecznym zarządzaniu niż nadmiernej kontroli. Potrzebujemy bardziej elastycznej polityki prowadzonej przez Wspólnotę i państwa członkowskie wobec imigrantów, zwłaszcza tych pochodzących z krajów trzecich. Imigracja może stanowić pozytywny czynnik, lecz nie jest to panaceum na wszelkie aspekty obserwowanych problemów demograficznych.

Wszystkie te przykłady pokazują, że wyzwania demograficzne są faktem i już dziś musimy stawić im czoła. Musimy zmienić perspektywę z wyzwań na możliwości. Wydaje się, że w odniesieniu do zmian demograficznych prowadzimy zbyt wiele dyskusji, a podejmujemy zbyt mało działań. Dlatego też zdecydowanie popieram podejście, zgodnie z którym rozwój demograficzny powinien być uwzględniony jako element polityki horyzontalnej w różnych obszarach polityki prowadzonej przez Wspólnotę, a także władze krajowe, regionalne i lokalne.

 
  
MPphoto
 
 

  Gabriela Creţu (PSE). – (RO) Dysponujemy bardzo dobrym sprawozdaniem i wydaje się, że zawarto w nim wszystkie kwestie. Dziękujemy tym, którzy nad nim pracowali. Proszę jednak pozwolić na stwierdzenie, że nie jest to figura retoryczna. Naszym ogólnym celem, jako polityków, jest organizowanie relacji międzyludzkich w społeczeństwie, tak aby wszyscy mogli żyć tak długo, jak jest to możliwe, przy zachowaniu harmonii między ludźmi a przyrodą. Jeśli przyjmiemy ten cel, problem demograficzny przestaje istnieć.

W rzeczywistości jesteśmy przedmiotem badania demograficznego jedynie poprzez nieuzasadnione uproszczenie i ignorowanie tego, kim jesteśmy. Istnieją inne wskaźniki mierzące sytuację ludzi, jako populacji, i są one powszechnie znane. Są to tak zwane wskaźniki rozwoju społecznego. Z tej perspektywy kraje Unii Europejskiej plasują się na pierwszych miejscach spośród najbardziej zaawansowanych krajów, co jest pozytywnym zjawiskiem. Obecne wyzwanie nie polega na zmianie zachowań demograficznych, lecz na zaakceptowaniu sytuacji, że musimy zmienić nasz model ekonomiczno-społeczny. Ma on znaczenie nadrzędne wobec pozostałych modeli, lecz jest nieodpowiedni. Opóźnił on nasz rozwój jako ludzi. Istnieje przepaść między naszym ogólnym celem i organizacją środowiska społecznego a stosunkami gospodarczymi, pomiędzy deklaracjami a rzeczywistą sytuacją.

Twierdzimy, że ważne jest, by rodziło się więcej dzieci. Jednocześnie 30% dzieci w Europie żyje poniżej progu ubóstwa. Zwracamy się do kobiet, by rodziły dzieci, ale samotne matki są najbardziej narażone na wykluczenie. Musi dojść do wzrostu stopy zatrudnienia, lecz usługi społeczne nie powinny być finansowane. Dostarczamy problemów i chcemy otrzymywać rozwiązania, lecz obywatele nie są rynkiem. Jeśli chcemy rozwiązać ten problem, musimy zhumanizować stosunki społeczno-gospodarcze. Właśnie ta kwestia stanowi ogromne wyzwanie.

 
  
  

PRZEWODNICZY: ALEJO VIDAL-QUADRAS
Wiceprzewodniczący

 
  
MPphoto
 
 

  Péter Olajos (PPE-DE). – (HU) Panie przewodniczący! Zwracam się do państwa w imieniu regionu znajdującego się w kryzysie demograficznym i jednego z najbardziej dotkniętych narodów w tym regionie. Jako poseł odpowiedzialny za zdrowie publiczne nie jestem nawet w stanie wyrazić, w jak dużym stopniu nasze problemy demograficzne powiązane są z problemami dotyczącymi zdrowia publicznego. W moim ojczystym kraju, na Węgrzech, na raka umiera więcej ludzi niż gdziekolwiek w Europie i ta sytuacja również przyczynia się do tego, że każdego roku 50% więcej ludzi umiera niż się rodzi.

W sprawozdaniu pani Castex w sprawie demograficznej przyszłości Europy słusznie zauważono, że nowa polityka musi być opracowana na rzecz odnowy. Proszę pozwolić, że przytoczę jeden przykład: podczas gdy populacja krajów islamskich wzrośnie do roku 2050 do 1,3 mld, w Europie odnotujemy spadek z 495 do 400 mln.

Nowa polityka demograficzna musi opierać się na dwóch podstawach: rodzinie, jako najważniejszej podstawowej komórce społecznej, oraz na zdrowej ludności. Należy zagwarantować rodzinom skutecznie wspierający system oraz ochronę. Obecnie w wielu państwach członkowskich posiadanie dzieci jest równoważne z życiem w ubóstwie. Jednak dysponujemy również szeregiem pozytywnych przykładów. Istnieją kraje, w których władze publiczne biorą na siebie dodatkowy ciężar, pomagając rodzinom wielodzietnym. Takie dobre rozwiązania należy wprowadzić we wszystkich państwach.

Zdrowie jest warunkiem wysokiej jakości życia. Obywatele muszą interesować się utrzymaniem dobrego stanu zdrowia. Otrzymają na ten cel niezbędne wsparcie materialne państwa w każdej dziedzinie, takiej jak obowiązkowe badania przesiewowe i bezpłatne możliwości uprawiania sportu, a także wsparcie w zakresie podnoszenia świadomości, czyli edukacji na temat zdrowia i sytuacji demograficznej.

W podstawowym interesie każdego państwa członkowskiego jest poprawa sytuacji demograficznej i zdrowotnej. Jest to szczególnie ważne na Węgrzech, gdzie w przyszłości liczba ludności może zmniejszyć się do poziomu poniżej 10 mln, a średnia długość życia jest o 10 lat krótsza niż średnia w Europie. Przyszłość Europy zależy od wyników demograficznych obecnych pokoleń. Błędy rządu na skutek stosowania złej polityki będą w przyszłości trudne do naprawienia.

 
  
MPphoto
 
 

  Vladimír Maňka (PSE). – (SK) Panie i panowie! Ludność Unii Europejskiej żyje coraz dłużej. Jest to pozytywne zjawisko. Z drugiej strony następuje stopniowy spadek liczby młodych osób. Liczba ludności w wieku produkcyjnym zacznie zmniejszać się już za trzy lub cztery lata. Dziś współczynnik wynosi trzy osoby w wieku produkcyjnym na jedną osobę w wieku emerytalnym; do roku 2050 będzie to już tylko 1,5 osoby w wieku produkcyjnym. W jaki sposób zapobiegniemy gospodarczym skutkom starzejącego się społeczeństwa?

Po pierwsze musimy znaleźć miejsca pracy dla większej liczby osób. Tradycyjna polityka, zgodnie z którą mężczyźni pracują, a kobiety wypełniają obowiązki domowe, nie zasługuje już na uznanie. Większość kobiet zarówno chce być matkami, jak spełniać się w życiu zawodowym. Polityka publiczna musi uwzględniać oba te dążenia. Dobrym przykładem są kraje skandynawskie. Ich aktywne polityki dotyczące rynku pracy w połączeniu z lepszą opieką nad matkami zapewniają najlepszą jakość życia.

Po drugie, musimy zreformować systemy opieki społecznej mające na celu opiekę nad osobami w podeszłym wieku i osobami, które osiągnęły wiek emerytalny. Jeśli nie zrobimy tego w oparciu o równość i solidarność społeczną, stracą na tym przede wszystkim osoby w podeszłym wieku. W celu osiągnięcia długookresowej poprawy potrzebujemy reform systemów emerytalnych i opieki medycznej, a także inwestycji w zdrowie. Osoby w podeszłym wieku zgromadziły ogromną wiedzę i doświadczenie i musimy zmotywować je do kontynuowania życia zawodowego przez dłuższy okres.

Panie i panowie! Strategia lizbońska rozpoczyna nowy cykl, dając nam szansę na wprowadzenie reform, które zwiększą wydajność pracy i pomogą stworzyć miejsca pracy, co przyczyni się do ograniczenia gospodarczych skutków starzenia się populacji.

 
  
MPphoto
 
 

  Roberta Alma Anastase (PPE-DE). – (RO) Panie i panowie! Obecnie Europa boryka się z istotnymi wyzwaniami demograficznymi, które będą miały długoterminowy wpływ na jej przyszłość. Dlatego też dzisiejsza debata nie tylko jest przyjmowana z zadowoleniem, lecz również jest konieczna do zapewnienia pomyślnej przyszłości i trwałego rozwoju.

Spośród wszystkich zaleceń zawartych w sprawozdaniu 3 pomysły powinny moim zdaniem stanowić podstawę europejskiej polityki demograficznej. Co się tyczy tendencji do starzenia się populacji Unia Europejska powinna w pierwszej kolejności zwrócić szczególną uwagę na dzieci i młodzież. Ochrona dzieci i zapewnienie młodym ludziom konkretnych możliwości rozwoju osobistego i zawodowego mają strategiczne znaczenie dla przyszłości, a rozwój tych celów należy zintegrować w całościowej polityce ochrony rodziny i wspierania kobiet.

Kolejny element – edukacja – jest ściśle powiązany ze wspomnianą wcześniej zasadą. Konkurencyjna Europa wymaga zasobów ludzkich zdolnych sprostać nowym wyzwaniom, a także postępu naukowego, zdrowia publicznego i odpowiednich standardów życia. Osiągnięcie tych celów bezsprzecznie zależy od poziomu edukacji i uczenia się przez całe życie wszystkich pokoleń.

Przypływy migracyjne stanowią trzeci decydujący czynnik, ponieważ imigracja jest ważna dla zapewnienia równowagi demograficznej i wzrostu gospodarczego. W związku z powyższym z zadowoleniem przyjmuję wezwanie sprawozdawczyni do uznania imigracji za pozytywny element europejskiej populacji, a w szczególności do konsolidacji europejskich polityk w dziedzinie społecznej integracji imigrantów oraz do walki z dyskryminacją i ksenofobią.

Podsumowując, chciałabym podkreślić konieczność mobilizacji polityk publicznych na wszystkich niezbędnych szczeblach w celu pomyślnej realizacji wspomnianych celów. Władze lokalne i regionalne mają decydującą rolę w tym zakresie i powinny być stale zaangażowane w tę kwestię.

 
  
MPphoto
 
 

  Justas Vincas Paleckis (PSE). (LT) Gratuluję sprawozdawczyni przygotowania tak wspaniałego dokumentu. Chciałbym podkreślić, że zarówno nasz sukces, jak i porażka we wdrażaniu go będą miały ogromne znaczenie dla przyszłości Unii Europejskiej. Istnieje możliwość, że za 100 lat wiele mniejszych narodów UE prawie przestanie istnieć. Starzenie się populacji odzwierciedla podwyższoną jakość życia i zwiększoną solidarność społeczną, a także zmniejszenie wartości rodziny. Może to utrudnić postęp Europy, lecz przy wykorzystaniu właściwych środków ostrożności mogą powstać nowe możliwości.

Kraje, które wstąpiły do UE w nowym tysiącleciu w sposób szczególny odczuwają ciężar tych problemów. Ich obywatele borykają się z problemem bardzo niskich emerytur, wskaźnik urodzeń jest tam niższy niż średnio w UE, istnieje problem nadużywania alkoholu i narkotyków... Na tym obszarze istniała wystarczająca liczba żłobków i przedszkoli przed przejściem na gospodarkę rynkową, kiedy większość z nich została zamknięta. Następuje masowa emigracja z nowo przyjętych państw, zwłaszcza z krajów nadbałtyckich, Polski, Bułgarii i Rumunii do bogatszych państw członkowskich. Oznacza to masową utratę rąk do pracy i wykształconych umysłów, ludzi, których edukacja wiele kosztowała ich kraje.

Popieram wniosek dotyczący przyznania funduszy strukturalnych na zrekompensowanie tej szkody, lecz takie działanie nie wystarczy. Powinno istnieć dodatkowe wsparcie finansowe dla nowo przystępujących krajów, które niestety cierpią z powodu „drenażu mózgów”, kiedy tracą najlepszych naukowców, lekarzy, inżynierów i artystów na rzecz bogatszych państw członkowskich. Popieram wniosek dotyczący umożliwienia osobom w podeszłym wieku podejmowania pracy w niepełnym wymiarze godzin, dzięki czemu będą w stanie przekazać swoje doświadczenie młodszemu pokoleniu.

 
  
MPphoto
 
 

  Mairead McGuinness (PPE-DE). – Panie przewodniczący! Chciałabym powiedzieć, że jest to bardzo przygnębiająca debata, chociaż prowadzona jest w oparciu o bardzo rzetelne i całościowe sprawozdanie, za które składam gratulacje sprawozdawczyni. Być może ma ona miejsce zbyt późnym wieczorem, ponieważ po omówieniu zawartych w sprawozdaniu tendencji demograficznych można mieć koszmary.

Oczywiście jeśli nic nie uczynimy, zawarte tam prognozy mogą stać się rzeczywistością, chociaż niektóre państwa członkowskie już dziś reagują i wprowadzają środki mające na celu wsparcie mężczyzn, kobiet i dzieci, co uważam za pozytywne zjawisko.

Paradoksalnie, dorastałam w czasach, gdy mówiono nam, że mamy zbyt dużo dzieci, a rodzina jak moja, w której było ośmioro dzieci, była prawdopodobnie ogromna w kontekście europejskim, chociaż z radością informuję, że moja mama w wieku 85 lat nadal ma się dobrze.

Prawda jest taka, że kobiety nie mogą robić wszystkiego. Nie możemy mieć dzieci, nadal pracować poza domem, opiekować się rodzicami w podeszłym wieku i angażować się w szeroko pojmowanym społeczeństwie. Coś musi ustąpić. Myślę, że problem polega na tym, że wskaźnik urodzeń jest tym elementem, który ustąpił. Jednak paradoksalnie pokładam ogromną wiarę w ludzkość i w to, że pojmie ona rzeczywistość, w której się znaleźliśmy, przyjmie bardziej wyważone stanowisko na temat środków potrzebnych energicznemu społeczeństwu i ponownie doceni rolę dzieci. Być może ta debata również przyczyni się do tego.

 
  
MPphoto
 
 

  Marusya Ivanova Lyubcheva (PSE). – (BG) Panie przewodniczący, panie komisarzu! Najważniejszą cechą tego sprawozdania jest powiązanie go z realiami życia. Problemy demograficzne rzeczywiście istnieją w Europie, a w niektórych krajach przyjmują rozmiary kryzysu. Mają swoje przyczyny i krajową specyfikę, lecz pewne elementy są dla nich wspólne.

Ich skutki, z jakimi przyjdzie nam się zmagać, są bardzo ważne: brak możliwości rozwiązania kluczowych problemów społeczno-gospodarczych państw członkowskich przy pomocy własnych zasobów ludzkich, które to zjawisko będzie się pogłębiać w najbliższej przyszłości, oraz przechodząca głębokie zmiany struktura przepływów migracyjnych, która z kolei prowadzi do nowych wyzwań. Polityka nastawiona na młode pokolenia, macierzyństwo, ochronę społeczną i wsparcie ekonomiczne dla młodych kobiet, mężczyzn i ich rodzin, a także odpowiedzialne rodzicielstwo są istotne w celu przezwyciężenia problemów demograficznych. Należy uwzględnić macierzyństwo dla celów wyliczenia wysługi lat.

Problemy demograficzne należy również uwzględnić w dziedzinach edukacji i kształcenia każdego z kolejnych pokoleń. W przeciwnym razie problem ten będzie przekazywany z jednego pokolenia na drugie i będzie się nawarstwiał, prowadząc do nowych kryzysów. Nie zapominajmy o edukacji seksualnej, edukacji w zakresie odpowiedzialnego rodzicielstwa i solidarności między pokoleniami. Rządy powinny wykazywać większe zaangażowanie w wychowywanie i kształcenie dzieci oraz zapewnianie dla nich żłobków i przedszkoli.

 
  
MPphoto
 
 

  Avril Doyle (PPE-DE). – Panie przewodniczący! Chciałabym podziękować pani sprawozdawczyni za wspaniałe sprawozdanie.

Poprawa w zakresie średniej długości życia w statycznej populacji lub w populacji, w której maleje odsetek osób czynnych zawodowo, będzie oznaczać wzrastającą zależność w Europie, z poważnymi skutkami dla naszej konkurencyjności wobec innych regionów gospodarczych, dla wydatków na emerytury, służbę zdrowia i długotrwałą opiekę.

Co ciekawe struktura wiekowa populacji Irlandii różni się od tego, co obserwujemy w większości innych państw UE, i w rzeczywistości nasza sytuacja demograficzna przedstawia się raczej korzystnie w perspektywie średnioterminowej.

Nasza najliczniejsza grupa wiekowa jest obecnie około 10-15 lat młodsza niż ogółem w UE-25. Jednak do roku 2050 nasza struktura populacji będzie podobna do reszty Europy, a prognozowany współczynnik osób w wieku emerytalnym wzrośnie do 45% w roku 2050 w porównaniu do średniej unijnej, która wyniesie wówczas 53%.

Co ciekawe, w 1845 r. populacja Irlandii liczyła ponad 8 mln. Dwadzieścia lat temu było to 3,5 mln. Dziś – 4,25 mln. Nasze stosunkowo wysokie współczynniki płodności zwiększyły się w ostatnich latach na skutek wzmożonej fali imigracji oraz powrotu osób, które wyemigrowały w celach zarobkowych. Jeśli ta tendencja się utrzyma, będzie stanowić wsparcie dla uzyskania równowagi pomiędzy pokoleniami.

 
  
MPphoto
 
 

  Zbigniew Krzysztof Kuźmiuk (UEN). – Panie przewodniczący! Zabierając głos w tej debacie chcę zwrócić uwagę na następujące problemy, ważnymi przyczynami niskiego poziomu urodzeń w Europie, są po pierwsze, trudności godzenia życia rodzinnego i zawodowego, tj. niewystarczająca ilość placówek opiekuńczych nad małymi dziećmi, brak wsparcia społeczno-ekonomicznego dla rodzin i dla zatrudnienia kobiet.

Po drugie, niepewność wynikająca z sytuacji materialno zawodowej młodych ludzi, niestałość pracy, późny dostęp młodych ludzi do zatrudnienia, wreszcie drogie i w związku z tym niedostępne dla młodych ludzi mieszkania. Konieczne jest wsparcie rodzin poprzez systemy podatkowe, głównie konstrukcje podatku dochodowego od osób fizycznych i podatku VAT, w tym pierwszym najlepszym rozwiązaniem są rozwiązania przyjęte we Francji np. iloraz rodzinny pozwalający na wyraźną obniżkę obciążeń podatkowych dla rodzin wychowujących dzieci. W tym drugim potrzebne są preferencyjne stawki podatkowe na wyroby dziecięce.

Po trzecie wreszcie, konieczne jest utrzymanie stosowania zasady solidarności międzypokoleniowej w zabezpieczeniu społecznym, a więc zasady, że ludność zawodowo czynna ponosi koszty wypłacanych zasiłków, rent i opieki zdrowotnej niepracujących, a więc dzieci, młodzieży, osób niesamodzielnych i wreszcie osób starszych.

 
  
MPphoto
 
 

  Gerard Batten (IND/DEM). – Panie przewodniczący! W Unii Europejskiej Wielka Brytania straciła kontrolę nad swoimi granicami. Imigracja do Wielkiej Brytanii jest obecnie niekontrolowana, nieograniczona i masowa. Jak każdy wie, do tego kraju przybywa rocznie około pół miliona imigrantów. Uwzględniając tych, którzy wyjeżdżają, wzrost netto liczby ludności wynosi około 200 tys. rocznie lub milion co 5 lat.

Wskaźniki urodzeń w populacji imigrantów są dużo wyższe niż wśród Brytyjczyków. Gwałtowne zwiększenie populacji zwłaszcza w Anglii jest spowodowane jedynie przez zupełnie niepotrzebną imigrację. Demografowie obliczyli, że jeśli obecna tendencja będzie się utrzymywać, za dwa pokolenia rdzenni Brytyjczycy, a zwłaszcza Anglicy, będą mniejszością etniczną we własnym kraju. Wielka Brytania po prostu nie potrafi kontrolować swojej polityki imigracyjnej wewnątrz Unii Europejskiej i jest to kolejny powód, by wystąpić z UE.

 
  
MPphoto
 
 

  Vladimír Špidla, komisarz. − (CS) Panie i panowie! Chciałbym po raz kolejny podkreślić wysoką jakość sprawozdania pani Castex, ponieważ w sposób wyraźny zapewniło platformę dla szeroko zakrojonej debaty, podczas której poruszono prawie wszystkie podstawowe zagadnienia.

Byłoby mi bardzo trudno odnieść się do wszystkich wspomnianych zagadnień, zatem chciałbym stwierdzić pokrótce, że podstawowa zasada Komisji Europejskiej, która ma swoje odzwierciedlenie we wszystkich naszych dokumentach, opiera się na równych szansach; w żadnym z naszych dokumentów nie znajdą państwo stwierdzenia, że rozwój demograficzny jest problemem dotykającym tylko jednej płci. Jest rzeczą oczywistą, że jest to kwestia równych szans i równych praw dla kobiet i mężczyzn. Jest również oczywiste, że jednym z rozwiązań tego problemu jest stworzenie aktywnego społeczeństwa, czyli społeczeństwa o możliwie najwyższym poziomie integracji społecznej, społeczeństwa, które może zaoferować szanse na aktywne zatrudnienie możliwie największej liczbie jego członków.

Chciałbym również wspomnieć, że w wyniku wcześniejszych debat ustanowiono stabilniejszą i trwalszą platformę, obejmującą forum demograficzne i Sojusz na rzecz Rodziny. Ponadto chciałbym podkreślić, że Komisja współpracowała z partnerami społecznymi nad oceną możliwości przedstawienia inicjatyw legislacyjnych w zakresie równowagi pomiędzy życiem zawodowym i rodzinnym. Komisja koncentruje się również na imigracji w celu stopniowego opracowania spójniejszej polityki europejskiej, w tym m.in. wniosku dotyczącego błękitnej karty.

Panie i panowie! Chciałbym również powiedzieć, że bez względu na fakt, że – podobnie jak we wszystkich debatach – w tej debacie pojawiło się kilka skrajnych opinii, zbliżamy się do ogólnego konsensusu i moim zdaniem jest on doskonale powiązany z podstawowymi zaleceniami przedstawionymi przez Komisję na początku tej debaty dotyczącej przyszłości demograficznej.

Jak już wspomniałem, ustanowiono stabilną platformę, i dlatego spodziewam się dalszego ciągu tej debaty, ponieważ jestem przekonany, podobnie jak większość państwa, że rozwój demograficzny Europy jest jednym z podstawowych elementów określających naszą przyszłość zarówno w perspektywie średnio-, jak i długoterminowej.

 
  
MPphoto
 
 

  Françoise Castex, sprawozdawczyni. − (FR) Panie przewodniczący! Moje wystąpienie będzie krótkie, ponieważ już wiele zostało powiedziane.

Chciałabym podziękować panu Špidli za zwrócenie uwagi na fakt, że problemy demograficzne nie wiążą się jedynie z kobietami i że dotyczą zarówno kobiet, mężczyzn, jak i par. Chciałabym podkreślić, dla tych posłów, którzy zarzucili mi pominięcie mężczyzn, że jeden z ustępów sprawozdania poświęciłam kwestii promowania przepisów dotyczących ochrony ojcostwa oraz włączenia ojców w życie rodzinne.

Próbując uporządkować dzisiejsze wypowiedzi i podsumować główne zagadnienia sprawozdania, chciałabym podkreślić zdecydowany wymóg opracowania skutecznych publicznych strategii politycznych. Chodzi tu o obszary polityki obejmujące wsparcie, opiekę i edukację, co może wydawać się nieco paradoksalne w kontekście zagadnienia dotyczącego w rzeczywistości intymności par i rodziny. Wierzę jednak, że apel kierowany do władz publicznych na szczeblu europejskim i w państwach członkowskich musi być uwzględniony i spotkać się z reakcją.

Chciałabym również podkreślić zdecydowany wymóg solidarności, nie tylko międzypokoleniowej, którą już wielokrotnie omawialiśmy w tej Izbie, lecz również międzyregionalnej. Pani Schroedter i pan Beaupuy podkreślili i przypomnieli dziś, jak ważne jest uwzględnienie braku równowagi między regionami spowodowanego przez problem demograficzny pomiędzy regionami o starzejącej się populacji, które wymagają większej uwagi i tym samym większych wydatków, a „młodszymi” regionami tworzącymi bogactwo, ponieważ tam będzie populacja w wieku produkcyjnym. Komisja Europejska musi uwzględnić to w zarządzaniu unijnymi funduszami strukturalnymi i Funduszem Spójności.

Wreszcie kwestia rynku pracy, jak wspomniał pan Andersson, przewodniczący Komisji Zatrudnienia i Spraw Socjalnych, ma istotne znaczenie w sytuacji demograficznej. Nie można jej przypisywać drugorzędnego znaczenia, ponieważ będzie istniała konieczność wykonania większej ilości pracy przez mniejszą, znacznie ograniczoną liczbę ludności aktywnej zawodowo. W tym kontekście niezmiernie ważne są wezwania do lepszego zarządzania zasobami ludzkimi oraz do inwestycji w ustawiczną edukację i kształcenie, które muszą być uwzględnione nie tylko przez władze publiczne w tych konkretnych przypadkach, lecz przez wszystkich partnerów społecznych, zwłaszcza przedsiębiorstwa, ponieważ ponoszą one główną odpowiedzialność za ten obszar.

Dlatego też ta debata jeszcze się nie kończy.

 
  
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. − Debata została zamknięta.

Głosowanie odbędzie się jutro o godz. 12.00.

Oświadczenia pisemne (art. 142 Regulaminu)

 
  
MPphoto
 
 

  Zita Gurmai (PSE), na piśmie. (HU) Starzenie się populacji wiąże się z istotnymi wyzwaniami gospodarczymi, finansowymi i społecznymi. Zjawisko to będzie miało poważny wpływ na wzrost i świadczenia socjalne, zatem ważne jest, by przygotować się na taką sytuację.

Rozwiązywanie problemów demograficznych jest wyzwaniem dotyczącym wielu aspektów, które wymaga kompleksowej, strategicznej analizy, planowania i dialogu społecznego. Nie chodzi jedynie o stopniowe zmniejszanie się populacji, lecz również o trwałość europejskiego modelu społecznego dla dobrobytu europejskich obywateli, zapewniającego rozwój gospodarczy Europy i globalną konkurencyjność na szczeblu międzynarodowym; innymi słowy chodzi o przyszłość Europy, o naszą przyszłość, a zatem poszukiwanie rozwiązania leży we wspólnym interesie.

Państwa członkowskie Unii Europejskiej muszą wykorzystać wszystkie możliwe instrumenty w celu wsparcia odnowy demograficznej, która musi opierać się na trwałości większej niż dotychczas solidarności międzypokoleniowej, na zapewnieniu praktycznej realizacji zasady równych szans, pogodzeniu życia zawodowego i prywatnego, pełnym wdrożeniu celów z Barcelony, tworzeniu warunków dla aktywności osób w podeszłym wieku oraz na szczególnych środkach służących wspieraniu integracji społecznej imigrantów i mniejszości etnicznych. Oczekiwane rezultaty możemy osiągnąć jedynie dzięki wspólnym celom, wspólnym interesom, współpracy i nadrzędnej potrzebie zrealizowania tych celów.

 
  
MPphoto
 
 

  Monica Maria Iacob-Ridzi (PPE-DE), na piśmie. – (RO) Unijna strategia demograficzna dotyczy wielu aspektów o charakterze społecznym i gospodarczym. Chciałabym jednak podkreślić znaczenie spójnej polityki dotyczącej młodzieży, zwłaszcza w odniesieniu do dostępu do rynku pracy.

Powszechnie wiadomo, że obecnie segment społeczeństwa w wieku 25-30 lat stanowi stosunkowo niewielki odsetek europejskiego rynku pracy w porównaniu z innymi kategoriami populacji. Komisja Europejska i państwa członkowskie powinny zwiększyć liczbę inicjatyw legislacyjnych i programów pilotażowych w celu ułatwienia młodym ludziom podjęcia pracy. Inicjatywy te mogą dotyczyć m.in.: zapewnienia zachęt podatkowych dla przedsiębiorstw zatrudniających młodych ludzi lub rozszerzenia zakresu elastycznych umów o pracę.

Po drugie, zwłaszcza w nowych państwach członkowskich, mamy do czynienia z problemem regionów opuszczanych masowo przez młodych ludzi. Poprzez fundusze strukturalne udostępnianie państwom członkowskim, w ramach unijnej polityki spójności należy stworzyć młodym ludziom korzystne warunki rozwoju projektów zawodowych i biznesowych w społecznościach, z których pochodzą. Państwa członkowskie powinny uzupełniać wsparcie finansowe pochodzące z Unii Europejskiej poprzez takie działania, jak: zapewnienie młodym ludziom pierwszeństwa dostępu do gruntów i mieszkań, zachęty podatkowe służące rozwojowi przedsiębiorczości wśród młodych ludzi lub dotowanie pożyczek na ich projekty.

 
  
MPphoto
 
 

  Marianne Mikko (PSE), na piśmie. – Europa nie jest gotowa na wyzwania, jakie stawia przed nią nasza sytuacja demograficzna.

Przez 60 lat Europa opierała się na schemacie piramidy wieku. Spełnia ona swoją funkcję jedynie pod warunkiem, że każde kolejne pokolenie jest znacznie liczniejsze niż poprzednie. Jednak obecnie europejskie rodziny wychowują mniejszą liczbę dzieci niż ich rodzice.

Chciałabym zaznaczyć, że w XXI w. niskie wskaźniki urodzeń stanowią mniejsze zagrożenie w kategoriach gospodarczych niż miało to miejsce 60 lat temu. Postęp w technologii pozwala nam produkować dużo więcej towarów przy wykorzystaniu mniejszej siły roboczej. Globalizacja oznacza, że kraje, w których żyje młoda i rosnąca populacja, pomogą nam nieść ciężar związany z emeryturami, jeśli tylko umożliwi to nasza polityka. Mój ojczysty kraj, Estonia, jest dobrym przykładem pomyślnego przejścia na kapitałowy system emerytalny.

Jednocześnie Estonia jest świadoma, że niskie wskaźniki urodzeń zagrażają trwałości naszej kultury, być może nawet bytowi naszego narodu. Jest to problem wielu mniejszych narodów.

Jeśli chcemy utrzymać obecny kształt Europy, musimy chronić nasze kultury, także poprzez ochronę naszych rodzin. Jako politycy, musimy zagwarantować, że technologia i globalizacja służą nam, a nie odwrotnie. To sprawozdanie jest pierwszym krokiem w dobrym kierunku.

 
  
MPphoto
 
 

  Bogusław Rogalski (UEN), na piśmie. – Panie przewodniczący! Zgodnie z przewidywaniami demograficznymi w 2050 roku średnia wieku w Europie zwiększy się z 39 (jak było w roku 2004) do 49 lat, co wywrze wpływ na strukturę populacji i tzw. piramidę wieku.

Spowoduje to między innymi spadek liczby młodych ludzi, zmniejszenie ludności w wieku produkcyjnym oraz wzrost średniej długości życia. Wspomniane zmiany spowodują zwiększenie ponoszonych przez społeczeństwo kosztów związanych z utrzymywaniem populacji biernej zawodowo. Spotęgują one również różnice terytorialne, charakteryzujące się odpływem osób młodych, co wzmaga proces starzenia się społeczeństwa, bądź dodatnim saldem migracji, zatrzymującym ten proces.

Imigracja jednak stanowi jedynie rozwiązanie krótkometrażowe i częściowe, dlatego państwa członkowskie powinny się zaangażować w działania mające na celu zapewnienie poszanowania równouprawnienia płci, wsparcia społecznego i finansowego dla rodzin oraz ochrony macierzyństwa. Jedynie społeczeństwa, dla których priorytetem polityki są dzieci i które tworzą prorodzinne otoczenie, są w stanie przeciwdziałać niekorzystnym zmianom demograficznym.

Pragnę podkreślić, iż zwiększenie średniej długości życia jest zjawiskiem pozytywnym, w związku z tym należy podjąć środki zaradcze przeciwko ubóstwu emerytów, które umożliwią im godne przeżycie ostatnich lat. Państwa członkowskie powinny wnioskować o utworzenie przystępnych cenowo struktur opieki nad osobami niesamodzielnymi i dziećmi. Państwa UE powinny również zwrócić uwagę na problem bezpłodności, gdyż ma on ogromny wpływ na proces wzmagający narastanie nierównowagi demograficznej jak i na współpracę w pokonywaniu trudności.

 

13. Skład komisji i delegacji: patrz protokół

14. Współpraca naukowa z Afryką (debata)
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. − Następnym punktem jest oświadczenie Komisji w sprawie współpracy naukowej z Afryką.

 
  
MPphoto
 
 

  Vladimír Špidla, komisarz. − (CS) Panie i panowie! Jak wszyscy wiemy, gospodarka światowa jest w coraz większym stopniu kształtowania przez innowacje technologiczne.

Kraje rozwijające się powinny wykorzystywać technologię do wprowadzania innowacji, które poprawiłyby warunki życia biednych i podniosłyby konkurencyjność ich krajów i ich przedsiębiorstw. Prawdą jest, że większość krajów rozwijających się otwarło swe gospodarki, ale zostały one złapane w pułapkę produkcji towarów o niskiej wartości dodanej i dotknięte plagą braku wykwalifikowanej siły roboczej. Kraje rozwijające się muszą zatem zwiększać swe zdolności produkcyjne i różnicować swe gospodarki, poprzez lepsze zastosowanie innowacji i nowych technologii w rolnictwie, produkcji i usługach.

Obecnie, naukowcy afrykańscy nie uczestniczą w wystarczającym stopniu w międzynarodowych badaniach i projektach rozwojowych, w tym tych, które otrzymują wsparcie finansowe od Unii Europejskiej. Jest to częściowo spowodowane brakiem specjalistycznej wiedzy w zakresie budowania koniecznej zdolności badawczej, sieci i partnerstwa oraz niedostatkami w zajmowaniu się kwestiami praw własności, umów, transferu technologii i rozpowszechniania wyników badań.

Należy podkreślić jednak, że problemy światowe, takie jak choroby zakaźne i różnorodność biologiczna, mogą być pomyślnie rozwiązane tylko przy udziale tych krajów.

Politycy afrykańscy są tego świadomi i robią co w ich mocy, aby uczynić z nauki i technologii priorytet. Afrykańska Konferencja Ministerialna na temat Nauki i Technologii, która odbyła się we wrześniu 2005 r., przyjęła nowy skonsolidowany plan działa dla NEPAD, Nowego Partnerstwa na rzecz Rozwoju Afryki (New Partnership for Africa’s Development). Ponadto, w ubiegłym roku, w styczniu 2007 r., Komisja Unii Afrykańskiej zaapelowała do Afryki na szczycie Unii Afrykańskiej o podjecie inicjatywy w celu stworzenia szerokich możliwości zakresie nauki i technologii, w celu przeszkolenia dużej liczy naukowców, inżynierów i techników. Rok 2008 ogłoszono zatem Rokiem Nauki w Afryce.

Komisja Europejska uznaje znaczenie tej kwestii i kładzie coraz większy nacisk na naukę i technologię jako ważną część negocjacji na temat współpracy na rzecz rozwoju. Naukowcy afrykańscy mogą brać udział w ogólnym programie badań Komisji lub programie stypendialnym Marie Curie (Marie Curie Actions), który dostarcza grantów naukowcom z krajów trzecich, w tym także z krajów rozwijających się.

W ramach 9 Europejskiego Funduszu Rozwoju 35,5 miliona euro przydzielono na program na rzecz budowania zdolności w zakresie nauki i technologii jako części współpracy z krajami AKP. Jesteśmy także obecnie zaangażowani w negocjacje z naszymi partnerami w odniesieniu do dalszego wsparcia w ramach 10 Europejskiego Funduszu Rozwoju.

Pod koniec ubiegłego roku Unia Europejska i Unia Afrykańska doszły do porozumienia w sprawie Partnerstwa Afryka-UE na rzecz nauki, społeczeństwa informacyjnego i przestrzeni kosmicznej. Partnerstwo to pomoże w zlikwidowaniu różnic między nami w obszarze nauki, w rozwoju afrykańskich zdolności w zakresie nauki i technologii i pomoże Afryce lepiej wykorzystać naukę i technologię do celów zmniejszenia ubóstwa i wpierania wzrostu gospodarczego i rozwoju społecznego. Wniesie również wkład, w ramach skonsolidowanego planu działa dla Afryk, w sferę nauki i technologii.

Ponadto, Partnerstwo zapewni, że ciężar zostanie równo podzielony pomiędzy poszczególne państwa członkowskie. W związku z tym niektóre państwa członkowskie przyjęły rolę przywódczą w wyspecjalizowanych obszarach, na przykład Holandia w odniesieniu do ogrodnictwa lub Szwecja w odniesieniu do badań z zakresu zaopatrzenia i dystrybucji wody.

 
  
MPphoto
 
 

  Pilar del Castillo Vera, w imieniu grupy PPE-DE. - (ES) Panie przewodniczący, komisarzu! zastanawiamy się tutaj dzisiaj - ponieważ nie będziemy prowadzić debaty, gdyż nie jesteśmy na odpowiednim etapie, aby przeprowadzić teraz obszerną debatę - nad wspólnym projektem rezolucji złożonym przez grupy parlamentarne, mającym na celu wsparcie środków, które zmierzają do poprawy rozwoju nauki w Afrycie i do umożliwienia silniejszych i bardziej płynnych od tych które istniały dotychczas stosunków z UE w obszarze nauki i technologii stosowanej.

Jak powiedział komisarz, szczyt, który miał miejsce w Lizbonie, drugi szczyt UE-Afryka - powinniśmy przypomnieć, że pierwszy odbył się w 2000 r. w Kairze - ponownie podkreślił znaczenie tego wymiaru, tego obszaru nauki i technologii w przyszłym rozwoju Afryki.

W 2010 r. zostanie przeprowadzona ocena wdrożenia decyzji, które zostały podjęte w ramach tych porozumień pomiędzy Afryką i Unią Europejską podczas tego szczytu w Lizbonie. Teraz przyjmiemy rezolucję, której celem jest wywarcie wpływu na ten proces przez Parlament Europejski; która jest kontynuacją szczytu lizbońskiego, jednak nie tylko tego szczytu, ale w pewien sposób również różnorodnych inicjatyw, które w wielu miejscach na świecie są wdrażane w tym momencie w odniesieniu do Afryki.

Teraz, ponieważ Chiny, jako wielki kraj i jako wielki geograficzny, polityczny, kulturowy i ekonomiczny obszar, zaczynają się znacznie rozwijać, podobnie jak Indie i wiele innych krajów azjatyckich, bardziej niż kiedykolwiek ponownie skierowano uwagę na Afrykę. Co więcej, uwagę ponownie skierowano na Afrykę w nowy sposób, czyniąc jakościowy krok naprzód w porównaniu do przeszłości. Uwagę ponownie skupiono na Afryce nie ze względu na dobroczynność, która w dużym stopniu charakteryzowała stosunki pomiędzy Zachodem a Afryką, ale ze względu na bliskość, równość, współpracę itp.

W tym względzie, zwłaszcza w zakresie nauki i technologii, wciąż istnieje długa droga do pokonania, ponieważ prowadzono prace w takich dziadzinach jak zdrowie, edukacja itp., ale nie zajmowano się obszarem nauki i technologii. Jednakże korzyści, jakie może to przynieść dla rozwoju Afryki i dla całościowego włączenia Afryki w proces globalizacji, która w pewnym stopniu jest z niego wykluczona - mówię to w cudzysłowie - będą niesłychanie ważne.

Myślę zatem, że rezolucja, nad którą Parlament będzie jutro głosował, jest pobudzeniem, zachętą w tym kierunku, który moim zdaniem jest fundamentalny dla Afryki i dla przyszłości świata.

 
  
MPphoto
 
 

  Teresa Riera Madurell, w imieniu grupy PSE. - (ES) Panie przewodniczący, komisarzu, panie i panowie, jest to ważny projekt rezolucji, ponieważ często rozmawialiśmy tutaj o Afryce, ale rzadko o współpracy naukowej w tym kontynentem. W dzisiejszych czasach rozwój gospodarczy i społeczny społeczeństwa jest nierozerwalnie związany z badaniami naukowymi, rozwojem technologii oraz innowacjami.

Ponadto, w zglobalizowanym świecie, wiele problemów, jakie nauka wciąż stara się rozwiązać, wymaga współpracy wszystkich bez wyjątku, zwłaszcza w specyficznych sektorach, takich jak energia, zmiany klimatyczne czy bezpieczeństwo żywności.

Współpraca naukowa na rzecz rozwoju powinna zatem być priorytetem w naszej całościowej strategii w zakresie współpracy z krajami afrykańskimi.

Wymaga to zwiększonego udziału naukowców we wspólnych projektach z zakresu badań i rozwoju, wspierania wymiany i mobilności personelu badawczego, wzmocnienia infrastruktury badawczej zgodnie z potrzebami wspólnoty naukowej, a przede wszystkim wsparcia tego, co już istnieje.

Panie i panowie! Właśnie wróciłem w Republiki Południowej Afryki, gdzie pojechałem jako członek delegacji PE. Na przykład porozumienie z Republiką Południowej Afryki w sprawie współpracy naukowej i technologicznej istnieje od 10 lat. To było powodem wizyty komisarza Potočnika w tym kraju w listopadzie.

To porozumienie w sprawie współpracy daje znaczne wyniki, które są wzajemnie korzystne: naukowcy z Republiki Południowej Afryki wzięli udział w 117 projektach badawczych w szóstym programie ramowym, na poziomie uczestnictwa niższym tylko o stopień od poziomu uczestnictwa Stanów Zjednoczonych, Chin i Federacji Rosyjskiej, a w odniesieniu do siódmego programu ramowego planuje się nawet zwiększenie udziału.

Współpraca ta jest prowadzona w tak różnorodnych obszarach jak biotechnologia, zdrowie, nanotechnologie, aeronautyka, energia i zmiany klimatyczne. Jest to współpraca, którą jako Europejczycy powinniśmy wspierać, ponieważ mamy wiele wspólnych problemów, które muszą być pilnie rozwiązane i ponieważ połączenie sił w zakresie badań i rozwoju, innowacji i transferu technologii może być tylko korzystne dla obydwóch stron.

Jednym z przykładów jest energia, która jest także tutaj kwestią o zasadniczym znaczeniu. Dążymy tych samych celów: zapewnienia dostawy energii w rozsądnej cenie oraz w sposób przyjazny dla środowiska. W tych ramach prowadzi się interesujące projekty badawcze w zakresie technologii węglowych, odnawialnych źródeł energii i efektywności energetycznej.

Innym ważnym obszarem współpracy naukowej z Republiką Południowej Afryki i całą Afryką, który powinien być podkreślony, jest obszar AIDS, choroby, która dewastuje kontynent i która, w takich krajach jak Republika Południowej Afryki, obniżyła średnią długość życia o ponad 10 lat.

Myślę zatem, że bardzo ważne jest szczególne odniesienie w rezolucji do badań nad tą chorobą.

Wreszcie, chciałabym podkreślić, że współpraca musi zostać wzmocniona poprzez wymianę informacji, szczery i otwarty dialog oraz szczere uznanie przez obydwie strony.

 
  
MPphoto
 
 

  Fiona Hall, w imieniu grupy ALDE. Panie przewodniczący! Ten projekt rezolucji w sprawie wspierania współpracy naukowej z Afryką pojawia się w odpowiednim czasie, ponieważ ma bardzo ścisły związek z szeregiem oświadczeń na temat nauki w Afryce, przedstawionych w ciągu ostatnich 12 miesięcy - przez Komisję Gospodarczą Narodów Zjednoczonych dla Afryki w styczniu 2007 r., w deklaracji szczytu G8 na temat wzmocnienia współpracy w zakresie badań i rozwoju i w nowym rozdziale dotyczącym technologii informacyjnych i telekomunikacyjnych oraz nauki i technologii w strategii UE-Afryka.

W świetle konferencji „Science with Africa”, która odbędzie się w Addis Abebie w marcu, jest do rzeczywiście właściwy moment, aby Parlament Europejski okazał swe wsparcie dla nowego i zintensyfikowanego podejścia do współpracy naukowej UE-Afryka. Oczywiście w przeszłości podejmowano inicjatywy. Były stypendia i stowarzyszenia badawcze mające na celu pomóc naukowcom afrykańskim w przybyciu i pracowaniu w Europie. Istniało wsparcie dla niektórych projektów. Jednak to, czego jeszcze nie osiągnięto, to w pełni rozwinięta, dwukierunkowa współpraca naukowa pomiędzy Afryką a UE.

Nie ma jeszcze solidnej podstawy badawczej w Afryce dla Afryki. Potwierdzają to dane statystyczne. Naukowcy afrykańscy stanowią tylko 1% liczby wszystkich naukowców na świecie, podczas gdy populacja Afryki stanowi 13% populacji światowej. Tylko 1 na 10 000 osób w Afryce jest naukowcem lub inżynierem, podczas gdy w społeczeństwach uprzemysłowionych liczba ta wynosi 1 na 200 osób.

Ponadto, z uwagi na zmiany klimatyczne, nie ma miejsca na planecie, gdzie badania są równie istotne. Globalne ocieplenie w Afrycie zagraża zniweczeniem skromnego postępu, jaki został uczyniony w kierunku osiągnięcia milenijnych celów rozwoju. Jednak, gdyby tylko baza naukowa i technologiczna została wzmocniona, zmiany klimatyczne mogłyby być szansą dla Afryki.

Ten projekt rezolucji słusznie zawiera szczególne odwołanie do energii słonecznej. Jest to energia odnawialna, której Afryka ma pod dostatkiem. Obecnie czyni się wielkie postępy w zakresie technologii fotowoltaicznej. W piątek w ubiegłym tygodniu byłem w Centrum badań nad nową i odnawialną energią (New and Renewable Energy Centre) w Blyth w hrabstwie Northumberland, gdzie prowadzone są badania innowacyjne w celu obniżenia kosztów elektryczności słonecznej poprzez zogniskowanie promieni słonecznych na bardzo małych ogniwach silikonowych.

Jestem zachwycony, że te badania prowadzone są w moim okręgu wyborczym, ale jeśli takie badania i rozwój nie będą prowadzone także w Afryce, ogromny potencjał technologii fotowoltaicznych, dostarczających megawatów energii elektrycznej w całej Afryce, nigdy nie zostanie wykorzystany. Mam nadzieję, że jest to rodzaj współpracy naukowej, w kierunku której podążamy.

 
  
MPphoto
 
 

  Jens Holm, w imieniu grupy GUE/NGL - (SV) Dobry wieczór. Jedną z kluczowych kwestii naszej dyskusji na temat współpracy naukowej z Afryką jest to, w jaki sposób kraje afrykańskie będą w stanie chronić się przed zmianami klimatycznymi. Jak stwierdził panel klimatyczny ONZ, Afryka jest być może tym kontynentem, w który najbardziej na całym świecie ugodzą zmiany klimatyczne. W istocie dzieje się to już teraz. Płoną uprawy. Pustynia poszerza się. Jeziora i strumyki wysychają, a uchodźców klimatycznych na kontynencie afrykańskim można obecnie liczyć w milionach.

Wiele konfliktów, które obecnie nękają Afrykę, jest wynikiem presji i napięcia spowodowanego zmianami klimatycznymi. Jedną z największych ironii problemu klimatycznego jest to, że ci, którzy najmniej zanieczyszczają, są najbardziej zagrożeni.

Aby podać jeden przykład - Etiopia emituje 0,1 tony dwutlenku węgla na mieszkańca rocznie, podczas gdy mój kraj, Szwecja, emituje ponad 6 ton na mieszkańca rocznie. Średnia dla UE wynosi około 10 ton. Szwecja emituje zatem 60 razy więcej, a UE 100 razy więcej niż Etiopia, aby podać tylko jeden szczególny przypadek.

Patrząc z tej perspektywy, na nas w Europie oczywiście spoczywa wielka odpowiedzialność. Z jednej strony musimy znacznie obniżyć nasze własne emisje, a z drugiej strony musimy zrobić wszytko, co w naszej mocy, aby pomóc krajom rozwijającym się w podejmowaniu działań przeciwko zmianom klimatycznym.

Tego wieczoru debatujemy nad tym, jak możemy ustanowić skuteczną współpracę naukową z Afryką. Myślę, że musimy się zapytać siebie samych, samokrytycznie, tutaj i teraz: czy rzeczywiście robimy wszystko, co w naszej mocy, aby wesprzeć kraje afrykańskie? Czy rzeczywiście robimy wszystko, co w naszej mocy, aby na przykład przekazywać nowoczesną, przyjazną dla środowiska technologię i wiedzę krajom afrykańskim? Czy negocjując porozumienia handlowe, zwracamy największą uwagę na nasze własne interesy czy też na interesy państw afrykańskich, które chcą z nami handlować na sprawiedliwych warunkach? Niestety, nie mogę udzielić pozytywnej odpowiedzi na te pytania. A zatem wiele jest do zrobienia.

Jaka jest sytuacja, na przykład, w zakresie naszego prawodawstwa dotyczącego własności intelektualnej i patentów? W listopadzie w naszej rezolucji przed negocjacjami w Bali, my w Parlamencie Europejskim stwierdziliśmy, że „Parlament Europejski uznaje, że koszty licencji w zakresie praw własności intelektualnej w obszarze czystych technologii mogą stanowić przeszkodę dla transferu takich technologii do krajów rozwijających się”.

Proszę mi pozwolić podać przykład: 75% technologii pozyskiwania energii wiatru jest kontrolowane przez cztery spółki na świecie. Tak, tylko cztery spółki na całym świecie. Trzy spośród tych spółek to spółki europejskie. Czwarta jest ze Stanów Zjednoczonych. O ile wiele krajów rozwijających się chce obecnie rozwijać pozyskiwanie energii wiatru, muszą one korzystać ze starej i opatentowanej technologii. Po prostu nie mogą pozwolić sobie na nowoczesną, przyjazną dla środowiska technologię.

Duża część nowoczesnej technologii jest po prostu zakleszczona przez nasze własne prawodawstwo. Oczywiście sprzyja to małej liczbie wielkich przedsiębiorstw, które kontrolują patenty. Jednak jakie przynosi to korzyści dla Angoli, Botswany czy Ruandy?

Chciałbym uzyskać jasną odpowiedź od Komisji dzisiaj wieczorem. Czy robicie państwo coś, aby uelastycznić prawo dotyczące własności intelektualnej i patentów? Jakie działania podejmujecie, aby technologia mogła być łatwiej przekazywana?

Wreszcie, innym przykładem tych niedociągnięć są tzw. elastyczne mechanizmy. Oczywiście, my w krajach uprzemysłowionych możemy przekazać krajom rozwijającym się pewną części naszej odpowiedzialności w zakresie zmian klimatycznych. Celem jest, w przypadku zgodnej z prawem interpretacji, przekazanie krajom rozwijającym się technologii i działań na rzecz ochrony środowiska. Jednakże zgodnie z nowym sprawozdaniem, które otrzymaliśmy w Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego w ubiegłym roku, mniej niż 2% projektów realizowanych w ramach mechanizmu czystego rozwoju jest prowadzonych w Afryce. Większość stanowią projekty, które w rzeczywistości nie przynoszą żadnych szczególnie dużych korzyści.

Jaka jest opinia Komisji na temat elastycznych mechanizmów i projektów realizowanych w ramach mechanizmu czystego rozwoju? Czy jest ona przygotowana do dokonania gruntownego przeglądu tych mechanizmów, o co zwracaliśmy się w Paramencie Europejskim? W jaki sposób Afryka będzie zdolna w przyszłości do uzyskiwania większych korzyści z transferów technologii?

 
  
MPphoto
 
 

  Avril Doyle (PPE-DE). - Panie przewodniczący! Nauka i technologia zostały określone przez Unię Afrykańską jako zasadniczy wkład na rzecz zrównoważonego rozwoju na kontynencie afrykańskim.

Obecnie niemalże wszystkie kraje afrykańskie pozostają w tyle w zakresie twórczości naukowej i zdolności w dziedzinie nauki. Publikacje naukowe są jednym ze wskaźników. Egipt, jako jeden z silniejszych krajów afrykańskich w tym obszarze, osiąga zaledwie 0,4%-owy udział w publikacjach światowych. Współpraca i kolaboracja naukowa daje szansę przezwyciężenia tych ogromnych różnic w zakresie rozwoju. Jednakże stajemy wobec znacznych wyzwań w takich obszarach jak światowe problemy w zakresie zrównoważonego rozwoju, czyli ubóstwo, zmiany klimatyczne, różnorodność biologiczna, HIV/AIDS, choroby zakaźne, energia, czysta woda - lista wydaje się nie mieć końca. Do tego dochodzi drenaż mózgów, problem ze swobodą przepływu naukowców i ograniczony dostęp do informacji.

Obecnie jest więcej możliwości niż kiedykolwiek, aby z efektywnie współpracować z partnerami afrykańskimi. Przykłady na to można znaleźć w obszarach biotechnologii, technologii informacyjnych i komunikacyjnych oraz nanotechnologii.

W połączeniu z bogatymi afrykańskimi zasobami naturalnymi i różnorodnością biologiczną, mogą one dowieść swej wysokiej skuteczności. Ponadto, odnowione zaangażowanie polityczne w Afryce i silniejsze zaangażowanie krajów, w tym Chin, są konieczne do jakiegokolwiek dalszego rozwoju na tym obszarze.

Przez ostatnie 20 lat UE zebrała znaczne doświadczenie w odniesieniu do organizacji i zarządzania wspólnymi programami w zakresie nauki i technologii. 7. program ramowy oferuje pewne interesujące możliwości partnerom z Afryki, ale można zrobić więcej.

Musimy uwolnić cały potencjał, jaki współpraca w kwestiach nauki ma do zaoferowania krajom afrykańskim i rozwojowi kontynentu afrykańskiego. Obszary nauki i technologii mogą i muszą uczynić więcej. Musimy stworzyć szerokie kanały komunikacji i sieci pomiędzy naukowcami i praktykami w zakresie rozwoju, aby uczyć się od siebie nawzajem.

Koncepcja dyplomacji naukowej jest ponownie sprawą priorytetową i musi zostać dostosowana do nowej ery Internetu, tanich podróży, 24-godzinnych wiadomości z całego świata, siły organizacji pozarządowych - lista ta jest długa.

Fakt, że nauka pozostaje i musi pozostać poza zakresem kompetencji polityków, czyni z naukowców zaufanych dyplomatów. Nadszedł czas, aby wspólnota naukowa wzmocniła swą rolę w zakresie dyplomacji. Energiczna nowa dyplomacja naukowa ukierunkowana na obywateli afrykańskich, a także ich rządy, zapewni dobrobyt społeczeństwa, edukację, wzrost gospodarczy, a przede wszystkim dostarczy nadziei. Dyplomacja czynów, a nie tylko słów. Milenijne cele rozwoju wydają się być coraz trudniejsze do osiągnięcia w tym roku współpracy naukowej z Afryką.

 
  
MPphoto
 
 

  Romana Jordan Cizelj (PPE-DE). - (SL) Populacja Afryki stanowi ponad 13% całkowitej populacji światowej, ale mieszka nam tylko 1% liczby naukowców na całym świecie. Afryka wydaje tylko 0,3% PKB na badania i rozwój. Jednocześnie Europa stoi wobec dwóch największych światowych wyzwań, które można skutecznie podjąć tylko za pomocą działań na skalę światową. Dotyczy to także badań naukowych.

Pierwsze wyzwanie to tzw. milenijne cele rozwoju, zmierzające do wykorzenienia ubóstwa. Słabe zdrowie lub śmierć osób dorosłych w wieku, w którym mogą one wciąż być aktywne, może pchnąć młodsze lub starsze pokolenia ich rodzin w ubóstwo. Wykorzystując mechanizm siódmego programu ramowego musimy działać wystarczająco przejrzyście, aby nie inwestować środków tylko w badania nad chorobami, które nękają populację europejską. Musimy także znaleźć odpowiednie rozwiązanie wobec chorób, które stanowią zagrożenie światowe, takich jak AIDS, która odebrała w 2006 r. życie ponad 2 milionom osób.

Drugim wyzwaniem są zmiany klimatyczne. Dane wskazują, że mają one największy wpływ na biednych. Europa musi zaakceptować podział odpowiedzialności i współpracować w zakresie środków mających na celu dostosowanie się do zmian klimatycznych, a także środków zmierzających do ograniczenia ogólnego ocieplenia.

Siódmy program ramowy mógłby objąć także naukowców z krajów rozwijających się. Jednakże przekaz, jaki od nich otrzymujemy, jest taki, że ich wyposażenie w zakresie współpracy jest zbyt skromne. Mechanizmy w ramach polityki rozwoju oferują wielki potencjał zmniejszenia tych różnic. Jednakże musimy zakończyć tradycyjną współpracę opartą wyłącznie na pomocy. Tworzenie partnerstwa oznacza, że musimy włączyć naukę, technologię i innowacje do naszych polityk rozwoju.

 
  
MPphoto
 
 

  Jerzy Buzek (PPE-DE). – Dziękuję, Panie przewodniczący! Dziękuję, panie komisarzu! Jesteśmy w epoce globalizacji, to znaczy ostrej konkurencji wszystkich ze wszystkimi. Kontynent afrykański jest polem szczególnego współzawodnictwa. Gospodarka chińska i japońska, Australia i Stany Zjednoczone starają się zdobyć ten rynek.

Jeśli chce się ocieplić i zacieśnić stosunki, zaczyna się zwykle od sportu i to już się stało. Ale zaraz potem jest wymiana studentów i współpraca naukowa. Jeśli dzisiaj będziemy współpracować na tym polu z Afryką, za pięć czy za dziesięć lat tysiące studentów i naukowców wymienimy między sobą. To będą tysiące ambasadorów naszej wzajemnej współpracy. Dzisiejsze wspólne przedsięwzięcia naukowe to za dziesięć lat wielkie inwestycje, przepływ wykwalifikowanych pracowników, otwarcie rynków, a więc konkurencyjność, wzrost, nowe miejsca pracy w Europie i w Afryce. I o to dzisiaj warto się postarać.

 
  
MPphoto
 
 

  Mairead McGuinness (PPE-DE). - Panie przewodniczący! Współpraca naukowa z Afryką musi mieć na celu rozwój wykształconej i aktywnej wspólnoty naukowej na tym kontynencie i z korzyścią dla tego kontynentu, a nie, muszę ostrzec, kradzież ich naukowców, jak to jest w przypadku wykształconego personelu medycznego i pielęgniarskiego.

Byłem pełen nadziei w 2005 r., kiedy w Malawi spotkałem młodego wykształconego naukowca w zakresie rolnictwa. Był w Unii Europejskiej i szkolił się tam, ale był dumny, ze wrócił z powrotem do swego własnego otoczenia, pokazując mu, jak wykorzystać glebę i wodę w celu produkowania żywności, która może zapewnić utrzymanie.

Zakończyłbym stwierdzeniem, że jednym z obszarów, które były zaniedbywane w Afryce, jest inwestowanie w nauki rolnicze, a projekt sprawozdania Banku Światowego z tego roku jest tego dowodem. A zatem myślę, że powinniśmy współpracować na wszystkich szczeblach w zakresie nauki, ale powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na obszar rolnictwa i zasobów naturalnych.

 
  
MPphoto
 
 

  Avril Doyle (PPE-DE). - Panie przewodniczący! Być może wystawiam na próbę pańską cierpliwość, ale wcześniej w ciągu dnia zauważyłem precedens, że mówcy ponownie zabierali głos, jeśli nie było pięciu „catch-the-eyes”, a zatem dziękuję.

Chciałbym zadać szczególne pytanie komisarzowi. Mówiłem o dyplomacji i dyplomacji naukowej - dyplomacji czynów, a nie tylko słów. Istnieje ogólny pogląd, że szczyt lizboński w sprawie UE i Afryki w ubiegłym roku był wielkim rozczarowaniem i że było więcej słów niż czynów. Chciałbym, aby szczególnie ustosunkował się pan do tego zarzutu.

Czy może pan wskazać jakiekolwiek czyny, w odróżnieniu od słów, które będą pochodzić od setek - jeśli nie tysięcy - osób, które zabrały się w Lizbonie, aby porozmawiać o tej najważniejszej kwestii i kiedy będziemy mogli dostrzec jakieś rezultaty tego szczytu?

 
  
MPphoto
 
 

  Vladimír Špidla, komisarz. − (CS) Panie i panowie! Polityka UE dotycząca Afryki jest oparta na kompleksowej strategii, a część tej strategii odnosi się oczywiście do dostępu Afryki do nauki i technologii. Unia Europejska uznaje znaczenie tego dostępu, ponieważ umożliwi on kontynentowi afrykańskiemu podjęcie wyzwań zmian klimatycznych. Komisja uważa, że kraje afrykańskie muszą pilnie rozwinąć konieczne kompleksowe strategie w zakresie dostosowania, zapewniając jednocześnie, że takie zmiany nie będą zagrażać pozytywnym skutkom, jakie te kraje osiągnęły w zakresie walki z ubóstwem.

Komisja uważa, że nasza współpraca w zakresie nauki i technologii jest szczególnie istotna w odniesieniu do badań w obszarze rolnictwa i monitoringu produktów rolnych. Komisja zatem wspiera wysiłki Unii Afrykańskiej na rzecz ustanowienia kompleksowego programu badań naukowych w obszarze rolnictwa i dążenia organizacji międzynarodowych do zharmonizowania systemów wczesnego ostrzegania w zakresie rolnictwa. Popieramy także transfer technologii w zakresie odnawialnych źródeł energii, który jest ściśle związany ze zmniejszeniem emisji CO2. Jednakże transfer ten powinien koncentrować się w większym stopniu na wysiłkach podejmowanych na rzecz uzyskania zrównoważonego i efektywnego zaopatrzenia w energię i dostępu do zaopatrzenia niż na kwestii zmian klimatycznych.

Bardzo ważna rolę w kontekście transferu technologii odgrywa sektor prywatny, który Komisja wspiera w ramach specjalnego programu. W odniesieniu do konferencji, która odbędzie się w Addis Abebie w marcu, Komisja weźmie w niej udział i mamy nadzieję, że będzie ona kamieniem milowym na drodze do współpracy naukowej z Afryką i w zakresie rozwoju nauki i technologii na kontynencie afrykańskim.

W debacie wspomniano także o kwestii AIDS. Proszę pozwolić mi tylko stwierdzić krótko, że działania Komisji Europejskiej stanowią jeden z największych wkładów do ogólnego funduszu na rzecz walki z AIDS, tuberkulozą i malarią i uważam, że mamy wszelkie prawo, aby być z tego dumni.

Jak już wspomnieliśmy, podczas szczytu UE-Afryka w Lizbonie, który obył się pod koniec ubiegłego roku, Unia Afrykańska i Unia Europejska porozumiały się także co do partnerstwa pomiędzy Europą i Afryką w obszarze społeczeństwa informacyjnego, nauki i technologii kosmicznych. Obecnie przygotowujemy komunikat, który ustanowi szczególne punkty i program działania w celu wdrożenia tego partnerstwa.

Panie i panowie! Obawiam się, że nie możemy zgodzić się z opinią szanownego posła, że konferencja w Lizbonie była rozczarowaniem. Z pewnością tak nie było: konferencja była pierwszym krokiem na drodze i, jak wcześniej powiedziałem, rozmawiamy teraz o konkretnych dalszych krokach, które nadadzą Lizbonie rozpędu.

 
  
MPphoto
 
 

  Przewodniczący. − Kończąc tę debatę, otrzymałem jeden projekt rezolucji(1)zgodnie z art. 103§2 regulaminu.

Debata została zamknięta.

Głosowanie odbędzie się jutro o godz. 12.00.

 
  
MPphoto
 
 

  Glyn Ford (PSE), na piśmie. - Komentarz „jeśli dasz człowiekowi rybę, nakarmisz go na jeden dzień, jednak jeśli nauczysz do łowić ryby, nakarmisz go na całe życie” stoi w całkowitej sprzeczności z tą debatą. Jeśli Afryka ma wymknąć się z pułapki ubóstwa, musi poszerzyć eksploatację swych surowców, wzmocnić podstawy produkcyjne i zwiększyć eksport, ale jednocześnie musi poszerzyć swą specjalistyczną wiedzę. My na Zachodzie musimy zwiększyć zaangażowanie naukowców afrykańskich we współpracę międzynarodową i projekty z zakresu badań i rozwoju oraz wzmocnić istniejącą infrastrukturę badawczą.

 
  

(1)Patrz protokół.


15. Porządek obrad następnego posiedzenia: patrz protokół

16. Zamknięcie posiedzenia
  

(Posiedzenie zostało zamknięte o godz. 23.30)

 
Informacja prawna - Polityka ochrony prywatności