2. Przygotowanie Rady Europejskiej po referendum irlandzkim (19-20 czerwca 2008 r.) (debata)
Przewodnicząca . – Następnym punktem porządku dziennego są oświadczenia Rady i Komisji w sprawie stanowiska Rady Europejskiej do przeprowadzonego w Irlandii referendum.
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. − (SL) Drugie posiedzenie Rady Europejskiej pod prezydencją słoweńską rozpocznie się jutro. Chciałbym przedstawić główne tematy dyskusji skierowane przez przywódców państw i rządów. Pierwsza dyskusja będzie w znacznej mierze poświęcona analizie sytuacji po przeprowadzonym w zeszły czwartek w Irlandii referendum na temat traktatu lizbońskiego. Na początek chciałbym powtórzyć słowa przewodniczącego Rady Europejskiej Janez Janša: „Prezydencja z żalem przyjmuje decyzję podjętą przez irlandzkich wyborców i jest nią rozczarowana. Nie trzeba wspominać o tym, że uszanujemy wolę ludności irlandzkiej”
Po publicznym ogłoszeniu oficjalnych wyników referendum przewodniczący Rady Europejskiej rozmawiał z wieloma przywódcami tych państw członkowskich, które jeszcze nie zakończyły procedury ratyfikacyjnej. To, że te państwa członkowskie zdeterminowane są w dalszym ciągu przeprowadzać procedurę ratyfikacyjną bardzo nas cieszy. Jak podkreślił przewodniczący Rady Europejskiej, traktat lizboński jest ważny dla Unii Europejskiej i jej obywateli ponieważ daje możliwość większej skuteczności, demokracji i przejrzystości.
Faktem jest, że Unia wciąż musi konfrontować się z problemami i wyzwaniami. Kolejnym faktem jest też to, że negatywny wynik irlandzkiego referendum nie pomoże w rozwiązywaniu tych problemów. Podczas jutrzejszego posiedzenia Rady Europejskiej przywódcy państw i rządów będą zastanawiać się nad tym, w jaki sposób można zaradzić tej sytuacji. Będą dążyli do ustalenia planu dalszej pracy. Prezydencja przekonana jest, że rozwiązanie można odnaleźć dzięki współpracy z Irlandią, oraz że sytuacja z 2005 r. w Unii się już nie powtórzy.
Podczas posiedzenia Rady Europejskiej będziemy początkowo słuchać przemówienia premiera irlandzkiego, pana Briana Cowena, który wyjaśni okoliczności towarzyszące rezultatowi referendum oraz powody takiego wyniku.
Oczywiście, Rada Europejska nie zlekceważy innych istotnych wyzwań, które przed nami stoją. UE kontynuuje swoją działalność. Zatem, w drugiej głównej debacie przywódcy państw i rządów skoncentrują się na kwestii rosnących cen żywności i ropy. Faktem jest, że na rosnące ceny towarów wpływ ma wzrost inflacji cen żywności oraz ogólnej inflacji wewnątrz UE. W szczególności zaś wysokie ceny dotkną bezpośrednio rodziny o niskich dochodach.
Globalnie rzecz ujmując, najbardziej ucierpiały na tym rozwijające się państwa będące importerami netto żywności. Dla Unii Europejskiej ważne jest, aby mogła odgrywać rolę w wyszukiwaniu właściwych odpowiedzi i w demonstrowaniu jedności środków radzenia sobie z konsekwencjami, nie tylko poprzez koncentrację na najuboższych sektorach populacji UE, ale również poprzez koncentrację na krajach rozwijających się. Oczekujemy zatem, że Rada Europejska podejmie w tej sprawie niezbędne kroki w ramach UE oraz na szczeblu międzynarodowym. Chciałbym przedstawić je w skrócie. Unia Europejska podjęła działania zmierzające do złagodzenia nacisku na ceny żywności poprzez wyprzedaż zapasów interwencyjnych, redukcję refundacji wywozowych, usunięcie wymagań odłogowych na 2008 r., wzrost kwot mlecznych oraz zawieszenie ceł importowych na zboża, a przez to wzrost podaży i pomoc w stabilizacji rynków rolnych. Biorąc pod uwagę to, że rodziny mające najniższy dochód są najbardziej narażone, naturalne jest, że państwa członkowskie będą ustalać krótkoterminowe działania łagodzące mając na uwadze zwłaszcza te rodziny.
Rada Europejska musi również przyjmować dłuższą perspektywę czasową. Nikt nie oczekuje, że ceny żywności czy ropy w najbliższym czasie powrócą do swojego wcześniejszego poziomu. Jestem przekonany, że następna prezydencja dzięki bliskiej współpracy z Europejskim Parlamentem osiągnie odpowiednie porozumienie w sprawie oceny funkcjonowania WPR; możliwe będzie wtedy porozumienie co do działań polepszających produkcję rolną oraz zabezpieczających bezpieczeństwo dostaw żywności.
Musimy również zwrócić uwagę na strategie dotyczące biopaliw oraz musimy znaleźć sposób na ich zrównoważenie zarówno wewnątrz UE jak i w innych państwach. Istotna będzie gwarancja rozwoju biopaliw drugiej generacji. Ogólniej mówiąc, musimy kontynuować pracę nad innowacjami, badaniami oraz nad rozwojem w sektorze rolnictwa, aby poprawić jego efektywność i produktywność. Pośród inicjatyw przeprowadzanych na szczeblu międzynarodowym, Rada Europejska zamierza podkreślić wkład Unii w globalne próby złagodzenia wpływu wzrostu cen na ludzi żyjących w ubóstwie.
Wkład Unii przejawia się pod postacią apelu o: lepszą, bardziej skoordynowaną międzynarodową odpowiedź na kryzys wywołany rosnącymi cenami żywności, w szczególności w ramach Organizacji Narodów Zjednoczonych i grupy G8; poparcie dla polityki wolnego handlu; gwałtowną reakcję na nagłe krótkoterminowe potrzeby humanitarne; zachęcanie do ukierunkowanego wsparcia dla wzrostu rolnictwa w krajach rozwijających się. Dodatkowo, oprócz wysokich cen żywności, UE musi uporać się z rosnącymi cenami ropy. Wymaga to modyfikacji ekonomii europejskiej; specjalna debata podczas której będziemy poruszać te kwestie zaplanowana jest na dzisiaj.
Dalszym priorytetem prezydencji jest to, aby Rada Europejska położyła większy nacisk na te działania, które sprzyjają wzbogaceniu europejskiej perspektywy Bałkanów Zachodnich. W szczególności, chciałbym zwrócić uwagę na potrzebę ukończenia serii porozumień dotyczących stabilizacji i stowarzyszeń oraz na potrzebę rozpoczęcia dialogu w sprawie liberalizacji polityki wizowej z wszystkimi państwami regionu oraz na potrzebę przedłożenia map drogowych. Ponadto, przywódcy państw i rządów podkreślą znaczenie zaangażowania wszystkich państw obszaru Bałkanów Zachodnich we współpracę regionalną oraz przyjmą serię sektorowych inicjatyw. Bałkany Zachodnie są regionem otoczonym przez państwa członkowskie UE, regionem wymagającym pilnego potwierdzenia europejskiej perspektywy i wsparcia we wdrażaniu reform. Prezydencja wysoko ceni sobie poparcie Parlamentu Europejskiego w tej sprawie.
Inną ważną kwestią w porządku dziennym obrad będzie postęp w kierunku osiągania milenijnych celów rozwoju (MCR). Rok 2008 jest półmetkiem planu osiągnięcia tych celów. Unia Europejska jako największy fundator na cele rozwojowe świadoma jest swoich zobowiązań i wyraża chęć aktywnego uczestniczenia w zachęcaniu międzynarodowej wspólnoty, aby dążyła do osiągnięcia milenijnych celów rozwoju. Unia Europejska będzie podkreślała kluczową rolę UE i jej zobowiązania podczas międzynarodowych konferencji.
Trzeci rodzaj tematów jakie Rada Europejska będzie omawiać dotyczy spraw ekonomicznych, społecznych i środowiskowych. Po pierwsze, chciałbym przyjrzeć się przeglądowi pracy dokonanemu w związku z pakietem klimatyczno-energetycznym. Prezydencja słoweńska zrealizowała cały zestaw wskazówek związany z przedmiotowym pakietem. Kluczowe znaczenie miały polityczne decyzje wprowadzone podczas marcowego posiedzenia Rady Europejskiej. Rada Europejska uwzględni również porozumienie jakie zostało osiągnięte w obszarze liberalizacji rynku energetycznego, o czym wczoraj dyskutowano w Parlamencie.
Na podstawie konkluzji z grudnia 2007 r. Rada Europejska dokona również przeglądu postępu dokonanego w kluczowych kwestiach związanych z migracją, wymiarem sprawiedliwości i terroryzmem. Na koniec, przywódcy państw i rządów poruszą kwestie związane z europejską polityką sąsiedztwa. Kontynuując budowanie i wzmacnianie wcześniejszego sukcesu, inicjatywa „Proces barceloński: Unia na rzecz regionu Morza Śródziemnego” będzie kolejnym impulsem dla stosunków Unii z krajami śródziemnomorskimi. Inicjatywa ta będzie uzupełnieniem dla rozwijających się dwustronnych stosunków, które będą rozwijać się dalej wewnątrz istniejących ram politycznych. Oczekujemy, że Rada Europejska przyjmie ostatnie wnioski w sprawie rozwoju partnerstwa wschodniego w ramach europejskiej polityki sąsiedztwa.
Przy okazji posiedzenia przywódcy państw i rządów będą rozmawiać o wniosku Komisji dotyczącym przystąpienia do Unii Republiki Słowackiej w dniu 1 stycznia 2009 r. jako szesnastego państwa członkowskiego unii gospodarczej i monetarnej. Chciałbym w szczególności pogratulować Słowacji.
Krótko mówiąc, poglądy i rozmowy w tym Parlamencie miały wielki wpływ na sformułowanie programu obrad Rady Europejskiej. Debata która się odbędzie i której będziemy bliżej się przyglądać jest ważnym wkładem do dyskusji pomiędzy przywódcami państw i rządów; będę się jej przysłuchiwał z wielkim zainteresowaniem.
(Oklaski)
José Manuel Barroso, urzędujący przewodniczący Rady. − Pani przewodnicząca! Rozpoczynające się jutro posiedzenie Rady Europejskiej ma bardzo napięty harmonogram, który obejmuje wiele kwestii; obywatele zaś oczekują od Europy działania.
(Niektórzy posłowie z prawej strony ubrani w zielone koszulki powstali, aby pokazać banery i plakaty nawołujące o szacunek dla głosów na „nie” w Irlandii. Przewodniczący poprosił ich, aby usunęli banery i plakaty.)
Problemem jest wzrost cen ropy i żywności, zmiana klimatu i bezpieczeństwo energetyczne, migracja i azyl itp.
Ale oczywiście sprawą najpilniejszą jest irlandzkie „nie”. Owo „nie” było rozczarowaniem dla tych wszystkich, którzy dążą do silniejszej, bardziej skutecznej i odpowiedzialnej Unii Europejskiej. Traktat lizboński jest niezbędną pomocą w odpowiedzi na wyzwania z którymi Unia się dziś styka; wyzwania te to: bardziej demokratyczna Unia, zwiększenie uprawnień Parlamentu oraz rozpoznanie roli parlamentów narodowych w polityce europejskiej; wzmocnienie zdolności działania Europy w obszarach takich jak migracja, energia, zmiana klimatu, bezpieczeństwo wewnętrzne, wzmocnienie spójności Europy i jej skuteczności w skali globalnej.
Wyzwania te są wciąż aktualne. Prawda jest taka, że irlandzkie „nie” nie rozwiązało tych problemów z którymi Traktat chcę się uporać.
W ciągu ostatnich sześciu lat mnóstwo energii spożytkowaliśmy na kwestie instytucjonalne. Ponieważ jest tak wiele kluczowych spraw którymi powinniśmy się dziś zająć, nie możemy pozwolić sobie na to, aby marnować tę energię; świat się nie zatrzyma i nie będzie czekał na Europę.
Jak powiedziałem w zeszłym tygodniu, Komisja w pełni szanuje wynik irlandzkiego referendum. Musimy mieć szacunek dla wszystkich krajowych procesów ratyfikacyjnych
(Oklaski)
niezależnie od tego, czy wybrały drogę referendum czy ratyfikacji parlamentarnej. Jak dotąd w całym procesie podjęto 19 demokratycznych decyzji: 18 popierających traktat lizboński i jedną przeciwko. Osiem pozostałych państw członkowskich nie podjęło jeszcze decyzji.
Rząd irlandzki jasno wyraził swój szacunek dla prawa innych państw do kontynuowania ich procesów ratyfikacyjnych. Uważam, że jest to oczywiste. Wszystkie państwa w Europie są równe; wszystkie państwa mają prawo wyrażać swoje zdanie.
(Oklaski)
Jasne jest, że traktat lizboński nie może wejść w życie jeśli jego ratyfikacja nie przebiega jednomyślnie, jasne jest również to, że irlandzkie głosowanie jest wyrazem stanowiska Irlandii, ale nie może zdeterminować stanowiska innych państw. Oczekuję od innych państw członkowskich, że nie dokonają ratyfikacji traktatu lizbońskiego i będą kontynuować ich własne procesy ratyfikacyjne.
(Oklaski)
Rada Europejska umożliwia nam usłyszeć co powie premier Cowen. Musimy pracować w bliskim kontakcie z rządem irlandzkim, aby pomóc w rozwiązaniu tego problemu. Chcę wyrazić się jasno: Irlandia jest zobowiązana do poszukiwania rozwiązania. Gdy rządy podpisują Traktat równocześnie zobowiązują dokonać jego ratyfikacji. Wyrażę się równie jasno: powinniśmy się teraz z powagą odnosić do solidarności. Dwadzieścia siedem państw członkowskich podpisało Traktat; musimy dokonać wszelkich starań, aby zapewnić, że 27 państw członkowskich odnalazło dalszą drogę. Państwa członkowskie mają równe pozycje i powinniśmy mieć co do tego jasność.
Sprawa ta będzie wymagać czasu i wysiłku od Irlandczyków, ale także od nas wszystkich. Nie uważam abyśmy mogli podjąć pochopną, niedojrzałą decyzję jeśli chodzi o następny krok. Musimy znaleźć czas na poszukiwanie prawdziwego konsensusu oraz na dostrzeżenie jakie są możliwości dla Irlandii. Jednocześnie, nie powinno nam to zajmować zbyt dużo czasu. Wiem, że Parlament chętnie rozjaśni głosującym jeszcze przed rozpoczęciem europejskich wyborów jakie powinny być dalsze kroki.
Komisja Europejska jest gotowa mieć swój wkład – i jestem pewien, iż ten Parlament również – ale nie da się ukryć, że rządy mają tu szczególne zobowiązania; zobowiązują się: podpisać Traktatu, dokonać jego ratyfikacji, promować projekt europejski pośród krajowej opinii publicznej. Na koniec chciałbym dodać ogólny komentarz, który jak mi się wydaje może być pożyteczny dla toczącej się w tym momencie debaty. Lata traktowania europejskich instytucji jako wygodnego kozła ofiarnego sprawiły, że stały się one podatnym gruntem dla kampanii populistycznych.
(Oklaski)
Jak już kilka razy wcześniej powiedziałem, nie można rugać Brukseli czy Strasburga od poniedziałku do soboty i oczekiwać od mieszkańców, że w niedzielę będą głosowali za Europą.
(Oklaski)
Rada Europejska podkreśli jutro również, że głosowanie na „nie” nie musi doprowadzić Unii do pułapki zapatrzenia się w siebie. W ostatnich kilku latach dokonaliśmy istotnego postępu oraz nie było to priorytetem ustalonych starań, aby dostarczyć politykę dbającą o interesy europejskich mieszkańców. W czasie gdy rosnące ceny żywności i ropy prowadzą do większego zapotrzebowania na działanie, nie możemy pozwolić, abyśmy porzucili tę ścieżkę. Z tego powodu z przyjemnością przyjmuję decyzję premiera Janez Janša oraz słoweńskiej prezydencji, aby wstrzymać debatę w sprawie traktatu lizbońskiego do obiadu w czwartkową noc oraz aby przeznaczyć resztę posiedzeń Rady Europejskiej na rozwijanie programu politycznego.
Dzisiaj każdy odczuwa presję wzrostu cen żywności i ropy, ale niektórzy mają jeszcze dodatkową trudność. Dla biedniejszych gospodarstw domowych koszty te stanowią większą część domowego budżetu, zatem podwyżki są dla nich nawet bardziej uciążliwe. To samo dotyczy działalności ekonomicznej, w której ropa jest niezbędna dla niektórych jej sektorów. W dwóch komunikatach dotyczących cen żywności i ropy Komisja dokonała uważnej analizy przyczyn wzrostu cen, miejsca w którym problem ma największe nasilenie, co możemy i co powinniśmy zrobić.
Unia Europejska musi pokazać, że jest w stanie wykorzystać pełen zakres dostępnych środków na szczeblu europejskim i krajowym. Musimy dynamicznie i twórczo patrzeć na narzędzia jakie mamy do naszej dyspozycji – musimy patrzeć na to co w krótkim, średnim i długim okresie będzie miało rzeczywisty wpływ. Przypomnijmy sobie wcześniejsze skoki ceny ropy; Europa nie wyciągnęła wniosków z tej długoterminowej lekcji. Miejmy nadzieję, że tym razem stanie się inaczej, miejmy nadzieję, że ostatecznie po skokach cen ropy powrócimy do prowadzenia biznesu jak zazwyczaj. Mam nadzieję, że tym razem naprawdę będziemy mieć możliwość zmiany oraz że zmienimy paradygmat konsumpcji energii w Europie i na świecie.
Aby złagodzić problemy dotyczące żywności wewnątrz Unii Europejskiej, zanim przejdziemy do znalezienia możliwości wzrostu dwóch trzecich wzrostu budżetu o dwie trzecie dla tego specyficznego obszaru, przedstawimy propozycje poszerzające nasz schemat rozprowadzania pożywienia dla obszarów najbardziej zagrożonych.
Co więcej, Unia Europejska posiada narzędzia które mogą być tutaj wykorzystane: monitorowanie cen, korzystanie z uprawnień konkurencji w celu sprawdzenia łańcucha dostaw pożywienia, zwiększenia rezerw, zapewnienia że polityka WPR jest odpowiednio dostosowana do obecnych realiów rynku rolniczego.
Jeśli chodzi o ceny ropy, uzasadnione są nagłe kroki podjęte w celu pomocy najbardziej zagrożonym gospodarstwom domowym. Jednakże, nieużyteczne dla rządów będzie korzystanie z pieniędzy publicznych w celu zrekompensowania wzrostu cen energii, wzrostu który się najprawdopodobniej utrzyma. Powinniśmy również dostrzegać możliwości Unii Europejskiej w obszarach takich jak konkurencja i podatki. Komisja przedstawi wnioski dążące do wzrostu przejrzystości w awaryjnych i komercyjnych zapasach ropy. Przedstawimy państwu również wnioski dotyczące podatków, popierające i usprawniające przekształcenia w kierunku gospodarki niskoemisyjnej, głównie w dziedzinie wydajności energetycznej. Będziemy również popierać spotkania producentów oraz konsumentów ropy i energii z paliw kopalnych na wysokim szczeblu.
W sprawie rybołówstwa: przedstawimy państwu pakiet alarmowy w którym zwracamy uwagę na problemy ludzi znajdujących się w trudnej sytuacji ekonomicznej i społecznej, pakiet umożliwiający państwom członkowskim udzielenie pomocy krótkoterminowej; jeszcze raz dokonamy przeglądu zasad pomocy państwa na małą skalę. Trzy kwestie chciałbym tu poruszyć. Po pierwsze, działania muszą być skoordynowane: powinniśmy uniknąć pochopnych krajowych inicjatyw które przeniosą jedynie te problemy w inne miejsca Unii. Po drugie, musimy ukierunkować nasze wysiłki dążące do złagodzenia problemu w tych segmentach floty które zostały dotknięte najbardziej. Po trzecie, musimy znaleźć strukturalne rozwiązania w związku z nadwyżkami w sektorze rybołówstwa.
Kłopoty z jakimi Europejczycy dzisiaj się spotykają pokazują dlaczego Unia Europejska dąży do bezpieczeństwa energetycznego; wydajność energetyczna i zmiana klimatu są zagadnieniami podstawowymi dla dobrobytu społeczeństwa europejskiego, dlatego też są one dziś bardziej naglące niż kiedykolwiek wcześniej. W momencie kiedy popyt na ropę i gaz przewyższa podaż, cele ustanowione w zeszłym roku są gotową ścieżką do zredukowania bezbronności Europy w tej kwestii oraz do zmniejszenia bolesnych ekonomicznych konsekwencji przyszłych podwyżek cen. Kluczowe aspekty pakietu wniosków które przedłożyliśmy i które teraz są rozważane przez Parlament będą miały decydujący wpływ na tę sprawę.
Podstawowa idea jest następująca: ceny energii najprawdopodobniej nigdy nie powrócą do wcześniejszych poziomów, tak więc mamy do czynienia z problemem strukturalnym. Możemy i powinniśmy udzielać krótkoterminowych odpowiedzi głównie tym, którzy są najsłabsi w naszym społeczeństwie. Jednakże, dla strukturalnego problemu potrzebujemy strukturalnej odpowiedzi, strukturalnej reakcji. Strukturalną odpowiedzią jest zmiana naszego klimatu i pakiet źródeł odnawialnych; nie chodzi o to, aby być zależnym od paliw kopalnianych ale o to, aby rozwijać źródła odnawialne i robić więcej dla wydajności energii. Tego kierunku powinniśmy się trzymać.
(Oklaski)
Mam więc nadzieję, że teraz w Europie ci którzy wciąż mają wątpliwości co do istotności zmiany naszego paradygmatu energetycznego, ci którzy wciąż mają wątpliwości co do potrzeby walki ze zmianą klimatu zrozumieją w końcu, że jeśli nie z tych powodów, to z powodu bezpieczeństwa energetycznego oraz z powodu potrzeby wzrostu konkurencyjności naszej gospodarki naprawdę musimy przyjąć zobowiązania w związku ze zmianą klimatu i odnawialnymi źródłami energii.
Strukturalną odpowiedzią na strukturalne wyzwania jakie napotykamy zasadniczo jest oszczędzanie i dywersyfikacja. Poprzez oszczędzanie rozumiem zwiększanie wydajności energetycznej tam, gdzie mamy potężny, niewykorzystany potencjał. Dywersyfikacja obejmuje zarówno zasoby jak i geograficzne źródła energii. Zarówno oszczędzanie jak i dywersyfikacja dotyczą bezpieczeństwa europejskiej energii. Wprowadzenie pakietu w sprawie zmiany klimatu oraz bezpieczeństwa jest zatem sprawą bardzo pilną. Zadaniem Rady Europejskiej będzie wyrazić zdanie na ten temat oraz przygotować wszystko co pomoże osiągnąć polityczne porozumienie najpóźniej, mamy nadzieję, do grudnia następnego roku.
Uważam, że bardzo istotnym zadaniem Rady Europejskiej jest pokazanie, że głosowanie na „nie” w sprawie traktatu lizbońskiego nie jest wymówką do uniknięcia działania. Głosowanie to nie powinno oznaczać paraliżu dla Europy. Musimy pokazać, że znajdziemy odpowiednią drogę do efektywnej i demokratycznej Europy, Europy jaką Traktat pozwalał stworzyć.
Proszę mi pozwolić na koniec dać bardziej polityczny komentarz. Uważam, iż my – ci, którzy poparli i wciąż popierają traktat lizboński, ten Parlament i Komisję – nie powinniśmy za to przepraszać, ponieważ konkurencja na zewnątrz jest większa niż kiedykolwiek; będzie trudniej niż kiedykolwiek wcześniej. To czego potrzebujemy to Unia Europejska działająca na korzyść naszych obywateli, stawiająca czoła realnym wyzwaniom które napotykamy. Wyzwania te to: problem bezpieczeństwa energetycznego, problem zmiany klimatu, problemy związane z międzynarodowym terroryzmem, problemy zwiększonej konkurencji wywodzące się z wyłaniających się sił oraz problemy migracji. Wyzwania te można tam odnaleźć i musimy sobie z nimi poradzić w bardziej skuteczny sposób.
Zatem, nie obwiniajmy teraz Unii Europejskiej. Bądźmy szczerzy w związku z tą sprawą. Jest prawdą, że bardzo często kiedy przeprowadzamy referendum spotykamy się z głosem „nie” w Europie. Ale bądźmy całkiem szczerzy. Gdyby dochodziło do referendum w sprawie większości naszych krajowych polityk i większości naszych inicjatyw, czy zawsze głosowalibyśmy na „tak”? Zatem nie obwiniajmy zawsze Unii Europejskiej czy instytucji europejskich. Prawda jest taka, że dziś podejmowanie decyzji politycznych na szczeblu europejskim, krajowym czy regionalnym jest bardzo trudną sprawą.
Musimy zatem postępować mądrze, rozważnie i poważnie w związku z tą sprawą. Nie powinniśmy zawsze obwiniać Unii Europejskiej. Przeciwnie, powinniśmy pracować, aby uczynić ją lepszą: powinniśmy być pokorni wobec porażek, powinniśmy rozumieć gdy sprawy źle się mają, dokonywać ulepszeń i nie rezygnować z naszego zaangażowania. Wierzę, że najlepszą drogą na dokonanie tego jest unikanie pesymizmu i nie powracanie do sytuacji upojenia się kryzysem, czyli kryzysu który na celu miał tylko kryzys. Pesymizm nie rozwiąże tego problemu. Prawda, że mamy poważny problem, ale powinniśmy go rozwiązać nie popadając z powrotem w depresję.
Najlepszym sposobem pokazania, że jesteśmy zaangażowani w nasz projekt – w tym względzie chciałbym również przyjąć intencję prezydencji francuskiej – jest pracowanie nad najbardziej istotnymi obszarami w których Unia Europejska może rozwiązać i może pomóc naszym państwom członkowskim w rozwiązaniu tych problemów, które są najbardziej niepokojące dla naszych obywateli. Mam nadzieję, że nie zostaniemy przez to zdemoralizowani oraz, że będziemy trzymać się obranej przez nas linii. To czego potrzebujemy, co jest oczywiste, to działania w sprzyjających warunkach ale również w warunkach niesprzyjających. Uważam, że powinniśmy trzymać się obranego kursu oraz że powinniśmy kontynuować nasze projekty tak, aby Europa była bardziej potrzebna niż kiedykolwiek wcześniej.
(Oklaski)
Joseph Daul, w imieniu grupy PPE-DE. – (FR) Pani przewodnicząca, urzędujący panie przewodniczący Rady, panie przewodniczący Komisji, szanowni państwo! Większość Irlandczyków głosowaniem wyraziło swoją opozycję wobec traktatu lizbońskiego. Moja grupa szanuje tę decyzję jak również szanuje to, iż 18 państw członkowskich jak dotąd wyraziło swoje poparcie dla Traktatu i go ratyfikowało.
Fundamentem Unii Europejskiej jest wolność wyrażania i demokracja. Ponieważ jesteśmy demokratami chcielibyśmy, aby wszystkie państwa członkowskie wyrażały swoje zdanie na temat ratyfikacji Traktatu. Dopiero pod koniec tego procesu Rada Europejska będzie mogła zdecydować, którą drogą dalej podążać; inaczej mówiąc – nie można umniejszać decyzji Irlandii – żadne państwo członkowskie nie powinno pozbawiać innych państw możliwości swobodnego wyrażania swojego stanowiska.
Mamy nadzieję, że w tym tygodniu Rada Europejska przeprowadzi spokojną, odpowiedzialną i konstruktywną analizę sytuacji wynikającej z tego głosowania. Posłowie PPE z mojej grupy mają nadzieję, że Rada Europejska zaprosi państwa członkowskie, które jeszcze tego nie zrobiły, aby kontynuowały ich procedury ratyfikacyjne, jest to podejście zdrowe i właściwe.
Panie i panowie! Ludność irlandzka już przemówiła. Przegłosowali oni swoje obawy związane z europejskim celem integracji, sposobem w jaki Europa się rozwija, przyszłością polityki rolnej, negocjacjami WTO, polityką podatkową. Irlandzkie głosowanie jest też odbiciem faktu, że wiele osób nie rozumie złożoności Unii Europejskiej, jej znaczenie nie zawsze jest dla nich oczywiste. Wynik głosowania jest manifestacją pytania o cel europejskiej integracji, pytania które wielu obywateli sobie zadaje. Motywacja moja ku temu i mojego pokolenia – zapewnienie pokoju na naszym kontynencie – jest dla młodszego pokolenia niezrozumiała.
Irlandzkie głosowanie na „nie” jest apelem o lepsze zdefiniowanie dążeń Europy i o lepsze wytłumaczenie powodów kontynuowania integracji. Parlament Europejski, który przyjmuje dokumenty często bardzo trudne do czytania, musi odegrać pełną rolę w tym zadaniu. Jednakże, czy dzięki temu głosowaniu Irlandczycy pokazują, że w sprawie klimatu i energii, nowego układu żywności, bezpieczeństwa osobistego, imigracji czy polityki zagranicznej nasze państwa są samowystarczalne i nie mogą działać na równej płaszczyźnie ze Stanami Zjednoczonymi, Chinami, Indiami czy Brazylią? Moim zdaniem nie. Czy poprzez głosowanie na „nie” Irlandczycy nie pokazali, że solidarność z najbiedniejszymi państwami, która przyniosła znaczne i dobre korzyści w ostatnich dekadach, stała się nieistotna, a zasadą od dziś działającą jest „każdy sam sobie panem”? Moim zdaniem nie. I na koniec, czy poprzez głosowanie na „nie” Irlandczycy chcieli rozpocząć coś nowego w momencie kiedy integracja europejska jest zagrożona, czy w ten sposób wyrazili swoje negatywne zdanie wobec przystąpienia do Unii takiego państwa jak Chorwacja? Moim zdaniem nie.
Posłowie PPE z mojej grupy mocno wierzą, że traktat lizboński, który był przedmiotem długich negocjacji i który został podpisany przez 27 państw członkowskich, jest zasadniczym krokiem naprzód w porównaniu do traktatu nicejskiego. Pozwala on Europie na lepsze funkcjonowanie i daje jej narzędzia dzięki którym będzie mogła przemawiać bardziej zdecydowanym głosem na scenie światowej. Moim jedynym życzeniem jest to, aby europejski okres introspekcji skończył się tak szybko, jak to możliwe. Jest to czas w którym – jeśli mogę użyć takiego sformułowania – powinniśmy skończyć wpatrywać się w siebie oraz pracować razem, aby przezwyciężyć prawdziwe problemy i prawdziwe wyzwania. Wyzwania te powinny zachęcić nas do działania; są one tymczasem powodem do zmartwień, czasami do złości szczególnie dla tych którzy są osłabieni i obciążeni obecną sytuacją; jeszcze raz zobaczymy to w Brukseli w czwartek.
Urzędujący panie przewodniczący! Moja prośba jest taka, aby jutro podczas posiedzenia Rady wziął pan pod uwagę realne problemy, dobrobyt naszych europejskich mieszkańców oraz żeby stawił pan czoła wszystkim podwyżkom, które niepokoją naszych obywateli.
W tej gorącej debacie posłowie PPE mojej grupy wzywają o spokój i rozsądek. Musimy słuchać Irlandczyków, musimy wyciągnąć wnioski z ich głosowania i musimy traktować ludzi z innych europejskich krajów z takim samym szacunkiem.
(Oklaski)
Martin Schulz, w imieniu grupy PSE. – (DE) Pani przewodnicząca! Od ośmiu lat nieustannie dokonujemy ratyfikacji traktatów takich czy innych. Ratyfikacja nas wykończy. Podczas tych ośmiu lat, Unia Europejska przeszła przez okres introspekcji i skupiła się na jej własnych reformach instytucjonalnych, aczkolwiek bez większego sukcesu. Jest to ta sama Unia Europejska, która wymaga od państw starających się o przystąpienie do Unii, aby podjęły się procesu transformacji, a tymczasem sama nie jest w stanie przeprowadzić tego procesu. Czy zatem możemy uważać Unię za wiarygodną?
Panie przewodniczący Komisji! Powiedział pan, całkiem prawidłowo, że nie powinniśmy obwiniać instytucji europejskich i nie powinniśmy czynić z nich zawsze kozłów ofiarnych. Ma pan absolutną rację, ale kto właściwie czyni z nich kozła ofiarnego? W europejskich stolicach jest bardzo wiele osób, które zbiorą się w czwartek na posiedzenie Rady i za każdym razem kiedy wracają do domu, o ile posiedzenie Rady się udaje, mówią: „Wszystko zależało od nas, przywódców państw i rządów”, a gdy posiedzenie nie zakończyło się powodzeniem, mówią: „To była ich wina, ludzi z Brukseli!” Powinien pan powiedzieć Radzie to, co powiedział pan tutaj. Nawiasem mówiąc, debata przeprowadzana z panem tutaj w Izbie jest otwarta dla opinii publicznej, ale przywódcy państw i rządów znów spotkają się w czwartek za zamkniętymi drzwiami. Powinniśmy z tym skończyć. To państwa członkowskie będą ponosić wszelkie konsekwencje.
(Oklaski)
Widać u nas trend spadkowy, negatywny trend, który jest niebezpieczny. Proces integracji europejskiej jest zagrożony. Irlandczycy przeprowadzili swoje referendum i musimy uszanować jego wynik, jednakże jeden z elementów poruszył mnie bardzo.
Oprócz partii Sinn Fein – nie będę tracił czasu na mówienie o niej – wszystkie irlandzkie partie, PPE-DE, liberałowie i nasza własna partia wołaliśmy za „tak”, a ludność irlandzka zagłosowała na „nie”. Jest to zimny prysznic i wszyscy, łącznie z nami zgromadzonymi tu w tej Izbie, jesteśmy dotknięci faktem, że mamy kryzys zaufania, kryzys nieufności wobec instytucji narodowych i w rzeczywistości wobec instytucji ponadnarodowych. Dam sobie bez państwa oklasków. W moim przekonaniu dyskusyjne jest to czy partia UKIP naprawdę reprezentuje irlandzką suwerenność. Irlandczycy mogą poradzić sobie bez waszej ochrony. Chciałbym wyrazić się jasno: musimy razem odpowiadać na kryzys zaufania i musimy podejść do tego z powagą.
Panie przewodniczący Komisji! Zastanawiałem się czy wspomni pan w końcu coś o panu komisarzu McCreevy.
(Oklaski)
Osoba ta jest odpowiedzialna za politykę rynku wewnętrznego w Unii Europejskiej: tego samego rynku który z powodu nierówności społecznej przez coraz większą grupę obywateli postrzegany jest jako zagrożenie, a nie szansa; jest to niezrozumiałe. Ta osoba, która jest odpowiedzialna w pańskiej Komisji za rynek wewnętrzny, jedzie do Irlandii i oświadcza tam, że nie przeczytała traktatu lizbońskiego i nie oczekuje od głosujących, że również to zrobią. W jaki sposób takie postępowanie pana McCreevy może zwiększyć zaufanie opinii publicznej?
(Oklaski)
Chciałbym powiedzieć następującą rzecz: najlepszym działaniem polityki społecznej dla Europy jakie mógłby pan zaproponować 3 lipca jest wycofanie teczki pana McCreevy, ponieważ udowodnił już, że nie nadaje się do tej pracy. Nie mogę zaakceptować komisarza ds. rynku wewnętrznego, który przejawia tak wykrzywione podejście do polityki. To co pan McCreevy chce zrobić jest rozregulowaniem rynku wewnętrznego do punktu krytycznego nie patrząc na koszta, nie posiadając żadnych społecznych środków towarzyszących na szczeblu UE czy w państwach członkowskich: jest to kryzys, który odczuwają obywatele Europy. Jeśli chodzi o tego konkretnego komisarza, musi pan podjąć odpowiednie działania!
(Oklaski)
Chciałbym również usłyszeć, że porusza pan kwestię kryzysu rynków finansowych. Chciałbym usłyszeć, że porusza pan kwestię zamieszania na rynkach finansowych. Chciałbym również skierować swój komentarz w stronę pana Daula: jest 21 przywódców rządów w Unii Europejskiej należących do pańskiej rodziny politycznej albo będących liberałami; równie wysoka jest ta liczba pośród członków Komisji. Przyznaję, iż grupa PPE-DE w tej Izbie jest otwarta na propozycje jeśli chodzi o kwestię pewnych społecznych środków politycznych. Wzywam pana do rozmów z przewodniczącymi rządów, a nie do rozmów z pańskimi kolegami w Radzie!
To czego Europa potrzebuje to wspólne działania na arenie socjalnej. Jesteście państwo większością w Europie, w Radzie, w Komisji oraz tutaj w Izbie. Moglibyście chociaż raz dać wyraz społecznym zobowiązaniom, które postulowaliście. Zachęcam do postąpienia w ten sposób, na przykład w odniesieniu do sprawozdania mojego kolegi pana Paula Nyrupa Rasmussena dotyczącego kontroli międzynarodowych rynków finansowych. Zachęcam do czynnego podążania za państwa doniosłymi stwierdzeniami dotyczącymi zobowiązań socjalnych. Serdecznie pana witami, panie Daul!
(Oklaski)
Znajdziemy drogę wyjścia z tego impasu, jestem tego pewien. Tym czy innym sposobem bez wątpienia wciągniemy Irlandczyków z powrotem do gry. Jednakże to nam nie pomoże. Musimy zrozumieć, że był taki czas kiedy ruch proeuropejski miał serce i dusze. Tak jak wskazał pan Daul, było tak w okresie powojennym, kiedy pokojowy mistycyzm łączył ze sobą ludzi. Teraz spotykamy mający serce i duszę ruchem antyeuropejski; ruch ten jest niezmiernie aktywny. Jego członkowie przeszli przez całą Irlandię, wchodzili po schodach, dzwonili do drzwi, werbowali nowych członków, rozdawali materiały dotyczące kampanii. W rzeczywistości byli oni wszędzie. Gdzie byli członkowie ruchu proeuropejskiego? Gdzie są ci, który walczą dla dobra integracji europejskiej? Gdzie jest pasja, jaką kiedyś mieli? Pasja powędrowała na drugą stronę, na prawe skrzydło politycznego spektrum, stronę która ma skrzywioną percepcję Europy. Pasja została z tymi, którzy źle mówią o Europie, którzy robią tak, ponieważ się boją. W Europie jednak mieszanka upadku społecznego i strachu zawsze była początkiem drogi do faszyzmu.
Apeluję zatem do wszystkich konstruktywnych sił demokratycznych, aby poważnie potraktowały ten ruch. Połączmy na koniec raz jeszcze swoje siły przypominając sobie, że nigdy nie mieliśmy bardziej udanego projektu zabezpieczającego pokój Europie i na świecie niż ponadnarodowy, międzykulturowy, międzywyznaniowy ruch oparty na równowadze interesów społecznych, ruch zwany Unią Europejską. Jest to projekt warty walki ponieważ nie możemy pozwolić tym ludziom na zdobycie przewagi.
(Oklaski)
Graham Watson, w imieniu grupy ALDE. – Panie przewodniczący! Skoro premier Irlandii wyrusza jutro do Brukseli, mógłby zastanowić się nad słowami irlandzkiej grupy U2: „W którym miejscu to wszystko się zepsuło?”
Inni przywódcy państw i rządów również powinni zastanowić się dlaczego na progu nowej prezydencji francuskiej zatoczyliśmy pełen okrąg: od Nicei do Nicei.
Mamy jasność co do tego, że większość ludzi w każdym państwie członkowskim popiera Unię Europejską. Jest niewielki dowód na to, że większość popiera dalszy rozwój. Nie możemy z pewnością powiedzieć, że każdy traktat zostanie poparty przez większość w każdym kraju. Wiara w instytucje słabnie. Dla uradowanych dusz w Berlinie nie jest wcale dobrze nucić inny przebój U2 „Z tobą lub bez ciebie”, a ludziom w Paryżu pchać Irlandczyków do ponownego głosowania. Na co zwrócił uwagę Brecht, nie można zdemoralizować ludzi. Chociaż mniej niż milion osób głosowało przeciw, a działo się to na bazie kłamstw, ludzie nie są przekonani.
Dlaczego? Po pierwsze, dlatego że zrobiliśmy bardzo mało, aby ich przekonać do zmian których bronimy. Komisja ma plan „D” dla dialogu, ale rządy państw członkowskich nie mają takiego odpowiednika. Z pewnością rolą Parlamentu i Komisji jest rozjaśnianie Unii Europejskiej – ale zdecydowanie powinno to się odbywać podczas codziennych posiedzeń rządów krajowych, każdego dnia, a nie wtedy kiedy chcemy dokonać ratyfikacji ostatniego Traktatu. Praca ta jest do wykonania również tutaj, nie tylko przez partie polityczne na szczeblu europejskim, ale przez partie polityczne w każdym państwie członkowskim.
Po drugie, podczas gdy UE stworzyła wiele zasobów, są one teraz gromadzone mniej sprawiedliwie i rozdawane mniej uczciwie. Nasi polityczni i biznesowi liderzy muszą uporać się z potężnymi problemami etycznymi. Panie Schulz, bardzo mi przykro, że w tych dniach macie państwo tylko pięciu przywódców państw w rządzie, ale problemy te są równie istotne w państwach rządzonych przez socjalistów jak i w każdym innym państwie.
(Oklaski)
Po trzecie, w kwestii swobody dóbr i kapitału – a nawet usług – nasza Unia nie jest w stanie zapewnić swobody swoim obywatelom. Transgraniczne komplikacje w prawie cywilnym – opieka nad dziećmi z rozbitych małżeństw, problemy z własnością poza granicami kraju – zapełniają skrzynki pocztowe posłów do PE. Sprawę utrudnia brak ochrony w transgranicznych sprawach kryminalnych oraz niefrasobliwe podejście do ochrony danych. To co UE obiecuje w teorii, często nie realizuje w praktyce.
Takie jest tło na którym musimy podejmować działania w związku z Irlandią. Tutaj w Izbie chcemy nowego Traktatu. Wiemy, iż umożliwi on poprawę błędów. Wciąż jednak zbyt mało rozumiemy. Za tym lasem metalu i szkła wciąż za mało rozumiemy.
Moja grupa proponuje Radzie następujące rozwiązanie. Powinniśmy robić postęp w następujących obszarach: w rozwoju handlu, walce przeciw zmianie klimatu, zwalczaniu wzrostu cen żywności i ropy. Pozwólmy państwom kontynuować ich procesy ratyfikacyjne. Jeśli będzie to konieczne, poprzestańmy na Nicei. Użyjmy klauzuli passerelle do przyspieszenia możliwości Europy w rozwiązywaniu jej problemów. Zapomnijmy o pełnej kadencji przewodniczącego jeśli nie ustalimy celów półrocznego stażu. Rozpocznijmy wyczerpującą kampanię przypominającą ludziom dlaczego UE istnieje, informującą ich o sposobie jej pracy i tłumaczącą dlaczego, jak przysłowiowy łyk Guinnessa, jest ona dla nich dobra.
Europa znaczy zbyt wiele dla zbyt wielu osób, abyśmy pozwolili, aby ten kryzys wytrącił ją z obranej wcześniej ścieżki.
(Oklaski)
Monica Frassoni, w imieniu grupy Verts/ALE. – (IT) Panie przewodniczący, panie i panowie! Zawsze twierdziliśmy, że to, czego potrzebuje Unia Europejska, to zwięzła konstytucja z kartą wiążących praw, demokratycznymi i jasnymi procedurami podejmowania decyzji, ograniczoną lecz autentyczną władzą i niezbędnymi środkami ekonomicznymi. Taka konstytucja, panie i panowie, winna być przygotowana przez tą Izbę lub przez zgromadzenie ustawodawcze, popierana z zapałem i przekonaniem, unikając hipokryzji, i ratyfikowana metodą parlamentarną bądź na drodze europejskiego referendum.
Z dużym szacunkiem odnoszę się do opinii społeczeństwa irlandzkiego, ale nikt nigdy nie przekona mnie, że referendum, w którym brała udział połowa elektoratu, jest metodą bardziej demokratyczną niż ratyfikacja parlamentarna. Jeśli większość społeczeństw i państw głosuje na „tak”, postępują naprzód, a ci, którzy głosowali na „nie” mogą radośnie pozostać na zewnątrz i negocjować system nowych, luźniejszych relacji, jak jest to określone w traktacie Spinelliego z 1984 r.
Co stało się w ostatnich latach? Państwa członkowskie oraz Komisja poszły drogą skomplikowanego, sprzecznego traktatu, który ciężko jest wdrożyć, a w końcowych etapach był negocjowany w sekrecie, w pośpiechu, co uczyniło go jeszcze bardziej nieczytelnym ze względu na wyjątki i protokoły. Tymczasem zadecydowano, że musi być ratyfikowany jednomyślnie, dokładnie jak w przysłowiu o psie ogrodnika, który sam nie zje kiełbasy, ale z nikim innym się nie podzieli.
Jakby tego było mało, Unia Europejska dalej wciela mylne, słabe polityki, choćby takie jak dyrektywa Jacksona wczoraj czy sprawozdanie Webera dzisiaj, które nie są w stanie zaoferować nam żadnych optymistycznych wizji i nadziei na przyszłość. Jest to Unia, w której wszystko, począwszy od praw pracowników do ochrony środowiskowej do praw emigrantów podlega coraz mniejszemu zainteresowaniu, gdzie lobby przemysłowe liczy się bardziej niż obywatel, gdzie traci się z oczu interes europejski, zagłuszony wrzaskami tego czy innego rządu, gdzie wolność wyboru i wolności osobiste oraz przybycie nowych Europejczyków postrzegane są jako nieznośny atak na tożsamość populacji, które, jak w wypadku Włoch czy Irlandii, mają emigrantów rozsianych po całym świecie.
Jest możliwe, a być może także pożądane, aby kraje zamierzające ratyfikować Traktat zrobiły to. Możliwe, że rząd Irlandii wysunie jakąś wspaniałą propozycję. Jednak rozwiązanie dyplomatyczne tu nie wystarczy! Dyplomatyczne rozwiązanie nie wystarczy. Teraz bardziej niż kiedykolwiek musimy powiedzieć jasno i wyraźnie, że Europa rządów – ciemnych i mrocznych – jest Europą, która zawiodła: taką, która odrzuciła konstytucję i kontynuuje wcielanie mylnych, konserwatywnych, zaściankowo nacjonalistycznych i egotycznych polityk; taką, która niweczy ducha lonwencji europejskiej z 2003 r., w zamian kończąc na zgodzie na optymistyczny, lecz minimalistyczny, bezduszny tekst.
Jednak nie czyni to bardziej demokratycznej, aktywnej zjednoczonej Europy w jakikolwiek sposób mniej niezbędną. To, co jest dziś potrzebne, to inicjatywa wyrastająca z naszych sił politycznych i z tych państw członkowskich, które przekonane są o potrzebie bardziej wydajnej, bardziej demokratycznej, bardziej spójnej Europy, zważywszy, że nie ma teraz konieczności czy możliwości kontynuowania traktatu nicejskiego. Taka inicjatywa nie będzie obejmować tych, którzy nie chcą postępować naprzód.
Brian Crowley, w imieniu grupy UEN. – Pani przewodnicząca! Chciałbym podziękować urzędującemu panu przewodniczącemu, przewodniczącemu Komisji i moim kolegom za ich dotychczasowy wkład.
Oczywiście, nie przewidywano tego, co się stało. „Nie” powiedziane przez Irlandię pokazuje całkowitą zmianę opinii jednej grupy wyborców w obrębie Unii Europejskiej dotyczącej projektu Unii Europejskiej. Ze względu na różnorodność tych, którzy sprzeciwili się traktatowi w referendum w Irlandii, ze względu na różne punkty widzenia – tak politycznie, jak i ideologicznie sprzeczne sobie w wielu sytuacjach – trudno jest wnioskować, dlaczego w zasadzie społeczeństwo zagłosowało na „nie”.
To, o co poprosiliśmy, to żeby dano nam czas na przyjrzenie się tym rezultatom i przeanalizowanie ich w celu znalezienia możliwości postąpienia naprzód i wyszukania rozwiązań. Ponieważ – co przyznają nawet osoby głosujące na „nie” – nie było to głosowanie przeciw Europie, mimo faktu, iż niektórzy ze strony mówiącej „nie” głosowali na „nie” w każdym referendum europejskim od czasu przyłączenia Irlandii w 1972 r. Twierdzą oni, że nie jest to głosowanie przeciwko Europie. Ponadto utrzymują, że nie jest to sposób na umniejszanie tego, co czyni Europa. Lecz ich głównym sloganem było „głosuj na „nie” dla silniejszej Europy”. Może teraz ci będący po stronie głosującej na „nie” wystąpią i powiedzą nam, jaki rodzaj silniejszej Europy chcą widzieć, jakie rozwiązania zamierzają przedstawić dotyczące tego, jak mamy radzić sobie z globalnymi wyzwaniami i trudnościami, którym musimy stawić czoła.
Dzisiaj w Brukseli widzimy rolników i przewoźników protestujących przeciwko wysokim cenom paliwa. W tym okresie zeszłego roku baryłka ropy kosztowała 48 USD; dziś kosztuje 140 USD. W tym okresie zeszłego roku ceny żywności na Haiti były osiągalne nawet dla najbiedniejszych mieszkańców; dziś mamy zamieszki na ulicach Haiti spowodowane brakiem żywności i problemami, jakie to powoduje. To są wyzwania, którym musimy stawić czoła na szczeblu europejskim; to są trudności, z którymi musimy się zmagać.
Nie zapominajmy, że nie jest to jeszcze koniec świata. Byliśmy tu przedtem: i Francuzi, i Holendrzy powiedzieli „nie” wcześniejszemu Traktatowi i znaleziono mechanizm organizowania i poprawy projektu europejskiego.
Nie jest to czas na wzajemne oskarżanie się i wskazywanie palcem. Lecz, pomimo tego, co niektórzy z protestujących wewnątrz tej Izby mogą sądzić, jest to czas dla wyrażenia szacunku: nie tylko szacunku dla irlandzkich wyborców, którzy wyrazili swą demokratyczną opinię na temat Traktatu, ale także szacunek dla innych państw i ich własnych praw dotyczących kwestii, w jaki sposób działają i jak ratyfikują Traktat. Nie jest naszym zadaniem dyktowanie komukolwiek, komu ma się przypodobać, a komu nie.
Mówię do tych, którzy nosząc podkoszulki wewnątrz tej Izby nie tylko nie uszanowali Izby i członków Izby, ale też w żaden sposób nie przedstawiali bądź reprezentowali obywateli Irlandii lub narodu irlandzkiego.
(Oklaski)
Chcę powiedzieć jasno, że ci sami populiści tutaj po mojej lewej stronie, ci sami ludzie, którzy twierdzą, ze bronią praw Irlandczyków są tymi samymi osobami, które pokazywała irlandzka telewizja świętujących głos Irlandii na „nie” w pubie w Brukseli. Oczywiście spożywano alkohol, ale jaki mają oni szacunek do obywateli Irlandii czy flagi Irlandii, której użyli jako obrusu, aby mieć na czym stawiać swoje drinki? To jest właśnie to, co reprezentuje sobą owa grupa; to jest ten rodzaj braku szacunku, który okazują społeczeństwu.
(Oklaski)
Pozwólmy sobie pójść dalej. Projekt europejski jest jedynym wartym ratowania. Tu nie tylko chodzi o pokój i dobrobyt, tu chodzi o solidarność. Wiele lat temu irlandzki poeta Sean O”Casey napisał w dziele Juno i Paw: „Często patrzę w niebo i zadaję sobie pytanie – czym jest księżyc, czym są gwiazdy?” Może dziś musimy zadać sobie pytanie skierowane do tego pokolenia: co właściwie znaczy Unia Europejska i w jakim kierunku chcemy, aby podążała?
(Oklaski)
Francis Wurtz, w imieniu grupy GUE/NGL. – (FR) Pani przewodnicząca, panie przewodniczący Komisji, panie urzędujący przewodniczący Rady, panie i panowie! Rada Europejska postąpiłaby rozsądnie powstrzymując się od okazywania jakiejkolwiek arogancji obywatelom Irlandii, którzy po prostu skorzystali z demokratycznego prawa przyznanego im przez Konstytucję. Zamiast wzywania do kontynuacji procesu ratyfikacyjnego, starając się izolować tę nową czarną owcę byłoby lepiej zabrać się do solidnej pracy w celu głębokiego przeanalizowania obecnej sytuacji. Irlandzki głos na „nie” był szczególnie silny wśród klas pracujących i chciałbym przypomnieć, że frekwencja była dużo wyższa niż w przeszłości; według mojej grupy pokazuje to, że kryzys dotyczący zasadności obecnego modelu europejskiego pogłębia się coraz bardziej. Kryzys ten był centralnym elementem francuskiego i holenderskiego głosowania na „nie”; jest wyrażany różnie w różnych miejscach, ale zawsze pozostaje zasadniczym problemem.
Przypomnijcie sobie protesty na wielką skalę przeciwko dyrektywie Bolkesteina; pomyślcie o dyskusji, która pojawiła się po sprawach Lavala i Vikinga, szczególnie w krajach skandynawskich, lub w Niemczech po orzeczeniu w sprawie Rüfferta. W tym względzie chciałbym powiedzieć mojemu przyjacielowi Martinowi Schulzowi, że zgadzam się całkowicie z tym, co powiedział o panu McCreevy. Problemem jest, że tamte decyzje – dopiero co przeze mnie wspomniane – nie zostały podjęte przez pana McCreevy, lecz przez Trybunał Sprawiedliwości na podstawie właściwych artykułów (artykuły 43 i 49 aktualnych traktatów wcielonych do traktatu lizbońskiego). Pomyślcie również o politycznych konsekwencjach potężnych strajków w Dacji w Rumunii przeciwko „Europie niskich kosztów”. Popatrzcie na gniew rolników lub drobnych rybaków mających kłopoty finansowe. To co leży u podstaw wszystkich tych sytuacji to przede wszystkim obecny społeczny i ekonomiczny model europejski: zamiast zapewniać bezpieczeństwo, prowadzi do zmniejszenia poczucia bezpieczeństwa. To jest problem numer jeden.
Innym czynnikiem jest sposób funkcjonowania Unii. Decyzje są podejmowane z dala od obywateli i bez ich udziału. Jesteśmy zadowoleni z wyjaśniania ich ludziom zamiast konsultowania ich z nimi. Zamierzona decyzja o przedstawieniu traktatu lizbońskiego w formie będącej całkowicie nieczytelną dla laika jest pod tym względem doskonałą ilustracją tego, co mógłbym nazwać „syndromem wieży z kości słoniowej”. Ma to druzgocący wpływ na naszych obywateli, szczególnie w krajach o małej populacji, którzy czują się tak, jakby byli oszukiwani po to, aby służyć interesom silniejszych narodów.
Na koniec, powstaje coraz więcej pytań w wielu krajach, włączając w to Irlandię, o rolę jaką Europa odgrywa w świecie w którym oczekuje się położenia większego nacisku raczej na siłę polityki niż na politykę siły. Ucieczka od tego rodzaju rozmów niesie za sobą zaostrzenie kryzysu w Unii; podjęcie ich w całkowitej przejrzystości będzie pierwszym krokiem na drodze do znalezienia rozwiązania.
Nigel Farage, w imieniu grupy IND/DEM. – Pani przewodnicząca! Nikt inny tego nie powiedział, ale ja to powiem: dobra robota Irlandczycy!
(Oklaski z niektórych sektorów)
A jednak, przed tym jak podano oficjalne rezultaty, pan Barroso zwołał konferencję prasową, mając spojrzenie tak przebiegłe i nieuczciwe, jakiego nigdy przedtem nie widziałem, mówiąc – pomimo obowiązujących reguł klubu – że Traktat nie jest martwy i że będziemy kontynuować. Szczerze mówiąc, była to odrażająca manifestacja; był to policzek dla demokracji. Jest całkowicie jasne, że ratyfikacje powinny zostać teraz wstrzymane, tak samo jak wstrzymane powinno zostać wcielanie Traktatu.
Kiedyś myślałem, po rezultatach: francuskim i holenderskim, że nie przyjmujecie tego do wiadomości, ale teraz zdaję sobie sprawę, ze stoi za tym nowe zjawisko: to „nacjonalizm UE” i jest to najniebezpieczniejsze polityczne zjawisko szerzące się w Europie od 1945 r. Ignorujecie wyborców, niszczycie demokrację i pokazaliście, że nie zatrzymacie się przed niczym. Zatem zadajcie sobie pytanie: dlaczego politycy, dlaczego ta klasa jest teraz niepopularna? A później w dniu dzisiejszym, panie Barroso, ta Izba będzie głosować za nowym komisarzem ds. sprawiedliwości i jest prawdopodobne, że były skazany łapówkarz zostanie od jutra komisarzem ds. sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Tak naprawdę nie potrzebujecie Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa. Wy niszczycie Unię Europejską na oczach wyborców. Gratuluję wam wszystkim dobrej roboty!
(Oklaski z niektórych sektorów)
Ashley Mote (NI). - Pani przewodnicząca! Chciałabym przypomnieć Izbie, że poszanowanie prawa jest ważniejsze niż prawo samo w sobie.
(Głośne protesty)
Lizbona wymaga jednomyślności. Zignorujcie to, a zlekceważycie poszanowanie prawa. Irlandczycy nie stanowią jedynie 10% UE, są 100% wyborców uprawnionych do głosowania i oni wszyscy wiedzą, my wszyscy wiemy, że inni zagłosowaliby na „nie” gdyby dano im taką szansę.
(Dalsze głośne protesty)
Lizbona była nieporozumieniem i Irlandczycy wiedzieli czemu. Inni głosowaliby na „nie”, gdyby dano im taką szansę. Sugerowanie teraz, że proces powinien postępować, wymyślanie sprytnych sposobów wskrzeszania Lizbony wbrew woli społecznej jest arogancją na nieprawdopodobną skalę i widzieliśmy to już wcześniej. Austriacki minister spraw zagranicznych stał w tym miejscu po odrzuceniu poprzedniego Traktatu i chwalił się około 36 projektami i instytucjami wciąż postępującymi naprzód; one nadal nie posiadają ustawodawstwa, aby po klęsce traktatu lizbońskiego uzyskać jednogłośność.
Mam przesłanie dla was od Edmunda Burke”a: „Nie wy, ale lud jest panem, a wy lekceważycie to i nie szanujecie prawa na własne ryzyko”.
(Oklaski z niektórych sektorów)
PRZEWODNICZY: LUIGI COCILOVO Wiceprzewodniczący
José Manuel Barroso, przewodniczący Komisji. − (FR) Panie przewodniczący! Chciałbym przy tej okazji podkreślić znaczący konsensus osiągnięty w tej Izbie w zakresie następnych kroków, jakie należy podjąć. Uważamy, z kilkoma wyjątkami, które tylko dodają debacie kolorytu, że rozdąsane byłoby, aby wszystkie państwa członkowskie ukończyły proces ratyfikacyjny. Taka opinia została także wyrażona przez rząd irlandzki i przez posłów, zwłaszcza pana Crowleya, który jest Irlandczykiem i stwierdził, że wszystkie kraje mają takie samo prawo do wyrażenia opinii. Jeżeli moglibyśmy zatem zakończyć ten proces, bylibyśmy w stanie podjąć konstruktywną debatę nad tą kwestią z naszymi irlandzkimi przyjaciółmi w duchu solidarności, ponieważ nie może być unii bez solidarności. Uważam, że konsensus ten jest umacniany i mam nadzieję, że zostanie on wzmocniony dzięki debacie w Radzie Europejskiej, która odbędzie się jutro i w następnych dniach. W każdym razie jest to stanowisko, które Komisja przedstawi Radzie Europejskiej.
Jednocześnie, jak wielu z państwa podkreśliło, także pan Watson i inni, ważne jest, abyśmy nie doprowadzili do paraliżu poprzez badanie wyłącznie kwestii instytucjonalnej. Najlepszym sposobem wzmacniania demokratycznej legitymizacji Unii Europejskiej jest dostarczanie wyników i zademonstrowanie, że pracujemy z naszymi obywatelami; w rzeczywistości świat nie może czekać na Europę, aby podjęła ona decyzje instytucjonalne. Istnieją pilne kwestie, takie jak zmiany klimatyczne, bezpieczeństwo energetyczne i migracja, który wymagają odpowiedzi ze strony Unii, nawet w obecnych ramach instytucjonalnych.
Inną kwestią, którą chciałbym skierować do mojego dobrego przyjaciela pana Schulza, jest to, że musimy uniknąć szukania kozłów ofiarnych. Oczywiście nie byłem zadowolony z uwag uczynionych przez mojego kolegę pana komisarza McCreevy’ego. Jednakże chciałbym także wspomnieć pewne uwagi uczynione przez polityków krajowych, które nie były pomocne w tym procesie, a nawet przez posłów tej Izby, którzy nie zawsze mówią to, co chcielibyśmy słyszeć.
Bądźmy realistami! W okręgu wyborczym, w którym kandydował pan McCreevy głosy na „tak” przeważały i myślę, że atakowanie teraz irlandzkiego komisarza nie jest najlepszym sposobem zapewnienia skutecznego dialogu z naszymi irlandzkimi przyjaciółmi. Musimy skoncentrować się na pozytywnych aspektach, a nie na szukaniu kozłów ofiarnych; nie byłoby to sprawiedliwe. Jeśli będziemy działali w duchu współpracy w naszymi instytucjami, skoncentrujemy się na wynikach, jakich oczekują od nas nasi obywatele, zapewnimy atmosferę przychylną dla tego dialogu, to moim zdaniem możliwe będzie rozwiązanie tego problemu. Nie możemy rozwiązać tego problemu poprzez wzajemnie obwiniane się, ani pesymizm, „crisophilie” lub rozmowy o upadku. Rozwiążemy go poprzez próbę wzmocnienia, poprzez nasze wyniki, naszą demokratyczną legitymizację i poprzez uznanie, że wszyscy musimy działać zarówno w instytucjach europejskich i w rządach krajowych i ponosimy odpowiedzialność za to, aby nasz ideał, nasz europejski ideał pozostał aktualny.
(Oklaski)
Philip Bushill-Matthews (PPE-DE). - Panie przewodniczący! Jak wiadomo, UE oparta jest na czterech wolnościach: swobodzie przepływu osób, towarów, kapitału i usług. Pierwsza z nich dotyczy ludzi. Kiedy Jean Monnet wiele lat temu przedstawiał swą wizję Europy, powiedział – i tu proszę wybaczyć mi mój niepoprawny francuski –„Nous ne coalisons pas des États, nous unissons des hommes”.
A zatem UE powinna skupiać się na ludziach, a nie na polityce. Nie tylko powinna ona być kierowana przez ludzi, ale ludzie muszą zobaczyć i uwierzyć, że jest ona kierowana przez ludzi. W czwartek w ubiegłym tygodniu usłyszeliśmy opinię ludzi i był ona jednoznaczna; odpowiedź była jasna: „nie”.
Przypominam kontekst pierwszego traktatu konstytucyjnego. Uznano, że UE staje się coraz bardziej odległa od ludzi i że istnieje konieczność rozwiązania tego problemu. Ogłoszonym celem było przygotowanie traktatu, który byłby prostszy, bardziej przejrzysty, bliższy ludziom. Jednakże w międzyczasie politycy porzucili te cele i przedstawili Traktat, który jest bardziej skomplikowany, mniej przejrzysty i nawet bardziej oddalony od ludzi. Z pewnością tak ludzie wciąż myślą o tym ostatnim Traktacie.
Naszą odpowiedzią nie może być przejście nad tym do porządku dziennego. Jeśli ludzie dostrzegają, że UE oddala się od nich, wtedy kontynuowanie działań przez polityków, niezależnie od okoliczności, jeszcze pogłębi ten problem. Naszym problemem nie może być dyskutowanie nad szybkością, z jaką UE powinna teraz podążać; należy przedyskutować kierunek, w którym ona podąża. Posłuchajmy ludzi, a oni nam to powiedzą.
Jeśli proces ratyfikacyjny będzie kontynuowany, będzie to oznaką, że liderzy UE nie nauczyli się niczego i że politycy wciąż uważają, że wiedzą najlepiej, co należy czynić, a ludzie nie mają racji.
Ludzie z definicji zawsze mają rację. Nazywamy to demokracją. Chcemy, aby UE była skoncentrowana na ludziach i aby zapewniała tę demokrację. A zatem nie możemy ignorować głosowania w Irlandii; powinniśmy się na nim oprzeć. Proces ratyfikacyjny powinien zostać zatrzymany. Powinniśmy zacząć słuchać ludzi.
(Oklaski)
Kończąc: Martin Schulz powiedział w swym bardzo wymownym i wykwintnym wystąpieniu, że istnieje kryzys zaufania. Zgadzam się z nim. Ludzie utracili zaufanie pokładane w politykach. Jest to dla nas sposobność, abyśmy to przyznali, abyśmy pokazali, że słuchaliśmy, abyśmy odzyskali i odbudowali ich zaufanie. Nie jest dobrym rozwiązaniem dążenie do tego, abyśmy wszyscy stali się wspaniałymi mówcami; musimy pokazać, że potrafimy być wspaniałymi słuchaczami.
(Oklaski)
Poul Nyrup Rasmussen (PSE). - Panie przewodniczący! To, o czym mówił przed chwilą szanowny poseł, to nie jest demokracja. Demokracją jest powiedzieć: „Szanujemy decyzję Irlandii i szanujemy decyzję każdego innego państwa członkowskiego”. A zatem popieram uwagi uczynione przez przewodniczącego Komisji: osiągnęliśmy tutaj w Parlamencie konsensus w sprawie procesu, szanując zdanie Irlandii, ale szanując także opinie wszystkich pozostałych państw członkowskich. Kontynuujmy ten proces; musimy go obecnie kontynuować.
Druga kwestia: nie pozwalajmy już na przerwy, proszę! Żadnych okresów refleksji. Żadnych rozważań bez treści. Skoncentrujmy się na rzeczywistych problemach: to właśnie musimy uczynić.
Oczywiście pan przewodniczący Barroso bronił swych komisarzy, także pana McCreevy’ego. Kiedy krytykujemy pana McCreevy’ego nie jest to krytyka osobista. Kiedy przewodniczący mojej grupy wspomina o panu McCreevy to ze względu na politykę, jaką prowadzi – a jego polityka jest także polityką pana Barrosy.
Pan Barroso powiedział dzisiaj wiele mądrych rzeczy, ale kiedy mówił o siłach konkurencyjnych nie usłyszałem nic na temat spekulacji na rynku finansowym w odniesieniu do cen żywności. Chciałbym to usłyszeć i chciałbym to usłyszeć od pana McCreevy’ego. Nie usłyszałem od pana Barrosy, kiedy mówił o kwestiach gospodarczych, o tym, że brakuje nam miejsc pracy w Europie. Chciałbym od niego usłyszeć, że ze względu na kryzys finansowy tracimy miejsca pracy. Chciałbym, aby Komisja przedstawiła nowy plan rewitalizacji gospodarczej – nie tylko teoretyczny, ale skoordynowany plan działań inwestycyjnych.
Po trzecie, pan McCreevy ma obecnie rację, próbując powiedzieć, że przyczyną kryzysu finansowego są agencje i biura – Standard & Poors, FTSE i inne – i że poddamy je regulacjom. Jednakże jest to w pewnym sensie to zastrzelenie posłańca. Naprawdę uważam, że przewodniczący Komisji powinien nam dzisiaj powiedzieć: tak, zgadzam się, musimy posiadać uniwersalne regulacje, lepsze niż te, które posiadamy, abyśmy mogli zapewnić miejsca pracy i lepszy klimat, a nie większe skupienie się na pieniądzach i tym, jak stworzyć pieniądze z niczego, w zamian za produkcję i miejsca pracy. Dajcie nam dzisiaj takie wrażenie. Macie do przekazania zwykłym ludziom konkretną wiadomość.
Marian Harkin (ALDE). - Panie przewodniczący! Jako poseł irlandzki reprezentuję 54% głosujących na „nie” oraz 46%, którzy głosowali na „tak”. Ci, którzy są prawdziwymi demokratami, patrzą nie tylko na wyniki, ale starają się reprezentować wszystkich obywateli.
Reprezentuję suwerenne państwo, ale nie możemy utrzymać suwerenności swego własnego państwa członkowskiego – w moim przypadku Irlandii – jeśli nie utrzymamy suwerenności wszystkich państw członkowskich. W tym kontekście jeśli inne państwa członkowskie postanawiają korzystać z ich suwerenności i ratyfikować traktat lizboński, lub przeciwnie, żaden prawdziwy demokrata, żaden sztandarowy demokrata, który dzisiaj twierdzi że jest Irlandczykiem, nie może w sposób uzasadniony sprzeciwić się. Irlandia mówi za Irlandię, Słowenia za Słowenię. To jest prawdziwa demokracja i prawdziwa suwerenność.
Kluczową kwestią w debacie lizbońskiej w Irlandii była zasada jedności. Aby Traktat został ratyfikowany potrzebujemy jednomyślności. Wszystkie 27 państw członkowskich musi się zgodzić – to jest zasadnicza kwestia. Nie możemy nie zdać tego testu i na tym polega wyzwanie. Naszym zadaniem jako polityków jest podjęcie tego wyzwania, wysłuchanie naszych obywateli, znalezienie rozwiązań i odniesienie sukcesu w budowaniu lepszej Europy. Niektórzy z głosujących na „nie” w Irlandii mówili o lepszym rozwiązaniu. Bądźmy optymistami i poszukajmy lepszego rozwiązania dla wszystkich obywateli. Potrzebujmy nieco czasu i przestrzeni w Irlandii, aby zastanowić się i znaleźć rozwiązania. W Irlandii istnieje dobra wola w odniesieniu do Unii Europejskiej.
Kto w 1945 r., kiedy Europa była zrujnowana przewidywałby, że w 2008 r. będziemy obchodzić 50. rocznicę pokoju? Niech to będzie nasza inspiracja. Europa jest pracą w toku, w trakcie przemian z pewnością trudnych, ale zawsze ważnych. To dlatego tutaj jesteśmy. Obywatele europejscy chcą, aby Unia funkcjonowała. Chcą tego także obywatele irlandzcy. Tego jestem na sto procent pewien. Nie rozczarujemy ich.
Johannes Voggenhuber (Verts/ALE). - (DE) Panie przewodniczący, panie urzędujący przewodniczący! Wiadomość, jaką otrzymuję od rządów jest taka, że jest to problem irlandzki. Kiedy mówię do obywateli to wiadomość, jaką od nich otrzymuję, jest taka, że jest to problem europejski i konflikt z Europą. Rządy mówią nam, że jest to konflikt dyplomatyczny. Obywatele mówią nam, że jest to atak na ich suwerenność; czują się wykluczeni i głęboko skrzywdzeni. Rządy mówią nam, że to głosowanie przeciwko Traktatowi jest niezrozumiałe. Kiedy słucham obywateli, to mówią nam, że to Traktat i proces są niezrozumiałe. Rządy mówią nam, że muszą zająć się prawdziwą agendą. Obywatele mówią nam, że przez cztery lata przywiązywali wagę do prawdziwej agendy i chciałbym powiedzieć przewodniczącemu Komisji, że nie mają oni na myśli wojska, policji i bezpieczeństwa wewnętrznego: mają na myśli odpowiedzialność społeczną i europejską odpowiedź na globalizację. Mają na myśli wzmocnienie demokracji i przejrzystości.
Panie urzędujący przewodniczący! Rządy planują zapytać rząd irlandzki, co skłoniło do odrzucenia Traktatu. Zamiast tego rządy powinny zapytać siebie samych: kogo naprawdę należy winić? Rządy zignorowały pisanie na murach po głosowaniu na „nie” we Francji i Holandii. Czy rządy naprawdę zajęły się rzeczywistymi kwestiami? Czy dokonując przeglądu Traktatu naprawdę odpowiedziały na zawiedzione oczekiwania? Czy Francuzi za cicho wyzwali do nowego porządku społecznego, wzmocnienia odpowiedzialności społecznej i równości? Czy żądania dotyczące wzmocnienia demokracji po prostu nie były wystarczająco jasne? A zatem co zrobiliście? Po prostu ponownie rozłożyliście Traktat na części i stworzyliście nieczytelną mieszankę przypisów, odniesień krzyżowych i podtekstów, a wy zastanawiacie się, dlaczego obywatele odrzucili Traktat.
Istnieje jedno poważne zagrożenie w tym ataku na suwerenność. Jest to nie tylko atak na obywateli irlandzkich; jest to w rzeczywistości zagrożenie, że ten rodzaj żalu będzie się rozprzestrzeniał i że Europejczycy jako całość powiedzą: obywatele irlandzcy zagłosowali za nas! Odpowiedzialność za to spoczywa na was, na rządach! Naprawdę nadszedł czas.
(Przewodniczący wyłączył mikrofon)
Konrad Szymański (UEN). - Panie Przewodniczący! To jest bardzo nerwowa debata, jednak zalecałbym ostrożność, maksymalną ostrożność w deklaracjach, jakie składamy po irlandzkim referendum. Próby stawiania Irlandii do kąta, postulaty wręcz wyłączenia Irlandii z Unii, co nieszczęśliwie przydarzyło się jak zwykle nadpobudliwemu Martinowi Schulzowi, są znacznie bardziej szkodliwe dla Europy, niż sam wynik referendum. To właśnie paternalizm Brukseli stoi u podstaw irlandzkiego „nie”, irlandzkiej irytacji.
To nie prawda, że Europa niedomaga z powodu braku nowego traktatu. Europa niedomaga z powodu różnic interesów, z powodu egoizmu państw członkowskich, i nie jest to sprawa Irlandii. Niedomaganie w sprawach zagranicznych to kwestia np. Niemiec, które chcą wygrywać dobre stosunki z Moskwą kosztem państw Europy Środkowej. To także sprawa Francji, która przymyka oczy na neoimperialną politykę rosyjską w regionie, mając pełne usta frazesów o awangardzie europejskiej z polskim udziałem. Proszę nie chować za traktatem własnych słabości. Proszę nie chować własnych słabości za decyzją Irlandczyków.
(Oklaski)
Bairbre de Brún (GUE/NGL). – (GA) Panie przewodniczący! Obywatele irlandzcy przemówili. Głosowanie, jakie odbyło się przeciwko traktatowi lizbońskiemu w ostatni czwartek nie było głosowaniem przeciwko UE. Przeciwko miejscu Irlandii w UE. Irlandia uzyska korzyści społeczne i gospodarcze – zarówno na północy i na południu – z uwagi na jej członkostwo, mimo że istnieją też pewne trudności.
Problem polegała na tym, czy traktat lizboński był dobry dla obywateli Irlandii, dla reszty Europy i dla rozwijającego się świata? Traktat lizboński został poddany głosowaniu obywateli Irlandii i został odrzucony. Traktat lizboński jest skończony. Obywatele irlandzcy, tak jak wcześniej obywatele francuscy i niderlandzcy, chcą lepszego rozwiązania.
Teraz mamy możliwość ponownego rozpoczęcia debaty w sprawie przyszłości Europy. Musimy wykorzystać tę możliwość.
Poszukiwanie sposobów uniknięcia lub obejścia demokratycznie wyrażonej woli obywateli byłoby nie do przyjęcia dla liderów UE. Proces ratyfikacji musi się zatrzymać, tak jak to miało miejsce po odrzuceniu konstytucji UE. Jednakże przy tej okazji musimy słuchać obywateli Irlandii; musimy słuchać ludzi. Wiele takich samych obaw, które zostały podniesione we Francji i Holandii, powstało w Irlandii. Musimy słuchać tych obaw. Musimy zająć się tymi obawami.
Za sprawą kampanii prowadzonej przed referendum w Irlandii wiele kluczowych kwestii podnoszonych było wciąż na nowo: deficyt demokracji, utrata przez Irlandię uprawnień w Europie, neutralność i brak militaryzacji, prawa pracowników i usługi publiczne oraz wpływ Traktatu na rozwijający się świat. Należy zająć się tymi kwestiami.
Projekt europejski zostaje obecnie poddany demokratycznemu testowi poprzez jego odpowiedź na głosowanie w Irlandii. Czy Europa słucha ludzi, czy respektuje ich demokratyczną wolę, czy też alienuje swych obywateli poprzez oddzielenie ich od tych kwestii?
Moim zdaniem musi zwyciężyć demokracja. Musimy słuchać tego, co powiedzieli ludzie w Irlandii. Musimy odrzucić mówienie o oddzieleniu ich lub posuwaniu się naprzód bez nich, izolowaniu ich lub obwinianiu ich. Musimy słuchać bardzo uważnie i spokojnie tego, co powiedzieli obywatele irlandzcy oraz wysłuchać problemów, jakie wskazali w zakresie neutralności i kwestii militaryzacji UE, w zakresie demokracji i siły głosu Irlandii oraz innych mniejszych krajów w Europie, w zakresie praw pracowników i usług publicznych oraz Europy socjalnej.
Musimy tego słuchać. Musimy teraz wykorzystać możliwość i przemówić do rządu irlandzkiego, słuchać obywateli Irlandii i wyznaczyć drogę naprzód oraz opracować tekst, z którego w przyszłości wszyscy będą zadowoleni.
Kathy Sinnott (IND/DEM). - Panie przewodniczący! Podczas tej kampanii doświadczyłam dwóch poważniejszych odczuć. Pierwszym było ogólne odczucie, że podejmowanie decyzji jest oddalane od obywateli na rzecz odległej biurokracji. Drugim i prawdopodobnie głębszym odczuciem była utrata wartości, a w dokładniej, odczucie, że się one zmieniają.
Irlandia chlubiła się wartościami chrześcijańskimi, ale uważała się na naród materialistów. Od piątku pod adresem mojego kraju skierowano wiele niepochlebnych słów. Jest tak, jak w sytuacji, gdy jesteśmy znieważani. W rzeczywistości Irlandia stanowczo powiedziała „nie, dziękuję” traktatowi lizbońskiemu.
Jeśli odpowiedzią na demokratyczną wolę ludzi, jaką słyszałam w ostatnich pięciu dniach, jest oburzenie, to coś jest nie w porządku. Nie popełniajmy błędu: Irlandia jest proeuropejska. Uważamy, ale oczywiście wy nie podzielacie tej opinii, że projekt europejski zboczył z właściwej drogi. Stracił on z pola widzenia coś, czego potrzebuje najbardziej – demokrację – i zapomniał o jedynych ludziach, którzy się liczą – swych obywatelach.
A zatem zanim spróbujcie ominąć nasze demokratyczne decyzje, zadajcie sobie dwa pytania: czy rzeczywiście uważacie, że ten Traktat przetrwałaby w referendach w pozostałych 26 krajach? I po drugie: czy działanie demokratyczne zagraża krajowi ze względu na to, że jest on krajem demokratycznym?
(Oklaski)
Frank Vanhecke (NI). – (NL) Panie przewodniczący! Im dłużej idziemy tym bardziej europejscy mandaryni zachowują się jak autystyczni politycy, całkowicie odcięci od rzeczywistego świata, od obywateli, którym niemniej jednak wciąż rzekomo służą. Teraz mówią, że mała Irlandia nie ma prawa do sprzeciwienia się traktatowi europejskiemu, który może wkrótce zostać ratyfikowany przez 26 z 27 państw członkowskich. Co za arogancja! Przede wszystkim tylko Irlandia powiedziała „nie”, ponieważ tylko Irlandii dano szansę, aby powiedzieć „nie”. Każdy wie, że potwór z Lizbony, który wyłonił się z poronionej konstytucji europejskiej jak potwór Frankenstein, zostałby masowo odrzucony przez wyborców z niemalże wszystkich państw członkowskich, gdyby tym wyborcom dano szansę, aby zagłosować. W imię demokracji, wynik demokratycznych wyborów zostaje wygwizdywany i zamieciony na bok. Jesteśmy na drodze wiodącej prosto do totalitaryzmu państwa euro-nazistowskiego.
Alojz Peterle (PPE-DE). - (SL) Decyzja obywateli irlandzkich była demokratyczna i szanujemy ją, nie ma zatem konieczności, aby apelować do nas demokratów, abyśmy okazali szacunek. Nie ma co do tego wątpliwości, jednakże nie wystarczy ją respektować, musimy być świadomi konsekwencji i musimy zrozumieć w kontekście irlandzkim i europejskim, dlaczego większość jednego z najlepiej prosperujących państw członkowskich Unii Europejskiej odrzuciła Traktat, który w ostatnim roku szefowie państw – w tym szef Irlandii – lub rządków podpisali z zamiarem zapewnienia skutecznej wspólnej odpowiedzi na trudne nowe wyzwania, czy to związane ze środowiskiem, energią, migracją, czy też zdrowiem.
Zgadzam się, że potrzebujemy czasu, aby się zastanowić, ale nie powinno to dotyczyć kontynuowania ratyfikacji. Kontynuowanie ratyfikacji nie wymaga dalszego zastanawiania się, a proces ten musi być kontynuowany. Dotyczy on nie tylko Irlandii i całej obecnej Unii Europejskiej, ale także przyszłości Europy, która jeszcze nie jest całkowicie zjednoczona. W tym kontekście gratuluję prezydencji słoweńskiej wszystkich jej sukcesów, jakie odniosła w zakresie zbliżania krajów Bałkanów zachodnich, a zwłaszcza porozumień o stabilizacji i stowarzyszeniu z Serbią oraz Bośnią i Hercegowiną. W tym obszarze musimy być zadowoleni z każdego kroku naprzód podejmowanego w duchu europejskim i musimy wykorzenić wszystkie źródła rozwoju konfliktu, co stało się możliwe dzięki europejskiej perspektywie. Zalecam, abyśmy byli niestrudzeni.
Mam nadzieję, że zwycięstwo sił proeuropejskich w Macedonii pomoże Radzie w podjęciu decyzji w sprawie rozpoczęcia negocjacji z tym krajem, który już jest kandydatem i spędził wiele czasu w poczekalni. Mam także nadzieję, że nowy rząd macedoński, któremu powierzono silny mandat, skorzysta z tej nowej dozy zaufania w zakresie polityki, która wzmocni rozwój w kierunku otwartych negocjacji.
Jo Leinen (PSE). - (DE) Panie przewodniczący! To, czego oczekuje jutro od Rady Europejskiej to pewna wyraźna samokrytyka: samokrytyka ze względu na jej nikczemny brak komunikowania się z ludźmi i informowania ich o tym nowym europejskim Traktacie. To naprawdę jest wstrząsające, że rządy negocjują traktaty, a nawet starannie dopracowują ceremonie ich podpisania, a następnie wracają do swych stolic i już się nad nimi nie zastanawiają. Jest to najważniejsza przyczyna poruszenia, jakiego doświadczyliśmy w przeszłości i którego obecnie doświadczamy za sprawą Irlandii.
(Oklaski)
Chciałbym, abyśmy wyciągnęli pewne lekcje z przeszłości: Rada musi wreszcie porzucić swą taktykę blokady i rozpocząć wspólną strategię komunikacji lub strategię PR z Komisją i Parlamentem, abyśmy mogli rzeczywiście zabrać obywateli w naszą podróż do Europy zamiast pozostawiać ich na poboczu. Obecnie instytucje te zachowują się jak rodzice, którzy wydają dzieci na świat, a następnie pozostawiają je w rynsztoku i zapominają o nich. Jest to po prostu nie do przyjęcia. Musimy obecnie ponieść konsekwencje, a to oznacza opracowanie wspólnej polityki komunikacji i informacji, co także jest częścią procesu demokratycznego. To jest podstawa demokracji, tak aby ludzie rozumieli, gdzie zmierza Europa i dostrzegli że są oni częścią tego procesu.
Z przyjemnością posłucham wiadomości wysłanej przez obywateli Irlandii, ale kiedy pani Sinnott mówi nam, jak to uczyniła wczoraj, że większość głosujących z jednego miasta głosowało przeciwko traktatowi lizbońskiemu, ponieważ budowana jest tam fabryka do spopielania odpadów i mamy prawodawstwo europejskie, które wzywa do spopielenia odpadów, wtedy naprawdę zastanawiam się, co to ma wspólnego z traktatem lizbońskim. Usłyszeliśmy wiele takich argumentów i musimy być szczerzy w tym zakresie: nie wszystkie z nich mają znaczenie i zasługują na rozważenie.
Musimy pomyśleć o nowej formule dla ratyfikacji traktatów europejskich. Każdy kraj musi mieć możliwość wyrażenia swej opinii i mam nadzieję, że dzisiaj popołudniu Izba Lordów ratyfikuje Traktat i wyśle wyraźny sygnał, że proces jest kontynuowany.
Andrew Duff (ALDE). - Panie przewodniczący! Dzisiaj po południu parlament brytyjski w Westminster zakończy proces ratyfikacyjny traktatu lizbońskiego. Pokrzepiające będzie, kiedy w jutrzejszej prasie będziemy mogli przeczytać, że Wielka Brytania wreszcie powiedziała „tak” Europie. Przyczyni się to w znacznym stopniu do odnowienia moralnego autorytetu i wiarogodności politycznej Wielkiej Brytanii i powinno to wspomóc Irlandię w znalezieniu nowego konsensusu opartego w mniejszym stopniu na libertas, a w większym na veritas.
Dziwne, że pan Farage i jego prawicowe ugrupowanie preferuje pozwala, aby w obcym kraju podejmowano decyzję w imieniu i miejsce brytyjskiego suwerennego parlamentu w drodze referendum. Potwierdza to moją opinię, że plebiscyt jest formą demokracji ewentualnie dostosowaną do rewolucyjnych okoliczności, ale kompletnie niestosowną w odniesieniu do świadomych i rozważnych decyzji dotyczących skomplikowanej rewizji Traktatu. Dlatego też ten Parlament musi wspomóc Radę w wypełnieniu treścią traktatu lizbońskiego.
Ian Hudghton (Verts/ALE). - Panie przewodniczący! Traktat lizboński jest martwy. Ze względu na brak jednomyślności jest to po prostu fakt prawny. Wyborcy, nie tylko w Irlandii, ale także ze Francji i Holandii, powiedzieli „nie” tekstowi Traktatu lub jego brata bliźniaka.
W celu odzyskania zaufania naszych obywateli musimy czynić więcej niż ponowne oznakowanie i zmiana nazwy tekstu z Lizbony i próba przepchnięcia go dalej. Nowy Traktat był za prosty, aby zadrwić i za bardzo skomplikowany i za mało przejrzysty, aby wyjaśnić, utrudniając kampanię na rzecz jego przyjęcia w referendum w każdym kraju.
Wiele zmian, które zostały wprowadzone do tego Traktatu, było dobrych, nawet koniecznych, ale zostały one przyćmione nieprzejrzystym, niezrozumiałym językiem, którego prawie nikt nie może zrozumieć.
Do pozostałych ośmiu państw członkowskich należy podjęcie decyzji, czy i w jaki sposób kontynuować tę ratyfikację, ale uważam, że byłoby bardzo przydatne, gdyby na przykład w Wielkiej Brytanii postanowiono uczynić to w drodze referendum i pozwolono nam dowieść, że posiadamy zaufanie do ludzi, aby kontynuować ten proces.
Mario Borghezio (UEN). - (IT) Panie przewodniczący, panie i panowie! Jeśli referendum irlandzkie jest nieważne i nieobarczone konsekwencjami, to dlaczego zostało przeprowadzone? Dlaczego postanowiono zapewnić tę możliwość plebiscytu, jak usłyszeliśmy?
Jest to poważna sprawa, kiedy parlament odmawia możliwości i znaczenia umożliwienia ludziom wyrażenia swej całkowicie swobodnej opinii, co uczynili obywatele irlandzcy. To głosowanie jest po prostu ładnym nagrobkiem, na którym postawiono celtycki krzyż, dla perspektywy europejskiego superpaństwa, którego nasze społeczeństwa tak nie lubią. Nie lubią rozprzedawania politycznej, a także walutowej suwerenności.
Jest to stan faktyczny, który daje nadzieję tym z nas, którzy jak obywatele irlandzcy mocno wierzą w Europę ludzi i regionów. Dlatego też my w Padanii także wzywamy do referendum, nawet mimo to, że pod względem prawnym Traktat obecnie został odrzucony, zniweczony. Został on zniweczony przez tę niewiarygodną procedurę zatwierdzenia Traktatu, który ma wpływ na przyszłość naszych obywateli, na mocy głosowania parlamentarnego, z wyłączeniem obywateli.
Na szczęście jest jeden wolny naród, który posiada poczucie wolności w swym kodzie genetycznym. Być może ta siła narodziła się z konieczności walki o wolność. Obecnie nadszedł czas, aby wyrazić prawdziwe znacznie tego głosownia: świadczy ono, że „wystarczy oznacza wystarczy” brukselskim eurokratom, którzy chcą stworzyć superpaństwo znacznie oddalone od interesu i duszy naszych obywateli. My w Padanii wszyscy czujemy dzisiaj Irlandczykami.
Vladimír Železný (IND/DEM). - (CS) Panie przewodniczący! Po referendum irlandzkim pan Schulz, przewodniczący Grupy Socjalistycznej beszta nas, obywateli małych państw członkowskich, w szczególności Irlandii i Republiki Czeskiej, z typową niemiecką arogancją. Według niego kiedy takie małe kraje blokują wspólny proces reform, musimy je zapytać, czy chcą one pozostać w Unii Europejskiej, czy też nie. Pozwolę sobie zapewnić pana, panie przewodniczący (i może pan to przekazać, panie Schulz), że obecnie Irlandczycy zniweczyli ten chory produkt niemieckiej prezydencji, który jest nazywany strategią lizbońską, Czechy z zadowoleniem go pogrzebią i wciąż pozostają państwem członkowskim. Pogrzebią Traktat, ponieważ zawiera on kartę, a zatem po raz pierwszy od 60 lat stwarza w naszym kraju możliwość zwrotu własności kraju Sudeckiego oraz rewizji sprawiedliwego wyniku drugiej wojny światowej, zamiast tak zwanych dekretów Beneša. Pogrzebią go także dlatego, że pozbawia on małe państwa członkowskie prawa veta, natomiast wzmacnia niemieckie uprawnienia do głosowania z 9 do 18 głosów. Pan Schulz uczyniłby lepiej, gdyby zadał sobie pytanie, jaki wynik miałby w Niemczech traktat lizboński, gdyby został poddany głosowaniu społeczeństwa niemieckiego w referendum. Gratuluję Irlandczykom i wszystkim nam.
Jana Bobošíková (NI). - (CS) Panie i panowie! Uznanie, że traktat lizboński jest martwy i że była to ślepa uliczka, jest jedynym demokratycznym i sprawiedliwym rozwiązaniem. Jutro szefowie państw i rządów powinni wreszcie potwierdzić, że demokratyczna polityka nie jest prowadzona nad foie gras w klimatyzowanych pomieszczeniach i przestać próbować zarządzać z Brukseli życiem innych ludzi. Irlandzkie referendum wyraźnie wykazuje, że ludzie nie chcą tolerować odgórnych decyzji i arogancji ze strony władczej elity Unii. Rada musi zapewnić, że podejmowanie decyzji będzie dostępne dla społeczeństwa oraz przestać oszukiwać obywateli. Czy nie jesteśmy w stanie wyciągnąć lekcji z naszej historii? Czy po wszystkich krwawych wydarzeniach XX wieku elita polityczna naprawdę pragnie, aby duże kraje ponownie podejmowały decyzje z imieniu mniejszych? Czy niektórym premierom i ministrom nie wystarczyło przeżycie znaczącej części ich życia w reżimie totalitarnym?
Panie i panowie! Jutro Rada powinna odświeżyć podstawy: dlaczego Unia została utworzona i na jakich wartościach się opiera. Powinna szanować prawo i zasady oraz niezwłocznie oświadczyć, że dalsza ratyfikacja obecnie martwego traktatu lizbońskiego jest całkowicie bezcelowa.
Avril Doyle (PPE-DE). - Panie przewodniczący! Jeśli oczekuje pan, że nadam sens irlandzkiemu głosowaniu w sprawie traktatu lizbońskiego, proszę zawiodę pana: nie mogę tego uczynić. Jednakże o ile jestem głęboko rozczarowana wynikiem, jednego jestem pewna: musimy zaakceptować go jako demokratyczną wolę ludzi i go uszanować.
Jaki zwrot dla książek historycznych, jak patrzę za siebie dzisiaj tutaj, aby zobaczyć tę różnobarwną kolekcję skrajnie prawicowych kolegów z Wielkiej Brytanii, w tym Jim Allister i dziwacznego brytyjskiego więźnia dorzuconego na dokładkę, wszyscy odziani w zielone dżerseje, domagający się poszanowania dla irlandzkiego głosowania.
(Protesty ze strony niektórych posłów z grupy IND/DEM)
W jaki sposób w książkach historycznych można było napisać inaczej, jeśli posłowie brytyjscy zawsze szanowali głosowanie irlandzkie! Jak mogłoby być inaczej! Jak wiele żyć można byłoby ocalić! Z zadowoleniem to przyjmuję – mimo że tak późno. Wszyscy musimy szanować irlandzkie głosowanie.
(Protesty z sali)
Miał wiele czasu praktykując za barem; być może mógłby zamilknąć teraz na chwilę...
(Oklaski)
Jedna z posłanek irlandzkich z tej Izby, która już przemawiała dzisiaj rano, podczas kampanii rozdawała ulotki, na których widniała strzykawka. Być może mogłaby nam powiedzieć, gdzie w traktacie lizbońskim przewiduje się eutanazję, aborcję, prostytucję, decyzje w sprawie podatków od osób prawnych, gdzie leży zagrożenie dla irlandzkiej neutralności. Czekam na prawdę.
Rząd irlandzki musi przeanalizować spokojnie wynik w celu ustalenia dokładnie, co się stało z tekstem Traktatu, że nasi wyborcy zagłosowali przeciwko i musi dostarczyć odpowiedzi, która mogłaby by zaakceptowania nie tylko przez zagorzałych przeciwników z Irlandii, ale także przez rządy wszystkich pozostałych państw członkowskich i ich obywateli, którzy moim zdaniem także mają prawo do przedstawienia swej opinii i swego stanowiska i je także musimy szanować.
Potrzebna jest rozsądna odpowiedź na prawdziwe obawy elektoratu irlandzkiego, ale nie możemy zaspokajać ekstremistów. Kiedy kurz osiądzie mam nadzieję, że koledzy zgodzą się ze mną, że Europa dwóch prędkości nie jest prawidłową odpowiedzią, ale początkiem końca naszej Unii, najbardziej skutecznego demokratycznego projektu pokojowego naszych czasów.
Zawsze łatwiej było handlować obawą niż nadzieją. Sławny irlandzki polityk, jeden z naszych własnych – James Dillon – kiedyś powiedział: „kłamstwo dobrze powiedziane i powiedziane często dobitnie, jestem przeklęty jeśli prawda kiedykolwiek je dogoni”. Nie dogoniła. Nie udało nam się odróżnić faktów od fikcji w umysłach wystarczającej liczby naszych wyborców, mimo odważnych działań naszego kierownika ds. wyborów, Gaya Mitchella, i moich kolegów. Znalezienie rozwiązania obecnie należy do naszego nowego taoiseacha, który miał trudny początek urzędowania.
(Oklaski)
Richard Corbett (PSE). - Panie przewodniczący! W rzeczywistości nie możemy tylko wysłuchać wyniku irlandzkiego referendum, ale zastanowić się nad nim i strawić go. Jednakże jak zostało powiedziane musimy także wysłuchać pozostałych 26 krajów, ich wyników, a także obaw, jakie mogą być wyrażone podczas ich ratyfikacji. A następnie musimy podjąć ogromne wyzwanie, aby wypełnić lukę.
Jeśli uzyskamy 26 ratyfikacji i jedno odrzucenie nie jest ani nierozsądne ani niedemokratyczne zapytanie tego jednego państwa, czy mogłoby rozważyć możliwość dostosowania pakietu reform, dokonanie jego przeglądu, lepszego wytłumaczenia jego streści, być może zmierzając do osiągnięcia nowego kompromisu zamiast blokowania wszystkich reform. Nie ma w tym nic nierozsądnego ani niedemokratycznego. Przede wszystkim nawet niektórzy prowadzący kampanię przeciwko Traktatowi w Irlandii twierdzili, że ich zamiarem jest ponowne otwarcie negocjacji i próba osiągnięcia lepszego porozumienia.
Niektórzy – i słyszeliśmy to z niektórych części tej Izby – chcą jedynie słuchać jednej strony, odpowiedzi, która im się podoba i która brzmi „nie”. Ja chcę słuchać obydwóch stron, a następnie zaleźć rozwiązanie, które będzie możliwe do zaakceptowania dla wszystkich 27 krajów. To jest wyzwanie, które musimy podjąć.
Marielle De Sarnez (ALDE). - (FR) Panie przewodniczący! Z pewnością nigdy nie jest drugorzędnym wydarzeniem, kiedy ludzie, pytani o przyszłość Europy, mówią „nie” i nie możemy ignorować tego „nie”. Przeciwnie, musimy stawić mu czoło i spróbować udzielić na nie odpowiedzi.
Moim zdaniem istnieją dwie kwestie, którymi musimy się zająć. Pierwsza jest związana z demokracją. Obywatele oczekują, że Europa zaoferuje czytelność, przejrzystość, zrozumienie, wyjaśnienie, edukację, wsparcie. To jest kwestia, która dotyczy każdego, nie tylko rządów krajowych. Dotyczy ona także instytucji europejskich, zwłaszcza Komisji i Rady. Jest to pierwsza kwestia.
Druga dotyczy znaczenia Europy, jej duszy, i jak przed chwilą wspomniał Martin Schulz, jej racji bytu. Dlaczego zbudowaliśmy Europę? Nie może ona po prostu ograniczać się do kwestii rynkowych. Nie zbudowaliśmy Europy tylko w celach konkurencyjnych; mamy wspólne wartości, mamy projekt dla społeczeństwa, mamy model społeczeństwa – gospodarczy, społeczny, zrównoważony, ludzki – i ten model zasługuje na to, aby był kontynuowany, rozwijany i broniony. Tego oczekują nasi obywatele.
Świat się bardzo zmienił od traktatu rzymskiego. Musimy powrócić do zakreślenia granic i ustanowienia nowych podstaw dla projektu europejskiego, tak aby odpowiadał on kryzysom, wobec których obecnie stajemy – kryzysowi finansowemu, kryzysowi żywieniowemu, kryzysowi energetycznemu – ale także aby odpowiadał poważnym problemom, jakie musimy rozwiązać. Jak możemy stworzyć, jak możemy zaplanować wzrost, który jest lepszej jakości, bardziej zrównoważony i sprawiedliwy? W jak sposób możemy zmniejszyć różnice? W jaki sposób możemy osiągnąć nową równowagę światową? W jaki sposób możemy ponownie rozważyć kwestię krajów rozwijających się, a w szczególności ich samowystarczalność?
To są pytania, na które musimy odpowiedzieć i myślę, że obecnie bardziej nić kiedykolwiek nadszedł czas, aby Europa powróciła do polityki.
Mogens Camre (UEN). – (DA) Panie przewodniczący! Wybitny, sławny duński businessman napisał następujące słowa we wczorajszej gazecie Berlingske Tidende: „Europejczycy w pełni popierają międzynarodową współpracę polityczną i światową odpowiedzialność. Kiedy obywatele UE deklarują swe wsparcie dla demokracji na szczeblu krajowym, z pewnością wspierają oni także demokrację w kontekście europejskim, a to jest dokładnie to, czego nie otrzymują”. Wielokrotnie udzielano nam gwarancji, że traktat lizboński nie może wejść w życie, jeśli nawet jeden kraj go odrzuci, jednakże co pan Pöttering napisał w swym oświadczeniu z dnia 13 czerwca?
(DE) „Odrzucenie tekstu Traktatu przez jeden kraj Unii Europejskiej nie może oznaczać, że ratyfikacje, jakie już zostały przeprowadzone w 18 krajach UE stają się nieważne.”
(DA) W czasach absolutyzmu królowie i cesarze spotykali się, aby uzgodnić pomiędzy sobą podział uprawnień. Te czasy powróciły. Książe Pöttering, cesarz Barroso i władcy ich państw wasalnych postanowili, że opinia obywateli Europy się nie liczy. Dwudziestu sześciu krajom nie pozwolono głosować, a jeden kraj, który zagłosował, Irlandia, odkrył, że nic nie znaczy. Unia nie posiada powszechnego mandatu.
Hanne Dahl (IND/DEM). – (DA) Panie przewodniczący! W piątek w ubiegłym tygodniu Irlandczycy zagłosowali za odrzuceniem traktatu lizbońskiego, ubogiej kopii konstytucji, którą odrzucili w głosowaniu także Francuzi i Holendrzy. Niemniej jednak przewodniczący Komisji mówi, że ratyfikacja powinna być kontynuowana. Powiedziano nam, że sceptycyzm jednego kraju nie może hamować rozwoju. Takie twierdzenie przywodzi na myśl, że problem leży w społeczeństwie irlandzkim. Jednakże tak nie jest. Przepaść nie leży pomiędzy Irlandczykami a Europą; ale pomiędzy obywatelami a szefami państw i rządów w Europie. Przepaść nie leży pomiędzy niektórymi krajami europejskimi a resztą Europy. Francja, Holandia i Irlandia nie zmierzają do zahamowania rozwoju; pragną rozwoju innego rodzaju. Dlaczego tak trudno to zrozumieć? Jeśli chodzi o pana Schulza powiedziałbym mu, „niech się pan wstydzi”. Porównuje pan tych, których nazywa pan „antyeuropejczykami” z faszystami, ale to pańska retoryka jest faszystowska. Mówi pan, że antyeuropejczycy zabiegając o głosy posuwali się do wszelkich środków. Nie potrzeba wielkiej politycznej wiedzy, aby przypomnieć sobie, co mówiono o czarnych ludziach w ubiegłym wieku. To hańba! Niech się pan wstydzi!
Andreas Mölzer (NI). - (DE) Panie przewodniczący! Obywatele irlandzcy powiedzieli „nie” Traktatowi, a odpowiedzią rządzących UE było rozwścieczenie Irlandczyków poprzez powołanie taoiseacha do Rady Europejskiej w celu uświadomienia mu „nieprawidłowego postępowania”. Jest to dziecinne i niegodne dla założycielskiej ojcowskiej europejskiej wizji. Jednakże jeszcze bardziej krótkowzroczne jest żądanie wykluczenia Irlandii lub próba przepchnięcia Traktatu mimo sprzeciwu Irlandii. Powtarzanie głosowania dopóty, dopóki nie osiągniemy pożądanego wyniku, w rzeczywistości przyniesienie niepowetowaną szkodę dla wizerunku Europy.
Od 1990 r. przeprowadziliśmy w Europie 290 referendów, a jednak nie przeprowadza się referendów w sprawie podstawowych decyzji o zasadniczym znaczeniu, takich jak przystąpienie Turcji lub wprowadzenie euro, a obecnie nie dano nam prawa głosu w odniesieniu do tak ważnej kwestii jak traktat lizboński. Brukselskie rozumienie, czym jest demokracja – czy od obywateli po prostu oczekuje się, że udzielą błogosławieństwa decyzjom UE, czy też będą głosować w imieniu stron, które UE zatwierdza – rzeczywiście przypomina Związek Radziecki. UE zamiast obrażać się powinna zaakceptować irlandzkie „nie”, ponieważ jest to szansa na obranie nowego kierunku w stronę polityki, która jest dostosowana do obywateli Europy.
Elmar Brok (PPE-DE). - (DE) Panie przewodniczący! Jak życzliwie podkreślił Martin Schulz, jest rzeczywiście wielu szefów rządów z PPE-DE, co dowodzi faktu, że PPE-DE jest bliżej obywateli, a zatem wygrywa więcej wyborów. Niemniej jednak faktem, który się liczy, jest to, że istnieje wiele wskazań, że musimy ustanowić równowagę pomiędzy racjonalną polityką gospodarczą a polityką społeczną.
W pełni szanuję wynik irlandzkiego referendum. Jednakże nie szanuję kampanii kłamstw prowadzonej przez niektóre osoby z ugrupowań lewicowych i prawicowych, którzy usiłują wprowadzić obywateli w błąd i ukierunkować ich przeciwko zjednoczonej Europie: zjednoczonej Europie, która jest najbardziej pomyślną koncepcją w historii tego kontynentu i jedyną, która doprowadziła do pokoju, wolności i dobrobytu.
(Oklaski)
Musimy zatem uznać, że taka Europa jest szczególnie korzystna dla małych krajów. Siedzą z nami przy stole, zajmują miejsca w tym Parlamencie i nic nie może być rozstrzygnięte bez ich zgody, podczas gdy wcześniej większe kraje miały możliwość pominięcia opinii mniejszych. To sprawia różnicę: w naszej Europie wszystkie kraje są równe i to właśnie próbuje pan, panie Farage, zniszczyć, pana brytyjskimi imperialistycznymi zamiarami!
Potrzebujemy tego Traktatu, aby rozszerzenie funkcjonowało skutecznie i abyśmy mogli wzmocnić demokrację poprzez zlikwidowanie deficytu demokracji i wzmocnienie parlamentów krajowych. Potrzebujemy tego Traktatu w celu zabezpieczenia klauzuli pomocniczości i umożliwienia podjęcia wyzwań przyszłości, od kryzysu energetycznego po przestępczość zorganizowaną oraz zapewnienie nam zdolności, aby podjąć wyzwania związane z cenami żywności i ropy naftowej i inne podobne wyzwania. Wszystko to zostanie zniszczone, jeśli nie wyposażymy się w instrumenty przewidziane przez traktat lizboński, zwłaszcza te, które odnoszą się do praw socjalnych, zawłaszcza karty praw podstawowych i „klauzuli socjalnej”, która stanowi, że kwestie społeczne muszą być uwzględniane w definiowaniu i wdrażaniu każdego rodzaju polityki.
Dwadzieścia sześć państwa członkowskich może teraz ratyfikować Traktat i każde z nich podjęło działania, aby to uczynić. To Wielka Brytania nauczyła mnie, że w demokracji przedstawicielskiej parlament może przemawiać w imieniu obywateli i nie pozwolę UKIP zniszczyć tego, czego nauczyłem się od Wielkiej Brytanii. Te 26 państw członkowskich może ratyfikować Traktat w drodze procesu parlamentarnego i jeśli proces zostanie pomyślne zakończony obywatele irlandzcy mogą wtedy ponownie rozważyć przyjęcie Traktatu. Będziemy oczekiwać pewnych propozycji z Irlandii, w celu zachowania spójności Wspólnoty 27 państw, ponieważ nie chcę, aby Europa została podzielona i nie chcę zobaczyć szkieletu Europy. Pragnę, aby Europa pozostała jednością równych z 27 krajami, dlatego też popieram traktat lizboński.
Proinsias De Rossa (PSE). - Panie przewodniczący! Jestem w mniejszym stopniu dyplomatą niż większość moich kolegów w tej Izbie. Faktem jest, że w referendum irlandzkim kłamstwa, przeklęte kłamstwa i statystyki wygrały w prawdą.
Lizbona nie umarła. Niemniej jednak wybór dokonany przez Irlandię jest suwerenną decyzją obywateli irlandzkich. Jedynymi ludźmi, którzy mogą zmienić tę decyzję, są obywatele irlandzcy.
To czy tak się stanie zależy od dyskusji, które rozpoczną się jutro pomiędzy rządem irlandzkim a szefami pozostałych 26 państw. Nie ma czarodziejskiej różdżki. Osiągnięcie porozumienia będzie czasochłonne.
Proponuję nowy termin ratyfikacji dla Lizbony. Myślę, że rozsądne byłoby ustanowienie go przed wyborami do PE.
Jeśli obywatele irlandzcy nadal będą niezadowoleni z Lizbony niezależnie od tego, w jakiej formie zostanie ona ostatecznie uzgodniona pomiędzy nami a resztą Europy, wtedy Irlandia nie będzie miała innej możliwości, ale będzie musiała ponownie negocjować jej stosunki z Unią.
To byłby katastrofalny kurs dla naszego kraju. Europa ma bardzo niewiele do stracenia, jeśli straci Irlandię, ale Irlandia ma wszystko do stracenia, jeśli straci Europę.
Światowe wyzwania, wobec których wszyscy stajemy w tym ciągle zmieniającym się świcie charakteryzującym się wzajemnymi powiązaniami, są jasne: zmiany klimatyczne, zmiany demokratyczne, kryzysy migracyjny i energetyczny, głód i ubóstwo zabijające miliony ludzi, przestępczość zorganizowana, zwieńczone kryzysem tożsamości faktycznie w każdym z naszych państw członkowskich. Nie można rozwiązać tych problemów poprzez działanie jakiegokolwiek państwa członkowskiego zaciągającego okiennice i mającego nadzieję, że sobie one pójdą.
Kończąc, mógłbym wezwać, aby Europa wykazała konkretną zdolność do zapewnienia godnych warunków życia i pracy? Wzmocni to naszą jedność i dostarczy pozytywnego rozwiązania tego kryzysu.
(Oklaski)
Gunnar Hökmark (PPE-DE). - Panie przewodniczący! Proszę się zastanowić: gdyby Irlandczycy zagłosowali na „tak”, czy ktokolwiek tutaj uważałby, że nasze zielone podkoszulki powinny mieć napis: „Szanujmy irlandzkie głosowanie”? Prawdą jest, że nie szanuje się ani Irlandczyków, ani demokracji. Szanuje się tylko „nie” i to jest zupełnie wyjątkowe.
Kiedy Szwecja przystąpiła do Unii Europejskiej było w niej 12 państw członkowskich. To było w 1995 r. Obecnie jest 27 państw członkowskich. Jest to duża zmiana i myślę, że bardzo niewielu może podważyć, że Europa stawała się coraz lepsza ze względu na to rozszerzenie i ten wymiar rozwoju. Obecnie, kiedy dyskutujemy nad irlandzkim referendum, możemy powiedzieć, że ci którzy powiedzieli „nie” cały czas nie mieli racji, a my którzy popieramy przyszły rozwój Unii Europejskiej dowiedliśmy, że mamy rację.
A zatem postępujmy w ten sam sposób, w jaki osiągnęliśmy te wyniki, w wytrwałością, wizją, zapewnieniem demokracji i poszanowania każdego państwa członkowskiego. Postępujmy w sposób demokratyczny w każdym państwie członkowskim w ramach procesu demokratycznego, ale także szanujmy decyzję każdego państwa członkowskiego, jednocześnie pamiętając także o wytrwałości. Musimy pójść dalej w odniesieniu do rynku energetycznego, rynku wewnętrznego i sposobów osiągnięcia lepszych wyników we wszystkich obszarach, ale także musimy zrozumieć, że traktat z Nicei nie wystarcza, jeśli mamy postępować z zachowaniem tego samego rozwoju i tych samych wizji, dzięki którym osiągnęliśmy tak wiele. A zatem działajmy i bądźmy Europą, która mówi „tak”. Pamiętajmy, że ludzie, którzy się sprzeciwiają, nie osiągnęli nic w tej Europie.
(Oklaski)
Borut Pahor (PSE). - (SL) Nie jest to nowa dyskusja. Już przeprowadziliśmy podobną dyskusję, kiedy wyborcy we Francji i Holandii odrzucili traktat konstytucyjny, a jednocześnie Komisja i Rada zapewniały nas, że proces ratyfikacyjny będzie kontynuowany, ale wtedy obydwie instytucje wraz z Parlamentem uległy pokusie zatrzymania tego procesu ratyfikacyjnego.
Obecnie mimo poszanowania przez nas decyzji irlandzkich wyborców opowiadam się za nieprzerywaniem teraz tego procesu ratyfikacyjnego i za przeprowadzeniem go do końca. Myślę, że w tym przypadku łatwiej będzie znaleźć rozwiązanie dotyczące zaakceptowania traktatu lizbońskiego niż wtedy, gdy ponownie ulegniemy pokusie i zatrzymamy proces z uwagi na referendum.
Po drugie jedna kwestia musi być dla nas jasna: istnieje wilka przepaść w pojmowaniu znaczenia Unii Europejskiej pomiędzy elitą polityczną w kraju, w kręgach narodowych i w Unii Europejskiej i wśród większości naszych obywateli. Tutaj musimy zadać sobie pytanie, czy Parlament, Rada i Komisja Europejska mogą uczynić cokolwiek więcej w celu zlikwidowania tej przepaści komunikacyjnej i ponownie zainspirować naszych obywateli europejską ideą.
Uważam, ze w ramach przyjęcia z zadowoleniem planów prezydencji słoweńskiej podczas jutrzejszego posiedzenia Rady należy zaproponować, aby przedyskutowała ona także tę kwestię – nową strategię komunikacyjną na rzecz dialogu pomiędzy obywatelami a Unią Europejską – nie tylko w celu zakończenia procesu ratyfikacji traktatu lizbońskiego, ale także z innych względów.
(Oklaski)
Íñigo Méndez de Vigo (PPE-DE). - (ES) Panie przewodniczący! Wczoraj mówiliśmy o poszanowaniu i nie ulega wątpliwości, że musimy szanować wynik referendum przeprowadzonego w Irlandii, w którym niektórzy ludzie zagłosowali na „tak”, a niektórzy na „nie”.
Myślę, że zgadzamy się, że musimy szanować pozostałe kraje, a w związku z tym kontynuować proces ratyfikacyjny. Jednakże chciałbym powiedzieć o poszanowaniu demokracji i stwierdzić wyraźnie, że zatwierdzenie przez obywateli posiada taką samą wartość jak zatwierdzenie parlamentarne; dokładnie tę samą wartość. Musimy pamiętać o pierwszym „r” jak respekt.
Drugim „r” jest rozważenie. Musimy rozważyć przyczyny, które doprowadziły do głosowania przeciwko Traktatowi w Irlandii, musimy spróbować wytłumaczyć, dlaczego traktat lizboński jest lepszy niż obowiązujące traktaty i musimy to uczynić za pomocą faktów i danych liczbowych.
Musimy wytłumaczyć ludziom, że – jak irlandzki koń, który wygrał derby Epsom kilka dni temu, zwany New Approach – traktat lizboński jest także „nowym podejściem”, którego wartość dodaną Europa musi zaproponować swym obywatelom.
Po rozważeniu trzecim „r” jest rozwiązanie. Musimy znaleźć rozwiązanie i w tym zakresie będę całkowicie szczery: niektórzy głosujący na „nie” użyli śmiertelnego i haniebnego argumentu. Powiedzieli: „głosujemy na »nie« i wtedy będziemy ponownie negocjować traktat lizboński z zapewnieniem korzyści dla Irlandii”.
Chciałbym wyraźnie oświadczyć, że Europa jest wspólnotą praw, gdzie panuje nastrój społeczny, a decyzje muszą być respektowane. My w Parlamencie Europejskim wyraźnie stwierdzamy, że nie będzie renegocjacji traktatu lizbońskiego: Europejczycy i ten Parlament uważają, że ten krok posiada zasadnicze znaczenie, aby Europa mogła posunąć się naprzód. Ci z nas, którzy popierają Traktat chcą oprzeć się na tym, co osiągnęliśmy.
Moje pytanie brzmi: jakie alternatywne rozwiązanie przestawiają ci, którzy powiedzieli „nie” w głosowaniu? Chciałbym, żeby mi to wytłumaczyli.
Bernard Poignant (PSE). - (FR) Panie przewodniczący! Obecnie jest 18 czerwca i jako Francuz jestem wyczerpany wezwaniami z Londynu: przeciwstawcie się, kontynuujcie, wytrwajcie i nigdy się nie poddawajcie. Słowo „veto” posiada tak samo cztery litery jak słowo „głos”, ale nie ma veta dla innych, a zatem musimy kontynuować. A zatem jest to szóste referendum na „nie” spośród dziewięciu od upadku muru berlińskiego. To prowadzi do pojawienia się pytań.
Powiedziano, że Europa nie jest wystarczająco socjalna; nigdy nie będzie wystarczająco socjalna. Nie jest wystarczająco demokratyczna; pozostanie niedoskonała. Jest zbyt biurokratyczna; zawsze będą technicy, którzy są nazywani technokratami. Myślę, że doświadcza ona ogromnego kryzysu tożsamości. Wcześniej było łatwiej. Obecnie jest ona niejako wszędzie; nie jest już zbyt pewna swego znaczenia, swej historii, swego przeznaczenia i tym musimy się zająć. Aby to uczynić potrzebujemy silnego przywództwa i pod tym względem nie potrzebujemy pomocy.
(Oklaski)
Stefano Zappalà (PPE-DE). - (IT) Panie przewodniczący, panie i panowie! Wydaje mnie się, że faktycznie – jak powiedzieli zarówno urzędujący przewodniczący, jak i przewodniczący Barroso – jutrzejsze posiedzenie Rady Europejskiej ma w swej agendzie wiele punktów, nie tylko referendum w Irlandii.
Bez wątpienia jedna kwestia ta wypełniła praktycznie całą debatę prowadzoną dzisiaj rano. Podano różnorodne przyczyny i przeanalizowano odpowiedzi udzielone przez obywateli irlandzkich: faktycznie tylko niewielką większością głosów udzielili oni odpowiedzi na „nie”.
Powiedziano wiele, ale uważam, że należy przyjąć praktyczne podejście do tego, dlaczego odpowiedź irlandzka była taka, jaka była, a następnie zdecydować, jakie działania podjąć. Powtarzam, powiedziano wiele, ale myślę, że odpowiedzi należy szukać w fakcie, że obywatelom Europy brakuje informacji. Każdy jest w błędzie: wina jest podzielona; rządy powinny być za to obwinione. Ogólnie powiedziano – i zgadzam się z tym – że rządy cieszą się zaufaniem w przypadku, gdy sytuacja jest dobra, natomiast kiedy jest ona zła lub są powody do krytyki, zawsze obwiniania jest Europa. Jest do prawda.
Niemniej jednak, panie przewodniczący Rady, panie przewodniczący Komisji, nikt nie zmusza nikogo do pozostawania w Unii Europejskiej. Moim zdaniem musimy szanować wynik referendum irlandzkiego. Musimy jednak także szanować wolę pozostałych 26 państw członkowskich; obecnie 18, ale wkrótce będzie ich 26. Nikt nie może być zmuszany, do pewnego stopnia, do pozostawania wewnątrz klatki, której nie lubi. Europa musi posuwać się naprzód, nie może wciąż stać w miejscu.
Skończyłem, panie przewodniczący. Jutro moim zdaniem Rada Europejska musi podjąć wyraźną decyzję w sprawie nowej strategii – szefowie państw i rządów mogą to uczynić – nowej strategii, dzięki której ci, którzy pragną pozostać na pokładzie, mogą na nim pozostać, ale Europa musi posuwać się naprzód w interesie ogółu.
Gary Titley (PSE). - Panie przewodniczący! Przypuszczam, że obsesja lidera Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa na punkcie oszustów wynika z bliskich stosunków jego własnej partii z oszustwem i oszustami.
Aby powrócić do głównego tematu debaty: z pewnością traktat lizboński nie może wejść w życie w dniu 1 stycznia, na co mieliśmy nadzieję. Musimy czekać, aby rząd irlandzki nam powiedział, jak według niego powinniśmy postąpić. Jednakże tymczasem inne państwa powinny wykonywać swe suwerenne prawo do ratyfikowania tego Traktatu. Moje państwo członkowskie zakończy proces ratyfikacji dzisiaj, zgodnie z długoletnią i szeroko respektowaną tradycją parlamentarną.
Tymczasem globalizacja szybko się rozwija i stwarza niebezpieczeństwo, którego wiele sygnałów dostrzegliśmy w referendum irlandzkim. UE jest procesem politycznym, którego celem jest zajmowanie się tymi kwestiami, a zatem jest tym, co powinniśmy robić: zajmować się milenijnymi celami rozwoju, zmianami klimatycznymi, migracją. Jakie działania podjąć? Dlatego też uniknę zbyt introwertycznego skupienia się na kwestiach instytucyjnych i myślę o działaniach mających na celu poprawę losu naszych obywateli.
Jednak mam jedno pytanie do prezydencji słoweńskiej: możecie mi pan powiedzieć, jaki jest wpływ głosowania irlandzkiego na przystąpienie Chorwacji do Unii Europejskiej?
Jerzy Buzek (PPE-DE). - Panie Przewodniczący! Rozmawiamy o przygotowaniu szczytu europejskiego. Ja oczywiście uważam, że wszyscy Państwo, którzy zabierali głos mają swoje racje z punktu widzenia jakiejś grupy, mniejszej lub większej, Europejczyków. Ale warto sobie uświadomić, że gdyby ta dyskusja odbywała się tydzień temu, w środę, to byłaby ona zupełnie inna. Nie rozmawialibyśmy w ogóle o problemie Traktatu Lizbońskiego, rozmawialibyśmy raczej o codziennych problemach Europejczyków.
Dzisiaj w Unii Europejskiej nasi obywatele nie przejmują się za bardzo tym, że Irlandczycy odrzucili traktat. Znacznie bardziej przejmują się cenami benzyny na stacjach benzynowych i innymi problemami, które spadają na nich codziennie. To jest dzisiaj dramatyczne wyzwanie, które stoi przed nami. Byłoby źle, gdyby jedyne, co możemy dzisiaj powiedzieć i co może być wynikiem szczytu, to była dyskusja na temat Traktatu Lizbońskiego.
Musimy sobie uświadomić, że mamy dzisiaj do rozpatrzenia dwie sprawy najważniejsze dla nas, polityków: w jaki sposób wyjść naprzeciw codziennym oczekiwaniom obywateli, a z drugiej strony Traktat Lizboński i jego wprowadzenie w życie, bo od niego zależeć będzie w przyszłości jak nam się uda rozwiązać sprawy Europejczyków. I dlatego musimy te sprawy próbować oddzielić i mówić nie tylko o Traktacie Lizbońskim, ale także o tych sprawach, które dzisiaj interesują naszych obywateli.
Musimy wytłumaczyć im dlaczego przyjęcie traktatu, wprowadzenie go w życie ułatwi rozwiązanie codziennych problemów naszych obywateli. Musimy wytłumaczyć dlaczego rozwiązania, które proponujemy, instytucjonalne, są dobre dla Unii Europejskiej. Powodują, że więcej będzie solidarności, więcej dbania o siebie nawzajem i więcej szacunku dla tego, co stanowimy w każdym z naszych krajów.
Jan Andersson (PSE). - (SV) W pełni zgadzam się z tym, ze każde państwo członkowskie ma prawo do wyrażenia swej opinii. Jest to prawo demokratyczne. Jestem także zdania, że pod wieloma względami traktat lizboński jest lepszy od obecnego Traktatu. Dotyczy do zakresu ciągłego rozszerzania i większej otwartości, ale także praw pracowników.
Kiedy odbywałem wizytę w Irlandii i podczas kampanii spotkałem się z przedstawicielami związków zawodowych, istniała uzasadniona obawa, że relacje pomiędzy prawami rynkowymi i społecznymi nie są obecnie zrównoważone. Także w Irlandii odnoszono się do wyroków Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawach Laval i Rüffert. Dwie najpoważniejsze konsekwencje są następujące: po pierwsze, po wydaniu wyroków nie ma już zastosowania równe traktowanie. Ci, którzy pochodzą z państw członkowskich, w których poziomy wynagrodzenia są niskie, muszą zadowolić się płacami minimalnymi i nie otrzymają jednakowego wynagrodzenia. Po drugie prawo do strajku zostało ograniczone w sposób, który jest absolutnie nie do zaakceptowania.
Rada i Komisja muszą wziąć się w garść w przypadku tych kwestii. Jest to kwestia równowagi pomiędzy Europą socjalną a Europą rynkową. Jeśli nie wyważymy tych kwestii nasi obywatele odwrócą się od UE. Wszyscy ponosimy za to odpowiedzialność, wszystkie trzy instytucje i musimy działać szybko.
Tunne Kelam (PPE-DE). - Panie przewodniczący! Poszanowanie wyborców irlandzkich nie stwarza problemu, ale powinniśmy mieć jednakowy szacunek dla decyzji podjętych przez 18 demokratycznie wybranych parlamentów, a następnie wykazać jednakowe poszanowanie dla pozostałych ośmiu państw członkowskich, aby umożliwić im także swobodne podjecie decyzji w sprawie traktatu reformującego. Z całym należnym szacunkiem dla głosowania irlandzkiego UE 27 państw nie może być wzięta jako polityczny zakładnik przez ograniczoną liczbę przeciwników traktatu lizbońskiego. Nie ma żadnego alternatywnego rozwiązania dla reformy UE. Tak, Europa może się zatrzymać, ale świat wokół nas nie zatrzyma się ze względu na nas, a najbardziej dramatyczną ofiarą tego głosowania będzie solidarność Europy: nasza wspólna polityka zagraniczna i bezpieczeństwa oraz solidarność energetyczna.
Jest także etyczny wymiar, którym musimy się zająć. To referendum jest jak dzwonek budzika dla wiarygodnego zobowiązania do zachowania naszych zasadniczych wartości. Nasi obywatele mogą nigdy nie zostać w pełni poinformowani o szczegółach traktatów, ale zawsze można im zaufać w odniesieniu do umiejętności rozróżnienia pomiędzy z jednej strony integralnością a rzeczywistym zobowiązaniem, a z drugiej strony półprawdami i Realpolitik. Zamiast żyć od jedynych wyborów krajowych do drugich, zamiast pozwalać na dostosowanie demokracji konsumenckiej do otrzymywania coraz to większych kwot pieniędzy z Europy, potrzebujemy liderów, którzy mogą zaapelować do naszych obywateli: „Przede wszystkim, co możecie zrobić dla Europy?” I wierzcie mi, jeśli będziemy mieć takich liderów, znajdziemy obywateli, którzy nas poprą.
Libor Rouček (PSE). - (CS) Panie i panowie, sześć miesięcy temu 27 szefów państw i rządów zobowiązało się do ratyfikowania traktatu reformującego poprzez podpisanie tego dokumentu. Chciałbym, aby Radzie Europejskiej przypomniano o tym podczas posiedzenia w czwartek. W szczególności chcę, aby premierowi Czech, panu Mirkowi Topolánkowi przypomniano o obowiązku przeprowadzenia ratyfikacji. On, podobnie jak prezydent Czech, twierdzi, że traktat lizboński jest martwy i że nie ma sensu kontynuować procesu ratyfikacji. Chciałbym w szczególności wezwać premierów, którzy należą od Grupy Europejskiej Partii Ludowej, aby przypomnieli premierowi Czech o jego obowiązku i odpowiedzialności wobec kraju, którym jest przyjęcie prezydencji. Ponieważ Republika Czeska przejmie prezydencję od dnia 1 stycznia 2009 r., ostatni rozdział procesu ratyfikacji, rozwiązanie problemu związanego z traktatem lizbońskim, będzie spoczywać właśnie na barkach tego kraju. Powtarzam, że chciałbym, aby Grupa Europejskiej Partii Ludowej przypomniała premierowi Czech o jego obowiązku.
Monica Maria Iacob-Ridzi (PPE-DE). - (RO) Szczyt Rady Europejski, który dzisiaj przygotowujemy, posiada decydujące znaczenie dla przyszłości Europy. Jedno z najlepiej prosperujących krajów europejskich, a zarazem kraj stanowiący przykład sukcesu gospodarczego poprzez wdrożenie europejskich procedur integracyjnych, powiedział „nie” traktatowi lizbońskiemu. Jednocześnie 18 krajów europejskich przyjęło ten dokument, a większość z tych 18 krajów są tym samymi, które powiedziały także „tak” europejskiemu traktatowi konstytucyjnemu.
Jestem tak samo rozczarowana wynikiem referendum w Irlandii jak wielu moich przedmówców. Niemniej jednak Unia Europejska musi przeprowadzić reformy, które są dla niej konieczne. Europa kilku prędkości, w odniesieniu do której istniały procedury już od traktatu amsterdamskiego, i ze ściśle odkreślonymi opcjami wyłączenia jest jedynym sposobem, w jaki w tym momencie możemy poruszać się naprzód. Szansa, jaka otrzymała Irlandia, aby się rozwinąć się, musi być zapewniona także krajom, które ostatnio przystąpiły do UE, takich jak Rumunia. W czasach, w jakich teraz żyjemy, musimy pamiętać o ponownym dostosowaniu instrumentów, które nas jednoczą i dostarczają nam powodu, aby poruszać się naprzód.
W swym słynnym przemówieniu na rzecz stanów zjednoczonych Europy, Sir Winston Churchill powiedział, że gdyby Europa została kiedyś zjednoczona, dzieląc swe wspólne dziedzictwo, nie byłoby ograniczeń wobec szczęścia, dobrobytu i chwały, z których jej obywatele mogliby korzystać. Wierzę w tę wizję, a jednocześnie wiem, że potrzebne są wielkie wysiłki, aby ją zrealizować. Jednakże nie powinno to nas powstrzymywać przed ich podjęciem.
Othmar Karas (PPE-DE). - (DE) Panie przewodniczący! Potrzebujemy ulepszeń, nie uzasadnienia! Niemniej jednak trzeba powiedzieć bardzo wyraźnie, że to rządy krajowe ponoszą największą odpowiedzialność za klimat polityczny stworzony w odniesieniu do UE w naszych państwach członkowskich. Jedna kwestia musi pojawić się na szczycie UE jutro i pojutrze: przeprosiny ze strony szefów państw i rządów wobec obywateli ich państw członkowskich za brak uczciwości w odniesieniu do decyzji wspólnotowych, za niedostarczenie społeczeństwu odpowiednich informacji, za brak komunikacji z nimi i za brak odwagi i integralności w odniesieniu do ich części odpowiedzialności za decyzje podejmowane w UE.
Europejska polityka jest polityką krajową. Musi ona zatem stanowić integralną część polityki informacyjnej i komunikacyjnej prowadzonej przez rządy. Czynienie z Unii Europejskiej kozła ofiarnego, obwiniając ją za każdy problem, zamiast stawić czoło odpowiedzialności, a następnie zwrócenie się do obywateli, dwa tygodnie przed referendum, aby wyrazili swe poparcie, jest nieuczciwe, nieodpowiedzialne i obłudne. Panie i panowie! Istnieje tutaj potrzeba wprowadzenia ulepszeń.
Ioan Mircea Paşcu (PSE). - Panie przewodniczący! Irlandzkie głosowanie przeciwko Traktatowi wskazuje, że bezprecedensowy i skuteczny eksperyment w polityce światowej, UE, doświadcza trudności. Jednakże każde referendum, aby rzeczywiście wskazywało wolę społeczeństwa, musi być poprzedzone kampanią informacyjną. W przypadku Irlandii możemy zmierzyć to poprzez stopień odpowiedniości, lub jej całkowity brak, pomiędzy traktatem lizbońskim a argumentami powoływanymi przeciwko niemu.
Bez wątpienia demokracja zmusza nas do uwzględnienia irlandzkiego wyniku, co czynimy. Jednakże jednocześnie demokracja nie może być wykonywana kosztem praw innych, czyli tych, którzy już ratyfikowali traktat lizboński, a co ważniejsze nie może ona być nadużywana za pomocą szantażu większości przez mniejszość.
Obawiam się, że irlandzkie „nie” raczej wesprze niż zapobiegnie istniejącym tendencjom do ponownego przeniesienia na szczebel krajowy niektórych rodzajów wspólnej polityki poprzez przedłużenie pustki prawnej, w której znajduje się sama UE od odrzucenia traktatu konstytucyjnego.
Chciałbym zakończyć stwierdzeniem, że jako poseł do PE z byłego kraju komunistycznego, które dołożyło wielkich wysiłków, aby być przyjętym do Unii, ubolewałbym, gdyby komunizm żył dłużej niż Unia Europejska.
Mirosław Mariusz Piotrowski (UEN). - Panie Przewodniczący! Odnoszę wrażenie, że uzgodnienia dokonywane w Lizbonie nie mają szczęścia. Zarówno strategia lizbońska, jak i traktat lizboński kończą się fiaskiem.
W zeszłym tygodniu Irlandia odrzuciła traktat lizboński w powszechnym referendum, co sprawia, że dokument ten stał się martwy. Najbliższy szczyt Rady odpowie na pytanie, czy zajmie się ona jego reanimacją. Z Parlamentu Europejskiego powinien zostać wysłany czytelny sygnał, że akceptujemy reguły demokracji, choć niektórym może się to nie podobać. Niedopuszczalnym jest obrażanie i szantażowanie narodu irlandzkiego. Jedną z form pozaprawnego nacisku byłoby kontynuowanie ratyfikacji traktatu w innych krajach. Niepokój budzą skrajne i nieodpowiedzialne opinie sugerujące możliwość wyrzucenia z Unii niepokornego kraju.
Oczekujemy, że Rada Europejska zastanowi się nad nową, bardziej demokratyczną formułą Unii Europejskiej.
Marie Anne Isler Béguin (Verts/ALE). - (FR) Panie przewodniczący! Wszyscy wiemy, że demokracja nie jest długą spokojna rzeką, ale wiemy także, że to właśnie demokrację wybraliśmy, aby zorganizować nasze społeczeństwa. W związku z tym moim zdaniem irlandzkie „nie” nie różni się od francuskiego „nie” lub holenderskiego „nie”, ale w 2005 r. byliśmy niezdolni do wytłumaczenia, dlaczego Europa jest dobra dla obywateli. Byliśmy niezdolni do uspokojenia ich co do kryzysu ekologicznego, który bezpośrednio ich dotyka. Jednakże nie zgadzam się ze spekulacjami i uważam, że powinniśmy poczekać do końca procesu ratyfikacji. Niemniej jednak powinniśmy zwrócić się do Rady, aby wysłała do obywateli silny sygnał, aby pokazać, że istnieje rzeczywista wola zapewnienia przejrzystości i wzmocnienia demokracji w odniesieniu do naszych obywateli. Chciałabym zwrócić się do Rady, aby otworzyła swe drzwi i chciałabym zwrócić się o to, aby Komisja i prezydencja Rady były wyznaczane w tym samym czasie, kiedy organizowane są wybory do PE. Tak, to byłby silny sygnał i nie potrzebujemy ratyfikacji Traktatu, aby wprowadzić tego rodzaju zmianę.
Mairead McGuinness (PPE-DE). - Panie przewodniczący! To jest ożywiona debata i jedna z tych, których wysłuchałam bardzo uważnie. Tak, Irlandczycy przemówili i powiedzieli „nie”. Jednak kwestią, które głęboko mnie niepokoi, jest to, że ci, którzy głosowali na „nie” uważali, że nie wiąże się to z zagrożeniem: uważali być może, że status quo przeważy. Teraz bardzo wyraźnie wynika z tej debaty, że inne kraje uważają, że ich proces ratyfikacji w drodze głosownia parlamentów jest tak samo ważny i że będzie on kontynuowany.
A zatem pojawi się pewien rodzaj dylematu dla Irlandii i Irlandczyków w ocenie sytuacji, jeśli 26 krajów ratyfikuje Traktat i istnieje pilna potrzeba, aby nasz taoiseach, Brian Cowen, przedstawił w ciągu następnych kliku dni wnioski z rozważań, a być może także wnioski legislacyjne, oraz sposób, w jaki należy postępować.
Mogę zwrócić się w szczególności do Kathy Sinnott, która prowadziła kampanię przeciwko Traktatowi posługując się moim zdaniem raczej strasznymi argumentami? Mogę jej powiedzieć, w odniesieniu do tej obawy o utratę wartości w Irlandii, że nie możemy obwiniać Europy za utratę wartości w Irlandii. Uczyniliśmy to sami i przestańmy zrzucać odpowiedzialność na Unię Europejską, a przyjrzyjmy się może naszym własnym wartościom materializmu w Irlandii i w innych krajach.
Genowefa Grabowska (PSE). - Panie Przewodniczący! Ja nie mam wątpliwości, że proces ratyfikacji traktatu lizbońskiego musi być kontynuowany. Dla państw, które ten dokument podpisały jest to prawno-międzynarodowy obowiązek wynikający z Konwencji wiedeńskiej o prawie traktatów.
Traktat ten niesie szansę na konieczne reformy Unii. Umożliwia, na przykład, stworzenie w Europie wspólnej polityki energetycznej. Ta polityka jest bardzo ważna dla Unii, dla mojego kraju, Polski, także. Gwarantuje bezpieczeństwo energetyczne Polakom, a mojemu regionowi, a jest to bogaty w zasoby energetyczne, w tym węgiel, niemal pięciomilionowy Śląsk, daje szansę na rozwój i postęp.
Dlatego pytam: czy irlandzkie „nie” ma to zniweczyć? Ja szanuję wynik referendum w Irlandii, ale jednocześnie mam wątpliwość czy 109 964 głosy Irlandczyków, bo taka jest przewaga głosów „nie” nad „tak”, może decydować o przyszłości mojego kraju, mojego regionu i niemal całej Unii Europejskiej? Ja uważam, że nie.
Tobias Pflüger (GUE/NGL). - (DE) Panie przewodniczący! Chciałbym wyrazić swe podziękowania dla obywateli Irlandii, a także dla CAEUC, który prowadził kampanię przeciwko traktatowi lizbońskiemu w Irlandii. Dotychczas trzy razy odrzucono ten Traktat: raz we Francji, raz w Holandii, a obecnie odrzucono go w nieco zmienionej wersji w Irlandii. Naprawdę musimy to wreszcie zaakceptować. Przypominam sobie słowa Bertolta Brechta, który kiedyś powiedział: „Czy w takim przypadku nie byłoby łatwiej dla rządu rozwiązać ludzi i wybrać innych?”. W ten sposób pojmuję wiele oświadczeń, które zostały tutaj wygłoszone. Treść Traktatu została w istocie w Irlandii przedyskutowana, zwłaszcza jego neoliberalna orientacja, jego skupienie się na militaryzacji, a przede wszystkim jego niedemokratyczny charakter.
Naprawdę powinniśmy po prostu zaakceptować to głosowanie. Traktat jest martwy i potrzebujemy innego traktatu. Z naszej strony z pewnością zauważymy i odnotujemy poszczególne niedemokratyczne oświadczenia, jakie zostały tutaj wygłoszone.
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. − (SL) Najczęściej słyszanym – i czytanym – słowem dzisiaj w tej Izbie był „szacunek”. Ufam, że pozwolicie mi dodać, że musimy także szanować pewne fakty i chciałbym kilka z nich podkreślić.
Po pierwsze: ratyfikacja nowego Traktatu o Unii Europejskiej objęta jest wyłącznymi kompetencjami państw członkowskich. Wyłącznych. Rada nie odgrywa absolutnie żadnej roli w tych procesach, prezydencja także nie.
Następny fakt: każde państwo członkowskie przeprowadza ten proces zgodnie ze swymi krajowymi przepisami, które to państwo formułuje w swój własny niezależny i suwerenny sposób. To prowadzi nas to kwestii być może o zasadniczym znaczeniu. Niektóre państwa członkowskie przeprowadziły ratyfikacje parlamentarne lub to uczynią, a jedno z nich jest zobowiązane do przeprowadzenia referendum. Jednakże nie oznacza to, że jest coś złego w ratyfikacji parlamentarnej. Zdecydowanie odrzucam twierdzenia tych, którzy twierdzą, że ratyfikacja parlamentarna jest niedoskonała lub mniej demokratyczna niż referendum. Nie jest to prawda. Nie jest to prawda. Nie ma absolutnie nic złego w ratyfikacji parlamentarnej. Z punktu widzenia Unii Europejskiej jest ona całkowicie równoważna innym procesom demokratycznym.
Trzeci fakt: każde państwo członkowskie mówi w swoim imieniu. Wyborcy irlandzcy przemawiają w imieniu Irlandii. Nie przemówili oni w imieniu jakichkolwiek innych państw członkowskich. Oznacza to, że wszystkie inne państwa członkowskie mają dokładnie takie samo prawo. Osiemnaście państw członkowskich już ratyfikowało traktat lizboński, inne jeszcze tego nie dokonały, ale zdaniem prezydencji proces ratyfikacji powinien być kontynuowany. Ci, którzy uważają, ze traktat lizboński jest martwy, ci którzy żądają natychmiastowego zatrzymania procesu ratyfikacji, odmawiają państwom członkowskim prawa do przemówienia w swoim imieniu, tego samego prawa, którego tak gorliwe bronili w przypadku Irlandii.
(Oklaski)
Czwarty fakt: już byliśmy w takiej sytuacji i znaleźliśmy rozwiązanie. W tym przypadku także je znajdziemy, w oparciu o przyczyny, z których wyrosła ta sytuacja, ale prezydencja nie chce spekulować w tym zakresie. Prezydencja nie chce stawiać przeszkód dla dyskusji na temat tego, czy być może Traktat jest zbyt skomplikowany, czy popełniono błędy w zakresie komunikacji, czy być może, jak podkreślił pan De Rossa, zostało wypowiedzianych bardzo wiele kłamstw. Nie, pozostawimy to naszym irlandzkim kolegom, aby przeanalizowali powody takiego wyniku, a także przedstawili wizję rozwiązania tego problemu. I znajdziemy to rozwiązanie, jestem tego pewien. Znajdziemy je. A jutrzejsze posiedzenie Rady Europejskiej wyznacza początek naszego poszukiwania rozwiązania.
I ostatni fakt: punktem porządku obrad dzisiejszego porannego posiedzenia nie był wynik irlandzkiego referendum, ale przygotowanie do szczytu Rady Europejskiej. Prezydencja będzie prowadzić dyskusje w Radzie Europejskiej w ten sposób, aby wyjaśnić, że Europa nie ma powodu, aby się zatrzymywać, że Europa nadal wypełnia swe funkcje i z tej przyczyny zajmiemy się wieloma innymi tematami zgodnie z planowaną agendą.
Zajmiemy się problemem cen żywności i ropy naftowej, zajmiemy się tematami gospodarczymi, społecznymi i środowiskowymi, zajmiemy się wyzwaniami z zakresu rozwoju międzynarodowego, a także zajmiemy się kwestią zachodnich Bałkanów. Tutaj chciałbym także odpowiedzieć panu Titley – nie ma bezpośredniego wpływu na politykę rozszerzenia Unii Europejskiej, która nadal będzie prowadzona, podobnie jak europejska polityka sąsiedztwa i inne rodzaje polityki.
Dziękuję każdemu, a w szczególności tym, którzy przedstawili swe zdanie w zakresie pozostałych tematów i jestem pewien, że Rada Europejska będzie podejmować skuteczne działania.
(Oklaski)
Margot Wallström, wiceprzewodnicząca Komisji. − Panie przewodniczący! Chciałabym podziękować szanownym posłom za ich bardzo interesujące przemówienia. Z pewnością jest to właściwa arena dla debaty na temat demokracji i poszanowania dla wyborców.
Irlandczycy powiedzieli „nie”, a zatem dlaczego nie zakończyliśmy tej debaty? Dlaczego UE po prostu nie powie, że „Traktat jest martwy, musimy iść naprzód”? Dlaczego niektórzy ludzie i niektóre państwa członkowskie nalegają na przeprowadzenie ich własnych procesów ratyfikacyjnych? Dlaczego nalegamy na powrót do debaty na temat powodów, dla których rozpoczęliśmy całą tę dyskusję w sprawie nowego Traktatu o Unii Europejskiej?
Mam nadzieję, że pozwolicie mi państwo powiedzieć kilka słów na ten temat, ponieważ, nie zapominajmy, europejscy liderzy zainwestowali wiele kapitału politycznego w tę całą procedurę. Wiele czasu i energii kosztowało nas, aby przedyskutować najważniejsze kwestie i problemy, jakie wiążą się z potrzebą nowego Traktatu w celu opracowania nowej maszynerii dla Unii Europejskiej, która zmieniła się tak diametralnie w krótkim okresie czasu.
Pozwolę sobie także wspomnieć trzy powody, dla których uważamy, że nowy Traktat jest potrzebny.
Po pierwsze nadawałby karcie praw podstawowych moc prawnie wiążącą. Europa nie dotyczy tylko rynku wewnętrznego – jak ktoś tutaj powiedział – ale także praw osób i praw pracowników.
Drugim powodem jest w pewnością to, że chcielibyśmy być zdolni do przemawiania w świecie jednym głosem, aby być silniejszymi na scenie międzynarodowej i aby to czynić w oparciu o nasze wartości. Chcielibyśmy stanąć na scenie międzynarodowej, aby walczyć o zrównoważony wzrost, aby przedyskutować ceny ropy naftowej, zapobieganie konfliktom i inne ważne kwestie. Jest to jeden z powodów, z uwagi na które powinniśmy dyskutować nad nowym Traktatem.
Trzecim powodem jest bez wątpienia wzmocnienie demokratycznego charakteru Unii Europejskiej. Jakaż ironia dla tych, którzy mówią o respektowaniu „nie” i wyniku, że Traktat w istocie wzmocni bezpośrednio wybieralny Parlament Europejski. Oznaczałoby to większe zaangażowanie parlamentów krajowych i oznaczałoby to, że Rada powinna odbywać swe dyskusje jawnie, a także oznaczałoby to wprowadzenie inicjatywy obywatelskiej, jako jednego z ważnych elementów w rozdziale dotyczącym demokracji uczestniczącej, która jest nowym ulepszeniem w Traktacie.
Na podkoszulkach widnieje napis „Szanujmy »nie«”. Moja idea poszanowania obejmuje znajomość obaw obywateli irlandzkich. Jest to zrozumienie, dlaczego oni zagłosowali na „nie”. Dokonali własnej interpretacji, ale uważam, że bardzo ważne jest, aby rząd irlandzki, z pomocą badań opinii publicznej prowadzonych przez Eurobarometr, mógł lepiej zrozumieć, jakie obawy istnieją i czy możemy coś uczynić z tym zakresie.
Czy to nie jest idea demokracji? To jest sposób postępowania – zrozumienie ich argumentów, praca z innymi państwami członkowskimi, a także poszanowanie dla problemów, jakie możemy na szczęście rozwiązać wspólnie. Podobnie jak uczyniliśmy w przypadku glosowania na „nie” w referendach francuskim i holenderskim, przeprowadziliśmy już badanie Eurobarometru, które moim zdaniem także pomoże lepiej zrozumieć wyzwania każdego referendum. Przeprowadzanie referendum posiada swe pozytywne, ale także trudne aspekty – lub raczej z demokratycznego punktu widzenia, wyzwania. Po zaprezentowaniu głosującym takiego skomplikowanego, obszernego tekstu jako nowego traktatu międzynarodowego bez wątpienia powstaje zagrożenie dokonywania odmiennych interpretacji.
Musimy lepiej zrozumieć, co powiedzieli Irlandczycy, czego się obawiają i jakie mają nadzieje. Już wnioskuję ze wstępnych wyników, że nie jest to ogólne „nie” dla Europy. Jest to także rozumienie i poszanowanie ich roli w Unii Europejskiej.
Pozytywnym aspektem przeprowadzania referendum jest to, że trzeba informować i komunikować się z obywatelami w odniesieniu do wszystkich wyzwań, jakie się z tym wiążą. Myślę, że każdy dostrzega konieczność przeanalizowania tego, co możemy poprawić w zakresie komunikacji z obywatelami i informowania ich. Zawsze mówiłam, że komunikacja jest narzędziem demokracji. Musi ona być oparta na prawie obywateli do posiadania informacji na temat tego, co się dzieje na szczeblu europejskim, jakie decyzje są podejmowane i w jaki sposób obywatele mogą wyrazić swą opinię. Prace te muszą być bardziej zintensyfikowane, dlatego też Komisja nadal będzie kontynuować to, co zostało rozpoczęte kilka lat temu i co nazywamy „planem D”, jak debata, dialog, demokracja. Będzie to oparte na idei zaangażowania obywateli w politykę UE...
Przewodniczący. − Pani komisarz, panie i panowie! Zauważyłam, że mamy mały rwetes, ponieważ wielu kolegów wchodzi do sali, ale chciałabym prosić, aby ci, którzy wchodzą nie zatrzymywali się na rozmowy, ponieważ wielu kolegów jest bardzo zainteresowanych wnioskami pani komisarz.
Margot Wallström, wiceprzewodniczący Komisji. − Panie przewodniczący! Próbuję podsumować, że musimy zapewnić zaangażowanie obywateli w politykę UE, sprawić, że polityka będzie zrozumiała i odpowiednia, a instytucje UE będą odpowiedzialne i niezawodne wobec tych, którym służą.
Musimy prowadzić stale szeroką debatę na temat przyszłości Unii Europejskiej pomiędzy instytucjami obywatelskimi w UE a obywatelami, zarówno na szczeblu krajowym jak i unijnym i musimy dać obywatelom prawo do posiadania dostępu do informacji, tak aby mogli oni prowadzić świadomą debatę na temat Unii Europejskiej. Już zaproponowaliśmy utworzenie ram w tym celu, jak podkreślił Jo Leinen – i dziękuję wam za to. Dziękuję panu Lenarčičowi za poszukiwanie rozwiązania tego problemu.
Dziękuję Parlamentowi za jego wsparcie w próbach podejmowanych na rzecz wzmocnienia skuteczności w zakresie komunikowania z obywatelami, ponieważ musimy traktować ten cel poważnie i zapewniać w tym zakresie środki i stwarzać ramy, jakich potrzebujemy, aby pracować także w ramach partnerstwa z państwami członkowskimi i z pewnością aby sprawić, by nasze teksty i nasze decyzje były tak czytelne jak to możliwe.
Przeprowadziliśmy debatę na temat skonsolidowanego Traktatu. Radzie zbyt wiele czasu zajęło przyjęcie i opublikowanie skonsolidowanego Traktatu, ale wreszcie to uczyniła i jest to bez wątpienia jedno z narzędzi, dzięki któremu możemy skutecznej dotrzeć do naszych obywateli.
Musimy nadal wyciągać wnioski i lekcje także z przykładu irlandzkiego, ale musimy również szanować głosowanie na „nie”. Uczynimy to najlepiej wiedząc, jakie były obawy, poprzez wspólne opracowanie rozwiązań, a także poprzez umożliwienie pozostałym państwom członkowskim wyrażenie swej opinii. Mam nadzieję, że ta debata będzie także służyć jako wkład do jutrzejszego i piątkowego posiedzenia liderów. Bardzo dziękuję za dobrą i konstruktywną debatę.
(Oklaski)
Przewodniczący. − Dziękuję, pani komisarz.
Debata została zamknięta.
Chciałbym poinformować Izbę, że pan Hans-Peter Martin zwrócił się do mnie o przedstawienie osobistego oświadczenia na mocy art. 145 Regulaminu. Zgodnie z art. 145 udzielę panu Martinowi głosu w chwili przyjmowania protokołu posiedzenia.
Oświadczenia pisemne (art. 142 Regulaminu)
Jim Allister (NI), na piśmie. – Serdecznie gratuluję wyborcom z Republiki Irlandii zdecydowanego odrzucenia tej konstytucji w zmienionym opakowaniu. Dzięki temu tchnęli oni nadzieję w miliony demokratów w całej Europie, którym odmówiono udzielenia głosu w odniesieniu do totalitarnej próby narzucenia nam wszystkim traktatu lizbońskiego przez elitę UE. Wyzwaniem teraz jest to, czy ta elita jest na tyle uczciwa i prawa, aby przyznać, że Traktat umarł. Lizbona ustanawia własną próbę przetrwania: jednogłośną ratyfikację. W spektakularny sposób próba ta okazała się porażką. Traktat ten, podobnie jak jego poprzedniczka konstytucja, rozpadł się na skale demokracji. Obawiam się, że zamiast zmierzyć się z rzeczywistością znów będziemy mieli do czynienia z brukselską konspiracją, ukierunkowaną na obejście głosu ludu. Jeżeli tak państwo uczynicie, w końcu spotka was taki sam los. A więc proszę sobie oszczędzić trudności i przyznać, że Traktat jest martwy i nie ma perspektyw jego wskrzeszenia.
Costas Botopoulos (PSE), na piśmie. – W czasach kryzysu i niepewności instytucjonalnej zdaje mi się, że muszę pochwalić traktat lizboński. Nie wiem, czy kiedykolwiek wejdzie on w życie, ale jeżeli ktoś pragnie uniknąć populizmu, to powinien przyznać, że jest to dobry traktat. Oczywiście nie był on tak demokratycznie tworzony i omawiany, jak traktat konstytucyjny. Oczywiście nie jest to idealny dokument – dokumenty idealne nie istnieją. Oczywiście jest on zbyt skomplikowany, ale który z traktatów europejskich nie jest? Ci, którzy mówią, że go nie rozumieją, w rzeczywistości wyrażają brak zaufania do swoich przywódców. Jednakże jest to dokument, który rozwija demokrację w Europie. Uczyniłby on Europę bardziej otwartą, wydajną i wrażliwą pod względem społecznym. Jeden prosty przykład: gdyby ten Traktat obowiązywał, gdyby obowiązywała karta praw podstawowych, Trybunał Sprawiedliwości nie podjąłby decyzji w sprawach Viking i Laval, które są tak szkodliwe dla pracowników. A więc potrzebujemy więcej Europy, nie mniej. Więcej demokracji. Więcej polityki. Naszym obowiązkiem jako socjalistów jest teraz pójście do ludzi i wyjaśnienie, jakiego rodzaju nowej i innej Europy pragniemy.
Alexandra Dobolyi (PSE), na piśmie. – (HU) Jestem jedną z tych osób, które uważają, że po irlandzkim „nie” w Europie już nic nie będzie tak, jak dawniej. Tym, czego na pewno nie możemy uczynić, jest zignorowanie rezultatu irlandzkiego referendum. Jednakże jestem także jedną z tych osób, które twierdzą, że musimy kontynuować proces ratyfikacji; każde państwo członkowskie ma takie samo prawo, by wyrazić swoją opinię na temat wspólnej przyszłości Europy.
Musimy rozwiązać tę skomplikowaną układankę, z jednej strony słuchając głosu obywateli Irlandii, a z drugiej strony uwzględniając stanowisko wszystkich pozostałych państw członkowskich, które pragną iść naprzód wspólną europejską drogą.
Jest to trudna sprawa i musimy wykorzystać każdą okazję do przeprowadzenia oceny. W tym celu potrzebujemy wszystkich 27 państw członkowskich. Uważam, że 27 państw członkowskich musi znaleźć wspólne rozwiązanie i podjąć wspólną decyzję dotyczącą kolejnego kroku.
Komisarz Barroso powiedział: „27 państw członkowskich podpisało Traktat; musimy zrobić wszystko, aby 27 państw członkowskich zrobiło krok naprzód”. Musimy znaleźć rozwiązanie – sposób przełamania impasu.
Titus Corlăţean (PSE), na piśmie. – (RO) Proces europejski musi być kontynuowany.
Głos obywateli Irlandii dotyczący odrzucenia traktatu lizbońskiego musi zostać uszanowany.
Jednocześnie nadając większą wydajność strukturze europejskiej oraz kontynuując proces rozszerzania Unii, musimy uwzględnić szersze interesy wszystkich obywateli Unii Europejskiej.
Obywatele irlandzcy nie mają w UE jedynie praw, ale mają również obowiązki. Muszą oni być świadomi konsekwencji, jakie ma odrzucenie przez nich traktatu lizbońskiego.
Obywatele irlandzcy będą musieli w ramach nowego referendum zdecydować, czy występują z Unii Europejskiej, czy pozostają w UE opartej na traktacie lizbońskim.
Zatrzymanie procesu europejskiego, spowodowane powoływaniem się na „nienaruszlną suwerenność” Irlandczyków, w rzeczywistości oznacza zatrzymanie naturalnych dążeń obywateli Chorwacji, Mołdawii itd. do zbliżenia się do UE.
Tak samo jako Irlandia i irlandzcy przedstawiciele polityczni mają prawo do walki o aspiracje swoich obywateli, Rumunia ma prawo walczyć o przystąpienie Mołdawii do Unii Europejskiej.
Ilda Figueiredo (GUE/NGL), na piśmie. – (PT) W rezultacie zwycięskiego „NIE” w irlandzkim referendum w sprawie traktatu lizbońskiego, przywódcy Unii Europejskiej powinni uznać to, co było oczywiste: traktat lizboński przegrał. Wiedzą oni, że aby Traktat ten nie wszedł w życie, wystarczy, by nie ratyfikowało go chociażby jedno państw członkowskie. Takie są zasady. Należy także zauważyć, że to odrzucenie następuje po dwóch innych identycznych rezultatach we Francji i w Holandii w sprawie tzw. europejskiej konstytucji, która poprzedzała traktat lizboński.
Jednakże jedyną uwagą poczynioną przez przewodniczącego Komisji Europejskiej było to, że rozwiązanie problemu powstałego w wyniku irlandzkiego referendum będzie wymagało czasu i prób. Próbuje on zrzucić winę na Irlandczyków i nie zauważa, że problem ten jest wynikiem głębokiego kryzysu prawodawstwa neoliberalnych, militarystycznych i federalistycznych polityk, jakie się stosuje.
Dlatego też w tym tygodniu Rada Europejska musi znaleźć odpowiedź na podstawowe pytanie: czy przerwać proces ratyfikowania traktatu lizbońskiego z powodu jego braku szans na sukces, czy rozpocząć debatę na temat prawdziwych przyczyn niezadowolenia ludności i wprowadzić konieczne polityczne zmiany, aby zakończyć obecny kryzys, innymi słowy, aby promować większą sprawiedliwość społeczną i większe bezpieczeństwo zatrudnienia z prawami, zwalczać spekulatywne zyski i ceny oraz nadawać priorytet walce z wykluczeniem społecznym.
Petru Filip (PPE-DE), na piśmie. – (RO) Ostatnie głosowanie Irlandczyków było rozmaicie interpretowane we Wspólnocie Europejskiej, a wystąpienia w Parlamencie potwierdzają trudności, jakie to głosowanie może spowodować.
Chciałbym pokrótce odnieść się do problemów, jakie głosowanie irlandzkich obywateli może wywołać wśród opinii publicznej w krajach, które ostatnio przystąpiły do UE, zwłaszcza w krajach wschodnioeuropejskiej. Obywatele tych krajów będą mieli poważne trudności w zrozumieniu wiążącego charakteru przyjęcia tych europejskich standardów, obejmujących gospodarcze wyrzeczenia, do krajowych ram prawnych, a także serii strategii publicznych, które obywatele uważają za zbyt restrykcyjne w odniesieniu od poziomu gospodarczego, na jakim te kraje są teraz.
Chciałbym w tym miejscu podkreślić, że jakakolwiek próba wprowadzenia wyjątkowego traktowania w ramach wspólnotowych zostanie z pewnością odzwierciedlona w głosie politycznym w 2009 r., który może dostarczyć powodów radykalizacji elektoratu, który w sposób bardzo entuzjastyczny głosował za przystąpieniem tych krajów do UE.
Gyula Hegyi (PSE), na piśmie. – (HU) Istnieje wiele sposobów interpretowania irlandzkiego referendum. Jest to zwycięstwo popularnej suwerenności: nie możemy zaprzeczać temu oczywistemu faktowi. Jednak jednocześnie większość wyborców nie wiedziało w jakiej sprawie głosuje, na co wskazywał fakt, że zwolennicy kampanii na rzecz odrzucenia Traktatu odwoływali się do zaszłości historycznych, które w rzeczywistości zostały rozwiązane dzięki członkostwu w Unii Europejskiej. Za niesprawiedliwy można uważać fakt, że 53% głosujących w relatywnie małym kraju może przeszkodzić dwudziestu sześciu innym narodom w pogłębieniu ich współpracy i spełnieniu europejskiego snu. Jednakże jedno jest pewne, a mianowicie to, że w przyszłości musimy omówić kwestię integracji z obywatelami Unii Europejskiej w bardziej inteligentny, przekonujący i łatwo zrozumiały sposób. Z tego powodu Komisja Kultury i Edukacji Parlamentu Europejskiego rozpoczęła sporządzanie sprawozdania o roboczym tytule „Aktywny dialog z obywatelami”. Zostałem poproszony o przygotowanie tego sprawozdania. Zwracam się do moich kolegów i koleżanek posłów o wsparcie naszej pracy poprzez przedstawienie swoich opinii; zbierzmy nasze myśli, abyśmy nie tylko zrozumieli i pokochali kwestię integracji i współpracy, ale abyśmy także obywatelom Europy pozwolili ją zrozumieć i pokochać.
Mieczysław Edmund Janowski (UEN), na piśmie. – Dziś debatujemy o przyszłości Unii Europejskiej. Czynimy to pod wpływem emocji wywołanych wynikiem referendum w Irlandii. Chciałbym prosić wszystkich, zarówno posłów do Parlamentu Europejskiego, jak i przedstawicieli Komisji oraz Rady o rezygnację z pouczania Irlandczyków i grożenia im takimi czy innymi represjami, z wykluczeniem ze Wspólnoty włącznie. Fakty są bowiem takie, że Unia istnieje i głos narodu irlandzkiego nie jest głosem sprzeciwu wobec Unii. W moim przekonaniu jest to sprzeciw wobec dokumentu, który nosi nazwę Traktat Reformujący z Lizbony. Irlandczycy odrzucili tę właśnie wersję reformy, która została im zaproponowana.
Jest dalece prawdopodobne, że gdyby mieszkańców innych krajów zapytano o to samo w drodze referendum, to ich odpowiedź byłaby identyczna. Traktat ten jest bowiem nieczytelny nawet dla wykształconego obywatela Unii Europejskiej. Warto się też zastanowić, czy nie jest to pozytywny, ożywczy sygnał zmuszający tzw. elity do niwelowania wytworzonej obecnie wielkiej przepaści między obywatelami państw członkowskich a kierownictwem ugrupowań politycznych, tak w skali kraju, jak i unijnej.
Z faktycznego przepisu prawa międzynarodowego wynika, że jeśli choć jeden z krajów będących stroną tej umowy nie akceptuje umowy międzynarodowej, to taka forma umowy nie jest obowiązująca. Jest to oczywiste i niezależne od tego co myślimy o całym dokumencie. Irlandczycy dokonali wolnego wyboru. Uszanujmy tę wolę Irlandczyków, szukajmy pozytywnych rozwiązań dla przyszłości Europy. Wszak „VOX POPULI VOX DEI”.
Anneli Jäätteenmäki (ALDE), na piśmie. – (FI) Kryzys! Kryzys! Ponownie słychać krzyki, że UE ogarnął kryzys, ponieważ 12 czerwca Irlandczycy odrzucili traktat lizboński w referendum. Traktat ten wejdzie w życie tylko wtedy, gdy zostanie ratyfikowany przez wszystkie państwa członkowskie. Przywódcy UE wzywają do przyjęcia nowych rezolucji, ale mało kto cokolwiek proponuje.
Istnieją co najmniej dwa problemy. Traktat lizboński jest tak niejasny, że prawie nie da się go zrozumieć. Czy byliby państwo gotowi go podpisać? Co więcej, elita UE najwyraźniej pragnie zbyt szybko iść naprzód.
Teraz czas na działanie ze strony małych państw członkowskich. Powinny one nalegać, aby każde państwo członkowskie miało swojego komisarza. Pierwotnie był to pomysł Finlandii i wielu innych państw.
Jeżeli traktat lizboński wszedłby w życie, prowadziłoby to do sytuacji, w której państwa członkowskie po raz trzeci z rzędu począwszy od 2014 r. nie miałyby komisarza. Brzmienie Traktatu jest tak mało precyzyjne, że faktycznie małe państwa członkowskie nie miałyby własnego komisarza dłużej, niż duże państwa. Niektórzy twierdzą, że Irlandia odrzuciła Traktat częściowo z powodu kwestii komisarza.
Komisarz Finlandii ma szczególne znaczenie dla małych państw członkowskich, nawet jeżeli obowiązkiem komisarzy jest wspieranie interesu UE jako całości. W Finlandii każdy region cieszy się, gdy ma „swojego” ministra w rządzie.
Przywódcy UE muszą teraz uważnie zastanowić się nad tym, co jest przyczyną rosnącego braku zaufania do UE ze strony opinii publicznej. Czy Unia postępowała w interesie wszystkich swoich obywateli w najlepszy możliwy sposób? Czy zwiększyła ona współpracę w różnych obszarach i rozszerzyła się zbyt szybko?
Filip Kaczmarek (PPE-DE), na piśmie. – Decyzja Irlandczyków postawiła Europę w trudnej sytuacji. Jest ona także dowodem, że demokracja stanowi żywy fundament Europy. Losy traktatu lizbońskiego nie są przesądzone. Mieliśmy już podobne sytuacje w przeszłości. W 1993 roku Dania po negatywnym głosowaniu w sprawie ratyfikacji traktatu powołującego UE, podjęła decyzję o ponownym referendum. Podobnie Irlandczycy, po porażce głosowania w sprawie traktatu nicejskiego w 2001 r., zdecydowali się na drugie referendum. Nie mam wątpliwości, że i tym razem głos Irlandczyków należy uszanować, jako ich suwerenną decyzję. Unia opiera się na poszanowaniu praw wszystkich państw członkowskich do wyrażenia swojej woli. Trzeba wyraźnie powiedzieć, iż odrzucenie traktatu nie oznacza, że Irlandczycy są przeciwnikami Unii.
Zbliżający się szczyt Rady Europejskiej to okazja do refleksji nad przyczynami i skutkami obecnej sytuacji. Refleksja ta nie może się ograniczyć do pouczania czy krytykowania Irlandii. Rada, Parlament i Komisja powinny zastanowić się, co można zrobić, aby Europejczycy lepiej rozumieli traktat i zamierzenia elit. Nie popieram ponownego otwierania negocjacji o reformie traktatowej. Europa nie powinna też stać się Europą wielu prędkości. Europa musi udowodnić własnym mieszkańcom, że jest projektem wspólnym i solidarnym. Wierzę, że Rada znajdzie rozwiązanie, które będzie akceptowalne dla krajów, które już ratyfikowały traktat, Irlandii i tych członków, którzy zastanawiają się co robić.
Bogusław Liberadzki (PSE), na piśmie. – Wynik referendum w Irlandii zachwiał procesem ratyfikacji Traktatu Reformacyjnego. Referendum udowodniło jak wielką troską należy otaczać nasz wielki europejski projeki Europy pokojowej, solidarnej, stawiającej w centrum uwagi dobro obywateli i siłę kontynetu w globalnej grze ekonomicznej i politycznej. Mamy dowód na to, jak wielką cenę płacimy za zaniedbania w prowadzeniu dialogu ze społeczeństwami, wyjaśniając znaczenie integracji.
Proces ratyfikacji powinien być kontynuowany i Irlandia - wierzę - będzie intensywnie poszukiwać rozwiązania sytuacji. Zgadzam się ze stanowiskiem przewodniczącego Grupy PSE Martina Schulza, że sposób funkcjonowania Komisji Europejskiej oraz Rady Europejskiej jest jedną z przyczyn stanu rzeczy. Więcej kompetencji dla Parlamentu Europejskiego jako demokratycznej instytucji może być bardzo ważne dla usprawnienia Unii, bez wielkich deklaracji i programów, które nie trafiają do umysłów i serc obywateli.
Marianne Mikko (PSE), na piśmie. – (ET) Panie i panowie! Dublińskie „nie” dla traktatu lizbońskiego było niespodzianką, ponieważ to dzięki wsparciu UE Irlandia zbudowała konkurencyjną gospodarkę, ustabilizowała rynek pracy i stworzyła państwo socjalne. Możliwe było, aby irlandzcy wyborcy głosowali za silniejszą, bardziej konkurencyjną Unią Europejską, która działałaby na korzyść państw członkowskich w większym stopniu niż wcześniej.
Osobiście uważam, że poddanie traktatu lizbońskiego pod referendum wydawało się krokiem demokratycznym, ale tylko tak się wydawało. Problemy wewnętrzne, w odniesieniu do których UE nie interweniowała, nieuchronnie doprowadziły do napięć, które potrzebowały ujścia. Dlatego też łatwo jest stworzyć pozorną możliwość wyrażenia braku satysfakcji bez uciekania się do podejmowania działań. Również badania opinii publicznej przeprowadzane przed referendum wskazywały na udawaną demokrację i napięcia, z których wyniknęło, że ludzie, którzy głosowali na „nie”, w rzeczywistości nie znali treści lub nie wiedzieli zbyt dużo o znaczeniu traktatu lizbońskiego.
Do irlandzkich polityków należy odpowiedź na pytanie „dlaczego”? Irlandia konsekwentnie stawała się jednym z najlepszych użytkowników subsydiów UE. Irlandczycy są znani ze swojego proeuropejskiego nastawienia. Na ironię, teraz z powodu Irlandii będziemy musieli zatrzymać tworzenie lepszej wspólnej przyszłości.
Estonia ratyfikowała traktat lizboński dzień przed irlandzkim referendum. Oznacza to, że w odróżnieniu od Dublina, Tallin pomógł budować wspólną przyszłość. Jestem zagorzałą zwolenniczką procesu ratyfikacji i wierzę, że Irlandia podejmie kolejną próbę zabezpieczenia 500 milionów obywatelu Europy i że oni też będą nosić miano Europejczyków z godnością. Dług wdzięczności Dublina wobec Europy jest oczywisty.
Toomas Savi (ALDE), na piśmie. – Panie przewodniczący! Pomimo iż rezultat irlandzkiego referendum był dla Unii Europejskiej wielkim rozczarowaniem, nie jest to odpowiedni czas do tego, by panikować i szukać kozła ofiarnego. Posiedzenie Rady Europejskiej jest planowane na 19 i 20 czerwca w Brukseli. Najpierw powinniśmy wysłuchać wyjaśnień ze strony szefa rządu Irlandii, pana Briana Cowena, oraz wysłuchać jego propozycji dotyczących tego, jak postąpić z Irlandią.
Moim zdaniem pozostałe osiem państw członkowskich musi kontynuować proces ratyfikacji zgodnie z harmonogramem, bez względu na irlandzkie „nie”.
Traktat lizboński jest niezbędny dla pomyślnej kontynuacji europejskiego projektu. Nie do pomyślenia byłoby, aby rozpoczynać nowe negocjacje, ponieważ Unia Europejska zajmowała się negocjacjami w sprawie własnej przyszłości przez ostatnie dziewięć lat. Traktat lizboński tworzy bardziej zrozumiałą, demokratyczną i wydają Unię Europejską i nie możemy teraz tego tak po prostu zostawić.
Esko Seppänen (GUE/NGL), na piśmie. – (FI) Demokracja dosłownie oznacza władzę ludu. Nie może być demokracji bez ludu, a dla ludu nie jest dobrze, gdy nie ma demokracji. Obywatele Irlandii mieli możliwość głosowania nad nową konstytucją - traktatem lizbońskim. To była demokracja, a Irlandczycy zagłosowali przeciw w imieniu wszystkich innych narodów. Przeciw było 53,4% głosujących, a za: 46,6%. Wyborcy w Irlandii nie chcieli, by UE szła w stronę federacji, by poddała się militaryzacji lub by władza w jeszcze większym stopniu należała do dużych krajów.
Idea federacji jest wpierana przez osoby, które nie są dobrymi demokratami i które są nieudacznikami. Zaczęli oni ożywiać ciało siłą. Twierdzą oni, że małe kraje nie będą potrzebne, jeżeli nie będą one posłuszne prawdziwej władzy dużych krajów. W ten sposób rozpowszechniają błędny obraz demokracji UE.
Irlandczycy są potępiani za to, że skorzystali ze swojego prawa, ale nikt nie śmieje się z Węgrów, chociaż tamtejszy parlament głosował za Traktatem jeszcze zanim ten niezrozumiały dokument został im przekazany. Decyzja Irlandczyków jest demokratyczna, a decyzja węgierskiego parlamentu nie.
Chęć posiadania unijnej konstytucji nie wywodzi się z potrzeb narodu, ale z woli pokazania władzy przez elitę. Bez referendów byłby to zamach stanu – zarówno w małych, jak i w dużych krajach.
Adrian Severin (PSE), na piśmie. – Niewpuszczając takich krajów jak Chorwacja, Turcja, Ukraina i Mołdowa, które walczą o członkostwo, usiłujemy niewypuścić krajów, które nie są pewne tego, czy warto być członkiem silnej unii. Lepsze traktowanie eurosceptyków niż euroentuzjastów jest niesprawiedliwe, bezproduktywne i nie ma zrównoważonego charakteru.
Takie samo poszanowanie wszystkich narodów oznacza konfrontowanie każdego z nich z jego własną odpowiedzialnością. Próby oszukania i skuszenia kogoś przy pomocy iluzorycznych protokołów i zezwoleń w celu zmiany decyzji bez zmiany przekonań, stanowiłyby obrazę i byłyby wyrazem braku demokratycznego szacunku.
Irlandczycy powinni mieć tyle czasu, ile potrzeba, aby zastanowić się nad swoją przyszłością w Europie. Możliwe, że najlepszą ramą dla takiej demokratycznej refleksji byłyby wcześniejsze wybory. Tak czy inaczej, Irlandczycy muszą wykorzystać swój czas, a nie czas innych. Dlatego też należy rozważyć przyjęcie tymczasowego statusu Irlandii w UE, pozwalając na kontynuowanie europejskiego procesu integracji przez mniejszą liczbę państw.
Ostatecznie w ramach kolejnego referendum Irlandczycy powinni odpowiedzieć na pytanie dotyczące tego, czy chcą pozostać w Unii Europejskiej opierającej się na traktacie lizbońskim, czy chcą odgrywać rolę Chevaliera w burzach światowego porządku.
Czesław Adam Siekierski (PPE-DE), na piśmie. – Odrzucenie traktatu lizbońskiego przez irlandzkie społeczeństwo przekreśla szansę na szybkie przeprowadzenie reformy instytucjonalnej Unii Europejskiej. To już druga zmarnowana okazja. Wcześniej o fiasku reformy zdecydował negatywny wynik referendum we Francji i Holandii.
W moim przekonaniu winą z całą pewnością nie należy obarczać Irlandczyków. To, że powiedzieli „nie” dla traktatu nie oznacza ich negatywnego stosunku dla całej Unii Europejskiej. Traktat w Irlandii został odrzucony z powodu niewłaściwego podejścia instytucji europejskich, a także rządów państw członkowskich do kwestii ratyfikacji Traktatu i udziału obywateli w tym procesie. Obawiam się, że gdyby referendum było przeprowadzane we wszystkich krajach członkowskich, nie tylko Irlandia powiedziałaby „nie”.
Taki stosunek obywateli do traktatu nie wynika z ich złej woli, ale z niedoinformowania.
Kroki, jakie podejmie teraz Unia w sprawie dalszych losów traktatu lizbońskiego muszą być podobne do tych rozwiązań, które zostały zastosowane po odrzuceniu traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy przez Holandię i Francję.
Na szczęście pod rządami traktatu nicejskiego i pozostałych obowiązujących traktatów Unia Europejska jest w stanie sprawnie funkcjonować, a to daje nam czas na spokojne naprawienie popełnionych błędów.
Marek Siwiec (PSE), na piśmie. – Wobec decyzji Irlandczyków, wyrażonej w ostatnim referendum, sfinalizowanie ratyfikacji traktatu lizbońskiego przez Polskę staje się jeszcze ważniejsze. Jeśli prezydent państwa, wykorzystując argument ostatniego podpisu, nie doprowadzi procesu ratyfikacji do końca, to postawi nasz kraj po stronie przeciwników traktatu i w opozycji do olbrzymiej większości krajów, która ten traktat zaakceptowała.
To nie będzie opłacalne. Graliśmy już mechanizmem gróźb, a wedłóg niektórych nawet szantażu, ale zgodziliśmy się na kompromis. Jeżeli powiedzieliśmy „A”, trzeba powiedzieć „B”, i to zwłaszcza w obliczu irlandzkiego referendum. Polska ma bowiem szansę współuczestniczyć w ważnej rozgrywce na rzecz silnej Europy. Szybka ratyfikacja traktatu nie będzie aktem rutynowym, ale doniosłym gestem politycznym.
Jest dla mnie oczywiste, że prędzej czy później, z Irlandią lub bez niej, to, co jest istotą traktatu, zostanie wcielone w życie. Rzecz w tym, aby być po właściwej stronie, we właściwym momencie.
Theodor Dumitru Stolojan (PPE-DE), na piśmie. – (RO) Parlament Europejski i inne europejskie instytucje muszą respektować głos wyrażony przez Irlandczyków podczas referendum. Mówię to jasno: Irlandczycy nie głosowali przeciw Unii Europejskiej, ale przeciw traktatowi lizbońskiemu. Otrzymujemy wyraźny sygnały, że treść i podstawy tego Traktatu nie zostały zrozumiane, a obawy Irlandczyków dotyczące systemu opodatkowania i zachowania neutralności zostały zwiększone przez niektóre partie polityczne.
Parlament Europejski nie wysłał jasnego sygnału wsparcia dla procesu ratyfikacji w pozostałych państwach członkowskich. Jednocześnie obywatelom irlandzkim i rządowi irlandzkiemu musimy przedstawić realne rozwiązania umożliwiające przezwyciężenie tego kryzysu. Na koniec, traktat lizboński stanowi konieczny krok w przód dla systemu instytucji europejskich, aby działały bardziej wydajnie w coraz bardziej trudnych warunkach globalnych, na które każde państwo członkowskie musi zareagować. Chodzi o: konkurencyjność gospodarczą, zmiany klimatu, wzrost cen zasobów naturalnych i wiele innych aspektów, które dotycząc nas wszystkich.
Daniel Strož (GUE/NGL), na piśmie. – (CS) Traktat lizboński stał się martwym dokumentem, zupełnie jak miało to miejsce w przypadku odrzucenia przez Francję i Holandię projektu konstytucji UE. Chociaż przewodniczący Parlamentu Europejskiego, pan Pöttering, oświadczył, że celem tego Traktatu było osiągnięcie większej demokracji, większej skuteczności politycznej oraz większej jasności i przejrzystości, a także że proces ratyfikacji musi być kontynuowany w tych państwach członkowskich, które jeszcze go nie ratyfikowały, słowa te nie mają znaczenia.
Jeżeli referenda miałyby się odbyć w innych państwach niż Irlandia, z pewnością irlandzkie „nie” nie byłoby jedynym. Zauważmy oszustwo, jakiego dopuściła się „europejska elita”, która przedstawiła do ratyfikacji po prostu zakurzony i zmieniony projekt konstytucji UE! Oprócz Irlandczyków „nie” ponownie powiedzieliby Francuzi i Holendrzy; przynajmniej badania opinii publicznej w tych krajach na to wskazują. Ci, którzy „sterują” polityką UE powinni zdać sobie wreszcie sprawę z tego, że większość obywateli odrzuca Unię jako militarystyczny i neoliberalny projekt, który jest w rzeczywistości antyspołeczny!
Rezultat irlandzkiego referendum nie jest dla Europy katastrofą, jak przekonują nas niektórzy. Jest to szansa, aby rozpocząć nowy proces dyskusyjny, w którym w znacznym stopniu wreszcie powinni uczestniczyć zwykli obywatele. W końcu Irlandczycy nie głosowali przeciw Unii Europejskiej. Głosowali przeciw treści traktatu lizbońskiego, który zniszczyłby standardy społeczne, jakie do tej pory osiągnięto, a także przekształciłby Unię w militarystyczny konglomerat. Ci, którzy odrzucają traktat lizboński, nie narażają tzw. idei europejskiej. Narażają ją ci, którzy teraz krzyczą „idźmy dalej” albo rozważają urzeczywistnienie Europy „dwóch prędkości”.
Margie Sudre (PPE-DE), na piśmie. – (FR) Od jutra Rada Europejska będzie zobowiązana do wyciągnięcia wniosków z rezultatu irlandzkiego referendum w sprawie traktatu lizbońskiego. Obowiązkiem Irlandii - poprzez jej premiera – jest przeanalizowanie tego głosowania oraz ponowne powtórzenie jej chęci obserwowania postępów integracji europejskiej.
Mam nadzieję, że UE27 zgodzi się kontynuować proces ratyfikacji w państwach członkowskich, które jeszcze nie podjęły decyzji, abyśmy w końcu poznali dokładne stanowisko każdego państwa w sprawie tego tekstu.
Prezydencja słoweńska i francuska muszą spróbować znaleźć z Irlandią dopuszczalne pod względem prawnym rozwiązanie, które zakończyłoby raz na zawsze trwające od 15 lat wysiłki zreformowania prac rozszerzonej Europy.
Obowiązki prezydencji francuskiej z pewnością się rozszerzą, biorąc pod uwagę fakt, że kontekst europejski został zakłócony a światowe rynki surowców, artykułów spożywczych i paliw zachowują się nerwowo.
Narody Europy czują niepewność. Rada Europejska musi pokazać im, że Europa stara się sprostać ich oczekiwaniom poprzez podejmowanie decyzji w sprawie najważniejszych kwestii. Pomimo iż to może nie od razu rozwiązać problem instytucjonalny, niemniej jednak jest to najlepszy sposób pokazania Irlandczykom, że zostali oni wysłuchani.
Csaba Sándor Tabajdi (PSE), na piśmie. – (HU) Traktat lizboński został odrzucony przez ten sam kraj, który do tej pory stanowił przykład pełnego wykorzystania szans integracji europejskiej. Odzwierciedla to także głęboki kryzys zaufania w polityce. Poważną przyczyną tej porażki jest także niewystarczająca komunikacja w odniesieniu do przedstawienia zalet traktatu lizbońskiego. Irlandia nie podjęła decyzji na temat Traktatu; rezultat referendum był spowodowany przez problemy polityki wewnętrznej. Referendum okazało się nieodpowiednim instrumentem dla podejmowania decyzji w tak złożonych kwestiach, jak ta. W traktacie lizbońskim nie chodzi tylko o instytucjonalną reformę Unii Europejskiej; Traktat ten i karta praw podstawowych tworzą z Europy prawdziwie polityczną wspólnotę i wspólnotę wartości. Pod względem ilościowym jest to nowy etap w rozwoju integracji europejskiej.
Irlandzkie referendum stanowi poważny problem, ale to do nas zależy, czy tym razem Unia Europejska znów popadnie w kryzys, czy zareaguje szybko i zdecydowanie. W obecnej sytuacji największym błędem byłoby ponowne negocjowanie umowy, której osiągniecie wymagało tyle wysiłku, i dlatego też powinniśmy zachować traktat lizboński w jego obecnej postaci. Prawie dwie trzecie państw członkowskich przyjęło ten Traktat, a jako pierwsze zrobiły to Węgry. Proces ratyfikacji musi być kontynuowany. Irlandia jak najszybciej musi zdecydować, czy chce wciąż być częścią pogłębiającej się integracji; jedno państwo nie może stać na drodze 26, które chcę iść naprzód.
Jestem przekonany, że na rozpoczynającym się jutro posiedzeniu Rady Europejskiej zostanie znalezione rozwiązanie dla tej sytuacji. Budowanie Europy musi być kontynuowane, a w tym celu potrzebujemy traktatu lizbońskiego.
Silvia-Adriana Ţicău (PSE), na piśmie. – (RO) Unia Europejska potrzebuje nowych ram instytucjonalnych po traktacie nicejskim, a traktat lizboński – chociaż nie tak ambitny, jak konstytucja europejska – jest odpowiednim tekstem.
18 państw członkowskich ratyfikowało traktat lizboński w swoich parlamentach krajowych. Irlandia zdecydowała przeprowadzić ratyfikację na podstawie referendum, a Irlandczycy odrzucili ten Traktat. W 2001 r. Irlandia głosowała także przeciwko traktatowi nicejskiemu, a rok później go ratyfikowała.
Głosowanie Irlandczyków pokazuje, że ludność tego kraju uważa wspólnotową strukturę instytucjonalną za skomplikowaną. Naszym obowiązkiem jest wyjaśnienie obywatelom Europy konieczności przyjęcia i stosowania przepisów tego Traktatu. Traktat ten odnosi się do kwestii zmian klimatu, definiuje europejską gospodarkę jako społeczną gospodarkę rynkową, podkreśla konieczność przyjęcia wspólnej polityki energetycznej, a przede wszystkim nadaje wartość prawną europejskiej karcie praw podstawowych. Traktat reformujący zwiększa poziom demokracji poprzez rozszerzenie kompetencji Parlamentu Europejskiego i umożliwia połowie parlamentów krajowych odrzucenie projektu legislacyjnego, jeżeli zostanie on uznany za naruszający zasadę pomocniczości.
Wybór Irlandczyków pokazuje nam, że konieczna jest odpowiedzialność i większy dialog, że musimy bardziej i lepiej wyjaśnić obywatelom Europy przepisy tego nowego Traktatu, a także powody konieczności jego przyjęcia.
Witold Tomczak (IND/DEM), na piśmie. – Dzisiaj narody Europy pragnące wolności i suwerenności dziękują narodowi irlandzkiemu. Z małej Irlandii wypłynął głos wolności i nadziei! Ten głos powinien przebudzić wrogów demokracji, którzy lekceważą wolę narodów i łamią wcześniej przyjęte reguły gry!
Pytacie, co robić dalej? Zamiast marzyć o utopii eurosuperpaństwa, czas rozpocząć debatę na temat praw narodów. Najpierw ustalmy Kartę Praw Narodów, aby na jej podstawie określić zasady europejskiej integracji.
Szanowni Państwo! Architekci Unii Europejskiej! Wystrzegajcie się manipulacji! Pozwólcie ludziom decydować o swojej przyszłości dając im prawdę! Pozwólcie narodom żyć w swoich suwerennych państwach, które same zdecydują jak i z kim współpracować, jak i z kim się integrować!
Georgios Toussas (GUE/NGL), na piśmie. – (EL) Głośne „nie” ze strony Irlandczyków spowodowało, że traktat lizboński stał się niewykonalny.
Stanowi to ogromną porażkę dla Rady, Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, a także dla centroprawicowych i centrolewicowych rządów w państwach członkowskich UE (partie Nowa Demokracja i PASOK w Grecji). Krzyżuje to plany przedstawicielom kapitalizmu, którzy odgrywali główną rolę w odrzuceniu głosów narodów Holandii i Francji przeciwko konstytucji UE oraz w powstrzymywaniu rosnącego ruchu w UE, który skłaniał do podważenia i odrzucenia traktatu lizbońskiego.
Te same siły polityczne stanowią poważne przymierze w Radzie, Komisji Europejskiej w Parlamencie Europejskim: Grupa Europejskiej Partii Ludowej (Chrześcijańscy Demokraci) i Europejskich Demokratów, Grupa Socjalistyczna w Parlamencie Europejskim, Grupa Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy, Grupa Zielonych/Wolne Przymierze Europejskie oraz inni zwolennicy europejskiego „monolitu“ wraz z udziałem posłów z partii Nowa Demokracja i PASOK. Na posiedzeniu plenarnym Parlamentu w dniu 20 lutego 2008 r. wszyscy oni głosowali przeciw wnioskowi w sprawie uznania woli Irlandczyków i przeciw zorganizowaniu referendów w sprawie traktatu lizbońskiego w państwach członkowskich.
Niezręczna polityka Rady i Komisji Europejskiej w odniesieniu do kontynuowania procesu ratyfikacji traktatu lizbońskiego jest autokratycznym wyrazem pogardy dla woli Irlandczyków i ogólnie dla woli ludu.
PRZEWODNICZY: Gérard Onesta Wiceprzewodniczący
3. Głosowanie
Przewodniczący. - Kolejnym punktem porządku obrad jest głosowanie.
(W celu uzyskania wyników i innych szczegółów głosowania: patrz protokół)
3.1. Zatwierdzenie nowego przydziału kompetencji wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Jacques`a Barrot (głosowanie)
3.2. Zatwierdzenie nominacji Antonio Tajani na czonka Komisji Europejskiej (głosowanie)
3.3. Osoby zaginione na Cyprze - działania następcze w związku z rezolucją Parlamentu Europejskiego z dnia 15 marca 2007 r. (A6-0139/2008, Ewa Klamt) (głosowanie)
3.4. Wspólne normy i procedury odsyłania nielegalnych imigrantów pochodzących z państw trzecich (A6-0339/2007, Manfred Weber) (głosowanie)
- Po głosowaniu nad poprawką 74:
Konrad Szymański (UEN). - Chciałbym Pana poinformować, że koledzy z lewej strony sali trzymają banery. Dzisiaj rano poinformowano nas, że trzymanie banerów po prawej stronie sali jest niezgodne z procedurą.
Przewodniczący. - Zasadniczo to, co bezpośrednio nie zakłóca naszej pracy nie musi być zakazywane, ale jeżeli zdaniem Izby te transparenty przeszkadzają w pracy… Uważam zatem, że większości one nie przeszkadzają. Dlatego też kontynuujmy.
4. Powitanie
Przewodniczący. - Jako przewodniczący chciałbym powitać 10 członków Zgromadzenia Legislacyjnego Południowego Sudanu, którym przewodniczy pan Wani Igga, którzy przybyli do Parlamentu Europejskiego ze Strasburga.
(Oklaski)
Zgromadzenie Legislacyjne Południowego Sudanu, w którym zasiadają nasi goście, zostało utworzone w rezultacie ogólnego porozumienia pokojowego podpisanego w 2005 r. po długiej i brutalnej wojnie domowej. Zgromadzenie to odgrywa główną rolę w monitorowaniu wdrażania ustawodawstwa, a także egzekwowania ogólnego porozumienia pokojowego. W imieniu Parlamentu Europejskiego chciałbym powiedzieć, że wspieramy państwa Zgromadzenie, które musi radzić sobie z wyzwaniami, jakie obecnie stoją przed Sudanem, zwłaszcza w perspektywie planowanych na przyszły rok wyborów. Mamy nadzieję, że państwa wizyta pomoże państwu w pokojowym rozwiązaniu konfliktu sudańskiego oraz że będzie stanowić bodziec dla dialogu politycznego pomiędzy Parlamentem Europejskim i Zgromadzeniem w sprawie procesu odbudowy w następstwie konfliktu, jaki miał miejsce w państwa kraju. Niniejszym witam państwa w Parlamencie Europejskim.
5. Uroczyste posiedzenie - 2008, Rok Europejski Dialogu Międzykulturowego
Przewodnicząca. - Panie i panowie! W imieniu przewodniczącego Parlamentu Europejskiego mam ogromny zaszczyt i przyjemność powitać podczas Europejskiego Roku Dialogu Międzykulturowego w Parlamencie Europejskim specjalną sprawozdawczynię NZ ds. wolności religii lub przekonań, dr Asmę Jahangir.
Nasz Parlament przykłada szczególne znaczenie do Roku Dialogu Międzykulturowego. Poprzez szereg wydarzeń i inicjatyw nasz Parlament stanowi forum dla wymiany opinii pomiędzy obywatelami pochodzącymi z innych kultur i społeczności, a także pomiędzy obywatelami różnego wyznania i o różnych przekonaniach.
W ciągu tego roku poprosiliśmy polityków i przywódców religijnych z całego świata, aby wygłosili w naszym Parlamencie przemówienie. Mamy nadzieję, że nasz Parlament również będzie stanowił forum dla komunikacji, rozprzestrzeniania wspólnego przesłania oraz wspierania prawdziwie wolnego dialogu i lepszego wzajemnego zrozumienia.
Szczególnie miło mi powitać panią dr Jahangir, która wygłosi na posiedzeniu przemówienie dotyczące kwestii o podstawowym znaczeniu dla pokoju na świcie i globalnego rozwoju.
W ramach naszej wspólnej misji wspierania demokracji i praw człowieka blisko obserwowaliśmy wydarzenia w pani kraju, Pakistanie, a w czasie, gdy była pani uwięziona, Parlament Europejski przyjął rezolucję wzywającą do pani natychmiastowego uwolnienia. Przede wszystkim z tego powodu jest nam szczególnie miło, że jest pani dziś tu z nami.
Jest też inny powód, dla którego pani wizyta ma dla mnie szczególne znaczenie. W tym roku obchodzimy 60. rocznicę Powszechnej deklaracji praw człowieka, która została przyjęta przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych dnia 10 grudnia 1948 r. Deklaracja ta zwiastowała nową epokę na świecie, który właśnie przetrwał najgorszą wojnę w historii – wojnę, która rozpoczęła się w Europie. Deklaracja ta ustanowiła pierwsze formalne międzynarodowe zobowiązanie odnoszące się do godności i równości wszystkich ludzi, bez względu na kolor skóry, przekonania czy pochodzenie. Art. 18 deklaracji stanowi, że każdy człowiek ma prawo wolności myśli, sumienia i wyznania; prawo to obejmuje swobodę zmiany wyznania lub wiary oraz swobodę głoszenia swego wyznania lub wiary bądź indywidualnie, bądź wespół z innymi ludźmi, publicznie i prywatnie, poprzez nauczanie, praktykowanie, uprawianie kultu i przestrzeganie obyczajów.
Pani zadaniem jako specjalnej sprawozdawczyni UN jest określenie istniejących barier lub możliwych przyszłych barier w egzekwowaniu tego prawa, a także zaproponowanie metod i środków w celu przeciwdziałania tym barierom i ich przezwyciężenia.
W pani sprawozdaniach podkreśla pani znaczenie ciągłego i wzmocnionego dialogu ze społecznościami, które wyznają inne wiary prezentują inne przekonania. Dialog ten musi być prowadzony na wszystkich szczeblach, przez wszystkie grupy społeczne. Podkreśla pani w szczególności potrzebę powszechnego uczestnictwa kobiet we wspieraniu większej tolerancji, poszanowania i wzajemnego zrozumienia.
Parlament Europejski w wielu swoich rezolucjach podkreślił fakt, że kobiety odgrywają główną rolę we wspieraniu dialogu i pokoju, co zostało także zaznaczone na konferencji, którą zorganizowaliśmy z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet. Pani uczestniczyła w wielu konferencjach w sprawie wspierania dialogu, na przykład w kontekście Sojuszu Cywilizacji, a także podejmowała wiele inicjatyw w celu nadania kobietom większego znaczenia.
Podkreślała pani też rolę edukacji jako najważniejszego czynnika zapobiegającego konfliktom. Edukacja może uczyć szacunku oraz akceptacji pluralizmu i różnorodności w kontekście religii i przekonań. Przyczynia się to tym samym do rozprzestrzeniania i wzmacniania praw człowieka we wszystkich społeczeństwach.
To, co pani popiera, jest zgodne z mottem Europejskiego Roku Dialogu Międzykulturowego: „Zjednoczeni w różnorodności”. Uzupełnia to główną rolę przypisaną działaniom na rzecz wspierania wiedzy, poszanowania i tolerancji dla innych przekonań.
Dzisiejsze posiedzenie jest świetną okazją. Dla tych, którzy będą chcieli kontynuować z panią dyskusję jutro rano odbędzie się specjalne posiedzenie, zorganizowane przez Podkomisję Praw Człowieka.
Pani dr Jahangir! Mam ogromny zaszczyt poprosić panią o wystąpienie przed Parlamentem Europejskim.
(Oklaski)
Asma Jahangir, specjalna sprawozdawczyni NZ ds. wolności religii lub przekonań. − Pani przewodnicząca, szanowni posłowie do Parlamentu Europejskiego, panie i panowie, drodzy przyjaciele! Obecność tu dziś to ogromy zaszczyt i przyjemność. Chciałabym bardzo serdecznie podziękować panu przewodniczącemu, Hansowi-Gertowi Pötteringowi, za zaproszenie mnie i umożliwienie wystąpienia przed Parlamentem Europejskim. Pragnę także podziękować państwu za wsparcie, jakiego mi państwo udzieliliście, zarówno jako specjalnej sprawozdawczyni NZ, jak i osobiście, gdy w zeszłym roku przebywałam w więzieniu.
Państwa decyzja dotycząca ogłoszenia roku 2008 Europejskim Rokiem Dialogu Międzykulturowego i rozpoczęcia wielu powiązanych inicjatyw miała rzeczywiście miejsce w odpowiednim czasie i ma ogromne znaczenie. Historia Europy była kształtowana przez wiele pozytywnych przykładów dialogu międzykulturowego. Jednakże zauważalny jest także brak takiego konstruktywnego dialogu, na przykład gdy przypominamy sobie wojny religijne lub ghettoizację określonych wyznawców na Bliskim Wschodzie.
W moim przemówieniu chciałabym podzielić się z państwem kilkoma spostrzeżeniami, mianowicie w sprawie dialogu międzyreligijnego, opartego na doświadczeniu, jakie zdobyłam w czasie minionych lat jako specjalna sprawozdawczyni NZ ds. wolności religii lub przekonań. Chciałabym postawić cztery pytania w odniesieniu do dialogu międzykulturowego, przede wszystkim co, dlaczego, kto i jak.
Zacznijmy od pierwszego pytania: co rozumiemy przez dialog międzykulturowy? Już na początku terminologia zdaje się być złożona: czy dialog „międzykulturowy” również obejmuje dialog „międzyreligijny”? Oczywiście moja odpowiedź byłaby twierdząca, ponieważ religie stanowią część kultury. Jednocześnie należy w odpowiedni sposób zająć się „wewnątrzreligijnymi” napięciami. Dlatego też dialog międzykulturowy powinien także uwzględniać wyznawców różnych odmian określonych religii oraz ich idee.
A co w kwestii dialogu pomiędzy wierzącymi, niewierzącymi i ateistami? Wszyscy oni są chronieni przez międzynarodowe przepisy z zakresu praw człowieka, a także przez prawo do niepraktykowania żadnej religii czy wiary. Dlatego też moim zdaniem te kwestie również powinny zostać włączone w inicjatywy dotyczące dialogu międzykulturowego.
Na szczeblu Narodów Zjednoczonych istnieją dodatkowe inicjatywy, takie jak Sojusz Cywilizacji czy „Międzynarodowy Rok Pojednania Kulturowego 2010”. Tytuły te unikają często kontrowersyjnego słowa „religia”, ale są one w znacznym stopniu ukierunkowane na poszerzanie dialogu międzyreligijengo i międzykulturowego, zrozumienia i współpracy na rzecz pokoju.
A więc termin „dialog międzykulturowy” może być postrzegany jako termin kompleksowy, obejmujący różnorodne wymiary wspomniane wcześniej: dialog międzyreligijny i podejścia wewnątrzreligijne, także w odniesieniu do ateistów. Bardzo podoba mi się sposób, w jaki Parlament Europejski i Rada opisały cele dialogu międzykulturowego w ich decyzji nr 19083/2006/WE ustanawiającej Europejski Rok Dialogu Międzykulturowego, „aby zwiększyć poszanowanie dla różnorodności kulturowej i umożliwić funkcjonowanie w złożonych realiach naszych społeczeństw, przy współistnieniu różnych tożsamości i przekonań kulturowych. Ponadto ważne jest podkreślanie znaczenia wkładu różnych kultur w dziedzictwo państw członkowskich i sposób życia ich obywateli oraz uznanie, że kultura i dialog międzykulturowy są kluczowe dla uczenia się harmonijnego współżycia“.
Ważniejsze jest, aby państwa przestrzegały polityk i rozwijały swoje zdolności w zakresie sprawowania rządów tak, aby uwzględniać różnorodne interesy. Zarówno rząd jak i społeczeństwo obywatelskie mają do odegrania ważną rolę w tworzeniu środowiska, w którym ludzie różnych wyznań mogą bezproblemowo nawiązywać wzajemne kontakty. Koncepcja dialogu kulturowego jako taka musi zostać poszerzona.
To prowadzi mnie do drugiego pytania: dlaczego dialog międzykulturowy jest tak ważny? Jestem przekonana, że utrzymywanie dialogu międzykulturowego ma największe znaczenie w celu przezwyciężenia sekciarskich i bezkompromisowych podejść oraz aby zwiększać tolerancję religijną na całym świecie. Oprócz edukacji dialog międzykulturowy stanowi jeden z głównych środków zapobiegania nieporozumieniom, konfliktom i naruszeniom w zakresie wolności religii czy przekonań. Skutecznie prowadzony dialog międzykulturowy może w rzeczywistości wspierać tolerancję, szacunek i zrozumienie.
Pomimo iż kultury i religie mogą się nieco różnić, nie ma uzasadnienia twierdzenie, że skoro są różne, to mają inny status. Chociaż ogromna liczba osób bez względu na ich religię czy przekonania postępuje zgodnie z uniwersalnymi wartościami, zawsze istniały jednostki, które starają się udowodnić, że ich kultura, ich religia, ich język czy ich historia przewyższa kulturę, religię, język i historię ich sąsiadów. Mój poprzednik na stanowisku specjalnego sprawozdawcy Narodów Zjednoczonych, profesor Abdelfattah Amor z Tunezji, zastanawiał się już, czy jest cokolwiek, czego ludzie w swojej historii nie robili „w imię religii”. Niemniej jednak religie łączy wiele wartości moralnych, które mogą i powinny umożliwiać im osiąganie wzajemnego zrozumienia kwestii poszanowania.
W czasie moich wizyt w różnych krajach widziałam, jak skuteczne mogą być wysiłki na rzecz angażowania w dialog międzyreligijny. Jednocześnie brak takiego dialogu może stanowić pierwszą oznakę zbliżających się napięć międzyreligijnych i konfliktu. Jasne jest, że sam dialog nie rozwiązuje przyczyn; może on być raczej pierwszym krokiem w odpowiednim kierunku. Dialog międzyreligijny nie powinien być tylko ćwiczeniem intelektualnym i teologicznym. Może on również zaktywizować milczącą większość, aby poszukała ona wspólnej strategii dotyczącej sposobu znalezienia harmonii i pokoju. Istnieją prawdziwe przykłady powodzenia dialogu międzyreligijnego; jednak wysiłki oddolne rzadko trafiają na nagłówki gazet - w odróżnieniu od przemocy religijnej.
Chciałabym podzielić się z państwem dwoma doświadczeniami z moich ostatnich misji rozpoznawczych, które pokazują, że interlokutorzy nie muszą iść daleko, by prowadzić konstruktywny dialog. W czasie mojej wizyty w Izraelu i na okupowanym terytorium Palestyny informowano mnie o różnych międzywyznaniowych spotkaniach, na których Izraelczycy i mieszkańcy palestyńscy zbierali się i nie pozwalali, by najnowsze wydarzenia polityczne utrudniały ich dialog. Jedna z organizacji pozarządowych doniosła, że: „zarówno Izraelici jak i Palestyńczycy mówili o frustracji i rozpaczy w odniesieniu do ekstremistycznych postaw w poszczególnych społeczeństwach oraz o niechęci większości, by wspólnie w sposób pokojowy szukać rozwiązań. Obydwie strony mówiły o konieczności przyznania się przez drugą stronę do stosowania przemocy i wyrażenia żalu”.
Ponadto w Północnej Irlandii byłam świadkiem tego, jakie znaczenie ma dialog międzyreligijny w sąsiedztwach: w Belfaście jest wiele oddolnych inicjatyw, które łączą ludzi pochodzących z różnych środowisk religijnych i politycznych, z których niektórzy mieszkają obok siebie, ale dzielą ich tzw. „linie pokoju”.
To sprowadza nas do trzeciego pytania: kto powinien uczestniczyć w dialogu międzykulturowym? Milenijny Światowy Szczyt Pokoju, który odbył się Nowym Jorku z sierpniu 2000 r., zgromadził ponad 1000 przywódców religijnych i duchowych. W końcowym zobowiązaniu na rzecz pokoju na świecie podkreślili oni, że nie można osiągnąć prawdziwego pokoju, jeżeli wszystkie społeczności nie uznają kulturowej i religijnej różnorodności rodziny ludzkiej w duchu wzajemnego szacunku i zrozumienia.
Takie spotkania przywódców religijnych są ważne, ale jednocześnie należy zachęcać i pielęgnować dialog międzykulturowy na najniższych szczeblach. Moim zdaniem wymiana poglądów – jeżeli jest możliwa – powinna także obejmować osoby wierzące, które obojętnie odnoszą się do swojej wiary, a także ateistów i osoby niewierzące oraz członków mniejszości religijnych. Jakikolwiek dialog w znacznym stopniu zyskałby dzięki uwzględnieniu perspektyw kobiet, które są raczej marginalizowane w przypadku głównych wydarzeń dialogu międzyreligijnego. Kobiety w największym stopniu cierpią z powodu nietolerancji religijnej, chociaż zauważyłam, że grupy kobiet wielu różnych wyznań były bardzo skutecznymi stronnikami praw człowieka w sytuacjach napięć społecznych.
Czasem korzystna może być również obecność osób tego samego wyznania, które prezentują sprzeczne stanowiska. Dobrym przykładem z mojego ostatniego pobytu w Wielkiej Brytanii jest dyskusja w ramach okrągłego stołu w Londynie, na której poruszano kwestię prawodawstwa przeciwko dyskryminacji na podstawie orientacji seksualnej i wyjątków ustawowych dla organizacji w odniesieniu do religii czy przekonań. Dyskusja ta miałaby zupełnie inny charakter bez udziału członków Chrześcijańskiego Ruchu Gejów i Lesbijek.
Również artyści mogą odgrywać ważną rolę w edukacji publicznej w odniesieniu do tolerancji religijnej i budowania mostów między różnymi społecznościami. Dobrym przykładem jest West-Eastern Divan Orchestra, składająca się z młodych muzyków z Izraela, Palestyny, Libanu, Syrii, Jordanu i Egiptu. Jej założyciel i dyrygent, Daniel Barenboim, opisał ideę humanitarną tej orkiestry w następujący sposób: „Nie postrzegamy siebie jako projektu o charakterze politycznym, ale raczej jako forum, gdzie młodzi ludzie z Izraela i wszystkich krajów arabskich mogą swobodnie i w otwarty sposób wyrażać siebie, jednocześnie słuchając relacji innych. Siłą rzeczy nie jest to kwestia zaakceptowania zdania drugiej osoby, można się z tym zgodzić, ale raczej niezbędnej konieczności zaakceptowania jego zasadności”.
Jednak moja ostatnia wizyta w Indiach pokazała także jak nawet artyści są wrażliwi wobec nacisków mafii na ulicach. Branża sztuki wizualnej odegrała ważną rolę w publicznej edukacji w odniesieniu do tolerancji religijnej. Jednakże nierządowe podmioty skutecznie zakazywały wyświetlania niektórych filmów z Bollywood przy pomocy zastraszania. Niestety fachowcy z branży sztuki audiowizualnej zdają się rutynowo dążyć do uzyskania zatwierdzenia przez samozwańczych strażników odczuć religijnych przed udostępnieniem filmu, który dotyczy kwestii społecznych. Pokazuje to, jak ważny jest wkład artystów w dialog międzykulturowy – lub przynajmniej jak ważny może być. Dziennikarze i prawnicy również mają znaczenie, zwłaszcza kiedy ich oświadczenia i działania przenikają kwestie religijne. Istnieje niezliczona liczba przykładów, kiedy poszczególne osoby dążyły z pomocą innej osobie, przekraczając wszelkie różnice religijne.
Ponadto – i co ważniejsze – politycy musieliby zainicjować wspólną burzę mózgów w poszukiwaniu sposobu sprostania nowym wyzwaniom w świecie, który w coraz większym stopniu podlega globalizacji. Taka burza mózgów mogłaby ostatecznie prowadzić do podjęcia konkretnych działań w odniesieniu do włączenia różnorodności w główny nurt polityki, na przykład w projektach mieszkaniowych, programach szkolnych i nominacjach organów ustawowych.
Wreszcie, chciałabym zadać czwarte pytanie: jak można skutecznie prowadzić dialog międzykulturowy? Istnieją różne poziomy dialogu międzykulturowego: organizacje międzynarodowe i regionalne, takie jak NZ, UE i OKI mogą odegrać rolę platform ułatwiających dialog międzykulturowy. Ponadto organizacje pozarządowe obecnie proponują stymulowanie kultury pokoju poprzez dialog i współpracę między jednostkami i społecznościami różnych wyznań i przekonań w ramach Dekady Dialogu Międzykulturowego i Współpracy na rzecz Pokoju NZ, która prawdopodobnie będzie trwała w latach 2011-2020. W odniesieniu do tego konieczne wydaje się zainicjowanie licznych inicjatyw na szczeblu światowym, regionalnym, krajowym i lokalnym. Chcę podkreślić, że możliwe jest również wykorzystanie starych, nowych i kreatywnych środków komunikacji w celu ustanowienia dialogu międzykulturowego niewielkim kosztem, na przykład przy pomocy programów korespondencyjnych w szkołach lub przy pomocy chatów internetowych na określony temat, przedstawień ulicznych i przedstawień kukiełkowych.
Unijne programy uczenia się przez całe życie mogą i już służą jako doskonałe platformy dla prowadzenia dialogu międzykulturowego i międzyreligijengo. Różne programy rzeczywiście stanowią przykłady dobrej praktyki: program Comenius dąży do rozwoju zrozumienia pomiędzy różnymi europejskimi kulturami dzięki wymianie i współpracy między szkołami w różnych państwach; już ponad 1,5 miliona studentów wzięło udział w programie wymiany studentów Erasmus; program Leonardo da Vinci finansuje mobilność transgraniczną w odniesieniu do edukacji i szkolenia zawodowego; program Grundtvig udostępnia nowe możliwości kształcenia, zwłaszcza dla osób dorosłych zagrożonych wykluczeniem społecznym i dla starszych pracowników; sieć Jean Monet wspiera nauczanie, badania i odzwierciedlenie integracji europejskiej w instytucjach zajmujących się szkolnictwem wyższym na całym świecie. Pragnę podkreślić, jak ważne dla Unii Europejskiej jest zwrócenie się do całego świata, zwłaszcza w ramach dialogu międzykulturowego.
Instytucje edukacyjne odgrywają główną rolę. Mogą one wpajać ducha tolerancji lub promować napięcia, nawet na wczesnym etapie. Dlatego też należy położyć nacisk na postępową edukację, która uczy dzieci zauważać istniejącą różnorodność. Istnieje znaczny potencjał dobrowolnych wymian szkolnych z innymi krajami, zarówno w Europie, jak i w innych regionach. W tym względzie chciałabym się odwołać do międzynarodowej konferencji doradczej w sprawie edukacji szkolnej w odniesieniu do wolności religii czy przekonań, tolerancji i niedyskryminacji z 2001 r. W ramach konsensusu przyjęto na niej madrycki dokument końcowy, w którym zaleca się, aby nauczyciele i studenci mieli możliwość organizowania ochotniczych spotkań i wymiany z ich odpowiednikami reprezentującymi inne religie czy przekonania.
Kolejną kwestią jest rodzina, w odniesieniu do której wolność od uprzedzeń może być utrudniania bądź pielęgnowana, co w dużym stopniu zależy od wychowania danej jednostki. Ponadto mieszane małżeństwa – co naturalne – dają nowe perspektywy i mogą ułatwiać dialog międzykulturowy i międzyreligijny. Moim zdaniem ważne jest, by na jak najwcześniejszym etapie rozpocząć zapoznawanie z przekonaniami własnych sąsiadów lub innymi religiami. Nie koniecznie oznaczałoby to dalekie podróże, ale na przykład mogłoby mieć formę spotkań z ludźmi w lokalnym kościele, meczecie, synagodze, świątyni czy innym miejscu kultu. Wielkość grup - zwłaszcza na pierwszych spotkaniach międzyreligijnych - nie powinna być zbyt duża w celu umożliwienia interlokutorom zabrania głosu i poznania każdego osobiście.
Jednakże istnieje kilka potencjalnych zagrożeń dla dialogu międzykulturowego. jeżeli nie będzie on prowadzony w odpowiedni sposób, może się okazać powierzchownym, ogólnikowym i nieskutecznym działaniem. Co więcej, dialog międzykulturowy może również zostać wykorzystany jako narzędzie uwydatnienia złych cech „innych” osób. Uczestnicy mogą mieć chęć przekonania swoich interlokutorów o wyższości ich religii czy kultury.
Uwzględniając możliwe główne przesłanie dialogu, należy odpowiedzieć na podstawowe pytanie. Czy uczestnicy powinni pytać także o religie i podejścia teologiczne, czy byłoby to zbyt niebezpieczne? Pozytywnym aspektem byłoby to, że interlokutorzy mogliby zapoznać się tak z podobnymi podejściami, jak i z różnicami. Jednak różnice te mogą być interpretowane jako drażliwe lub nawet obraźliwe. Proszę sobie wyobrazić dyskusję na temat tak kontrowersyjnych kwestii, jak: Kto był ostatnim prorokiem? Czy Bóg miał syna? Czy przywódcy religijni są nieomylni? Co należy jeść, a czego nie? Czy istnieje reinkarnacja?
Kuszącą alternatywą mogłoby być szukanie jedynie niekontrowersyjnych tematów, które nie dotyczą teologii, na przykład dyskusja na temat wspólnych obaw dotyczących ochrony środowiska naturalnego. Jednak takie tematy mogłyby być trudne do sformułowania i nieco nudne, a ostatecznie takie podejście przeczyłoby celowi prawdziwego dialogu międzykulturowego i międzyreligijengo. Moim zdaniem dodanie „poprawności religijnej” do istniejącej „poprawności politycznej” nie byłoby pomocne.
Czasem słyszy się z ust dyplomatów, że nie wolno nam krytykować innych religii, niż nasza własna. Jednak chciałabym zapytać: czy dialog wyklucza możliwość krytykowania założeń innych religii? Moim zdaniem jedną z możliwości prawdziwego dialogu jest to, że interlokutorzy ostatecznie mogą się zgodzić lub niezgodzić ze sobą, oczywiście wciąż szanując poglądy drugiej osoby.
(Oklaski)
Jeżeli ktoś chce krytykować religię swojego rozmówcy, zaleca się robić to w sposób przemyślany, ostrożnie dobierając słowa. Ponadto może to również pomóc, gdy między różnymi grupami zostało już osiągnięte wzajemne zaufanie. Szczerze wierzę jednak, że niesłusznym byłoby podążanie drogą ochraniania religii jako takich, niż jednostek czy grup wierzących, co potwierdzają międzynarodowe normy z zakresu praw człowieka.
(Oklaski)
Wielokrotnie wyrażałam obawy dotyczące tego, że kryminalizacja tzw. oczerniania religii może mieć skutki odwrotne od zamierzonych, ponieważ może to tworzyć atmosferę nietolerancji i strachu oraz może nawet zwiększać prawdopodobieństwo gwałtownych reakcji. Oskarżenia o oczernianie religii mogą dusić uzasadnioną krytykę lub nawet utrudniać badania nad praktykami i prawami, które wydają się naruszać prawa człowieka, które są lub przynajmniej są postrzegane jako usankcjonowane przez religię.
Wreszcie, wierzę, że zasada państwa prawa i funkcjonowanie demokratycznych instytucji stanowią warunek wstępny dla ustanowienia korzystnego klimatu, który sprzyjałby prawdziwemu dialogowi i zrozumieniu. Ludzie muszą mieć zaufanie do systemu i dlatego też różnorodność w ramach instytucji może przyczyniać się do tworzenia takiego środowiska. Dialog międzykulturowy nie powinien być narzucany lub stworzony w sposób protekcjonalny. Polityki krajów w tym względzie powinny ustępować miejsca różnorodności religii i przekonań, tym samym tworząc naturalne możliwości interakcji i zrozumienia.
To są moje poglądy na kwestie tego, co, dlaczego, kto i jak w odniesieniu do dialogu międzykulturowego. Obawiam się, że zamiast udzielenia konkretnych odpowiedzi podniosłam kilka nowych wątpliwości.
W moich uwagach nawiązałam już do potencjału, jak również do możliwych problemów dialogu międzykulturowego. Konieczne wydaje się zinstytucjonalizowanie dialogu międzykulturowego na różnych szczeblach, nadając mu odpowiednią formę i zapewniając uczestnictwo szerokiego grona osób, jednocześnie dopuszczając prawdziwą wymianę poglądów. Uważam, że wspólne deklaracje i oświadczenia ze strony przywódców religijnych są ważne; jednakże chciałabym skorzystać z tej okazji, aby podkreślić ogromną rolę oddolnych inicjatyw, konkretnych spotkań i wspólnych działań. Uważam także, że lepiej jest prowadzić wojnę na słowa, niż mieć do czynienia z długotrwałymi napięciami. Gdy przeciętni teiści, ateiści i niewierzący zbierają się razem, niektórzy z nich prawdopodobnie po raz pierwszy, przy odrobinie szczęścia uczą się wiele od siebie nawzajem, nawet jeśli ostatecznie nie zgadzają się w odniesieniu do głównych kwestii.
Wartości uniwersalne powinny stanowić pomost między różnymi religiami i przekonaniami i nie akceptuję faktu, że uniwersalne wartości praw człowieka mogą i powinny zajmować drugorzędną pozycję wobec norm społecznych lub religijnych.
(Oklaski)
Ostatecznie może to także prowadzić do wzmocnienia uniwersalnych praw człowieka, zarówno pod względem promowania jak i ochrony praw i wolności człowieka.
Podsumowując, chciałabym przytoczyć słowa Boutrosa Boutrosa-Ghaliego, byłego sekretarza generalnego NZ, który stwierdził: „Prawa człowieka, postrzegane z uniwersalnej perspektywy, zmuszają nas do sprostania najbardziej wymagającej dialektyce: dialektyce tożsamości i inności, »siebie« i »innego«. Uczą nas – w najbardziej bezpośredni sposób – że jednocześnie jesteśmy tacy sami i różni”.
(Izba nagrodziła mówczynię owacją na stojąco)
Przewodnicząca. - Pani dr Jahangir! Dziękuję pani bardzo za pani wystąpienie. Z uwagą wysłuchaliśmy tego, co pani powiedziała, co opierało się na poszanowaniu przez panią praw człowieka, pani bogatym doświadczeniu i tym, na czym polega pani ważna praca.
Mam nadzieję, że pani wizyta w Parlamencie Europejskim da nam możliwość szerszej współpracy w ramach naszej wspólnej misji na rzecz demokracji, pokoju i rozwoju.
PRZEWODNICZY: Gérard ONESTA Wiceprzewodniczący
6. Głosowanie (ciąg dalszy)
6.1. Wewnętrzny rynek energii (A6-0191/2008, Eluned Morgan) (głosowanie)
– Przed głosowaniem:
Eluned Morgan, sprawozdawczyni. – Panie przewodniczący! Sprawozdanie to jest pierwszym z pakietu działań związanych z rynkami energetycznymi w Unii Europejskiej. Podczas opracowywania tego pakietu wszyscy sprawozdawcy i sprawozdawcy pomocniczy blisko ze sobą współpracowali; chcielibyśmy przesłać Radzie wiadomość, że podczas negocjacji mamy zamiar traktować to jako pakiet, a nie jako pojedyncze sprawozdania.
Jeden z aspektów dyrektywy w sprawie energii elektrycznej jest przyczyną znacznych podziałów w Parlamencie. Wyjątkowo zakończyło się to fiaskiem na szczeblu krajowym, a nie na szczeblu partii politycznych. Wzywam jednak kolegów, aby rozważali to sprawozdanie jako całość. Oznacza to zajęcie się sprawą ubóstwa energetycznego, lepszych praw konsumentów i działań mających na celu lepszą pracę rynku.
– Przed głosowaniem nad poprawką 169:
Anni Podimata (PSE). - (EL) Panie przewodniczący! Pozwolę sobie poprosić, zgodnie z art. 150 ust. 5 Regulaminu, aby poprawka została utrzymana, ponieważ poparło ją 40 posłów do Parlamentu Europejskiego.
Przewodniczący. - Miałaby pani rację, gdyby poprawka ta nie upadła w wyniku poprzedniego głosowania. Wtedy mogłaby pani sama ją przedłożyć, jednak ponieważ upadła ona z powodu poprzedniego głosowania, niestety, nie może jej pani przedstawić.
6.2. Warunki dostępu do sieci w odniesieniu do transgranicznej wymiany energii elektrycznej (A6-0228/2008, Alejo Vidal-Quadras) (głosowanie)
- Przed glosowaniem nad artykułem 2e:
Alejo Vidal-Quadras, sprawozdawca. − (ES) Panie przewodniczący! Chciałbym dodać następującą poprawkę do art. 2e. Przeczytam ją w języku angielskim:
„Europejska Sieć Operatorów Systemów Przesyłowych Energii Elektrycznej będzie zbierać wszystkie istotne informacje w sprawie wdrażania kodeksu sieci i przesyłać je do Agencji w celu przeprowadzenia oceny;”.
(Parlament przyjął poprawkę ustną)
6.3. Agencja ds. Współpracy pomiędzy Organami Regulacji Energetyki (A6-0226/2008, Giles Chichester) (głosowanie)
– Przed głosowaniem:
Silvia-Adriana Ţicău (PSE). - (FR) Panie przewodniczący! Pragnę poprosić o oddzielne głosowanie nad poprawką 18, ponieważ dotyczy ona siedziby Agencji. Wzywam więc do oddzielnego głosowania..
Giles Chichester, sprawozdawca. − Panie przewodniczący! Sprzeciwiam się temu żądaniu. Sprawozdanie to jest pakietem, który został uzgodniony wśród grup. Nie uważam, aby właściwe było wyrażanie takiej prośby po terminie i otwieranie pakietu w ten sposób, tak więc proszę kolegów o przyłączenie się do sprzeciwu.
(Parlament odrzucił tę prośbę)
6.4. Ochrona pieszych i innych niechronionych użytkowników dróg (A6-0081/2008, Francesco Ferrari) (głosowanie)
6.5. Dostosowanie niektórych aktów w zakresie procedury regulacyjnej połączonej z kontrolą - część pierwsza (A6-0088/2008, József Szájer) (głosowanie)
– Przed głosowaniem:
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. – (SL) Pozwolę sobie wykorzystać tę możliwość i wyrazić swoje zadowolenie w imieniu Rady z powodu dobrych wyników długoterminowej i szczegółowej pracy w sprawie technicznego dossier. Zakończenie pracy nad dossier było możliwe głównie dzięki twórczej współpracy wszystkich trzech instytucji; chciałbym skorzystać z okazji i podziękować szczególnie sprawozdawcy, Józsefowi Szájerowi, za współpracę i za wykonane przez niego zadanie.
Teraz, kiedy ta część wprowadzania poprawek została już zakończona, zarówno organy prawodawcze, jak i przede wszystkim Parlament Europejski będą mogły korzystać z kontroli nad władzą wykonawczą Komisji w związku z niezliczonymi aktami prawodawczymi w wielu ważnych obszarach. Na koniec pragnę powiedzieć, że chciałbym, aby tego rodzaju twórcza współpraca była kontynuowana podczas zbliżającej się prezydencji francuskiej.
József Szájer, sprawozdawca. – Panie przewodniczący! W wyniku oddanych właśnie głosów Parlament po raz pierwszy uzyskał prawdziwe prawo do kontrolowania i wetowania normatywnych aktów wykonawczych Komisji Europejskiej na równi z Radą.
Przyjęcie dwóch pakietów zbiorowych jest dużym krokiem naprzód w eliminowaniu demokratycznego deficytu Unii. Pragnę także przypomnieć kolegom i koleżankom, że nasze nowe prawo kontroli władzy wykonawczej UE wymaga od nas więcej pracy niż przedtem. Parlament musi się przygotować do nowego zadania procedury komitetowej.
Dziękuję Radzie, a szczególnie prezydencji słoweńskiej, a także Komisji, zwłaszcza dlatego, że obie zrzekają się ważnych i do tej pory wyłącznych prawi przyznają je Parlamentowi i obie tracą wyłączne uprawnienia. Pragnę także podziękować naszym kolegom w odpowiednich komisjach, którzy rozumieją znaczenie nowych uprawnień Parlamentu Europejskiego. Działały one bardzo szybko i elastycznie w sprawie tego dossier. Nasze dzisiejsze głosowanie znacznie przyczyni się do lepszej, bardziej demokratycznej i przejrzystej Unii Europejskiej. Dziękuję za poparcie.
(Oklaski)
6.6. Dostosowanie niektórych aktów w zakresie procedury regulacyjnej połączonej z kontrolą - część trzecia (A6-0086/2008, József Szájer) (głosowanie)
6.7. Autonomiczne wspólnotowe kontyngenty taryfowe na przywóz niektórych produktów rybołówstwa na Wyspy Kanaryjskie (A6-0213/2008, Gerardo Galeote) (głosowanie)
6.8. Statut Europejskiego Rzecznika Praw Obywatelskich (A6-0076/2008, Anneli Jäätteenmäki) (głosowanie)
– Przed głosowaniem nad poprawką 8:
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. – (SL) Prezydencja pragnie potwierdzić w imieniu Rady swoje poparcie dla poprawki do Statutu Europejskiego Rzecznika Praw Obywatelskich, co było przedmiotem głosowania w tym szanownym zgromadzeniu.
Wykorzystam też tę okazję i podziękuję Parlamentowi Europejskiemu i Komisji Europejskiej za ich twórczą współpracę. Na podstawie tej twórczej współpracy osiągnęliśmy porozumienie w sprawie zmiany Statutu we względnie krótkim czasie. Specjalne podziękowania w imieniu Rady należą się sprawozdawczyni, pani poseł Jäätteenmäki, przewodniczącemu Komisji Spraw Konstytucyjnych panu posłowi Leinenowi i panu posłowi Méndezowi de Vigo.
Rada z zadowoleniem przyjmuje to ważne osiągnięcie. W istocie wierzymy, że poprawienie Statutu podniesie wiarę obywateli w odpowiednie funkcjonowanie instytucji europejskich i całej Unii Europejskiej.
PRZEWODNICZY: Manuel António DOS SANTOS Wiceprzewodniczący
7. Wyjaśnienia dotyczące sposobu głosowania
Ustne wyjaśnienia dotyczące głosowania
– Zatwierdzenie nowego zakresu obowiązków wiceprzewodniczącego Komisji, Jacques’a Barrota (B6-0306/2008)
Urszula Gacek (PPE-DE). - Panie Przewodniczący! W dzisiejszym głosowaniu poparłam kandydaturę komisarza Barrot. Pan komisarz zobowiązał się do twardych negocjacji ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie bezwizowego ruchu turystycznego dla obywateli wszystkich państw Unii. Ponadto propozycje pana komisarza dotyczące solidarnego podejścia do problemów azylantów, a szczególnie pomocy dla państw, które tak jak Polska chronią zewnętrznych granic strefy Schengen przekonały mnie, że pan komisarz Barrot doskonale rozumie problemy dyrekcji sprawiedliwości, wolności i bezpieczeństwa.
Jean-Luc Bennahmias, w imieniu grupy Verts/ALE. – (FR) Panie przewodniczący! Po pierwsze chciałbym przeprosić za swoją nieobecność podczas tego decydującego glosowania. Pociąg z Paryża do Strasburga spóźnił się kilka godzin, więc kilku moich kolegów i ja nie mogliśmy głosować w sprawie tej dyrektywy i tej rezolucji. Podobnie jak moja grupa, głosowałbym zdecydowanie przeciwko tej rezolucji i tej dyrektywie.
Pragnę tu i teraz wyrazić swój głęboki niesmak. Godność tego Parlamentu i Unii Europejskiej nie licuje z ośrodkami, w których przetrzymujemy dziesiątki, setki czy nawet tysiące współobywateli będących imigrantami lub pochodzących z rodzin imigrantów. Wszystko to wydaje się trącić samoobroną ze strony Unii Europejskiej i jest to czymś, co moja grupa i ja uznajemy za niedopuszczalne.
Oczywiście należy dziś podjąć działania mające na celu kontrolę przepływów migracyjnych, jednak działania obronne, nad którymi właśnie głosowano, nie są właściwą odpowiedzią na migrację ekonomiczną i klimatyczną, która niedługo nadejdzie. Jeśli Unia Europejska, Parlament Europejski, Komisja i Rada miałyby zapewnić pomoc rozwojową, która jest konieczna, wtedy być może mielibyśmy prawo do takich reakcji, jednak nie znajdujemy się w takiej sytuacji. Obecnie jesteśmy na etapie przeznaczania 0,38% budżetu zamiast 0,42%, choć zaplanowaliśmy przeznaczenie 0,7%.
Pozwolę sobie z całą powagą powiedzieć: wstyd mi za nasz Parlament i za Unię Europejską, którą mamy zamiar zbudować, ponieważ powinna to być Unia otwarta i gościnna, i być w stanie przyjąć na swoje łono wszystkich obywateli świata.
Sylvia-Yvonne Kaufmann, w imieniu grupy GUE/NGL. – (DE) Panie przewodniczący! Kompromis osiągnięty pomiędzy sprawozdawcą Parlamentu Europejskiego, panem posłem Weberem, a ministrami spraw wewnętrznych w kwestii tak zwanej dyrektywy w sprawie powrotu nielegalnych imigrantów jest złym kompromisem, który stawia pod znakiem zapytania wiarygodność Unii Europejskiej w obszarze praw człowieka. Dlatego też moja grupa stanowczo odrzuca dyrektywę.
Jako współprawodawca, Parlament ma moralny i prawny obowiązek pracy nad osiągnięciem możliwych do przyjęcia, ale przede wszystkim zgodnych z ludzką godnością wyników. Powinien on w pełni korzystać z tej odpowiedzialności i walczyć o takie zasady. Zamiast tego większość w Parlamencie pozwoliła Radzie na narzucenie własnych zasad, wyraźnie po to, aby dyrektywa została przepchnięta przez przy pierwszym czytaniu. Pomimo że dyrektywa mogłaby poprawić sytuację prawną w niektórych państwach członkowskich, być może ponieważ prawo krajowe nie wyznacza górnego limitu okresu zatrzymania, ważny jest ogólny kontekst.
Dyrektywa sankcjonuje osiemnastomiesięczny okres zatrzymania osób, których jedynym przestępstwem jest poszukiwanie w Europie lepszego życia dla nich samych i ich rodzin. Według nas, istniejący w państwach członkowskich zwyczaj deportowania nie usprawiedliwia traktowania potrzebujących jako przestępców, ani teraz, ani w przyszłości. Zamiast przyzwalania na obecne praktyki – które naruszają prawa nielegalnych imigrantów pochodzących z państw trzecich – także na szczeblu europejskim, państwa członkowskie powinny szukać trwałych rozwiązań problemu migracji.
Dla naszej grupy oznacza to przede wszystkim ustanowienie wspólnej polityki imigracyjnej, która chroni prawa imigrantów i daje perspektywy na przyszłość ludziom w potrzebie, którzy przybywają do Europy często ryzykując życiem.
Parlament Europejski przegapił możliwość działania w ramach swoich obowiązków i stanowczego sprzeciwienia się Radzie. Pilne apele organizacji zajmujących się prawami człowieka i kościołów zostały niestety zignorowane.
Kinga Gál (PPE-DE). - (HU) Ja także pragnę udzielić wyjaśnienia odnośnie głosowania w sprawie sprawozdania pana posła Webera. Jako poseł do Parlamentu Europejskiego uważam, że ważne jest przyjęcie tego sprawozdania, które stanowi pierwszy krok w kierunku imigracyjnej polityki Unii Europejskiej. Jednocześnie jako prawnik zajmujący się sprawami mniejszości i imigrantów, uważam, że mój głos na tak jest uzasadniony. Sprawozdanie pana posła Webera jest wynikiem trudnego kompromisu, podczas którego Parlament mógł dopilnować, że w tekście uwzględniono znaczną liczbę poglądów na temat praw człowieka. W obszarach, w których brak rozporządzeń, stanowi to postęp. W obszarach, w których są już obszerne rozporządzenia, nie może on obniżyć wysokich standardów. Jak w przypadku wszystkich kompromisów, w tekście istnieją pewne słabe, trudne do obrony punkty. Dlatego też rozumiem zastrzeżenia wyrażane przez organizacje religijne osoby świeckie, i zgadzam się z nimi co do tego, że nie możemy pozwolić, aby górnolotny język prawodawstwa został wykorzystany do obejścia względów humanitarnych czy związanych z prawami człowieka. Nie możemy pozwolić, aby ten tekst stał się źródłem nowych tragedii czy rozdzielania rodzin; w życiu imigrantów, przychodzących do nas w poszukiwaniu bardziej ludzkich warunków życia, jest wystarczająco dużo cierpienia. Dziękuję bardzo.
Philip Claeys (NI). – (NL) Panie przewodniczący! Głosowałem za przyjęciem sprawozdania pana posła Webera, jednak muszę powiedzieć, że zrobiłem to mając pewne wątpliwości. Ludzie lewicy i skrajnej lewicy podnieśli wrzawę przeciw dyrektywie. Przedstawili to w ten sposób, jakby dyrektywa w rażący sposób odmawiała praw nielegalnym imigrantom, gdzie prawda jest zupełnie inna. Po pierwsze, uregulowanie sytuacji nielegalnych imigrantów za pomocą europejskiej dyrektywy będzie uwzględnione jako możliwa do przyjęcia opcja polityczna. Państwa członkowskie będą zobowiązane do zapewnienia bezpłatnej pomocy prawnej tym nielegalnym imigrantom, którzy o nią poproszą.
Sytuacja, w której ludzie uzyskują prawa z powodu bycia nielegalnym imigrantem, jest nie do przyjęcia. Poza tym wiele elementów w dyrektywie jest całkowicie bez zobowiązań. Dyrektywa oferuje niektórym państwom członkowskim możliwość przetrzymywania nielegalnych imigrantów nieco dłużej z myślą o ich deportacji. Kolejnym pozytywnym postanowieniem jest pięcioletni zakaz ponownego przybycia następujący po deportacji, który ma na celu zapobieżenie ponownemu przybyciu do reszty Europy. Problem imigrantów wymaga znacznie bardziej radykalnych działań niż te wymienione w sprawozdaniu, jednak jest to krok w dobrym kierunku.
Frank Vanhecke (NI). – (NL) Panie przewodniczący! Pozwolę sobie przez chwilę zająć się danymi. W ciągu 100 lat populacja na świecie wzrosła siedem razy, z jednego miliarda do siedmiu miliardów. Ta eksplozja demograficzna nie może nie mieć konsekwencji dla kwitnącego kontynentu europejskiego, który walczy także z ogromnym deficytem demograficznym. Problem imigracji, którym się dziś zajmujemy, jest rzeczywiście bardzo poważny, jednak w porównaniu z tym, co spadnie na nas w ciągu najbliższych dziesięcioleci, jest nadal możliwy do opanowania. Kiedy patrzymy na to z tej perspektywy, działania przewidziane w dyrektywie w sprawie powrotów są w rzeczywistości jałowe i z pewnością niewystarczalne. Aby powstrzymać napływ nielegalnych imigrantów, będziemy musieli zrobić znacznie więcej niż te wymuszone działania podejmujące dwa kroki naprzód i jedne krok do tyłu. Ponieważ jednak niewielki sygnał do polityki zawracającej imigrantów jest lepszy niż nic, głosowałem za przyjęciem sprawozdania pana posła Webera, jednak bez entuzjazmu.
Romano Maria La Russa (UEN). - (IT) Panie przewodniczący, panie i panowie! Dziś, głosując za przyjęciem sprawozdania pana posła Webera, być może podjęliśmy znaczący krok w kierunku sporządzenia wszechstronnego programu ramowego działań przeciwko nielegalnej imigracji: działań, które będą odpowiedzią na wymogi bezpieczeństwa ogromnej liczby obywateli europejskich, z których wielu jest ofiarami przestępstw popełnianych przez obywateli krajów trzecich.
Z zadowoleniem stwierdzam, że Parlament Europejski, gwarant powszechnej wolności i praw, wreszcie opowiedział się za wspólna polityką mającą na celu odpowiedzenie na potrzeby państw członkowskich w walce z nielegalna imigracją. Jasno określiliśmy, że celem jest nie tylko wykrycie osób, które przebywają nielegalnie, ale także przedstawienie jasnych, przejrzystych i szybkich procedur powrotnych. Dlatego też nie jest to ukrócenia tego zjawiska, jak chcieliby niektórzy, na przykład za pomocą zakazu ponownego przybycia…
(Przewodniczący wyłączył mikrofon)
Ignasi Guardans Cambó (ALDE). - (ES) Głosowałem za przyjęciem pewnych poprawek - dokładnie czterech – które miały na celu poprawienie tej dyrektywy. Głosowałem jednak także za przyjęciem dyrektywy, choć poprawki te nie zostały przyjęte.
Uważam, że ta dyrektywa w znaczny sposób dodatnio wpływa na prawa imigrantów pozostających niezgodnie z przepisami w wielu krajach Unii Europejskiej. Jest to coś, czemu nie można zaprzeczyć: musimy jedynie porównać istniejące obecnie w Unii prawa.
Oczywiście nie jest to dyrektywa, którą niektórzy z nas chcieliby przygotować, jeśli mieliby szansę to zrobić, kiedy każdy z nas miałby przygotować ją indywidualnie. Jednakże w procedurze współdecydowania musi istnieć równowaga pomiędzy prawomocnością Parlamentu Europejskiego a prawomocnością wszystkich parlamentów krajowych i rządów.
To właśnie parlamenty krajowe ponoszą odpowiedzialność za stosowanie tej dyrektywy, tak jak Komisja Europejska i Trybunał Sprawiedliwości musza monitorować jej stosowanie. Od tej pory restrykcje praw w państwach członkowskich leżą w gestii prawa europejskiego; nie są to już decyzje krajowe.
Carlo Fatuzzo (PPE-DE). - (IT) Panie przewodniczący, panie i panowie! Z przyjemnością zauważam, że wielu kolegów nadal mnie podziwia; chciałbym im podziękować za to, że poczekali, aby usłyszeć, dlaczego głosowałem za przyjęciem sprawozdania pana posła Webera.
Panie przewodniczący! Uważam, że stoimy w obliczu zjawiska, które nie różni się bardzo od inwazji barbarzyńców na Imperium Rzymskie ponad 2 000 lat temu. W tym czasie Imperium Rzymskie zostało najechane przez zbrojne wojska, a Rzymianie chwycili za broń i zaczęli się bronić; jednak poddali się, jak wszyscy wiemy, w tragicznych okolicznościach.
Teraz, kiedy Europa jest punktem docelowym mieszkańców wszystkich krajów świata – mają oni oczywiście słuszność, ponieważ są oni głodni, tak jak barbarzyńcy byli głodni i chcieli żywić się przy fontannach Rzymu – Europa ma prawo bronić się i orzekać, że ci, którzy chcą najechać nasze terytorium, muszą zostać odstawieni z powrotem do granicy.
Jean-Claude Martinez (NI). – (FR) Panie przewodniczący! W Europie jest 10 milionów nielegalnych imigrantów, a Boeing mieści 300 pasażerów; aby spełnić postanowienia dyrektywy odnośnie do sposobu powrotu, musielibyśmy zapełnić 30 000 Boeingów. Oznacza to ponad 1 000 Boeingów startujących z każdej z 27 stolic europejskich przez okres trzech lat.
W kategoriach liczbowych jest to szaleństwem i propozycją surrealistyczną. Jest jednakże coś bardziej szalonego. Ponieważ imigracja jest w rzeczywistości niczym więcej niż społecznym odbiciem globalizacji gospodarczej, gdzie światowy kapitalizm sprawia, że pracownicy współzawodniczą ze sobą, nie robimy nic więcej jak stwarzamy dyrektywę, która ma poradzić sobie z odbiciem problemu. Nie wiem, czy jest to hipokryzja, czy też czyjś pomysł na dowcip, ale w każdym z tych przypadków jest to bardzo krótkowzroczne. Nomadowie tej planety przemieszczają się, ponieważ chcą pić i jeść, potrzebują opieki i edukacji. Jedzenie i jego brak, woda i jej rozdzielanie, pandemie i sposób ich rozprzestrzeniania stanowią część tego, co narody te mają ze sobą wspólnego. Im szybciej razem zajmiemy się politycznie naszymi wspólnymi problemami, tym szybciej będziemy mogli…
(Przewodniczący wyłączył mikrofon)
Bruno Gollnisch (NI). – (FR) Panie przewodniczący! Zwolennicy emigracji toczą kampanię dezinformacyjną przeciwko dyrektywie w sprawie powrotu nielegalnych imigrantów, którą nazywają dyrektywą wstydu. Jest to nic więcej niż dobrze zorganizowana gra polityczna pomiędzy prawicą a lewicą. Lewica protestuje, aby uzyskać dodatkowe prawa dla imigrantów, a kiedy je dostanie, udaje, że cały proces jest sztywny i stały.
W rzeczywistości poprawiony dokument chroni prawa zawracanych imigrantów i ich ciągły pobyt w Europie znacznie bardziej niż zapewnia ich repatriację. Przetrzymywanie ludzi w obozach dla internowanych jest zastrzeżonym, ostatecznym środkiem, a osiemnastomiesięczny okres zatrzymania jest górną granicą stosowaną jedynie w wyjątkowych wypadkach. Kraje, które mają niższe ograniczenia prawne, będą je utrzymywać. Termin dobrowolnego powrotu chroni zainteresowanych przed zakazem wjazdu na terytorium Unii Europejskiej, a państwa członkowskie są wzywane do uregulowania tej kwestii przy najmniejszym pretekście. Innymi słowy, Francja, która ma najbardziej pobłażliwe ustawodawstwo w Europie, nie będzie zmuszona do wprowadzenia zmian ani do przyjęcia bardziej nieugiętego stanowiska. Pan prezydent Sarkozy może chcieć, aby ludzie myśleli coś przeciwnego, w czym pomagają mu stanowiska lewicy, Jedynie z powodu niektórych pozytywnych aspektów tego dokumentu…
(Przewodniczący wyłączył mikrofon)
Daniel Hannan (NI). - Panie przewodniczący! Tego ranka zauważyłem wspaniały symbolizm. Mówcy wstawali, jeden po drugim, i stwierdzali, że uszanują Irlandczyków. Natychmiast po tym, w głosowaniu, przepchnęliśmy to sprawozdanie, które jest pierwszym krokiem w kierunku stworzenia wspólnej polityki imigracyjnej dotyczącej imigracji i azylu, które miało stanowić znaczną część traktatu lizbońskiego.
Jeśli mówilibyśmy poważnie o poszanowaniu głosu Irlandczyków i bylibyśmy dalecy od ukradkowego wdrażania postanowień tego tekstu, zaczęlibyśmy od wprowadzenia zmian w tych częściach, które wprowadzono licząc na tak, w tym także w Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych i Europejskiej Karcie Praw Podstawowych.
Pani komisarz Wallström powiedziała dziś rano, że ważne jest, aby dowiedzieć się, dlaczego Irlandczycy zagłosowali na nie. Dlaczego głosowali na nie? zapytała. Pozwolę sobie pomóc w tej kwestii: uważam, że głosowali przeciwko traktatowi lizbońskiemu. Dawano karty do głosowania, na których pytano o to, czy popierają oni traktat lizboński.
Pan poseł Cohn-Bendit powiedział, że niesprawiedliwością byłoby pozwolić milionowi osób zadecydować o losie pół miliarda Europejczyków. Z radością się z nim zgadzam. Niech te pół miliarda także dostanie referendum. Pactio Olisipiensis censenda est! Poddajcie traktat lizboński pod głosowanie!
Richard Seeber (PPE-DE). - (DE) Panie przewodniczący! Odrzuciłem to sprawozdanie, ponieważ brakuje w nim trzech ważnych punktów. Po pierwsze, nie można było zapewnić przyjęcia poprawek 170 i 171, które były szczególnie ważne z punktu widzenia sieci regionalnych i miały prowadzić do ustanowienia wyjątków, które są uzasadnione z uwagi na wielkość.
Po drugie, nie zaakceptowano również trzeciej drogi. W sektorze energetyki ważna jest przewidywalność w planowaniu, lecz niestety Komisja wzięła górę ze swoim rozdzielaniem w rozumieniu prawnym i z rozdzielaniem całkowitym. Moim zdaniem takie podejście nie poprowadzi nas we właściwym kierunku.
Po trzecie, nie udało nam się ustanowić odpowiedzialności przemysłu nuklearnego w razie, gdyby doszło do wypadku. Z tych wszystkich przyczyn, Austriacka Partia Ludowa (ÖVP) była przeciwna przyjęciu tego sprawozdania i nie mogła głosować za pakietem.
Tomáš Zatloukal (PPE-DE). - (CS) Głosowałem za przyjęciem sprawozdania mojej koleżanki Eluned Morgan, ponieważ zgadzam się, że zagwarantowanie bezpiecznych dostaw gazu i elektryczności, zrównoważonego rynku energetycznego o niskim poziomie emisji węgla i globalnej konkurencyjności jest niezbędne. Sposób osiągnięcia tego celu był jednym z tematów wczorajszej debaty plenarnej. Brakuje w pełni uzasadnionych dowodów, że pełne rozdzielenie własności prowadzi automatycznie do zwiększenia inwestycji i większej wydajności pracy. W tym kontekście dostrzegam wciąż pewne pole do manewru w poszukiwaniu takich rozwiązań, które byłyby korzystne zarówno dla odbiorców, jak i dla innych stron, które mogłyby chcieć wejść na rynek. Aby stworzyć paneuropejski rynek energii elektrycznej, potrzebujemy bardziej intensywnej współpracy regionalnej w dziedzinie przesyłu transgranicznego oraz koordynacji inwestycji i działalności operacyjnej. Stąd też popieram zasadę wzmacniania mechanizmów koordynujących współpracę regionalną.
Czesław Adam Siekierski (PPE-DE). - Panie Przewodniczący! Wspólny rynek to większa konkurencja i, co za tym idzie, wyższe wymagania. Wymuszają one na uczestnikach rynku dokonywania stosownych inwestycji i poprawienia przepustowości sieci przesyłowych. To w efekcie poprawia bezpieczeństwo dostaw i pozwala unikać zakłóceń w dostawie energii. Stworzenie wspólnego rynku energii jest bardzo ważne, gdyż obserwujemy ciągły wzrost zapotrzebowania na energię. Jest to ważny krok naprzód, ale to wciąż za mało, aby zapewnić Europie bezpieczeństwo energetyczne. Musimy budować wspólną politykę energetyczną w duchu solidarności. Konieczne jest wypracowanie odpowiednich mechanizmów, które pozwolą na wzajemną pomoc państw członkowskich w przypadku kryzysów energetycznych. Ale jeszcze ważniejsze jest, aby Europa w końcu zaczęła mówić jednym głosem w zewnętrznej polityce energetycznej. Tylko spójna, efektywna, a przede wszystkim wspólna polityka zagwarantuje nam bezpieczeństwo energetyczne.
Syed Kamall (PPE-DE). - Panie przewodniczący! Głosowałem za przyjęciem sprawozdania posłanki Morgan. Myślę, że znalazły się w nim pewne bardzo ważne elementy. W oczywisty sposób potrzebujemy znacznie bardziej konkurencyjnego europejskiego przemysłu energetycznego tak, aby zapewnić korzyści z lepszej konkurencji, niższych cen i korzystniejszego stosunku jakości do ceny usług dla każdego w Europie.
Ze szczególnym zadowoleniem przyjąłem fragment dotyczący zdecentralizowanego wytwarzania, a zwłaszcza to zdanie: „Musimy dopilnować, by władza powracała w ręce ludzi, wspierając elektrownie lokalne i mikroelektrownie oraz lokalne elektrociepłownie”. Ci z nas, którzy popierają demokrację bezpośrednią w ramach agendy lokalizmu powiedzieliby: „dlaczego mielibyśmy poprzestawać na energetyce?” Dlaczego nie mielibyśmy oddać szerszego zakresu uprawnień w całym szeregu obszarów, nie tylko rządom krajów, ale też społecznościom lokalnym – ludziom najbliższym tym sprawom, których dotyczy prawodawstwo? Siedzę tutaj z moimi kolegami, Danielem Hannanem i Chrisem Heaton-Harrisem, którzy są również członkami wielkiej organizacji, zwanej Ruchem na rzecz Demokracji Bezpośredniej [Direct Democracy Movement]. Jeżeli szczerze wierzycie w ideę przekazania władzy ludziom, to powinniśmy przekazywać im uprawnienia i pytać, czego jeszcze chcą. Jeżeli zapytacie ich wprost o traktat lizboński – jak my uczyniliśmy to w Irlandii – to powiedzą „nie”.
Christopher Heaton-Harris (PPE-DE). - Panie przewodniczący! Ja również poparłem sprawozdanie posłanki Morgan, ponieważ jestem przekonany, że powinniśmy dokonać pełnego rozdzielenia własności w tym właśnie sektorze i że doświadczenie państw członkowskich wskazuje, że pełne rozdzielenie własności prowadzi do zwiększenia inwestycji i większej skuteczności działania sieci.
Chciałbym jednak mówić też o lokalnym wytwarzaniu, ponieważ uważam, że jest to korzystny krok naprzód, bo to właśnie miejscowi ludzie popierają lokalne projekty, które przynoszą korzyści na szczeblu lokalnym.
W regionie, który reprezentuję, w okręgu wyborczym Daventry, jest cały szereg niechcianych projektów farm wiatrowych. Niektóre z nich poniosły klęskę, niektóre są w trakcie realizacji, ale żaden z nich nie będzie służyć okolicznym obszarom. Wszystkie one powstały w oparciu i pewnego rodzaju nowe „rolnictwo subsydiowane”, będące tworem dyrektywy rządu brytyjskiego, która stanowi, że musimy kroczyć właśnie tą, a nie inną drogą korzystania z energii odnawialnej. Jest to bardzo krótkowzroczne skoncentrowanie się na tym, co powinniśmy robić.
Z pewnością więc, jeżeli po to, by produkować naszą energię mielibyśmy zejść do możliwie najbardziej lokalnego poziomu, to musimy zaufać ludziom, że zastosują na poziomie lokalnym takie rozwiązania, których potrzebują.
Richard Seeber, w imieniu grupy PPE-DE. – (DE) Panie przewodniczący! Głosowałem za przyjęciem tego sprawozdania. Uważam, że to rozsądne, aby mieć europejski rynek wewnętrzny w sektorze energetyki. Potrzebujemy więc sieci operatorów systemu przesyłowego. Musimy jednak dopilnować, w kontekście wdrażania, że naprawdę stworzymy obszar równych szans, ale też równocześnie damy swobodę do korzystania z wyłączeń na szczeblu regionalnym. Musi istnieć możliwość wzajemnego wspomagania się różnych sektorów energii w celu zabezpieczenia dostaw energii w najbardziej odległych regionach Europy - w dolinach i na należących do niej wyspach. Możemy zakładać, że w tym przypadku dostarczanie energii jest znacznie droższe i w związku z tym mniej atrakcyjne finansowo dla firm – musimy więc w tym miejscu wypracować odpowiednią równowagę.
Krótka uwaga dla moich brytyjskich kolegów: jak rozumiem, w Wielkiej Brytanii odbyło się w całej historii tylko jedno referendum – to w sprawie przystąpienia do Wspólnoty. Być może powinniście zmienić swoją konstytucję państwową tak, aby umożliwiała ona wprowadzenie tego instrumentu demokracji bezpośredniej. Jest to coś, z czego bardzo bym się cieszył.
Syed Kamall (PPE-DE). - Panie przewodniczący! Przepraszam, że przychodzę żeby przemówić z opóźnieniem. To dlatego, że oklaskiwałem poprzedniego mówcę, którego wystąpienie miało bardzo wartościowe zakończenie.
Moje uwagi dotyczą również sprawozdania posła Chichestera, myślę więc, że przedstawię je razem, zamiast prosić o dwa oddzielne czasy na wystąpienie. Sprawozdanie to może w pewien sposób odzwierciedlać jedną z potencjalnych wad sposobu myślenia eurokratów i ludzi, którzy całkiem często siedzą w tej Izbie – mianowicie to, że niezależnie od tego, z jakim problemem mają do czynienia, uważają Europę za jedyne rozwiązanie. Oczywiście uważam za użyteczną agencję europejskich prawodawców, w której ustawodawcy krajowi pracują wspólnie, ale nie zapominajmy, że całkiem często to właśnie autorzy prawa na szczeblu krajowym najlepiej rozumieją lokalne warunki.
Nie pozwólmy, aby ta instytucja stała się super-regulatorem. Zdobądźmy pewność, że prawodawca rozumie miejscowe niuanse i w pełni odpowiada przed miejscowymi ludźmi. Jeżeli będziemy ponosić odpowiedzialność za nasze działania przed miejscowymi, to będą mieć oni możliwość głosowania przeciw konstytucji.
Christopher Heaton-Harris (PPE-DE). - Panie przewodniczący! Myślę już o moim raporcie prasowym i uważam, że powinienem zacząć od tego, że zwrócę się do „zatłoczonej Izby” – chociaż być może powinienem był powiedzieć, że mówię do „zatłoczonej kabiny tłumaczy”. Głęboko doceniam to, że tłumacze pozostają na swoich stanowiskach, nie idą na obiad i słuchają tych rzeczy.
Jestem angielskim sędzią piłkarskim i dlatego obawiam się każdego polskiego polityka w tej Izbie, który pragnie zabić kogoś takiego. Po obejrzeniu piłki nożnej ostatniego wieczora – a zwłaszcza meczu Francja-Włochy - myślałem jednak, że francuska drużyna powinna zrobić to samo, co jej polityczni mistrzowie i zupełnie zignorować wynik, a mimo to pojawić się w ćwierćfinale, ponieważ to samo zamierzamy zrobić w tym miejscu z traktatem lizbońskim.
Przyczyna, dla której – i pan, panie przewodniczący może się dziwić, w jaki sposób zamierzam dotrzeć do tego sprawozdania (sam zresztą też się czasem dziwię) – nie potrzebujemy traktatu lizbońskiego ma swoje uzasadnienie w tym sprawozdaniu. Bez tego traktatu UE i tak nie przestanie funkcjonować. Dziś z powodzeniem głosowaliśmy tu nad ogromną zmianą w organizacji instytucjonalnej – i nie potrzebowaliśmy w tym celu dodatkowego traktatu.
Wyjaśnienia pisemne dotyczące głosowania
– Zatwierdzenie nowego zakresu odpowiedzialności przyznanego wiceprzewodniczącemu Komisji, Jacquesowi Barrotowi (B6-0306/2008)
Rareş-Lucian Niculescu (PPE-DE), na piśmie. − (RO) Głęboko doceniam zdecydowanie i brak wahania, z jakim podjął się w trakcie przeprowadzonego z nim w poniedziałek przesłuchania zadania polegającego na wspieraniu praw związanych z obywatelstwem Europy, a w szczególności swobody przepływu.
Prawa i wolności obywateli Europy są najważniejszymi korzyściami wynikającymi z europejskiej integracji i nie powinny podlegać ograniczeniom w żadnych okolicznościach i bez względu na potencjalne przyczyny.
Obywatele kraju, który reprezentuję na tym forum, Rumunii, z uwagą i troską śledzą dyskusje dotyczące swobody poruszania się dotyczące poszczególnych państw członkowskich.
Obywatele Rumunii przyjeżdżający z zagranicy, którzy są – większość z nich – poprawnymi i ciężko pracującymi robotnikami, wnoszą niezaprzeczalne korzyści dla gospodarek krajów, w których pracują.
Oczekują oni – i jestem przekonany, że nie są w tym osamotnieni – że Komisja Europejska odegra aktywną i znaczącą rolę w obronie pełnej swobody przepływu.
Z całego serca wyrażam nadzieję, że cała kadencja będzie przebiegać pod znakiem tego zobowiązania do obrony praw obywateli Europy.
Carlos Coelho (PPE-DE), na piśmie. − (PT) Mamy do czynienia z dramatem humanitarnym, w związku z którym rodziny nie tylko cierpią ból w związku z utratą swoich krewnych, ale też zmuszone były żyć w męczarniach przez całe dziesięciolecia, nie znając ich losu.
Z tego powodu uważam za niezmiernie ważne, aby wszystkie zainteresowane strony nadal konstruktywnie współpracowały nad możliwie szybkim zakończeniem dochodzeń w sprawie losu wszystkich zaginionych na Cyprze osób.
Rola, jaką odgrywa CMP (Committee on Missing Persons in Cyprus - Komitet ds. Osób Zaginionych na Cyprze) jest niezmiernie ważna z punktu widzenia identyfikacji wszelkich odnalezionych szczątków ludzkich.
Ponieważ wkład finansowy UE w projekt CMP obejmuje tylko okres do końca 2008 r., popieram przyznanie temu komitetowi dalszej pomocy finansowej, żeby mógł on kontynuować swoją działalność w 2009 r. Wkład ten powinien również umożliwić zwiększenie jego możliwości, szczególnie w odniesieniu do działalności w terenie. Chodzi tu o zatrudnienie większej liczby naukowców i – zależnie od potrzeb – zakup większej ilości sprzętu.
Hélène Goudin i Nils Lundgren (IND/DEM) , na piśmie. − (SV) Nie jesteśmy przeciwni temu, aby cypryjski komitet otrzymał ponownie pomoc i pieniądze na dalsze prace, ale sądzimy, że pieniądze te powinny zostać przyznane Czerwonemu Krzyżowi, który ma doświadczenie i wiedzę w tej dziedzinie. Dlatego też zdecydowaliśmy się zagłosować przeciw temu wnioskowi.
Ewa Klamt (PPE-DE), na piśmie. − (DE) Jako sprawozdawczyni cieszę się z tego, że Parlament Europejski tak poważną większością poparł rezolucję w sprawie osób zaginionych na Cyprze. Każdy krewny osób zaginionych ma prawo poznać ich los dzięki ekshumacji i identyfikacji ich szczątków. Zlokalizowanie miejsc spoczynku ich krewnych, o których słuch zaginął dziesiątki lat temu i sprawienie im godnego pochówku jest jedynym sposobem, by zamknąć ten bolesny rozdział w ich życiu, ponieważ w końcu uzyskują oni pewne informacje o losie tych, których kochali. Jestem przekonana, że może to być ważny wkład w pozytywne kroki w kierunku ponownego zjednoczenia Cypru.
Poprzez finansowanie UE już teraz aktywnie wspiera prace Komitetu ds. Osób Zaginionych (CMP) w miejscach ekshumacji, w laboratoriach antropologicznych oraz współpracę z rodzinami, których to dotyczy. W tym kontekście ważne jest, aby Komitet ds. Osób Zaginionych przeprowadził wszystkie niezbędne dochodzenia i analizy teraz, gdy jeszcze żyją naoczni świadkowie, którzy mogą udzielić informacji dotyczących humanitarnego problemu zaginionych osób.
Dlatego też uznaję za niezmiernie ważne przyznanie dodatkowej kwoty 2 milionów euro z budżetu ogólnego UE na 2009 r. i wzywam Radę i Komisję, aby wypracowały porozumienie w sprawie tego dodatkowego wsparcia finansowego.
Gerard Batten (IND/DEM), na piśmie. - Głosowałem przeciwko przyjęciu tego sprawozdania, ponieważ utrudnia ono państwom narodowym odsyłanie z powrotem nielegalnych imigrantów. Gdy tylko ci nielegalni imigranci uzyskują prawo do zamieszkania w państwach członkowskich UE, mają ułatwiony wjazd do Wielkiej Brytanii, co dodatkowo zwiększa obciążenie tego kraju problemem nielegalnej imigracji. Polityka imigracyjna i azylowa powinna w każdym przypadku być przedmiotem decyzji demokratycznych państw narodowych, a nie Unii Europejskiej.
Alessandro Battilocchio (PSE), na piśmie. − (IT) Dziękuję, panie przewodniczący. Głosowałem przeciwko przyjęciu sprawozdania posła Webera, po tym jak zostały odrzucone poprawki PSE.
Prawodawstwo dla tej wysoce delikatnej dziedziny jest bez wątpienia potrzebne, i to nie tylko w świetle arbitralnych interpretacji, jakie często stosowane są w państwach członkowskich. Niemniej, bieżący wniosek posiada nieuzasadnione braki. Na przykład niedopuszczalne jest traktowanie, jakie przewiduje się w stosunku do pozbawionych opieki osób małoletnich, podobnie jak nieuwzględnienie gwarancji dla osób znajdujących się w trudnej sytuacji, takich jak ofiary handlu ludźmi, ciężarne kobiety, osoby starsze i niepełnosprawne.
Kolejnym absurdem jest przepis, zgodnie z którym okres zatrzymania można przedłużyć w przypadku braku współpracy „administracyjnej” ze strony kraju pochodzenia. Sytuacja uchodźców z Sudanu będzie więc uzależniona od skuteczności gminnych biur rejestracji. Potrzebowaliśmy zdecydowanych przepisów, które mają zagwarantować bezpieczeństwo naszych obywateli, a nie prześladowania, które jest gestem wrogim w stosunku do godności człowieka. Dziś Europa zapisała niechlubną kartę swojej historii.
Michael Cashman (PSE), na piśmie. - Partia Pracy w Parlamencie Europejskim (EPLP) wstrzymała się od głosowania nad tym wnioskiem legislacyjnym z uwagi na fakt, że Zjednoczone Królestwo nie jest zobowiązane do realizacji postanowień tej dyrektywy, ponieważ w odniesieniu do środków JHA dotyczących imigracji i azylu dysponuje klauzulą „opt-out/opt in”. Ważne jednak było skrupulatne rozważenie naszej odpowiedzialności, ponieważ mogło mieć to bezpośredni wpływ na kraje związane prawnie tą dyrektywą.
Sprawozdanie Manfreda Webera wymagało całego szeregu zmian, które mogły poprawić tekst projektu sprawozdawcy. Było ważne, aby w tekście sprawozdania znalazły się pewne poprawki zalecone przez grupę PSE. Ponieważ te poprawki nie zostały przyjęte, wstrzymaliśmy się od udziału w głosowaniu nad tym sprawozdaniem. Były to następujące poprawki:
poprawka 98 gwarantująca ochronę pozbawionych opieki osób nieletnich;
poprawka 103 dotycząca czasu zatrzymania i warunków;
poprawka 95 w sprawie definicji niebezpieczeństwa ucieczki.
W ogólnym rozrachunku EPLP jest zdania, że sprawozdanie to nie polepsza możliwości państw UE w zakresie skutecznego i humanitarnego przekazywania z powrotem obywateli krajów trzecich zamieszkujących nielegalnie w UE, lecz zamiast tego dodaje kilka nowych obciążeń do tej i tak już skomplikowanej sprawy, charakteryzującej się ogromnym ładunkiem emocjonalnym.
Maria da Assunção Esteves (PPE-DE), na piśmie. − (PT) Dyrektywa w sprawie nielegalnej imigracji stanowi niemożliwy do rozwiązania dylemat. Z jednej strony, brak zasad stwarza możliwość nieludzkiego traktowania imigrantów. Z drugiej zaś istnieje mała w pozytywnym rozumieniu zgodność w odniesieniu do tej dyrektywy, która skonstruowana jest w oparciu o wiele niejasnych pojęć i odniesień do swobody podejmowania decyzji przez państwa członkowskie. Inaczej mówiąc, ta dyrektywa jest słaba. Kompromisowe porozumienie nie osiąga poziomu ambicji europejskiej Europy. Przed Parlamentem stoi teraz niewykonalne zadanie dokonania wyboru pomiędzy prowadzącym do barbarzyństwa chaosem a słabymi i niepełnymi zasadami. Tymczasem Parlament nie może zrobić wokół tej sprawy tyle szumu, ile powinien zrobić prawdziwy parlament. Z powodu czystego pecha, od Rady nie można spodziewać się niczego więcej, a Komisja wytęża się, jak może, aby utworzyć europejski fundusz solidarności z krajami będącymi źródłem nielegalnej imigracji i państwami członkowskimi w Europie Południowej, które same cierpią biedę. To ironia, że dziś szczere głosowanie oznacza głosowanie z zamkniętymi oczami.
Nigel Farage (IND/DEM), na piśmie. - głosowaliśmy za odrzuceniem tego sprawozdania, ponieważ nie chcemy żadnej europejskiej wspólnej polityki imigracyjnej. Mamy uczucie, że to do poszczególnych państw powinna należeć decyzja, kogo należy wydalić z ich terytorium i w jakich okolicznościach.
Jako, że prawie nigdy nie głosujemy za jakimkolwiek prawodawstwem, musimy zaznaczyć, że tym razem zagłosowaliśmy za przyjęciem poprawki 75, która odrzuca wniosek Komisji w sprawie wspólnej polityki wydalania, lecz nie z przyczyn/na podstawie uzasadnienia, jakie podała grupa, która zgłosiła tą poprawkę. Mamy własne powody, aby je odrzucić.
Czynimy to niezależnie od tego, że ta dyrektywa nie obowiązuje w Zjednoczonym Królestwie. To pewna zasada, na której ta dyrektywa się opiera, skłoniła nas do głosowania w ten sposób.
Patrick Gaubert (PPE-DE), na piśmie. – (FR) Cieszę się, że sprawozdanie posła Webera dotyczące dyrektywy w sprawie powrotu imigrantów została przyjęta znaczną większością.
Głosowanie to stanowi jaskrawą ilustrację faktu, że Parlament Europejski nie poddał się populistycznej i obliczonej na zdobycie wyborców kampanii, jaka została rozpętana przeciw temu wnioskowi w sprawie dyrektywy, lecz wolał zamiast tego obrać ścieżkę odpowiedzialności i pragmatyzmu.
Parlament wykazał się dojrzałością i poczuciem świadomości przyjmując dokument, który bez wątpienia zwiększa poziom ochrony zapewnianej osobom pochodzącym z państw trzecich mieszkającym w tych państwach członkowskich, w których ochrona ta jest na najniższym poziomie, albo też w ogóle nie istnieje.
Głosowanie to podwójnie zasługuje na uznanie, ponieważ nie podważa tych istniejących przepisów krajowych, które już zapewniają wystarczające gwarancje – jak na przykład w przypadku Francji – równocześnie wprowadzając w tych państwach członkowskich, których systemy są najbardziej restrykcyjne, bardziej humanitarne zasady.
Ten tekst, który nie dotyczy osób starających się o azyl, stanowi tylko pierwszy ruch w kierunku stworzenia ram i elementarnej harmonizacji przepisów w sprawie imigracji. Nie powinno się go rozpatrywać w odosobnieniu, ale jako część ogólnej polityki UE na rzecz promowania legalnej imigracji, której Europa potrzebuje.
Robert Goebbels (PSE), na piśmie. – (FR) Głosowałem przeciw tej dyrektywie w sprawie powrotu imigrantów. Byłem gotów poprzeć taką dyrektywę, która, mimo iż jest daleka od doskonałości, mogłaby dostarczyć użytecznych wytycznych tym państwom członkowskim UE, które same nie posiadają praw dotyczących imigracji, lub oczywiście tym, których ustawodawstwo jest zbyt brutalne.
Ponieważ większość prawicy i liberałów odrzuciła 10 poprawek socjalistów, w tym te, które dotyczyły lepszej ochrony małoletnich - w końcu, wraz z większością mojej grupy politycznej głosowałem na „nie”. Nadal jestem przekonany, że nawet jeśli nie jesteśmy w stanie zająć się wszystkimi niedolami tego świata, to Europa powinna pozostać otwarta na taką imigrację, która byłaby nadzorowana i mieściła się w pozytywnych ramach.
Nielegalna imigracja, wraz ze swoimi szlakami tragedii i nieszczęścia ludzkiego oraz przestępczością, jaka wiąże się z tego rodzaju nielegalnymi siatkami, musi być zwalczana. Osoby z krajów trzecich, które nielegalnie przedostały się do Europy, powinny być repatriowane, lecz w sposób godny państwa ustanowionego na mocy prawa.
Byłem gotów poprzeć taką dyrektywę, która, mimo iż daleka od doskonałości, mogłaby dostarczyć użytecznych wytycznych tym dziewięciu europejskim państwom członkowskim, które same nie posiadają praw dotyczących imigracji, lub oczywiście tym, których ustawodawstwo jest zbyt brutalne.
Hélene Goudin i Nils Lundgren (IND/DEM), na piśmie. − (SV) Lista Czerwcowa podchodzi do tego sprawozdania i do popieranego przez pewne partie polityczne kompromisu bardzo krytycznie. Polityka danego kraju w stosunku do uchodźców jest sprawą ściśle krajową, a decyzje w tym zakresie muszą być podejmowane w kontekście kultury prawnej tego państwa. Poprzez to sprawozdanie Europa wykonuje znaczący krok w kierunku wprowadzenia europejskiej polityki migracyjnej, której skutki boleśnie odczuwają nielegalni imigranci. Perspektywą jest przy tym arbitralne i systematyczne zatrzymywanie osób, które nie popełniły żadnego przestępstwa, a tylko przekroczyły międzynarodową granicę. Autor sprawozdania proponuje, aby ludzie byli usuwani z terytorium Europy na okres pięciu lat, niezależnie od ich sytuacji, co w efekcie oznacza funkcjonowanie Twierdzy Europa.
UE ma być z założenia unią wartości, która uważa prawa człowieka i wartości ludzkie za święte. Ten wniosek w sposób oczywisty temu przeczy. Istnieją już takie organizacje, jak Przedstawicielstwo Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) i biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców, których zadaniem jest ochrona praw człowieka należnych osobom w ciężkiej sytuacji oraz ustalenie takich zasad i standardów humanitarnego traktowania, które byłyby do przyjęcia.
Lista Czerwcowa odrzuca to sprawozdanie i ma nadzieję, że inni posłowie zrobią to samo.
Pedro Guerreiro (GUE/NGL), na piśmie. − (PT) Niestety złożony przez nas wniosek, aby odrzucić tą nikczemną dyrektywę sam został odrzucony większością głosów tej Izby, z powodu sprzysiężenia socjaldemokratów i prawicy.
Naszymi głosami staraliśmy się zapobiec temu, aby porozumienie zawarte przez Radę weszło w kolejne stadia realizacji, ponieważ ma ono na celu stworzenie takiej wspólnotowej polityki imigracyjnej, która będzie restrykcyjna, selektywna i nie będzie respektować należnych imigrantom praw człowieka.
Do licznych aspektów tej dyrektywy, które są nie do przyjęcia należą: możliwość zatrzymywania imigrantów na okres do 18 miesięcy, zatrzymywanie rodzin, nawet takich z małoletnimi, wydalanie osób niepełnoletnich bez konieczności przekazania ich członkowi ich rodziny lub prawnemu opiekunowi oraz ograniczenie dotyczące wjazdu do krajów UE na okres do pięciu lat dla wydalonego imigranta.
Jeżeli instytucje UE pragną przyjąć środki dotyczące imigrantów, to powinny one zasugerować państwom członkowskim ratyfikację konwencji Organizacji Narodów Zjednoczonych dotyczącej ochrony praw wszystkich pracowników migrujących i członków ich rodzin.
Nie wolno kwestionować godności ludzkiej. Ich prawa należy chronić i uznawać, niezależnie od treści dokumentów, które ich dotyczą, czy też istnienia tych dokumentów. Nie wolno nam wprowadzać polityki, która stanowi pogwałcenie praw człowieka i prowadzi do karania mężczyzn i kobiet, którzy tylko poszukują pracy i, w wielu przypadkach, podstawowego prawa do życia.
Erna Hennicot-Schoepges (PPE-DE), na piśmie – (FR) Prawa człowieka są niezbywalne.
Pozbawienie wolności, jak przewidziano w przedmiotowym dokumencie, to bardzo poważny akt, nawet jeżeli dotyczy ograniczonego okresu. Dlaczego nie mówimy o przywitaniu tych, którzy przybywają na terytorium Europy i o obiektach do ich przyjmowania, zamiast o ośrodkach detencyjnych? Od dziesięcioleci wiemy, że przemytnicy mają swój przestępczy interes w handlu ludźmi i że często w obsłudze tych nielegalnych robotników, którzy są nisko opłacani i mieszkają w złych warunkach, uczestniczą ich wspólnicy.
Mam odczucie, że pilnie potrzebne jest wprowadzenie środków prawnych w celu powstrzymania działań przemytników i handlarzy ludźmi. Jeśli chodzi o polityki dobrowolnego powrotu, wsparcie ich poprzez politykę ukierunkowanej współpracy będzie stanowić lepszy sygnał, niż więzienie niewinnych osób. Nie jesteśmy właścicielami tej ziemi, nie mamy prawa uważać się za panów tego kontynentu, a nawet powstałe z mocy prawa państwa takie jak nasze nie są uprawnione do naruszania prawa do osobistej nietykalności.
Ian Hudghton (Verts/ALE), na piśmie. - Głosowałem przeciwko przyjęciu sprawozdania posła Webera i wyrażam ubolewanie z powodu warunków wnioskowanej dyrektywy w sprawie powrotu imigrantów. Dyrektywa ta umożliwi państwom członkowskim detencję imigrantów na okres do 18 miesięcy, nawet z przyczyn od nich niezależnych. Nie jest to cecha cywilizowanej polityki imigracyjnej i brakuje tu norm, jakich powinniśmy oczekiwać od UE.
Mikel Irujo Amezaga (Verts/ALE), na piśmie. − (ES) Głosowałem przeciw temu sprawozdaniu: jest to bardzo delikatne zagadnienie, ponieważ dotyczy ono coraz większej liczby ludzi. Nie do przyjęcia jest przy tym, że jest ono traktowane raczej jako problem natury logistycznej, a nie ludzkiej. Wiele z tych postanowień jest zwyczajnie nie do przyjęcia. Mam tu na myśli wprowadzenie zakazu ponownego wjazdu na terytorium UE przez okres do lat pięciu, możliwość zatrzymywania rodzin i osób małoletnich bez opieki, możliwość odsyłania ludzi za pośrednictwem stref tranzytowych, niski poziom ochrony osób wrażliwych na separację, fakt, że nie zapobiega ono zatrzymywaniu osób starających się o azyl oraz brak znaczących gwarancji w postaci decyzji dotyczących powrotu czy zatrzymania w areszcie.
Ponadto, imigracja jest blisko powiązana z polityką rozwoju. UE musi ustanowić środki i pomoc potrzebne dla zapewnienia krajom trzecim prawdziwego rozwoju. Imigranci i imigranci przebywający nielegalnie nie znaleźli się w tej sytuacji z własnego wyboru. W wielu przypadkach nie mogą oni pozostać w swojej ojczyźnie, ponieważ nie mogą tam zaspokoić swoich podstawowych potrzeb. W XXI wieku fakt ten powinien nas zawstydzać.
Jaromír Kohlíček (GUE/NGL), na piśmie − (CS) Zawracanie nielegalnych imigrantów do kraju ich pochodzenia jest tematem wysoce kontrowersyjnym. Szersza interpretacja Europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności z 1950 r., Konwencji Narodów Zjednoczonych dotyczącej statusu uchodźców z 1951 r., zmienionej protokołem z 1967 r. oraz Konwencji Narodów Zjednoczonych o prawach dziecka w przeważającej mierze zabrania takich działań. Gdyby oprócz wyżej wymienionych tekstów uwzględnić także krytyczne głosy komisji parlamentarnych (na przykład komisji LIBE), to muszę powiedzieć, że dyrektywa umożliwiająca zatrzymanie na okres 18 miesięcy, jak również warunki, jakie ujrzeli posłowie odwiedzający ośrodki detencji, tylko czynią tą sprzeczność jeszcze bardziej oczywistą. Każda osoba, która popełnia akt przestępczy musi zostać ukarana, wliczając tych, którzy zatrudniają obywateli krajów trzecich nielegalnie lub na złych warunkach. Nie ma takiej możliwości, aby grupa GUE/NGL poparła tą dyrektywę.
Romano Maria La Russa (UEN), na piśmie. − (IT) Panie przewodniczący, panie i panowie! Dziś, głosując za przyjęciem sprawozdania posła Webera zrobiliśmy prawdopodobnie kluczowy krok w kierunku przygotowania ogólnych ram obejmujących środki przeciw nielegalnej imigracji. Są to środki, które stanowią odpowiedź na potrzeby dotyczące bezpieczeństwa ogromnej liczby obywateli Europ, z których wielu staje się ofiarami przestępstw popełnianych przez obywateli państw trzecich.
Cieszę się, że Parlament Europejski, jako gwarant powszechnych wolności i praw, wreszcie opowiedział się za wspólną polityką, która odpowiadałaby potrzebom państw członkowskich dotyczącym zwalczania nielegalnej imigracji. Pokazaliśmy wyraźnie, że celem nie jest już tylko wykrywanie osób przebywających nielegalnie, ale także wprowadzenie jasnych, przejrzystych i szybkich procedur powrotu.
Jest to nie tylko kwestia podjęcia kroków przeciw temu zjawisku, na przykład poprzez zakaz ponownego wjazdu, ale też zapewnienia pomocy małoletnim. Środki te są skonstruowane tak, aby zapewnić drobiazgowe przestrzeganie praw człowieka w ośrodkach przyjęć. Nielegalną imigrację należy zwalczać przede wszystkim poprzez dążenie do porozumienia z krajami pochodzenia, które nie mogą stać z boku i przyglądać się rozwojowi tragedii, która nie ogranicza się do jednego kraju, lecz ma zasięg ogólnoeuropejski, a także poprzez wysłanie silnego sygnału tym, którzy zamierzają dostać się do Europy nielegalnie. Nasz kontynent nie jest terenem do podbijania przez każdego i przez wszystkich i dotyczą go zarówno obowiązki, jak i prawa, których należy przestrzegać.
Carl Lang (NI), na piśmie. – (FR) Zarówno z lewej, jak i z samego skraju lewej strony podnoszono wiele wrzawy, aby napiętnować sprawozdanie Webera - interpretację Parlamentu dotyczącą dyrektywy w sprawie powrotu imigrantów, która nie spełnia całkowicie potrzeb dotyczących polityki imigracyjnej.
Z ledwością ośmielamy się powiedzieć to, co oczywiste: że nielegalne przekroczenie granicy bez wizy lub zezwolenia na pobyt jest aktem nielegalnym i powinno być traktowane jako takie.
Nielegalni imigranci, celowo gubiąc dokumenty albo odmawiając podania informacji o swoim pochodzeniu po to, by nie zostać odesłanymi do kraju ich pochodzenia, sami stają się odpowiedzialni za to, ile czasu spędzają w ośrodku detencyjnym, który to okres wiele osób błędnie uważa za zbyt długi.
Mówienie o prawach człowieka to tylko ukrywanie rzeczywistej sytuacji. Europa zmaga się bowiem z zalewem nielegalnej imigracji, której w zasadzie nie da się kontrolować. Nakłada się ona dodatkowo na migrację legalną, wspieraną zarówno przez organy krajowe, jak i europejskie.
Chociaż sprawozdanie posła Webera jest nieodpowiednie dla realizacji celu, w jakim powstało, to jednak stanowi krok we właściwym kierunku. Mam nadzieję, że to tylko pierwszy etap. Czyżby rządy krajów i Parlament Europejski w końcu przejrzały na oczy i dostrzegły rozmiary tego problemu? Jest już bowiem całkiem późno...
Roselyne Lefrançois (PSE), na piśmie. – (FR) Przyjęty dziś dokument jest całkowicie od nowa przemyślanym owocem pracy, jaką wykonano w komisji LIBE, która utorowała drogę dla znaczącej poprawy pierwotnego wniosku Komisji.
Ten tak zwany kompromis nie przyniesie w rezultacie żadnych zmian, które mogłyby zwiększać poziom ochrony przysługującej osobom zamieszkującym w tych państwach członkowskich, których polityka imigracyjna jest w najmniejszym stopniu akceptowalna. Pierwszą z przyczyn tego jest zawężony zakres tego dokumentu: osoby ubiegające się o azyl i osoby zatrzymane w trakcie kontroli granicznej są z niego wykluczone, nawet biorąc pod uwagę to, że stanowią one znaczny odsetek wszystkich nielegalnych imigrantów. Inny, bardziej istotny powód jest taki, że daje ona państwom członkowskim zbyt wiele swobody w odniesieniu do kluczowych kwestii, takich jak prawa małoletnich i długość okresu zatrzymania. Ten ostatni został teraz wydłużony do 18 miesięcy, w porównaniu z sześcioma miesiącami, jakie proponowała Grupa Socjalistyczna w Parlamencie Europejskim.
Czuję się zawstydzona, że większość tej Izby poparła pomysł zamykania w odosobnieniu na dłuższy czas osób, których jedynym przestępstwem jest to, że przybyły tu w poszukiwaniu lepszych warunków życia i które często są w bardzo trudnej sytuacji.
Z całą tego świadomością głosowałam przeciw temu dokumentowi. Jeżeli potrzebne są w oczywisty sposób pewne podstawowe, wspólne zasady, to powinny one zostać sformułowane jako element odpowiedzialnego i ludzkiego podejścia do nielegalnej imigracji i w żadnym razie nie powinno się ich wprowadzać kosztem poświęcania podstawowych praw i wartości, które są nam drogie.
Marine Le Pen (NI), na piśmie. – (FR) Ta tak szeroko rozgłaszana „dyrektywa o powrotach” wnioskowana przez Komisję w Brukseli i zupełnie niesłusznie piętnowana przez lewicę i skrajną lewicę jako „dyrektywa hańby” i dokument naruszający prawa człowieka, została właśnie, ku ich wielkiemu niezadowoleniu, przyjęta przez Parlament Europejski.
Dyrektywa ta, która ma określać warunki powrotu nielegalnych imigrantów, zupełnie nie posiada jednak represyjnego charakteru. Nie przewiduje się w niej karania tych imigrantów, którzy przedostali się do Europy w sposób nielegalny. Traktuje się ich nawet jeszcze lepiej, dając im wybór pomiędzy legalizacją a dobrowolnym powrotem, a wszystko to znajduje poparcie w przywilejach i gwarancjach, służących ochronie praw człowieka.
Co jednak z prawem ludzi do tego, aby chronić się przed zalewem globalnej imigracji? Ano nic.
Twierdza Europa, tak szeroko potępiana przez wszystkie media we Francji i wszędzie indziej, nie istnieje. Jest to fantazja stworzona po to, by utorować drogę prawodawstwu przychylnemu imigracji i imigrantom pod pozorem rzekomych represji.
Nie jest to dobra dyrektywa. Wszystko, czym jest, to fasada. Jej jedyną zasługą jest to, że stanowi pierwszy krok ku takiej polityce, która w mniejszym stopniu byłaby zorientowana na imigrację. Nie powinno to jednak przysłaniać faktu, że powstają inne przepisy, takie jak system europejskiej Niebieskiej Karty, gwarantujący legalną imigrację w celu zatrudnienia i że deklarowanym celem tych działań jest zachęcenie do jeszcze większej imigracji do Europy.
Astrid Lulling (PPE-DE), na piśmie. − (DE) Głosowałam za przyjęciem sprawozdania posła Webera, ponieważ wierzę, że Unia Europejska może zwalczać nielegalną imigrację i zapobiegać jej jedynie dzięki wspólnym przepisom – twardym, lecz uczciwym. Dyrektywa o powrotach do dobry początek wspólnej europejskiej polityki imigracyjnej.
Europa może otworzyć się na legalną imigrację tylko wówczas, gdy imigracja nielegalna zostanie jasno zdefiniowana i będzie mogła zostać poddana skutecznej kontroli na podstawie wspólnych zasad.
Moim zdaniem, dyrektywa ta w należyty sposób uwzględnia obawy dotyczące kwestii humanitarnych związane z procesem deportacji, w szczególności poprzez wprowadzenie maksymalnego okresu detencji o długości sześciu miesięcy. Biorąc pod uwagę fakt, że dziewięć państw członkowskich, a wśród nich Luksemburg, nie miało maksymalnego ograniczenia tego okresu, jest to znaczący krok naprzód.
Osoby podlegające procedurze deportacji będą mieć teraz także prawo do prawnego postępowania naprawczego przed sądem lub trybunałem w celu złożenia odwołania przeciw tej procedurze, które w końcu obejmuje Europejski Trybunał Sprawiedliwości, jako najwyższą instancję. Gwarantuje ona bezpłatną pomoc prawną osobom, które nie posiadają wystarczających środków. Położy to kres arbitralnej polityce deportacyjnej, jaką forsują niektóre państwa członkowskie i wzmocni rządy prawa.
Chciałabym też wyraźnie powiedzieć, że maksymalny okres przetrzymywania osób wynoszący 18 miesięcy, który można zastosować poprzez wydłużenie okresu sześciomiesięcznego o dalsze 12 miesięcy, może zostać zastosowany jedynie w skrajnych i wyjątkowych przypadkach. Dotyczy to tylko sytuacji, w których dana osoba stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego lub w których istnieje wysoce prawdopodobne zagrożenie ucieczką.
Ramona Nicole Mănescu (ALDE), na piśmie. − (RO) Wniosek w sprawie dyrektywy, który wczoraj omawialiśmy i nad którym głosowaliśmy dziś, po raz pierwszy i bezpośrednio dotyczy europejskiej polityki imigracyjnej, jako że ustanawia normy i procedury dotyczące wydalania imigrantów przebywających nielegalnie na terytoriach państw członkowskich. Oprócz celu polegającego na prawnej harmonizacji sytuacji imigrantów, prawdziwym wyzwaniem dotyczącym tej dyrektywy było znalezienie takiego kompromisu, w ramach którego zapewniono by zgodność z prawami człowieka i swobodą przepływu osób, przy równoczesnym uwzględnieniu bezpieczeństwa indywidualnego, a także, co ważniejsze, bezpieczeństwa zbiorowego.
Większość państw członkowskich zetknęła się ze zjawiskiem imigracji, a działania podejmowane przez ich rządy różnią się w zależności od tego, jak intensywny jest napływ imigrantów. Z tej przyczyny myślę, że sprawozdanie posła Webera reguluje te różnice pomiędzy politykami imigracyjnymi państw członkowskich dzięki temu, że uwzględnia zasady stosowane w każdym systemie prawnym i wprowadza wspólne normy i procedury wdrażania. Mogę przeto powiedzieć, że głosowałam na to sprawozdanie właśnie ze względu na to zintegrowane podejście do imigracji.
Środki takie, jak dobrowolny powrót do kraju pochodzenia, tymczasowe zatrzymanie i szczególna uwaga, jaką poświęcono małoletnim bez opieki, jak również dostęp do opieki zdrowotnej i usług edukacyjnych, to nie naruszenie europejskiej konwencji praw człowieka, lecz wręcz przeciwnie – dowód, że Unia Europejska uczyniła jeszcze jeden krok w kierunku stworzenia wspólnej polityki w dziedzinie nielegalnej imigracji.
Chciałabym także pogratulować Radzie i panu posłowi Weberowi wynegocjowanego kompromisu.
Erik Meijer (GUE/NGL), na piśmie. – (NL) Wojny, dyktatury, dyskryminacja i klęski żywiołowe zmuszają ludzi z Afryki i Azji do ucieczki do Europy. Dla wielu uchodźców nie jest to kwestia wyboru mającego na celu poprawę jakości życia, lecz wyłącznie przeżycia. W czasie szczytu, który odbył się w 1999 r. w Tampere starano się zmniejszyć napływ uchodźców do wielu państw członkowskich UE. Nie próbowano jednak osiągnąć tego apelując do wzajemnej solidarności, dzięki której można by lepiej rozmieścić uchodźców na terytoriach państw UE, lecz tylko poprzez jeszcze surowsze ograniczenie możliwości wjazdu do Europy na jej zewnętrznych granicach. W ostatnich latach dochodzi do coraz większej liczby bolesnych wydarzeń. Wiele osób utonęło w morzu, a ci, którzy docierają do brzegu, są na krótko zamykani, zmuszani do nielegalnej egzystencji lub odsyłani z powrotem do kraju, w którym nie mogą przeżyć.
Sprawozdanie Webera i próba osiągnięcia porozumienia z Radą przy pierwszym czytaniu jeszcze dodatkowo pogorszyły sytuację. Istnieją uzasadnione przyczyny, dla których z różnych stron podnoszą się coraz to nowe głosy sprzeciwu. Jeśli pomimo sprzeciwu dojdzie do jego przyjęcia, to będzie można zamykać ludzi bez procesu na sześć miesięcy, łatwiej będzie można deportować dzieci, a ci, którzy zostaną deportowani, dostaną zakaz przyjazdu do Unii na okres 5 lat, niezależnie od tego, czy w międzyczasie sytuacja w ich kraju zamieszkania pogorszyła się, czy nie.
Andreas Mölzer (NI), na piśmie. − (DE) Większość z szacowanej liczby 42 milionów uchodźców stanowili imigranci z przyczyn ekonomicznych, którzy dali się zwabić w pułapkę reketierom imigracyjnym i zaryzykowali utratą życia, aby dostać się do El Dorado. Prowadzi to nie tylko do niezliczonych tragedii ludzkich, ale też poważnie obciąża systemy socjalne krajów docelowych i blokuje sądy mnóstwem beznadziejnych wniosków i spraw azylowych, co jeszcze bardziej utrudnia życie tym, którzy mogą naprawdę ubiegać się o azyl.
W przeszłości niektóre państwa mogły przyciągać kolejne miliony nielegalnych imigrantów poprzez masową legalizację lub krótkotrwałe zatrzymanie, po którym automatycznie przyznawano pozwolenie na pozostanie. Chociaż środki proponowane na mocy dyrektywy w sprawie powrotów są aż nazbyt pobłażliwe, to przynajmniej stanowią one krok we właściwym kierunku, zwłaszcza, jeżeli proponowany minimalny okres zatrzymania jest określony bardziej rygorystycznie, niż ten, który przewidują przepisy niektórych państw członkowskich. Z tego powodu głosowałem za przyjęciem tego sprawozdania.
Cristiana Muscardini (UEN), na piśmie.− (IT) Pragnę złożyć wyrazy uznania dla moich kolegów z komisji LIBE w związku z wypracowanym z Radą kompromisem. Jest to pierwszy raz, kiedy Unii udało się uzbroić we wspólne zasady dotyczące powrotu przebywających na jej terenie nielegalnie obywateli państw trzecich. To godne pochwały, że celem tej dyrektywy, dzięki ustanowieniu wspólnych, przejrzystych zasad powrotu, jest zapewnienie ludzkiego traktowania osobom, których to dotyczy i polepszenia współpracy, zarówno z krajowymi organami do spraw imigrantów, jak i pomiędzy państwami członkowskimi, między innymi poprzez ustanowienie zakazu ponownego wjazdu, ważnego na całym obszarze Unii i nieprzekraczającego pięciu lat.
Nadto dobrowolny powrót, czas trwania tymczasowego aresztu oraz alternatywy przewidziane w określonych przypadkach, szczególne traktowanie przewidziane dla nieletnich i osób w ciężkiej sytuacji w trakcie przyjmowania decyzji o powrocie, jak również dbałość o zachowanie jedności rodziny. Wszystko to są pozytywne cechy wniosku w sprawie dyrektywy, podobnie jak bezpłatna pomoc prawna, jeśli o nią wnioskowano, przy składaniu odwołania od nakazu wydalenia.
Głosuję za przyjęciem tego środka wiedząc, że nielegalna imigracja będzie zwalczana bardziej skutecznie wówczas, gdy będziemy dysponować wspólnymi, przejrzystymi zasadami. Zasady te przyczynią się do zwiększenia bezpieczeństwa naszych obywateli, co raz jeszcze potwierdza, że w sprawie wspólnych problemów, takich jak te, które dotyczą imigracji, Europa musi mówić jednym głosem i dawać wyraz temu, że pojęcia pożądanego i prawowitego sposobu postępowania są nierozłączne.
Robert Navarro (PSE), na piśmie. – (FR) Większość Parlamentu Europejskiego przyjęła dziś wniosek w sprawie dyrektywy o powrotach. Ten wniosek w sprawie dyrektywy, który ma na celu ustanowienie minimalnych wspólnych norm dotyczących traktowania nielegalnych imigrantów, miał pierwotnie stanowić odpowiedź na często tragiczną sytuację, z jaką mamy do czynienia w mniej-więcej 224 obozach detencyjnych rozsianych po całej Europie. Jest to rozsądna inicjatywa, ponieważ wiemy, że niektóre kraje nie dysponują żadnymi zasadami, ani ograniczeniami dotyczącymi zatrzymywania nielegalnych obcych. W trakcie głosowania w komisji posłowie z Grupy Socjalistycznej poczynili znaczące postępy w ustanawianiu podstawowych gwarancji dotyczących praw człowieka, których brakowało w początkowym wniosku. Zostały one teraz usunięte przez Radę i sprawozdawcę z PPE, ponieważ wygląda na to, że wolą oni przyjąć bardziej represyjny pakiet w nadziei, że zniechęci to tych, którzy już są w stanie desperacji. Efektem jest dyrektywa, która zatwierdza procedurę karania imigrantów poprzez stłaczanie ich na dłuższy czas razem w okropnych warunkach i oddzielanie małoletnich od ich rodzin, podczas gdy kwestia tak zwanych gwarancji prawa do pomocy prawnej i odwołania w rzeczywistości pozostanie w mocy decyzji państw członkowskich. Jest to całkiem zwyczajnie nie do przyjęcia oraz sprzeczne z wartościami, jakie reprezentuje, zgodnie ze swoimi deklaracjami, Europa. Dlatego też zdecydowałem się zagłosować przeciw temu tekstowi.
Dimitrios Papadimoulis (GUE/NGL), na piśmie. – (EL) Konserwatywna większość w Parlamencie Europejskim raz jeszcze zignorowała głos obywateli i głos zdrowego rozsądku. Przyjęcie „dyrektywy hańby” w ramach prób stworzenia Twierdzy Europa prowadzi do pozbawienia imigrantów ich podstawowych praw człowieka i skazuje ich na życie w stanie nielegalności. Skandaliczne i nieludzkie pojednawcze porozumienie zawarte przez Radę jest sprzeczne z obowiązującymi międzynarodowymi ramami prawnymi. Zapewnienia dotyczące większej ochrony dla imigrantów w Europie pozostają w głębokim kontraście z ponurą rzeczywistością ośrodków „przyjęć”.
Europa nie może chronić się za tym prawodawstwem, które jest nie do przyjęcia i zamykać drzwi przed imigrantami.
Odpowiedzialni są za to w dużej mierze rząd Nowej Demokracji i reprezentujący go posłowie do Parlamentu Europejskiego, który poparli dzisiejszą decyzję. To, co kilka dni temu Konstantinos Karamanlis powiedział przed kamerami telewizyjnymi, gdy odwiedził taki ośrodek przyjęć imigrantów na wyspie Samos, zostało przeinaczone wskutek działań Nowej Demokracji.
Tobias Pflüger (GUE/NGL), na piśmie. − (DE) Przyczyny, dla których głosowałem przeciw dyrektywie w sprawie powrotów są następujące:
Na mocy dyrektywy wynegocjowanej przez ministrów spraw zagranicznych UE nie tylko ustanowiona została możliwość zatrzymania na okres 18 miesięcy przed deportacją dla tak zwanych „obywateli państw trzecich, którzy przebywają nielegalnie” oraz pięcioletni zakaz ponownego wjazdu dla deportowanych uchodźców. W wyniku przyjęcia tej dyrektywy około 8 milionów osób niebędących obywatelami UE i nie posiadających ważnego pozwolenia na pobyt jest zagrożonych zatrzymaniem i deportacją do swoich „krajów zamieszkania”.
Dyrektywa ta zezwala ponadto na zatrzymanie i wydalenie pozbawionych opieki małoletnich, co jest wyraźnym pogwałceniem Konwencji Narodów Zjednoczonych o prawach dziecka. Istnieją plany wydalania imigrantów do krajów tranzytowych, które nie są ich krajami macierzystymi. Liczne gwarancje proceduralne i prawa dla imigrantów, które mogłyby przemawiać przeciw deportacji znikły z tekstu końcowego, co również może narażać na zagrożenie prawa tych imigrantów, którzy mogą wnioskować o azyl.
Krótko mówiąc, dyrektywa ta stwarza podstawy dla piętnowania i karania imigrantów, którzy nie popełniwszy żadnego przestępstwa będą pozbawiani wolności i przetrzymywani w obiektach detencyjnych w warunkach nie licujących z godnością ludzką. Prowadzi ona do pogorszenia europejskich i międzynarodowych standardów praw człowieka poprzez dalsze pogorszenie warunków życia imigrantów. Ten nowy środek pasuje do logiki polityki imigracyjnej państw członkowskich UE uprawianej od 1990 r., znanej z tego, że w jej ramach bez przerwy ma miejsce demontaż praw imigrantów. Teraz koniecznie należy sprzeciwić się wdrożeniu tej dyrektywy.
Lydie Polfer (ALDE), na piśmie. – (FR) Wniosek w sprawie dyrektywy dotyczącej odsyłania nielegalnych imigrantów pochodzących z państw trzecich ma na celu wyposażenie Unii Europejskiej we wspólną politykę imigracyjną poprzez ustanowienie kryteriów dotyczących maksymalnego okresu tymczasowego przetrzymywania, poprzez wspieranie procedury dobrowolnego powrotu i wprowadzenie zakazu ponownego wjazdu do Unii osobom wydalonym.
Tekst we wnioskowanym kształcie jest kompromisowy i, jak wszystkie rezultaty kompromisów, może jeszcze zostać ulepszony. Stąd też wprowadzenie maksymalnego okresu przetrzymywania osób wynoszącego 6 miesięcy, który można wydłużyć do 12 miesięcy, jest dużo dłuższy od maksymalnego okresu przetrzymywania przewidywanego w moim kraju, Luksemburgu (3 miesiące).
Z drugiej strony, w dokumencie tym przewidziano określone gwarancje dla rodzin i niemowląt, jak również warunki dotyczące zastosowania zasady „non-refoulement” – nie odsyłania do kraju pochodzenia.
Ponieważ tematyka ta podlega procedurze współdecydowania, Parlament ma na nią wpływ na równi z Radą Ministrów i negatywny wynik głosowania może doprowadzić do opóźnień przynoszących uszczerbek tej tak bardzo delikatnej sprawie.
Z tego powodu i pomimo pewnych zastrzeżeń, zagłosowałam za tym wnioskiem w sprawie dyrektywy.
Luís Queiró (PPE-DE), na piśmie. − (PT) Dla obszaru ze wspólnymi granicami zewnętrznymi i pozbawionego granic wewnętrznych należy dokonać harmonizacji pewnych przepisów dotyczących wjazdu, przepływu, pobytu i wyjazdu obywateli państw trzecich. Państwo o dobrze funkcjonującej gospodarce i rozwiniętym systemie opieki społecznej i wysokim poziomie ochrony – w porównaniu z sąsiadującymi krajami – musi ustanowić zasady i warunki dla wjazdu obywateli państw trzecich.
Dlatego też należy wprowadzić odpowiednie uregulowania i osiągnąć pewien stopień spójności zasad dotyczących posiadających wspólną granicę różnych obszarów. Należy to czynić pamiętając, że imigracja stanowi dobro i korzyść dla krajów będących jej celem i potencjalną korzyść dla krajów pochodzenia, pod warunkiem, że jest regulowana i legalna. Należy mieć też na uwadze to, że jeżeli okazujemy humanitaryzm zapraszając ludzi, którzy starają się i walczą o lepszy byt, jest to oznaka cywilizacji, od której nie możemy się odwrócić.
Popieram zasadnicze przesłanie tego sprawozdania, ponieważ nie zmusza nas ono do osłabienia udzielanych przez nas gwarancji, ale wprowadza je – było, nie było, nieodpowiednio – tam, gdzie ich brak.
Kończąc powiem, że uważam, że w tej debacie nie zwróciliśmy uwagi na jeden aspekt. Kierunki, w jakich odbywa się imigracja, a przynajmniej imigracja wewnątrz Europy, zmieniają się. Biorąc pod uwagę, że przepływy migracyjne stanowią jeden z najwyraźniejszych wskaźników ekonomicznych, zagadnienie to zasługiwało na większą uwagę.
Frédérique Ries (ALDE), na piśmie. – (FR) Nie mówię, że nie uważam, że w tym tekście nie poruszono w wystarczającym stopniu pewnych zagadnień, zwłaszcza tych, które dotyczą detencji małoletnich oraz kwestii zdrowotnych, lecz oto w końcu, po trzech latach negocjacji z Radą, kompromis ten, wymuszony wręcz na pewnych państwach członkowskich, nakłada teraz na te państwa wymogi, jakie wcześniej w nich nie obowiązywały i, co najważniejsze, nie zabrania innym utrzymania w mocy swojego ustawodawstwa lub wprowadzenia jeszcze bardziej elastycznych przepisów.
Nie popieram „polowania na czarownice”, jakie prowadzą dziś niektórzy przeciwko tym, którzy starają się wyznaczyć granice dla imigracji w Europie. Nie, Europa nie jest fortecą. Co roku przybywa tu legalnie prawie dwa miliony imigrantów? Nie, omawiana dyrektywa nie wprowadza przetrzymywania przez okres 18 miesięcy. Zasada ogólna brzmi, że najdłuższy czas to sześć miesięcy, z bardzo ściśle stosowanymi wyjątkami, i trzeba przypomnieć, że odnosi się to do tych dziewięciu krajów, w których okres przetrzymywania jest nieograniczony. Na przykład w Belgii średni okres przetrzymywania wynosi 22 dni.
Głosowanie dziś na „nie” jest łatwym wyjściem i sposobem na zyskanie rozgłosu. W tym przypadku jestem przekonana, że taki krok nie przysłuży się tym, których dotyczy to w pierwszym rzędzie, czyli samym imigrantom, którym należy pomagać i w niektórych przypadkach przekonywać.
Luca Romagnoli (NI), na piśmie. - (IT) Panie przewodniczący, panie i panowie! Głosuję za przyjęciem sprawozdania Manfreda Webera. Europa wreszcie zaczyna zajmować się problemem nielegalnej imigracji w sposób odpowiedzialny i skuteczny. Dyrektywa o powrotach to pierwszy krok w kierunku właściwej polityki zwalczania tego zjawiska. Nielegalni imigranci muszą zostać zobowiązani do opuszczenia Europy, przy zachowaniu należytego poszanowania minimalnych standardów, gwarantujących, że ci, których to dotyczy, zostaną potraktowani humanitarnie. Jak zawsze twierdziliśmy, nielegalna imigracja stanowi niezwykle poważny problem i odpowiedzialność za działania w jego sprawie powinna pozostać w gestii poszczególnych krajów. Niemniej jednak, problem ten ma często wymiar europejski i z tej przyczyny nie można obciążyć wszystkimi związanymi z nim obowiązkami i kosztami tylko pewnych krajów, a przede wszystkim Włoch.
Bart Staes (Verts/ALE), na piśmie. – (NL) Jedną z najważniejszych przyczyn, dla których głosowałem w taki sposób, jest przedłużony okres przetrzymywania. Stworzenie możliwości zaaresztowania osób dorosłych, a nawet dzieci, na nie mniej niż 18 miesięcy to przepis zbyt daleko posunięty, zwłaszcza, gdy dzieje się tak nawet wtedy, gdy kraj ich pochodzenia nie współpracuje i nie przedstawia właściwych dokumentów. Ludzie ci nie są winni tej sytuacji, często nie mogą jednak wrócić. To, że ludzie przebywający na tym terytorium nielegalnie mogą zostać odesłani z powrotem do kraju, przez który przejeżdżali, również nie stanowi rozwiązania. Zakaz ponownego przekraczania granicy przez okres do lat pięciu nie odpowiada idei, zgodnie z którą ludzie w Europie powinni mieć zapewnioną ochronę, jeśli jej potrzebują. Taki środek doprowadzi również do nielegalnego handlu żywym towarem oraz przemytu. Unia pilnie potrzebuje porozumień dotyczących tego, kto może zostać wpuszczony na jej terytorium, lecz obecnie skupia większość swoich wysiłków na deportacjach. W rezultacie, wniosek ten jest jednostronny i nie zapewnia równowagi. Podobne ustalenia są ważne jedynie wtedy, gdy oferują ochronę prawną ludziom nie posiadającym ważnych dokumentów. Niestety ten kompromis nie zapewnia takiej ochrony w wystarczającym zakresie. Głosując za tym nie zrobiłbym europejskiej polityce imigracyjnej przysługi.
Catherine Stihler (PSE), na piśmie. - Utrata poprawki 98 dotyczącej traktowania pozbawionych opieki osób małoletnich, tj. dzieci, oraz poprawki 103 dotyczącej warunków, okresu trwania oraz legalności przetrzymywania imigrantów, bardzo przygnębia tych z nas, którzy wierzą w ludzką godność.
Daniel Strož (GUE/NGL), na piśmie. − (CS) Według mnie, projekt rezolucji dotyczący wspólnych standardów i procedur dla państw członkowskich, które dotyczą wydalania nielegalnie przebywających na ich terytorium obywateli państw trzecich nie jest dobrym tekstem. Stanowi on próbę „rozwiązania” metodami administracyjnymi oraz poprzez represyjne podejście poważnych problemów, które w istocie wymagają rozwiązań politycznych, ukierunkowanych na eliminację przyczyn nielegalnej migracji. Projekt sprawozdania przedstawiony przez posła Manfreda Webera na posiedzeniu plenarnym Parlamentu Europejskiego nie zawiera nic oprócz (mniej lub bardziej) kosmetycznych zmian, które nie trafiają w sedno sprawy.
Wprowadzenie środków represyjnych, skierowanych przeciwko tak zwanym nielegalnym imigrantom, w postaci tak zwanego tymczasowego aresztu i przetrzymywanie ich w skandalicznych warunkach, jakie panują w niektórych ośrodkach detencji (według komisji LIBE), stanowi naruszenie uznawanych międzynarodowo konwencji dotyczących ochrony praw człowieka.
Ponadto, w uzasadnieniu pojawia się jeden podstawowy problem, który ma wpływ na ogólny zamysł tego dokumentu. Chociaż dokument ten oferuje pewną alternatywę w postaci możliwości zapewnienia tak zwanym nielegalnym imigrantom prawa do legalnego pobytu, to zarówno wniosek Komisji, jak i sprawozdanie, które ma przyjąć Parlament Europejski, opierają się na jednej prostej przesłance: nielegalni imigranci muszą opuścić Europę. Biorąc pod uwagę wyżej wymienione fakty, zalecam odrzucenie raportu.
Silvia-Adriana Ţicău (PSE), na piśmie. − (RO) Unia zbudowana jest w oparciu o wspólne wartości i chroni prawa człowieka. Głosowałam za poprawkami europejskich socjalistów, ponieważ poprosili oni państwa członkowskie, aby zapewniły poważnie chorym osobom zezwolenie na niezależny pobyt lub inne pozwolenie zapewniające im prawo do zamieszkania.
Ma to na celu umożliwienie tym osobom odpowiedniego dostępu do opieki zdrowotnej z wyłączeniem przypadków, w których można udowodnić, iż dane osoby mogą skorzystać z odpowiedniego leczenia i opieki medycznej w ich własnym kraju. Uważam, że jest istotne, aby obywatel państwa trzeciego, o którym mowa, mógł zostać zwolniony niezwłocznie po stwierdzeniu, że jego zatrzymanie przez organy porządku publicznego jest nielegalne. Małoletni zatrzymani przez organy porządku publicznego powinni mieć możliwość uczestnictwa w zajęciach rozrywkowych, włączając w to zabawę i ćwiczenia rekreacyjne odpowiednie dla ich wieku, a także mieć dostęp do edukacji.
Osobom nieletnim powinno się zapewnić zakwaterowanie w instytucjach posiadających personel oraz wyposażenie odpowiednie do potrzeb osób w ich kategorii wiekowej. Interes dzieci jest istotnym elementem w sytuacji, w której nieletni zostają zatrzymani przez organy publiczne i oczekują na wydalenie. Jest mi przykro, że te poprawki nie zostały zatwierdzone. Uważam, iż bez tych poprawek sprawozdanie Webera nie jest zgodne z wartościami europejskimi i z tego powodu głosowałam przeciwko temu sprawozdaniu.
Jeffrey Titford (IND/DEM), na piśmie. - głosowaliśmy za odrzuceniem tego sprawozdania, ponieważ nie chcemy żadnej europejskiej wspólnej polityki imigracyjnej. Mamy uczucie, że to do poszczególnych państw powinna należeć decyzja, kogo należy wydalić z ich terytorium i w jakich okolicznościach.
Jako że prawie nigdy nie głosujemy za jakimkolwiek aktem prawodawstwa, musimy zaznaczyć, że tym razem zagłosowaliśmy za przyjęciem poprawki 75, która odrzuca wniosek Komisji w sprawie wspólnej polityki wydalania, lecz nie z przyczyn/na podstawie uzasadnienia, jakie podała grupa, która zgłosiła tą poprawkę. Mamy własne powody, aby je odrzucić.
Czynimy to niezależnie od tego, że ta dyrektywa nie obowiązuje w Zjednoczonym Królestwie. To pewna zasada, na której ta dyrektywa się opiera, skłoniła nas do głosowania w ten sposób.
Konstantinos Droutsas (GUE/NGL), na piśmie – (EL) Aby ugruntować dominującą pozycję UE na rynku energii elektrycznej i gazu ziemnego poprzez inwestycje kapitałowe na wielką skalę, Komisja przygotowuje obecnie pakiet pięciu wniosków dla trzeciego pakietu legislacyjnego. Celem jest przekształcenie dóbr społecznych w towar rynkowy oraz promowanie kapitalistycznej restrukturyzacji sektora energetyki poprzez masową prywatyzację wytwarzania i dystrybucji energii.
Wniosek ten ustanawia zaciekłą konkurencję, zwłaszcza na hurtowym rynku energii. Przewiduje on kompletne oddzielenie sieci (systemy przesyłowe lub systemy zarządzania przesyłem) od dostaw i wytwarzania. Przestanie zatem w zasadzie istnieć rozróżnienie pomiędzy sektorem publicznym a prywatnym, co przyczyni się do tego, iż korporacje publiczne utracą swoją relatywną przewagę, a konkurencja wchodząca na rynek będzie zabezpieczona.
W czasach szybkiego wzrostu światowych cen ropy naftowej robotnicy odczuwają tego skutki finansowe; UE natomiast ma na względzie interesy kapitału - zabezpiecza oraz pomnaża jego zyski.
Ofiarami takiej polityki są pracownicy sektora energetycznego, a szerzej ujmując - klasy pracujące. To ich dotkną wyższe ceny oraz spadek w sektorze usług, co zdarza się wszędzie w związku z prywatyzacją rynku energii.
Masowa mobilizacja robotników oraz rozbrzmiewające w trakcie referendów głosy sprzeciwu ujawniają rosnące niezadowolenie społeczne z tej polityki i otwierają drogę do jej uchylenia.
Ilda Figueiredo (GUE/NGL), na piśmie. − (PT) To interesujące, że możemy zaobserwować, jak w trzecim pakiecie dotyczącym liberalizacji sektora energii elektrycznej pozostają w użyciu wciąż te same argumenty pomimo tego, iż mamy coraz mniejszą kontrolę nad działaniami grup gospodarczych i finansowych działających na rynku, wprowadzających własne zasady, podnoszących ceny, zwalniających pracowników, prowadzących do coraz większych obaw dotyczących stałości zatrudnienia oraz w coraz większym stopniu zaniedbujących swoje obowiązki służby publicznej.
Podczas gdy prawdą jest, iż bez skutecznego rynku energii elektrycznej oraz gazu ziemnego, z niewielkimi złożami węgla i światową konkurencją, Unia Europejska będzie miała coraz większe problemy z zapewnieniem bezpieczeństwa dostaw oraz utrzymaniem zrównoważonego rynku energii. Prawdą jest również to, iż funkcjonowanie tego rynku będzie możliwe jedynie wtedy, gdy będziemy mieć silny sektor publiczny.
Niestety, to, co się proponuje, jest kompletnym tego przeciwieństwem. Apeluje się o większą liberalizację oraz o zniszczenie tego, co pozostało po sektorze publicznym niektórych państw. Wówczas, po bezowocnej próbie zatuszowania tego faktu, sugeruje się wprowadzenie karty mającej chronić odbiorców. Poczekamy i zobaczymy, jak zostanie ona zastosowana. W każdym razie sprawą podstawową jest liberalizacja tego sektora i z tego powodu ostatecznie mogliśmy zagłosować tylko przeciw temu sprawozdaniu.
Neena Gill (PSE), na piśmie. Panie przewodniczący! Podczas debaty mówiłam o sprawozdaniu posłanki Morgan, lecz nie miałam okazji powiedzieć nic na temat poprawki 159. Poprawka ta uniemożliwi państwom członkowskim wydawanie pozwoleń na budowę nowych elektrowni, które emitowałyby więcej niż 350g dwutlenku węgla na każdą wytworzoną kilowatogodzinę. Chciałabym wyjaśnić stanowisko w imieniu EPLP, ponieważ otrzymuje ona wiele pism dotyczących tej poprawki.
Podczas gdy przyznajemy, że zmiana klimatu jest faktem i zachodzi cały czas oraz, że mamy obowiązek rozwiązania tego problemu, głosowaliśmy jednak przeciwko poprawce 159, ponieważ wykluczyłaby ona budowę wszystkich nowych elektrowni gazowych, olejowych i węglowych. Poprawka ta miałaby zgubne skutki dla bezpieczeństwa dostaw w Europie; po jej przyjęciu trudno byłoby utrzymać w Europie włączone światła.
Robert Goebbels (PSE), na piśmie. – (FR) Głosowałem przeciwko sprawozdaniu posłanki Morgan oraz pakietowi energetycznemu, ponieważ uważam, że zmierzamy w złym kierunku. Proponowana agencja będzie tylko kolejną biurokratyczną instytucją. Sieć krajowych organów regulacyjnych z rozszerzonymi uprawnieniami będzie bardzie skutecznym sposobem zapewnienia małym producentom dostępu do sieci. Rozdzielenie stało się czymś w rodzaju magicznego eliksiru, podczas gdy doświadczenia poszczególnych krajów, które stosowały to rozwiązanie, nie stanowią zachęcającego przykładu dla wdrożenia tego rodzaju liberalnych środków. Rynek energii jest rynkiem światowym. Konkurencją dla Gazpromu i państw-producentów ropy nie będą spółdzielnie wytwarzające biogaz, lecz duże europejskie firmy.
Małgorzata Handzlik (PPE-DE), na piśmie. − Parlament Europejski podjął kluczową decyzję w kierunku wspólnego rynku energii elektrycznej, opowiadając się za obowiązkowym podziałem właścicielskim firm energetycznych w Unii Europejskiej. Jedynie podział przedsiębiorstw z branży na spółki odpowiadające za produkcję energii i jej przesył gwarantuje stworzenie konkurencyjnego i otwartego rynku, z którego znikną konflikty interesów.
To konsument ma być najważniejszym beneficjentem proponowanych mian. Przegłosowana propozycja w znaczny sposób wzmacnia prawa konsumentów, dając im m.in. prawo do odstąpienia od umowy z dostawcą energii elektrycznej bez dodatkowych opłat czy prawo do zmiany dostawcy energii w krótkim czasie.
Nie zapominajmy, iż obecnie rynek energii elektrycznej zdominowany jest przez monopole, które wykorzystują swoją pozycję na niekonkurencyjnych rynkach. Wierzę, iż limity cen ochronią odbiorców energii przez nadużyciami koncernów energetycznych, nie zniechęcając jednocześnie nowych podmiotów do wchodzenia na rynki.
Oczywiście proponowane rozwiązania nie rozwiążą wszystkich problemów energetycznych, z jakimi mamy obecnie do czynienia, jak np. wzrost cen ropy naftowej, ale są właściwym działaniem w kierunku bardziej konkurencyjnego rynku. Dyskusja nadal będzie kontynuowana na forum Rady. Niestety prawdopodobnie nie uda się utrzymać wszystkich propozycji Parlamentu Europejskiego. Jak słusznie zauważyła Pani Poseł sprawozdawca, wiele państw członkowskich chroni interesy narodowych koncernów.
Jacky Hénin (GUE/NGL), na piśmie. – (FR) Autorzy tego trzeciego pakietu energetycznego dogmatycznie nalegają, aby nadal podążać w kierunku rozdziału pomiędzy produkcją energii a sieciami dystrybucji.
Ma to na celu podporządkowanie całego sektora energii wyłącznie prawom wolnego rynku oraz narzucenie konkurencji każdego z każdym.
Ponieważ te same przyczyny wywołują takie same efekty, doprowadzi to Unię Europejską do jeszcze większej katastrofy niż ta, do której doszło w Kalifornii w roku 2000.
Polityka taka jest zła dla konsumentów, zła dla pracodawców w branży, zła dla małych i średnich przedsiębiorstw oraz małego i średniego przemysłu, zła dla zatrudnienia, zła dla bezpieczeństwa oraz zła dla środowiska. Rynek oraz sektor prywatny nie są w stanie sprostać potrzebom energetycznym Europejczyków i odpowiadać na wyzwania związane z globalnym ociepleniem oraz z epoką, która następuje po erze paliw kopalnych. Ich nadrzędnym celem jest zapłacić swoim udziałowcom tak dużo jak się da, a nie działać w ogólnym interesie narodu.
Potrzebujemy odpowiedniego wewnętrznego rynku energii w Europie, który można zbudować wyłącznie w oparciu o współpracę. Sektor energetyczny musi być sterowany poprzez skoordynowane działania publiczne ze strony państw członkowskich, a nie przez działania rynków finansowych. UE musi podjąć odpowiednie kroki, aby stworzyć sytuację, w której energia będzie uznana za światowe dobro publiczne, a nie tylko jako kolejny towar, które można sprzedawać i kupować.
Ian Hudghton (Verts/ALE), na piśmie. - Byłem rozczarowany faktem, iż poprawka mojego własnego ugrupowania w sprawie odpowiedzialności za katastrofy jądrowe nie została przyjęta. Mimo to, ostateczna wersja sprawozdania pani poseł Morgan zawiera wiele godnych pochwały punktów. Szczególnie ucieszyło mnie umieszczenie w nim odniesień do projektowanej karty praw odbiorców energii. W ostatecznym rozrachunku mogłem więc głosować za tym sprawozdaniem.
Tunne Kelam (PPE-DE), na piśmie. − (ET) Stanowczo popieram te poprawki, ponieważ wzmacniają one wolną konkurencję w Unii Europejskiej, pomagają utrzymać ceny na rozsądnym poziomie i równocześnie pozwalają odbiorcom na egzekwowanie swojej wolności w zakresie zmiany dostawcy energii w dowolnym czasie. Ponadto zachęca to do korzystania z energii w wymiarze transgranicznym i, co za tym idzie, zabezpiecza państwa i konsumentów przed nagłymi niedoborami energii. Apeluję o szybkie działania w tej dziedzinie, takie jak wyeliminowanie niepotrzebnej biurokracji oraz ciężarów, które uniemożliwiają firmom z branży energii elektrycznej w UE swobodne działanie na obszarze Unii tak, aby umocnić wolną konkurencję oraz umożliwić konsumentom podejmowanie świadomych wyborów.
Roselyne Lefrançois (PSE), na piśmie. – (FR) Głosowałam przeciw temu sprawozdaniu, na mocy którego rzekomo zostaną ustanowione wspólne zasady dla wewnętrznego rynku energii elektrycznej, a które w rzeczywistości zagraża demontażem dziedzictwa tradycyjnych europejskich sieci wytwarzania i dystrybucji.
Odseparowanie od siebie wytwarzania i dystrybucji elektryczności nie daje, moim zdaniem, dodatkowych gwarancji dotyczących skuteczności, bezpieczeństwa czy dostępności sieci, zwłaszcza w obecnej sytuacji stałego wzrostu światowego zapotrzebowania na energię elektryczną i wielkiej niepewności odnośnie jej zasobów.
Ten ostatni czynnik wymaga jeszcze większych inwestycji strukturalnych w celu zabezpieczenia naszych dostaw i promowania badań i innowacji, czyli perspektywy, która wydaje się w znacznej mierze nie pasować do filozofii ostrej konkurencji i krótkoterminowych zysków, na której opiera się decyzja dotycząca dalszych działań w kierunku całkowitej deregulacji tego sektora.
Wydaje się, że „trzecia droga”, którą popierają francuscy socjaliści, a której niestety nie wybraliśmy, jest bardziej rozsądnym rozwiązaniem, ponieważ pozwala nam na zachowanie odziedziczonej całości wielkich europejskich grup przemysłu energetycznego, jednocześnie powierzając organizację dystrybucji energii elektrycznej niezależnym organom regulacyjnym.
Mimo to, z zadowoleniem odnoszę się do postępu, jaki czynimy dzięki temu sprawozdaniu w dziedzinie ochrony konsumentów. Szczególnie dotyczy to wprowadzenia zasad dotyczących zwalczania ubóstwa energetycznego i zapewniania użytkownikom końcowym przejrzystości i dostępu do informacji.
Erik Meijer (GUE/NGL), na piśmie. – (NL) Dostarczanie energii nie jest handlem, lecz usługą sieciową. Usługa ta musi być świadczona wszystkim zainteresowanym stronom bez przerw i przy możliwie najmniejszym oddziaływaniu na środowisko. Wymóg ten jest nie odpowiada ryzyku, jakie wiąże się z handlem międzynarodowym prowadzonym przez konkurujące ze sobą firmy. Energia elektryczna będzie nadal, także i w przyszłości, cennym i wrażliwym produktem, tym bardziej, że teraz wyczerpują się paliwa kopalne i trwa globalne ocieplenie.
Dlatego też to dobrze, że w wielu państwach członkowskich UE to właśnie państwo lub władze lokalne zbudowały elektrownie i sieci elektryczne. Prywatyzacja tych usług sieciowych jest niepożądana i ryzykowna. Ich sprzedaż sprawi, że pojawią się nowi właściciele oraz monopol na sieć przesyłową. System ten nie jest takim zasobem, który prowadziłby do wytwarzania zysków pomiędzy fazą produkcji a sprzedażą, ale jego własność może zostać niewłaściwie użyta do tego, by nałożyć wysokie obciążenia na konsumentów oraz na wszelką konkurencję. Ustalanie cen energii elektrycznej poprzez rynek akcji prowadzi do ukształtowania się takich cen dla konsumentów, które będą znacznie wyższe od kosztów produkcji.
Państwa członkowskie słusznie starają się znaleźć sposoby zwalczania tych zagrożeń. Sytuacja różni się bardzo istotnie w zależności od państwa członkowskiego. Najlepiej będzie, jeśli te sprawy będą rozważane na tym szczeblu. Popieram jak największą swobodę dla państw członkowskich, trzecią drogę, o której była mowa w poprawce posła Glante, lecz jestem przeciwny całej tej europejskiej dyrektywie.
Lydia Schenardi (NI), na piśmie. – (FR) Jest oczywiste, że rzeczywistym celem trzeciego pakietu energetycznego nie jest bezpieczeństwo dostaw, jakość świadczonych usług, przystępne ceny czy zdolność konsumentów do swobodnego wyboru dostawcy, lecz raczej trwały demontaż tego, co pozostało ze starych publicznych monopoli energetycznych.
Determinacja, jaką okazuje Komisja oraz wielu posłów w tej Izbie, chcąc wprowadzić „dziedziczną separację”, czyli, innymi słowy, zmusić „historycznych” operatorów, takich jak EDF, do rezygnacji z praw własności do swojej sieci, jest całkowicie nie do przyjęcia. Działań, o które oskarża się te firmy, a mianowicie ograniczanie dostępu konkurencji do sieci i celowe ograniczanie inwestycji w projekty infrastrukturalne, w rzeczywistości nigdy nie udowodniono. Nie jest też jasne, w jaki sposób powierzenie kontroli nad siecią pojedynczemu operatorowi, który nie jest dostawcą energii elektrycznej może zagwarantować odpowiedni poziom inwestycji, ochronę przed nadużywaniem kluczowej pozycji czy też lepsze zarządzanie ograniczeniami przesyłowymi.
Dlatego też, pomimo iż zawsze broniłam wyłącznego pierwszeństwa państw członkowskich w sprawach związanych z energetyką, która jest obszarem strategicznym zbyt ważnym, aby powierzać go eurokratom, będziemy popierać proponowane między innymi przez Francję i Niemcy rozwiązanie w postaci „skutecznego oddzielenia” jako mniejsze zło. Będziemy też głosować przeciw tekstom zawierającym stanowiska, które z zasady odrzucamy.
José Albino Silva Peneda (PPE-DE), na piśmie. − (PT) Mogłem głosować tylko za przyjęciem tego sprawozdania. Powiedzieć „tak” wszystkim siłom popierającym liberalizację rynku energii elektrycznej to znaczy powiedzieć „tak” dla bardziej uczciwego, bardziej konkurencyjnego i bardziej przejrzystego rynku.
Jednak pociąga mnie nie tylko poprawny charakter tego sprawozdania, którego autorka uważa dobro odbiorców za najważniejszy aspekt tej sprawy. Przy wzroście cen energii i braku konkurencji na rynkach krajowych istnieje niebezpieczeństwo wykluczenia coraz większej liczby obywateli z dostępu do energii. Dlatego też podzielam obawy natury społecznej po raz pierwszy określone mianem „ubóstwa paliwowego”, zwracając uwagę na znaczenie faktu, że państwa członkowskie opracowują plany krajowe, które obejmują wszystkich obywateli.
Z uwagi na sytuację panującą na krajowych rynkach energetycznych w UE, niedopuszczalne jest, aby jedna firma zarówno była właścicielem sieci elektrycznej, jak też ponosiła odpowiedzialność za przesył energii elektrycznej i w ten sposób de facto posiadała monopol, ponieważ w takiej sytuacji istnieje możliwość blokowania dostępu do sieci dla nowych operatorów, którzy w wielu przypadkach są bardziej konkurencyjni.
Dlatego też w tekście tego dokumentu odważnie zwraca się uwagę na potrzebę zwiększenia przejrzystości i poziomu konkurencji w sektorze energetycznym przy równoczesnym zapewnieniu odbiorcom ochrony przed konsekwencjami istnienia zamkniętego i nieelastycznego rynku.
José Albino Silva Peneda (PPE-DE), na piśmie. - (PT) Mogłem głosować tylko za przyjęciem tego sprawozdania. Powiedzieć „tak” wszystkim siłom popierającym liberalizację rynku energii elektrycznej to znaczy powiedzieć „tak” dla bardziej uczciwego, bardziej konkurencyjnego i bardziej przejrzystego rynku.
Jednak pociąga mnie tu nie tylko poprawny charakter tego sprawozdania, którego autorka uważa dobro odbiorców za najważniejszy aspekt tej sprawy. Przy wzroście cen energii i braku konkurencji na rynkach krajowych istnieje niebezpieczeństwo wykluczenia coraz większej liczby obywateli z dostępu do energii. Dlatego też podzielam obawy natury społecznej po raz pierwszy określone mianem „ubóstwa paliwowego”, zwracając uwagę na znaczenie faktu, że państwa członkowskie opracowują plany krajowe, które obejmują wszystkich obywateli.
Z uwagi na sytuację panującą na krajowych rynkach energetycznych w UE, niedopuszczalne jest, aby jedna firma zarówno była właścicielem sieci elektrycznej, jak też ponosiła odpowiedzialność za dystrybucję energii elektrycznej i w ten sposób de facto posiadała monopol, ponieważ w takiej sytuacji istnieje możliwość blokowania dostępu do sieci dla nowych operatorów, którzy w wielu przypadkach są bardziej konkurencyjni.
Dlatego też w tekście tego dokumentu odważnie zwraca się uwagę na potrzebę zwiększenia przejrzystości i poziomu konkurencji w sektorze energetycznym przy równoczesnym zapewnieniu odbiorcom ochrony przed konsekwencjami istnienia zamkniętego rynku.
Ilda Figueiredo (GUE/NGL), na piśmie. − (PT) Jest to kolejna część trzeciego pakietu środków mających na celu liberalizację rynków energetycznych w Unii Europejskiej, opierającego się na zaleceniach przyjętych przez Parlament Europejski w czerwcu 2007 roku. Sprawozdawca potwierdza, co następuje: ustanowienie większych i bardziej niezależnych kompetencji dla organów regulacyjnych; zwiększone wymogi przejrzystości na rynku; lepsza współpraca na szczeblu europejskim pomiędzy krajowymi organami nadzorującymi, jak również pomiędzy operatorami systemów przesyłowych; zwiększony nacisk na dalszy rozwój zdolności przesyłowej pomiędzy państwami członkowskimi oraz propozycja rozdzielenia własnościowego jako najbardziej skutecznego, ale nie jedynego, środka służącego pobudzaniu inwestycji i zapobieganiu dyskryminacji wobec nowych kandydatów.
Innymi słowy Unia Europejska wymusiła prywatyzację sektora o strategicznym znaczeniu dla rozwoju gospodarczego i obecnie próbuje podjąć kroki mające na celu rozwiązanie poważnych problemów, spowodowanych działalnością grup gospodarczych, które przejęły dany sektor. Z tego względu sprawozdawca zgłasza pewne pytania odnośnie do dobrowolnego wdrażania norm i przepisów, jednocześnie twierdząc, że powinny być one obowiązkowe.
Jednakże nikt nie opowiada się za tym, aby faktyczne rozwiązanie polegało na utrzymaniu silnego sektora publicznego w dziedzinie energii, co wpłynęło na to, że zagłosowaliśmy przeciwko temu sprawozdaniu.
Andreas Mölzer (NI), na piśmie. − (DE) Decyzja o sprzedaży przez E.ON i RWE swoich systemów przesyłowych nie była spowodowana wyłącznie naciskiem ze strony Komisji; w związku z rozdzieleniem, które miało miejsce, strategiczna funkcja dostępu do sieci, polegająca na niedopuszczeniu nowych konkurentów, została znacznie osłabiona. W całej Europie istnieje niezwykle silna potrzeba zainwestowania w starą infrastrukturę elektrowni oraz infrastrukturę systemową; niektóre z nich powstały dziesiątki lat temu. Na przykładzie radykalnej prywatyzacji kolei w Wielkiej Brytanii widać, że inwestorzy nie wykazują zbyt dużego zainteresowania modernizacją infrastruktury. Możliwe, że odnośne nowe warunki dostępu do sieci będą miały taki sam skutek. Z tego względu zagłosowałem przeciwko sprawozdaniu posła Vidal-Quadrasa.
Andrzej Jan Szejna (PSE), na piśmie. − (PL) Sprawozdawca przygotował bardzo dobre i szczegółowe sprawozdanie.
Uważam, że wniosek Parlamentu Europejskiego w swojej obecnej formie umożliwi dalszą pracę nad integracją unijnego rynku energetycznego. Wierzę też, że możliwe będzie osiągnięcie porozumienia we wszystkich kwestiach transgranicznych.
Ilda Figueiredo (GUE/NGL), na piśmie. − (PT) Jest to kolejna część przedmiotowego pakietu energetycznego. Dotyczy ona ustanowienia Agencji ds. Współpracy Organów Regulacji Energetyki, która odpowiada założeniom strategii globalnej, określonej przez Komisję Europejską i Radę oraz dotyczącej liberalizacji i regulacji sektora energetycznego, nazwanej przez Komisję i Radę „pakietem energetycznym”.
Strategia jest zawsze taka sama. Najpierw następuje prywatyzacja sektora publicznego. Następnie pojawiają się problemy, w wyniku których powoływane są nowe organy regulacyjne i urzędy oraz zwiększana jest kontrola głównych władz, które nadzorują sytuację w poszczególnych państwach członkowskich.
Według sprawozdawcy (z ramienia grupy PPE-DE) musimy wyjść poza propozycje Komisji i przekazać danej Agencji więcej niezależności i kompetencji decyzyjnych. Wprowadzenie norm, przepisów, zasad rynkowych i nawet decyzji podejmowanych przez wyższe władze, sprzyjających interesom grup gospodarczych, jest powracającym tematem dyskusji. Agencja ds. Współpracy Organów Regulacji Energetyki będzie ponadnarodową instytucją posiadającą kompetencje w strategicznym sektorze, a mianowicie sektorze energetycznym, który wpływa na wszystkie dziedziny życia społecznego.
Konsekwencje ingerencji w strategie polityczne i gospodarki poszczególnych państw członkowskich mogłyby być poważne. W tym kontekście odrzucamy przedmiotowe sprawozdanie.
Ian Hudghton (Verts/ALE), na piśmie. − Rynki energetyczne coraz częściej nabierają paneuropejskiego charakteru i propozycja ustanowienia Agencji ds. Współpracy Organów Regulacji Energetyki będzie odgrywała w procesie rozwoju rynków ważną rolę. Agencja powinna posiadać odpowiednie kompetencje, umożliwiające realizację tych zadań. Przedmiotowemu sprawozdaniu udzieliłem poparcia, gdyż zapewnia ono te kompetencje wraz z gwarancją niezależności krajowych organów regulacyjnych.
Andrzej Jan Szejna (PSE), na piśmie. − (PL) Sprawozdawca przygotował bardzo dobre i szczegółowe sprawozdanie.
Uważam, że wniosek Parlamentu Europejskiego w swojej obecnej formie umożliwi dalszą pracę nad integracją unijnego rynku energetycznego, jak również wzmocnienie kompetencji Agencji odnośnie do wszelkich kwestii transgranicznych. Powinno to doprowadzić do efektywnej współpracy pomiędzy państwami członkowskimi.
Adam Bielan (UEN), na piśmie. − (PL) Ilość wypadków z udziałem pieszych wzrosła w zeszłym roku w Polsce o 5,7%, zaś z udziałem rowerzystów aż o 16,8%. Popieram sprawozdanie posła Ferrari i uważam, że niezwykle istotne jest zwiększenie wymogów bezpieczeństwa. Niemniej jednak należy przy tym pamiętać, że pokrycie odnośnych kosztów nie powinno spoczywać przede wszystkim na właścicielach pojazdów.
Reprezentuję województwo małopolskie, które posiada najniższy wskaźnik wypadkowości w kraju, a mianowicie 7/100. Mimo to na drogach można spotkać wiele tak zwanych czarnych punktów, czyli miejsc, gdzie dochodzi do szczególnie wielu wypadków drogowych spowodowanych zbyt dużym nasileniem ruchu i nieodpowiednią infrastrukturą drogową.
Francesco Ferrari (ALDE), na piśmie. − Uważam, że sprawozdanie to jest kolejnym pozytywnym krokiem w kierunku uchronienia przechodniów w Unii Europejskiej przed wieloma urazami i śmiercią w wyniku wypadków samochodowych, w których rokrocznie ginie 40 000 osób.
Ulepszone modele samochodów i systemów samochodowych, łącznie ze strefą zgniotu z przodu pojazdu, stanowią pozytywne kroki, do których należy zachęcać. Kolejnym przykładem jednolitości Unii Europejskiej w odniesieniu do udogodnień przyjaznych dla pieszych jest usunięcie z pojazdów, które tego nie potrzebują lub nie są do tego przystosowane, na przykład z pojazdów nierolniczych, orurowania montowanego na przednim zderzaku.
Przedstawione kwestie poprę podczas głosowania i uważam, że są one niezwykle istotne dla pieszych w całej Unii Europejskiej w celu zwiększenia ich bezpieczeństwa.
Neena Gill (PSE), na piśmie. − Poparłam w głosowaniu to sprawozdanie, ponieważ opowiadam się za rozwojem systemów bezpieczeństwa biernego i aktywnego, które mogłyby zmniejszyć wpływ wypadków drogowych z udziałem pieszych oraz innych niechronionych użytkowników dróg. Mimo iż za wypadki może odpowiadać wiele różnych czynników (prędkość, błąd popełniony przez człowieka), już sam pojazd powinien być przystosowany do tego, aby podczas wypadku zminimalizować siłę uderzenia. Popieram zobowiązania określone w sprawozdaniu, dotyczące ustanowienia minimalnych wymogów konstrukcyjnych i funkcjonalnych oraz odnoszących się do przednich układów zabezpieczających.
Jednakże uważam, że w sprawozdaniu brakuje wzmianki o ogromnych możliwościach współpracy z krajami rozwijającymi się i nierozwiniętymi. Wiąże się to z tym, że do większości śmiertelnych wypadków drogowych, około 70%, dochodzi w krajach rozwijających się. W wypadkach drogowych ginie 65% pieszych, z czego 35% stanowią dzieci. Śmiertelne wypadki drogowe w samych Indiach stanowią bardzo duży procent wszystkich wypadków drogowych, do których dochodzi na całym świecie, a mianowicie aż 10%.
Unia Europejska musi wymienić się i podzielić z krajami rozwijającymi się swoją wiedzą na temat gromadzenia i analizy danych dotyczących wypadków drogowych, jak również rozwoju systemów bezpieczeństwa biernego i aktywnego. Istotny jest również transfer technologii z Unii Europejskiej do krajów rozwijających się, który mógłby doprowadzić do zmniejszenia ilości wypadków drogowych i ich wpływu na użytkowników dróg.
Genowefa Grabowska (PSE), na piśmie. − Pragnę podkreślić wagę tego sprawozdania i pogratulować autorowi osiągniętego rezultatu. Jest faktem, że każdego roku w Unii Europejskiej ponosi śmierć 8 000 użytkowników dróg, głównie pieszych i rowerzystów, a kolejne 300 000 zostaje rannych. Ta sytuacja przynosi nie tylko tragedie indywidualne, ale wywołuje także poważne skutki gospodarcze i społeczne. Dlatego unijne działania na rzecz lepszej ochrony pieszych i innych niechronionych użytkowników dróg przed obrażeniami powstałymi w wyniku zderzeń z pojazdami silnikowymi, należy uznać za niezwykle pożądane.
Od października 2005 r., zgodnie z dotychczasowymi regulacjami, niektóre pojazdy muszą przejść serię testów wydajności opartych na zaleceniach Wspólnego Centrum Badawczego. Dodatkowo Unia proponuje wyraźne zaostrzenie wymagań testowych wobec pojazdów samochodowych dopuszczonych na europejski rynek po roku 2010. Natomiast omawiane rozporządzenie dopuszcza łączenie środków bezpieczeństwa czynnego ze środkami bezpieczeństwa biernego oraz przewiduje wprowadzenie w przyszłości systemów antykolizyjnych. Jak dotąd na rynku nie ma skutecznego systemu chroniącego pieszych w razie kolizji, dlatego Komisja słusznie zachęca przemysł do opracowania takiego systemu. Podzielam także pogląd sprawozdawcy, że należy nieprzerwanie obserwować możliwości techniczne skutkujące podwyższeniem standardów bezpieczeństwa biernego oraz odpowiednio monitorować możliwości w zakresie zwiększonych wymogów bezpieczeństwa.
Ian Hudghton (Verts/ALE), na piśmie. − W Europie rokrocznie ginie lub doznaje urazów w wypadkach drogowych tysiące pieszych i rowerzystów. Europejskie prawodawstwo odgrywa co prawda ważną rolę w minimalizowaniu ilości ofiar śmiertelnych i urazów, ale ważna jest również aktualność norm. Przychylam się do odnośnych propozycji i w związku z tym w głosowaniu poparłem sprawozdanie posła Ferrari.
Zita Pleštinská (PPE-DE), na piśmie. − (SK) Statystyki dotyczące ilości wypadków drogowych, do jakich dochodzi w Unii Europejskiej, są niepokojące. Szacuje się, że co roku ginie 8 000 niechronionych użytkowników drogi, pieszych i rowerzystów, zaś obrażeń doznaje 300 000. Do 80% wypadków drogowych dochodzi w miastach i na wsiach, gdzie ograniczenie prędkości waha się w granicach 40 do 60 km/h. Świadczy to o tym, że za wypadki drogowe odpowiada nie tylko nadmierna prędkość, ale też infrastruktura drogowa i przede wszystkim bezpieczeństwo pojazdów.
Środkom zorientowanym na zmniejszenie ilości odnoszonych urazów muszą towarzyszyć apele o korzystanie z transportu publicznego oraz chodzenie lub jazda rowerem jako alternatywa dla poruszania się samochodem. Obecnie na rynku nie są dostępne żadne systemy ostrzegające o potencjalnym zagrożeniu zderzenia, które skutecznie i odpowiednio wcześnie identyfikowałyby pieszych lub innych niechronionych użytkowników dróg.
Z radością przyjmuję sprawozdanie przygotowane przez posła Francesco Ferrari w sprawie wniosku w sprawie ochrony pieszych i innych niechronionych użytkowników dróg, które również poparłam w głosowaniu. Misją europejskiego przemysłu samochodowego musi być sprzedaż samochodów, które są nie tylko znacznie zaawansowane pod względem technologii i ochrony środowiska, ale też niezwykle bezpieczne.
Aby zapewnić wysoki poziom bezpieczeństwa we wszystkich okolicznościach, obowiązkowy montaż aktywnego systemu wspomagającego hamowanie we wszystkich nowych pojazdach począwszy od roku 2009, przewidziany we wniosku Komisji, nie powinien zastępować systemów bezpieczeństwa biernego na wysokim poziomie, lecz je uzupełniać.
Wierzę w to, że przedmiotowa regulacja prawna wpłynie na zwiększenie bezpieczeństwa wszystkich użytkowników dróg.
Luís Queiró (PPE-DE), na piśmie. − (PT) Bezpieczeństwo drogowe jest priorytetem europejskiej polityki transportowej, prawdziwym problemem dla polityków, zaś dla wszystkich obywateli podstawą walki przeciwko tragediom, do których niestety nadal dochodzi na europejskich drogach zbyt często. Celem sprawozdania posła Ferrari jest zwiększenie wymogów wspólnotowych w dziedzinie bezpieczeństwa i co za tym idzie również zwiększenie bezpieczeństwa pieszych. W rezultacie nie możemy zwlekać z żądaniem maksymalnej uwagi i dostępności optymalnych instrumentów, gwarantujących bezpieczeństwo na naszych drogach. Szczególnie ważne jest to, aby prace legislacyjne nadal były tak rygorystyczne, jak tylko to możliwe, i aby uchwalone środki były należycie monitorowane i oceniane w celu zagwarantowania tego, że konieczne ulepszenia są podejmowane odpowiednio wcześnie, aby zapobiec dalszym tragediom. Jeżeli chodzi o przedmiotowe sprawozdanie, popieramy w nim próbę określenia sposobów nadrobienia straconego czasu i zagwarantowania tego, że zaproponowane systemy prewencyjne są właściwe i odpowiednie dla ofiar wypadków drogowych.
Ponieważ czasami diabeł tkwi w szczegółach, naszym zadaniem, nawet w dziedzinach o bardziej technicznym charakterze, jest gwarancja tego, że wydawane przez nas ustawy zawsze będą proponowały optymalne środki ochrony naszych obywateli.
Luca Romagnoli (NI), na piśmie. − (IT) Głosuję za sprawozdaniem posła Ferrari. Zgadzam się z celem danego wniosku, jakim jest wzmocnienie wymogów wspólnotowych zorientowanych na zwiększenie bezpieczeństwa pieszych i innych niechronionych użytkowników dróg w przypadku urazów doznawanych w wyniku wypadku drogowego.
Uważam, że szybki postęp, polegający na opracowaniu i wdrożeniu odpowiednich środków adaptacji pojazdów, jest możliwy zarówno z punktu widzenia czasu, jak i techniki. Popieram zwłaszcza wprowadzenie obowiązku wyposażania pojazdów w system wspomagający hamowanie (BAS), który pomoże ograniczyć ilość wypadków drogowych z udziałem pieszych.
Brian Simpson (PSE), na piśmie. − Z radością przyjmuję przedmiotowe sprawozdanie, ponieważ wzmacnia ono istniejące prawodawstwo i ponadto ponownie próbuje poprawić bezpieczeństwo drogowe, zwłaszcza bezpieczeństwo rowerzystów i pieszych. Na drogach w Unii Europejskiej co roku ginie 8 000 osób – pieszych i rowerzystów, zaś rannych zostaje 300 000 osób.
Większości tych wypadków można by uniknąć albo dzięki lepszym szkoleniom kierowców albo ulepszonym konstrukcjom pojazdów mechanicznych. Wprowadzenie systemów wspomagających hamowanie, dokładniejszych testów eksploatacyjnych i szybszych okresów realizacji powinno wpłynąć na zmniejszenie wymiaru tragedii, do jakich rokrocznie dochodzi na naszych drogach.
Jestem szczególnie zadowolony z tego, że orurowanie, które można nazwać „mordercą”, będzie musiało przechodzić teraz takie same testy eksploatacyjne na pojazdach, na których powinno być ono montowane zgodnie z przeznaczeniem, mimo iż jak dla mnie kampania zakazująca używania tego typu orurowania zdecydowanie nadal trwa.
Pragnę pogratulować sprawozdawcy przygotowania danego sprawozdania i z niecierpliwością oczekuję szybkiego sfinalizowania tej sprawy z Radą.
David Sumberg (PPE-DE), na piśmie. − Chciałbym wyjaśnić swoją decyzję odnośnie do głosowania w kwestii sprawozdania posła Francesco Ferrari w sprawie ochrony pieszych i innych niechronionych użytkowników dróg.
Mimo iż popieram ważne cele przedmiotowego sprawozdania, gdyż wszyscy chcielibyśmy, aby na naszych drogach nie dochodziło do tak szokującej liczby wypadków, w których ginie i zostaje rannych wiele osób, uważam, że sprawozdanie to powinno obejmować bardzo szybki termin wdrożenia, a nie sądzę, aby można było to osiągnąć.
Niektóre proponowane wymogi są stosunkowo radykalne i w związku z tym ciężar spoczywający na przemyśle będzie zbyt duży, jeżeli propozycje te będą wprowadzane zbyt szybko.
W czasach recesji wszyscy musimy pamiętać o tym, że nasi wyborcy muszą chronić swoje miejsca pracy, a zbyt szybki proces legislacyjny może zniszczyć ten cel.
Andrzej Jan Szejna (PSE), na piśmie. − Głosuję za przyjęciem Reportu w sprawie wniosku dot. rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie ochrony pieszych i innych niechronionych użytkowników dróg (2007/0201)
Obecnie na rynku nie ma systemów antykolizyjnych, które skutecznie potrafiłyby właściwie rozpoznawać pieszych lub innych niechronionych użytkowników dróg przy zachowaniu wszelkich niezbędnych warunków. Podzielam pogląd Sprawozdawcy, że nieodzownym jest wprowadzenie środków zmniejszających liczbę obrażeń, a przede wszystkim liczbę ofiar śmiertelnych i wśród pieszych i innych niechronionych użytkowników dróg. Zasługuje na podkreślenie fakt, że proponowane poprawki mają na celu zaostrzenie przepisów rozporządzenia tam, gdzie jest to możliwe. Głosuję za przyjęciem sprawozdania, gdyż uważam, że należy monitorować nie tylko rozwój technologii bezpieczeństwa czynnego, ale także analizować możliwość wprowadzenia zaostrzonych wymogów w zakresie bezpieczeństwa biernego (konstrukcja pojazdu).
Bernard Wojciechowski (IND/DEM), na piśmie. − Piesi i rowerzyści są bardzo częstymi ofiarami wypadków drogowych. Ochrona ich życia to duże wyzwanie dla przemysłu motoryzacyjnego.
Bardzo dobrym rozwiązaniem jest system EPP (Electronic Pedestrian Protection), który pozwala złagodzić skutki kolizji z autem. Dzięki temu rozwiązaniu przednia część samochodu absorbuje siłę uderzenia, łagodząc przy tym rozmiar obrażeń u poszkodowanego.
Inna równie skuteczna metoda, która zapewnia ochronę pieszych poprzez aktywną pokrywę silnika została zastosowana w C6. W momencie uderzenia w pieszego, maska silnika automatycznie unosi się. Dzięki czujnikowi wykrywającemu wstrząs i mechanizmowi pirotechnicznemu, pokrywa podnosi się o 65 mm w czasie 0,40 sek., a odrębny mechanizm utrzymuje ją w uniesionej pozycji pomimo siły wstrząsu, pochłaniając w ten sposób energię wytworzoną przy zniekształceniu. Funkcję ochronną, w przypadku lekkiego zderzenia, posiada również belka wyposażona w pochłaniacze energii.
Wszystkie pojazdy powinny przechodzić jak największą ilość testów w celu poprawienia bezpieczeństwa na drogach UE.
Ilda Figueiredo (GUE/NGL), na piśmie. − (PT) Przedmiotowe sprawozdanie dotyczy kilku pozytywnych zmian w kwestii dostosowania zwyczajnej procedury regulacyjnej pomiędzy Komisją Europejską i Parlamentem Europejskim. Art. 5a zmienionej decyzji 1999/468/WE wprowadził nową procedurę regulacyjną połączoną z kontrolą ogólnych środków, których celem jest zmiana nieistotnych elementów podstawowego instrumentu uchwalonego zgodnie z art. 251 Traktatu między innymi poprzez wykreślenie niektórych elementów lub uzupełnienie tego instrumentu poprzez dodanie nowych nieistotnych elementów.
Po przeprowadzeniu kontroli istniejącego prawodawstwa i trwających procedur Komisja Europejska przedstawiła dany wniosek, który obejmuje dostosowanie 59 aktów legislacyjnych do nowej procedury regulacyjnej połączonej z kontrolą.
W swojej decyzji z 12 grudnia 2007 roku Konferencja Przewodniczących wyznaczyła Komisję Prawną na główną komisję, która będzie zajmować się dostosowaniem procedur komitologicznych oraz innymi wyspecjalizowanymi komisjami opiniodawczymi. Konferencja Przewodniczących Komisji 15 stycznia 2008 roku zgodziła się co do modalności współpracy pomiędzy Komisją Prawną i innymi zaangażowanymi komisjami. Przedmiotowe sprawozdanie w związku z tym zawiera ograniczoną ilość poprawek zaproponowanych przez inne komisje w ich opiniach, jakie otrzymaliśmy w formie listów.
Andrzej Jan Szejna (PSE), na piśmie. − Głosuję za przyjęciem sprawozdania Pana Posła Galeote Quecedo Gerardo w sprawie wniosku dotyczącego autonomicznych, wspólnotowych kontyngentów taryfowych na import (przywóz) niektórych produktów rybołówstwa na Wyspy Kanaryjskie.
Sprawozdanie zamierza zawiesić wspólną taryfę celną od przywozu pewnych produktów rybołówstwa na Wyspy Kanaryjskie w latach 2007-2013. Należy zauważyć, że postanowienia, których wniosek dotyczy wygasły z dniem 31 grudnia 2006 r. Wniosek dotyczący otwarcia bezcłowych kontyngentów taryfowych i ustanowienia zarządzania nimi jest zgodny z art. 299 ust. 2 traktatu WE przewidującym szczególne środki mające na celu pomoc regionom najbardziej oddalonym.
W związku z powyższym głosuję za przyjęciem sprawozdania, gdyż uważam, że wyjątkowe położenie geograficzne Wysp Kanaryjskich w stosunku do źródeł zaopatrzenia w pewne produkty rybołówstwa, które są niezwykle ważne z punktu widzenia rodzimej konsumpcji, stwarza dodatkowe koszty dla tego sektora. Tym naturalnym trudnościom wynikającym z położenia można zaradzić m.in. poprzez tymczasowe zawieszenie pobierania ceł od importu danych produktów z krajów trzecich.
Alessandro Battilocchio (PSE), na piśmie. − (IT) W głosowaniu poparłem sprawozdanie posłanki Jäätteenmäki w sprawie statusu Europejskiego Rzecznika Praw Obywatelskich.
Jako członek Komisji Petycji Parlamentu Europejskiego na przykładzie własnej pracy widzę, że ogromna, stale rosnąca liczba obywateli odwołuje się do instytucji wspólnotowych w kwestiach niestosowania się przez państwa członkowskie do przepisów UE.
Bardzo często zdarza się, że petycji złożonych do Parlamentu, które są następnie rozpatrywane przez odpowiedzialne komisje, nie można uznać za dopuszczalne. Chciałbym tutaj podjąć jedną bardzo ważną kwestię: Europejski Rzecznik Praw Obywatelskich musi bardziej skupić się na lepszej komunikacji zewnętrznej z obywatelami. Zwykły obywatel bardzo często nawet nie wie o istnieniu takiego rzecznika, który potencjalnie powinien utworzyć bardziej funkcjonalny i skuteczny kontakt z instytucjami UE. Status, nad którym dzisiaj głosujemy, określa nowe mechanizmy zwiększenia efektywności pracy Europejskiego Rzecznika Praw Obywatelskich. Kontrolowanie wyników będzie leżeć w gestii posłów do PE.
Lydie Polfer (ALDE), na piśmie. – (FR) Popieram sprawozdanie przygotowane w ramach własnej inicjatywy przez posłankę Jäätteenmäki w sprawie dostępu do informacji, jakimi dysponuje Europejski Rzecznik Praw Obywatelskich, oraz konieczności ustanowienia bardziej przejrzystych regulacji prawnych, ponieważ to przedmiotowe sprawozdanie dąży do określenia bardziej szczegółowych przepisów w danej dziedzinie.
Zgodnie z tekstem sprawozdania różne organy i instytucje Unii Europejskiej muszą dostarczać Rzecznikowi wszelkich niezbędnych dla niego informacji, podczas gdy dotychczas istniała możliwość odmowy udostępnienia określonego dokumentu pod pretekstem poufności.
Podobnie cofnięty ma zostać obowiązek urzędników do udostępniania zeznań „zgodnie z instrukcjami przekazywanymi przez ich administracje”, podczas gdy urzędnicy, o których jest mowa, mają być zobowiązani do zeznawania zgodnie z prawdą.
Propozycje posłanki Jäätteenmäki mają na celu zwiększenie świadomości obywateli odnośnie do działalności Europejskiego Rzecznika Praw Obywatelskich i z tego względu istotne jest ich wdrożenie.
8. Korekty do głosowania i zamiar głosowania: patrz protokół
(Posiedzenie zostało zawieszone o godz. 13.30 i wznowione o godz. 15.00)
11. Środki mające zaradzić wzrostowi cen ropy (debata)
Przewodnicząca. - Kolejnym punktem porządku dziennego dzisiejszej debaty są oświadczenia Rady i Komisji w sprawie środków kontroli wzrostu cen ropy naftowej.
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. − (SL) Rada jest świadoma wpływu wzrostu cen na obywateli Europy oraz ich negatywnego oddziaływania na całą gospodarkę europejską. Z tego względu Rada podjęła ten temat na swoich ostatnich posiedzeniach. Kwestia ta będzie omawiana również przez głowy państw i rządów podczas ich spotkania, które rozpoczyna się jutro, w kontekście wysokich cen żywności. Analizy przyczyn wzrostu cen ropy naftowej wskazują na kompleksowe zmiany strukturalne w dostawach ropy i w popycie na ropę w gospodarce globalnej. Produkcja ropy wkrótce nie będzie w stanie dotrzymać kroku zrównoważonemu, silnemu zapotrzebowaniu gospodarek krajów rozwijających się. Nie będę omawiać tutaj szczegółowo przyczyn wysokich cen ropy, ponieważ zostały one bardzo dobrze przedstawione w zeszłym tygodniu w sprawozdaniu Komisji Europejskiej.
Unia Europejska odczuwa wpływ tego typu zmian cen ropy naftowej poprzez zwiększoną inflację, wyższe rachunki domowe, problemy w sektorach rolnictwa i rybołówstwa, w dziedzinie transportu i w wielu różnych gałęziach przemysłu. W oparciu o założenie, że przyczyny wzrostu cen ropy mają charakter strukturalny i że tendencja ta nadal będzie się utrzymywać, Unia potrzebuje rozwiązań długoterminowych. Oprócz zwiększania konkurencji na rynkach energetycznych i większej przejrzystości rynków ropy naftowej odnośne środki muszą też koncentrować się zwłaszcza na dalszym wspieraniu efektywności energetycznej oraz dywersyfikacji dostaw energii.
W kwestii efektywności energetycznej chciałbym przypomnieć państwu, że w marcu 2007 roku Rada Europejska zaapelowała o zwiększenie efektywności energetycznej, aby tym samym umożliwić osiągnięcie do 2020 roku celu, jakim jest 20% oszczędności. Przyjęta w 2006 roku dyrektywa w sprawie efektywności końcowego wykorzystania energii i usług energetycznych przyczynia się do osiągnięcia tego celu. Jednakże nie da się osiągnąć wszystkiego poprzez legislację. Ważną rolę mogłyby odegrać tutaj bardziej racjonalne zachowania w ramach prowadzenia gospodarstw domowych i działalności przedsiębiorczej, na co Rada i Parlament mogłyby wpłynąć poprzez zwiększenie świadomości.
Kolejny istotny środek odnosi się do wysiłków podejmowanych w ramach dywersyfikacji dostaw energii. W tym kontekście chciałbym przypomnieć państwu, że Rada Europejska podczas zeszłorocznej sesji wiosennej przyjęła plan działania w kwestii europejskiej polityki energetycznej. Polityka ta zakłada wiążący cel, jakim jest 20% udziału energii odnawialnych w ogólnym zużyciu energii w Unii Europejskiej do roku 2020. Mówię o tym, ponieważ chciałbym podkreślić, że Unia podjęła już kilka środków, które mogłyby zmniejszyć wrażliwość gospodarki europejskiej na gwałtowny wzrost cen ropy naftowej. Obecne polityki będą wymagały w przyszłości aktualizacji.
W trakcie dyskusji na temat wzrostu cen ropy na swoim ostatnim posiedzeniu Rada ECOFIN między innymi podniosła kwestię porozumienia z Manchesteru, przyjętego we wrześniu 2005 roku. Zgodnie z tym porozumieniem należałoby unikać interwencji w ramach polityki fiskalnej i innych polityk jako reakcji na wzrost cen ropy naftowej, ponieważ wpływają one negatywnie na charakter konkurencji i nie dopuszczają do koniecznych modyfikacji, wynikających z działania czynników ekonomicznych. Środki, które można potraktować jako sposób na zmniejszenie wpływu wzrostu cen ropy na biedniejsze grupy społeczne, powinny pozostać środkami krótkoterminowymi i celowymi, i należy unikać ich ewentualnych negatywnych konsekwencji. Rosnące ceny paliwa również były omawiane w zeszłym tygodniu przez ministrów finansów, przedstawicieli najbardziej rozwiniętych krajów, na szczycie G8. Między innymi podkreślali oni fakt, że wzrost cen ropy naftowej i żywności jest problemem globalnym i że w związku z tym rozwiązań należy szukać na szczeblu międzynarodowym.
Chciałbym również poinformować państwa o tym, że w tym tygodniu, w ten poniedziałek, na posiedzeniu Rady ds. Ogólnych i Stosunków Zewnętrznych przyjęliśmy 18-miesięczny program na trzy kolejne prezydencje. Ich obowiązki w Radzie będą obejmowały wiele zadań zorientowanych na skuteczne radzenie sobie ze wzrostem cen żywności i ropy naftowej.
Na zakończenie chciałbym powiedzieć, że aby móc stawić czoło wyżej wymienionym wyzwaniom, potrzebujemy skoordynowanych polityk zarówno w ramach UE, jak i na szczeblu międzynarodowym. Musimy działać ostrożnie, aby nie doprowadzić do załamania równowagi i powstania nowych problemów w odniesieniu do danych polityk. W perspektywie długoterminowej z niecierpliwością oczekujemy również konstruktywnej współpracy ze strony Parlamentu Europejskiego, zwłaszcza w kwestii omawiania niezbędnych projektów ustaw.
Andris Piebalgs, komisarz. − Pani przewodnicząca! Każdy dzień zaczynam od rutynowego sprawdzenia cen ropy i ostatnio wiadomości mają mniej lub bardziej podobną treść: ceny ropy naftowej cały czas idą w górę. W ciągu ostatnich trzech lat ceny ropy w dolarach amerykańskich wzrosły ponad trzykrotnie. Jeżeli chodzi o Unię Europejską, gdzie 37% udziału w zużyciu energii pochodzi z ropy naftowej, łatwo jest zrozumieć rzeczywisty i potencjalny wpływ wzrostu cen ropy na nasze gospodarki i na naszych obywateli.
Doświadczamy stałego spadku własnej produkcji, który cały czas utrzymuje się na wysokim poziomie, a trwa już od końca lat 90. W rezultacie tego rosnący wzrost importu zwiększa naszą zależność od ropy naftowej, zaś sumy, za jakie nabywamy źródła energii, również cały czas są coraz wyższe.
Ma to bezpośredni wpływ na naszych obywateli i przedsiębiorstwa. Podwyższone ceny ropy naftowej tworzą inflację i wpływ ten da się zauważyć już dziś. Udział energii we wzroście wskaźnika cen w czwartym kwartale 2007 roku osiągnął w strefie euro 0,8%. Oznacza to bezpośredni, odczuwalny wpływ na gospodarstwa domowe i wiele różnych sektorów gospodarczych; nie chodzi tu tylko o te, które nie są w stanie przekazać ceny energii konsumentowi końcowemu.
Wzrost cen paliw silnikowych i grzewczych, wykorzystywanych w gospodarstwach domowych, pomiędzy kwietniem 2007 roku i kwietniem 2008 roku zdecydowanie przekroczył ogólny wzrost cen konsumenckich. Na przykład ceny paliw transportowych wzrosły o średnio 12,7% w porównaniu do 3,6% średniej inflacji. Obywatele, których te wzrosty cen najbardziej dotkną, to i w tym przypadku najbardziej bezbronni obywatele.
Już we wrześniu 2005 roku mówiłem państwu o rosnących cenach ropy naftowej i przedstawiłem też pięciopunktowy plan. Od tamtej pory opracowaliśmy cały szereg nowych propozycji, które stanowiły odpowiedź na wyzwanie, jakim są wysokie i stale rosnące ceny ropy naftowej. Propozycje te obejmowały efektywność energetyczną, samochody, jakość paliwa i energie odnawialne. Jako wyniku tych polityk możemy oczekiwać w ciągu najbliższych lat stopniowego zmniejszenia w UE zużycia ropy naftowej. W ciągu ostatnich trzech lat zużycie ropy utrzymywało się na mniej lub bardziej stabilnym poziomie i zaczęliśmy przechodzić też na bardziej ekologiczny i energooszczędny transport, wykorzystujący odnawialne źródła energii.
Mimo iż nadal jest wiele do zrobienia, i z pewnością nie powinniśmy bagatelizować problemów naszych obywateli, zwłaszcza najbardziej narażonych gospodarstw domowych i wielu zakładów, wynikających z wysokich cen energii, tworzy to dobrą podstawę, na której w dalszym ciągu można rozwijać optymalne polityki, będące odpowiedzią na powstające wyzwania. Stale rosnące ceny ropy naftowej tak naprawdę wcale nie świadczą o tym, że nasze polityki zawiodły. Jestem przekonany co do tego, że bez naszych ambicji i celów energetycznych sytuacja ta byłaby jeszcze trudniejsza. Ostatnie tendencje jednak świadczą o tym, że w dalszym ciągu musimy zwiększać nasze wysiłki.
Chciałbym teraz omówić długoterminowe czynniki, które wpływają na rynek ropy naftowej. Krótko mówiąc, kończy się epoka taniej ropy naftowej i ogólnie taniej energii. Globalne zapotrzebowanie na energię stale rośnie i według szacunków Międzynarodowej Agencji Energetycznej do 2030 roku może się ono zwiększyć o ponad 50%. Coraz więcej energii zużywają zwłaszcza nowo powstające gospodarki.
Z drugiej strony praktycznie w ogóle niejasne jest, czy produkcja ropy będzie wystarczająca, aby pokryć globalne zapotrzebowanie. Według ekspertów z geologicznego punktu widzenia podziemne zasoby wystarczą na kolejne 40-50 lat. Zgodnie z informacjami Międzynarodowej Agencji Energetycznej brak jest pewności co do tego, czy kraje produkujące ropę posiadają możliwości lub chęć, aby zwiększyć produkcję w celu pokrycia na pozór nieuniknionego i długotrwałego wzrostu globalnego zapotrzebowania na ropę naftową.
Epoka taniej energii dobiegła końca akurat w momencie, gdy w każdym razie mamy bezwzględne zobowiązanie wobec przyszłych pokoleń, aby ze względu na zmiany klimatyczne przestawić się na wykorzystywanie bardziej ekologicznych, niezawierających węgla źródeł energii cieplnej, silnikowej i transportowej. Jest to wyzwanie, przed jakim obecnie stoimy. Wymaga ono jasnej odpowiedzi. Ale zanim przejdziemy do omówienia środków długoterminowych i średnioterminowych, chciałbym odnieść się do kilku działań krótkoterminowych, których celem jest zmniejszenie oddziaływania na konsumentów.
Najpierw należy zminimalizować tam, gdzie jest to konieczne, poprzez zastosowanie środków społecznych wpływ na najbardziej bezbronne grupy. Wsparcie najbiedniejszych gospodarstw może być uzasadnione i potrzebne, ale musi też być celowe. Jednocześnie powinniśmy też zachować szczególną ostrożność co do zmian w reżimie podatkowym. Doświadczenie pokazuje, że tego typu środki, mimo iż pod wieloma względami są politycznie bardzo atrakcyjne, w perspektywie trochę bardziej długoterminowej tak naprawdę utrudniają reagowanie na wysokie ceny energii i oszczędzanie węgla. Dużo lepiej jest ukierunkować pomoc dokładnie na te obszary, gdzie jest ona najbardziej potrzebna.
Jeżeli chodzi o dalszy rozwój długoterminowego podejścia Unii Europejskiej do podejmowania odnośnego wyzwania, nasze obecne polityki energetyczne są postrzegane przez wielu jako „światowi liderzy”. Komisja zawsze uważała, że ostatnio przyjęty pakiet klimatyczny i energetyczny obejmuje połączone cele, jakimi są równowaga, bezpieczeństwo dostaw i konkurencji, fakt, który z każdym dniem staje się coraz bardziej wyraźny.
Chciałbym przypomnieć szczegóły najważniejszych elementów tych polityk, które już są stosowane lub które są dopiero w tej Izbie analizowane: projekt dyrektywy, gwarantujący 20% udział odnawialnych źródeł energii w końcowym zużyciu energii do roku 2020; nowe zasady odnośnie do rozszerzenia i wzmocnienia unijnego systemu handlu emisjami (ETS), gwarantujące, że do 2020 roku osiągniemy nasz cel, jakim jest zmniejszenie o 20% emisji gazów cieplarnianych oraz ustanowienie systemu handlu emisjami podstawą do zmian; wniosek o zmniejszenie emisji CO2 przez samochody; dyrektywa dotycząca jakości paliwa, która zmusi dostawców ropy do stopniowego zmniejszania wykorzystywania CO2 i zużycia energii w sprzedawanych przez nich produktach; oraz co najważniejsze, plan działania na rzecz efektywności energetycznej, obejmujący wszystkie sektory na wszystkich szczeblach, począwszy od międzynarodowego partnerstwa na rzecz współpracy w zakresie efektywności energetycznej poprzez porozumienie burmistrzów na szczeblu lokalnym aż po środki specjalne, jak na przykład oznaczanie towarów konsumenckich lub wymogi budowlane uwzględniające efektywność energetyczną.
Praktycznie wszystkie środki wymienione w planie działania na rzecz efektywności energetycznej są opłacalne przy cenie baryłki ropy w wysokości 60 USD.
Stanowi to początek, ale my potrzebujemy czegoś więcej. Komisja w związku z tym będzie kontynuować swoje prace na szczeblu międzynarodowym, a w szczególności konstruktywny dialog pomiędzy głównymi krajami produkującymi i korzystającymi z ropy, jak na przykład szczyt w Jeddah, który odbędzie się w tym tygodniu w Arabii Saudyjskiej, lub rozmowy pomiędzy UE i OPEC, które będą miały miejsce w przyszłym tygodniu. Przeanalizowane zostanie funkcjonowanie rynków ropy naftowej w Unii Europejskiej i w późniejszym terminie jeszcze tego roku przedłożone zostaną propozycje możliwości dalszych działań w ramach drugiego strategicznego przeglądu sytuacji energetycznej. Komisja pomoże krajom rozwijającym się, które importują ropę naftową, zminimalizować krótkoterminowe wpływy wysokich cen paliwa i żywności oraz doprowadzić do strukturalnych ulepszeń w podejmowanych przez nie działaniach, zorientowanych na efektywność energetyczną i wykorzystanie paliw alternatywnych. Komisja skieruje podejmowane wysiłki w kierunku zwiększonej efektywności energetycznej.
Pozostanie to moim głównym priorytetem. Oznacza to lepszą legislację wewnętrzną w Unii Europejskiej, jak również apel o bardziej efektywne międzynarodowe partnerstwo w zakresie efektywności energetycznej, które zostało ustanowione w zeszłym tygodniu na szczycie G8 ministrów energetyki w Japonii z inicjatywy Unii Europejskiej.
Istniejące prawodawstwo w zakresie efektywności energetycznej i ulepszenia, jakie przedłożę w nadchodzących miesiącach w sprawie budynków, oznakowania i minimalnych norm produktów, są naprawdę ważne, ale należy je postrzegać jako jeden z wielu koniecznych środków. Prawdziwym wyzwaniem jest skuteczne wdrożenie polityk w zakresie efektywności energetycznej na szczeblu krajowym, regionalnym i lokalnym w całej Unii Europejskiej. Komisja odegra większą rolę w pomocy państwom członkowskim w podejmowaniu tego wyzwania.
Chciałbym poruszyć też temat biopaliw, ponieważ często pojawia się on w dyskusjach. W projekcie dyrektywy w sprawie odnawialnych źródeł energii chcemy, aby zaangażowanie Rady Europejskiej przełożyło się na praktykę, to znaczy aby zagwarantowało, że do 2020 roku 10% transportu UE będzie korzystało z paliw odnawialnych. Należy przy tym zauważyć, że te 10% może pokrywać biopaliwa lub elektryczność z odnawialnych źródeł energii, lub też zwiększającą się efektywność energetyczna we flocie transportowej.
Jestem przekonany, że Unia Europejska może, ale też i musi wytwarzać biopaliwa, które wykorzystuje w sposób zrównoważony i odpowiedzialny oraz taki, który nie wpływa na globalne poziomy produkcji żywności. Można to osiągnąć w sposób zrównoważony poprzez wykorzystanie uprzednio odłogowanych ziemi na terenie UE, zwiększenie w zrównoważony sposób zbiorów, zainwestowanie w biopaliwa drugiej generacji oraz współpracę z krajami rozwijającymi się, aby zapewnić, że biopaliwa uzupełniają produkcję żywności, a nie ją zastępują. Biorąc pod uwagę tego typu podejście, rozwój alternatywnych paliw transportowych musi być częścią odpowiedzi Unii Europejskiej na wyzwania, jakimi są ceny ropy naftowej i zmiany klimatyczne.
Konieczne będzie, aby Unia Europejska kontynuowała swoje wysiłki oraz dialog ze swoimi głównymi parterami. Szczyt G8, który odbył się w ubiegłym tygodniu, i spotkanie w Jeddah w sprawie cen ropy naftowej, które będzie miało miejsce w ten weekend, świadczą o tym, że dany temat plasuje się na czele agendy politycznej. Powinniśmy wykorzystać wiarygodność, jaką obecnie budujemy, i podjąć międzynarodowe działania, zorientowane na wykorzystanie potencjału efektywności energetycznej i produkcji czystej energii na całym świecie, jak również umożliwić funkcjonowanie w sposób skuteczny i wiarygodny globalnych rynków towarowych.
Jednakże działania te należy rozpocząć na własnym podwórku i nowa kampania na rzecz odnawialnych źródeł energii i efektywności energetycznej jest korzystna nie tylko dla klimatu, ale też dla naszej gospodarki.
Przed nami wszystkimi rozpościera się przyszłość energetyczna. Przyszłość ta będzie najprawdopodobniej zorganizowana wokół różnych wzorów produkcji, konsumpcji i różnych zachowań. Tak samo, jak w przypadku zmian klimatycznych, działania należy podjąć już teraz i Komisja wykazuje się w tej kwestii pełnym zaangażowaniem.
Jean-Pierre Audy, w imieniu grupy PPE-DE. – (FR) Pani przewodnicząca, urzędujący przewodniczący Rady, komisarzu Piebalgs, panie i panowie! Puśćmy po trosze wodze fantazji. Wszystkie propozycje, które mają na celu ograniczenie maksymalnej stawki VAT-u, łącznie z propozycją prezydenta Sarkoziego, są wystarczająco cenne i powinny być rozpatrzone, ale chciałbym też wysunąć własną propozycję.
Ropa naftowa jest paliwem kopalnym o ograniczonej trwałości i wzrost cen ropy jest tendencją nieodwracalną i długofalową. Jednakże wszelkie problemy, pomijając sam wzrost cen, spowodowane są gwałtownym i dramatycznym sposobem, w jaki ogromne wahania cen ropy naftowej za baryłkę w skali światowej wpływają na nasze gospodarki. Dlatego też zastanawiam się nad tym, czy Unia Europejska, nie ukrywając realiów związanych z rzeczywistym wzrostem cen, nie mogłaby zagwarantować stabilności cen zgodnie z cyklem rocznym, tak aby departamenty budżetu państwa, zwłaszcza te prowadzone przez państwa członkowskie ze względu na ich systemy podatkowe i te ustanowione na lokalnym szczeblu rządowym wraz z firmami i przedsiębiorstwami, które są zaangażowane w stosunki kontraktowe, uwarunkowane cenami ropy, a mówiąc ogólniej, wraz ze zwykłymi obywatelami, którzy muszą przygotowywać swoje budżety rodzinne, były lepiej przygotowane na główne zmiany, które zachodzą w sektorze energetycznym oraz na które nie wpływają codzienne naciski wywołane gwałtownymi wahaniami cen ropy, które biorą się ze światowych kursów walutowych, spekulacji i parytetu euro do dolara.
Panie komisarzu! Moja propozycja sprawdzenia możliwości stworzenia instrumentu wspólnotowego, którego celem byłaby gwarancja ceny baryłki ropy naftowej zgodnie z ogólnie przyjętym rocznym cyklem budżetowym, nie pasuje do przedstawionego tła. Tego typu instrument mógłby wykorzystywać finansową technikę kupna i sprzedaży opcji na rynku światowym oraz mógłby też okazać się przydatnym sposobem zwalczania spekulacji.
W roku 2005, kiedy cena baryłki ropy naftowej sięgała 50 dolarów, zapytałem pana, komisarzu Piebalgs, o pana zdanie na ten temat i odpowiedział pan, że pomysł ten jest ciekawy, biorąc pod uwagę fakt, że Komisja nie posiadała kompetencji pozwalających na kontrolowanie cen ropy naftowej, zwłaszcza od kiedy rynek ropy naftowej jest rynkiem globalnym. Zmuszony jestem jednak się w tej kwestii upierać, ponieważ tego typu instrument wspólnotowy, który w perspektywie długoterminowej byłby „grą”, w której wygrywa jedna strona, i praktycznie nie wymagałby jakiegokolwiek finansowania, mógłby co najmniej być gwarancją kontroli; powtórzę tutaj, że nie jako środek sprzeciwiający się prawom wolnego rynku, od którego jesteśmy zależni, ale jako sposób kontrolowania nagłości, z jaką są one na nas nakładane, oraz zmniejszenia wpływu podwyższonych cen ropy naftowej na cały łańcuch cen w odnośnych sektorach. Sytuacja panująca w przemyśle rybołówstwa, którą będziemy omawiać już za chwilę, jest w tej kwestii istotnym przykładem.
Hannes Swoboda, w imieniu grupy PSE. – (DE) Pani przewodnicząca! Dwóch mówców z ramienia Rady i Komisji darzę w relacjach osobistych ogromnym szacunkiem. Uważam jednak, że propozycje, jakich wysłuchaliśmy dzisiaj i w ciągu ostatnich kilku dni, są niewystarczające i zostały zgłoszone zbyt późno. Na przykład w raporcie Komisji nie pojawia się nawet termin „spekulacja”. Nie chodzi o to, że spekulacja jest główną przyczyną wzrostu cen, ale o opublikowanie dziś raportu, który w ogóle nie porusza tematu spekulacji: nawet szczyt G8 okazuje się być w tej kwestii bardziej postępowy od Komisji!
Jeżeli zaś chodzi o znaczne zyski, o których również nie ma w raporcie mowy, apelowałem do pana komisarza wielokrotnie i biorąc pod uwagę to, że jak widać nie ma żadnych możliwości na wprowadzenie mechanizmów kontrolnych, poprosiłem go w końcu o zagwarantowanie za pośrednictwem dobrowolnych umów, że część tych zysków zostanie przeznaczona na opracowanie metod ograniczenia zużycia energii, rozwój energii alternatywnych i badania. Obecnie dyskutuje się o tym na przykład we Francji. Jednakże pan komisarz ani tego dzisiaj nie skomentował, ani też niepodejmowane są żadne działania.
W zasadzie popieramy kwestie związane z oszczędnością energii i ochrony konsumentów, ale propozycje pana komisarza były bardzo słabe. W kontekście sprawozdania posła Morgana udało się dziś podjąć Parlamentowi decyzję, której celem jest doprowadzenie do znacznego rozszerzenia w tej kwestii praw konsumenckich, zwłaszcza w odniesieniu do oszczędności energii dzięki stosowaniu tak zwanych inteligentnych liczników itp. Jeżeli zaś chodzi o zaproponowane przez pana komisarza środki społeczne, jedyne co mogę powiedzieć to to, że już od jakiegoś czasu oczywiste jest, że podjęcie środków społecznych jest niezbędne.
Omawialiśmy dziś kwestię Irlandii. Chciałbym być z państwem szczery: obywateli denerwuje to, że nie otrzymują z Brukseli żadnych informacji zwrotnych odnośnie do ich konkretnych i rzeczywistych obaw. Bez względu na to, czy chodzi tutaj o rybaków należących do sektora MSP czy też konsumentów znajdujących się w niekorzystnej sytuacji społecznej, chcą oni otrzymać z Brukseli jakieś informacje, które pomogą im stawić czoło trudnej sytuacji. Liczymy na to, że w ciągu kilku najbliższych dni Komisja i Rada przekażą tutaj parę jasnych sygnałów.
Marco Cappato, w imieniu grupy ALDE. – (IT) Pani przewodnicząca, panie i panowie! Nie sądzę, abyśmy powinni podążać ścieżką zaproponowaną przez posła Audiego. Nie uważam, że określanie środków kontroli cen należy do naszych zadań. Komisarz przedstawił podejście, jakiemu powinna się poświęcić Unia Europejska, a mianowicie chodzi o nasz model rozwoju, obejmujący energię odnawialną oraz co najwyżej nagłą potrzebę przeglądu określonych celów: 20% na energię; 10% na transport; tak aby jeszcze bardziej zwiększyć ich poziom ambicji i stawić im czoło w jeszcze krótszym przedziale czasowym.
Niestety jak widać na przykładzie polityk gazowych, nad którymi dzisiaj głosowaliśmy, to rządy krajowe są przeciwne prawdziwie europejskiej polityce, obejmującej konkurencję i mieszankę źródeł energii. Właśnie to stanowi problem. Należy też oczywiście podjąć temat spekulacji. Prawdę powiedziawszy, tutaj, tak samo jak wszędzie indziej, rządy krajowe odmawiają zrzeczenia się wszelkich rzeczywistych kompetencji regulacyjnych odnoszących się do kontrolowania rynków finansowych Unii Europejskiej, ale na tym etapie nie powinniśmy żądać od Europy, aby znalazła drogę na skróty w celu naprawy szkód, jakie wyrządziły polityki krajowe. Energia odnawialna i długoterminowe planowanie strategiczne: właśnie o to apelujemy i liczymy też na szybsze działania niż było to wcześniej planowane.
Claude Turmes, w imieniu grupy Verts/ALE. – (FR) Pani przewodnicząca! Chciałbym zaproponować trzy konkretne środki.
Po pierwsze wprowadzić podatek od spekulacji. To nie do wiary, że jesteśmy obciążani kosztami, podczas gdy zyski generowane przez Total, Eon, Exxon i spekulantów nigdy nie były wyższe. Osobiście chciałbym zobaczyć, jak pan Juncker, przewodniczący Eurogrupy i Ecofinu, przekłada słowa na czyny. Możemy z łatwością opodatkować te zyski na szczeblu krajowym i następnie skoordynować to w całej Europie. To właśnie ten dochód, który sięgnie milionów euro, jest głównym elementem mojej kolejnej propozycji.
Po drugie wszystkie kraje będą wykorzystywać ten dochód na potrzeby ustanowienia funduszu, który umożliwi przyznanie rekompensaty tym, którzy są w tragicznym położeniu, jak na przykład rybacy, kierowcy ciężarówek i duża liczba gospodarstw, którym ciężko jest obecnie opłacać rachunki; nie poprzez bezpośrednie subsydiowanie energii, lecz poprzez pomoc zainteresowanym w znalezieniu środków na opłacenie tych kosztów, a zwłaszcza poprzez skojarzenie tego z efektywnością energetyczną. To właśnie obywatele niezamożni nie mają pieniędzy na kupno energooszczędnych lodówek. Właśnie na tym polu powinniśmy skupić nasze interwencje.
Po trzecie jako wpływowi politycy musimy być szczerzy wobec ludzi, których reprezentujemy. Obecny stan wyjątkowy nie jest jedynie drobnym problemem z ropą naftową. Jest to kryzys strukturalny. Dysponujemy modelem ekonomicznym, który został opracowany dla miliarda ludzi należących do klas średnich w Stanach Zjednoczonych, Japonii i Europie. Dany model ekonomiczny jest obecnie poszerzany, tak aby mógł obejmować też społeczeństwo klas średnich w Chinach, Indiach, Nigerii, Afryce Południowej, Meksyku i Brazylii. Nieodłączny problem polega na tym, że model ten nie uwzględnia zasobów ani zanieczyszczenia środowiska. W związku z tym chciałbym panu, panie komisarzu, powiedzieć, że w kwestiach odnoszących się do efektywności energetycznej musimy być bardziej ambitni i chciałbym też zadać panu następujące pytanie: czy Rada nie powinna wezwać we wrześniu Komisji do zaproponowania całego pakietu środków, zorientowanych na główną inicjatywę europejską na rzecz inwestycji w efektywność energetyczną?
Gintaras Didžiokas, w imieniu grupy UEN. – (LT) Polityka UE dotycząca opodatkowania produktów energetycznych została wprowadzona w 1993 roku. Wówczas za baryłkę ropy trzeba była zapłacić 16 USD. Dzisiaj, kiedy cena baryłki ropy osiągnęła 140 USD, pojawia się pytanie, czy można uzasadnić obecną politykę UE dotyczącą opodatkowania produktów energetycznych. Obywatele i przedsiębiorstwa na terenie Unii Europejskiej płacą za paliwo więcej niż mieszkańcy innych części świata.
Dzieje się tak, ponieważ oprócz VAT-u w Unii opłaca się też akcyzę, którą UE chce tak naprawdę dalej zwiększyć; stajemy wobec prawdziwie paradoksalnej sytuacji – im wyższe są ceny paliwa, tym więcej pieniędzy rządy zabierają swoim obywatelom. Fala strajków, jaka przeszła przez Europę, wyraźnie świadczy o rosnącym niezadowoleniu Europejczyków z sytuacji, w której na szczeblu UE nie podejmuje się żadnych środków. Jest to naprawdę bardzo wyraźny sygnał. Czy możliwe że jest to, że go nie zauważamy lub ignorujemy?
Czy Komisja i Rada nie uważają, że w końcu należy zrewidować politykę UE dotyczącą opodatkowania produktów energetycznych, zwłaszcza w odniesieniu do akcyzy, VAT-u i cła importowego? W jaki sposób Komisja może uzasadnić sygnał, jaki wysyła ludziom, że w pewnym stopniu powinni się oni nauczyć żyć ze świadomością, że ceny paliwa będą stale rosły? Czy Komisja rozważyła możliwość, że stale rosnące ceny paliwa mogą osłabić zaufanie obywateli do Unii, ponieważ wzrost ten wydaje się przeszkadzać rządom ich krajów w podejmowaniu drastycznych środków? Fakty, które usprawiedliwiają niepowodzenie lub brak chęci podjęcia jakichkolwiek działań w kwestii opodatkowania, są poza wszelką krytyką.
Opinia, że pomimo obniżenia podatków sytuacja wcale nie uległaby poprawie ani też by się nie pogorszyła, nie jest słusznym argumentem. Patrząc z perspektywy globalnej, nie tylko kraje europejskie kupują produkty naftowe. Nie ma czegoś takiego jak ropa przeznaczona dla Europy lub ropa nieprzeznaczona dla Europy. Ceny ropy naftowej na całym świecie są takie same; chodzi po prostu o to, że w Europie nakładane są wyższe podatki na produkty naftowe, co znacznie obciąża jej obywateli. Cła importowe ograniczają natomiast konkurencję.
Być może zmiany polityki podatkowej wcale nie rozwiązałyby wszystkich problemów, ale umożliwiłyby nam szybszą reakcję na zmiany rynkowe, jak również ułatwiłyby nam przetrwać w tych trudnych czasach. Czy nie jest to wystarczająco ważne? Bez wątpienia potrzebujemy też innych środków długoterminowych; z zadowoleniem przyjmuję wprowadzenie tych środków, z tym tylko, że my potrzebujemy stanowczych działań. Obywatele UE nie potrzebują ładnych słów, lecz słusznych decyzji, które umożliwiłyby szybką reakcję na wszelkie ewentualne problemy. Polityka podatkowa, a zwłaszcza polityka VAT-owska, nie została dana przez Boga; w momencie, gdy nie jest już dłużej zgodna z obecną sytuacją, należy ją zmienić.
Dimitrios Papadimoulis, w imieniu grupy GUE/NGL. – (EL) Pani przewodnicząca! Proszę wybaczyć, ale stanowiska przyjęte przez Radę i Komisję nie spełniły oczekiwań. Były to jedynie czcze słowa, nawet nie wspomniano o konkretnych środkach. Proszę się więc wcale nie dziwić, że w referendach w Irlandii, Francji i Holandii obywatele zagłosowali na „nie”. Proszę się też nie dziwić, że w krajach takich jak Belgia, gdzie rzadko dochodzi do demonstracji, tysiące ludzi okazuje oburzenie.
O spekulacjach nie wspomniał ani przewodniczący Rady ani komisarz. Co powinniśmy zrobić w kwestii spekulacji? Dlaczego by nie nałożyć podatków? Dlaczego by nie zaproponować krajowego opodatkowania koordynowanego przez UE, z którego część dochodów można by przeznaczyć na promocję odnawialnych źródeł energii, czystej energii i programów energooszczędnych?
Członkowie Komisji i Rady! Wzrost cen ropy naftowej ponadto zasila fundusze państwowe, ponieważ wysokość podatków pobieranych przez państwa członkowskie wzrasta w takim samym stopniu. Dlatego też inflacja i wzrost cen najbardziej dotyka najbiedniejsze warstwy społeczne. Inflacja dla ubogich jest o 40-50% wyższa od ogólnego wskaźnika inflacji. W związku z tym część przychodów pochodzących z podwyższonych podatków państwa członkowskie powinny przekazać jako formę bezpośredniej pomocy dla tych warstw społecznych, które są najbardziej zagrożone wysoką inflacją. Musimy podjąć konkretne działania, a nie tylko ograniczać się do retoryki.
Liczę na to, że w swoich końcowych wypowiedziach wytłumaczą nam państwo, dlaczego tak od razu odrzuciliście państwo propozycje przedłożone przez rządy prawicowe, jak na przykład rząd Sarkozy’ego, a nie te wysunięte przez rządy lewicowe? Czy uważacie państwo, że pan Sarkozy jest w przeważającej mierze komunistą? Jedyne, co może wyniknąć z tego kryzysu spekulacji co do cen żywności i ropy naftowej, to ograniczony neoliberalizm, który swoje najlepsze lata ma już za sobą. Mamy nadzieję, że poruszycie i tę kwestię.
Pervenche Berès (PSE). – (FR) Pani przewodnicząca, urzędujący przewodniczący Rady, panie komisarzu! Dzisiejsza debata opiera się na komunikacie, że to tak naprawdę nota budżetowa, wydana przez Komisję, została przekształcona w komunikat w wyniku zamieszania panującego w opinii publicznej, spowodowanego sytuacją, której Europejczycy muszą doświadczać każdego dnia.
Na szczycie G8 podniesiono kwestię spekulacji na rynku ropy naftowej. Jeżeli naprawdę chcemy dotrzeć do sedna, musimy bardzo dobrze poznać prawdziwą sytuację, z jaką się obecnie zmagamy, i Claude Turmes o tym wspomniał. Kryzys naftowy, który jest tematem naszych rozmów i który przyprawia naszych obywateli o tyle zmartwień, jest jednym z elementów, jednym ze znaków kolejnej epoki globalizacji, w jaką niedawno wstąpiliśmy, epoki, w której globalny brak równowagi, jakiego obecnie doświadczamy i który też spowodował naszą bezsilność, zachwiał cały system. Pierwszą oznaką tego był kryzys finansowy w Stanach Zjednoczonych, który niezwykle szybko dotarł też na nasze rynki i zakłócił spekulacyjny gwałtowny wzrost cen, tym samym siejąc spustoszenie na rynkach nieruchomości, wywierając wpływ zwłaszcza na ceny ropy naftowej i ceny żywności. Równowaga pomiędzy podażą i popytem na tym specyficznym rynku zrobiła następnie resztę.
Unia Europejska w obliczu tej sytuacji stosunkowo dobrze przewidziała w zeszłym roku przyszłe zdarzenia poprzez sporządzenie strategii, którą określiłabym mianem strategii „czterech 20” na rok 2020: 20% mniejsze zużycie energii, 20% wyższa efektywność energetyczna i wykorzystanie o 20% więcej odnawialnych źródeł energii.
Jednakże zawsze znajdziemy takie same wady tuż nad ponad powierzchnią. Ustanawiając wspólny rynek, zapomnieliśmy o tym, że tego typu rynek wewnętrzny również musi mieć wymiar społeczny, jeżeli ma zostać uznany. Chcąc stworzyć wspólny rynek europejski dla towarów i usług zapomnieliśmy o tym, że być może powinniśmy uwzględnić też realia społeczne panujące w poszczególnych państwach członkowskich, zaś dążąc do opracowania na rzecz Unii Europejskiej odpowiedniej, długoterminowej strategii energetycznej, zapomnieliśmy, że będzie się do odbywało, mówiąc językiem ekonomistów, kosztem przejścia, i jeżeli ktoś nas pyta o to, na którą kategorię konsumentów ten rynek najbardziej wpłynie, możemy mu odpowiedzieć, że będzie to dotyczyć tych biedniejszych grup społecznych, tych, których wzrost cen paliwa najbardziej dotyka.
Podczas dzisiejszej debaty często wspomina się o kilku kategoriach, tych zawodach, które są najbardziej narażone pod względem ich codziennej pracy, jak na przykład rybacy i przewoźnicy samochodowy, ale oprócz nich też mówi się o wszystkich tych gospodarstwach niskodochodowych, które ucierpią jako pierwsze, jeżeli chodzi o ich codzienny budżet, ponieważ dla tych rodzin koszty mieszkaniowe i transportowe są bezpośrednio uzależnione od wzrostu cen paliwa, i patrząc na to z pewnej perspektywy, można powiedzieć, że dotknie to ich kieszenie dużo bardziej niż kieszenie spekulantów, którzy zgarniają zyski ze zwiększonych cen ropy naftowej.
Jelko Kacin (ALDE). - (SL) Gwałtownie rosnące ceny paliwa negatywnie wpływają na branżę transportową zarówno w Europie, jak i na całym świecie. Kierowcy ciężarówek organizują pełne gniewu manifestacje, rybacy żądają odszkodowań, zaś sam transport jest coraz to droższy. Koszty dosłownie wstrzymują transport towarów. Najbardziej jednak przeraża fakt, że przy takich cenach koszty produkcji ropy naftowej są tak naprawdę minimalne. Koszty produkcji są dosłownie nieistotne.
Transport osobowy jest w zasadzie istotą swobodnego przepływu osób i warunkiem wstępnym dla swobodnego przepływu towarów. Koszty paliwa stanowią dramatyczne zagrożenie głównie dla transportu lotniczego, który jest najbardziej bezbronny wobec tych kosztów. Sytuacja ta dotyczy przede wszystkim tanich przewoźników, którzy umożliwiają nowym grupom społecznym odkrywanie Europy i innych części świata. Ten kryzys w sektorze tanich przewozów, który może dotknąć nas tej jesieni, nie wpłynie tylko i wyłącznie na turystykę, ale też na przemysł lotniczy, przemysł finansowy i w konsekwencji tego na całą gospodarkę.
W takich okolicznościach Unia Europejska musi pokazać, że zdaje sobie sprawę ze stojących przed nią wyzwań i że odpowiada na nie na szczeblu operacyjnym. W tego typu okolicznościach poprzez odpowiednio skoordynowane działania możemy wzmocnić pozycję instytucji UE i załagodzić sytuację panującą na rynkach. Kryzys finansowy i gospodarczy jest dla Unii Europejskiej możliwością udowodnienia, że Unia stanowi przydatną, konieczną i skuteczną strukturę naszych gospodarek, a w szczególności, że instytucje europejskie są właściwym i skutecznym narzędziem naszych gospodarek.
Charles Tannock (PPE-DE). - Pani przewodnicząca! Wysokie ceny ropy naftowej i gazu utrzymają się na takim poziomie i wątpię, czy jeszcze kiedykolwiek za baryłkę zapłacimy mniej niż 80 USD. Zachód dał się absolutnie zaskoczyć i zbagatelizował wzrost konsumpcji w Chinach i Indiach, niedoinwestowanie w technologie badawcze i wydobywcze, niemożność – lub być może niechęć – Arabii Saudyjskiej jako kraju, który w oparciu o swoje decyzje w kwestii produkcji kontroluje ceny ropy na świecie, do przykręcenia swoich kurków oraz zagrożenia geopolityczne w krajach, takich jak Wenezuela, Nigeria lub Irak.
Moim zdaniem odpowiedź na taką sytuację jest następująca: oczywiście musimy zmniejszyć zużycie, zainwestować w odnawialne źródła energii i nowe technologie, jak na przykład samochody napędzane wodorowymi ogniwami paliwowymi, ale też zastanowić się nad tym, czy biopaliwa odnośnie do ich ogólnej efektywności są dla rozwijającego się świata dobrym czy złym rozwiązaniem pod względem globalnych emisji i inflacji cen żywności.
Członkowie tej Izby, zwłaszcza ci lewicowi, którzy uważają, że wszystko to zależy od spekulacji, są w błędzie, ponieważ nie można jako spekulant zrobić dużych ilości zapasów ropy i następnie przyjąć dostawy. Tylko Stany Zjednoczone mają takie możliwości.
Na koniec pragnę powiedzieć, że z zadowoleniem przyjmuję decyzję Włoch odnośnie do wybudowania reaktora jądrowego. Mam nadzieję, że posłuży to za przykład innym państwom członkowskim.
Csaba Sándor Tabajdi (PSE). - (HU) Będziemy musieli pogodzić się z wysokimi cenami ropy naftowej, które przez długi czas będą się na takim poziomie utrzymywać. Unia Europejska i państwa członkowskie muszą przygotować się na wszelkie ewentualności. Zgodnie z tym, co powiedział komisarz Piebalgs, musimy dużo więcej zainwestować w opracowywanie metod niskiego zużycia energii, technologie przyjazne dla środowiska naturalnego, odnawialne źródła energii, jak również w budowę wytwórni biogazu, tak jak zostało to określone w sprawozdaniu, które miałem przyjemność przygotować. Ważne są również celowe wysiłki, mające na celu oszczędność energii, łącznie na przykład z poprawieniem izolacji w domach. Nie dysponujemy magicznymi rozwiązaniami ani też nie jesteśmy w stanie zatrzymać energii na naszych granicach; jednocześnie musimy jednak też szukać rozwiązań krótkoterminowych. Chciałbym zwrócić się do Komisji Europejskiej z prośbą o zezwolenie państwom członkowskim, w tym Węgrom, na tymczasowe obniżenie akcyzy na olej napędowy, ponieważ Stany Zjednoczone mają pod tym względem ogromną przewagę konkurencyjną. Dziękuję za uwagę.
Danutė Budreikaitė (ALDE). – (LT) Problem ten możemy rzeczywiście rozwiązać bez wątpienia tylko poprzez podjęcie środków długoterminowych. Jednakże niektóre z nich mogą nie być na tyle trwałe, aby doczekać się swoich rezultatów. W przypadku środków krótkoterminowych jedyną propozycją jest pomoc dla ubogich rodzin. Jeżeli jednak handel, system transportowy, sektor rybołówstwa oraz małe i średnie przedsiębiorstwa zbankrutują, wówczas środki krótkoterminowe byłyby przydatne dla wielu osób.
W 1992 roku wprowadzono akcyzę na paliwo i olej mineralny. W roku 2004 nałożono podatek na cały system energetyczny. Czy oznacza to, że opodatkowanie nie ma na to żadnego wpływu? Opodatkowanie ma na to ogromny wpływ i moim zdaniem bardzo ważne jest zezwolenie na tymczasową obniżkę akcyzy, dopóki nie zostaną wdrożone środki długoterminowe.
Jeszcze jedna rzecz – nie było nawet wzmianki o wodorze jako nowym (lub odnawialnym) zasobie. Chiny i Kanada są znane z wykorzystywania wodoru jako środka napędowego pojazdów samochodowych, zaś w Japonii wykorzystuje się wodór do ogrzewania budynków.
Pedro Guerreiro (GUE/NGL). – (PT) Biorąc pod uwagę wzrost cen paliwa i ich niszczycielski wpływ na samych ludzi i przedsiębiorstwa, transport, rybołówstwo, rolnictwo i przemysł, nie wolno zapominać o tym, że duże spółki naftowe notują dużo większe zyski, co wynika głównie z praktyk spekulacji cenowej, która opiera się na spekulacyjnej ocenie tanio nabywanych zapasów ropy naftowej.
Uwzględniając te wydarzenia, podejmowane środki muszą walczyć z tymi skandalicznymi spekulacjami, a w szczególności z propozycją, abyśmy w poszczególnych państwach członkowskich ogłosili wprowadzenie podatku, który będzie miał zastosowanie wyłącznie do spekulacyjnych zysków, generowanych na podstawie efektu realnych zasobów, i który przekształci te zyski w dochód państwowy. Dochód ten będzie musiał być następnie rozdysponowany pomiędzy te sektory gospodarcze w poszczególnych państwach członkowskich, które ta sytuacja najbardziej dotknęła.
Czesław Adam Siekierski (PPE-DE). - Pani Przewodnicząca! Świat i Europa znalazły się w sytuacji, kiedy ceny ropy mogą zadecydować nie tylko o wzroście gospodarczym, ale o głębokości kryzysu, którego początki mamy na rynku żywnościowym, w rybołówstwie, za chwilę pojawią się problemy w sektorze transportu.
Jakie działania? Długookresowe, to budowa stabilnej polityki energetycznej, bardzo szeroko rozumianej, o czym tak dużo mówimy obecnie w Unii i w Parlamencie. Krótkookresowe działania: musimy skierować pomoc adresowaną do konkretnych obszarów, tj. określone wsparcie dla rolników, rybaków, a także transportowców i to już w drugiej połowie tego roku. Podkreślam: celowe skierowanie określonej pomocy w określonej części roku. Należy podjąć działania ograniczające spekulacje i praktyki monopolistyczne.
Wreszcie, powiedzmy sobie jasno, polityka podatkowa wymaga przeglądu tak na szczeblu unijnym, jak i w poszczególnych państwach członkowskich.
José Ribeiro e Castro (PPE-DE). – (PT) Chciałbym pogratulować komisarzowi oświadczeń, które podkreślają znaczenie energii jądrowej i jego absolutną przejrzystość.
Liczby nie kłamią: ceny ropy naftowej i gazu nadal będą rosły; presja, jaką tworzy globalne zużycie energii, nadal będzie się zwiększać; nasze własne potrzeby energetyczne też będą coraz to większe. Mimo to jednocześnie nie możemy zaniedbywać naszych obowiązków, a zwłaszcza pilnej potrzeby zwalczania emisji CO2.
W rezultacie tego energia jądrowa musi znaleźć się w porządku dziennym obrad i nie możemy tego tematu pominąć. Nie możemy też wykluczać żadnych ważnych źródeł energii z „mieszanki energetycznej”, zwłaszcza tam, gdzie spełnione są warunki czystości i bezpieczeństwa. Oczywiście potrzebujemy odnawialnych źródeł energii, ale to nam nie wystarczy. Tak, potrzebujemy efektywności energetycznej, ale to za mało. Tak potrzebujemy dobrych biopaliw, ale to też za mało.
W związku z tym musimy dokonać wyboru: albo energia jądrowa jest zła i musimy jej zakazać albo jeżeli nie zabrania się jej, ponieważ jest ona bezpieczna i technologia oraz nauka są bardziej zaawansowane, każdy musi mieć możliwość odnoszenia korzyści z jej produkcji.
Musimy mieć wizję przyszłości, gdyż inaczej skończy się na tym, że sytuacja zmieni się ze złej na jeszcze gorszą lub z jeszcze gorszej na katastrofalną.
Theodor Dumitru Stolojan (PPE-DE). - (RO)
Wpływy wzrostów cen ropy naftowej i gazu ziemnego są już odczuwalne we wszystkich gałęziach działalności gospodarczej, jak również w programach społecznych, i osiągną one swój maksymalny poziom zimą następnego roku. Komisja Europejska z wyraźnego powodu podjęła dyskusję na temat rozwiązań strukturalnych, zorientowanych na oszczędność i dywersyfikację energetyczną. Niemniej jednak potrzebujemy podstawowych zmian w gospodarce europejskiej; tak naprawdę dyskutujemy nad nową strukturą technologiczną struktury europejskiej, którą należy ustanowić w średniej i długoterminowej perspektywie czasowej. Z tego względu uważam, że Komisja Europejska powinna zrewidować i ponownie sprawdzić prognozy finansowe na lata 2007-2013 w celu zwiększenia wysiłków ukierunkowanych na nowe technologie i inwestycje w dziedzinie energii.
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. − (SL) W przemówieniu otwierającym niniejszą debatę wspomniałem o konkluzjach kompetentnych organów, mówiących o tym, że przyczyny wzrostu cen ropy naftowej mają charakter strukturalny. Jest to istotna konkluzja.
W trakcie obecnej debaty wielokrotnie była mowa o wpływie spekulacji. Nie chciałbym temu ani zaprzeczać ani też tego pomniejszać, ale chciałbym podkreślić fakt, że spekulacja sama w sobie nie prowadzi do podwyższenia cen energii, chyba że mają w tym swój udział przyczyny strukturalne. I w tym wypadku właśnie tak było. Sytuacja ta wymaga podjęcia środków długoterminowych.
Czasy, kiedy energia była tania, a przynajmniej ta ze źródeł kopalnych, mamy już prawdopodobnie na jakiś czas za sobą, i to najwyraźniej na dłuższy czas. To z kolei wymaga podjęcia przez Unię Europejską działań długoterminowych, o których już państwu wspomniałem i które podążałyby w dwóch kierunkach. Po pierwsze między innymi w kierunku zwiększenia efektywności energetycznej i w ten sposób też zmniejszenia zużycia energii. To z kolei ogranicza zależność Europy i gospodarki europejskiej od energii pochodzącej ze źródeł kopalnych. Po drugie w kierunku dywersyfikacji, a zwłaszcza odnawialnych źródeł energii. Zgadzam się tutaj z posłem Papadimoulisem co do tego, że powinniśmy więcej zainwestować w odnawialne źródła energii, ale większe inwestycje pobudzają dokładnie rzecz biorąc wyższe ceny paliw kopalnych. Jeżeli ceny te ponownie spadną, jeżeli wpłyniemy na ich spadek poprzez swego rodzaju sztuczki, zmniejszymy motywację do finansowania i inwestowania w źródła odnawialne.
Bez względu na to, że potrzebujemy szerokiego konsensusu co do środków długoterminowych, nie możemy oczywiście zapomnieć o problemach krótkoterminowych, którym musimy stawić czoło. Były one już co prawda omawiane, ale chciałbym powtórzyć je tutaj jeszcze raz. Wysokie ceny energii są szczególnym problemem dla biedniejszych warstw społecznych w Unii Europejskiej, są szczególnym problemem dla rybaków – debata na ten temat zostanie podjęta w ramach kolejnego punktu porządku dziennego – oraz są też szczególnym problemem dla przewoźników. Sensowne jest oczywiście przestudiowanie tej kwestii, a następnie rozważenie i podjęcie odpowiednich środków.
Spośród tych środków nie wykluczylibyśmy oczywiście zrewidowania systemu opodatkowania w Unii Europejskiej. Mogę powiedzieć państwu o tym, że Rada będzie niebawem wymagać od Komisji Europejskiej złożenia wniosku w tej sprawie, jaką jest opodatkowanie produktów energetycznych.
Swoją wypowiedź chciałbym zakończyć następującym stwierdzeniem: uważam, że debata ta odbywa się w niezwykle odpowiednim czasie, czyli dzień przed rozpoczęciem posiedzenia Rady Europejskiej, podczas którego jednym z głównych punktów dyskusji będą wysokie ceny ropy naftowej.
Andris Piebalgs, komisarz. − Pani przewodnicząca! To była pasjonująca debata i żałuję, że czas minął tak szybko.
W ramach moich obowiązków odwiedziłem miejsca, gdzie wydobywana jest ropa naftowa, czyli basen Morza Kaspijskiego, Morza Barentsa i Arabię Saudyjską. Myślę, że popełniamy błąd, sądząc, że wydobywanie ropy jest zadaniem łatwym. Kosztuje to miliardy i odbywa się w bardzo trudnych warunkach. Przekracza to zakładane budżety, szkodzi to środowisku naturalnemu w miejscu wydobycia, zaś ludzie są niezadowoleni z wielu przedsięwzięć. Tak więc jasne jest, że jeżeli mówimy o kwestiach związanych z ropą naftową, nie powinniśmy szukać rozwiązań u podmiotów odpowiedzialnych, lecz spróbować znaleźć właściwe odpowiedzi w Unii Europejskiej. Jeżeli uważamy, że to samo podejście mogłoby pomóc wszystkim, wówczas powinniśmy się nim kierować.
Nie ma żadnych magicznych środków. Efektywność energetyczna jest środkiem numer jeden. Bez niej mielibyśmy na świecie znacznie wyższe ceny. Jest to jasne.
(Okrzyki z sali)
Cóż, robimy stosunkowo dużo. Energia odnawialna, ale też alternatywne źródła energii, jak na przykład energia jądrowa, są ważne też ze względu na to, że łagodzą dany problem. Musimy zainwestować w nowe technologie, zaś w odnośnych sektorach ważne jest podjęcie środków strukturalnych, a nie jedynie przyjęcie subsydiów: subsydia są zabierane z jednej kieszeni i wkładane do drugiej. Na przykład w odniesieniu do dzisiejszej wieczornej debaty o rybołówstwie chciałbym zadać pytanie, dlaczego rybacy nie mogą przełożyć zwiększonych cen paliwa na cenę ryby, ponieważ podstawowe pytanie brzmi następująco: co się dzieje, co temu zapobiega? Oznacza to, że powinniśmy zająć się środkami sektorowymi.
Uważam, że nasze działania podejmowane na szczeblu globalnym są jasne: wyeliminowanie polityki OPEC-u dotyczącej ograniczenia dostaw rynkowych, która w wielu przypadkach nie pozwala firmom zachodnim opracować technologii i zdobyć wiedzy niezbędnej do wydobycia ropy naftowej i co się z tym wiąże zwiększenia podaży. Dla krajów rozwiniętych powinniśmy utorować drogę ku efektywności energetycznej i mój wniosek o utworzenie międzynarodowego partnerstwa został przyjęty na szczycie G8. Ale jako że wszyscy czekali na to, że cena baryłki ropy spadnie do 9 USD, świat się spóźnił, i teraz wiemy, że powinniśmy stosować się do tej polityki.
W kwestii ochrony konsumentów uważam, że Komisja zawsze była co do tego konsekwentna. Znam wiele przypadków naruszeń, gdzie państwa nie poinformowały nawet Komisji, co leży w ich gestii, o swoich obowiązkach użyteczności publicznej, co oznacza, że dokumenty prawne, które zostały przyjęte po złożeniu przez Komisję wniosku, zawierają wszystkie niezbędne elementy i że należy je wdrożyć.
Uważam, że odpowiedź Komisji oraz odpowiedź Rady są wyważone i właściwe. Każdy element rynku pełni swoją rolę. Wiem, że nikt nie lubi bronić spekulantów, ale jaka jest przyszła rola rynku? Spekulacje wskazują możliwy kierunek wzrostu lub spadku cen i pozwalają na realizację inwestycji. Cóż, mógłbym powiedzieć „Na wszystkich nałóżmy wyższe podatki”, możemy zwiększyć dla wszystkich podatek do 100%, ale będzie to oznaczać, że stracimy motywację do inwestowania. Zamiast tego zachęcajmy do inwestowania, pozwólmy na to, aby powstały pozytywne sposoby realizacji inwestycji. Właśnie to jest nam potrzebne.
(Okrzyki z sali)
Bez względu na to, czy chodzi o firmy działające w Arabii Saudyjskiej, o arabski koncern Saudi Aramco, na które powinniśmy nałożyć podatki, czy też o Gazprom, nie możemy ich opodatkować, ponieważ posiadają one swoje krajowe ustawodawstwo podatkowe. Jeżeli zaś chodzi o firmy europejskie, obecnie nie ma żadnych firm, które czerpałyby nieoczekiwane zyski z ropy naftowej i gazu.
(Okrzyki z sali)
Firmy te musiały zainwestować też w inne projekty i jeżeli znacie państwo takie firmy, to powinniście je wskazać. Jeżeli znacie takie firmy, które tak fantastycznie funkcjonują...
(Okrzyki z sali)
E.ON nie jest z branży naftowej. Eni jest przedsiębiorstwem działającym w branży naftowej, ale inwestuje miliardy w projekty, na przykład w budowę gazociągu South Stream, w projekty realizowane na polach naftowych Kashagan – inwestycje sięgają miliardów – i w Libii. Każde przedsiębiorstwo odgrywa na rynku jakąś rolę.
Pani przewodnicząca! Debata ta jest fantastyczna. Cieszę się, że będziemy mogli do niej powrócić, ponieważ nie ma tutaj prostych odpowiedzi. Uważam jednak, że nasz wniosek jest wyważony i słuszny.
Przewodnicząca. - Debata została zamknięta.
Oświadczenia pisemne (art. 142 Regulaminu)
Ivo Belet (PPE-DE), na piśmie – (NL) Wszyscy cierpimy z powodu wysokich cen ropy naftowej, ale szczególnie dotkliwie odczuwają ich skutki najmniej zarabiające grupy społeczne. Podczas jutrzejszego szczytu europejskiego musi zostać przekazany silny sygnał, że środki przeznaczone na pomoc najsłabszym grupom społecznym są naprawdę uzasadnione i konieczne.
Obniżenie VAT-u lub akcyzy nie jest bezpośrednim i oczywistym rozwiązaniem, które jest zrozumiałe, ponieważ może ono zachęcać producentów ropy naftowej do jeszcze większej podwyżki cen.
Być może moglibyśmy jednak postąpić inaczej. Być może powinniśmy pomyśleć o podziale obowiązków, tak aby w szczególności podwyższyć poprzez nałożenie podatku ceny biletów lotniczych (na przykład od jesieni), zaś dochody ze sprzedaży wykorzystać w celu obniżenia rachunków za ogrzewanie na rzecz obywateli z niskimi i średnimi zarobkami.
Wszelkie nadwyżki z dochodów można by przeznaczyć na pomoc finansową niezbędną do ocieplenia domów. Spośród wszystkich możliwych rozwiązań to jest najtańsze i najbardziej efektywne.
To, co musimy zrobić, oczywiście w średniej perspektywie czasowej, to zainwestować w energię odnawialną i oszczędność energii. W międzyczasie musimy jednak znaleźć rozwiązania na rzecz tych, którzy mają trudności. Europa nie może pozostać głucha na ich problemy.
James Nicholson (PPE-DE), na piśmie. – Ostatni gwałtowny wzrost cen ropy naftowej i następnie rujnujące ceny paliwa mają ogromny negatywny wpływ na przedsiębiorstwa i przemysły w całej UE. Oczywiście sytuacja ta niesie ze sobą również poważne konsekwencje dla przeciętnego konsumenta. Obywatele odczuwają skutki finansowe rosnących cen żywności i paliwa oraz zmniejsza się też ich zdolność nabywcza.
Zgadzam się z Komisją co do tego, że musimy dążyć do obniżenia zużycia energii oraz zmniejszenia zależności od ropy naftowej, jak również skoncentrować nasze wysiłki na promowaniu efektywności energetycznej i rozwoju odnawialnych źródeł energii.
Jednakże jest to rozwiązanie długoterminowe. Na dzień dzisiejszy należy podjąć praktyczne i konkretne kroki, mające na celu zmniejszenie nacisku na takie grupy, jak na przykład rolników, rybaków i tych jednostek, które są najbardziej bezbronne wobec odnośnych podwyżek cen. Nawet jeżeli środki krótkoterminowe, jak na przykład obniżenie podatku, nie wchodzą w zakres kompetencji UE, Unia mimo to musi przejąć inicjatywę i zachęcać rządy krajowe do wdrażania rozwiązań. Obecna sytuacja nie jest zrównoważona i należy podjąć wysiłki, aby stawić jej czoło.
Przewodnicząca. - Kolejnym punktem porządku dziennego jest debata nad:
- pytaniem ustnym skierowanym przez Philippe Morillona w imieniu Komisji Rybołówstwa do Rady w sprawie kryzysu w sektorze rybołówstwa wskutek wzrostu cen oleju napędowego (O-0063/2008 – B6-0162/2008); oraz
- pytaniem ustnym skierowanym przez Philippe Morillona w imieniu Komisji Rybołówstwa do Rady w sprawie kryzysu w sektorze rybołówstwa wskutek wzrostu cen oleju napędowego (O-0064/2008 – B6-0163/2008).
Philippe Morillon, autor. – (FR) Pani przewodnicząca! Poczekam, aż komisarz Borg zajmie swoje miejsce. To pytanie ustne powstało na jednomyślną prośbę grup zasiadających w komisji i mam zaszczyt pełnić na tym forum rolę prowadzącego. Cieszę się, że pytaniami ustnymi zajmiemy się już po tej znakomitej debacie, podczas której omówionych zostało bardzo wiele ogólnych spraw.
Pani przewodnicząca, urzędujący przewodniczący Rady, panie komisarzu! Mój ojciec urodził się ponad wiek temu w wiosce niedaleko Saint-Malo, które w młodości było dla mnie miejscem pełnym życia, uzależnionym przede wszystkim od rolnictwa i rybołówstwa. Dziś można powiedzieć, że wieś ta umiera na raka, wywołanego rozmnażaniem się martwych komórek, którymi są domki letniskowe, oraz stopniowym zanikaniem wszelkich inicjatyw, które sprawiały, że miejsce to tętniło życiem dłużej niż sześć letnich tygodni.
Nie jest to odosobniony fenomen, lecz tendencja, jaką można zauważyć praktycznie na całej długości europejskiej linii brzegowej i w wyniku tej sytuacji komisarz Borg, któremu chciałbym przekazać wyrazy uznania, wyszedł z propozycją opracowania zintegrowanej polityki morskiej, która powinna umożliwiać nam ożywianie, ocalanie i wskrzeszanie społeczności, które żyją na wybrzeżach Europy. Jeżeli decyzja ta oznacza przekształcenie DG FISH na DG MARE, wcale nie musi to oznaczać, że Unia Europejska chce zobaczyć kres zasobów, które rybacy nadal wydobywają z mórz i oceanów.
Dlaczego Unia Europejska posiada tylko dwie wspólne polityki, a mianowicie wspólną politykę rolną oraz wspólną politykę rybołówstwa? Jeżeli zastanowimy się nad tym, otrzymamy prostą odpowiedź: celem tego jest umożliwienie naszemu kontynentowi pozyskiwania wystarczających ilości żywności poprzez uprawę ziemi i połowy morskie. W związku z tym chodzi tutaj o te sektory, w których wpływ potężnego wzrostu cen ropy naftowej równie dobrze mógłby spowodować katastrofalne konsekwencje, i oczywiście dotyczy to zwłaszcza sektora rybołówstwa. Zawód, którym dotkliwie wstrząsnęło już zmniejszenie dostępności zasobów, jest dziś w zasadzie na wymarciu i tłumaczy to, ale wcale nie usprawiedliwia agresywnych aktów desperacji, do których uciekli się niektórzy przedstawiciele tego sektora i nadal w niektórych miejscach je kontynuują.
Stąd też jestem zachwycony tym, panie komisarzu, że pana komitet wykonawczy zaproponował obecnie szereg środków, które mają być natychmiastową pomocą dla tych przemysłów, które są najbardziej zagrożone, łącznie z upoważnieniem państw członkowskich do przyznawania specjalnych tymczasowych zwolnień od przestrzegania tych zasad, które zostały nałożone w celu wdrożenia Europejskiego Funduszu Rybackiego zgodnie z procedurami, które zostaną omówione, urzędujący przewodniczący Rady, w Luksemburgu 24 czerwca na forum kolejnej Rady Ministrów Rolnictwa i Rybołówstwa.
Nie możemy zapomnieć o tym, że Unia Europejska - i ogólnie cała planeta – musi być w stanie kontynuować wykorzystywanie mórz i oceanów w celu zdobywania potrzebnych zasobów żywnościowych. Nie ma sensu chronić ryb, jeżeli nie będzie rybaków, którzy by je łowili. Moim zdaniem ten oczywisty fakt usprawiedliwia szczegółowe propozycje, które będą miały nie tylko charakter krótkoterminowy, ale też średnioterminowy i długoterminowy; propozycje, nad którymi, panie komisarzu, wspólnie pracujemy w ramach Komisji Rybołówstwa; propozycje, które zostaną szczegółowo omówione przez resztę moich koleżanek i kolegów, jak również które zostaną przedstawione w projekcie rezolucji, który zostanie poddany pod głosowanie jutro.
PRZEWODNICZY: MAREK SIWIEC Wiceprzewodniczący
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. − (SL) Najpierw chciałbym podziękować honorowemu członkowi Parlamentu Europejskiego, panu Morillonowi, za zadanie pytań w imieniu Komisji Rybołówstwa. Już na samym początku chciałbym podkreślić, że prezydencja Słowenii zdaje sobie sprawę z wagi tego problemu, który dotyczy rosnących cen paliwa i ich negatywnego wpływu na rybołówstwo w Unii Europejskiej.
Mogę powiedzieć państwu, że wczoraj przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Rybołówstwa, pan minister Iztok Jarc, spotkał się w Wenecji z kilkoma innymi ministrami w celu przedyskutowania tej kwestii. Wspólna debata zaowocowała kilkoma propozycjami dotyczącymi zwalczania obecnych trudności w unijnym sektorze rybołówstwa, co zostanie poddane pod dyskusję w nadchodzących dniach. Chciałbym jednak przypomnieć państwu, że sytuacja ta nie ogranicza się tylko do przemysłu rybołówstwa. Wysokie ceny paliw wpływają negatywnie na wszystkie przemysły w skali globalnej, łącznie z rolnictwem, transportem i branżą produkcyjną.
Kryzys ten doprowadził to poważnej sytuacji we wszystkich sektorach. Dlatego też jest to kwestia o poziomym charakterze, która obejmuje elementy dotyczące polityki konkurencji, pomocy państwowej i środków fiskalnych. To waga tego problemu i jego negatywny wpływ na sektor rybołówstwa UE skłoniły prezydencję Słowenii do włączenia go do programu obrad Rady ds. Rolnictwa i Rybołówstwa, które będą miały miejsce na początku następnego tygodnia, o czym pan Morillon już wspominał.
Ministrowie będą dzięki temu mogli przedstawić swoje poglądy na temat obecnej sytuacji i wymienić się z komisarzem Borgiem poglądami na temat optymalnych rozwiązań. Ponadto prezydencja podjęła decyzję o zmianie tematu nieformalnego spotkania dyrektorów ds. rybołówstwa, które odbędzie się w Słowenii pod koniec tego miesiąca, tak aby dyrektorzy ds. rybołówstwa mieli możliwość przedyskutowania tych palących problemów. Wszystko to jest wynikiem podjęcia podczas szeregu ostatnio odbytych spotkań Rady w różnych formacjach kwestii rosnących cen energii, o czym rozmawialiśmy w ramach poprzedniego punktu porządku dziennego.
Chciałbym teraz objaśnić szczegóły wniosków Rady Ecofin. W odniesieniu do cen ropy naftowej Rada wyraziła swoje obawy co do stałego wzrostu cen i omówiła różne sposoby odpowiedzi na towarzyszące konsekwencje społeczne i gospodarcze. Podkreśliła potrzebę skoncentrowania się na efektywności energetycznej i alternatywnych źródłach energii, zwiększeniu przejrzystości rynków ropy naftowej, promocji konkurencji na rynkach energetycznych i wzmocnieniu dialogu z krajami produkującymi ropę naftową.
Podczas tego samego spotkania Rada zachęcała Komisję do dalszej rewizji rynków związanych z towarami i rozpatrzenia odpowiedzi politycznych zorientowanych na ograniczenie niestabilności cen. Zgodnie z tym, co przewodniczący podkreślił podczas porannej debaty, problem ten będzie również omawiany na posiedzeniu Rady Europejskiej, które zaczyna się jutro.
Joe Borg, komisarz. − Pani przewodnicząca! Pragnę podziękować przewodniczącemu Komisji Rybołówstwa, panu Morillonowi, za jego pytanie, dzięki któremu mogę podjąć kwestię kryzysu paliwowego.
Na początku chciałbym powiedzieć, że cieszę się z bardzo dobrych relacji pomiędzy Komisją Europejską i Komisją Rybołówstwa Parlamentu Europejskiego, które odnoszą coraz to większe sukcesy.
Wracając do konkretnego pytania, zdaję sobie sprawę z trudności, z jakimi boryka się sektor rybołówstwa w wyniku gwałtownego wzrostu cen paliwa. Wzrost ten przyczynił się do powstania kryzysu, który ma charakter strukturalny, jest długotrwały i przybiera bardzo specyficzny – pokusiłbym się nawet o użycie słowa „wyjątkowy” – wymiar, jeżeli chodzi o rybołówstwo. Pozwólcie mi państwo to uzasadnić.
Flota UE od dawna cierpi w wyniku zjawiska błędnego koła, polegającego na nadmiernej zdolności połowowej, zbyt intensywnych połowach i coraz niższej rentowności. Jednocześnie rybacy nie mogą korzystać ze zmniejszonej podaży i rosnących cen produktów rybnych. W wyniku tego granice sektorów są w wielu miejscach bardzo cienkie, co sprawia, że są one bardziej podatne na drastyczny wzrost kosztów, tak jak można to było zauważyć w przypadku wzrostu cen ropy naftowej.
Komisja rozumie potrzebę podjęcia skoordynowanych działań na szczeblu UE w celu zapobieżenia poważnemu kryzysowi danego przemysłu oraz zagwarantowania tego, że problem ten nie będzie tak po prostu przesuwany na dalszy plan, ale rzeczywiście stawi się mu czoło. Oznacza to, że nie tylko umożliwi to niesienie pomocy w sytuacjach kryzysowych, ale też podjęcie w końcu podstawowej kwestii nadmiernej zdolności połowowej, która osłabia wszelkie podejmowane przez nas próby przywrócenia równowagi i rentowności przemysłu.
Właśnie z tych względów pan Morillon zwrócił uwagę na to, że kolegium w zasadzie przyjęło wczoraj treść pakietu środków nadzwyczajnych, które mają złagodzić dotkliwe problemy gospodarcze i społeczne, spowodowane gwałtownym wzrostem cen ropy naftowej, jak również rozwiązać podstawowe problemy strukturalne floty europejskiej. Uważam, że niezwykle istotne jest skoncentrowanie się na pomocy flotom, które są najbardziej uzależnione od paliwa i w związku z tym też najbardziej dotyka je obecna nadmierna zdolność połowowa.
W związku z tym proponujemy państwom członkowskim, aby opracowały programy na rzecz dostosowania floty (FAS), na podstawie których będzie możliwe usunięcie ograniczeń dostępu do premii z tytułu trwałego zaprzestania działalności połowowej, tj. złomowania. Dodatkowa pomoc z tytułu tymczasowego zaprzestania działalności połowowej byłaby dostępna tylko dla statków objętych programami na rzecz dostosowania floty, zaś pomoc z tytułu częściowego wycofania z eksploatacji przyznawana by była takim podmiotom, które zastępują większe statki mniejszymi i bardziej energooszczędnymi. Istniałyby również przepisy zezwalające na tymczasowe obniżenie składek pracowniczych na ubezpieczenie społeczne.
Mówiąc dokładniej, pomoc z tytułu tymczasowego zaprzestania działalności połowowej byłaby dostępna dla wszystkich statków na okres do trzech miesięcy przez resztę 2008 roku, pod warunkiem, że statki, o których jest mowa, będą objęte planem restrukturyzacji. Tego typu pomoc będzie dostosowana z myślą o wsparciu odbudowy zasobów i/lub warunków wprowadzania do obrotu wszędzie tam, gdzie jest to możliwe.
Na podstawie dalszych analiz ekonomicznych rozpatrzone zostaną również ewentualne zmiany reżimu de minimis dla sektora rybołówstwa, tak aby limit 30 000 euro na trzy lata przypadał na jeden statek, a nie na firmę - przy ogólnym ograniczeniu wynoszącym 100 000 euro na przedsiębiorstwo.
W planach są również liczne, konkretne inicjatywy mające na celu zwiększenie wartości ryb przy pierwszej sprzedaży, zaś Komisja zamierza przeznaczyć dodatkowe 20 – 25 milionów euro z budżetu wspólnej polityki rybołówstwa na finansowanie projektów ad hoc w tej dziedzinie jako dodatek do funduszów dostępnych w ramach EFR. Dalsze środki mają wesprzeć wykorzystywanie technologii energooszczędnych, złagodzić gospodarcze i społeczne skutki kryzysu oraz ułatwić przeprogramowanie i wydatkowanie funduszy EFR.
Wyżej wymienione środki będą opierać się na tymczasowych odstępstwach od przepisów Europejskiego Rybackiego, zmierzających do wsparcia szybszego dostosowania floty UE do aktualnej sytuacji i tymczasowego odciążenia sektora w okresie przejściowym.
Przedmiotowy pakiet przedstawię Radzie Ministrów Rybołówstwa w Luksemburgu 24 czerwca z zamiarem przyjęcia oficjalnego wniosku w tej sprawie już w lipcu. Biorąc pod uwagę wyjątkową sytuację, w jakiej znajduje się obecnie sektor rybołówstwa, wierzę, że mogę liczyć na wsparcie zarówno Rady jak i Parlamentu w kwestii możliwie szybkiego przyjęcia rzeczonych środków.
Carmen Fraga Estévez, w imieniu grupy PPE-DE. – (ES) Panie przewodniczący! Grupa Europejskiej Partii Ludowej zachęcała do tej debaty w przekonaniu, że nasze instytucje nie będą już dłużej wykazywać obojętności w świetle wagi tego kryzysu.
Uważam, że mieliśmy rację, biorąc pod uwagę fakt, że Komisja dopiero wczoraj po raz pierwszy ogłosiła szereg środków, o które Parlament apelował od lat, z czego niektóre z nich są identyczne z tymi, które występują we wspólnej propozycji rezolucji.
Zgodnie z informacjami zawartymi w danej rezolucji cena paliwa dla rybaków wzrosła w ciągu ostatnich pięciu lat o ponad 300% i od stycznia o ponad 38%, podczas gdy ceny utrzymują się na tym samym poziomie przez 20 lat ze spadkiem w niektórych przypadkach do 25% w wyniku ogromnego napływu towarów importowanych, które często pochodzą z nielegalnego rybołówstwa.
Grupa PPE-DE podkreśla, że żaden sektor nie jest w stanie przetrwać tych warunków i dlatego też chcieliśmy zebrać tutaj wszystkich zainteresowanych, łącznie z Radą i Komisją, aby lepiej poznać ten temat i omówić pakiet środków.
Jesteśmy szczególnie zadowoleni z tego, że środki te w końcu obejmują zwiększenie pomocy de minimis do 100 000 euro, mimo iż wolelibyśmy, aby środki te były przeznaczone na statek, a nie na przedsiębiorstwo, co byłoby zgodne z prośbą tej Izby i warunkami określonymi we wspólnej rezolucji.
W pełni popieramy obniżenie kosztów społecznych i ogłoszenie większej elastyczności Europejskiego Funduszu Rybackiego (EFR), tak aby wszyscy ci, którzy sobie tego życzą, mogli zdecydować się na restrukturyzację swoich przedsiębiorstw, wymienić swoje silniki na bardziej energooszczędne lub otrzymać dodatkową pomoc, tak jak zasygnalizował to pan, z tytuły tymczasowego zaprzestania działalności połowowej.
Panie komisarzu! Niemniej jednak uważamy, że istnieje też inny zestaw środków, które zagwarantowałby taki sam nacisk i które powinny były zostać opracowane tak samo szczegółowo, jak te zorientowane na restrukturyzację sektora: mam tutaj na myśli środki rynkowe, jak na przykład reforma wspólnej organizacji rynku (COM), która umożliwiłaby rybakom odgrywanie większej roli w ustalaniu cen, bardziej szczegółowych środków odnośnie do oznaczania i przede wszystkim środków, które świadczą o czystej chęci Rady i Komisji do walki z nielegalnym rybołówstwem.
W związku z tym z zadowoleniem przyjmujemy środki, które są krokiem we właściwym kierunku, ale musimy też się zastanowić nad tym, czy moglibyśmy byli zapobiec temu, aby sektor znalazł się w tak krytycznej sytuacji, poprzez dużo szybszą reakcję.
Rosa Miguélez Ramos, w imieniu grupy PSE. – (ES) Panie przewodniczący! Również z zadowoleniem przyjmuję środki ogłoszone przez Komisję. Wygląda na to, że w niektórych przypadkach środki te mają większy zakres niż te, o które apelował Parlament w swoim projekcie rezolucji. To, że udało nam się znaleźć czas na tę debatę podczas tak pracowitej sesji częściowej, daje w pewnym stopniu wyobrażenie o tym, jaką wagę przypisuje omawianemu problemowi ta Izba.
Uważam, że w tych nieco niepewnych czasach Europejczycy powinni walczyć z tym kryzysem przy użyciu skutecznego i obiektywnego mechanizmu, który mógłby przybrać formę niezwykle pożądanego wzrostu elastyczności Europejskiego Funduszu Rybackiego (EFR), który umożliwiłby nam przyjęcie pilnych środków na szczeblu wspólnotowym.
Rozwiązania krajowe, jak na przykład te zaproponowane przez niektóre państwa członkowskie, doprowadziłyby jedynie do zaburzenia równowagi.
Panie komisarzu! Mamy nadzieję, że na posiedzeniu Rady Ministrów, które odbędzie się w następny poniedziałek, Komisja będzie w stanie jeszcze dokładniej wyjaśnić dane kwestie i że osiągnie z Radą Ministrów porozumienie co do sposobów wykorzystania Europejskiego Funduszu Rybackiego, tak aby pomóc tym segmentom floty, które najbardziej ucierpiały.
Pilne wydaje się być również sprawdzenie raz na zawsze mechanizmu ustalania cen.
Elspeth Attwooll, w imieniu grupy ALDE. – Panie przewodniczący! Należy podkreślić fakt, że bardzo duża część naszych rybaków to osoby prowadzące małe przedsiębiorstwa. Posiadają ograniczone prawo do połowu. Żeby skorzystać z tego prawa, muszą zainwestować w łodzie, sprzęt rybacki i wyposażenie ochronne. Może to ze sobą nieść konieczność spłaty znacznych pożyczek. Rybacy muszą także wnieść opłaty za zezwolenia, a w niektórych przypadkach także za kwoty połowowe. Ponoszą również znaczne koszty bieżące, takie jak koszty pracy, napraw oraz oczywiście paliwa.
W skutek obowiązywania zasad dotyczących kwot połowowych oraz liczby dni na morzu, mogą być zmuszeni do przemierzania długich dystansów zanim uzyskają nadający się do sprzedaży towar. Szczególnie w przypadku niepogody może się to okazać niemożliwe. Jednak nawet jeżeli połów się powiedzie, rybacy nie mają wpływu na cenę złowionych przez siebie ryb. W większości przypadków są uzależnieni od wyników aukcji. W efekcie nie posiadają po prostu wystarczających środków, by zrównoważyć rosnące koszty.
W przedmiotowej rezolucji zawarto różne praktyczne środki pomocowe. Mogą one polegać na zastosowaniu zasady de minimis i podniesieniu jej limitów. Zachęcałabym wszystkie państwa członkowskie, by skorzystały z możliwości stwarzanych przez tę zasadę po to, by w poszczególnych krajach zachować jednolite reguły i warunki konkurowania.
Pilnie należy też podjąć działania na rzecz ograniczenia nielegalnych, nieraportowanych i nieuregulowanych połowów, nie tylko w celu utrzymania ceny legalnie złowionych ryb, ale także ze względu na potrzebę zachowania zasobów. Odnosi się to także do poprawy przepisów w zakresie oznakowania produktów. Inne zaproponowane środki, w tym dotyczące restrukturyzacji, ale także wydajności energetycznej i alternatywnych źródeł energii, również uwzględniają cele ekologiczne. Przyjmując je, możemy przysporzyć korzyści zarówno naszym utrudzonym rybakom, jak i naszej zagrożonej planecie.
Marie-Hélène Aubert, w imieniu grupy Verts/ALE. – (FR) Panie przewodniczący, panie komisarzu! Jak pan wspomniał, kryzys strukturalny jest zarówno głęboki, jak i trwały. Stąd potrzeba przyjęcia rozwiązań, które także będą trwałe, nie tylko w odniesieniu do rybołówstwa, ale także wszystkich powiązanych sektorów.
Należy również powiedzieć, że obecny kryzys jest bezpośrednio spowodowany latami niedostrzegania zależności rybołówstwa od paliwa – a dokładniej, taniego paliwa – oraz karkołomnego dążenia do swego rodzaju wyścigu zbrojeń obejmującego coraz to potężniejsze łodzie, mogące wypływać coraz to dalej i przywodzić coraz to więcej ryb. To także są sprawy, którymi musimy się zająć.
Problem wysokiej ceny oleju napędowego jest nierozerwalnie związany ze wszystkimi innymi kwestiami mającymi wpływ na rybołówstwo – zarządzanie zasobami ryb, polityki cenowe, handel światowy, kontrola nielegalnych połowów – i trudno jest zajmować się tym problemem w oddzieleniu od pozostałych.
Subsydia i pomoc, które Komisja proponuje dostarczyć, i które wydają mi się krokiem w odpowiednim kierunku, będą możliwe do zaakceptowania – szczególnie jeżeli chodzi o opinię publiczną – jedynie jeżeli będą się wiązać z głęboką reorientacją polityki i działań praktycznych w zakresie rybołówstwa. Ze swojej strony żałujemy, że we wspólnej kompromisowej rezolucji właściwie nie zawarto warunków przyznawania pomocy i subsydiów na taką reorientację, ani zobowiązania do zmniejszenia nadmiernych zdolności produkcyjnych floty oraz rozpoczęcia starań na rzecz lepszego zarządzania zasobami ryb i skuteczniejszej ochrony morskich ekosystemów. Co więcej, od tego właśnie zależy gospodarcze i społeczne przetrwanie rybołówstwa. Wreszcie, chcielibyśmy, by państwa członkowskie przyjęły na siebie pełną odpowiedzialność za swoje działania i zaniechały demagogicznych praktyk polegających na obiecywaniu pieniędzy, których nie posiadają, nie wprowadzając jednocześnie żadnych zrównoważonych działań na rzecz rybołówstwa.
Pedro Guerreiro, w imieniu grupy GUE/NGL. – (PT) Debata ta ma miejsce, ponieważ rybacy, w tym rybacy portugalscy, zmobilizowali się, by domagać się środków, zaproponowanych jakiś czas temu, w reakcji na rosnące ceny paliwa, tak benzyny, jak i oleju napędowego, oraz kryzys społeczno-gospodarczy w sektorze, biorąc pod uwagę panującą postawę obojętności szczególnie ze strony Unii Europejskiej.
Nasza grupa zgłosiła swój własny projekt rezolucji, zawierający nasze propozycje, z których część została już wcześniej przyjęta przez Parlament Europejski, a cześć to nowe rozwiązania stanowiące odpowiedź na potrzeby przedmiotowego sektora.
W ramach tych środków łodzie napędzane benzyną uzyskałyby wsparcie podobnie jak ma to miejsce w przypadku oleju napędowego, ustanowiono by maksymalny poziom cen lub dodatkowy rabat na paliwo, dokładniej w wysokości 40 centów za litr, nastąpiłaby poprawa ceny w początkowym punkcie sprzedaży bez jakichkolwiek reperkusji cenowych dla końcowego odbiorcy, można by sprawić, by koszty wytworzenia stanowiły jedną ze zmiennych branych pod uwagę przy ustalaniu wytycznych w zakresie cen oraz zapewnić uczciwych dochód załogom.
Istnieje potrzeba podjęcia decyzji w obliczu rosnących cen paliwa i procesu kształtowania się cen ryb w początkowym punkcie sprzedaży. Są to dwa główne czynniki leżące u podstaw pogarszającego się kryzysu w omawianym sektorze.
Jeffrey Titford, w imieniu grupy IND/DEM. – Panie przewodniczący! Ogromny wzrost cen oleju napędowego, o którym dzisiaj rozmawiamy, może być ostatnim gwoździem do trumny wielu brytyjskich rybaków. Już teraz wykańczają ich niekończące się regulacje i redukcje kwot obficie produkowane przez tę instytucję i sprowadzające omawiany sektor do parteru.
Obecnie znajdują się w krzywdzącym położeniu, w którym nie są w stanie wypłynąć na morze w celu połowu skromnych ilości ryb, które są jeszcze dozwolone, ponieważ koszty paliwa powodują, że jest to od samego początku nieopłacalne. Rząd brytyjski już od wielu lat pozostawia rybaków samych sobie, a obecnie postępuje tak samo w zakresie subsydiów do paliw, mających pomóc przetrwać rybakom obecny kryzys.
Niektórzy rybacy z moich okolic zostali zmuszeni zaczerpnąć opinii prawnej na temat ich sytuacji, ponieważ zgodnie z WPRyb powinni mieć zagwarantowaną możliwość utrzymania się z rybołówstwa.
Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa jest zdania, że WPRyb jest całkowitą katastrofą, z której Wielka Brytania powinna się wycofać, by odzyskać kontrolę nad swoimi wodami dopóki jeszcze posiada jakichkolwiek rybaków.
Struan Stevenson (PPE-DE). - Panie przewodniczący! Bardzo się cieszę, że pan komisarz odniósł się dzisiaj do znacznie szerszego kryzysu w omawianym sektorze, a spotęgowanego drastycznym wzrostem cen oleju napędowego. Jak stwierdził przed chwilą pan poseł Titford – rzadko się z nim zgadzam, ale w tym przypadku ma rację – w niektórych krajach o rozwiniętym rybołówstwie ogromne koszty paliwa nastąpiły po kurczących się kwotach połowowych i spadających cenach ryb. Obecnie sytuacja jest tak zła, że niektóre załogi w Wielkiej Brytanii zarabiają mniej niż 100 funtów tygodniowo, co zmusza ich do porzucenia tego sektora dokładnie w momencie, kiedy potrzeba mu więcej nowych, młodych pracowników. Wielu właścicielom łodzi, jak wszyscy w tej Izbie wiedzą, nie stać już na wypłynięcie w morze. Każdy kurs przynosi im straty finansowe. Rozdrażnieni rybacy blokują porty; strajkujący kierowcy ciężarówek odmawiają przewozu towaru – oznacza to całkowitą dezorganizację rynków rybnych w trakcie najbardziej wydajnego okresu w roku.
Przedstawione dzisiejszego popołudnia przez komisarza Borga przepisom i propozycje wielce podniosły mnie na duchu. Państwa członkowskie, które zgłoszą wnioski obejmujące programy dostosowania flot lub całkowitej restrukturyzacji swojego rybołówstwa będą mogły uzyskać wsparcie z Europejskiego Funduszu Rybołówstwa, co w znacznym stopniu zaradzi poważnemu kryzysowi dotykającemu ten sektor w tym momencie.
Jestem głęboko zawstydzony faktem, że rząd brytyjski odmawia przyjęcia tego wsparcia, odmawia ubiegania się o takie dofinansowanie. Nie do pomyślenia jest, by nasi rybacy poławiali na tych samych wodach te same gatunki ryb co rybacy z sąsiadujących krajów, którzy będą otrzymywać przedmiotowe wsparcie. Powoduje to dalsze zaburzenie rynku.
Tak więc musimy wspierać tworzenie mniejszej, bardziej wydajnej pod względem paliwa floty, która będzie bardziej dostosowana do możliwości połowowych. Sądzę, że dzięki propozycjom Komisji uda się to osiągnąć.
Paulo Casaca (PSE). – (PT) Uważam, że w obliczu obecnego kryzysu musimy zrozumieć, że wzrost cen paliwa jest katalizatorem sytuacji, która była już poprzednio daleka od prawidłowej i która już wcześniej wzbudzała poważne zaniepokojenie.
Jest to także – co pragnę podkreślić – kryzys o wymiarach europejskich, dlatego dążenie do rozwiązania go na szczeblu krajowym nie jest właściwe.
Po trzecie, pragnę pogratulować panu komisarzowi i Komisji przedstawionego właśnie planu. Moim zdaniem, środki te są właściwe i choć może nie idą zbyt daleko, to przy ich pomocy będziemy mogli rozwiązać problem u jego źródła oraz zaradzić jego przyczynom strukturalnym.
Mam nadzieję, że będziemy nadal podążać w tym kierunku, który w mojej opinii jest właściwy.
Jacky Hénin (GUE/NGL). – (FR) Panie przewodniczący! Każdy port rybacki w Unii Europejskiej pilnie domaga się dwóch rzeczy: oleju napędowego w jednej cenie 40 centów za litr na terenie całej UE oraz skoordynowanego zarządzania kwotami połowowymi.
Te uzasadnione żądania mają żywotne znaczenie dla rybołówstwa oraz miejsc pracy, które ono zapewnia. Ogromny wzrost cen ropy oraz zachowanie zasobów ryb to realne problemy. Okazuje się, że wolny rynek nie pozwala zapanować nad skutkami rosnących cen paliwa. Opływające w zyski koncerny naftowe reagują spekulując zwiększonym popytem na swoje produkty w państwach wschodzących, mając nadzieję na rozbicie banku. Zmniejszając nieustannie rosnący podatek od ropy i opodatkowując kolosalne zyski koncernów naftowych moglibyśmy z łatwością sprostać oczekiwaniom rybaków bez potrzeby wprowadzania subsydiów, szczególnie takich wypłacanych prawie w ciemno.
Co więcej, rybacy nie będą dłużej tolerować bycia traktowanym jak morscy przestępcy przez Komisję podczas, gdy kryje ona prawdziwych złoczyńców, to jest państwa taniej bandery oraz kartele w branży rybołówstwa. Nikt nie jest bardziej oddany zachowywaniu zasobów morskich niż rybacy. Obecny system wymaga gruntownej reformy, a Komisja powinna współpracować z przedstawicielami sektora rybołówstwa w duchu demokracji zamiast narzucać dyktaturę opartą na rządach jej pseudo-ekspertów.
Ioannis Gklavakis (PPE-DE). – (EL) Panie przewodniczący! Witam pana komisarza oraz przewodniczącego Rady.
W przeciągu ostatnich pięciu lat, rybołówstwo odczuło skutki wzrostu cen paliwa. Od 2004 roku cena paliwa wzrosła o 240%. Komisja i Parlament Europejski podejmują działania, by zaradzić temu problemowi, jednak jak na razie sytuacja nie uległa poprawie. Wręcz przeciwnie, pogorszyła się.
Od początku 2008 roku miał miejsce 40% wzrost w regionie. Wielu rybaków – z Francji, Włoch, Portugalii, Grecji i Hiszpanii – zaczęło zawieszać swoją działalność. Dlaczego? Ponieważ koszt połowu jest wyższy niż cena, którą otrzymają za złowione ryby.
Jestem bardzo głęboko zaniepokojony, ponieważ obawiam się, że bardzo zacna grupa społeczna popadnie w niebyt. Grupa, która zachowuje tradycje, i mówię tu o naszych rybakach. Musimy ocalić ich od nadciągającej katastrofy. Popieram wprowadzenie wszystkich środków, zaproponowanych przez koleżanki i kolegów posłów w celu zwalczania nielegalnych połowów i związanych z tym problemów. Jednakże chcę dodać jedną istotną kwestię. Europejski Fundusz Rybołówstwa musi zostać uruchomiony w celu zdobycia środków, przy użyciu których pomożemy naszym rybakom przetrwać. W przeciwnym razie staniemy w obliczu swoistego kryzysu.
Stavros Arnaoutakis (PSE). – (EL) Panie przewodniczący, panie komisarzu, panie i panowie! W efekcie niekontrolowanych wzrostów cen paliwa, mamy do czynienia z silnymi protestami i oznakami rozpaczy ze strony rybaków z wielu państw członkowskich. Nie możemy dłużej pozostawać biernymi obserwatorami tych żywych protestów. Unia Europejska musi koniecznie przyjąć natychmiastowe środki w celu dostarczenia wsparcia osobom parającym się rybołówstwem. Doświadczają one poważnych trudności nie mając do dyspozycji żadnej alternatywy, czy sposobu przezwyciężenia obecnej sytuacji.
Jeżeli UE nie dostarczy natychmiastowego rozwiązania, staniemy w obliczu problem politycznego odnośnie do skuteczności Unii w zakresie radzenia sobie z sytuacjami kryzysowymi podobnymi do tej, której obecnie doświadczamy. Ciągłe przenoszenie odpowiedzialności z Komisji na państwa członkowskie i odwrotnie musi się raz na zawsze skończyć. Tak, czy inaczej, ktoś musi przejąć odpowiedzialność i inicjatywę, a zgodnie z naszą europejską wizją, jest to zadanie dla UE. Polityki europejskie, panie komisarzu! Sądzę, że pańskie propozycje podążają w dobrym kierunku.
Cornelis Visser (PPE-DE). – (NL) Panie przewodniczący! Rybołówstwo przechodzi teraz trudny okres z powodu wysokich cen paliwa. Tylko w 2008 roku cena oleju napędowego wzrosła o ponad 38%. Na dzień dzisiejszy nic nie wskazuje na to, że wzrosty cen mają się ku końcowi. W moim kraju, w Holandii, około 15 łodzi z floty trawlerów zostało już wycofanych z użycia, ponieważ każdy kurs przynosi straty. Jednakże ostry wzrost cen to nie jedyna przyczyna tej dramatycznej sytuacji. Częściowo spowodowana jest ona także importem dużych ilości ryb spoza Unii Europejskiej po niskich cenach. Do Holandii importuje się duże ilości żółcicy i skalnicy, które czasami są sprzedawane jako sola lub płastuga. W ten sposób stanowią nieuczciwą konkurencję dla soli i płastugi poławianej przez holenderskich rybaków. Należy przeprowadzać więcej kontroli w zakresie używanego nazewnictwa tych gatunków ryb.
Holenderska flota musi także zostać poddana reformom. Istniejące łodzie są zbyt duże i zbyt zależne od paliw kopalnych. Tak naprawdę wszystkie te łodzie powinny zostać zastąpione mniejszymi, wielofunkcyjnymi jednostkami, wykorzystującymi zrównoważone metody połowu.
Niestety Komisja wydała jedynie czasowe pozwolenia dla pięciu łodzi, na których używa się bodźców elektrycznych do połowu soli. Chcielibyśmy, by było ich więcej.
By przetrwać, omawiany sektor wymaga zasobów finansowych, a działania w tym zakresie muszą zostać przeprowadzone w krótkim czasie. Jestem zadowolony z propozycji pana komisarza. Jakieś rozwiązania mogą także zostać osiągnięte dzięki oszczędności CO2 w rybołówstwie. Należałoby ponownie rozważyć tę kwestię. Holenderskie rybołówstwo odpowiada za 1% całkowitych emisji CO2. Chcemy zmniejszyć ten udział o 20%. Jeżeli przyjrzymy się cenie CO2, która wynosi 25 euro za tonę, widać, że istnieje tu pole do działania. Szczególnie biorąc pod uwagę, że w efekcie restrukturyzacji flota zostanie zlikwidowana, a tym samym emisja CO2 spadnie do zera. Moglibyśmy skalkulować to na zasadzie zmniejszenia emisji na przestrzeni siedmiu lat. Mam nadzieję, że Komisja rozwinie te propozycje. Parlament z pewnością je poprze, jednak być może i pan mógłby z nich skorzystać.
Avril Doyle (PPE-DE). – Panie przewodniczący! Wspólna polityka rybołówstwa poniosła sromotną porażkę przyczyniając się do radykalnego zmniejszenia europejskich zasobów ryb. Nie jest ona dostosowana do swoich celów.
Ostatni wzrost cen paliwa morskiego – wzrost o ponad 240% w odniesieniu do poziomu z 2004 roku, jak podaje Komisja, a o ponad 30% w ostatnich miesiącach – jedynie zaostrzył już przedtem dobrze widoczną dewastację naszych łowisk i rybołówstwa w Europie.
Podczas gdy wszyscy zgadzamy się, że należy pilnie podjąć pewne środki na szczeblu unijnym i krajowym w celu poprawy sytuacji rybaków, szyprów i ich załóg – jak na przykład odpowiednie kwoty pomocy publicznej, być może zmniejszenie podatku od paliwa od pewnego poziomu ceny, wsparcie finansowe za okresy przestojów w połowach oraz większa kontrola importu pochodzącego z nielegalnego połowu, by przywołać chociażby kilka możliwości – jako decydenci polityczni musimy także myśleć o przyszłości. Nadszedł czas byśmy rozważyli nowe rozwiązania w ramach średnio- do długookresowego planu restrukturyzacyjnego, a także konieczne dotacje za trwałe wycofanie łodzi z użytku po to, by dostosować wielkość floty do dostępnych zasobów.
Może należałoby przyjąć podejście rynkowe oparte na systemie zbywalnych praw połowowych zamiast narzucać kolejne uregulowania, która to praktyka jednocześnie zdziesiątkowała branżę rybacką i spowodowała poważne zmniejszenie zasobów ryb? WPRyb w obecnej formie paradoksalnie stanowi zachętę dla niemoralnej i niezrównoważonej pod względem ekologicznym praktyki pozbywania się przypadkowego przyłowu i młodych osobników, jako że ich odławianie jest zabronione. Ostatnio kwestię tę omówiliśmy w sprawozdaniu Schlytera. Jak wskazano na poprzedniej sesji miesięcznej, problem ten pogłębiają jeszcze nielegalny import oraz nieraportowane i nieregulowane połowy.
Według niektórych ekspertów, takich jak Thorvaldur Gylfason, profesor ekonomii na Uniwersytecie Islandzkim, oparta na opłatach i ustalana przez niezależny organ polityka handlowa mogłaby nadać wartości każdemu kilogramowi zrównoważonego połowu, a tym samym wyeliminowałaby motywację do pozbywania się złowionych ryb lub nielegalnego ich odławiania. Czy Komisja i Rada nie zgodziłby się, że system zbywalnych praw połowowych, oparty na argumentach ekonomicznych i ekologicznych wraz z zarządzaniem ekosystemowym mógłby z jednej strony zachować cenne zasoby morskie dla obecnych i przyszłych pokoleń, a z drugiej ulżyć produktywnym i wydajnym rybakom, którzy domagają się reform?
Tak, musimy przyjąć krótkookresowe awaryjne środki, by zaradzić obecnemu kryzysowi związanemu z paliwem morskim, uzupełnione o średnio- i długookresową restrukturyzację, opartą na argumentach ekologicznych i ekonomicznych, zamiast obracać w przestępców naszych najbardziej produktywnych i wydajnych rybaków, którzy, jak stwierdził jeden z rzeczników irlandzkich rybaków, zastanawiają się po nocach „Czy najpierw stracę łódź, czy dom?”.
Daniel Varela Suanzes-Carpegna (PPE-DE). - (ES) Panie przewodniczący! Z inicjatywy mojej grupy i przy powszechnym poparciu, omawiamy poważny kryzys w rybołówstwie i czynimy to w oddzieleniu od ogólnego kryzysu paliwowego, ponieważ mimo że cena paliwa zaostrzyła ten kryzys, była to tylko kropla, która przepełniła czarę.
Kryzys ma dużo głębsze podłoże i wymaga pilnych działań. By ratować przedmiotowy sektor, Komisja, Rada i państwa członkowskie muszą wspólnie przyjąć program spełniający następujące 10 warunków, które wyłowiłem z naszej debaty.
Jeden: więcej kontroli nielegalnego importu. Dwa: więcej kontroli nielegalnego importu. Trzy: reforma wspólnej organizacji rynku produktów rybołówstwa i akwakultury z położeniem większego nacisku na ceny uzyskiwane przez rybaków w początkowym punkcie sprzedaży. Cztery: reorientacja wsparcia w ramach Europejskiego Funduszu Rybołówstwa. Pięć: przeformułowanie krajowych programów operacyjnych. Sześć: wypłacenie i wzrost kwoty pomocy de minimis na łódź; na szczęście wydaje się, że Komisja zdała sobie z tego sprawę, jednak przedmiotowy wniosek musi zostać poprawiony, ponieważ nie do końca zawarto w nim to, czego byśmy chcieli. Siedem: przyjęcie wsparcia podatkowego. Osiem: przyjęcie wsparcia socjalnego. Osiem: większa przejrzystość, lepsze gwarancje dla konsumentów, oznakowanie i identyfikowalność. Dziesięć: kampanie reklamowe skierowane do konsumentów oraz wsparcie sektorowe.
Te 10 warunków można streścić w dwóch: większe wypłaty i wsparcie dla naszych rybaków oraz sankcje dla łamiących prawo.
Panie komisarzu, panie przewodniczący Rady, albo zrobimy to teraz, albo będziemy musieli dosłownie dźwigać rybołówstwo w Unii Europejskiej. Wiem, że komisarz Borg jest świadom tych kwestii i robi co w jego mocy, jednak myślę, że musimy pomóc ulepszyć przedmiotowy wniosek. Mam nadzieję, że Rada zrobi to samo w przyszłym tygodniu i będziemy mogli skorzystać z francuskiej prezydencji, która popycha tę reformę do przodu, by wdrożyć ją w całości.
Musimy wykorzystać dostępne możliwości, ponieważ czas jest tu kwestią kluczową.
Duarte Freitas (PPE-DE). – (PT) Panie przewodniczący, panie komisarzu, panie i panowie! Przyszłość rybołówstwa stoi w obliczu dwóch zagrożeń: po pierwsze, zachowanie zasobów, a po drugie, przetrwanie rybaków. Dlatego też musimy zadbać o przyszłość w dwojaki sposób: po pierwsze, ograniczając połowy, a po drugie, pomagając rybakom przetrwać i łowić lepiej.
Wydaje się, że Komisja wreszcie uświadomiła sobie te problemy, a niektóre rządy, jak na przykład rząd portugalski, który poprzednio całkowicie ignorował te kwestie, powoli dostrzegają zaistniałą katastrofę.
Trzeba także zauważyć, że w niektórych krajach, takich jak Portugalia, 85% floty to jednostki małe, a wśród nich prawie połowa jest napędzana benzyną. W rezultacie i tę kwestę trzeba wziąć pod uwagę, a wprowadzane środki muszą być skonstruowane w taki sposób, by miały zastosowanie do wszystkich jednakowo, a rządy nie miały żadnej wymówki, by ich nie stosować.
Powinniśmy także rozważyć objęcie tego obszaru częścią wsparcia, które jest dostępne dla marynarki handlowej, jak na przykład w odniesieniu do jednolitej składki na ubezpieczenie społeczne. Jest to konieczne ponieważ środki strukturalne nie osiągną żadnego celu, ani nie będą miały przyszłości jeżeli nie zapewnimy jutra samym rybakom. Bo taka właśnie jest stawka.
Chris Davies (ALDE). - Panie przewodniczący! Wzrost cen ropy dotyka wszystkich. Dlaczego więc rybołówstwo jako jedyne ma otrzymać specjalne traktowanie? Dlaczego nie udzielimy po prostu subsydiów każdemu?
Lokalni rybacy śródlądowi ucierpią mniej na tym wzroście cen podczas, gdy operatorzy dalekomorscy ucierpią najbardziej. Ludzie ci pływają wielkimi jednostkami, przemieszczają się na ogromnych dystansach, zatrudniają stosunkowo niewielu ludzi, jednak łowią ryby w wielkich ilościach, powodując masowe ginięcie ryb w morzu.
Naszą odpowiedzią na wzrost cen paliw powinno być uwolnienie rynku i dopuszczenie do głosu praw popytu i podaży. Ostatnia rzecz, którą powinniśmy zrobić to udzielenie subsydiów, które przyczynią się do wyginięcia ryb – to szaleńcza polityka. Kiedy już wszystkie ryby znikną, pamiętajmy, że dołożyliśmy wszyscy wszelkich starań, by do tego doprowadzić.
Seán Ó Neachtain (UEN). – (GA) Panie przewodniczący! Chciałbym z zadowoleniem powitać zaproponowany przez Komisję pakiet. Jednakże – jako Irlandczyk – chciałbym powiedzieć, że Irlandia nie otrzymała nigdy należnej jej części ze wspólnej polityki rybołówstwa, co znalazło odzwierciedlenie w zeszłotygodniowym głosowaniu.
Najwyższy czas, by Unia Europejska udowodniła, że może wesprzeć rybołówstwo w potrzebie, a sektor ten faktycznie przechodzi trudny okres. W najgorszej sytuacji są zaś małe firmy rybackie.
Na Irlandię przypada 11% europejskich mórz, ale tylko 4% kwot połowowych. Ta polityka nie działa. Jednak na dzień dzisiejszy ważne jest, by Unia Europejska się zjednoczyła i udowodniła, że może przyjść z pomocą rybakom w tym trudnym momencie. Postuluję, by uczyniono wszystko, co możliwe, by propagować ten pakiet i by wprowadzić go w życie.
Jim Allister (NI). - Panie przewodniczący! Wiele elementów zawartych w pakiecie pana komisarza zasługuje na poparcie, lecz dla mnie kluczową kwestią jest realizacja. Jak osiągnąć wspólne standardy realizacji pośród państw członkowskich UE podczas, gdy niektóre z nich, jak moje własne –Wielka Brytania, są niezmiennie niechętne podjęciu jakichkolwiek inicjatyw w zakresie pomocy finansowej, nawet gdy jest ona dozwolona?
Czy mógłbym dzisiaj prosić pana komisarza, by nie zachowywał postawy neutralności odnośnie do tej sprawy, lecz wyraźnie wezwał wszystkie państwa członkowskie, by zrobiły to, co jest teraz dozwolone w ramach jego pakietu i przestały siedzieć z założonymi rękami w tym zakresie.
W przeciwnym razie będziemy mieli jeszcze mniej wspólną politykę rybołówstwa, pogłębiające się nierówności i ściągniemy coraz więcej nieszczęść na przedmiotowy sektor.
A propos – jako że niektórzy uwielbiają przekazywanie pałeczki pomiędzy rządami krajowymi a Komisją – czy pan komisarz mógłby dokładnie określić w nowym pakiecie, które środki są w całości zależne od składek państw członkowskich, jeżeli w ogóle takie istnieją, a które są od nich wolne?
Czesław Adam Siekierski (PPE-DE). - Panie Przewodniczący! Rybołówstwo to bardzo specyficzny sektor naszej gospodarki. Podmioty gospodarcze są bardzo rozdrobnione i rozproszone. Często są to przedsiębiorstwa rodzinne, lokalne, które mają ograniczone wielkości połowowe, nie mają więc możliwości zwiększenia produkcji, aby przy zwiększonych kosztach osiągnąć zadowalający dochód. Można powiedzieć, rosną koszty, to muszą rosnąć ceny ryb, ale te relacje mają swoją granicę, ile, jaką cenę może zapłacić konsument? Co z ich racją?
Dla przeciwdziałania trudnej, bieżącej sytuacji proponuję przyznać określone dopłaty do paliw dla rybaków, dopłaty uzależnione od cen oleju. Rybacy i ich rodziny nie mają możliwości dodatkowych zarobków w innej działalności. Reasumując, polityka rybacka wymaga nowego podejścia.
Colm Burke (PPE-DE). - Panie przewodniczący! W lipcu 2007 roku udałem się do Castletownbere w West Cork, które leży w południowo-zachodniej części Irlandii, i spotkałem się z tamtejszą społecznością rybacką. Ich sytuacja była wtedy bardzo trudna. Od tego czasu ceny ropy wzrosły dramatycznie. Właściwie na przestrzeni ostatnich pięciu lat ropy podrożała w Irlandii o 300%. W tym samym czasie koszt ryb, czy też cena jaką osiągają nie podniosła się wcale.
Nie chodzi tu tylko o osoby pracujące na trawlerach, czy właścicieli trawlerów, ale społeczności nadbrzeżne. To na nich odbija się ta sytuacja i jest to niezwykle istotny problem.
Z radością witam wnioski Komisji, ale myślę jednocześnie, że potrzeba kolejnych ogólnie w odniesieniu do kwestii porzucanego przyłowu, gdyż sądzę, że nie została ona uwzględniona, a wymaga podjęcia natychmiastowych działań.
Musimy sprawić, była bardziej wydajna i bardziej opłacalna, ale także by ludzie byli w stanie się z niej utrzymać – nie tylko osoby pracujące w tym sektorze, ale także mieszkańcy społeczności nadbrzeżnych.
José Ribeiro e Castro (PPE-DE). – Chciałbym prosić, by 24 czerwca przyniósł także dobre wieści rybakom poławiającym na małą skalę oraz na wodach przybrzeżnych w Portugalii.
Jak już wspomniał mój kolega Duarte Freitas, wiele już usłyszeliśmy na temat oleju napędowego, na temat wsparcia dla użytkowników oleju napędowego, jednak 85% jednostek rybackich w Portugalii jest wykorzystywanych do rybołówstwa na małą skalę, a ponad połowa z nich jest napędzana benzyną. Są to małe jednostki z silnikami zaburtowymi. Nie obejmuje ich żadna pomoc jeżeli chodzi o benzynę i zostały zupełnie zapomniane. Konieczne jest stworzenie w odniesieniu do benzyny używanej w rybołówstwie programu podobnego do tego w zakresie oleju napędowego i równoznacznego mu.
W zeszły piątek wybrałem się na połów z rybakami z Esposende i mogę zaświadczyć o poświęceniu jakie ponoszą. Komisja nie dotrze do tych rybaków jeżeli nie przyjmie 24 czerwca środków na rzecz rybołówstwa prowadzonego na małą skalę.
Janez Lenarčič, przewodniczący Rady. – (SL) W moim podsumowaniu chciałbym także podkreślić, że Rada jest świadoma trudnej sytuacji rybołówstwa w Unii Europejskiej, jednak należy odróżnić dwa aspekty – jeden to cechy charakterystyczne tego sektora, a drugi – wysokie ceny paliwa, które, jak to już stwierdzono, dotykają liczne, w praktyce wszystkie, sektory, w tym oczywiście także rybołówstwo.
Rada bardzo aktywnie poszukiwała rozwiązań – jesteśmy w trakcie intensywnych konsultacji, których punktem kulminacyjnym będzie posiedzenia Rady ds. Rolnictwa i Rybołówstwa w przyszłym tygodniu, jednocześnie zaś poszukujemy krótko-, średnio- i długookresowych środków w celu zachowania europejskiego rybołówstwa, przezwyciężenie obecnej trudnej sytuacji i zachowanie zarówno przybrzeżnych, jak i pelagicznych łowisk.
Mogę państwa zapewnić, że z uwagą śledziłem tę debatę i że przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Rybołówstwa zostanie szczegółowo zapoznany z opiniami wyrażonymi w jej toku, włączając w to państwa pierwsze reakcje na wnioski i plany przedstawione przez pana komisarza.
Joe Borg , komisarz. – Panie przewodniczący! Po pierwsze chciałbym podziękować wszystkim za ich uwagi, różnorakie argumenty, które podnieśli, a także za wyrażenie ogólnego poparcia dla pakietu, który Komisja zamierza zgłosić.
Chciałbym powiedzieć, że nie jest to koniec całego procesu, a jedynie jego początek. Nadal musimy przeprowadzić te propozycje przez Radę i Parlament i pragnę powtórzyć, że potrzebujemy państwa pełnego poparcia, by zrobić to tak szybko, jak to tylko możliwe, szczególnie w częściach, które wymagałyby zmiany prawodawstwa.
To, co przedstawiłem sięga, w mojej opinii, granic elastyczności jeżeli chodzi o reakcję na krótkookresowy kryzys, mając na uwadze przyjęcie średnio- i długookresowej perspektywy restrukturyzacyjnej, w celu odzyskania zrównoważenia zasobów i dochodowości sektora. Zgadzam się, że środki te nie powinny być postrzegane oddzielnie, ale w kontekście trwających dyskusji na temat nielegalnych, nieraportowanych i nieregulowanych połowów, porzucania przyłowu, oznakowania ekologicznego i różnych innych środków, nad przyjęciem których aktualnie pracujemy.
Na przykład jeżeli chodzi o nielegalne, nieraportowane i nieregulowane połowy, mam nadzieję, że we wtorek w przyszłym tygodniu zostanie na Radzie podjęta decyzja odnośnie do zaproponowanego rozporządzenia na rzecz skutecznego zwalczania takich połowów, rozporządzenia które Parlament zdecydowanie poparł.
Chciałbym powiedzieć panu posłowi Davisowi, że zamierzeniem naszych propozycji nie jest rozwiązanie problemu przez nieprzemyślane pompowanie pieniędzy, ale dostarczenie pomocy w celu przeprowadzenia restrukturyzacji – jak już mówiłem – tak, by rybactwo było znów zrównoważone i dochodowe. Proponuję, by pan poseł Davis zapoznał się z wnioskiem, który zamierzamy przedstawić, a jeśli będzie miał jakieś szczegółowe uwagi, z radością ich wysłucham. Tak, będziemy się starać umożliwić działanie właściwym mechanizmom rynkowym zamiast nadal pozwalać, by kilku ogromnych przedsiębiorców dominowało rynek ustalając ceny ryb.
W odpowiedzi na wypowiedź pana posła Allistera, zgodnie z przedmiotowym pakietem, skorzystanie z możliwości dostępnych w ramach Europejskiego Funduszu Rybołówstwa będzie bardziej atrakcyjne dla państw członkowskich i dlatego mamy nadzieję, że zaangażują się one w pełni w tę sprawę. Będziemy omawiać tę kwestię podczas przyszłotygodniowego posiedzenia Rady w celu skutecznego wdrożenia środków, które proponujemy.
Pokrótce przedstawię środki, które są planowane.
Po pierwsze rozważamy środki nadzwyczajne, w ramach których proponujemy pomoc w zamian za czasowe wycofanie łodzi z użytku (co także sprzyja zrównoważonemu korzystaniu z zasobów) maksymalnie na trzy miesiące, w uzupełnieniu do rozwiązań istniejących już w ramach Europejskiego Funduszu Rybołówstwa i nie tylko w powiązaniu do przyczyn biologicznych. Ze środków tych można by pokryć koszty rejsów i koszty trwałe generowane przez łodzie. Środek ten będzie miał zastosowanie jedynie w przypadku wyraźnego zobowiązania, że przedsiębiorstwa korzystające z niego zostaną objęte planem restrukturyzacyjnym w okresie sześciu miesięcy.
Drugie rozwiązanie jest związane ze wzrostem intensywności pomocy udzielanej w ramach EFR na sprzęt o niskim spożyciu paliwa. Proponujemy, by obowiązkowy finansowy wkład własny był niższy i wynosił 40% obecnego poziomu.
Proponujemy także dalsze rozszerzenie zakresu kilku środków społeczno-gospodarczych, które są dostępne w ramach EFR. W zakresie pomocy de minimis, rozważamy przyjęcie rozwiązań, które, jeżeli okaże się to wykonalne na podstawie analizy ekonomicznej, spowodowałyby zwiększenie pomocy de minimis z 30 000 euro na przedsiębiorstwo do 30 000 euro na łódź, jednak z zachowaniem maksymalnego limitu w wysokości 100 000 euro na przedsiębiorstwo.
Środki długookresowe odnosiłby się do dotacji wypłacanych z EFR za trwałe wycofanie z użytku restrukturyzowanej floty tak, by znieść wszelkie limity dostępu do dotacji za trwałe wycofanie łodzi z użytku; oraz do dodatkowej pomocy za czasowe zaprzestanie połowów tak, że po upłynięciu pierwszych trzech miesięcy, o których wspomniałem, można by było skorzystać z dodatkowych trzech miesięcy w okresie restrukturyzacji, podczas których łodzie nie będą mogły być używane ze względu na proces restrukturyzacji. Byłoby to możliwe w okresie do 1 stycznia 2010 roku i przez dodatkowe trzy miesiące, jeżeli trzeba będzie przedłużyć restrukturyzację poza 1 stycznia 2010 roku. Tak więc byłoby to maksymalnie sześć miesięcy ponad trzy miesiące objęte pomocą nadzwyczajną.
Zakładamy także zwiększenie intensywności wsparcia dla programów modernizacyjnych. Obecnie finansowy wkład własny wynosi 60% i 80%, odpowiednio w odniesieniu do wymiany sprzętu i silnika. Proponujemy zmniejszenie finansowego wkładu własnego do 40%. Zdajemy sobie bowiem sprawę, że sektor prywatny – prywatni przedsiębiorcy, rybacy – nie są w stanie w znaczny sposób współfinansować jakiejkolwiek restrukturyzacji z własnej kieszeni. Staramy się maksymalnie ułatwić rybakom podjęcie restrukturyzacji pokrywając lwią część kosztów, które będą musiały być poniesione.
Chcemy także zezwolić na częściowe wycofanie łodzi z użytku. Innymi słowy, jeżeli istnieje grupa jednostek i liczy ona powiedzmy 100 000 ton, a właściciel zadecyduje o wycofaniu z użytku 50 000 czy 60 000 ton, zostawiając sobie 40 000 ton, które posłużą do zbudowania nowych jednostek, w takim przypadku za wycofany tonaż – wspomniane 50 000 czy 60 000 ton – otrzymałby dotacje za wycofanie. Oczywiście prowadziłoby to do zmniejszenia rozmiarów floty. Mielibyśmy nowszą flotę, jednak oznaczałoby to wypłacenie rekompensaty za część, która uległa redukcji.
Proponujemy także pomoc społeczną w formie zmniejszonych składek na ubezpieczenie społeczne. Innymi słowy proponujemy możliwość objęcia wyłączeniem składek płaconych przez rybaków, nie zaś tych płaconych przez przedsiębiorstwa ich zatrudniające, pod warunkiem, że należne rybakom wynagrodzenie nie zostało zmniejszone i pod warunkiem, że rybacy nadal będą otrzymywać takie same świadczenia socjalne w ramach wszystkich istniejących programów.
Jeżeli chodzi o środki rynkowe – kwestię tę podniosła pani poseł Fraga – chciałbym powiedzieć, że proponujemy różne rozwiązania w tym zakresie: polepszenie pozycji przetargowej rybaków w stosunku do przemysłu przetwórczego i dystrybutorów poprzez połączenie sił z większymi punktami sprzedaży, czy lokalnymi stowarzyszeniami zbytu; stworzenie systemu monitorowania cen, by lepiej rozumieć czynniki, które wpływają na ceny rynkowe; poprawa przewidywalności zaopatrzenia sektora w produkty pochodzące z UE; wspieranie inicjatyw w zakresie jakości, takich jak oznakowanie produktów oraz ulepszone oprawianie i przetwarzanie; informowanie konsumentów; zdrowie i żywienie; odpowiedzialne poławianie; audyt rynkowy; rozwinięcie narzędzi do analizy łańcucha wartości i cen; oraz weryfikacja prawidłowego wdrożenia monitoringu środków w zakresie oznakowania i nielegalnych, nieraportowanych i nieregulowanych połowów.
Udostępniamy także z naszych własnych środków – z innych funduszy rybołówstwa – 20-25 milionów euro w pierwszym roku na uruchomienie we współpracy z zainteresowanym sektorem innych konkretnych projektów w obszarze monitorowania rynku, oznakowania produktów, etc. Jesteśmy gotowi ponownie podjąć rozmowy z państwami członkowskimi – pomimo że właśnie je zakończyliśmy – na temat istniejących programów operacyjnych po to, by europejskie fundusze rybołówstwa były bardziej skoncentrowane na przedmiotowych programach restrukturyzacyjnych. Ułatwiamy korzystanie z Europejskiego Funduszu Rybołówstwa. Na przykład – wspomnę tylko o jednej dodatkowej kwestii – pojawiła się propozycja podwojenia kwoty prefinansowania wypłacanej w ramach EFR przez Komisję po przyjęciu programów operacyjnych z obecnego poziomu 7% do 14% całkowitego wkładu z EFR.
Dwie ostatnie sprawy. Pani poseł Fraga powiedziała, że mogliśmy zrobić więcej w przeszłości. Chciałbym delikatnie przeformułować to stwierdzenie. Mogliśmy działać inaczej w przeszłości. Mogliśmy uniknąć tworzenia zachęt do i stymulowania nadmiernych zdolności produkcyjnych, a także nie inwestować cennych pieniędzy publicznych w pozbawiony gwarancji, ogromny wzrost zdolności produkcyjnych, które z racjonalnego punktu widzenia stanowczo przewyższały możliwości naszych zasobów ryb.
Co do uwag pani poseł Doyle – że WPRyb poniosła sromotną porażkę – absolutnie się nie zgadzam. To dzięki WPRyb możemy uchwalić proponowane wspólne rozwiązania, co właśnie robimy, zamiast przyglądać się jak poszczególne państwa członkowskie przyłączają się do wyścigu w dół równi pochyłej ku całkowitemu zniszczeniu rybołówstwa.
Przewodniczący. − Otrzymałem sześć projektów rezolucji(1) złożonych zgodnie z art. 108 ust. 5 Regulaminu.
Zamykam debatę.
Głosowanie odbędzie się w czwartek, 19 czerwca 2008 r.
Oświadczenia pisemne (art. 142 Regulaminu)
Sylwester Chruszcz (NI), na piśmie. – Panie Przewodniczący! Jest to bardzo ważna debata zarówno dla wszystkich państw nadmorskich, jak i dla konsumentów. Jak przypominały osoby biorące udział w debacie, wszyscy żyliśmy w poczuciu, że ceny ropy naftowej nigdy nie wzrosną . Oczywiście stało się to po wielu latach zaniedbań i braku wyobraźni instytucji do tego powołanych. Dziś samo wypływanie kutrów i łodzi w morze stało się nieopłacalne, ceny ryb nie rekompensują nakładów. Wielu rybaków może odejść z zawodu, co może rozregulować tą całą gałąź gospodarki. Wydaje mi się, że mało kto słuchał głosów rybaków, dopiero gdy doszło do tego kryzysu, obudziło to sumienia wielu, a przecież problemy sektora zaczęły się wiele lat temu. Ciągle brakuje całościowej debaty na temat tego sektora, debaty rzeczowej i szczerej. Musimy natychmiast rozwiązać ten głęboki kryzys i zadbać o sektor rybołówstwa.
Sebastiano (Nello) Musumeci (UEN), na piśmie. – (IT) Ceny oleju napędowego we Włoszech wzrosły o 240% w ciągu czterech lat w efekcie silnych spekulacji koncernów naftowych. Uniemożliwia to flocie rybackiej – w szczególności przedsiębiorcom działającym na małą skalę – nie tylko uprawianie ich fachu, ale także zrekompensowanie sobie wysokich kosztów prowadzenia działalności. Europejski przemysł morski znajduje się na krawędzi upadku, a wysoka cena oleju napędowego pochłania skromny margines zysku dostępny rybakom.
Francja i Włochy ogłosiły wspólna inicjatywę, w ramach której będą się ubiegać o dodatkowe fundusze z Unii Europejskiej. Głównym a mierzeniem jest podwojenie krajowego progu pomocy de minimis dla tego sektora. Środek ten byłby jednak niewystarczający, by uniknąć poważnych trudności, które opadły rybołówstwo, szczególnie, że już uprzednio stało w obliczu kryzysu.
Europejski komisarz ds. rybołówstwa, pan Joe Borg uważa, że szybka pomoc jest możliwa, jednak utrzymuje także, że w długim okresie rozwiązanie kryzysu w sektorze leży w restrukturyzacji floty, jej redukcji i zmniejszeniu jej energochłonności.
Mimo że mogę się zgodzić wyrażoną w przedmiotowym wniosku tezą, że powinno się używać łodzi, które pochłaniają mniej ropy, to nadal istnieje pilna potrzeba znalezienia sprawiedliwych sposobów pomocy rybakom w przezwyciężeniu tego poważnego kryzysu i ocalenia licznych rodzin od groźby porażającego ubóstwa.
13. Przygotowanie szczytu UE/Rosja (26-27 czerwca 2008) (debata)
Przewodniczący. − Kolejnym punktem porządku dziennego są oświadczenia Rady i Komisji dotyczące przygotowania szczytu UE/Rosja (26-27 czerwca 2008 r.)
Janez Lenarčič, przewodniczący Rady. – (SL) Z wielką radością przedstawiam przygotowania do dwudziestego pierwszego szczytu UE-Rosja, który odbędzie się pod koniec tego miesiąca, 26 i 27 czerwca, w zachodniosyberyjskim mieście Chanty-Mansijsk.
Prezydencja wierzy, że nadchodzący szczyt jest właściwą okazją dla obu stron, by otworzyć nowy rozdział we wzajemnych stosunkach. W szczególności powinniśmy być gotowi wykorzystać potencjalnie pozytywny impet, który do stosunków unijno-rosyjskich może wnieść niedawny wybór prezydenta Rosji Miedwiediewa.
Głównym celem szczytu jest oczywiście rozpoczęcie negocjacji w sprawie nowego porozumienia ramowego z Rosją. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że na posiedzeniu Rady 26 maja przyjęto unijny mandat negocjacyjny odnośnie do nowego porozumienia. W ciągu ostatnich miesięcy Prezydencja wraz z Komisją włożyła wiele wysiłku na najwyższym szczeblu, by zażegnać istniejące jeszcze przeszkody po stronie UE.
Negocjując nowe porozumienie, UE podejmie wysiłek na rzecz dalszego pogłębienia swojej współpracy z Rosją w obszarach wspólnego zainteresowania, jednocześnie bardziej skutecznie zajmując się kwestiami, w których nasze stanowiska mogą być różne. Jak zwykle szczyt dostarczy okazji do podsumowania postępów we wdrażaniu czterech wspólnych przestrzeni. Pozwólcie państwo, że pokrótce naświetlę ich główne cechy charakterystyczne.
Jeżeli chodzi o pierwszą wspólną przestrzeń, to jest przestrzeń gospodarczą, podczas szczytu będziemy dążyć do stworzenie mechanizmu wczesnego ostrzegania w obszarze energii, jako że chcemy w pełni wykorzystać wszystkie możliwości, które są dostępne w jej ramach. Ponownie podkreślimy nadrzędne znaczenie przewidywalnych i trwałych zasad w zakresie inwestycji zagranicznych w Rosji. Ponadto UE zamierza także powtórzyć, że formalne negocjacje na temat głębokiego i całościowego porozumienia o wolnym handlu mogą zostać rozpoczęte w momencie, gdy Rosja ukończy proces swojego wstąpienia do WTO.
Jeżeli chodzi o długotrwały problem opłat za przeloty nad Syberią, UE będzie nadal naciskać na podpisanie istniejącego porozumienia.
W drugiej wspólnej przestrzeni, to jest wolności, bezpieczeństwie i sprawiedliwości, UE zamierza wyrazić zaniepokojenie sytuacją w zakresie spraw człowieka, demokracji i rządów prawa w Rosji, szczególnie w kontekście ostatnich wyborów. Dodam, że zaniepokojenie to jest podzielane zarówno przez Prezydencję, jak i Parlament Europejski. Szczyt będzie również okazją do dokonania oceny postępów w zakresie wdrażania ułatwień wizowych i porozumień o readmisji.
Odnośnie do trzeciej wspólnej przestrzeni, to jest bezpieczeństwa zewnętrznego, UE podkreśli potrzebę bardziej konkretnych działań na rzecz dalszej współpracy w zakresie wspólnego sąsiedztwa. Przede wszystkim będziemy się starać położyć nacisk na fakt, że Rosja musi podjąć wysiłki w celu znalezienia rozwiązania konfliktu w regionie Naddniestrza i Gruzji.
Jeżeli chodzi o czwartą wspólną przestrzeń, to jest badania naukowe, edukację i kulturę, na uczestnicy szczytu powinni przyjąć z zadowoleniem pierwsze posiedzenie Stałej Rady Partnerstwa UE-Rosja w sprawie badań naukowych, które miało miejsce w Słowenii w maju. Wreszcie, szczyt będzie okazją do zajęcia się kwestiami międzynarodowymi, takimi jak tzw. zamrożone konflikty na terenie byłego ZSRR, Bliski Wschód, Iran, Afganistan i inne.
Panie i panowie! Pozwólcie, że zakończę następującymi słowami: podczas szczytu położymy szczególny nacisk na wysiłki obu stron na rzecz zapewnienia stabilnego i demokratycznego rozwoju państw na obszarze wspólnego sąsiedztwa. Konkretna współpraca między UE a Rosją w ramach wspólnego sąsiedztwa jest kluczowa jeżeli chodzi o rozwiązanie problemów znajdujących się w sferze wspólnego zainteresowania i troski, a w szczególności zamrożonych konfliktów.
Na tym skończę i z zainteresowaniem wysłucham państwa debaty.
(Oklaski)
Benita Ferrero-Waldner, komisarz. − Panie przewodniczący! Wziąwszy pod uwagę kadencję nowego rosyjskiego prezydenta, o czym już wspomniano, oraz otrzymane pełnomocnictwa do negocjowania nowej umowy z Rosją sądzę, iż mamy możliwość ponownego zdefiniowania tego zasadniczego partnerstwa z naszym największym sąsiadem w oparciu o zakres wspólnych interesów. Uregulowanie stosunków na linii UE-Rosja jest jednym z najważniejszych wyzwań europejskiej polityki zagranicznej: wszyscy to wiemy.
Rozpoczęcie negocjacji będzie głównym zagadnieniem na pierwszym szczycie UE-Rosja z udziałem prezydenta Miedwiediewa, który odbędzie się w Chanty-Mansyjsku pod koniec czerwca. Zaraz potem negocjatorzy przystąpią do pierwszego etapu swojej pracy.
Nowa umowa pomiędzy UE i Rosją daje nam szansę na aktualizację ram prawnych stanowiących fundament naszych stosunków, a tym samym na odzwierciedlenie istotnych zmian zarówno w Rosji, jak i w Unii Europejskiej, gdyż wiele rzeczy uległo zmianie od czasu negocjacji bieżącej umowy o partnerstwie i współpracy w latach dziewięćdziesiątych. Wierzę, iż pomoże nam to również uwolnić potencjał naszych stosunków, który jest ogromny, a także podążać za interesami państw członkowskich ze znacznie większą determinacją.
Cechy charakterystyczne to: współpraca polityczna nastawiona na wyniki, głęboka integracja ekonomiczna, równe szanse w relacjach energetycznych, hołdujące przynajmniej zasadom ustanowionym w traktacie karty energetycznej, a także bliższe niż kiedykolwiek stosunki odnośnie do wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości, jak również stopniowe otwarcie na siebie naszych systemów edukacyjnych i naukowych.
Jednocześnie powinniśmy kontynuować wdrażanie współpracy z Rosją w ramach czterech wspólnych przestrzeni, o których wspomniał urzędujący przewodniczący Rady, oraz ich planów działań. Istotnie stanowią one szeroki zakres działań, dając konkretny wyraz temu strategicznemu partnerstwu.
Nowa umowa powinna także obejmować ramy prawne stanowiące podstawę na przyszłość.
Szczyt będzie również okazją, aby dowiedzieć się bezpośrednio od prezydenta Miedwiediewa jakie kwestie są dla Rosji priorytetem w stosunkach z Unią Europejską. Uważam, iż powinniśmy zawsze przywiązywać uwagę do jego słów, na przykład w ważnym wywiadzie dla Financial Times stwierdził, iż pragnie wzmocnienia rządów prawa w Rosji oraz większej modernizacji rosyjskiej gospodarki. Oczywiście ocenimy go po jego czynach.
Mimo iż początkowo w Rosji z pewnością będzie mieć miejsce silna kontynuacja dotychczasowych strategii nowy prezydent podkreślił swoje oddanie rządom prawa i modernizacji rosyjskiej gospodarki i moim zdaniem powinniśmy zachęcić go do przeistoczenia tych słów w czyny i to w najbliższej przyszłości.
Podążając za wspólnymi interesami z Rosją musimy jednocześnie prezentować jasne i stanowcze stanowisko w sprawie demokracji i praw człowieka. Będziemy nadal przypominać Rosji o przyjętych na siebie zobowiązaniach, w szczególności, na przykład, w ramach Rady Europy oraz OBWE.
Bardzo często jesteśmy bliskimi partnerami Rosji stawiając czoła międzynarodowym wyzwaniom, np. jako członkowie Kwartetu ds. Środkowego Wschodu – najprawdopodobniej ponownie nimi będziemy w tym tygodniu w Berlinie – ale musimy również, jak wspomniał nasz kolega, zobaczyć Rosję, która realizuje pozytywne programy wraz ze swoimi innymi sąsiadami. Tak więc jesteśmy zaniepokojeni faktem, iż ostatnie działania Rosji w Gruzji mogą stanowić zagrożenie dla stabilizacji w regionie. Stąd też podczas mojej wizyty w Moskwie około 10 dni temu odbyłam bardzo długą rozmowę na ten ważny temat z ministrem spraw zagranicznych Ławrowem.
Powinniśmy stopniowo nawiązywać z Rosją nieustający i niekonfrontacyjny dialog na wysokim poziomie, obejmujący wszystkie aspekty rozwiązywania konfliktów, w tym mechanizmy pokojowe i utrzymywania pokoju, gdyż Rosja istotnie pozostanie niezbędnym uczestnikiem wszelkich działań pokojowych w zakresie zamrożonych konfliktów.
Z drugiej strony obawa Tbilisi przed utratą integralności terytorialnej jest rzeczą naturalną i podczas dyskusji na szczycie na temat zamrożonych konfliktów z pewnością mocno podkreślimy, iż suwerenność i integralność terytorialna Gruzji i Ukrainy muszą być respektowane; sądzę również, że musimy kierować się pragmatyzmem i realizmem oraz uzyskać otwarte podejście ze strony Gruzji.
W moich stałych kontaktach z Gruzją i Rosją nakłaniam do kierowania się pragmatyzmem i zakończenia ustanawiania wzajemnie wykluczających się warunków: to nie przyniesie żadnych rezultatów.
Podsumowując, szczyt UE-Rosja jest szansą na nawiązanie konstruktywnych stosunków z nową administracją, jednocześnie broniąc naszych wartości i promując wspólne interesy. Z niecierpliwością oczekuję na inne opinie oraz dyskusję w Izbie.
(Oklaski)
Charles Tannock, w imieniu grupy PPE-DE. - Panie przewodniczący! Stosunki na linii UE-Rosja są jednym z największych wyzwań dla UE i przedmiotem różnych opinii wśród posłów: chwycić kij i stawić czoła niedźwiedziowi czy też może łagodnie przemawiać, stosując metodę kija i marchewki, rozmawiając z Rosją pod przywództwem jej nowego prezydenta Miedwiediewa, którego nazwisko w języku rosyjskim trafnie oznacza „niedźwiedzia”.
Tym niemniej musimy podzielić się z nim wątpliwościami dotyczącymi jego przydatnych komentarzy na temat wzmocnienia rządów prawa, przestrzegania praw człowieka i walki z korupcją – jako UE bardziej zaangażowana w strategiczne partnerstwo oraz Umowę o współpracy i partnerstwie (PCA) z państwem, które nadal pozostaje największym na świecie, które obecnie prezentuje nową pewność siebie, czerpaną ze swojej gospodarki wartej tryliony dolarów ze względu na zasoby mineralne.
Wśród priorytetów szczytu musi znaleźć się bezpieczeństwo energetyczne ze strony Rosji jako solidnego partnera handlowego dostarczającego ropę i gaz, a także, wobec zbliżającego się przystąpienia Rosji do WTO, pewność prawna zachodnich spółek, których przedmiotem działalności są surowce naturalne odnośnie do bezpośrednich zagranicznych inwestycji w Rosji.
Należy naciskać na Rosję, aby respektowała suwerenność i integralność terytorialną swoich sąsiadów i w ramach ONZ wspierała rozwiązywanie konfliktów na Środkowym Wschodzie oraz problemu rozprzestrzenienia broni jądrowej w Iranie i Korei Północnej.
Rosja odgrywa kluczową rolę na Zachodnich Bałkanach, włącznie ze sprawą Kosowa, i nie powinna obawiać się rozszerzenia NATO o Ukrainę i Gruzję; mogłaby nawet wesprzeć oczyszczanie atmosfery represji na sąsiadującej z nią Białorusi.
Jest wiele spraw do omówienia na szczycie w Chanty-Mansyjsku. Miejmy nadzieję, że nowy duet Putin-Miedwiediew nadchodzi z prawdziwym duchem pojednania z Unią Europejską, a nie z nadzieją, iż irlandzkie „nie” oznacza koniec wspólnego frontu 27 państw członkowskich względem Rosji.
Jan Marinus Wiersma, w imieniu grupy PSE. - Panie przewodniczący! Pragnę odpowiedzieć na słowa urzędującego przewodniczącego i komisarza. Biorąc pod uwagę nowego rosyjskiego prezydenta i pełnomocnictwo do negocjowania nowej umowy z Rosją, my również mamy nadzieję na początek bardziej pozytywnej współpracy z Rosjanami.
W ciągu ostatnich 10 lat zaobserwowaliśmy coraz silniejszą współzależność pomiędzy Unią Europejską i Rosją. Z tego powodu sądzę, iż dobrze jest pracować z nimi mając jasne pełnomocnictwo, aby dokładniej określić co chcemy zrobić w ramach czterech wspólnych przestrzeni, gdyż przez ostatnie kilka lat znacznie się rozwinęliśmy. Oczywiście pragniemy także wykorzystać nowe możliwości kontynuacji – a może nawet intensyfikacji – partnerstwa na arenie międzynarodowej.
Musimy również pracować nad stworzeniem bezpiecznych i przejrzystych ram w odniesieniu do stosunków energetycznych, w tym oczywiście handlu, ale także polepszenia klimatu inwestycyjnego w Rosji, przy czym dopuszczenie i przystąpienie do WTO mogłyby okazać się tutaj niezwykle pomocne.
Ponadto uważam, że musimy wspólnie pracować, aby umożliwić sobie nawzajem prace nad problemami dotykającymi wspólne sąsiedztwo. Dyskutowaliśmy już o Transnistrii i Kaukazie, ale musimy również pomyśleć jak w najbliższej przyszłości znaleźć kompromis w sprawie Kosowa.
Musimy także stworzyć niezbędne i efektywne mechanizmy do walki z naruszaniem praw człowieka oraz – mówiąc delikatniej – do wspierania promocji rządów prawa w Rosji.
Pragnę wyrazić dwie uwagi końcowe. Chciałbym podkreślić, jak już wielokrotnie czyniliśmy wcześniej, iż sukces tych negocjacji z naszej strony wymaga, abyśmy mówili jednym głosem. Ponadto pragnę powiedzieć – jak już wcześniej wspominałem – iż musimy być nieco pragmatyczni. Nasz wpływ jest ograniczony: Rosja nie jest państwem kandydującym; nie chce wstąpić do Unii Europejskiej; podąża własnym kursem. Pragnie współpracować, a nie integrować się. Sądzę, iż powinniśmy wziąć to pod uwagę w trakcie naszych kontaktów i rozmów z nimi w nadchodzących latach.
Janusz Onyszkiewicz, w imieniu grupy ALDE. – Panie Przewodniczący! Zbliżający się szczyt Unia Europejska – Rosja będzie pierwszym spotkaniem przywódców krajów Unii Europejskiej z nowymi władzami Rosji wyłonionymi po ostatnich wyborach. Będzie to więc znakomita okazja, by uzyskać większą wiedzę na temat kierunków rosyjskiej polityki, a także sposobów jej uprawiania.
Nieco światła na to, jaka ta polityka pewnie będzie rzuciło przemówienie prezydenta Miedwiediewa wygłoszone w Berlinie. Można w nim znaleźć szereg obiecujących sformułowań dotyczących walki z korupcją, dotyczących rządów prawa, tyle tylko, że podobnie wypowiedział się jego poprzednik, prezydent Putin na początku swej prezydentury, a jaka była i jest rzeczywistość dobrze wiemy. W przemówieniu tym została też zawarta jednak także inna niż byśmy pewnie chcieli wizja świata. Według niej Unia Europejska, a raczej kraje Unii Europejskiej są redukowane do roli wyłącznie gospodarczego partnera Rosji, która działania polityczne chce realizować w znacznie szerszej przestrzeni od Vancouver do Władywostoku.
Jest jeszcze drugi, wart podjęcia temat, znacznie bardziej szczegółowy, ale pilny. To relacja Rosji z Gruzją. W Abchazji, części Gruzji, w wyniku porozumienia z 1994 r. stacjonują wojska rosyjskie z mandatów Wspólnoty Niepodległych Państw, a więc ugrupowania krajów postsowieckich. Wszystko wskazuje na to, że nie pełnią roli rozjemczej, a są po prostu stroną w konflikcie między abchaskimi separatystami i rządem Gruzji. Świadczy o tym dowodnie zestrzelenie przez samolot rosyjski bezzałogowego gruzińskiego aparatu latającego. Ostatnio jednostronną decyzją wyłącznie władz rosyjskich siły te zostały bardzo istotnie wzmocnione.
W tej sytuacji byłoby rzeczą ogromnej wagi, aby w rozwiązywanie tego konfliktu włączyła się Unia Europejska, jako rzetelny, godny zaufania czynnik.
Rebecca Harms, w imieniu grupy Verts/ALE. – (DE) Panie przewodniczący! Jestem lekko poirytowana faktem, iż w wygłoszonych przemówieniach dotyczących negocjacji i zbliżających się dyskusji powiedziano niewiele o tym, że Europa nie zajmuje zjednoczonego lub zgodnego stanowiska w wielu kwestiach, które wynikną w trakcie, moim zdaniem, ważnych rozmów z prezydentem Miedwiediewem. Dotyczy to zwłaszcza całej sfery polityki energetycznej. Według mnie jest to poważny problem: bardzo często mówimy o naszej zależności od ropy i gazu importowanych z Rosji, ale nie wypracowaliśmy wspólnej strategii w tej sprawie. Zamiast tego duże państwa członkowskie, poszczególne państwa członkowskie, realizują własne strategie w tym obszarze i nie została opracowana żadna prawdziwa wspólna europejska strategia bezpieczeństwa dostaw w odniesieniu do umów z Rosją.
To samo dotyczy kolejnej bardzo delikatnej sfery. Cieszę się z faktu, że oprócz problemu Gruzji wspomniano również inne konflikty, dzięki czemu mówiąc o Gruzji uwzględniamy także Abchazję i Osetię. Kolejną rzeczą, której moim zdaniem zabrakło we wstępnych przemówieniach Rady i Komisji są komentarze dotyczące sposobu postępowania z zamrożonymi konfliktami z Rosją wynikającymi z decyzji w sprawie Kosowa. Jako Parlament potrzebujemy więcej informacji na ten temat, a jako członek delegacji, która ostatnio odwiedziła Moskwę jestem także bardzo zainteresowana losem organizacji pozarządowych w Rosji, gdyż cierpią one z powodu potwornych ustaw i uważam, iż ta kwestia powinna również znaleźć się w porządku rozmów.
Adam Bielan, w imieniu grupy UEN. – Panie Przewodniczący! Od jakiegoś czasu obserwujemy bulwersujący obyczaj kolekcjonowania byłych premierów państw Unii Europejskiej przez rosyjski Gazprom. Najlepszym tego przykładem jest były kanclerz Niemiec Gerhard Schröder, który najpierw podpisał z Rosją umowę o budowie gazociągu Nord Stream, by potem objąć stanowisko w radzie nadzorczej spółki. Podobne działania widzimy na południu Europy, przy kolejnym projekcie rosyjskiego koncernu, gazociągu South Stream. Chciałbym tu podkreślić, że żadna z zachodnich spółek energetycznych nie jest tak ściśle powiązana z państwem jak Gazprom z Kremlem. W przypadku jego projektów mamy do czynienia z zimną polityczną kalkulacją, kiedy normalne zasady rynkowe po prostu nie działają.
Najwyższy czas, by Unia Europejska to sobie uświadomiła i podjęła kroki, by zapobiec sytuacji, gdy sponsorowana przez państwo firma zamienia gazociągi w narzędzie politycznego nacisku. Energetyczna dominacja Rosji nieuchronnie doprowadzi do kolejnego wzrostu cen energii w Europie. Rosja będzie mogła również wymusić jeszcze większe koncesje polityczne za dostawę gazu i ropy.
Unia Europejska bez wątpienia musi budować dobre relacje z Rosją, aczkolwiek by je budować skutecznie musi pokazać jedność, jedność, której w tej chwili nie mamy. Chciałbym, by nadchodzący szczyt Unia – Rosja był dowodem solidarności Unii Europejskiej wobec energetycznej ekspansji Rosji.
Vladimír Remek, w imieniu grupy GUE/NGL. - (CS) Panie i panowie! Cieszę się, iż przeszkody wykorzystywane przez niektóre państwa członkowskie do wstrzymania rozpoczęcia rozmów z Rosją na temat nowej Umowy o współpracy i partnerstwie zostały nareszcie pokonane. Po 18 miesiącach, w przeddzień szczytu, Komisja nareszcie otrzymała pełnomocnictwo do negocjacji z Rosją. Może to przynieść korzyści obu stronom, ale nie bądźmy zbyt optymistyczni. Jeżeli nasze rozmowy na tematy tak złożone, jak na przykład współpraca energetyczna, zmiany klimatyczne lub kwestie bezpieczeństwa są prowadzone z pozycji siły, z której głośno atakujemy siebie nawzajem wysuwając różne (często nierealne) żądania, kończące się ultimatum, do niczego nie dojdziemy. Pomimo to wśród nas są nadal tacy, którzy tego nie rozumieją. Wówczas logicznym skutkiem może być sytuacja patowa, jak w szachach. To, czego nam trzeba to nowy poziom stosunków, na miarę XXI wieku, i mamy szansę go osiągnąć. Sądzę, iż najlepiej przysłużymy się obywatelom UE wykorzystując go.
Bernard Wojciechowski, w imieniu grupy IND/DEM. - Panie przewodniczący! Churchill powiedział kiedyś: „Rosja jest zagadką okrytą tajemnicą wewnątrz enigmy.” Unia Europejska uzgodniła czego oczekuje od Rosji. Pytanie brzmi: jak szybko?
Polityka energetyczna sprawia, że Niemcy stają się ślepe na żądania Polski i Litwy. Nord Stream, Depal – wygląda na to, że wszystkie rurociągi z Rosji przebiegają nad głowami państw Europy Środkowej. To nie jest nierealne marzenie jak twierdził inicjator pierestrojki Gorbaczow. The Economist przyznaje, iż bałtycki rurociąg został wymyślony w tajemnicy. Tak więc litewskie żądania dotyczące surowszych warunków w odniesieniu do energii wydają się być na miejscu. Wielu eurokratów unosiło się z tego powodu, aby utrwalić wizerunek neurotycznych postkomunistycznych krajów.
Z drugiej strony minister gospodarki Niemiec grozi, iż jego państwo nie pozwoli, aby Komisja UE podejmowała zakulisowe decyzje w Brukseli. Domyślam się, że z pewnością nie miał na myśli praw człowieka.
Inicjatywa „Wschodniego partnerstwa” podjęta przez Polskę i Szwecję może być spektakularna. Odwaga jest wspaniała, ale umysł wspanialszy.
Partnerstwo pomiędzy UE i Rosją nie jest łatwe. Nie przyniesie ono sukcesu bez udziału Polski, która jest naturalnym sąsiadem Rosji od strony lądu, morza i powietrza. Wszystkie strony powinny wziąć ten fakt pod uwagę, zwłaszcza dziś, gdy traktat lizboński został obalony a spadające cegły mogą zniszczyć wszystko, co znajdzie się na ich drodze. Dobre rezolucję są bezcelowymi usiłowaniami, jeśli ingerują w suwerenne narody.
„Być może istnieje klucz do Rosji. Tym kluczem jest rosyjski interes narodowy” dodał Churchill. Opinia, iż „jedyną rzeczą niemożliwą w Rosji są reformy” wydaje się już nie być prawdziwa. Bez względu na punkt widzenia UE musi współpracować z Rosja i vice versa.
Bruno Gollnisch (NI). – (FR) Panie przewodniczący, panie i panowie! Jak już wspomniał mój przedmówca, pan Wojciechowski, stosunki z Rosją są niezwykle delikatne i dwuznaczne. Rozumiem nastawienie naszych kolegów posłów z Europy Środkowej i Wschodniej oraz zwłaszcza państw nadbałtyckich, które znacznie ucierpiały z powodu rosyjskiej dominacji w postaci kontroli sowieckiej oraz srogiego i opartego na ucisku systemu, który szczęśliwie odszedł już w zapomnienie. Wierzę, iż musimy skorzystać z okazji nawiązania bardziej przyjaznych stosunków ze wspaniałymi Rosjanami, którzy bezsprzecznie są Europejczykami i w pewnym sensie także strażnikami Europy. Rosja napotyka na te same problemy co my: stoi w obliczu spadającej liczby urodzeń, podczas gdy rozległe obszary Syberii mogłyby być atrakcyjną propozycją dla 1,5 miliarda Chińczyków, którzy wierzą, iż odebrano im część terytorium.
Sądzę, iż jesteśmy częściowo odpowiedzialni za możliwe istniejące lub utrzymujące się nieporozumienia z Rosją, które miejmy nadzieję zostaną wyjaśnione podczas szczytu UE-Rosja 14 listopada. Doczepiliśmy swój wózek do amerykańskiej politycznej furmanki i powróciliśmy do Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego – mówię tu w imieniu Francji – będącego odpowiedzią na Układ Warszawski. Myślę, iż po zniknięciu Układu Warszawskiego Rosja stała się całkiem słusznie podejrzliwa w stosunku do naszych intencji i pragnę wyjaśnienia tych nieporozumień po obu stronach.
Elmar Brok (PPE-DE). - (DE) Panie przewodniczący, pani komisarz, panie urzędujący przewodniczący! Biorąc pod uwagę fakt, iż kilku kolegów posłów sprzeciwiających się traktatowi lizbońskiemu wezwało do uzgodnienia jednolitej polityki względem Rosji, pozwólcie państwo, że odświeżę pamięć: wiele butelek szampana odkorkowano w Moskwie na wieść o wyniku referendum przeprowadzonego w Irlandii, gdyż był on postrzegany jako kolejny dowód słabości Europy, pozwalający Rosji na powrót do „typowego traktowania” poszczególnych krajów.
Cieszę się, iż Umowa o partnerstwie i współpracy może zostać poddana negocjacjom, obejmującym tak istotne kwestie, jak bezpieczeństwo energetyczne. To właśnie traktat lizboński da nam siłę do rozstrzygnięcia tej kwestii, a także zagadnienia praw człowieka.
Tak jak kanclerz Merkel jestem pewien, że słoweńskie przewodnictwo będzie reprezentować interesy Europy, a sama kanclerz Merkel opowie się w Soczi za prawami człowieka i interesami politycznymi. Jestem pewien sukcesu i musimy przypomnieć panu Miedwiediewowi jego własne słowa, a mianowicie, że należy oceniać kraje według stopnia rozwoju demokracji i rządów prawa. Powinniśmy brać jego uwagi na poważnie.
Tym niemniej powinniśmy być także świadomi, iż mamy z Rosja wspólne interesy, nie tylko w odniesieniu do energii, które wymagają zabezpieczenia dostaw. W końcu Rosja jest członkiem Rady Bezpieczeństwa. Jak możemy powstrzymać rozprzestrzenienie broni masowego rażenia niemając Rosji po swojej stronie lub rozwiązać problem Iranu, Środkowego Wschodu i różnych innych terytoriów? To musi być jasne. Jednocześnie Rosja nie powinna zabezpieczać zbyt dużej ilości energii poprzez Gazprom. Rosjanie muszą podlegać tym samym zasadom dotyczącym konkurencji, co inni.
Pozwolę sobie na ostatnią uwagę: jeżeli pragniemy zamanifestować wspólne interesy z Rosją poprzez strategiczne partnerstwo, musi być jasne, iż nie ma już miejsca na politykę „bliskiej zagranicy” i stref wpływu. W Europie niezależnych państw każdy kraj musi posiadać prawo, zgodnie z porozumieniem helsińskim, do przystąpienia do sojuszu lub nie, według własnego uznania. Żaden kraj nie ma prawa weta w stosunku do niezależnych decyzji podejmowanych przez inne europejskie państwo. To również musi zostać jasno powiedziane.
Hannes Swoboda (PSE). - (DE) Panie przewodniczący! Wielu kolegów posłów w tej Izbie pochodzi z krajów mających złe doświadczenia ze Związkiem Radzieckim. Pani komisarz i ja pochodzimy z krajów, które mają zarówno dobre, jak i złe doświadczenia z nieistniejącym już Związkiem Radzieckim. Dzisiejsza Rosja pod pewnymi względami przypomina stary ZSRR. Tym niemniej jest to nowa Rosja i posiada nowy potencjał.
Naszym zadaniem jest dołożenie wszelkich starań, aby ujrzeć nową Rosję, która nie przypomina dawnego Związku Radzieckiego. Konieczne są do tego dwie rzeczy: jasne i jednoznaczne stanowisko oraz chęć zaangażowania się w dialog z tą nową Rosją. Na przykład, w kwestii Kosowa nasze stanowisko różni się od stanowiska Rosji, ale i tak należy rozmawiać z Rosją, aby rozwiązać problemy. Kolejnym przykładem jest polityka sąsiedztwa: proponujemy naszym sąsiadom odmienną ofertę, podczas gdy Rosja często nadal zajmuje imperialistyczne stanowisko w stosunku do „bliskiej zagranicy”.
Jeśli chcemy pomóc tym krajom, musimy udzielić jasnego wsparcia państwom takim jak, na przykład, Gruzja, ale musimy także rozmawiać z Rosją o sposobach pokojowego rozwiązania tych konfliktów, bez względu na to czy chodzi o Abchazję czy Południową Osetię.
Co się tyczy kwestii energetycznych, musimy zagwarantować znalezienie własnych zasobów; na przykład, potrzebujemy rurociągu Nabucco, aby zajmować silniejszą pozycję przetargową względem Rosji. Tym niemniej musimy negocjować z Rosją w sprawie energii i innych kwestii. Zatem ja i grupa, którą reprezentuję nie wykluczamy możliwości, iż potrzebujemy obu tych rzeczy – jasnego i jednoznacznego stanowiska oraz niezależnej polityki – aby z tej silnej pozycji móc zaangażować się w negocjacje i rozmowy z Rosją. Mam nadzieję, że jesteśmy w stanie osiągnąć nasz cel.
PRZEWODNICZY: Manuel António DOS SANTOS Wiceprzewodniczący
Henrik Lax (ALDE). - (SV) Kwestia energii będzie ważną częścią szczytu. UE potrzebuje gazu z Rosji, a Rosja potrzebuje zysków eksportowych z Europy. Szczyt może mieć decydujące znaczenie dla rozstrzygnięcia czy gazociąg Nord Stream z Rosji do Niemiec przez Bałtyk stanie się rzeczywistością.
Projekt ten wiąże się z możliwością poważnego naruszenia podatnego ekosystemu Morza Bałtyckiego, ale największym zagrożeniem dla projektu jest brak zaufania pomiędzy Rosją i krajami nadbałtyckimi. Jeżeli gazociąg ma stać się rzeczywistością, Rosja i Niemcy muszą przedsięwziąć środki zmierzające do zdobycia tego zaufania. Rosja musi, między innymi, ratyfikować konwencję z Espoo, która reguluje podział odpowiedzialności w transnarodowych projektach mogących mieć wpływ na środowisko w sąsiednich krajach, a także zaprzestać rozmów na temat udziału rosyjskiej marynarki wojennej i wojsk w budowie rurociągu. Na to nigdy nie zostanie wyrażona zgoda, przynajmniej odnośnie do fińskich wód terytorialnych. Z kolei Niemcy muszą najpierw dostrzec, iż projekt dotyka wszystkich państw członkowskich UE położonych nad Morzem Bałtyckim i jest wspólną sprawą UE. Niemcy muszą także okazać solidarność z Polską i trzema krajami nadbałtyckimi oraz przekonać je, iż nie będą dyskryminowane pod względem dostaw energii na skutek projektu. Niemcy muszą honorować omawianą rezolucję, która mówi, iż UE musi być zgodna w swoich działaniach względem Rosji w odniesieniu do projektów energetycznych na dużą skalę. Gazociąg nie może stwarzać zagrożenia dla wewnętrznego rynku UE. To UE, a nie rosyjski Gazprom ustala zasady handlu energią na wewnętrznym rynku.
Ģirts Valdis Kristovskis (UEN). – (LV) Panie i panowie! Przemówienie pani komisarz Ferrero-Waldner prowadzi nas do przypuszczenia, iż rezolucja Parlamentu jest niewątpliwym przykładem politycznej poprawności; być może nawet czymś w rodzaju ukłonu w kierunku nowego prezydenta Rosji pana Miedwiediewa. Tym niemniej powinniśmy w dalszym ciągu pamiętać, iż premier Putin – prezydent i pan Putin – są tak naprawdę tą samą osobą, która wyznaje zasadę „dziel i rządź” wymierzoną bezpośrednio w państwa członkowskie UE. W tych okolicznościach bardzo ważne jest, aby umowa o partnerstwie osiągnęła sukces. Unia Europejska nie powinna przejawiać oznak słabości. Podczas rozmów musi prezentować jedność państw członkowskich i solidarność sił. Musi zmniejszyć brak konsekwencji dotychczas prezentowany przez Rosję i promować zintegrowany rynek oraz wolny dostęp do infrastruktury i inwestycji w Rosji. Musi wymagać od Rosji chęci przestrzegania wymogów Międzynarodowej Organizacji Handlu. Musimy wzmocnić jednolite stanowisko Unii Europejskiej w sprawie strategicznych kwestii w odniesieniu do państw o niedemokratycznym ustroju politycznym. Unia Europejska musi potwierdzić, iż pozostaje bastionem demokracji i wspólnych wartości.
Sylwester Chruszcz (NI). - Panie Przewodniczący! Syberyjskie spotkanie przedstawicieli Unii Europejskiej i Rosji powinno być spotkaniem przyjaciół, którzy szukają realnego porozumienia. Jeśli chcemy poprawy naszych stosunków, to powinniśmy naszego partnera traktować poważnie. Tylko chociażby na tej sali słyszałem, że Unia Europejska będzie chciała pouczać Rosję, co do reguł demokratycznych, a to przecież w Brukseli mamy deficyt demokracji. Przecież nawet na tej sali podważało się wyniki referendum w Irlandii.
Słyszałem na tej sali, że są Państwo zaniepokojeni sytuacją w Gruzji. Czyż to nie są Himalaje hipokryzji? Jednego dnia narusza się integralność terytorialną Serbii uznając Kosowo, a dzisiaj mówi się do Abchazów zabierając im możliwość niepodległości, że są krajem, gdzie się stosuje inne reguły? Muszą Państwo wiedzieć, że to Stalin zabrał Abchazję i wtłoczył ja do Gruzji. Dzisiaj nie możemy wkraczać w ten świat, którego nie rozumiemy. Wydaje mi się, że aby rozmawiać z Rosją, trzeba poznać nie tylko historię, ale i mentalność Rosjan. Dzisiaj musimy dostrzec, że Rosja jest dobrze rządzona. Ludziom w Rosji żyje się coraz lepiej, a Rosja staje się krajem demokratycznym. Niczym nie uzasadniony, mentorski ton urzędników brukselskich wywołuje w Moskwie jedynie uśmieszek irytacji.
Ria Oomen-Ruijten (PPE-DE). – (NL) Panie przewodniczący, pani komisarz! Jedynym sposobem na uniknięcie nieporozumień są wspólne rozmowy. Wkrótce dojdzie do intensywnych dyskusji związanych z rozpoczęciem dialogu z Federacją Rosyjską odnośnie do Umowy o partnerstwie i współpracy. Dobrze, że rozpoczną się negocjacje. Niezwykle wiele rzeczy uległo zmianie w ciągu ostatnich 10 lat, zarówno w Rosji, jak i Unii Europejskiej, ale też staliśmy się bardziej zależni od siebie niż kiedykolwiek w historii. Właśnie dlatego niezbędne dla obu stron są dobre wiążące umowy w sprawie energii oraz zmian klimatycznych. Panie przewodniczący! Mówiąc o tych umowach, nie możemy zapominać o podstawowych zasadach. Mimo iż niektórzy posłowie mogą mieć wątpliwości, to właśnie teraz musimy ciężko pracować na nasze wspólnotowe wartości, takie jak rządy prawa, walka z korupcją i podkreślanie wagi niezależnej debaty społecznej w samej Rosji.
Panie przewodniczący! Negocjacje nie będą łatwe. Moim zdaniem nowa umowa nie musi mieć charakteru encyklopedycznego, ale musi czynić kilka bezwzględnie niezbędnych elementów wiążącymi dla obu stron.
Panie przewodniczący! Nie możemy czekać aż umowa znajdzie się na stole, gdyż już teraz musimy usłyszeć pozytywny głos z Kremla w kilku innych sprawach; bardzo niepokoją mnie pewne wydarzenia: Czeczenia, sprawa TNK kontra BP oraz Abchazja. Chciałabym usłyszeć od przewodniczącego co dokładnie rozumie przez wspólne działania.
Kristian Vigenin (PSE). - (BG) Panie przewodniczący, pani komisarz, szanowni koledzy posłowie! Pozwólcie państwo, że zacznę od stwierdzenia, iż świat jest dzisiaj zupełnie innymi miejscem i zestawienie bloków należy już do przeszłości. Rosja także bardzo się zmieniła. Rosja w czerwcu 2008 roku znacznie różni się, na przykład, od Rosji w czerwcu 2000 roku. Unia Europejska stoi przed wyzwaniem budowy i rozwoju nowego rodzaju stosunków, których nie da się porównać z niczym innym. Musimy rozwijać te stosunki zdając sobie sprawę, iż istnieje znacznie więcej rzeczy, które nas łączą niż tych, które nas dzielą. Istnieje wiele problemów, które możemy rozwiązać wyłącznie we współpracy z Rosją. Dotyczą one również zagadnień globalnych, takich jak zmiany klimatyczne, walka z głodem i pandemiami, terroryzm. Inne mają charakter regionalnych, ale ich znaczenie dla Unii Europejskiej jest ogromne: bezpieczeństwo energetyczne, powiązania handlowe i ekonomiczne, stosunki ze wspólnymi sąsiadami. Istnieją także kwestie, które nas dzielą: prawa człowieka, wolność słowa, rozumienie pojęcia demokracji i systemów demokratycznych. Tym niemniej musimy być wystarczająco pragmatyczni i rozwijać nasz dialog nie poprzez konfrontacje lecz poprzez koncentrację na naszych wspólnych celach.
Faktem jest, iż w ostatnich latach doszło do nagromadzenia nieufności, ale teraz mamy możliwość rozpoczęcia dialogu z nowym mieszkańcem Kremla. Chciałbym zwrócić Państwa uwagę na rolę Rosji na Zachodnich Bałkanach. Wierzę, iż potrzebny jest aktywny dialog, aby zaangażować Rosję w poszukiwanie rozwiązania problemów tego regionu, przekonać ją do poparcia wysiłków Unii Europejskiej zmierzających do zapewnienia długotrwałej stabilizacji, również poprzez misję EULEX w Kosowie. Pragnę, aby zbliżający się szczyt podjął również temat roli Rosji w regionie Morza Czarnego oraz stwierdzał, iż od nas zależy czy zasada „dziel i rządź” będzie stosowana czy też nie.
István Szent-Iványi (ALDE). - (HU) Panie przewodniczący, pani komisarz! W swojej mowie inauguracyjnej prezydent Miedwiediew zadeklarował swoją lojalność w stosunku do demokracji, mówiąc, iż uważa przywrócenie rządów prawa za swój najważniejszy obowiązek. Jeśli nie są to puste słowa i rzeczywiście uda mu się to zrealizować, wówczas istnieje realna szansa na znaczną poprawę stosunków z Rosją. Nasze oczekiwania są skromne, ale jesteśmy otwarci i pełni optymizmu. Rosja będąca stabilnym i niezawodnym partnerem, wspierającym rozstrzyganie konfliktów, które znalazły się w martwym punkcie, a także wspierająca zapobieganie rozprzestrzenianiu broni jądrowej leży w naszym podstawowym interesie. Postrzegamy Rosję jako partnera lecz oni również muszą zdecydować czy jesteśmy dla nich partnerem czy też grupą rywali, których trzeba obrócić i nastawić przeciwko sobie nawzajem. Z zadowoleniem przyjmujemy zamiar zawarcia nowej umowy o partnerstwie między UE i Rosją; umowa ta powinna zostać rozbudowana o zagadnienia energetyczne, a także powinna obejmować fundamentalne zasady zawarte w Karcie energetycznej. Europa musi zająć zdecydowane i jednolite stanowisko w negocjacjach jeżeli chce osiągnąć rzeczywiste rezultaty.
Sądzę, iż umiejscowienie szczytu w stolicy Chanty-Mansyjskiego OA jest pozytywnym znakiem. Światowy Kongres Narodów Ugrofińskich ma odbyć się w tym samym czasie. Mam nadzieję, że nie jest to jednorazowy gest Rosji w stosunku do narodów ugrofińskich lecz szczery zamiar polepszenia sytuacji i zagwarantowania praw ludności ugrofińskiej. W tym miejscu pragnę poprosić panią komisarz Ferrero-Waldner i Komisję o przyspieszenie prac mających na celu wdrożenie „działań przygotowawczych” w ramach wsparcia dla narodów ugrofińskich, gdyż wydaje mi się, iż braki na tych obszarach są znaczne. Dziękuję bardzo.
Inese Vaidere (UEN). – (LV) Panie i panowie! Rosyjski minister spraw zagranicznych opracował kompleksową strategię wykorzystania swoich rodaków w Unii Europejskiej, zwłaszcza w krajach nadbałtyckich, do wzmocnienia politycznych i ekonomicznych wpływów Rosji. Prezydent Miedwiediew właśnie podpisał dekret znoszący wizy wjazdowe do Rosji dla „nieobywateli” z Łotwy i Litwy, co w praktyce oznacza uznanie ich za obywateli rosyjskich. Tym samym „nieobywatele”, którzy aby otrzymać obywatelstwo muszą jedynie zdobyć podstawy lokalnego języka, otrzymają więcej przywilejów niż obywatele i ich motywacja do otrzymania obywatelstwa będzie mniejsza. Ten zabieg – podobnie do wezwania do przyznania im prawa do głosowania w wyborach samorządowych – stanowi prawdziwą przeszkodę w integracji „nieobywateli”. „Demokracja kierowana” panująca w Rosji zapowiedziała ograniczenie wolności prasy, wyrazu i zgromadzeń. Prawdziwi rosyjscy demokraci wnioskowali o nasze wsparcie w różnych okolicznościach, zarówno w swoich apelach do Podkomisji ds. praw człowieka, jak i w trakcie wizyty w Moskwie. Tym niemniej planowany pragmatyczny charakter rezolucji pozwolił nam zapomnieć o naszych zasadach, choć w praktyce wzrost gospodarczy w Rosji opiera się na naszych płatnościach za źródła energii.
Jana Bobošíková (NI). - (CS) Panie i panowie! Unia Europejska – przez którą rozumiem Radę – powinna jasno określić swoją wizję stosunków z Rosją. Powinno być jasne czy negocjacje dotyczące, na przykład, dostaw gazu, Kosowa, wolności słowa i praw człowieka, będą prowadzone przez poszczególne państwa członkowskie oddzielnie czy też istnieje szansa dojścia do konsensusu, przynajmniej na podstawowym poziomie, odnośnie do wspólnych interesów. Moim zdaniem jednogłośne stanowisko Unii w rozmowach z Rosją leży w interesie obywateli. Niestety rzeczywistość jest inna. Powinniśmy nawoływać do stworzenia w Rosji bardziej stabilnego klimatu gospodarczego i politycznego, który charakteryzowałby się mniejszą liczbą barier importowych i większym polem dla inwestorów z Unii. Z pewnością pomocne okazałoby się tutaj rosyjskie członkowstwo w Światowej Organizacji Handlu. Oczywiście w ramach takiego partnerstwa wszyscy musielibyśmy stanowczo nalegać na respektowanie fundamentalnych praw człowieka i swobód. Unia, która jest silną i różnorodną jednostką, i Rosja, będąca supermocarstwem, powinny przestać zachowywać się jak dwa miasta, których nie łączy nic poza wąską drogą i gazociągiem. Powinny dążyć do większej obustronnej integracji gospodarczej, a ich partnerstwo powinno być małżeństwem z rozsądku, a nie małżeństwem z miłości.
Tunne Kelam (PPE-DE). - Panie przewodniczący! Przyjmując z zadowoleniem słowa prezydenta Miedwiediewa dotyczące znaczenia praw obywatelskich i rządów prawa, UE powinna jasno dać do zrozumienia, iż o wiarygodności jego deklaracji świadczy przede wszystkimi pełne poszanowanie werdyktów Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i wkład w reformę tego organu.
Najważniejszym punktem wyjściowym ambicji do lepszych stosunków jest jedność państw członkowskich UE. Szczególnie podkreślamy potrzebę przyznania pierwszeństwa długofalowym korzyściom wynikającym ze wspólnej pozycji przed krótkofalowymi zaletami dwustronnych porozumień w pojedynczych sprawach.
Te priorytety mają szczególne znaczenie w sferze gospodarki i energii, gdzie zasady przejrzystości i obopólności wraz z równym dostępem do rynków, infrastruktury i inwestycji są jedyną podstawą długotrwałej współpracy.
Reino Paasilinna (PSE). - (FI) Panie przewodniczący, pani komisarz! Przed sobą mam opracowanie dotyczące rosyjskich przedsiębiorców sporządzone w tym roku. O dziwo nasze poglądy są podobne. Jaką Rosję chcieliby zobaczyć przed 2020 rokiem? Od 50% do 70% pragnie, aby Rosjanie byli wolni, po drugie wykształceni, po trzecie zintegrowani, następnie pełni szacunku dla prawa i w końcu zdrowi. W żadnym wypadku nie ma w tym żadnych złych zamiarów. Tylko 30% tych przedsiębiorców ma nadzieję na bogactwo. Tak więc zagadnienie oligarchii, które wszyscy pamiętamy jest już nieaktualne.
Rosja pragnie modernizacji i jest to wspólny cel rosyjskich przywódców i narodu. Niepokoje przedsiębiorców są podobne do naszych: 70% z nich sądzi, tak jaki i my, iż starzejąca się populacja stanowi duże zmartwienie. Co się tyczy korupcji na wysokich stanowiskach, u nas jest ona rzadziej spotykana, natomiast tam bardzo powszechna. Ponad 50% badanych uważa, iż niezawisłość sędziowska i prawa obywatelskie są ważną kwestia. Zmartwieniem jest także niski poziom edukacji. Możemy być przykładem i udzielać wsparcia w tych sferach, gdzie mamy do czynienia ze słabo rozwiniętą infrastrukturą i sztywną biurokracją. Właśnie dlatego sądzę, iż mamy okazję, będąc zależnymi od dostaw energii z Rosji, zaoferować naszą specjalistyczną wiedzę w celu promowania modernizacji tego kraju, która stanowi ich cel.
Christopher Beazley (PPE-DE). - Panie przewodniczący! Komisarz Ferrero-Waldner mówiła o znaczeniu uregulowania stosunków na linii UE-Rosja.
Według mnie jednym z najistotniejszych obszarów jest społeczeństwo obywatelskie. Czy pani komisarz przewiduje możliwość uruchomienia jakichś konkretnych programów lub projektów, które moglibyśmy zacząć rozważać w odniesieniu do wymiany uniwersyteckiej, kulturowej i artystycznej, a jeśli tak to jakich?
Sądzę, iż warto raz jeszcze wyrazić nasze rozczarowanie w tym kontekście. Oddziały British Council w Sankt Petersburgu i Jekaterynburgu zostały zamknięte wbrew standardowej praktyce dyplomatycznej.
Warto jest się również zastanowić nad stosunkami energetycznymi. Będąc dobrym klientem zajmujemy mocna pozycję. Gazprom dość wyraźnie nie zdołał przekonać tego Parlamentu, w Komisji Spraw Zagranicznych, w Komisji Przemysłu, Badań i Energii oraz w Komisji Petycji. Muszą to przemyśleć. Potrzebne nam zdrowe stosunki, w których nie będziemy naiwni, w których nie będziemy opierać się na pobożnych życzeniach i w których nasi rosyjscy partnerzy i koledzy nie będą podejrzliwi oraz nie będą czuć się zagrożeni lub zmuszeni do okazania agresji.
Adrian Severin (PSE). - Panie przewodniczący! Uczestnikami kolejnego szczytu Unia Europejska-Rosja będą wzrastająca Federacja Rosyjska – oby tylko tymczasowo – i UE dotknięta nie tylko irlandzkim „nie” dla traktatu lizbońskiego, ale także brakiem jasnej wizji wyjścia z tego kryzysu.
Sprawa Rosji stwarza podziały w unii Europejskiej. W rzeczywistości podzieliła nas na ideologów i pragmatyków; na konfrontacyjnych geostrategów i mediatorów; na dawnych bojowników z czasów zimnej wojny i nowych utylitarystycznych oportunistów.
Z drugiej strony poważnym problemem jest fakt, iż Rosja nie posiada strategii współpracy z Unią Europejską lecz woli rozmawiać z każdym państwem członkowskim oddzielnie. Nie będziemy w stanie zmienić tej sytuacji zanim nie wdrożymy prawdziwej wspólnej europejskiej strategii współpracy z Rosją. Musimy powiedzieć Rosji, że aby prowadzić z nami dobre interesy i czerpać korzyści ze wzajemnego otwarcia rynków potrzebna jest instytucjonalna i polityczna interoperacyjność, gwarantująca oddzielenie polityki gospodarczej od strategii geopolitycznych.
Stąd też niezbędna jest wspólna sfera sprawiedliwości, wolności i bezpieczeństwa, charakteryzująca się przejrzystością, odpowiedzialnością i otwartością.
Francisco José Millán Mon (PPE-DE). - (ES) Panie przewodniczący! Stosunki pomiędzy Unią Europejską a Rosją powinny być konstruktywne, ale także wymagające. Podobnie jak my, Rosja jest członkiem Rady Europy i w związku z tym musi respektować jej zasady i wyznawane przez nią wartości.
Cieszę się z faktu, iż prezydent Miedwiediew ostatnio podkreślił znaczenie praw człowieka i rządów prawa.
Unia Europejska i Rosja mają potencjał, aby nawiązać silne stosunki, a teraz stajemy przed wyzwaniem wynegocjowania nowej Umowy o partnerstwie i współpracy, która umożliwi szybsze postępy w tak zwanych „czterech wspólnych przestrzeniach”.
Pragnę podkreślić znaczenie jednej z tych przestrzeni: stosunków gospodarczych. Ponad połowa rosyjskiego handlu jest prowadzona z Unią. Stworzenie zintegrowanego rynku, z przejrzystymi i niedyskryminacyjnymi zasadami, wzmocni i zróżnicuje stosunki gospodarcze i handlowe pomiędzy Rosją i Unią Europejską. Niezbędna jest również większa pewność prawna w Rosji.
Panie i panowie! Moskwa jest kluczowym graczem na scenie międzynarodowej. Ze względu na fakt, iż jest stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa współpraca z jej strony jest niezbędna do osiągnięcia pokoju i stabilizacji w Europie i na świecie.
Co się tyczy UE, 27 państw członkowskich musi zająć jednolite stanowisko odnośnie do stosunków z Rosją. Wszyscy analitycy, ostatnio Mark Leonard w swoim interesującym opracowaniu, podkreślają, że brak wspólnego stanowiska jest dla Unii czynnikiem niszczącym...
(Przewodniczący wyłączył mikrofon)
Csaba Sándor Tabajdi (PSE). - (HU) Panie przewodniczący! Nadchodzący szczyt pozwoli nam ruszyć z martwego punktu, w którym tkwiliśmy od ponad półtora roku i, miejmy nadzieję, przyniesie postępy w stosunkach na linii Unia Europejska-Rosja. Unia Europejska potrzebuje Rosji, ale niech nikt nie da się zwieść – Rosja potrzebuje Europy przynajmniej w tym samym stopniu, jako partnera gospodarczego i odbiorcę energii. Jesteśmy zależni od siebie w sferze energii i wielu innych. Właśnie dlatego wierzę, że obawy dotyczące rosnącego wpływu Rosjan są przejaskrawione, mimo że liczne stwierdzenia rosyjskich przywódców zdają się je uzasadniać. W interesie przyszłego rozwoju strategicznych stosunków pomiędzy UE i Rosją leży jak najszybsze wprowadzenie dwustronnego ruchu bezwizowego. Jest to zasadniczy warunek postępu w stosunkach na linii UE-Rosja. Podsumowując, jako przewodniczący forum ugrofińskiego w Parlamencie Europejskim chciałbym ponowić prośbę wysuniętą przez kolegę posła pana Szent-Iványi do szefów państw UE uczestniczących w szczycie: wesprzyjcie narody ugrofińskie. Dziękuję za uwagę.
Bernd Posselt (PPE-DE). - (DE) Panie przewodniczący! Ja również podzielam opinię, iż rurociąg z Niemiec do Rosji może zostać zbudowany wyłącznie za zgodą innych zainteresowanych państw członkowskich UE. Tym niemniej te państwa członkowskie nie powinny wówczas negocjować z kolejną potęgą jaką są Stany Zjednoczone w kwestii pocisków lub wiz. Europa będzie w stanie utrzymać swoją pozycję względem Stanów Zjednoczonych i Rosji tylko wtedy, gdy w końcu zajmie wspólne stanowisko.
Pozwólcie, że postawię sprawę jasno: naszym zadaniem jest przekazanie Rosjanom, iż w ich interesie leży bycie partnerem Europy. Tym niemniej oznacza to, że nie mogą wypowiadać się w imieniu innych państw, znajdujących się wcześniej pod rosyjską okupacją, takich jak Ukraina lub Gruzja. Te państwa są suwerennymi krajami i posiadają prawo do podejmowania własnych decyzji w sprawie swojego losu.
Pan Miedwiediew powiedział w Berlinie, iż oczekuje polepszenia stosunków. W takim razie ma dwa pola do popisu. Pierwsze to rządy prawa, co oznacza podjęcie działań w sprawie osadzonych w więzieniach pracowników Jukosu. Drugie i bardzo ważne pole: Panie Miedwiediew! Niech pan przestanie blokować największą misję pokojową w historii UE – misję w Kosowie!
Andrzej Jan Szejna (PSE). - Panie Przewodniczący! Złożone relacje między Unią Europejską a Rosją wymagają sprawnie prowadzonych i spójnych działań dyplomatycznych. Zbliżający się szczyt Unia Europejska - Rosja wzbudza wiele emocji, gdyż negocjowane mają być porozumienia o bardzo dużym znaczeniu zarówno dla Rosji, jak i Unii Europejskiej. Unia musi m.in. zadbać o zapewnienie Europie bezpieczeństwa energetycznego, gdyż w dobie wciąż rosnących cen surowców i energii ma to strategiczne znaczenie zarówno dla całej gospodarki Unii Europejskiej, jak i dla poszczególnych gospodarstw domowych.
W przeddzień szczytu Unia Europejska - Rosja musimy uzmysłowić sobie, jak ważne dla przyszłości Unii jest, aby mówiła ona jednym, spójnym głosem na arenie międzynarodowej. Z tego względu szkoda, iż niepewne jest wejście w życie traktatu lizbońskiego, bowiem zawiera on uregulowania, które będą czyniły z Unii Europejskiej solidnego partnera w stosunkach międzynarodowych. Cieszę się, że Unia Europejska pomogła Polsce w sporze z Rosją w sprawie eksportu naszych produktów i wierzę, że także Polska w kolejnych latach będzie pomagać w rozwijaniu pozytywnych stosunków między Rosją a Unią Europejską.
Josef Zieleniec (PPE-DE). - (CS) Ten szczyt UE-Rosja będzie pierwszym dla rosyjskiego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Unia powinna wykorzystać początek jego kadencji i dążyć do zmiany we wzajemnych stosunkach na rzecz pragmatycznego, realnego i strategicznego partnerstwa. W rzeczywistości z perspektywy długoterminowej partnerstwo to ma większe znaczenie dla samej Rosji. Wśród priorytetów prezydent Miedwiediewa jest poszanowanie rządów prawa (zgodnie z jego własnymi słowami) oraz modernizacja gospodarki. Do tego potrzebuje Europy. Rosja potrzebuje także bardziej stabilnego partnera niż Chiny i Iran w sferze stosunków międzynarodowych i handlowych. Unia Europejska nie stanowi żadnego zagrożenia dla Rosji. Wprost przeciwnie, Unia może pomóc Rosji utrzymać status kluczowego gracza, który w przeciwnym razie kraj ten stopniowo by utracił ze względu na elementy swojej jednostronnej gospodarki i demokracji. Tym niemniej strategiczne partnerstwo musi opierać się na symetrycznym dialogu między równymi sobie stronami. W tym kontekście Rosja musi wskazać drogę, zaprzestać swoich usiłowań zmierzających do podziału Europy i traktować Unię jako jednostkę zbiorową. Krótkowzroczne utarczki i prowokacje niepotrzebne odwlekają nawiązanie prawdziwych stosunków partnerskich z UE. Dyskusja na temat nowej Umowy o partnerstwie i współpracy pomiędzy UE i Rosją powinna koncentrować się na zagadnieniach, które są ważne z perspektywy długoterminowej.
Zita Pleštinská (PPE-DE). - (SK) Strategiczne partnerstwo UE-Rosja jest istotnym czynnikiem w obszarze dywersyfikacji i bezpieczeństwa importu źródeł energii do UE. Jednocześnie musimy pamiętać, iż ta współpraca jest tak samo ważna dla Rosji, jak dla UE, gdyż nawet 60% rosyjskiej ropy naftowej jest sprzedawane do UE.
Sądzę, iż europejscy przywódcy muszą nadal powtarzać Rosji, że nie powinna traktować dostaw energii jako narzędzia represji politycznych w odniesieniu do państw członkowskich UE lub krajów byłego Związku Radzieckiego, zwłaszcza Ukrainy.
Obecnie negocjacje prowadzone przez państwa członkowskie w zakresie dostaw rosyjskiej ropy i gazu są dwustronne. Podczas wizyty w Dumie Państwowej Federacji Rosyjskiej w kwietniu 2007 miałem okazję zobaczyć na własne oczy, że także Rosja jest niezwykle zainteresowana negocjacjami w kwestiach energetycznych z całą UE.
W końcu pragnę wyrazić swoje obawy, podobnie jak kolega Elmar Brok, że na skutek negatywnego wyniku referendum dotyczącego traktatu lizbońskiego w Irlandii pozycja UE jako strategicznego partnera mogła ulec osłabieniu biorąc pod uwagę fakt, iż to właśnie traktat lizboński jest dokumentem określającym kompetencje UE w sferze wspólnej polityki energetycznej.
Anneli Jäätteenmäki (ALDE). - (FI) Panie przewodniczący! Miejmy nadzieję, iż wkrótce dojdzie do zawarcia umowy o współpracy pomiędzy Unią Europejską i Rosją. Bezpośrednie, realne i szczere stosunki na linii UE-Rosja są bardzo ważne. Partnerstwo musi być zdrowe i korzystne dla obu stron.
Pomimo swojego pragmatycznego podejścia UE nie powinna zapomnieć, i nie zapomniała, o prawach człowieka, a także powinna dążyć do aktywnego dialogu z Rosją na ten temat.
Bezpieczeństwo energetyczne jest istotną kwestią w całej europie i kiedy mówimy o energii zazwyczaj mówimy także o Rosji i współpracy pomiędzy UE i Rosją. UE chce utrzymać bezpieczeństwo dostaw jednocześnie ograniczając swoją zależność od energii zewnętrznej. Miejmy nadzieję, że debata na szczycie będzie otwarta, szczera i przede wszystkim owocna.
Milan Horáček (Verts/ALE). - (DE) Panie przewodniczący! W trakcie przemówienia pana Swobody przypomniałem sobie, że słowo „svoboda” w języku rosyjskim oznacza „wolność” i przyszło mi do głowy, że wolność to coś, czego potrzebujemy wszyscy. Prawa człowieka i wolność to najważniejsze filary UE i muszą one stanowić podstawę naszego dialogu z Rosją.
Jako, że kolejne rozmowy odbędą się na Syberii pomyślałem, że Czyta – miejsce przetrzymywania pracowników Jukosu Michaiła Chodorkowskiego i Platona Liebiediewa oraz innych – również znajduje się na Syberii. Stąd też proszę, żebyśmy uczynili wszystko, aby ich uwolnić oraz zachęcić Rosję do respektowania wolności opinii i wolności prasy, a także pozwolenia na nieograniczone funkcjonowanie organizacji pozarządowych.
Hanna Foltyn-Kubicka (UEN). - Panie Przewodniczący! Jesteśmy wspólnotą szanującą prawo jako jeden z fundamentów naszej tożsamości. Powinniśmy domagać się jej poszanowania także od naszych partnerów politycznych i gospodarczych. Wzywam przedstawicieli Unii Europejskiej, aby poruszyli na szczycie temat pełnego przestrzegania przez Rosję wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Stworzyliśmy ten trybunał nie po to, by był instytucją fasadową, której woli ulegają tylko popełniający przeciw wolności drobne i czasem dyskusyjne wykroczenia. Jest on powołany, aby oprawcy, gwałciciele i mordercy zawahali się przed zadaniem kolejnej krzywdy wiedząc, iż może spotkać ich za to zasłużona kara.
Dlatego też Federacja Rosyjska musi jak najściślej współpracować z trybunałem, a jego orzeczenia muszą być przez Rosjan respektowane. Logicznym jest, iż państwo, które nie dotrzymuje umów nie może być traktowane jako wiarygodny partner. Działania Rosjan pozostają w rażącej sprzeczności z deklaracjami – jesteśmy wiarygodnym dostawcą surowców energetycznych. To jest jedno z ulubionych zdań rosyjskich dyplomatów. Jeśli tak wiarygodnym jak w sprawie Czeczeni, Politkowskiej czy Litwinienki, to Unia Europejska zostanie zapamiętana przez historyków jako najbardziej naiwna instytucja w historii.
Gerard Batten (IND/DEM). - Panie przewodniczący! Podnoszę tę kwestię w imieniu Mariny Litwinienko, której mąż – Aleksander Litwinienko – został zamordowany w Londynie w grudniu 2006 roku. Narzędziem zbrodni był polon-210, materiał radioaktywny w 97% produkowany w zakładzie nuklearnym Avangard w Rosji. Zabójstwo to ma wszystkie cechy wysoce wyrafinowanego zamachu, charakterystyczne dla rosyjskich służb bezpieczeństwa. Główny podejrzany w sprawie, Andriej Ługowoj, jest posłem rosyjskiego parlamentu i nie może zostać wydany na mocy Konstytucji Rosji.
Jeśli mogę zwrócić się bezpośrednio do pani komisarz Ferrero-Waldner: pani Litwinienko prosi, aby Rada i Komisja omówiły sprawę zabójstwa pana Litwinienki z prezydentem Miedwiediewem w trakcie szczytu. Pani Litwinienko chce, aby sprawa zabójstwa jej męża została rozwiązana, a osoby odpowiedzialne pociągnięte do odpowiedzialności. Szczyt stwarza doskonałą okazję, aby posunąć ten proces do przodu. Proszę o wsparcie dla Mariny Litwinienko.
(Oklaski)
Vytautas Landsbergis (PPE-DE). - Panie przewodniczący! Pozwolę sobie kontynuować w duchu swojego przedmówcy. Rosyjski rząd powinien uczynić wszystko co w jego moc, aby udowodnić, iż nie zlecił zabójstwa brytyjskiego obywatela – a tym samym europejskiego obywatela – Aleksandra Litwinienki. Jako, że rosyjski rząd tego nie uczynił, a wręcz odmówił współpracy z brytyjskimi organami śledczymi w rezultacie oficjalny udział Rosji w tym zabójstwie został politycznie dowiedziony.
Nowa Rosja, jak wielu twierdzi, w dalszym ciągu postępuje jak kraj terrorystyczny i na szczycie w Chanty-Mansyjsku UE musi wezwać prezydenta Miedwiediewa do zaprzestania tych praktyk.
Nie powinny być wszczynane postępowania przeciwko matkom z Biesłanu, próbującym dociec kto wydał rozkaz ataku na szkołę i użycia bazook oraz ciężkich karabinów maszynowych przeciwko wszystkim znajdującym się w budynku, w tym ich dzieciom. UE musi przynajmniej wspierać słabszych od siebie – rząd brytyjski i matki z Biesłanu.
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. − (SL) Ze względu na późną porę będę mówił krótko. Myślę, że to pan Severin powiedział „sprawa Rosji stwarza podziały w Unii Europejskiej”. Tym niemniej uważam, iż w trakcie dzisiejszej debaty w Parlamencie można było usłyszeć bardzo powszechną zgodność w dwóch sprawach.
Po pierwsze, że potrzebujemy dobrych stosunków pomiędzy Unią Europejską a Federacją Rosyjską. Oczywiście mogę się z tym tylko zgodzić. Jak już kilkakrotnie powiedziano, Federacja Rosyjska jest światową potęgą, jednym z kluczowych graczy na scenie międzynarodowej, jak powiedział pan Millán Mon, i ponadto naszym sąsiadem. Krótko mówiąc jesteśmy skazani na współistnienie z Federacją Rosyjską i warunkiem wysokiej jakości tej koegzystencji jest partnerstwo i współpraca. Ta prezydencja jest zdecydowana prowadzić dialog w celu wzmocnienia tego partnerstwa i współpracy, dialog dotyczący wszystkich zagadnień będących przedmiotem zainteresowania obu stron, w tym tych, co do których się nie zgadzamy i o których mówiłem w moim wstępnym wystąpieniu.
Drugim ważnym elementem, co do którego zaobserwowałem powszechną zgodność w tej Izbie jest znaczenie przypisywane przez posłów wspólnemu stanowisku Unii Europejskiej. I tu nie mogę się nie zgodzić. Sferą, w odniesieniu do której jest to wyjątkowo i najczęściej podkreślane jest sfera energii. Faktem jest, iż żadne państwo członkowskie nie jest w stanie oddzielnie osiągnąć takiego porozumienia z dostawcami takimi jak Federacja Rosyjska jakie może osiągnąć Unia jako całość. Najwyższy czas, aby wspólna europejska polityka energetyczna weszła w życie.
W tym kontekście wspomniano również o gazociągach i ropociągach. Powiem w ten sposób: gdybyśmy dotychczas stworzyli w ramach Unii Europejskiej prawdziwy wewnętrzny rynek energii, byłoby zupełnie bez znaczenia, gdzie przebiega jakiś gazociąg lub ropociąg.
Chciałbym zakończę następującym stwierdzeniem: słoweńska prezydencja cieszy się, iż zakończy się szczytem UE – Federacja Rosyjska, szczytem, który tym razem, ze względu na pewne nowe okoliczności, nowego rosyjskiego prezydenta i pełnomocnictwo otrzymane po długich negocjacjach, jest bardzo obiecujący i mam nadzieję, że te oczekiwania staną się rzeczywistością.
Benita Ferrero-Waldner, komisarz. − Panie przewodniczący! Uważam, że kluczowe znaczenie w naszej relacji ma wzajemna zależność, o której wspomniało wielu przedmówców. Z jednej strony, jak słusznie zaznaczył przewodniczący, w naszym interesie jest utrzymanie dobrych relacji z Rosją, naszym strategicznym partnerem i sąsiadem. Niemniej jednak ważne jest również to, aby Rosja była partnerem w rozwiązywaniu problemów, nie zaś partnerem je stwarzającym, to jest druga strona medalu.
Uważnie wysłuchałam i odnotowałam wszystkie państwa uwagi. Nie będę teraz w stanie udzielić odpowiedzi na wszystkie państwa pytania i komentarze, ale proszę mi pozwolić przedstawić kilka ogólnych i bardziej szczegółowych uwag.
Po pierwsze, Rosja jest dziś bardzo ważnym partnerem w dziedzinie energetyki, a w wyniku uzyskania mandatu negocjacyjnego dotyczącego nowej umowy mamy już wspólne stanowisko UE w sprawie energii, gdyż mamy wspólny mandat. Nie łatwo było go zdobyć, ale teraz go mamy i stanowi on ramy naszych negocjacji. Dlatego uzyskanie tego mandatu było bardzo ważne. Jak wspomniałam wcześniej, w nowej umowie chcemy zabezpieczyć zasady zawarte w karcie energetycznej. Na tym opiera się relacja UE-Rosja – nie jest to droga jednokierunkowa. Jesteśmy ważnym rynkiem i źródłem inwestycji, tak samo jak Rosja jest dla nas bardzo ważnym dostawcą. Powtarzam więc, że chodzi o współzależność, musimy też przestrzegać tych samych zasad: wzajemności, przejrzystości i niedyskryminacji.
Jednym z celów polityki energetycznej Unii Europejskiej jest zróżnicowanie sposobów dostaw energii i jej źródeł, aby zwiększyć konkurencję i bezpieczeństwo na unijnym rynku energetycznym. Nie jest to polityka antyrosyjska. Moim zdaniem Rosja pozostanie naszym kluczowym dostawcą, ale każdy rozsądny konsument rozkłada ryzyko, zwłaszcza, że ceny energii idą błyskawicznie w górę. Biorąc pod uwagę rosnącą współzależność od przywozów, szczególnie gazu, ilość rosyjskiego gazu, którą chcielibyśmy kupić najprawdopodobniej zwiększy się, potrzebujemy więc jednoznacznej polityki dywersyfikacji.
Proszę mi pozwolić powiedzieć teraz kilka słów o handlu w ogóle. To bardzo ważne, aby Rosja stała się członkiem WTO. Jest to nie tylko istotne dla Rosji, lecz również dla nas. Będziemy więc aktywnie współpracować w Genewie i wspólnie starać się dojść do porozumienia. Uważam, że Rosja potrzebuje członkowstwa w WTO, aby zmodernizować własną gospodarkę i jestem pewien, że podczas kadencji obecnego prezydenta będzie to możliwe, tak jak było to możliwe za czasów urzędowania prezydenta Władimira Putina, który osobiście popierał te starania.
Chciałabym pokrótce omówić kwestie związane z organizacjami pozarządowymi i prawami człowieka: pozostajemy w stałym kontakcie z rosyjskimi organizacjami pozarządowymi i przedstawiamy ich obawy w naszych rozmowach z rosyjskimi władzami. W stosownych wypadkach jesteśmy gotowi podjąć działanie w konkretnych przypadkach i kontynuujemy wspieranie tych organizacji finansowo za pomocą europejskiego instrumentu na rzecz demokracji i praw człowieka.
W odniesieniu do praw człowieka ogólnie: prowadzimy z Rosjanami konsultacje na temat praw człowieka. Rozmawiamy o konkretnych przypadkach, obrońcach praw człowieka i czasami o sprawach sądowych. Nasze szczególne zaniepokojenie wzbudza sytuacja na Północnym Kaukazie. Mam tylko pięć minut, a długo mógłbym mówić o Północnym Kaukazie, Osetii Południowej, Gruzji, Górskim Karabachu oraz Mołdawii, więc proszę nie twierdzić, że nie mamy żadnej wiedzy na ten temat. To będzie bardzo ważne i teraz też jest.
W związku z Radą Brytyjską chcę również powiedzieć, że UE wspierała rząd Wielkiej Brytanii w konflikcie z Rosją dotyczącym biur Rady Brytyjskiej w St. Petersburgu i Jekaterinburgu. Uważam, że utrzymujemy ze sobą dobry dialog na temat współpracy kulturalnej z Rosją, która mam nadzieję, stworzy szansę podkreślenia wartości tych kontaktów. Oczywiście zastanowimy się, czy w tym zakresie można zrobić coś więcej.
W odniesieniu do mniejszości ugrofińskiej: jak państwo wiedzą, pracujemy obecnie na wdrożeniem działania przygotowawczego o wartości 2,5 miliona euro, które w tym roku Parlament zabezpieczył w budżecie i w tym kontekście widzimy wdrożenie konwencji Rady Europy o prawach człowieka, której stroną jest też Rosja. Uważam, że krajowe mniejszości w Rosji również powinny zostać objęte zakresem tej konwencji.
Jeśli chodzi o wymianę studentów: pragnę jedynie powiedzieć, że promujemy takie wymiany z Rosją za pomocą, z jednej strony, programów Erasmus i Tempus. W nadchodzących latach zacieśnimy naszą współpracę w ramach tych programów. Ponadto Rosja wykazała ogromne zainteresowanie członkowstwem w Siódmym Programie Ramowym na rzecz Badań i Rozwoju, co w przyszłości może się okazać bardzo ważnym znakiem dla SIGMA. Działa już Instytut Nauk Europejskich i my — zarówno Rosja, jak i Unia Europejska — być może podejmiemy współpracę z tym Instytutem i podwoimy nasz wkład.
Ostatnie słowo ogólne zanim zakończę: oficjalny lunch z okazji podpisania tej nowej umowy jest bardzo ważną sposobnością i szansą, z czym myślę, że wszyscy się zgodzą. Niesie to za sobą duży potencjał i całkowicie zgadzam się z naszą prezydencją, iż będzie to bardzo ważna okazja.
Wiemy, że negocjacje nie będą łatwe. Muszą być wszechstronne i jako że są wszechstronne – gdyż dysponujemy dużym mandatem – będą w pewnym sensie złożone i nie zakończą się szybko. Jednakże solidny mandat pokazuje również, że w tej kwestii jesteśmy jednomyślni. Mamy jedność mandatu. Trudno było ją osiągnąć, ale jak już ją zdobyliśmy, należy iść do przodu i proszę o wspieranie nas w tych działaniach.
Wreszcie, jak wszyscy wiemy, relacja ta musi mieć charakter strategiczny. Nabierzmy więc dystansu do rzeczy na co dzień nas drażniących i wiadomości podawanych przez media i spójrzmy na szerszy kontekst historyczny Europy i Rosji oraz nasze wspólne interesy. Musimy znaleźć sposób, aby pogodzić rozbieżności, a jednocześnie pozostać otwarci na dialog. Istnieje szansa, że tak się stanie. Musimy z niej skorzystać i jestem pewien, że na tym gruncie nawiążemy stałą współpracę.
Przewodniczący. − Otrzymałem sześć wniosków w sprawie rezolucji(1)zgodnie z art. 103 ust. 2 Regulaminu.
Debata została zakończona.
Głosowanie odbędzie się jutro.
Oświadczenia pisemne (art.142 Regulaminu)
Ramona Nicole Mănescu (ALDE), na piśmie. – (RO) Szczyt Rosja-Unia Europejska, który ma się odbyć w dniach 26 i 27 czerwca w Chanty-Mansyjsku na Syberii otwiera podwójny początek: z jednej strony jest to pierwszy kontakt nowego rosyjskiego prezydenta Dimitrija Miedwiediewa z Unią Europejską, a z drugiej strony planowane są negocjacje dotyczące umowy partnerskiej, która ustanowi ramy dla rozwoju relacji pomiędzy Unią Europejską i Rosją.
Ponieważ 40% naturalnego gazu wwożonego przez europejskie firmy pochodzi z Rosji, ta druga musi ułatwić wdrażanie unijnych inwestycji poprzez przyjęcie przejrzystych przepisów prawa oraz otwarcie rurociągów, co pozwoli europejskim firmom kupować gaz bezpośrednio od producentów w Środkowej Azji.
Unia Europejska nie może pozostać obojętna na los tych, którzy zamieszkują w regionach objętych konfliktem; wraz z Rosją i innymi zaangażowanymi podmiotami musimy znaleźć rozwiązanie dla „zamrożonych” konfliktów, jak i konfliktu w Mołdawii i na Kaukazie.
Mam nadzieję, że umowa partnerska stworzy ramy, w których relacje pomiędzy Unią Europejską a Rosją będą się zacieśniać; jednakże nie powinniśmy zapominać, że naszym celem nie jest podpisanie umowy partnerskiej, ale zawarcie w niej postanowienia prowadzącego do demokracji, bezpieczeństwa i wzrostu standardu życia w Europie, od Kaukazu po Atlantyk.
Katrin Saks (PSE), na piśmie. – (ET) Panie przewodniczący! W tym tygodniu w Chanty-Mansyjsku ma się odbyć regularne spotkanie na szczycie przedstawicieli Unii Europejskiej i Rosji, a po nim 5. Światowy Kongres Ludności Ugrofińskiej w tym samym miejscu. Wśród ludności ugrofińskiej są pierwotni mieszkańcy tego regionu, pasterze reniferów w Chanty-Mansyjsku, którzy nadali nazwę temu miejscu położonemu wśród syberyjskich bagien i tundry.
W światowym kongresie będzie też uczestniczyć pięcioosobowa delegacja z Unii Europejskiej; Węgrzy, Estończycy i Finowie należą do ugrofińskiej ludności, a pierwotnie ich domem była Syberia. Mam nadzieję, że w ten sposób uda się nam zwrócić uwagę na małe narody, których język jest zagrożony wymarciem, a ich kulturę mająca dziesiątki tysięcy lat zastępuje się imprezami firmowymi.
Unia Europejska powinna trwać przy swoich wartościach i bronić ich, nie powinna pozwolić dać się oślepić, przebywając w regionie, który jest największym źródłem zasobów energetycznych Rosji. Rzeki pełne ropy doprowadziły do konfliktu pomiędzy tradycyjnym sposobem życia natywnych mieszkańców oraz rosnącym zapotrzebowaniem ludzkości na ropę.
Przewodniczący. − Kolejny punktem jest tura pytań (B6-0161/2008).
Następujące pytania zostały skierowane do Rady.
Pytanie nr 1 skierowane przez: Robert Evans (H-0342/08)
Dotyczy: pasażerów o ograniczonej sprawności ruchowej
Jakie działania i sposoby nadzorowania podejmuje Rada, aby zapewnić prawidłowe wdrożenie przez państwa członkowskie zapisów zawartych w moim sprawozdaniu w sprawie praw osób o ograniczonej sprawności ruchowej podróżujących drogą lotniczą(1)?
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. − (SL) Zasady dotyczące ochrony i udzielania pomocy osobom niepełnosprawnym i o ograniczonej sprawności ruchowej podróżujących drogą lotniczą zostały określone w rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie praw osób niepełnosprawnych oraz osób o ograniczonej sprawności ruchowej podróżujących drogą lotniczą. Przedmiotowe rozporządzenie zostało przyjęte w 2006 r., niektóre jego części zaczęły obowiązywać w lipcu 2007 r., zaś pozostała część zacznie obowiązywać od lipca tego roku.
Powinienem podkreślić, że za nadzór nad wdrożeniem tego rozporządzenia odpowiedzialna jest Komisja Europejska, która może przyjąć stosowne środki. Środki te mogą obejmować środki prawne, aby zapewnić prawidłowe stosowanie prawa wspólnotowego. Z tego względu Rada nie jest instytucją właściwą, aby odpowiedzieć na to pytania.
Niemniej jednak chciałbym podkreślić, że Unia Europejska jest świadoma tego, jak ważne jest zapewnienie ochrony i pomocy osobom niepełnosprawnym i osobom o ograniczonej sprawności ruchowej. Jak można zauważyć w praktyce, rozporządzenie, o którym wspomniałem jest już stosowane i stanowi ważny instrument dla osób niepełnosprawnych i osób o ograniczonej sprawności ruchowej podczas podróżowania.
Robert Evans (PSE). - Bardzo dziękuję prezydencji, aczkolwiek oczywiście mam wiedzę na temat wszystkich przepisów, ponieważ byłem sprawozdawcą i przedstawiałem Izbie ten dokument.
W rzeczywistości za ten obszar odpowiedzialne są agencje krajowe. Nie znam sytuacji we wszystkich państwach, ale w Wielkiej Brytanii jest to Urząd Lotnictwa Cywilnego. Są to zatem agencje krajowe, a odpowiedzialność spoczywa na krajowych rządach, dlatego też skierowałem to pytanie do Rady.
W tygodniu, w którym Europa wyraźnie stara się przekonać pół miliarda obywateli do prawdziwej wartości Unii Europejskiej, jest to bardzo cenna inicjatywa. Jest to bardzo ważne prawodawstwo wspierające osoby niepełnosprawne oraz pasażerów o ograniczonej sprawności ruchowej, namawiam więc pana ministra, aby wrócił do Rady i przekazał swoim 26 kolegom z rady ds. transportu i posłów do wprowadzenia tych przepisów w życie.
Emanuel Jardim Fernandes (PSE). – (PT) Rozwijając pytanie skierowana przez mojego kolegę pana Roberta Evansa, chciałbym zapytać Radę o jej gotowość do wzmocnienia praw pasażerów o ograniczonej sprawności ruchowej w sektorze morskim. Zwracam się z tym pytaniem, ponieważ wcześniej Komisja broniła tej możliwości, przykładowo w komunikacie z 2006 r. w sprawie praw pasażerów, natomiast Parlament pracował nad tym zagadnieniem zwłaszcza w ramach kompetencji i dyskusji na temat pakietu Erika III.
Jörg Leichtfried (PSE). - (DE) Mam pytanie do pana ministra. Słyszałem, że jeśli chodzi o traktowanie przez linie lotnicze pasażerów o ograniczonej sprawności ruchowej, rzeczywiście istnieją pewne rozbieżności oraz że tak zwane „tanie” linie lotnicze pozostawiają wiele do życzenia w porównaniu z innymi liniami. Chciałbym się dowiedzieć, czy Rada dysponuje jakimikolwiek niepodważalnymi faktami dotyczącymi tego zagadnienia czy też są to po prostu indywidualne poglądy na tę sytuację.
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. − (SL) W odniesieniu do dodatkowego pytania skierowanego przez pana posła Fernandesa: oczywiście nie mogę wykluczyć możliwości, iż wprowadzono już wcześniej coś podobnego dla osób niepełnosprawnych i osób o ograniczonej sprawności ruchowej podróżujących drogą morską. Oczywiście tę sprawę musi w pierwszej kolejności zbadać Komisja, która następnie powinna przygotować wniosek. Niemniej z pewnością warto się zastanowić nad tym pomysłem. To jest moja spontaniczna odpowiedź.
Pan Leichtfried wspomniał o tanich przewoźnikach. Powinienem podkreślić, że wspomniane przeze mnie rozporządzenie dotyczące ułatwienia podróży drogą lotniczą osobom niepełnosprawnym i osobom o ograniczonej sprawności ruchowej dotyczy wszystkich przewoźników i nie przewiduje w tym zakresie żadnych wyjątków. Działania mające na celu usunięcie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego zostaną podjęte w równym stopniu, bez względu na to, czy dotyczą tanich bądź innych przewoźników.
Przewodniczący −
Pytanie nr 2 skierowane przez: Marie Panayotopoulos-Cassiotou (H-0346/08)
Dotyczy: wspólnej polityki imigracyjnej i nielegalnego zatrudnienia
Jak prezydencja ocenia postęp poczyniony w ciągu sześciomiesięcznego okresu swojego urzędowania w zakresie położenia kresu nielegalnemu zatrudnieniu?
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. − (SL) W odniesieniu do polityki imigracyjnej i nielegalnej pracy w tym okresie urzędowania, tj. podczas prezydencji słowiańskiej, prezydencja kontynuowała negocjacje w Radzie i z Parlamentem Europejskim w sprawie projektu dyrektywy ustanawiającej kary dla pracodawców obywateli państw trzecich, którzy nielegalnie przebywają w Unii Europejskiej.
Przedmiotowa dyrektywa zakazuje zatrudniania osób pochodzących z państw trzecich, które nielegalnie przebywają w Unii, i jest to oczywiście jedna z metod zwalczania nielegalnej imigracji. W tym celu dyrektywa określa minimalne wspólne środki, które muszą być wdrożone przez państwa członkowskie przeciwko pracodawcom zatrudniającym obywateli państw trzecich nielegalnie przebywających na terytorium państw członkowskich.
W tym czasie właściwe organy Rady kontynuowały analizę wniosku oraz nawiązano bliskie kontakty z Parlamentem Europejskim, aby obydwie instytucje osiągnęły wspólne stanowisko. Prace nie zostały jeszcze zakończone, ale mogę powiedzieć, że do chwili obecnej prezydencja jest zadowolona z poczynionego postępu.
Marie Panayotopoulos-Cassiotou (PPE-DE). – (EL) Panie przewodniczący, panie urzędujący przewodniczący Rady! Dziękuję za pańską odpowiedź. Wiemy jednak, że obywatele państw trzecich przekraczający europejskie terytorium bez dokumentacji uzupełniającej lub prawnej w rzeczywistości pracują dla wielu pracodawców po uwolnieniu ich z aresztu. Mogą następnie zarobić pieniądze na przejazd i podróżować do innych państw europejskich, gdzie uznane zostanie ich prawo pobytu. Jak mamy się rozprawić z nielegalnym zatrudnieniem, jeśli jest ono częściowo uzasadnione i chronione?
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. − (SL) Wraz z przyjęciem wyżej wspomnianej dyrektywy, bezwątpienia możliwe będzie podjęcie działań w takich przypadkach i mam nadzieję, że nastąpi to jak najszybciej. W każdym razie dotyczy to działań wobec osób zatrudniających osoby nielegalnie przebywające na terytorium Unii Europejskiej, co będzie oczywiście stało w sprzeczności z przepisami dyrektywy, jeśli i w chwili jej przyjęcia. Rada oczekuje, że to nastąpi jak najszybciej, my również jesteśmy zdania, że w ciągu tych sześciu miesięcy poczyniono znaczący postęp.
Przewodniczący. −
Pytanie nr 3 skierowane przez: Marian Harkin (H-0350/08)
Dotyczy: bezpieczeństwa pacjenta
Czy biorąc pod uwagę fakt, że przez wiele dziesięcioleci UE odgrywała aktywną rolę w gwarantowaniu mobilności pracowników, Rada podziela opinię, iż bezpieczeństwo pacjenta jest ważnym problemem, który nie został prawidłowo rozwiązany przez dyrektywy UE? Czy w szczególności Rada jest zdania, że aby zapewnić pacjentom bezpieczeństwo w całej UE, należy utworzyć system wymiany informacji dla specjalistów pomiędzy państwami członkowskimi i ich organami regulującymi?
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. − (SL) Chciałbym bardzo podziękować pani Harkin za jej pytanie. Jest to bardzo ważna kwestia, co zostało potwierdzone w osiemnastomiesięcznym programie prezydencji, który przygotowaliśmy z Niemcami i Portugalią. W programie tym podkreśliliśmy znaczenie bezpieczeństwa pacjenta.
W tym celu grupa robocza ds. bezpieczeństwa pacjenta Grupy Wysokiego Szczebla ds. Usług Zdrowotnych i Opieki Medycznej sporządziła sprawozdanie w sprawie poprawy bezpieczeństwa pacjenta w Unii Europejskiej. W kontekście tych zaleceń jako główne obszary wymieniono edukację i szkolenia pracowników opieki medycznej.
Zalecenia wskazują również na potrzebę promowania wielodyscyplinarnej edukacji na temat bezpieczeństwa pacjenta na wszystkich szczeblach edukacji pracowników opieki medycznej. Grupa robocza zarekomendowała ponadto, iż jednym ze sposobów zapewnienia pacjentom bezpieczeństwa jest korzystanie z jednolitej zjednoczonej sieci ochronnej pod nazwą EUNetPass, która wspiera państwa członkowskie i umożliwia współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa pacjenta na szczeblu Unii Europejskiej.
Komisja sfinansowała dwa projekty na szczeblu Unii Europejskiej, powinny się one przyczynić do lepszego zrozumienia tej sytuacji i przygotowania wytycznych dla wspólnej pracy w zakresie bezpieczeństwa pacjenta. Mowa o następujących projektach: MARQuIS – „Metody oceny odpowiedzi na strategie poprawy jakości” – oraz SIMPATIE – „Poprawa bezpieczeństwa pacjentów w Europie.”
Bezpieczeństwo pacjenta było również elementem obrad czerwcowej Rady ministrów. W tym miesiącu, dnia 10 czerwca Rada przyjęła decyzje dotyczące oporności na drobnoustroje. W przedmiotowych decyzjach Rada popiera rozwój strategii ukierunkowanych na odpowiedzialne korzystanie z czynników przeciwdrobnoustrojowych. Rozprzestrzenianie się bakterii opornych na leki zawierające drobnoustroje jest wynikiem nieprawidłowego użycia w całym systemie opieki zdrowotnej.
Ważne są również działania związane z zapobieganiem dalszemu pojawianiu się czynników chorobotwórczych. Działania te polegają na utworzeniu skutecznego systemu kontroli w państwach członkowskich, a ponadto pracownicy opieki medycznej muszą być lepiej informowani w tym zakresie.
Podczas ostatniego spotkania ministrów zdrowia w ramach wyżej wspomnianej sesji czerwcowej Komisja przedstawiła informacje dotyczące pakietu na temat bezpieczeństwa pacjenta. Jest to „pakiet bezpieczeństwa pacjenta” i w związku z tym Komisja zawiadomiła, iż do końca 2008 r. zamierza przedłożyć specjalne sprawozdanie w sprawie bezpieczeństwa pacjenta oraz wniosek dotyczący zalecenia w sprawie bezpieczeństwa pacjenta oraz zapobieganie i kontrola infekcji. Wraz z udostępnieniem tych dokumentów państwo członkowskie sprawujące prezydencję oczywiście powiadomi o tym Radę.
Wreszcie powinienem wspomnieć o dyrektywie Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie uznawania kwalifikacji zawodowych. Bardzo precyzyjnie reguluje zakres kwalifikacji zawodowych specjalistów w dziedzinie medycyny, aby chronić obywateli Unii Europejskiej i określa zakres współpracy wśród państw członkowskich w tym zakresie.
Marian Harkin (ALDE). - Dziękuję panu przewodniczącemu za jego odpowiedź. Cieszę się, że w ciągu sześciu miesięcy poczyniono postęp, zwłaszcza w grupie roboczej ds. bezpieczeństwa pacjenta.
Mój szczególny niepokój w tym obszarze wzbudza fakt, iż choć istnieje mobilność pracowników opieki medycznej, nie mamy uznanej struktury na szczeblu UE dla formalnej współpracy pomiędzy organami regulującymi pracę specjalistów w dziedzinie medycyny oraz usługi zdrowotne.
Czy pan minister nie zgodzi się z tym, że musimy utworzyć na szczeblu UE uznaną strukturę dla formalnej współpracy pomiędzy tymi organami regulującymi? Ponieważ bez spójności i takiej struktury poszczególne organy regulujące nie mogą zagwarantować bezpieczeństwa pacjenta; chciałabym usłyszeć komentarz pana ministra w tej sprawie.
Mairead McGuinness (PPE-DE). - Chcę jedynie dodać, że: istnieje również mobilność wśród pacjentów w całej Unii Europejskiej, ludzi, którzy wyjeżdżają na wakacje i są tam operowani – z przerażającymi skutkami.
Jak należy tę kwestię rozwiązać, aby ludzie przede wszystkim mieli świadomość problemów, zaś problemom tym zapobiegali odpowiednio wyszkoleni specjaliści w dziedzinie medycyny, których można odnaleźć za pomocą systemu?
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. − (SL) W odniesieniu do organizacji na szczeblu UE wspomniałem o sieci EUNetPas, która stanowi jedno z zaleceń wyżej wspomnianej grupy roboczej ds. bezpieczeństwa pacjenta, podkreślając fakt, że, sieć EUNetPass mogłaby być jednym z wielu sposobów, jednym ze sposobów gwarantujących bezpieczeństwo pacjenta.
Na czym więc polega funkcjonowanie tej sieci? Jest to sieć służąca wymianie informacji, oferuje w różnych formach wsparcie dla zaleceń dotyczących bezpieczeństwa pacjenta, a przede wszystkim jest platformą współpracy pomiędzy państwami członkowskimi i organizacjami międzynarodowymi w zakresie bezpieczeństwa pacjenta. Sieć rozwija pozytywną kulturę bezpieczeństwa, wprowadza edukację i szkolenia dla pracowników opieki medycznej, wprowadza mechanizmy raportowania i uczenia się na przykładach. Jest to jednak jeden ze sposobów, ale oczywiście inne też są możliwe, w tym te, o których pani wspomniała.
Przewodniczący. −
Pytanie nr 4 skierowane przez: Bernd Posselt (H-0352/08)
Dotyczy: pomocniczości i członkowstwo w UE
W licznych państwach członkowskich, a przede wszystkim w krajach kandydujących, partie polityczne oraz środki masowego przekazu stale twierdzą, że wprowadzenie „małżeństw osób tej samej płci” lub cywilnych związków partnerskich czy też liberalizacja prawa w odniesieniu do aborcji i eutanazji są obowiązkowe na mocy unijnego prawa i wspólnotowego dorobku prawnego.
Czy Rada może wyraźnie określić, czy i w jakim zakresie te twierdzenia są prawdziwe oraz czy te sprawy mają charakter wyłącznie krajowy oraz czy podlegają zasadzie pomocniczości?
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. – (SL) Chciałbym zaznaczyć, że Wspólnota – i sądzę, że pan poseł Posselt ma tego świadomość – nie ma kompetencji pozwalających jej narzucić państwom członkowskim wymóg wprowadzenia do krajowego ustawodawstwa „małżeństw osób tej samej płci” lub „cywilnych związków partnerskich”. Wspólnota może jedynie przyjąć przepisy dotyczące współpracy władz sądowniczych w państwach członkowskich, na przykład przepisy dotyczące wyroków sądu uznanych i wykonanych w jednym państwie, a wydanych w innym.
Wspólnota może również przyjąć przepisy dotyczące rozwiązania konfliktu przepisów prawa w sytuacjach zawierających elementy transgraniczne. Obecnie obowiązujące przepisy wspólnotowe – a mianowicie rozporządzenie brukselskie IIa – nie odnoszą się regulacji na temat związków osób tej samej płci. Jak wiemy, państwa członkowskie mają bardzo różne rozwiązania legislacyjne jeśli chodzi o prawa i obowiązki wynikające ze związków osób tej samej płci. Niektóre przewidują tego typu związki partnerskie, podczas gdy w niektórych państwach takie związki w ogóle nie są uregulowane przepisami.
Ponieważ wprowadzenie małżeństw osób tej samej płci oraz cywilnych związków partnerskich nie jest wymagane na mocy wspólnotowego prawa, trudno byłoby państwom członkowskim osiągnąć konsensus dotyczący zmiany obecnie obowiązujących przepisów, aby uwzględnić związki partnerskie osób tej samej płci. Pragnę również podkreślić, że Wspólnota nie jest uprawniona do regulowania spraw dotyczących eutanazji i aborcji.
Bernd Posselt (PPE-DE). – (DE) Dziękuję Radzie za te ważne wyjaśnienia, gdyż ta sprawa wywołała duże poruszenie w Irlandii. Chciałbym jeszcze zadać krótkie, jasne, dodatkowe pytanie dotyczące Chorwacji. Czy prawdą jest również to, że kraje kandydujące nie są zobowiązane do zmiany swojego ustawodawstwa w tej dziedzinie i raczej pozostają pod tym względem suwerenne, ponieważ ten zakres nie podlega kompetencjom UE także w odniesieniu do państw kandydujących?
Marian Harkin (ALDE). - Dziękuję Radzie za tę odpowiedź, zgadzam się, iż wszystkie te kwestie – małżeństwa osób tej samej płci, cywilne związki partnerskie itp. – powinny podlegać wyłącznie kompetencjom państw członkowskich. Jednakże jedną ze spraw, które pojawiły się podczas debaty o Lizbonie w Irlandii była kwestia karty praw podstawowych. Chciałabym zapytać pana ministra, jakie jest jego zdanie na temat karty praw podstawowych, która stanowi załącznik do traktatu lizbońskiego. Jednocześnie w Irlandii pojawiły się głosy, iż przedmiotowa karta ułatwi wprowadzenie małżeństw osób tej samej płci, aborcji, eutanazji etc. Chcę się zapytać pana ministra, jaka jest jego opinia na ten temat.
Gay Mitchell (PPE-DE). - Moje pytanie jest podobne do pytania skierowanego przez panią poseł Marian Harkin. Pewien poseł do tej Izby rozdawał ulotki z informacją, że jeśli lizboński traktat reformujący zostanie przyjęty w Irlandii, wprowadzona zostanie eutanazja i aborcja – przy czym ulotka zawierała strzykawkę! Ten sam poseł miał śmiałość zabrać głos w tej Izbie i mówić o prawdzie oraz szczerości.
Chcę, aby pan minister wyraźnie powiedział tej Izbie, że w przypadku przyjęcia traktatu lizbońskiego, oczywiście w żadnym państwie członkowskim nie zostanie wprowadzona aborcja ani eutanazja.
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. – (SL) Bardzo dziękuję za te dodatkowe pytania. Po pierwsze, co do pytania pana posła Posselta, czy wszystko to oznacza, że kraje kandydujące – bez względu na to, czy jest to Chorwacja czy też inny kraj – nie są zobowiązane do zmiany swojego ustawodawstwa w odniesieniu do małżeństw osób tej samej płci, aborcji lub eutanazji, odpowiedź brzmi TAK. Nie mają takiego obowiązku. Nie muszą tego robić, ponieważ nie jest to sprawa podlegająca zakresowi działań Wspólnoty. Tym samym w tych dziedzinach ustawodawstwo obowiązujące w krajach kandydujących nie jest przedmiotem analizy, ponieważ to nie należy do kompetencji Wspólnoty, do której chce przystąpić dane państwo.
W odniesieniu do karty praw podstawowych, moja odpowiedź na dodatkowe pytania skierowane przez panią poseł Harkin i pana posła Mitchella brzmi następująco:
Traktat lizboński zawiera artykuł dotyczący prawnie wiążącego charakteru karty praw podstawowych, będącej oddzielnym dokumentem. Mogę jednak tu i teraz zapewnić opinię publiczną, że wdrożenie traktatu lizbońskiego nie nakłada na żadne państwo członkowskie wymogu dotyczącego kwestii, takich jak aborcja, eutanazja i małżeństwa osób tej samej płci. Są to sprawy niepodlegające kompetencjom Wspólnoty i wdrożenie traktatu lizbońskiego tego nie zmieni. Te sprawy, zagadnienia i obszary pozostaną przedmiotem kompetencji poszczególnych państw członkowskich.
Przewodniczący. −
Pytanie nr 5 skierowane przez: Dimitrios Papadimoulis (H-0358/08)
Dotyczy: światowego kryzysu w dostawie żywności
Wywindowane ceny podstawowej żywności, np. pszenicy, ryżu, kukurydzy itp. wywołały kryzys w dostawie żywności i niepokój społeczny w licznych krajach rozwijających się, przy czym w Europie również odnotowano dramatyczną podwyżkę cen żywności.
Jakie zdaniem Rady są przyczyny tej dramatycznej podwyżki międzynarodowych cen podstawowej żywności? Jakie podejmie działania, aby zachęcić do produkcji podstawowej żywności lub ewentualnie zniechęcić do produkcji innych towarów (np. biopaliw)?
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. − (SL) Rada jest w pełni świadoma, jakie znaczenie mają produkty rolne i ceny żywności na światowych rynkach. Prezydencja jest zdania, że aby rozwiązać ten problem, potrzebne jest zintegrowane podejście, takie, które obejmie wszystkie istotne sektory w celu zapewnienia skutecznej i długoterminowej odpowiedzi politycznej Unii Europejskiej. W odniesieniu do różnych aspektów tego zagadnienia w ostatnim czasie właściwe organy Rady zorganizowały szereg dyskusji mających na celu włączenie się do poszukiwanie zintegrowanych rozwiązań.
Przykładowo w dniu 19 maja Rada odbyła szczegółową dyskusję na temat czynników wpływających na zdolność sektora rolniczego do zapewnienia prawidłowych dostaw żywności. Podczas dyskusji wskazano na konieczność zbadania długofalowych trendów w popycie i podaży. Przedmiotem dyskusji, mającej przyczynić się do powstania wspólnej, trwałej i ukierunkowanej odpowiedzi politycznej Unii Europejskiej, były wszystkie najważniejsze aspekty ważne dla sektora rolnictwa oraz dla polityki rolnej.
Rada przyjęła decyzję w sprawie szeregu środków, aby złagodzić presję na ceny żywności na rynkach Unii Europejskiej. Oczekuje się, że środki te będą miały korzystny wpływ na międzynarodowe rynki. Rada przyjęła także pewne przyspieszone środki, takie jak zniesienie wymogu dotyczącego obowiązkowej rezerwy na 2008 r., zwiększenie kwot mlecznych oraz tymczasowe odstąpienie od należności celnych przywozowych dla zboża.
W kontekście oceny stanu polityki rolnej Rada rozważy także podjęcie dalszych środków. Obejmują one na przykład stałe zniesienie wymogu dotyczącego obowiązkowej rezerwy, stopniowe wycofywanie systemu kwot mlecznych, zlikwidowanie obecnych premii na rzecz zakładów energetycznych oraz ich zamienników, aby promować produkcję biopaliw drugiej generacji – innymi słowy biopaliw, które powstają z produktów
ubocznych i nie rywalizują z produkcją żywności.
Pod koniec maja Rada skoncentrowała się na wymiarach rozwojowych tej sprawy i stwierdziła, że te okoliczności, tzn. bieżące okoliczności poważnie obciążają rozwijające się kraje, a szczególnie najsłabszą część społeczeństwa w tych krajach.
Podczas spotkania dnia 3 czerwca Rada przeanalizowała również konsekwencje finansowe oraz możliwe rozwiązania w odniesieniu do wysokich cen żywności. Rada zwróciła uwagę na krótkoterminowe środki, które już przyjęła, zwłaszcza w rolnictwie, oraz podkreśliła, jak ważne jest wzmocnienie ukierunkowania rynku na rolnictwo, zapewnienie zrównoważonej produkcji biopaliw oraz zwiększenie średnioterminowej i długoterminowej produktywności w rolnictwie, zarówno w Europie, jak i krajach rozwijających się.
Podczas rozpoczynającego się jutro spotkania Rady Europejskiej omówione zostaną konsekwencje wysokich cen żywności. Mówiąc krótko, jeśli mogę zbliżać się do końca, pytanie skierowane przez pana posła Papadimoulisa od ostatnich miesięcy i tygodni jest regularnie częścią porządku obrad Rady.
Dimitrios Papadimoulis (GUE/NGL). – (EL) Panie przewodniczący, panie urzędujący przewodniczący Rady! Odczytał pan dyplomatyczny tekst naszpikowany zwyczajnymi ogólnikami i sztywnym językiem dyplomatów. Pytam pana: czy podczas jutrzejszej konferencji na szczycie poza pięknymi słowami przyjęte zostaną jakiekolwiek konkretne środki i jakie będą to środki w świetle zasad i przepisów mających ograniczyć spekulacje na temat paliwa i żywności? Czy poprze pan niższy dochód społeczny? Czy ponownie przeanalizuje pan kontynuowaną politykę kurczenia się nałożoną na rolnictwo? Wreszcie, czy uważa pan, że irlandzkie „nie” nie ma związku z wysokimi cenami i codziennym życiem?
Mairead McGuinness (PPE-DE). - Jest to sprawa o zasięgu globalnym i to co robimy w ramach oceny stanu polityki rolnej jest ważne, ale to tylko niewielka część. Jaki rodzaj dialogu prowadzimy ze Stanami Zjednoczonymi, gdzie 25% kukurydzy pożerają pojazdy a nie bydło? Jest to z pewnością poważne zagadnienie, którym należy się zająć.
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. − (SL) Chciałbym wyjaśnić panu posłowi Papadimoulisowi, że Rada Europejska nie przyjmuje konkretnych środków. Rada Europejska sporządza wytyczne dla działań. Konkretne środki są przyjmowane na szczeblu Rady i w tym zakresie Rada jest aktywna i funkcjonalna. Poruszyłem i wymieniłem szereg środków już przyjętych przez Radę. Wymieniłem również środki, którymi Rada zamierza się zająć, ale jeszcze tego nie uczyniła. Nie mogę więc zaakceptować oskarżeń, że są to tylko słowa, ponieważ mówię o konkretnych środkach już przyjętych oraz o tych, które zostaną omówione na szczeblu Rady, w pierwszej kolejności w Komisji Rolnictwa i Radzie ds. Gospodarczych i Finansowych.
W odniesieniu do Stanów Zjednoczonych i ich metod uzyskiwania biopaliw, kwestia ta jest przedmiotem dialogu pomiędzy Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. Temat biopaliw jest regularnie omawiany. Oczywiście opinie są różne i obejmują szerokie spektrum. Musimy uwzględnić fakt, iż paliwa kopalne są alternatywą dla biopaliw. Patrząc pod tym kątem, musimy ocenić, które rozwiązanie jest bardziej problematyczne, a które mniej.
Unia Europejska ma świadomość potencjalnego wpływu produkcji biopaliw na ceny żywności. Z tego właśnie względu w ostatnim czasie Rada przyjęła środki mające promować używanie i produkowanie biopaliw drugiej generacji, innymi słowy, tych biopaliw, których produkcja nie konkuruje z produkcją żywności.
Jednocześnie trwają prace nad opracowaniem zrównoważonych kryteriów dotyczących produkcji biopaliw, a wraz z ich przyjęciem, będą one miały zastosowanie zarówno do produkcji biopaliw w Unii, jak i wwożonych biopaliw.
Przewodniczący. −
Pytanie nr 6 skierowane przez: Jim Higgins (H-0359/08)
Dotyczy: poprawy bezpieczeństwa drogowego
Jednym z głównych celów obecnej prezydencji Rady była poprawa bezpieczeństwa drogowego. Czy wraz ze zbliżającym się końcem urzędowania obecnej prezydencji Rada mogłaby wskazać obszary, w których poczyniono największy postęp oraz te, w których postęp okazał się najmniejszy i wyjaśnić dlaczego?
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. − (SL) W kontekście przepisów prawa dotyczących bezpieczeństwa drogowego prezydencja słoweńska kontynuuje czytanie dyrektywy zaproponowanej przez Parlament i Radę w sprawie poprawy bezpieczeństwa infrastruktury drogowej. Zorganizowała również szereg spotkań technicznych ze sprawozdawcą Parlamentu Europejskiego, dążąc do osiągnięcia porozumienia z Parlamentem Europejskim podczas pierwszego czytania, które odbędzie się w przyszłym miesiącu.
Wśród wysiłków prezydencji słoweńskiej dotyczących zapewnienia większego bezpieczeństwa drogowego chciałbym również wspomnieć o pracy w związku z zaproponowanym rozporządzeniem w sprawie ochrony pieszych i innych niechronionych użytkowników dróg. Wniosek wnosi zmiany w przedniej części pojazdów, które producenci muszą dostosować, tak aby w potencjalnym zderzeniu pieszego z pojazdem ten pierwszy odniósł jak najmniejsze obrażenia.
Prezydencja słoweńska rozpoczęła czytanie przedmiotowego wniosku w organach roboczych Rady i odbyła szereg owocnych spotkań ze sprawozdawcą Parlamentu Europejskiego. W kontekście starań dotyczących zapewnienia większego bezpieczeństwa drogowego należy wspomnieć o postępie w przyjęciu pakietu dotyczącego transportu drogowego. Chciałbym podkreślić, że dnia 13 czerwca 2008 r. Rada ds. Transportu osiągnęła polityczny konsensus w sprawie tego pakietu.
W kontekście tego pakietu chciałbym podkreślić w szczególności proponowane rozporządzenie w sprawie wspólnych zasad wykonywania zawodu przewoźnika drogowego. Wydaje nam się bardzo ważne, aby wniosek zawierał listę najbardziej poważnych wykroczeń w transporcie drogowym. W przypadku popełnienia przez przewoźnika drogowego takiego wykroczenia, może dojść do utraty pozwolenia na wykonywanie zawodu. W ten sposób specjalne krajowe rejestry, które zostaną wprowadzone wraz z przedmiotowym rozporządzeniem, ułatwią nadzór nad tymi przewoźnikami drogowymi, a nadzór ten stanie się skuteczniejszy, co bezwątpienia będzie mieć pozytywny wpływ na bezpieczeństwo drogowe.
Powinienem również wspomnieć o proponowanym rozporządzeniu w sprawie zasad dostępu do rynku, który też jest częścią tego pakietu. Wprowadza ono ograniczenie podróży pojazdów nieprzewożących towarów, wyższy poziom szkolenia zawodowego dla kierowców, racjonalizację rynku, poprawę jakości usług, a tym samym pośrednio wpływa na zwiększenie bezpieczeństwa na drodze.
W tym miesiącu prezydencja rozpoczęła również czytanie proponowanej dyrektywy wprowadzającej ułatwienia w transgranicznym egzekwowaniu prawa dotyczącego bezpieczeństwa drogowego. Wniosek złożyła Komisja w kwietniu tego roku.
Mając na uwadze dostępny czas i liczbę wniosków Komisji dotyczących bezpieczeństwa drogowego – przy czym wiele wniosków jest obecnie czytanych przez Radę – naszym zdaniem w obszarze bezpieczeństwa drogowego udało się poczynić znaczący postęp. Oczywiście przeprowadzenie kompletnej oceny wyników stanie się możliwe po zakończeniu okresu urzędowania prezydencji.
Jim Higgins (PPE-DE). – (GA) Panie przewodniczący! Chciałbym pochwalić prezydencję słoweńską za uwagę, jaką przywiązuje do sprawy bezpieczeństwa na drogach. Dzięki temu władze państw członkowskich są bardziej świadome potrzeby podjęcia różnych kroków dla przyjęcia praktycznej polityki zmierzającej do ograniczenia liczby wypadków drogowych, liczby wypadków z ofiarami śmiertelnymi oraz liczby osób rannych na naszych drogach.
Zatem z zadowoleniem przyjmuję sprawozdanie pana Ferrari przyjęte dziś w Parlamencie, które daje większą ochronę pieszym i rowerzystom. Chciałbym zapytać Radę, czy możemy zrobić jeszcze coś więcej – i podjąć dalsze kroki – dla poprawy bezpieczeństwa na drogach?
Reinhard Rack (PPE-DE). - (DE) Panie urzędujący przewodniczący! Chciałbym kontynuować tę kwestię. W tym tygodniu nasz porządek obrad obejmuje kilka sprawozdań dotyczących bezpieczeństwa na drogach: wspomniane już sprawozdanie pana Ferrari, jutro mamy sprawozdanie pani Gurmai, a jeszcze dzisiaj sprawozdanie pana Markova. Czy z punktu widzenia prezydencji, wyniki naszej pracy są zadowalające, czy prezydencja zamierzała osiągnąć coś więcej?
Gay Mitchell (PPE-DE). - Panie przewodniczący! Chciałbym zapytać pana ministra, czy jest zadowolony z faktu, że chociaż mamy wystarczające i nowoczesne metody wykrywania alkoholu we krwi kierowców, to nie da się tego powiedzieć o nielegalnych narkotykach. Czy pan minister może zapewnić, że istnieje zainteresowanie tą sprawą, ponieważ wydaje się, że jest to coraz częstsze zjawisko?
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. − (SL) Pytanie pana Higginsa: co jeszcze moglibyśmy zrobić? Najważniejsze jest to, by zarówno Rada, jak i Parlament przyspieszyły procesy, które aktualnie się toczą i podjęły decyzje, które już są przygotowane, oczywiście jeszcze w tej kadencji Parlamentu Europejskiego. Mam nadzieję, że w lipcu trafi pod obrady wspomniana dyrektywa w sprawie zarządzania bezpieczeństwem infrastruktury drogowej. Ale jest jeszcze więcej środków legislacyjnych, które wymieniłem i które są już przedmiotem dyskusji, i życzyłbym sobie dobrej współpracy pomiędzy Parlamentem Europejskim i Radą, która umożliwi ich szybkie uchwalenie.
Jeśli chodzi o pytanie pana Racka, to sądzę, że konieczna jest bardziej polityczna odpowiedź. Nie będziemy usatysfakcjonowani, dopóki ludzie nie przestaną ginąć na drogach w Unii Europejskiej. I dopóki to nie nastąpi, będziemy szukali nowych rozwiązań, dodatkowych rozwiązań, które zmniejszą liczbę rannych i ofiar śmiertelnych, a ideałem, do którego dążymy jest liczba zero.
Narkotyki są oczywiście problemem podobnym do alkoholu. Uważam, że należy je traktować tak samo. Zasadniczą sprawą jest zdolność do prowadzenia pojazdu i sądzę, że państwa członkowskie nie powinny rozróżniać jednego rodzaju narkotyku od innych, bo w istocie alkohol jest narkotykiem, tyle że legalnym.
Przewodniczący. − Pytanie nr 7 jest niedopuszczalne.
Pytanie nr 8 skierowane przez Jörga Leichtfrieda (H-0365/08)
Dotyczy: nowego systemu opłat drogowych w Słowenii
Słowenia wprowadziła nowy system opłat drogowych, który będzie obowiązywać od 1 lipca 2008 roku. System przewiduje, że kierowcy, którzy chcą odbyć jedną podróż przez Słowenię prywatnym samochodem, za którą płacili wcześniej ok. 7 euro, muszą obecnie wykupić winietę za 35 euro (pięciokrotność obecnej opłaty) lub winietę 12-miesięczną za 55 euro. Wydaje się, że ta podwyżka ma charakter dyskryminacyjny i w oczywisty sposób jest sprzeczny z europejskimi zasadami.
Czy Rada jest poinformowana na ten temat? Jakie działania zamierza podjąć Rada w odpowiedzi i jak w ogóle mogło dojść do takiej sytuacji?
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. − (SL) Muszę jeszcze raz powtórzyć, że jestem tu jako przedstawiciel Rady i Rada nie zajmowała się sprawą poruszoną przez pana Leichtfrieda. Jak już jednak wspomniałem, chyba na wcześniejszym posiedzeniu Parlamentu Europejskiego otrzymałem podobne pytanie. W świetle faktu, że dość dobrze znam kraj, o którym mówimy, mogę odpowiedzieć, lecz nie chciałbym być posądzony o przekroczenie zakresu kompetencji funkcji, w jakiej do państwa dziś przybyłem.
Zatem spróbujmy i proszę pozwolić mi przekazać pewne dodatkowe wyjaśnienia. Nowy system płatnych dróg, który wchodzi w życie 1 lipca i wiąże się z zakupem winiety, dotyczy tylko pojazdów o całkowitej dopuszczalnej masie poniżej trzech tysięcy pięciuset kilogramów. Innymi słowy jest to kategoria pojazdów, dla której obowiązujące przepisy wspólnotowe nie przewidują żadnych wspólnych zasad, jak w przypadku pojazdów, których całkowita dopuszczalna masa przekracza trzy tysiące pięćset kilogramów. Dlatego system podatków drogowych wprowadzany w Słowenii nie leży w zakresie zastosowania przepisów UE, o których wspomniałem.
Jeszcze jedna istotna uwaga: system pobierania opłat za pomocą winiet wprowadzany obecnie jest tylko rozwiązaniem tymczasowym. Będzie on stosowany tylko w okresie przejściowym, do czasu wprowadzenia elektronicznych lub satelitarnych opłat drogowych, które planujemy na rok 2009, najpierw dla pojazdów ciężarowych, a później prywatnych.
Proszę zrozumieć, panie Leichtfried, że moje słowa są gestem wynikającym z woli wyjaśnienia panu sprawy. Moja odpowiedź nie zmienia faktu, że jestem tu w innym charakterze, a nie jako przedstawiciel Słowenii.
Jörg Leichtfried (PSE). - (DE) Najwyraźniej interpretujemy prawo w odmienny sposób. Moim zdaniem, system ten dyskryminuje obywateli UE spoza Słowenii. Chcę zapytać, czy istnieje możliwość, że Komisja Europejska rozpocznie postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom traktatowym przeciwko Słowenii. Wydaje mi się, że pierwsze kroki ku temu już zostały podjęte. Mam do pana pytanie: jako urzędujący przewodniczący Rady, czy radziłby pan Słowenii, aby wprowadziła 10-dniową winietę, w celu załagodzenia sprawy i uniknięcia postępowania o uchybienie?
Reinhard Rack (PPE-DE). - (DE) Panie ministrze! Ostatnim razem zaznaczył pan, że chodzi o zestaw przejściowych przepisów. Normalnie oznaczałoby to jeden, dwa albo trzy miesiące. W tym przypadku chodzi o kilka lat i jest jawną dyskryminacją przeciwko obywatelom innych państw, w tym przeciwko obywatelom UE. Pan komisarz Tajani wyraźnie potwierdził wczoraj wieczorem, że jest już list z DG Transport, który ma na celu wyjaśnienie sprawy dyskryminacji.
Czy nie sądzi pan, że nadszedł czas, aby szybko przyjąć pewne rozwiązania, które pozwoliłyby turystom przejechać przez Słowenię po rozsądnej cenie tego lata? Jest to kraj, do którego wszyscy lubimy przyjeżdżać.
Janez Lenarčič, urzędujący przewodniczący Rady. − (SL) Jak dotąd nie stwierdzono dyskryminacji w tej sprawie. Jeśli tak się stanie, powstanie nowa sytuacja i nie chciałbym spekulować na ten temat. Obecnie jednak nie wydaje się, by oskarżenia o dyskryminacji były uzasadnione, ponieważ system winiet jest identyczny dla obywateli Słowenii i dla wszystkich innych obywateli. Lecz chcę już naprawdę na tym zakończyć, gdyż jak podkreślałem, jestem tu jako przedstawiciel Rady, a Rada nie omawiała tej sprawy. Proszę jako gest dobrej woli przyjąć fakt, że pomimo to wziąłem udział w dyskusji, aby w dobrej wierze udzielić państwu informacji.
Przewodniczący. − Odpowiedzi na pytania pozostawione bez odpowiedzi z braku czasu zostaną udzielone na piśmie (patrz załącznik).
Chciałbym coś powiedzieć, zanim zawieszę posiedzenie. Pan minister Janez Lenarčič pojawił się tu po raz ostatni jako urzędujący przewodniczący Rady. Oczywiście będzie obecny podczas nadzwyczajnej sesji miesięcznej w Brukseli, lecz będzie towarzyszył premierowi swojego kraju i dlatego nie będzie występował jako urzędujący przewodniczący Rady. Chcę podziękować panu ministrowi Janezowi Lenarčičowi i prezydencji słoweńskiej za współpracę z Parlamentem Europejskim, szczególnie podczas tur pytań, których ja pełniłem funkcję przewodniczącego.
Wiadomo mi również, że w lipcu pan minister Janez Lenarčič obejmie wysokie stanowisko w międzynarodowej organizacji zajmującej się obroną praw człowieka, z siedzibą w Warszawie. Chciałbym mu przekazać moje wyrazy uszanowania, gratulacje i najlepsze życzenia. Sądzę, że w nowej roli być może będzie miał czasem okazję współpracować z Parlamentem Europejskim, zwłaszcza przy okazji monitorowania wyborów, zważywszy, że wspomniana organizacja jest związana z OBWE. Życzę zatem panu Lenarčičowi wszystkiego dobrego i jeszcze raz dziękuję mu za obecność tutaj, za gotowość do odpowiedzi i wysoki poziom odpowiedzi.
Tura pytań została zakończona.
(Posiedzenie zostało zawieszone o godz. 19 i wznowione o godz. 21.)
16. Transport lądowy towarów niebezpiecznych (debata)
Przewodniczący. − Następnym punktem posiedzenia jest projekt zalecenia do drugiego czytania (A6-0227/2008), w imieniu Komisji Transportu i Turystyki, na temat wspólnego stanowiska dotyczącego przyjęcia dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie transportu lądowego towarów niebezpiecznych (06920/3/2008 - C6-0160/2008 - 2006/0278(COD)) (sprawozdawca: Bogusław Liberadzki).
Bogusław Liberadzki, sprawozdawca. − Panie Przewodniczący! Chciałem powitać w naszym gronie, w nowym charakterze, pana komisarza Tajani. Komisarzu, głosowałem za Panem i myślę, że zrobiłem dobrze.
Dyrektywa o transporcie lądowym ładunków niebezpiecznych stanowi aktualizację de facto czterech decyzji Komisji i scala je w jeden akt prawny. Obejmuje swoim zakresem transport ładunków niebezpiecznych drogami śródlądowymi, który dotychczas nie podlegał przepisom unijnym. Wniosek ten przenosi również do prawa wspólnotowego międzynarodowe przepisy dotyczące transportu ładunków niebezpiecznych, ale rozszerza je na transport krajowy. Oczekujemy, że jako efekt osiągniemy wyższy poziom bezpieczeństwa, a także poprawę intermodalności transportu ładunków niebezpiecznych.
Niech mi będzie wolno przypomnieć, iż w pierwszym czytaniu Parlament przyjął 42 poprawki. W tych 42 poprawkach istota sprowadzała się do tego, iż państwa członkowskie, które nie mają systemu kolejowego nie muszą dokonywać transpozycji i wdrażania niniejszej dyrektywy. Po drugie, wprowadzono trwający do dwóch lat okres przejściowy przeznaczony na dostosowanie się do efektywnego stosowania tych przepisów. Po trzecie, wprowadzono zasady, iż państwa członkowskie mogą ustanowić szczególne wymagania dotyczące krajowego i międzynarodowego transportu ładunków niebezpiecznych na ich terytorium uwzględniając specyfikę zarówno pojazdów drogowych, wagonów, statków żeglugi śródlądowej. Mogą także określać trasy i specjalne rodzaje transportu oraz ustanawiać zasady dotyczące transportu ładunków niebezpiecznych na swoim terytorium w pociągach pasażerskich.
Komisja i Rada zgodziły się z tymi poprawkami. Rada uznała za celowe wniesienie dwóch nowych poprawek. Po pierwsze, proponuje się dodatkowy ustęp w art. 1, który pozwala państwom członkowskim na regulowanie lub wprowadzanie wręcz zakazu wyłącznie ze względów innych niż bezpieczeństwo w czasie transportu, przewozu ładunków niebezpiecznych na ich terytorium. I po drugie, Rada proponuje nowy ustęp 8, który przewiduję, że Komisja zapewnia państwom członkowskim wsparcie finansowe na potrzeby tłumaczenia na języki urzędowe tych państw umów dotyczących międzynarodowego przewozu drogowego ładunków niebezpiecznych, Regulaminu międzynarodowego przewozu kolejami ładunków niebezpiecznych i „Europejskiego porozumienia w sprawie międzynarodowych przewozów materiałów niebezpiecznych śródlądowymi drogami wodnymi”.
Jako sprawozdawca popieram te dwa przedłożenia Rady i wnoszę o ich uchwalenie. Na zakończenie chciałbym wyrazić dużą satysfakcję z efektywnej, sprawnej i bardzo kooperatywnej współpracy zarówno z Komisją, jak i z Radą.
Antonio Tajani, komisarz. − (IT) Panie przewodniczący, panie i panowie! Zanim zacznę mówić o dyrektywie, której sprawozdawcą jest pan Liberadzki, chciałbym podziękować Izbie za zaufanie, jakim mnie dziś obdarzyła, zatwierdzając moje powołanie na stanowisko komisarza odpowiedzialnego za transport. Wyrażam moją wdzięczność nielicznemu gronu posłów, którzy pozostali na sali, lecz ja również często opuszczałem wieczorne posiedzenia. Dziękuję państwu za zaufanie; szczególne podziękowania kieruję do członków Komisji Transportu i Turystyki za ich obecność.
Muszę powiedzieć, że czuję się nieco poruszony. Po raz pierwszy przemawiam nie tyle z innego miejsca tej Izby – to tylko cztery miejsca dalej – ale to, że tu jestem, stanowi dla mnie wielki zaszczyt i uważam, że to ważne, iż Parlament ma swojego posła – bo tak o sobie nadal myślę – siedzącego na ławie dla komisarzy.
Przepraszam za tę dygresję, panie przewodniczący, ale sądzę, że moim obowiązkiem było podziękować jeszcze raz Parlamentowi za wszystko, co mi dał przez te wszystkie lata, i za zaufanie, jakim mnie obdarzył dziś rano.
(FR) Panie przewodniczący, panie i panowie! Mój udział w tej debacie będzie niestety krótki. Podczas pierwszego czytania tego tekstu, Parlament wniósł kilka poprawek, które poparła Rada we wspólnym stanowisku. Do obecnego tekstu, który pozwala przyjąć wniosek w drugim czytaniu, dodano tylko różne zapisy o charakterze technicznym. Komisja Transportu i Turystyki poparła je w sposób jednomyślny, a Komisja również w pełni je akceptuje. Zapisy, które zostaną wprowadzone w drugim czytaniu, są ostatnimi poprawkami we wniosku dotyczącym transportu niebezpiecznych towarów. Dzięki tym poprawkom pewne drobne szczegóły stały się bardziej zrozumiałe, co przyjmuję z zadowoleniem.
Chciałbym też skorzystać z okazji, aby szczególnie podziękować sprawozdawcy, panu Liberadzkiemu, za efektywną pracę nad tym wnioskiem. Dziękuję mu również za zaufanie, jakim mnie obdarzył dzisiaj, i mam nadzieję, że będę mógł pracować z nim i wszystkimi posłami tej Izby od dziś aż do końca kadencji tego Parlamentu.
Renate Sommer, w imieniu grupy PPE-DE. – (DE) Panie przewodniczący! Chciałabym rozpocząć od podziękowań dla sprawozdawcy za jego pracę i niewyczerpaną gotowość do dyskusji na temat tej sprawy.
Proponowana dyrektywa w sprawie transportu lądowego towarów niebezpiecznych integruje międzynarodowe przepisy dotyczące transportu lądowego niebezpiecznych towarów do prawa wspólnotowego i rozszerza ich stosowanie na transport w państwach członkowskich. Stanowi aktualizację czterech dyrektyw i czterech decyzji Komisji w sprawie transportu niebezpiecznych towarów i łączy je w jeden uproszczony akt prawny. Jest to pozytywny przykład europejskiego aktu prawnego, który w autentyczny sposób ogranicza biurokratyczne formalności i stanowi przykład zasady lepszego stanowienia prawa.
Uregulowanie transportu niebezpiecznych towarów jest ważną sprawą dla naszego systemu transportu. Łączna ilość niebezpiecznych towarów przewożonych w Unii wynosi około 110 miliardów tonokilometrów rocznie, a bezpieczny transport tych towarów jest konieczny z punktu widzenia bezpieczeństwa ruchu drogowego, jak i ochrony środowiska. Zapisy dyrektywy zapewniają wysoki poziom bezpieczeństwa transportu międzynarodowego i krajowego poprzez zastosowanie zharmonizowanych zasad, które pozytywnie wpłyną na rynek wewnętrzny w dziedzinie transportu. Ujednolicone przepisy ułatwiają również działalność przewoźników i w ten sposób poprawiają intermodalność. Dzięki temu zachęcamy do wprowadzania multimodalnych procesów w transporcie.
Z mojej perspektywy ze szczególnym zadowoleniem przyjmuję rozszerzenie dyrektywy o żeglugę śródlądową. W przyszłości jednolite zasady bezpieczeństwa będą obowiązywały na wszystkich śródlądowych drogach wodnych w UE. Poprawi to warunki pracy na pokładzie, jak i bezpieczeństwo samego transportu. Otrzymamy również korzyści w zakresie ochrony środowiska i obniżenia kosztów. Dyrektywa prawdopodobnie poprawi szanse i perspektywy rynkowe dla transportu śródlądowego, co z kolei odciąży nasze drogi z korzyścią dla środowiska naturalnego.
Wspólne stanowisko Rady, które zostało przyjęte bez poprawek przez Komisję Transportu i Turystyki, zawiera dwie poprawki w stosunku do stanowiska Parlamentu w pierwszym czytaniu. Po pierwsze, wspólne stanowisko zawiera zapis pozwalający państwom członkowskim regulować lub zakazywać transportu niebezpiecznych towarów na swoim terytorium z powodów innych niż bezpieczeństwo. Ten zapis ma charakter wyłącznie deklaratywny i został umieszczony w celu wyjaśniającym. Zapis ten był przedmiotem wielu dyskusji.
Po drugie, wspólne stanowisko zawiera zapisy dotyczące wsparcia finansowego Komisji dla państw członkowskich w celu przetłumaczenia ADR (Umowy europejskiej o transporcie drogowym materiałów niebezpiecznych), RID (Regulaminu międzynarodowego przewozu kolejami towarów niebezpiecznych) oraz ADN (Europejskiego porozumienia w sprawie międzynarodowych przewozów materiałów niebezpiecznych śródlądowymi drogami wodnymi) oraz poprawek do nich na ich oficjalne języki. Muszę przyznać, że początkowo byłem sceptyczny wobec tej poprawki. Jednak Komisja Europejska zapewniła mnie, że jest to konieczne dla zagwarantowania jakości tłumaczeń i co za tym idzie, właściwego wdrożenia przepisów. Takie podejście jest również tańsze.
Mówiąc krótko, z naszego punktu widzenia wszystkie poprawki są możliwe do przyjęcia, co oznacza, że możemy wreszcie doprowadzić tę ważną i nie wzbudzającą kontrowersji sprawę do końca.
Nathalie Griesbeck, w imieniu grupy ALDE. – (FR) Panie przewodniczący, panie komisarzu, panie i panowie! Teraz kolej na mnie, by powitać pana. Jest to w jakimś sensie próba ognia dla pana i mówiąc jako Francuzka bardzo doceniam fakt, że na przesłuchaniu w poniedziałek i na obecnym posiedzeniu mówił pan po francusku i to w sposób płynny. Z przyjemnością wysłuchałam pana. Chcę również podziękować mojemu koledze, panu Liberadzkiemu, za dyskusje, którym przewodniczył w Komisji Transportu i Turystyki, kiedy omawiano wniosek dotyczący dyrektywy w sprawie transportu niebezpiecznych towarów.
Jak wspomniano wcześniej, Parlament już wyraził swoje stanowisko w sprawie tego wniosku w sprawie dyrektywy we wrześniu 2007 roku, a ja z kolei cieszę się z faktu, że osiągnięto porozumienie z Radą i Komisją, co w rezultacie oznacza, że dzisiejsza dyskusja nad tekstem jest pod wieloma względami czystą formalnością. Chciałabym jednak skorzystać z okazji, ponieważ właściwie jesteśmy wśród przyjaciół, żeby podkreślić, że w mojej opinii tekst ten stanowi znaczący postęp na drodze do osiągnięcia lepszej kontroli nad transportem niebezpiecznych towarów w UE, oraz to, że problem transportu towarów, szczególnie niebezpiecznych, jest istotną sprawą dla naszych obywateli i stanowi ważny czynnik w zakresie zrównoważonego rozwoju.
Niebezpieczne towary przewożone w UE stanowią ok. 10% wszystkich towarów w tranzycie, co jest bardzo dużym odsetkiem. Jest to liczba 110 miliardów ton na kilometr w ciągu roku, z czego 58% przewozi się drogami, co stanowi ogromną ilość, 25% koleją i 17% wodnymi drogami śródlądowymi.
Dyrektywa ta, która ma na celu aktualizację istniejących aktów prawnych, jest godna pochwały, ponieważ łączy cztery dyrektywy w jeden akt prawny. Stanowi to wyraźny krok w kierunku większej przejrzystości i jest bardzo ważny, ponieważ chcemy, żeby dla mieszkańców Europy nasze decyzje były bardziej czytelne.
Na koniec, chcę powiedzieć, że ja również się cieszę, iż żegluga śródlądowa została włączona do dyrektywy. Należy poświęcać więcej uwagi transportowi towarów drogami wodnymi, ponieważ jest to rodzaj transportu przyjazny dla środowiska, który może stanowić odpowiedź na aktualne potrzeby wynikające z nierównowagi w europejskim systemie transportu. Połączenie dyrektyw w jeden akt prawny wnosi większą jasność i przejrzystość do aktualnie obowiązujących przepisów, a mamy nadzieję, że przepisy te przyczynią się do większej intermodalności transportu. Cieszę się, ponieważ jest to krok do przodu, szczególnie dla pracowników sektora transportowego, w czasach, gdy działania Unii Europejskiej nie zawsze są dostatecznie jasno uzasadniane, i niestety bywają czasami źle zrozumiane przez naszych obywateli.
Eva Lichtenberger, w imieniu grupy Verts/ALE. – (DE) Panie przewodniczący, panie komisarzu, panie i panowie! Jak widzę, nie ma tłumów na sali. Oczekiwałam, że jest to temat na tyle ważny, by zainteresować więcej osób. Drugie czytanie dyrektywy w sprawie transportu lądowego niebezpiecznych towarów skłania mnie ponownie do zwrócenia uwagi na istotny problem, mianowicie, że dyrektywa jest na tyle dobra, na ile dobre są możliwości kontroli.
Mamy nieznaczny wzrost w ilości przewożonych niebezpiecznych towarów we wszystkich rodzajach transportu. Niestety widzimy również rosnącą beztroskę, zdaniem inspektorów, w zakresie deklaracji towarów. Fałszywa deklaracja niebezpiecznego towaru może mieć tragiczne następstwa, jeśli wydarzy się wypadek. Przykładowo, jeśli straż pożarna nie będzie w stanie określić, jakiego środka gaszącego użyć dla jakiegoś towaru, może to przynieść tragiczne skutki. W Innsbrucku, który jest prawie moim rodzinnym miastem, uniknięto katastrofy na dużą skalę tylko dlatego, że główny specjalista regionu w dziedzinie chemii jest również strażakiem. Namawiam więc państwa, żeby mieć na uwadze sprawy kontroli i inspekcji. Jest to zasadnicza sprawa, nawet najważniejsza sprawa i kieruję swój apel również do wszystkich państw członkowskich.
Widzę natomiast poprawę dzięki włączeniu żeglugi śródlądowej. Wypadek związany z transportem chemikaliów rzeką może mieć dalekosiężne i tragiczne skutki dla środowiska.
Uważam, że należy zachować i wzmocnić zapisy dotyczące wyznaczania określonych szlaków dla przewozu niebezpiecznych towarów. Tam, gdzie są strome wzniesienia i panuje natężony ruch w niektórych porach roku czy na początku wakacji, występuje potencjalne źródło zagrożenia. Moim zdaniem należy rozszerzyć wymóg eskortowania szczególnie niebezpiecznych towarów w takich miejscach, jak np. substancje żrące i materiały wybuchowe. Musimy poczynić większe postępy w tej sprawie, ponieważ inni użytkownicy dróg byliby zagrożeni i pojawiłyby się poważne problemy w razie wypadku. Niestety przeprowadzane inspekcje często ujawniają, że stan techniczny pojazdów nie jest zbyt dobry.
Chcę zatem zakończyć apelem do Izby: inspekcje i kontrole są konieczne dla zapewnienia skuteczności tej dyrektywy.
Jaromír Kohlíček, w imieniu grupy GUE/NGL. – (CS) Chciałbym powitać nowego komisarza. Panie przewodniczący, panie i panowie! Niebezpieczne towary muszą być przewożone w Unii Europejskiej, tak jak zwykłe towary, czy to nam się podoba, czy nie. Obecnie niebezpieczne towary stanowią około 8% ogółu ruchu ciężarowego i dobrze, że dzięki tej propozycji nastąpi połączenie czterech dyrektyw, zgodnie z obowiązującymi międzynarodowymi porozumieniami. Harmonizacja przewozu towarów, zwłaszcza w odniesieniu do transportu multimodalnego, jest absolutnie kluczowym i logicznym krokiem, który powinien przynieść pozytywne skutki dla rynku wewnętrznego UE. Bezpieczeństwo transportu można najlepiej osiągnąć poprzez połączenie regulacji. Regulacje te muszą jasno precyzować oznaczenie towarów według stopnia potencjalnego zagrożenia.
Uważam, że ta techniczna w swojej naturze dyrektywa jest konieczna i zgadzam się z panią poseł Lichtenberger, że należy dokładnie ją zbadać, aby upewnić się, że jej treść odpowiada opisowi. Rada przyjęła wszystkie poprawki zgłoszone przez Parlament w pierwszym czytaniu. Wspólne stanowisko zawiera tylko dwie małe poprawki. Dotyczą one pomocy finansowej dla państw członkowskich w celu przetłumaczenia dyrektywy na ich języki oficjalne, oraz decyzji w sprawie zastosowania wymagań określonych w aneksie nr 3 w konkretnych przypadkach. Dyrektywa ułatwia jednoznaczną interpretację przepisów i upraszcza je w zakresie transportu drogowego, kolejowego i żeglugi śródlądowej. Uważam, że transport drogowy, a nie drogami wodnymi, jest najbardziej niebezpiecznym rodzajem transportu. Grupa GUE/NGL będzie zatem głosować za wnioskiem dotyczącym dyrektywy.
Robert Evans (PSE). - Panie przewodniczący! Chcę po pierwsze podziękować mojemu przyjacielowi i koledze Bogusławowi Liberadzkiemu za jego pracę nad tym ważnym zagadnieniem. Chciałbym również pogratulować naszemu nowemu komisarzowi z okazji pierwszego wystąpienia w nowej roli. Będę szczery z panem Tajanim: nie poparłem jego kandydatury dzisiaj. Nie głosowałem przeciw, nie wstrzymałem się, po prostu nie wziąłem udziału w głosowaniu. Chcę, żeby pan Tajani wiedział, że to nic osobistego, a bardziej protest przeciwko systemowi i włoskim procedurom.
Mimo wszystko szanuję jego powołanie i jestem pewny, że w najbliższych miesiącach uczyni on wszystko, co możliwe, aby przekonać mnie i innych co do swojej wartości i kompetencji w roli, w której będzie występować w tej Izbie.
W ostatnich dniach uczestnicy referendum w Irlandii pokazali nam, że wcale nie wszyscy Europejczycy zgadzają się czy mają jasność w sprawie roli i korzyści wynikających z członkostwa w UE, współpracy w Europie i dlaczego potrzebne nam są europejskie regulacje.
Myślę jednak, że oni wszyscy, w tym osoby, które głosowały na nie, oczekują, że rządy ich państw oraz Unia Europejska będą o nich się troszczyć. Choć ten konkretny temat może nie znajduje się na liście najbardziej dyskutowanych spraw, to jednak transport lądowy niebezpiecznych towarów jest poważnym zagadnieniem i odpowiedzialnym zadaniem, za które spoczywa na nas.
Dopiero teraz dzięki tej dyrektywie mamy naprawdę paneuropejskie regulacje obejmujące transport niebezpiecznych towarów przewożonych z jednego państwa UE do drugiego.
Pan Liberadzki miał rację zwracając uwagę, że w wielu państwach nie ma w ogóle krajowych przepisów w tej sprawie. Tak więc proponowana dyrektywa spowoduje, że rządy państw członkowskich wezmą na siebie odpowiedzialność. Lecz każdy akt prawny jest na tyle dobry, na ile można go wyegzekwować. Aby zatem zdobyć moje pełne zaufanie, mam nadzieją, że pan Tajani uczyni wszystko w celu zapewnienia, iż ten akt prawny jest w sposób właściwy monitorowany, egzekwowany i w razie konieczności zostanie poprawiony, oraz że podjęte zostaną zdecydowane działania wobec tych, którzy naruszą przepisy dyrektywy.
Silvia-Adriana Ţicău, w imieniu grupy PSE. – (RO) Szanowny panie przewodniczący, panie komisarzu! Chciałabym również pogratulować panu i życzyć sukcesów w pana pracy, i chcę też powiedzieć, że wiele od pana oczekujemy.
Chciałabym pogratulować naszemu koledze, panu Liberadzkiemu za jego sprawozdanie, które jest częścią procesu upraszczania prawa. Proponowana dyrektywa łączy w jedną i aktualizuje teksty czterech dyrektyw. Dotychczasowe przepisy europejskie nie obejmowały morskiego transportu niebezpiecznych towarów, który był uregulowany różnymi wielostronnymi porozumieniami podpisanymi przez państwa członkowskie.
Dlatego ważne jest, że będziemy mieli przepisy wspólnotowe, jednolite dla wszystkich państw członkowskich, dotyczące transportu niebezpiecznych towarów wszystkimi rodzajami transportu. Istnienie tych przepisów pozwoli na transfer niebezpiecznych towarów z jednego środka transportu na inny. Niezależnie od zapisów dyrektywy, państwa członkowskie mogą wprowadzać do ustawodawstwa krajowego szczegółowe wymagania dotyczące pojazdów, wagonów i statków przeznaczonych dla żeglugi śródlądowej.
Poprawki zaproponowane przez Radę wprowadzają dwa nowe elementy: pierwsza pozwala państwom członkowskim regulować lub zakazywać, z powodów innych niż bezpieczeństwo, transport niebezpiecznych towarów szlakami śródlądowymi na swoim terytorium. Druga poprawka nakłada na Komisję obowiązek wsparcia finansowego dla przetłumaczenia europejskich porozumień w sprawie transportu drogowego, kolejowego i morskiego niebezpiecznych towarów na języki oficjalne państw członkowskich.
Uważam jednak, że wszystkie państwa członkowskie powinny również zorganizować kampanie informacyjne w celu poinformowania zainteresowanych na temat zapisów nowej dyrektywy. Przestrzeganie tych zasad jest sprawą kluczową. Odpowiedzialne władze powinny mieć pewność, że transport niebezpiecznych towarów odbywa się wyłącznie w sposób zgodny z zapisanymi przepisami i restrykcjami.
Reinhard Rack (PPE-DE). - (DE) Panie przewodniczący! Panie wiceprzewodniczący Komisji, składam panu serdeczne gratulacje z okazji objęcia nowego stanowiska. Będziemy z pewnością mieli w przyszłości wiele okazji do omówienia z panem spraw związanych z transportem i czekam na to z niecierpliwością. Chcę również podziękować sprawozdawcy za przygotowanie dobrego tekstu dyrektywy. Musimy teraz upewnić się, że ten akt prawny zostanie wdrożony jak najszybciej przez państwa członkowskie, a co najważniejsze – jak już wspomniano dzisiaj – musimy zapewnić, że właściwe przepisy i regulacje krajowe są właściwie stosowane na szczeblu lokalnym. Potrzeba nam w tym zakresie skrupulatnego podejścia ze strony odpowiednich władz. Niedopuszczalna jest beztroska czy przymykanie oka przez osoby odpowiedzialne za monitoring.
Ważne również jest to – jak wskazywali poprzedni mówcy – żeby deklaracja niebezpiecznych towarów odbywała się w sposób umożliwiający przeprowadzenie właściwej kontroli i eskorty. Poprawi to bezpieczeństwo na naszych drogach i szlakach śródlądowych.
Wiesław Stefan Kuc (UEN). - Panie Przewodniczący! Prawie rok temu, jadąc autostradą, byłem świadkiem wywrócenia cysterny z gazem płynnym. Nie można było nigdzie wyjechać, powstał ogromny korek drogowy. Wszyscy w napięciu czekaliśmy, czy nie wybuchnie. Tak dzieje się każdego dnia na drogach Unii. Dobrze się stało, że nareszcie uregulujemy tę kwestię, że będzie bezpiecznie na drogach i torach. Jest to następna dyrektywa, która ma zwiększyć bezpieczeństwo naszych obywateli, zmniejszyć liczbę wypadków i stworzyć jednolite przepisy prawne.
Dziękuję Panu, Panie Pośle Liberadzki, za pana wkład pracy dla dobra nas wszystkich.
Antonio Tajani, komisarz. − (IT) Panie przewodniczący! Panie i panowie! Uważam, że właściwie wykonaliśmy swoją pracę uchwalając akt prawny, który przyczyni się do podniesienia bezpieczeństwa na drogach w Unii Europejskiej.
Transport niebezpiecznych towarów wiąże się z pewnym ryzykiem, o czym wszyscy wiemy. Dlatego UE powinna podejmować działania dla zapewnienia bezpieczeństwa wszystkich swoich obywateli. Przywołując to, co powiedziałem na posiedzeniu dwa dni temu, powtórzę, że jednym z moich priorytetów jest ochrona praw obywatelskich. Każda inicjatywa podejmowana przez Komisję będzie służyć zabezpieczeniu praw obywateli UE i będziemy w sposób praktyczny reagować na sprawy, które są dla nich ważne.
W czasie dzisiejszej debaty zauważyłem, że Parlament pragnie przyjąć proponowaną dyrektywę, aby przyczynić się do poprawienia poziomu bezpieczeństwa na naszych drogach. Komisja na pewno będzie czuwać nad egzekwowaniem tych przepisów przez państwa członkowskie, jak zresztą to czyni w przypadku wszystkich innych aktów prawnych. Komisja jest strażnikiem traktatów i jeśli o mnie chodzi, zamierzam w sposób rygorystyczny wypełniać swoje obowiązki w tym zakresie. Dlatego, w odniesieniu do omawianej dyrektywy, jak i innych obowiązujących aktów prawnych, uczynię wszystko, by była ona egzekwowana, i będę czuwał nad tym, by wszystkie państwa członkowskie będą stosowały się do nich w interesie obywateli UE.
Dziękuję, panie przewodniczący, i dziękuję jeszcze raz sprawozdawcy za świetnie wykonaną pracę i za to, że nawet podczas drugiego czytania był w stanie poprawić tekst i nadać mu większą jasność.