Michl Ebner (PPE-DE). – (DE) Panie przewodniczący! Po traktacie lizbońskim Parlament będzie pełnił bardzo ważną nową rolę i mam nadzieję, że skorzysta z otrzymanych możliwości najlepiej, jak potrafi. Jako członek mniejszości etnicznej tradycyjnie mieszkającej w Unii Europejskiej, wyrażam szczególne zadowolenie, że po raz pierwszy w art. 2 zawarto wzmiankę o prawach mniejszości etnicznych, uznając je za prawa indywidualne. Mam nadzieję, że w jak najszybciej pojawią się również prawa grupowe.
Wycofuję się dobrowolnie, z własnej inicjatywy, ale nie bez uczucia nostalgii po pięciu latach pełnienia funkcji posła do niniejszego Parlamentu oraz po piętnastu latach zasiadania w parlamencie w Rzymie. Jako obywatel Włoch, którego językiem ojczystym jest niemiecki, przodkami byli austriaccy Słoweńcy, a który naturę ma tyrolską - czyli jako prawdziwy Europejczyk - bardzo się cieszę, że ta Izba ponownie połączyła nas wszystkich jako mniejszości i że mniejszości uzyskały szanse. Wiele osób nie poczuło jeszcze naprawdę, że należą do mniejszości, ale mam nadzieję, że będą to czuli coraz wyraźniej i że będzie to dotyczyło również państw. Jestem wdzięczny tej Izbie za zrozumienie mniejszości, jakim się wykazała.
Laima Liucija Andrikienė (PPE-DE). – (LT) Głosowałam za przyjęciem sprawozdania pana posła Leinena i rezolucji z następujących względów. Mamy zwyczaj powtarzać, że Parlament Europejski jest jedyną instytucją Unii Europejskiej wybieraną bezpośrednio przez obywateli. Jednak, moim zdaniem, jako instytucja wybierana przez obywateli Parlament Europejski miał dotychczas niewystarczające uprawnienia.
Dlatego uważam za bardzo ważne to, co dzisiaj przyjęliśmy, czyli nowe uprawnienia Parlamentu przy stosowaniu procedury współdecyzji, nowe uprawnienia przy zarządzaniu budżetem, nową procedurę zatwierdzania i nowe uprawnienia nadzorcze. Uważam również, że legitymacja demokratyczna Unii Europejskiej ulegnie poprawie dzięki traktatowi lizbońskiemu, szczególnie w wyniku zwiększenia uprawnień Parlamentu do stosowania procedury współdecyzji.
Daniel Hannan (NI). – Panie przewodniczący! Teraz rozumiem, co to za taktyka – chodzi po prostu o ignorowanie wyników głosowania i wdrażanie traktatu lizbońskiego tak, jakby wyborcy z Francji, Holandii i Irlandii zagłosowali w rzeczywistości na „tak”.
Jeden za drugim wprowadza się jego najbardziej sporne artykuły i zapisy: ministra spraw zagranicznych i politykę zagraniczną, kartę praw podstawowych oraz harmonizację wymiaru sprawiedliwości i spraw wewnętrznych. Następnie koledzy posłowie zwrócą się do irlandzkich wyborców i powiedzą: „Teraz już za późno na głosowanie »przeciw«, bo my już to wszystko wdrożyliśmy, więc możecie w ten sposób tylko wszystkich zirytować, a siebie wyalienować, podczas gdy w rzeczywistości większa część traktatu lizbońskiego już obowiązuje de facto, jeżeli nie de jure”.
Nie wiem, czy to się uda. To zależy od irlandzkich wyborców, ale czułbym się raczej zawiedziony, gdyby poddali się naciskom. Oczywiście to oni sami podejmą decyzję, ale to w końcu ludzie, których ojcowie wyzwolili się spod potęgi Imperium Brytyjskiego. Gdyby teraz poddali się Parlamentowi Europejskiemu, to chyba podupadliby jako naród.
Syed Kamall (PPE-DE). – Panie przewodniczący! Czy mogę się przyłączyć do coraz liczniejszych wyrazów uznania, które już pan usłyszał? Bardzo dziękuję za przewodniczenie i za cierpliwość, kiedy zabieraliśmy głos.
Jeżeli chodzi o traktat lizboński, to wydaje mi się bardzo ważne, abyśmy przyznali, że nie został on jeszcze ratyfikowany i że nie powinniśmy się zachowywać tak, jakby już został. Nie powinniśmy pomijać woli wyborców, którzy go jeszcze nie ratyfikowali, ani krajów, które jeszcze tego nie zrobiły.
Ponadto pamiętajmy, jakie zasady obowiązywały na początku, i nie próbujmy ich zmieniać w trakcie gry. Na początku procesu konstytucyjnego zasady były takie, że albo ratyfikuje go każdy kraj, albo zakończy się on niepowodzeniem. Francja i Holandia nie ratyfikowały konstytucji, więc ta upadła. Również w przypadku traktatu lizbońskiego zasady początkowo były takie, że musi go ratyfikować każdy kraj, w przeciwnym wypadku traktat upada. Jednak kiedy Irlandczycy zagłosowali „przeciw”, postanowiliśmy kontynuować proces, a u nich przeprowadzić ponowne głosowanie.
Jeżeli naprawdę chcą państwo zdobyć poparcie narodu dla tej zmiany, to proponuję, aby rząd brytyjski dotrzymał swojego zobowiązania z manifestu i zorganizował referendum w sprawie traktatu lizbońskiego.
Gay Mitchell (PPE-DE). – Panie przewodniczący! Irlandczycy na pewno postąpią bardzo głupio, jeżeli posłuchają sceptycznego skrzydła brytyjskiej Partii Konserwatywnej. Mogę pana posła Hannana zapewnić, że Irlandczycy nie posłuchają i nigdy nie słuchali sceptycznego skrzydła brytyjskiej Partii Konserwatywnej.
Jej program nie służy nawet interesom Wielkiej Brytanii – on służy interesom wyłącznie Partii Konserwatywnej. To hańba, że kraj, który dał nam Winstona Churchilla, wysłał tych ludzi do Parlamentu, aby swoje partykularne interesy przedkładali nad interesy Brytyjczyków i Europy.
Rzadko się spotyka tych brytyjskich konserwatystów, którzy zbratali się z wyznającą absencjonizm partią Sinn Fein. Ani jednych, ani drugich nie było w tej Izbie ani dzisiaj, ani wczoraj. Oni tu do tej Izby nie przychodzą. Nie uczestniczą w pracach komisji tej Izby. Nie wiem, w jaki sposób pobierają diety i zwrot kosztów, ale powiedzieli tej Izbie, że zatwierdzenie tego i innych sprawozdań to najgorsza rzecz, jaka może się zdarzyć za tej kadencji, a potem nawet nie przyszli tutaj zagłosować. To jest absolutny skandal.
- Sprawozdanie: Antonio Masip Hidalgo (A6-0285/2009)
Robert Evans (PSE). – Panie przewodniczący! To będzie moje ostatnie przemówienie w Parlamencie Europejskim po 15 latach, a myślę, że niewiele jest kwestii ważniejszych od całego zagadnienia azylu i tego, jak kraje europejskie stawiają czoło temu wyzwaniu.
Nie ma też w tej sprawie łatwego rozwiązania. Gdyby takie istniało, to jakiś kraj już by je znalazł. W rzeczywistości powiedziałbym, że jedynym sposobem zmniejszenia liczby zdesperowanych osób, które poszukują schronienia lub azylu w obcym kraju, jest usunięcie podstawowych przyczyn, które zmuszają ich do opuszczenia domów i krajów pochodzenia. Dlatego tak ważne jest, abyśmy w UE i we wszystkich rozwiniętych krajach demokratycznych oferowali doradztwo, pomoc i wsparcie – również finansowe – krajom, w których trwa wojna, konflikt wewnętrzny, nie są respektowane prawa człowieka lub występuje dyskryminacja.
Tak samo musimy zająć się ubóstwem na całym świecie, które przyczynia się do powstawania presji migracyjnej. Nie możemy potępiać osób, które są zmuszone starać się o azyl lub status uchodźcy. Przeciwnie, powinniśmy im współczuć i oferować im wsparcie. To właśnie jest dla nas dzisiaj wyzwaniem.
Daniel Hannan (NI). – Panie przewodniczący! Prawo do kontroli własnych granic jest cechą definiującą państwowość, a przyznawanie prawa pobytu lub obywatelstwa jest cechą związaną ze statusem kraju. Kiedy przenosimy je ze szczebla krajowego na europejski, to traktujemy UE jako jedną jurysdykcję posiadającą własne granice zewnętrzne i inne cechy kraju. Na to nie mamy mandatu, bo nikt nie głosował za stworzeniem tego europejskiego urzędu odpowiadającego za politykę azylową. Ale oczywiście to, czym się tutaj zajmujemy, to tworzeniem nowej biurokracji, której żywotny interes będzie teraz polegał na tym, aby z roku na rok coraz bardziej harmonizować politykę na szczeblu europejskim, niezależnie od tego, czy cieszy się to ogólnym poparciem, czy nie.
W innej sprawie muszę pokrótce odpowiedzieć na słowa, które chwilę temu szczególnie do mnie skierował pan Gay Mitchell, poseł do PE z Dublina. Powołał się przeciwko mnie na Winstona Churchilla i nazwał hańbą to, że partia Churchilla wysłała do Strasburga ludzi takich jak ja.
Pozwolą państwo, że zakończę moją wypowiedź słowami samego Churchilla na ten temat. Powiedział on: „Mamy nasze własne marzenie i nasze własne zadanie. Jesteśmy z Europą, ale nie stanowimy jej części. Jesteśmy powiązani, ale nie połączeni. Jesteśmy zainteresowani i stowarzyszeni, ale nie zostaliśmy wchłonięci. A jeżeli europejscy mężowie stanu zapytają nas słowami użytymi w Biblii »Czy można przemówić słowo za tobą do króla lub do dowódcy wojska?«, to powinniśmy odmówić jak Szulamitka »Ja mieszkam pośród swego ludu«”.
Hannu Takkula (ALDE). – (FI) Panie przewodniczący! Chciałbym bardzo krótko powiedzieć, że głosowałem za przyjęciem sprawozdania pani poseł Hieronymi. Chciałbym również podziękować pani poseł Hieronymi za wykonanie w Komisji Kultury i Edukacji takiej świetnej pracy dotyczącej sektora audiowizualnego. Wiem, że ma odejść z tej Izby i że to było jej ostatnie sprawozdanie dla nas w Parlamencie Europejskim, przynajmniej przez jakiś czas.
Jest bardzo ważne, aby rozszerzyć audiowizualny komponent programu MEDIA Mundus tak, aby był on dostępny również dla krajów trzecich, w tym państw afrykańskich. W ten sposób można rozszerzać współpracę. Jest to również znakomita forma współpracy na rzecz rozwoju i sposób zachęcania tych krajów, aby zmierzały w kierunku lepszego życia i lepszego rozwoju. Jest to także środek, dzięki któremu możemy wziąć na siebie etyczną odpowiedzialność za narody afrykańskie, co jest jak najbardziej słuszne. Jednak w moim przemówieniu pragnę przede wszystkim podziękować pani poseł Hieronymi za jej znakomitą pracę.
Neena Gill (PSE). – Panie przewodniczący! Zabieram głos, aby poprzeć sprawozdanie pana posła Costy. Jednak mam pewne obawy i chciałam zwrócić uwagę tej Izby na to, jak tego rodzaju przepisy wykorzystuje się do ograniczania konkurencji zamiast do ochrony linii lotniczych, która stanowiła cel tych uregulowań
Nic w tym niezwykłego, że linie lotnicze gromadzą przydziały czasu na lotniskach. Przedstawię państwu przykład – port lotniczy Birmingham w moim okręgu wyborczym. Linie lotnicze Air India zawiesiły bezpośrednie loty do Amritsar. To bardzo popularne i dochodowe połączenie zlikwidowano w październiku zeszłego roku, zmuszając pasażerów do niepotrzebnych, niewygodnych dojazdów do innych portów lotniczych, a powód był taki, że linie Air India nie chciały stracić swoich bardzo wartościowych przydziałów czasu na lotnisku Heathrow. To naprawdę oburzające, że wiele innych linii lotniczych, które chciałyby skorzystać z tych przydziałów czasu, nie może tego zrobić, bo Air India nie chce ich oddać.
Mam nadzieję, że to nam pozwoli dopilnować, aby linie lotnicze niepotrzebnie nie zatrzymywały dla siebie przydziałów czasu. Jednak Komisja musi zachować czujność, aby tych przepisów nie nadużywano. To nie tak, że jestem z natury podejrzliwa, ale może się zdarzyć, że konsumentom zostanie bardzo niewiele opcji do wyboru.
Daniel Petru Funeriu (PPE-DE) . – (RO) Sytuacja panująca w Republice Mołdowy jest teraz jasna. Mamy partię komunistyczną, która zachowuje się dokładnie tak, jak partie komunistyczne w stylu sowieckim, które w XX wieku zniewoliły połowę Europy. Mamy opozycję zainspirowaną demokracją, która walczy o Republikę Mołdowy przywiązaną do wartości europejskich.
Projekt, nad którym dzisiaj głosowaliśmy stanowi wyraźny sygnał polityczny dla Kiszyniowa, ale ten sygnał musi zostać poparty konkretnymi działaniami Komisji i Rady. Z tego powodu wzywam Komisję Europejską do aktywnej współpracy z demokratyczną opozycją w Kiszyniowie, aby znaleźć skuteczne sposoby poprawy świadomości demokratycznej w Republice Mołdowy. Moim zdaniem najskuteczniejszym z nich jest zniesienie wymogu wiz na wjazd do Wspólnoty dla obywateli Republiki Mołdowy.
Chcę jasno powiedzieć Radzie, że nie wolno nam się łudzić. Kluczem do demokratyzacji w Republice Mołdowy jest nadal Moskwa. Unia Europejska musi podjąć działania, aby ograniczyć te wpływy. Historia dowodzi, że działania te muszą być energiczne. Obywatele Mołdawii oczekują od Unii Europejskiej dokładnie tego, czego obywatele Europy Wschodniej oczekiwali od Zachodu przed rokiem 1989.
Laima Liucija Andrikienė (PPE-DE). – (LT) Głosowałam za przyjęciem rezolucji w sprawie sytuacji w Mołdawii, bo 5 kwietnia byłam jednym z międzynarodowych obserwatorów monitorujących wybory parlamentarne w tym kraju. Wszyscy byliśmy świadkami niepokojów, jakie miały miejsce po wyborach w Mołdawii. Jednak miesiąc po wyborach uważam za szczególnie ważne, aby ponownie podkreślić, że należy nadal umacniać stosunki między Unią Europejską a Republiką Mołdowy, a to dlatego, że walczymy o lepszą równowagę, bezpieczeństwo i dobrobyt w Europie oraz o nowe granice.
Jednak współpracy Unii Europejskiej z Mołdawią musi towarzyszyć szczery i jasny obowiązek dążenia do demokracji i poszanowania praw człowieka ze strony instytucji rządzących w Mołdawii.
- Sprawozdanie: Raimon Obiols i Germŕ (A6-0264/2009)
Laima Liucija Andrikienė (PPE-DE). – (LT) Jestem naprawdę zachwycona wynikiem głosowania nad rezolucją w sprawie sprawozdania dotyczącego praw człowieka na świecie za rok 2008. W szczególności cieszy mnie stanowisko, jakie Parlament zajął, głosując w sprawie drugiej poprawki, w której wymieniono papieża Benedykta XVI.
Uznałam, że język, postulaty i słownictwo użyte w tej poprawce były zupełnie nie do przyjęcia, i nie mogłam sobie wyobrazić, że ten Parlament mógłby na zakończenie swojej kadencji przyjąć oświadczenie, w którym potępia papieża Benedykta XVI za jego oświadczenia i za nauki Kościoła.
Gratuluję zatem Parlamentowi przyjęcia tego dokumentu - ważnego dokumentu na temat sytuacji praw człowieka na świecie w zeszłym roku, w którym podkreślono najważniejsze problemy: karę śmierci, tortury, brutalne i nieludzkie zachowanie, sytuację obrońców praw człowiek, prawa kobiet i dzieci oraz wiele innych spraw.
Bernd Posselt (PPE-DE). – (DE) Panie przewodniczący! Jestem tej Izbie bardzo wdzięczny za odrzucenie skandalicznego ataku liberałów na papieża. Nawet po ubraniu tego oświadczenia w słowa nieco ostrożniej dobrane przez pana posła Grafa Lambsdorffa byłoby ono skandaliczne. Muszę jasno powiedzieć, że w tej Izbie próbuje się zrównać największy autorytet moralny XXI wieku – którego wpływy obejmują nie tylko miliard katolików, i który wspiera Europę i cały świat – z oprawcami naruszającymi prawa człowieka i dyktatorami. To są niesłychane sprawy, które będą ciążyły na sumieniu zarówno Grupy Liberalnej, jak i niemieckiej Partii FDP.
Daniel Hannan (NI). – Panie przewodniczący! Za każdym razem, kiedy dyskutujemy o prawach człowieka, wydaje się, że mówimy o wirtualnej UE – Unii Europejskiej, która istnieje tylko w rezolucjach Parlamentu, oświadczeniach prasowych Komisji i komunikatach Rady. Jest to Unia wspaniała, pokojowa, przywiązana do praw człowieka, która swoje wartości rozpowszechnia nie przy pomocy bomb typu daisy-cutter, ale porozumień handlowych i umów o partnerstwie.
Jednak mnie wydaje się, że na kimś spoczywa obowiązek refleksji i zadania pytania, jak ta Unia Europejska zachowuje się w realnym świecie. W realnym świecie Bruksela stara się sprzedawać broń komunistycznemu reżimowi w Pekinie i izolować Tajwan, przymila się do ajatollahów w Teheranie, odmawia współpracy z przeciwnymi Castro dysydentami na Kubie i próbuje przekazywać pieniądze Hamasowi. Administruje protektoratami – za osmańskich czasów nazwano by ją satrapą – w Bośni i Kosowie, a na własnym terytorium ignoruje wolę wyborców wyrażoną w referendach.
Może kiedy już sami uszanujemy podstawowe prawo dające możliwość zmiany rządu w wyborach i zmiany polityki publicznej przez głosowanie w Unii Europejskiej, to zasłużymy sobie na autorytet moralny pozwalający nam pouczać innych.
- Sprawozdanie: Maria Grazia Pagano (A6-0262/2009)
Syed Kamall (PPE-DE). – Panie przewodniczący! Jedną ze spraw, która martwi wielu moich wyborców w Londynie, jest ogromny spadek znaczenia wolności obywatelskich, jaki nastąpił w Wielkiej Brytanii za rządów Partii Pracy od roku 1997. Jeszcze bardziej ich martwi, kiedy mówię im o ogromnym spadku znaczenia wolności obywatelskich postępującym na szczeblu UE. Byliśmy świadkami całego szeregu konwencji, takich jak konwencja z Prüm, które wzbudziły ogromne obawy. Na szczęście niedawne orzeczenie ETS zmusiło rząd brytyjski do zwrócenia danych i profili osób, których niewinność udowodniono, podczas gdy rząd chciał je nadal przechowywać.
Jednak decyzja rządu brytyjskiego, aby usunąć profile osób niewinnych dopiero po co najmniej sześciu latach, dowodzi, że mało go obchodzą nasze swobody. Dyskusja ta pokazuje wyraźnie, że w Wielkiej Brytanii zasada „niewinności do czasu udowodnienia winy” jest traktowana jako mało ważny slogan, a nie jako fundamentalna zasada naszego społeczeństwa. Nie dość, że do tej ogromnej ilości danych i informacji osobowych ma dostęp policja brytyjska, to jeszcze będą go miały również inne rządy europejskie.
Konwencję z Prüm wprowadzono siłą do prawa europejskiego bez prawidłowego demokratycznego nadzoru. Uznano, że teraz można po całej Europie przerzucać dane osobowe ponad 3,5 miliona osób. Mało kogo to uspokoi.
Christopher Heaton-Harris (PPE-DE). – Panie przewodniczący! Wiem, że w tej instytucji raczej nie mamy pojęcia o tym, czego ludzie w Europie tak naprawdę pragną. Zdecydowanie wolimy im mówić, czego naszym zdaniem powinni pragnąć. Chociaż może jestem niesprawiedliwy – myślę, że posłowie tutaj rozumieją, czego nasi wyborcy pragną i jakie mają zdanie na temat Europy. Jednak wielu z nas tutaj po prostu to nie obchodzi.
Wielu nie obchodzi wysłuchanie mniejszości w tej Izbie, która uważa, że UE zmierza w niewłaściwym kierunku, a już na pewno nie obchodzą ich głosy oddane w referendach w różnych częściach UE przeciwko ich racjom. Nie obchodzi ich, że swoje cele osiągają w ten sposób, iż rządy – tak jak brytyjski – okłamują elektorat, uzyskują fałszywy mandat, obiecują w tych sprawach referendum, a potem nie dotrzymują tej obietnicy. Ludzi tutaj obchodzi czas. Ale dlaczego? Dlaczego panuje taki pośpiech, aby traktat lizboński ratyfikowano we wszystkich dwudziestu siedmiu państwach członkowskich? Odpowiedź jest bardzo prosta – aby uniemożliwić Brytyjczykom wypowiedzenie się w tej sprawie.
Odchodzę dzisiaj z tej instytucji i mam nadzieję na powrót do parlamentu swojego państwa członkowskiego, do Izby Gmin, gdzie będę reprezentował mieszkańców Woodford Halse, Daventry, Long Buckby, Guilsborough, Brixworth, Earls Barton i innych części obwodu wyborczego Daventry. Ci mieszkańcy mają dość bycia ignorowanymi przez obecny rząd Wielkiej Brytanii, przez osoby tu zasiadające i przez Komisję Europejską. Jeżeli uda mi się wrócić do Izby Gmin, to nie spocznę dopóki moi wyborcy nie wypowiedzą się w sprawie przedmiotowego traktatu. Na szczęście słyszałem, że głosowanie w Wielkiej Brytanii odbędzie się już niedługo. Więc przepychajcie tu w pośpiechu, co wam się podoba. Mieszkańcy Wielkiej Brytanii będą mogli powiedzieć, co o tym myślą.
Glyn Ford (PSE). – Panie przewodniczący! Chciałbym wyjaśnić sposób głosowania nad sprawozdaniem pana posła Broka: po pierwsze, aby wyrazić uznanie za pracę, jaką pan poseł Brok wykonał w tej instytucji; po drugie, aby wyrazić poparcie dla ratyfikacji traktatu lizbońskiego; ale przede wszystkim, aby zachęcić mój rząd – po ratyfikacji traktatu lizbońskiego i uzyskaniu przez Wielką Brytanię dodatkowego mandatu – aby ten mandat przydzielił mieszkańcom Gibraltaru.
Czuję się dumny, że przez ostatnie pięć lat reprezentowałem w tym Parlamencie Gibraltar i chętnie będę to zadanie kontynuował. Jednak muszę uczciwie powiedzieć, że trudno jest siedmiu posłom wybranym do reprezentowania Gibraltaru poradzić sobie z całą gamą zagadnień, którymi musimy się zająć: prawami człowieka, zgłaszaniem przestępstw, emeryturami, zanieczyszczeniami transgranicznymi i oczywiście stosunkami dwustronnymi z Hiszpanią.
Niektórzy twierdzą, że te liczby nie mają sensu, że zbyt wiele poświęcamy, aby przydzielić mandat Gibraltarowi. A przecież przez wiele lat w tej instytucji Dania oddawała mandat Grenlandii. Grenlandia ma około dwa razy tyle mieszkańców, co Gibraltar. Dania przeznaczyła 8% swoich mandatów dla 50 tysięcy obywateli. Ja proszę rząd brytyjski o przydzielenie 1,5% jego mandatów 26 tysiącom mieszkańców Gibraltaru.
Daniel Hannan (NI). – Panie przewodniczący! Przez dziesięć lat pracy w tej Izbie słyszałem bardzo wiele bzdur, ale chyba jeszcze nie spotkałem się z takimi kompletnymi bredniami, jakie wczoraj, w czasie debaty nad przedmiotowym sprawozdaniem, opowiadali federaliści starej szkoły w rodzaju panów posłów Broka i Corbetta, wygłaszający frazesy o suwerenności parlamentów krajowych, tak jakby ich ona cokolwiek obchodziła.
Suwerenność parlamentu oznacza w skrócie suwerenność narodu. Nie służy ona gwarantowaniu przywilejów posłów do parlamentu krajowego. Kiedy wybieramy parlament, to powierzamy mu ochronę naszych wolności na ograniczony i warunkowy okres. Posłowie do parlamentów krajowych nie mają prawa zgadzać się na stałe odstępstwa od tych wolności, jeżeli wcześniej nie uzyskali na to wyraźnego mandatu od narodu.
W Wielkiej Brytanii mamy 646 posłów do parlamentu. Spośród nich 638 wybrano ze względu na wyraźną obietnicę, że zorganizują referendum w sprawie konstytucji europejskiej przed jej ratyfikowaniem. Te wszystkie wypowiedzi o tym, jak to konstytucja europejska stała się zgodna z prawem, bo wszyscy ci posłowie się na nią zgodzili, nie są argumentem przeciwko referendum – one są argumentem przeciwko demokracji pośredniej w jej obecnym kształcie.
Jeżeli chcemy odzyskać honor, sens i cel naszych obecnych systemów rządu reprezentującego naród, to powinniśmy narodowi zaufać i dać mu to referendum tak, jak obiecaliśmy. Pactio Olisipiensis censenda est!
Edite Estrela (PSE), na piśmie. – (PT) Głosowałam za przyjęciem sprawozdania w sprawie uwzględniania tematyki płci w stosunkach zewnętrznych UE. Większe zaangażowanie kobiet w politykę, szczególnie w stosunki zewnętrzne i dyplomację, ma kluczowe znaczenie dla skutecznego wdrażania polityki zewnętrznej UE, również w obszarach pomocy, rozwoju, rozszerzenia, polityki sąsiedztwa, rozstrzygania konfliktów, bezpieczeństwa i budowania pokoju oraz handlu międzynarodowego.
Mimo przyjęcia na szczeblu UE pewnej liczby dokumentów politycznych dotyczących równości płci i praw kobiet, praktyczne zaangażowanie w tę sprawę jest nadal za słabe, a do tego zasoby budżetowe przeznaczone konkretnie na zagadnienia płci są niewystarczające. Należy podkreślić, że włączenie kwestii płci do głównego nurtu polityki wymaga nie tylko oświadczeń politycznych na wysokim szczeblu, ale także woli politycznej ze strony liderów UE i państw członkowskich.
Charles Tannock (PPE-DE), na piśmie. − Brytyjscy konserwatywni posłowie do PE w pełni popierają politykę równych szans i niedyskryminowania kobiet w żadnym z obszarów życia publicznego i gospodarczego. Jednak przedmiotowy dokument reprezentuje zbyt normatywne podejście i stanowi próbę drobiazgowego zarządzania wszystkimi obszarami działalności zewnętrznej, włącznie z utworzeniem instytutu UE ds. równości kobiet i mężczyzn, bez uznania ogromnego postępu poczynionego przez wszystkie instytucje UE w udostępnianiu kobietom wszelkich możliwości. W sprawozdaniu jest mowa o poziomach odniesienia i celach, które niczym poza nazwą nie różnią się od parytetów płci, a ponadto zaleca się w nim wysyłanie kobiet na misje wynikające z europejskiej polityki bezpieczeństwa i obrony bez wyjaśnienia ich statusu jako żołnierzy. Z tego względu brytyjscy konserwatyści wstrzymali się od głosu podczas głosowania nad tym sprawozdaniem.
Jan Andersson, Göran Färm, Inger Segelström i Ĺsa Westlund (PSE), na piśmie. − (SV) Parlament głosował dzisiaj nad sprawozdaniem dotyczącym jego nowej roli i obowiązków przy wdrażaniu traktatu lizbońskiego. W sprawozdaniu zebrano opinie różnych komisji na temat zmian wynikających z traktatu lizbońskiego. Wyrażono w nim również zadowolenie z faktu, że Parlament będzie miał większy wpływ na działalność legislacyjną w UE.
Postanowiliśmy zagłosować za przyjęciem sprawozdania, bo Parlament Europejski musi się przygotować, aby móc wdrożyć zmiany, jakie nastąpią w jego pracy, jeżeli traktat lizboński wejdzie w życie. Naszych głosów w żadnym wypadku nie należy jednak postrzegać jako próby uprzedzenia procesu ratyfikacji w poszczególnych państwach członkowskich. W pełni szanujemy prawo każdego państwa członkowskiego do zadecydowania we własnym zakresie, czy ratyfikować traktat lizboński.
Martin Callanan (PPE-DE), na piśmie. − Parlament Europejski nie pełni żadnej roli ani obowiązku przy wdrażaniu traktatu lizbońskiego. A dlaczego nie? Bo traktat ten nie wszedł jeszcze w życie – co więcej, w zeszłym roku został całkowicie odrzucony przez wyborców w Irlandii. Zatem mówienie o nowej roli i obowiązkach Parlamentu Europejskiego przy wdrażaniu traktatu lizbońskiego jest wyrazem niewiarygodnej arogancji i typowego w UE ignorowania demokratycznej opinii przez instytucje Unię.
Mam nadzieję, że kiedy wyborcy w Irlandii pójdą w tym roku do urn wyborczych, to ponownie odrzucą traktat lizboński. Przywódca mojej partii, czyli Partii Konserwatywnej, pan David Cameron, opowiada się za odbyciem krajowego referendum w sprawie traktatu lizbońskiego, jeżeli jeszcze nie wejdzie on w życie. Dlatego mam nadzieję, że mieszkańcy Wielkiej Brytanii będą mieli szansę wbić ostatni gwóźdź do trumny tego nieszczęsnego traktatu. Brytyjscy konserwatyści mają zupełnie inną wizję UE niż ta opisana w traktacie lizbońskim i słusznie tworzymy obecnie nową grupę polityczną w Parlamencie Europejskim, aby broniła naszej wizji.
Edite Estrela (PSE), na piśmie. – (PT) Głosowałam za przyjęciem sprawozdania pana posła Leinena. W sprawozdaniu tym przedstawiono szczegółową analizę nowych uprawnień Parlamentu Europejskiego w świetle traktatu lizbońskiego, w szczególności nowe uprawnienia dotyczące współdecyzji, nowe uprawnienia budżetowe, nową procedurę zgody, nowe uprawnienia nadzorcze, nowe prawa do uzyskiwania informacji oraz nowe prawa obywateli.
Ostateczny wynik jest taki, że Parlament Europejski uzyska większe uprawnienia, szczególnie w zakresie współdecyzji oraz większą możliwość wpływania na podejmowanie decyzji, tym samym poprawiając demokratyczną legitymację Unii Europejskiej.
Pedro Guerreiro (GUE/NGL), na piśmie. – (PT) Przedmiotowa rezolucja stanowi część pakietu pięciu rezolucji przyjętych dzisiaj przez Parlament, które wyrażają najbardziej oczywistą możliwą pogardę dla demokratycznie i suwerennie przedstawionej woli narodów francuskiego, holenderskiego i irlandzkiego, które odrzuciły konstytucję europejską i tak zwany traktat lizboński. Stanowi również część antydemokratycznego procesu i kampanii, której celem jest narzucenie tego niedopuszczalnego projektu traktatu.
Zupełnie ignorując demokratyczną wolę wyrażoną przez te narody i postanowienia samych traktatów przyjętych przez połączone siły prawicy i socjaldemokratów, zmusza się naród irlandzki do głosowania w nowym referendum (jednocześnie uniemożliwiając innym narodom wyrażenie w ten sam sposób swojego zdania). Nasila się jednocześnie presję i ingerowanie mające na celu wymuszenie przyjęcia tego traktatu, który zwiększy federalizm, neoliberalizm i militaryzm UE.
Na tym właśnie polega hipokrytyczna i cyniczna demokracja europejska. Ci sami ludzie, którzy ignorując to, co zostało powiedziane (tacy jak portugalska Partia Socjalistyczna i portugalska Partia Socjaldemokratyczna) odmówili swoim narodom debaty i powszechnej konsultacji w formie referendum w sprawie proponowanego traktatu lizbońskiego, którzy szanują powszechną wolę tylko wtedy, kiedy jest zgodna z ich własną, teraz proszą mieszkańców każdego z państw członkowskich UE, aby im zaufali i głosowali na nich w zbliżających się wyborach do Parlamentu Europejskiego...
To jest po prostu skrajna bezczelność…
Nils Lundgren (IND/DEM), na piśmie. – (SV) Traktat lizboński, pokrywający się w 96 procentach z projektem traktatu konstytucyjnego, został odrzucony w referendum w Irlandii. Wcześniej projekt traktatu konstytucyjnego został odrzucony w referendach we Francji i w Holandii.
Jednak większość w tym Parlamencie nie potrafi pogodzić się ze swoją polityczną przegraną. Jest to oburzający zamach na zasady demokratyczne i równie oburzający przykład arogancji władzy, która cechuje współpracę w UE.
Sprawozdanie pana posła Leinena w sprawie nowej roli i obowiązków Parlamentu Europejskiego opisuje kroki w kierunku Stanów Zjednoczonych Europy - jakie domyślnie ustanawia traktat lizboński - a także zawiera propozycje, aby UE zajęła się teraz również edukacją, w tym sportem i tym podobnymi.
Byłoby dobrze, gdyby zamiast tego w sprawozdaniu zajęto się problemem braku legitymacji demokratycznej tego Parlamentu. Przed nami znowu wybory, w których prognozuje się małą frekwencję wyborczą. Wyborcy w państwach członkowskich wciąż czują się mało zainteresowaniu supercentralistycznym Parlamentem Europejskim. Tak długo jak polityczne debaty w demokracji pośredniej dotyczą głównie wyborów do parlamentów krajowych, to właśnie te parlamenty krajowe są najwyższymi władzami decyzyjnymi w Unii, a nie Parlament Europejski.
Głosowałem przeciwko przyjęciu projektu sprawozdania.
Martin Callanan (PPE-DE), na piśmie. − Czemu w ogóle rozmawiamy o traktacie lizbońskim, jeżeli jeszcze nie wszedł w życie? Czemu skutecznie ignorujemy demokratyczną wolę narodu irlandzkiego, który rok temu zagłosował za odrzuceniem traktatu? Oczywiście powód jest taki, że UE mało obchodzi demokratyczna opinia, natomiast Unia jest zdecydowana szybko zmierzać w kierunku coraz ściślejszego związku niezależnie od braku powszechnej legitymacji. Irlandzcy wyborcy będą musieli jeszcze raz głosować w sprawie tego traktatu, bo UE po prostu nie przyjmuje odmowy.
Przepaść między UE a jej obywatelami stale rośnie. Odwoływanie się do traktatu lizbońskiego tak, jakby był już faktem, jedynie zwiększa ten deficyt demokratyczny. Z tego i wielu innych powodów cieszę się, że brytyjscy konserwatyści będą w nowym parlamencie częścią nowej grupy politycznej, oddanej reformie UE i podważaniu tego dominującego dogmatu coraz ściślejszego związku, który okazał się tak niepopularny i wyrządził tak wiele szkód w moim regionie północno-wschodniej Anglii.
Charlotte Cederschiöld, Christofer Fjellner, Gunnar Hökmark i Anna Ibrisagic (PPE-DE), na piśmie. – (SV) Głosowaliśmy za przyjęciem sprawozdania w sprawie aspektów finansowych traktatu z Lizbony, w którym omówiono kształt, jaki uzyska procedura budżetowa, jeżeli traktat lizboński wejdzie w życie.
Nie popieramy tych części sprawozdania, które dotyczą posiadania przez UE własnych funduszy dzięki prawu nakładania podatków. Sprzeciwiamy się również ustanowieniu mechanizmów elastyczności.
Nils Lundgren (IND/DEM), na piśmie. – (SV) Traktat lizboński, który w dziewięćdziesięciu sześciu procentach pokrywa się z projektem traktatu konstytucyjnego, został odrzucony w referendum w Irlandii. Wcześniej projekt traktatu konstytucyjnego został odrzucony w referendach we Francji i w Holandii.
Jednak większość w tym Parlamencie nie potrafi pogodzić się ze swoją polityczną przegraną. Jest to oburzający zamach na zasady demokratyczne i równie oburzający przykład arogancji władzy, która cechuje współpracę w UE.
Nie uważam, że Parlament Europejski powinien mieć większy wpływ na budżet UE. W czasie mojej pracy w Parlamencie wielokrotnie obserwowałem, jak federalistyczna większość chce lekką ręką rozdawać dotacje na wszystko, od projektów kulturalnych przez pomoc strukturalną aż po rozbudowaną biurokrację UE. Według większości w Parlamencie Europejskim wszystkie grupy interesów w ramach polityki regionalnej, sektor rybołówstwa i rolnictwo muszą dostać kawałek unijnego tortu. W niektórych przypadkach te wydatki nie są niczym jak tylko trickiem z zakresu public relations. UE stosuje tę liberalną politykę wydatków w czasie kryzysu finansowego, kiedy państwa członkowskie muszą ograniczać wydatki na ochronę zdrowia, szkolnictwo i opiekę społeczną.
Co ważniejsze, dobrze się składa, że Parlament Europejski nie miał jak dotąd zbyt dużego wpływu na politykę rolną UE. Gdyby miał, to UE ugrzęzłaby w protekcjonizmie i ogromnych dotacjach dla wszystkich tych różnych grup w sektorze rolnictwa.
Philip Bradbourn (PPE-DE), na piśmie. − Konserwatyści z Wielkiej Brytanii głosowali przeciwko przyjęciu pakietu dotyczącego azylu, ponieważ - chociaż wierzymy we współpracę w tej dziedzinie, to nie wierzymy w przeniesione na szczebel Wspólnoty podejście do polityki azylowej i imigracyjnej. Uważamy, że ochrona krajowych granic pozostaje dla nas kluczowym elementem polityki publicznej na szczeblu krajowym.
- Sprawozdanie: Antonio Masip Hidalgo (A6-0285/2009)
Carl Lang i Fernand Le Rachinel (NI), na piśmie. – (FR) Dwa tygodnie temu Parlament Europejski przyjął sprawozdanie dotyczące wspólnej polityki imigracyjnej dla Europy, tym samym przygotowując grunt pod coś, co już zaplanowała Komisja Europejska – pod masową imigrację. Teraz przyszła kolej na ubiegających się o azyl. Chodzi o stworzenie „Europy azylu”.
Faktycznie, dosłownie wyrażonym celem jest zapewnienie lepszych warunków postępowania z ubiegającymi się o azyl obejmujących normy ich przyjmowania. Oznacza to nie tylko ujednolicenie minimalnych norm przyjmowania we wszystkich państwach członkowskich, ale również wspieranie osób ubiegających się o azyl w osiedlaniu się w ogromnej liczbie.
W tym celu zakresem przyszłej dyrektywy zostaną objęte wszystkie osoby legalnie lub nielegalnie docierające na terytorium Unii Europejskiej. Trzeba będzie całkowicie znieść administracyjne ograniczenia dostępu do rynku pracy, jakie obowiązują w państwach członkowskich. Państwo członkowskie, w którym przebywa dana osoba, będzie musiało zapewnić jej pomoc socjalną, medyczną, psychologiczną, mieszkaniową, a także prawną. Odmowa udzielenia takiej pomocy będzie przedmiotem odwołań i dochodzeń prawnych..., które często nie są wymagane w przypadku samych obywateli...
Przyjmując ten drugi etap „pakietu azylowego” Bruksela ułatwia imigrację do Europy z całego świata i zachęca do niej.
Zawsze będziemy się sprzeciwiać tej internacjonalistycznej wizji, której jedynym celem jest tylko i wyłącznie zniszczenie mieszkańców i narodów Europy.
Martine Roure (PSE), na piśmie. – (FR) Po raz ostatni w tej kadencji Parlamentu prosi się nas o przedstawienie naszej decyzji w sprawie pakietu azylowego. Stanowi to zakończenie procesu realizowanego przez całą tę kadencję. Chociaż osiągnięto pewien postęp, to niestety nadal występują różnice między państwami członkowskimi co do uznawania statusu uchodźcy. Dowodem tego są limity zapisane w dyrektywie ustanawiającej minimalne normy dotyczące przyjmowania osób ubiegających się o azyl. Znów na pierwszej linii znalazły się państwa członkowskie, ze szkodą dla potrzebnej nam w tej dziedzinie jedności europejskiej. Mam nadzieję, że w następnej kadencji parlamentarnej, podczas drugiego czytania, uda nam się odwrócić tę sytuację i stworzyć realne europejskie prawo azylowe gwarantujące rzeczywistą ochronę tym szczególnie zagrożonym mężczyznom i kobietom.
Charlotte Cederschiöld, Christofer Fjellner, Gunnar Hökmark i Anna Ibrisagic (PPE-DE), na piśmie. – (SV) My, konserwatyści, głosowaliśmy dzisiaj za sprawozdaniem A6-0284/2009 przygotowanym przez panią poseł Hennis-Plasschaert w sprawie kryteriów i mechanizmów ustalania państwa członkowskiego odpowiedzialnego za rozpatrzenie wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej złożonego w jednym z państw członkowskich przez obywatela kraju trzeciego lub bezpaństwowca.
Wiemy i rozumiemy, że duży napływ osób przedostających się łodziami przez Morze Śródziemne stawia niektóre z mniejszych krajów wzdłuż południowej granicy morskiej UE w trudnej sytuacji i zgadzamy się, że trzeba coś zrobić, aby tę sytuację rozwiązać.
Ważne jest, aby kształt tzw. mechanizmu zawieszenia nie zagroził zniesieniem zachęt dla państw członkowskich do poprawy norm procesu azylu i przyjęcia, co byłoby sprzeczne z myślą przewodnią wspólnego rozporządzenia.
- Sprawozdania: Antonio Masip Hidalgo (A6-0285/2009) i Jeanine Hennis-Plasschaert (A6-0284/2009)
Jan Andersson, Göran Färm, Anna Hedh, Inger Segelström i Ĺsa Westlund (PSE), na piśmie. – (SV) My, socjaldemokraci, cieszymy się z każdej inicjatywy prowadzącej do poprawy sytuacji osób ubiegających się o azyl i osób pozbawionych dokumentów. Opowiadamy się za hojną wspólną polityką azylową i imigracyjną skoncentrowaną na potrzebach ludzi, zgodną ze zobowiązaniami przyjętymi przez państwa członkowskie w konwencji genewskiej. Chociaż „pakiet azylowy” przewiduje podjęcie pewnych dobrych kroków, to postanowiliśmy zagłosować przeciwko przyjęciu sprawozdania pani poseł Hennis-Plasschaert i pana posła Masipa Hidalgi.
My, socjaldemokraci, sprzeciwiamy się polityce azylowej i imigracyjnej, jaką prowadzi skłaniająca się ku prawej stronie większość w Parlamencie Europejskim. W szczególności chcemy się odciąć od tego, że ustnych informacji nie trzeba podawać w zrozumiałym języku, że pozbawienie wolności nie musi być zgodne z konwencją genewską, odciąć się od badań lekarskich w celu określenia wieku i od sprawy darmowej pomocy prawnej. Uważamy również za godne pożałowania, że prawica nie chce dać ubiegającym się o azyl prawa dostępu do rynku pracy w terminie sześciu miesięcy.
Martin Callanan (PPE-DE), na piśmie. − Stworzenie takiego urzędu stanowi kolejny krok w kierunku wspólnej polityki azylowej i imigracyjnej UE, którą to politykę zupełnie odrzucam. Uważam, że za to, kogo wpuścić do Wielkiej Brytanii powinni odpowiadać posłowie wybrani do parlamentu i odpowiedni ministrowie w Wielkiej Brytanii, a nie UE.
Przekazanie UE kontroli nad polityką azylową i imigracyjną jest głęboko niekorzystne dla naszych interesów krajowych i może nas narazić na większe zagrożenie terroryzmem oraz zorganizowaną przestępczością.
Zmierzanie w kierunku wspólnej polityki azylowej i imigracyjnej stanowi kolejny objaw determinacji UE, aby stworzyć jeden polityczny organizm z jednolitymi przepisami obowiązującymi każdego. Nie taką wizję UE mają brytyjscy konserwatyści i będziemy propagować zupełnie inną jej wizję, kiedy stworzymy nową grupę polityczną w nowym Parlamencie.
Bruno Gollnisch (NI), na piśmie. – (FR) Wszystkie sprawozdania dotyczące azylu, nad którymi dzisiaj głosowano, stanowią luźną i rozległą interpretację prawa do azylu, która ostatecznie szkodzi osobom faktycznie potrzebującym międzynarodowej ochrony, aby ratować swoje życie, fizyczną nietykalność i wolność.
Nowe prawa socjalne, finansowe, rodzinne i inne do których przyznawania osobom ubiegającym się o azyl chcą państwo zmusić państwa członkowskie, będą magnesem dla wszelkich potencjalnych imigrantów ekonomicznych, a przez to jeszcze bardziej przeciążą służby odpowiedzialne za te zagadnienia i jeszcze bardziej spowolnią badanie spraw. Wszystko to bierze się stąd, że raz za razem odmawiają państwo wzięcia pod uwagę nadużyć i naruszeń procedur oraz upierają się państwo przy myleniu praw i statusu, jakie mogą mieć uznani uchodźcy z tymi, które chcecie przyznać zwykłym osobom ubiegającym się o azyl.
Jednak najbardziej niedopuszczalne jest sprawozdanie pani poseł Lambert, w którym przewidziano utworzenie europejskiego urzędu „wsparcia” mogącego uznaniowo rozdzielać osoby ubiegające się o azyl pomiędzy państwa członkowskie.
Nie jesteśmy przeciwni współpracy międzyrządowej w tych dziedzinach, jeżeli szanuje się suwerenne prawo państw członkowskich do decydowania, kto może dostać się na ich terytorium i w jakich warunkach, ale jesteśmy przeciwni państwa polityce.
Edite Estrela (PSE), na piśmie. – (PT) Głosowałam za przyjęciem sprawozdania pana posła Zwiefki, bo uważam, że bardzo ważne jest ustanowienie procedury pozwalającej państwom członkowskim negocjować umowy międzynarodowe w sprawach należących do wyłącznej kompetencji Wspólnoty w przypadkach, w których Wspólnota postanowiła nie korzystać ze swoich uprawnień.
Innymi słowy: obecnie Portugalii nie wolno zawierać umów międzynarodowych służących przyspieszeniu współpracy sądowej, w tym w sprawach dotyczących rozwodów i unieważnienia małżeństwa, ponieważ uważa się, że Wspólnota częściowo uzyskała wyłączne kompetencje w tych obszarach. Projekt ten pozwala Komisji udzielać upoważnienia na zawarcie takich umów pod warunkiem, że sama Wspólnota nie zamierza zawrzeć, ani nie zawarła umowy w tym samym przedmiocie z państwem trzecim. Uważam, że bardzo ważne jest możliwie najszybsze wynegocjowanie tego rozporządzenia, bo leży ono w interesie obywateli nie tylko Portugalii, ale także wszystkich obywateli reszty Europy.
Marie-Hélène Descamps (PPE-DE), na piśmie. – (FR) Stosunki nawiązane przez branżę audiowizualną państw członkowskich UE i krajów trzecich muszą trwać i zostać umocnione nie tylko w interesie specjalistów, ale również konsumentów. W cel ten wpisuje się program współpracy audiowizualnej MEDIA Mundus przyjęty dzisiaj przez Parlament Europejski i mający moje poparcie.
Faktycznie zapewnia on odpowiednie ramy dla poprawy konkurencyjności i transgranicznej dystrybucji utworów audiowizualnych na całym świecie. Ponieważ ten program został zainicjowany przez Parlament Europejski, to powinien również pomóc propagować różnorodność kulturową, jednocześnie zapewniając rzeczywistą wartość dodaną działań już prowadzonych w tym obszarze przez Unię i państwa członkowskie.
Podjęte przez naszą panią sprawozdawczynię wysiłki, aby osiągnąć porozumienie w pierwszym czytaniu, powinny już niedługo przynieść nowe szanse gospodarcze, dające specjalistom z branży audiowizualnej perspektywę nawiązania długofalowych kontaktów roboczych z ich odpowiednikami z państw trzecich.
Jim Higgins (PPE-DE), na piśmie. − Głosowałem przeciwko sprawozdaniu pana posła Costy dotyczącemu przydziałów czasu w portach lotniczych, aby podkreślić całkowity brak konsultacji z władzami portów lotniczych, brak debaty z posłami do PE oraz pośpiech w pracy nad tymi przepisami. Ten środek tylko pogorszy problemy w sektorze lotnictwa.
Edite Estrela (PSE), na piśmie. – (PT) Głosowałam za przyjęciem sprawozdania pana posła Depreza. Sprawozdanie to ustanawia procedurę negocjowania i zawierania umów dwustronnych między państwami członkowskimi a krajami trzecimi. Uważam, że bardzo ważne jest ustanowienie procedury pozwalającej państwom członkowskim negocjować umowy międzynarodowe w przypadkach, w których Wspólnota postanowiła nie korzystać ze swoich kompetencji.
Na przykład: obecnie Portugalii nie wolno zawierać umów międzynarodowych służących przyspieszeniu współpracy sądowej, w tym w sprawach dotyczących odpowiedzialności rodzicielskiej, zobowiązań alimentacyjnych i rozwodu, ponieważ uważa się, że Wspólnota częściowo uzyskała wyłączne kompetencje w tych obszarach. Przedmiotowy wniosek pozwala Komisji udzielać upoważnienia do zawarcia takich umów.
Ze względu na bliskie związki Portugalii z niektórymi krajami, w szczególności ze Wspólnotą Państw Portugalskojęzycznych, oraz dużą liczbę Portugalczyków przebywających w różnych krajach, w odniesieniu do prawa rodzinnego jest bardzo ważne, aby Portugalia mogła przyspieszyć uznawanie praw obywateli portugalskich w tych krajach przez zawarcie lub zmianę umów dwustronnych. Chociaż powołałam się na przykład Portugalii, uważam, że jak najszybsze wynegocjowanie tego rozporządzenia jest nie mniej ważne dla wszystkich obywateli UE.
Nils Lundgren (IND/DEM), na piśmie. – (SV) Europejski Trybunał Sprawiedliwości ustalił, że Wspólnota posiada wyłączne kompetencje do zawierania umów międzynarodowych z państwami trzecimi w pewnych dziedzinach. Zgodnie z tymi samymi zapisami poszczególne państwa członkowskie, które wcześniej zawarły umowy dwustronne z państwem trzecim lub mają zamiar to zrobić w przyszłości podlegają zakazowi takiego postępowania, bo uważa się je za niezgodne z Traktatem WE. UE może jednak upoważnić państwo członkowskie do zawarcia umów dwustronnych w wyjątkowych przypadkach: jeżeli umowy z tym państwem trzecim nie leżą w interesie Wspólnoty, jeżeli umowa ta leży w interesie danego państwa członkowskiego i nie oddziałuje niekorzystnie na prawo wspólnotowe.
Partia Lista Czerwcowa popiera tworzenie rynku wewnętrznego i pracę nad poszukiwaniem na szczeblu UE rozwiązań problemów ekologicznych z jakimi boryka się Europa. W tych dziedzinach akceptujemy pewien poziom ponadnarodowości. Jednak sprzeciwiamy się opisanym powyżej ponadnarodowym środkom legislacyjnym. To oczywiste, że poszczególne państwa członkowskie muszą mieć możliwość zawierania umów z krajami trzecimi, jeżeli uważają te umowy za korzystniejsze dla siebie niż umowy już istniejące na szczeblu UE! Chociaż niewątpliwie dobrze się stało, że zaproponowano obecnie niewielką możliwość samostanowienia przez wprowadzenie procedury negocjacyjnej, to niewątpliwie jest ona tylko niewielkim pocieszeniem i nie zmienia wyraźnego, chociaż nie wyrażonego dosłownie celu przekształcenia UE w państwo.
Dlatego głosowałem przeciwko przyjęciu tego sprawozdania.
Erik Meijer (GUE/NGL), na piśmie. − (NL) Jeśli chodzi o niedawne protesty dotyczące wyników wyborów Mołdawii, moja grupa przedstawiła oddzielną rezolucję, która odbiega od kompromisu osiągniętego przez cztery grupy polityczne. Nie ma różnic między obydwiema rezolucjami jeśli chodzi o apele o wolne i uczciwe wybory, ale różnią się one w ocenie rządu i partii większościowej w Mołdawii.
Moja grupa uważa, że protesty zostały zorganizowane przez siły antydemokratyczne dążące do zakwestionowania powtórnego głosowania na partię komunistyczną przez połowę elektoratu. Oprócz tego wyszliśmy z założenia, że protesty zostały zorganizowane przez sąsiada Mołdawii, Rumunię, która chce zaanektować Mołdawię. W tej sytuacji większość mojej grupy będzie głosować przeciwko wspólnej rezolucji. Ja osobiście będę jednak głosował za rezolucją.
Wielu Mołdawian występuje o obywatelstwo rumuńskie. Nasze kontakty polityczne z partią obecnie będącą u władzy w Mołdawii nie mogą uniemożliwiać nam respektowania pragnienia dużej części społeczeństwa mołdawskiego, aby przyłączyć się do Rumunii. Pragnienie to jest inspirowane faktem, iż opinia publiczna w wielu państwach członkowskich nie popiera dalszego rozszerzenia. Przyłączenie się do Rumunii byłoby jedyną drogą, jaką Mołdawianie mogliby wejść do UE.
Czesław Adam Siekierski (PPE-DE), na piśmie. – (PL) Mołdawia przeżywa duże trudności polityczne i gospodarcze. Dramatyczne wydarzenia powyborcze w dniach 5, 7 i 8 kwietnia na ulicach Kiszyniowa, wskazują, że społeczeństwo, zwłaszcza młodzież pragnie zmian i szybkiego zjednoczenia z Unią Europejską. Komuniści blokują niezbędne reformy i pertraktują z Rosją, mimo że oficjalnie deklarują zbliżenie ze strukturami europejskimi.
Trzeba Mołdawii pomoc na tej drodze. Większe zaangażowanie UE pozwoli rządowi i narodowi mołdawskiemu mieć większą pewność, że UE jest dla nich realna i perspektywa członkostwa możliwa.
Rząd musi wprowadzić podstawowe reformy, aby normalnie rozwijać się w obszarze politycznym i gospodarczym. Wprowadzać reformy prowadzące do gospodarki rynkowej, demokratyzacji życia społecznego i przestrzegania praw obywatelskich.
Silvia-Adriana Ţicău (PSE), na piśmie. – (RO) Głosowałam za rezolucją Parlamentu Europejskiego w sprawie sytuacji w Mołdawii. Sądzę, że to niezwykle ważne, iż wszystkie grupy polityczne zwróciły uwagę na tę sprawę i udzieliły jej należytego poparcia.
Jako członkini Grupy Socjalistycznej w Parlamencie Europejskim popieram fakt, iż Unia Europejska udziela Mołdawii wszelkiej potrzebnej pomocy, umożliwiającej jej podążanie europejską drogą, zgodnie z aspiracjami jej mieszkańców. Dla Mołdawii ważny jest rozwój gospodarczy i zapewnienie swoim obywatelom jak najlepszych warunków życia oraz szansy rozwoju ich potencjału. Uważam, że Rumunia jako państwo członkowskie Unii Europejskiej musi przyczynić się, na warunkach i zasadach umowy promującej współpracę, dobrosąsiedzkie stosunki i wzajemne poszanowanie, do gospodarczego i społecznego rozwoju tego kraju.
- Sprawozdanie: Raimon Obiols i Germà (A6-0264/2009)
Martin Callanan (PPE-DE), na piśmie. − Jednym z pozytywnych aspektów UE jest sposób, w jaki dąży ona do propagowania wartości demokracji, praw człowieka i dobrego sprawowania rządów na całym świecie poprzez swoje kontakty z krajami trzecimi. Jest jednak ironią losu, że UE kładzie taki nacisk na demokrację w innych miejscach jednocześnie nie zwracając uwagi na demokrację w samej UE, co widać po reakcji na odrzucenie przez Irlandię traktatu lizbońskiego.
Chciałbym zwrócić uwagę na dwie części świata: po pierwsze na Azję Środkową. Chociaż uznaję strategiczne znaczenie tego regionu dla UE, uważam, że stałemu zaangażowaniu ze strony UE musi odpowiadać postęp w dziedzinie praw człowieka i demokratyzacji w Azji Środkowej.
Po drugie, chciałbym zestawić sytuację w zakresie praw człowieka w Chinach, będących autorytarną komunistyczną dyktaturą, z prężną i wolną demokracją na Tajwanie. Taiwan cieszy się wyjątkowo wysokim poziomem praw człowieka w Azji wschodniej i może być dla Chin przykładem tego, co społeczeństwa mogą osiągnąć jeśli podejmą odważną decyzję, aby stać się naprawdę wolnymi.
Avril Doyle (PPE-DE), na piśmie. − W przedmiotowym sprawozdaniu w sprawie sprawozdania rocznego dotyczącego praw człowieka na świecie za rok 2008 przedstawiono ocenę stanu działań w zakresie praw człowieka na świecie i wezwano do ulepszeń w niektórych kluczowych obszarach.
Jeśli chodzi o poprawkę 2, to mimo iż zdecydowanie nie zgadzam się z cytowanym stanowiskiem papieża Benedykta w sprawie profilaktycznego stosowania prezerwatyw w celu zapobiegania rozprzestrzenianiu się HIV/AIDS, nie mogę jej poprzeć ze względu na jej bezsensowne i nieporządne sformułowanie.
Edite Estrela (PSE), na piśmie. – (PT) Głosowałam za sprawozdaniem rocznym dotyczącym praw człowieka na świecie za rok 2008. Przedmiotowe sprawozdanie ma w zasadzie dwa cele. Po pierwsze, ma stanowić udokumentowaną podstawę referencyjną, umożliwiającą wzrost świadomości, dyskusję i ocenę rocznych działań, w celu udoskonalenia, poprawy i rozwoju przyszłych operacji. Po drugie, ma informować jak najszerszy krąg odbiorców o działaniach UE w zakresie promowania praw człowieka na całym świecie.
Uważam za bardzo istotne, aby odbyła się debata mająca na celu określenie priorytetów, rozpoznanie problemów wymagających działania na szczeblu UE oraz prowadzenie, okresowo aktualizowanego, wykazu sytuacji wymagających szczególnej czujności.
W sprawozdaniu uwzględniono także kwestie praw kobiet i wskazano, że istnieje luka, którą należy wypełnić poprzez rozwój specjalnych działań i polityk UE na rzecz praw człowieka kobiet.
Pedro Guerreiro (GUE/NGL), na piśmie. – (PT) Wystarczy tylko rzut oka na treść rezolucji w sprawie sytuacji w Palestynie, aby zorientować się, że jest to przykład niedopuszczalnej hipokryzji i cynizmu w odniesieniu do praw człowieka (na świecie) ze strony większości w Parlamencie.
W rezolucji nie ma ani jednego słowa potępienia okrutnej agresji Izraela wobec narodu palestyńskiego, której nic nie może usprawiedliwić. W rezolucji wybiela się okrucieństwa popełnione wobec ludności palestyńskiej w strefie Gazy – które zostały potępione i skrytykowane w rezolucji Rady Praw Człowieka ONZ – i nie ma tam ani jednego słowa solidarności z narodem palestyńskim, który jest ofiarą bezwzględnego łamania praw człowieka przez armię izraelską oraz ofiarą terroru ze strony państwa izraelskiego.
Aspekty rezolucji, z którymi możemy się zgodzić nie mogą przesłonić faktu, że ta doroczna inicjatywa PE jest w zasadzie niczym więcej, jak tylko przykładem perfidnej manipulacji prawami człowieka i niedopuszczalnym ich wykorzystywaniem jako narzędzia ingerencji największych potęg w UE (oraz ich wielkich grup gospodarczych i finansowych) wobec narodu, który upomina się o swoją suwerenność i swoje prawa.
Mówimy raz jeszcze: możecie na nas liczyć jeśli chodzi o obronę praw człowieka, ale nie liczcie na nas jeśli chodzi o ćwiczenia z hipokryzji.
Filip Kaczmarek (PPE-DE), na piśmie. – (PL) Głosowałem za przyjęciem sprawozdania Raimona Obiols i Germà w sprawie sprawozdania rocznego dotyczącego praw człowieka na świecie za rok 2008 oraz polityki UE w tej dziedzinie. Głosowałem „za” dlatego, że udało się odrzucić skandaliczną poprawkę atakującą papieża Benedykta XVI. Jeżeli papież miałby zostać uznany za zagrożenie dla praw człowieka, to znaczyłoby, że świat staje na głowie. Nie rozumiem autorów tej poprawki.
Na świecie mamy niestety bardzo wiele przypadków łamania praw człowieka, które wymagają naszego zaangażowania, napiętnowania i przeciwdziałania. Kościół katolicki i wiele innych wyznań są naszymi sojusznikami w walce o poszanowanie ludzkiej godności. Atakowanie papieża jest jedynie dowodem przedwyborczego cynizmu i szkodliwego radykalizmu. Szkoda, że pod koniec kadencji niektórzy posłowie wikłają się w tak żenujące rozgrywki.
Nils Lundgren (IND/DEM), na piśmie. – (SV) Niezależna polityka zagraniczna jest niezbędna dla utrzymania suwerenności państwowej. Stosunki zagraniczne każdego państwa członkowskiego muszą podlegać kontroli demokratycznej. UE nie może prowadzić wspólnej polityki zagranicznej, ponieważ grozi to odebraniem ludziom możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności wybranych przez siebie polityków za działania związane ze stosunkami z obcymi krajami.
W przedmiotowym sprawozdaniu znalazło się wiele ważnych stwierdzeń wspierających konkretne aspekty praw człowieka. Oczywiście głosowałem za nimi. Niemniej jednak całe sprawozdanie stanowi środek promowania stanowiska UE dotyczącego polityki zagranicznej.
Dlatego też w ostatecznym głosowaniu głosowałem przeciwko temu sprawozdaniu.
Søren Bo Søndergaard (GUE/NGL), na piśmie. − (DA) Przyznaję, że cel rezolucji polegający na poprawie sytuacji w zakresie praw człowieka w wielu wrażliwych krajach jest ważny. Podzielam wyrażone w sprawozdaniu dążenie do zniesienia kary śmierci i poprawy warunków pracy działaczy na rzecz praw człowieka i organizacji pozarządowych. Jednocześnie zgadzam się, że należy ustalić wymogi dotyczące praw człowieka w krajach, z którymi UE współpracuje.
Niemniej jednak nie mogę głosować za sprawozdaniem, ponieważ zdecydowanie sprzeciwiam się wzmiance o opóźnionym ratyfikowaniu traktatu lizbońskiego, która stanowi obelgę związaną z odrzuceniem traktatu przez Irlandczyków. Ponadto jestem przeciwny celowi polegającemu na istnieniu wspólnych struktur i personelu i tworzeniu prawdziwych ambasad UE. Uważam, że UE nie ma kompetencji w tej dziedzinie, ani też nie powinna ich mieć.
Charles Tannock (PPE-DE), na piśmie. − Nie zgadzam się z poprawką 2, w której krytykuje się kościół katolicki i jego przywódcę, papieża Benedykta, za poglądy na używanie prezerwatyw, ale Wysoka Izba mądrze odrzuciła tę poprawkę. Nic nie wskazuje na to, że propagowanie stosowania prezerwatyw rzeczywiście zapobiega przenoszeniu się AIDS.
Prawem człowieka papieża Benedykta jest mieć własne zdanie, niezależnie od tego, czy inni się z nim zgadzają, czy nie. Zastanawiam się, czy w przedmiotowym sprawozdaniu odważono by się w taki sam wrogi sposób skrytykować przywódcę innej wielkiej światowej religii. Rolą kościoła rzymskokatolickiego jest prowadzenie wiernych, a nie bycie prowadzonym. Powinniśmy darzyć większym szacunkiem kościół i religię, na której oparte są wartości naszej Unii.
Brytyjscy konserwatywni posłowie do PE popierają wysokie standardy praw człowieka na świecie, ale wstrzymali się od głosu w głosowaniu nad sprawozdaniem, ponieważ uwzględniono w nim takie zagadnienia, jak „prawa reprodukcyjne” – w praktyce oznaczające aborcję – i kara śmierci, które są sprawą sumienia każdego człowieka, a także propagowano takie dziedziny polityki, jak MTK i traktat lizboński, którym nasza partia jest przeciwna.
Geoffrey Van Orden (PPE-DE), na piśmie. − Jestem zdecydowanym zwolennikiem autentycznych praw człowieka i dlatego nie mam trudności z wieloma aspektami przedmiotowego sprawozdania. Byłem osobiście odpowiedzialny za wprowadzenie ustępu, w którym wzywamy Radę i państwa członkowskie do podjęcia bardziej skutecznych działań w związku z klęską w dziedzinie praw człowieka spowodowaną przez reżim Roberta Mugabe w Zimbabwe.
Jednakże w sprawozdaniu konsekwentnie i z niewyjaśnionych przyczyn mówi się o UE, jakby była suwerennym państwem, które to odniesienia ja i inni koledzy posłowie bezskutecznie próbowaliśmy usunąć na etapie prac w komisji. Koncepcja, by poszczególne państwa członkowskie przekazały Unii Europejskiej, czy to na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych, czy gdziekolwiek indziej, swoje krajowe prerogatywy w kwestii praw człowieka, jest całkowicie nie do przyjęcia. Sprzeciwiam się także bezsensownym i niepotrzebnym nawiązaniom do traktatu lizbońskiego, którym konserwatyści wraz z wieloma innymi są zdecydowanie przeciwni. W związku z tym podczas ostatecznego głosowania nad sprawozdaniem wstrzymałem się od głosu.
Anna Záborská (PPE-DE), na piśmie. – (SK) Artykuły 84 i 96 sprawozdania dotyczą sytuacji w zakresie praw człowieka na Kubie. Trzeba powiedzieć, że pomimo nacisków międzynarodowych systematyczne zastraszanie, przesłuchiwanie i wyrafinowane formy przemocy były kontynuowane wobec Kobiet w Bieli Dam w Bieli także w 2008 r. Kilka tygodni temu reżim na wszystkie sposoby próbował uniemożliwić im zorganizowanie niemego protestu w szóstą rocznicę uwięzienia ich mężów. Na znak poparcia dla Kobiet w Bieli i ich mężów w dniu 28 kwietnia 2009 r. odbył się w Bratysławie marsz solidarności. Spośród 75 uwięzionych sześć lat temu działaczy, których sprawę poparły takie organizacje jak UE, 54 nadal przebywa w więzieniu. Tylko jeżeli będziemy monitorować ich ciężki los, uda nam się wydostać ich z więzień zanim staną się ludzkimi wrakami. Nie zapominajmy, że wkrótce będziemy obchodzić 20. rocznicę upadku komunizmu w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. To co możemy teraz zrobić dla kubańskich więźniów i ich żon, to pozostawić w tekście sprawozdania ustępy dotyczące łamania praw człowieka na Kubie.
Uważam, że muszę wspomnieć o poprawce 2, w której ostro krytykowany jest papież Benedykt XVI. Ta poprawka to szkalowanie głowy kościoła katolickiego. Poza tym zrównuje się w niej jego oświadczenia ze zbrodniami popełnianymi w krajach, w których nadużywa się kary śmierci, w których ludzie są torturowani i zabijani za wyrażanie swoich opinii i gdzie nie szanuje się podstawowych praw człowieka. Odrzućmy tę poprawkę.
- Sprawozdanie: Maria Grazia Pagano (A6-0262/2009)
Philip Bradbourn (PPE-DE), na piśmie. − Brytyjscy konserwatyści uważają, że współpraca transgraniczna w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych jest ważna, ale w sprawozdaniu dąży się do stworzenia wspólnego obszaru sprawiedliwości na szczeblu UE, co w znacznym stopniu stanowiłoby sprzeniewierzenie się tradycji tych krajów, których system prawny opiera się na prawie zwyczajowym. W tej sytuacji nie możemy poprzeć tego wniosku.
Martin Callanan (PPE-DE), na piśmie. − Wymiar sprawiedliwości w sprawach karnych słusznie znajduje się w gestii państw członkowskich. Mogę się zgodzić, że państwa członkowskie muszą współpracować w sprawach transgranicznych związanych z wymiarem sprawiedliwości w sprawach karnych, ale nie mogę zaakceptować powstania obszaru sprawiedliwości UE w sprawach karnych. Rozszerzenie tak zwanych „kompetencji” UE na wymiar sprawiedliwości w sprawach karnych byłoby niczym nieuzasadnioną i niedopuszczalną ingerencją w brytyjską suwerenność. Mieszkańcy mojego regionu, północno-wschodniej Anglii chcą, aby prawo karne stanowili odpowiedzialni brytyjscy parlamentarzyści, a stosowali je brytyjscy sędziowie.
Fakt, że UE dąży do rozszerzenia swoich uprawnień na dziedziny do tej pory zastrzeżone dla państw członkowskich wskazuje na prawdziwy cel UE: stworzenie federalnego superpaństwa. Mieszkańcy mojego regionu nie chcą, aby coś takiego miało miejsce. Odrzucają powszechnie panującą opinię o coraz ściślejszej unii i chcą swobodniejszego, bardziej elastycznego systemu współpracy międzyrządowej. Mam nadzieję, że nowa grupa, w której brytyjscy konserwatyści będą zasiadać w parlamencie nowej kadencji będzie mogła uzyskać to, czego większość Brytyjczyków chce od Europy.
Carl Lang (NI), na piśmie. – (FR) Pod płaszczykiem zwalczania organizacji mafijnych i generalnie przestępczości zorganizowanej eurokraci w Brukseli chcą nadal narzucać swoje federalistyczne poglądy, które niszczą państwa, narody i tożsamość.
Wszyscy wiemy przecież, że każde państwo członkowskie UE ma swoje własne przepisy, tradycję prawną i kodeksy, a tutaj mamy do czynienia z kolejnym atakiem fanatycznych eurofederalistów, chcących stworzyć „europejską kulturę w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości”.
W celu stworzenia tej kultury ma powstać: Europejska Szkoła Sprawiedliwości, akademia prawa dla sędziów, prokuratorów, adwokatów i innych pracowników administracji wymiaru sprawiedliwości.
A co z krajowymi szkołami prawa? Co z niemożliwymi do zlikwidowania różnicami między ustawodawstwem wynikającym z prawa zwyczajowego i wynikającym z prawa pisanego?
Oczywiście, na to pytanie nie ma odpowiedzi.
W praktyce w związku z tą przymusową harmonizacją – czyli harmonizacją odgórną – znikną całe systemy wymiaru sprawiedliwości i systemy karne państw członkowskich.
Europejscy uczniowie czarnoksiężnika nic nie rozumieją. Jedynie państwa narodowe, główny składnik Europy, będą w stanie wzbogacić ją i przywrócić jej prawowite miejsce w świecie.
Europy nie można budować kosztem państw i narodów.
Jan Andersson, Göran Färm, Inger Segelström i Åsa Westlund (PSE), na piśmie. − (SV) Parlament głosował dziś nad sprawozdaniem w sprawie wpływu traktatu lizbońskiego na rozwój równowagi instytucjonalnej w Unii Europejskiej. W sprawozdaniu proponuje się, by dodatkowi posłowie, jakich mieć będzie Szwecja i inne państwa członkowskie, jeżeli traktat lizboński wejdzie w życie, byli wybierani już w nadchodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego, a następnie uzyskali status obserwatorów w Parlamencie. W sprawozdaniu proponuje się także, by mianowanie nowego przewodniczącego Komisji przeprowadzane było zgodnie z traktatem lizbońskim. Oznacza to, że wybór przewodniczącego powinien odzwierciedlać większość polityczną w Parlamencie Europejskim i że wybór kandydata powinny poprzedzić dyskusje pomiędzy Radą a grupami politycznymi w Parlamencie.
Postanowiliśmy głosować za tym sprawozdaniem, gdyż Parlament Europejski musi się przygotować, by być w stanie wdrożyć zmiany, jakie nastąpią w związku z jego pracą, jeżeli traktat lizboński wejdzie w życie. Nasze głosowanie nie powinno jednak być w żadnym razie postrzegane jako uprzedzanie procesów ratyfikacyjnych w poszczególnych państwach członkowskich. W pełni szanujemy prawo każdego państwa członkowskiego do samodzielnej decyzji o tym, czy ratyfikować traktat lizboński.
Edite Estrela (PSE), na piśmie. – (PT) Głosowałam za sprawozdaniem w sprawie wpływu traktatu lizbońskiego na rozwój równowagi instytucjonalnej w Unii Europejskiej. Sprawozdanie to zawiera analizę wpływu traktatu lizbońskiego na rozwój równowagi instytucyjnej Unii Europejskiej. Podkreśla znaczenie wdrożenia nowych postanowień i pierwszych nominacji.
Ewentualność wejścia w życie traktatu lizbońskiego przed końcem roku 2009 wymaga wypracowania porozumienia politycznego pomiędzy Radą Europejską a Parlamentem Europejskim w celu zagwarantowania, że procedura wyboru przewodniczącego kolejnego składu Komisji oraz desygnowania komisarzy będzie niezależnie od przypadku prowadzona w poszanowaniu istoty nowych uprawnień przyznanych w tym zakresie Parlamentowi Europejskiemu na mocy postanowień traktatu lizbońskiego.
Dlatego sprawozdanie to zawiera szereg zaleceń mających na celu rozwój równowagi instytucyjnej i podkreśla, że traktat lizboński wzmacnia stosowne kompetencje każdej z instytucji Unii Europejskiej.
Pedro Guerreiro (GUE/NGL), na piśmie. – (PT) Ta rezolucja jest jedną z pięciu rezolucji w ramach pakietu przyjętego dziś większością głosów w Parlamencie, co pokazuje najwyraźniej pogardę dla demokratycznie i suwerennie wyrażonej woli obywateli Francji, Holandii i Irlandii, którzy w referendach odrzucają Konstytucję Europejską wraz z jej bratem-bliźniakiem, tak zwanym traktatem lizbońskim. To także jedna z wielu inicjatyw zmierzających do przeforsowania tego niedopuszczalnego projektu traktatu.
Zamiast raz na zawsze zapomnieć o traktacie lizbońskim, PE znowu przyjmuje rezolucję, która gloryfikuje antydemokratyczną równowagę instytucjonalną w Unii Europejskiej przedstawioną w rezolucji, ukrywając fakt, że między innymi:
- przenosi ona suwerenne uprawnienia Portugalczyków na ponadnarodowe instytucje UE zdominowane przez większe potęgi, których przykładem jest zarządzenie biologicznymi zasobami morza w naszej wyłącznej strefie ekonomicznej;
- rozszerza ona zastosowanie zasady większości w procesie decyzyjnym, co wzmacnia dominację większych potęg i uniemożliwia Portugali wetowanie decyzji sprzecznych z jej interesem narodowym;
- bardziej odsuwa od władzy demokratyczne instytucje krajowe (jedyne, które są bezpośrednim wyrazem demokratycznej woli ludu), czego przykładem jest przeniesienie uprawnień z parlamentów krajowych, które tracą uprawnienia decyzyjne w fundamentalnych dziedzinach i stają się czymś na kształt organów doradczych bez prawa weta dla decyzji wspólnotowych sprzecznych z interesami narodowymi.
Nils Lundgren (IND/DEM), na piśmie. – (SV) Traktat lizboński, który w 96 procentach pokrywa się z projektem traktatu konstytucyjnego, został odrzucony w referendum w Irlandii. Wcześniej traktat konstytucyjny został odrzucony w referendach we Francji i w Holandii.
Większość w tym Parlamencie nie dostrzega swych politycznych strat. To oburzające przestępstwo przeciwko demokratycznym zasadom i jednakowo oburzający przykład arogancji władzy, która charakteryzuje współpracę w UE.
Nic nie znaczy fakt, że w ust. 4 sprawozdania pana Dehaene napisano (cytuję): ‘z zadowoleniem przyjmuje założenie traktatu lizbońskiego mówiące, że Rada Europejska może jednomyślnie i za zgodą Parlamentu Europejskiego, pod warunkiem braku zastrzeżeń ze strony parlamentów krajowych, rozszerzyć podejmowanie decyzji przez głosowanie większością kwalifikowaną oraz zwykłą procedurę legislacyjną na dziedziny, w których dotychczas ich nie stosowano”.
Mimo że głosujący w wielu państwach członkowskich są ewidentnie sceptycznie nastawieni do coraz bardziej ponadnarodowej Unii, federalistyczna większość w Parlamencie Europejskim wskazuje na możliwość jeszcze większej ponadnarodowości Unii w kontekście postanowień traktatu lizbońskiego i przeniesienie na UE jeszcze większych uprawnień bez konieczności porozumienia w sprawie nowego traktatu.
Jan Andersson, Göran Färm, Inger Segelström and Åsa Westlund (PSE), na piśmie. − (SV) Parlament głosował dziś nad sprawozdaniem w sprawie rozwoju stosunków pomiędzy Parlamentem Europejskim a parlamentami krajowymi w kontekście postanowień traktatu z Lizbony. Sprawozdanie z zadowoleniem przyjmuje nowe uprawnienia przyznane parlamentom krajowym w ramach traktatu lizbońskiego. Bada ono też możliwość przyszłego rozwoju stosunków między Parlamentem Europejskim a parlamentami krajowymi.
Postanowiliśmy głosować za tym sprawozdaniem, gdyż Parlament Europejski musi się przygotować, by być w stanie wdrożyć zmiany, jakie nastąpią w związku z jego pracą, jeżeli traktat lizboński wejdzie w życie. Nasze głosowanie nie powinno jednak być w żadnym razie postrzegane jako uprzedzanie procesów ratyfikacyjnych w poszczególnych państwach członkowskich. W pełni szanujemy prawo każdego państwa członkowskiego do samodzielnej decyzji o tym, czy ratyfikować traktat lizboński.
Edite Estrela (PSE), na piśmie. – (PT) Głosowałam za sprawozdaniem pana posła Broka. W sprawozdaniu z zadowoleniem przyjęto nowe uprawnienia przyznane parlamentom krajowym w ramach traktatu lizbońskiego i badano możliwość przyszłej współpracy między Parlamentem Europejskim a parlamentami krajowymi.
Przyjęcie traktatu lizbońskiego w Republice Czeskiej jest ważnym krokiem w kierunku jego szybkiego wejścia w życie. Przedmiotowe sprawozdanie pokazuje, jak ważny jest ten nowy traktat Unii Europejskiej.
Bruno Gollnisch (NI), na piśmie. – (FR) Głosowaliśmy przeciwko sprawozdaniu głównie dlatego, że jest ono bezcelowe: traktat lizboński nie istnieje; został odrzucony w trzech referendach.
Głosowaliśmy przeciw także dlatego, że w sprawozdaniu zaleca się podporządkowanie parlamentów krajowych Parlamentowi Europejskiemu, który to, pewny siły swej wyższości i bez wątpienia w swej nieznośnej arogancji, zapewniałby swoje wsparcie parlamentom krajowym, złożonym – w jego wyobrażeniu bez wątpienia z Filistynów i idiotów – w analizie tekstów europejskich. Czy to jest wsparcie, czy presja? Wpraszałby się na sesje plenarne parlamentów krajowych; pełniłby rolę doradcy; wpływałby na to, jak parlamenty dokonują transpozycji tekstów, aby zachęcać do jednolitości; zaznaczałby swój autorytet, by upewnić się, że odbywają się debaty na temat budżetów obrony… A może także dyktowałby im, jak mają kontrolować rządy i ich działania w Radzie?
Glosowaliśmy wreszcie przeciwko temu sprawozdaniu, ponieważ opiera się ono na podwójnej hipokryzji: parlamenty krajowe zyskały nic innego, jak bardzo trudne do wdrożenia, a więc i nieskuteczne prawo monitorowania przestrzegania zasady pomocniczości; zasada ta jest iluzją, gdyż wiele rzekomo wyłącznych kompetencji UE, jest głęboko ukrytych, a definicja pomocniczości podana w traktatach w rzeczywistości promuje uprawnienia Brukseli.
Pedro Guerreiro (GUE/NGL), na piśmie. – (PT) Ta rezolucja jest jedną z pięciu rezolucji w ramach pakietu przyjętego dziś większością głosów w Parlamencie, co pokazuje najwyraźniej pogardę dla demokratycznie i suwerennie wyrażonej woli obywateli Francji, Holandii i Irlandii, którzy w referendach odrzucają Konstytucję Europejską wraz z jej bratem-bliźniakiem, tak zwanym traktatem lizbońskim. To także jedna z wielu inicjatyw zmierzających do przeforsowania tego niedopuszczalnego projektu traktatu.
Rezolucja w sprawie „rozwoju stosunków pomiędzy Parlamentem Europejskim a parlamentami krajowymi w kontekście postanowień traktatu z Lizbony” to pierwszorzędny przykład oszustwa.
PE z zadowoleniem przyjmuje „funkcje i uprawnienia parlamentów krajowych zawarte w traktacie lizbońskim (…), które zwiększają rolę odgrywaną przez parlamenty krajowe w procesach politycznych Unii Europejskiej”. To byłoby zabawne, gdyby sprawa nie była tak poważna. PE ukrywa fakt, że w odniesieniu do rzekomego zwiększenia roli odgrywanej przez parlamenty krajowe w procesie decyzyjnym, w rzeczywistości w traktacie lizbońskim parlamenty te tracą znacznie więcej niż (rzekomo) zyskują, zważywszy na rozległe przeniesienie uprawnień do instytucji Unii Europejskiej. Nawet (pseudo-)nacisk na poszanowanie zasady pomocniczości (przy wykonywaniu przez instytucje Wspólnoty uprawnień przeniesionych w międzyczasie na UE przez parlamenty krajowe) nie daje żadnemu z parlamentów krajowych prawa weta.
Nils Lundgren (IND/DEM), na piśmie. – (SV) Traktat lizboński, który w 96 procentach pokrywa się z projektem traktatu konstytucyjnego, został odrzucony w referendum w Irlandii. Wcześniej traktat konstytucyjny został odrzucony w referendach we Francji i w Holandii.
Większość w tym Parlamencie nie dostrzega swych politycznych strat. To oburzające przestępstwo przeciwko demokratycznym zasadom i jednakowo oburzający przykład arogancji władzy, która charakteryzuje współpracę w UE.
W swym sprawozdaniu pan poseł Brok chwali konwencję, która zaowocowała projektem traktatu konstytucyjnego. Tę konwencję ostro krytykuje się za to, że jest zupełnie niedemokratyczna i odgórnie kontrolowana przez przewodniczącego Giscarda d’Estainga.
Moim zdaniem sprawozdanie pana posła Broka powinno kończyć się konkluzją, że dopóki debaty polityczne reprezentatywnej demokracji koncentrują się na wyborach do parlamentów krajowych, to parlamenty krajowe powinny być najwyższymi organami decyzyjnymi w Unii – nie zaś Parlament Europejski.
Jan Andersson, Göran Färm, Inger Segelström and Åsa Westlund (PSE), na piśmie. − (SV) Parlament głosował dziś nad sprawozdaniem wzywającym Komisję do przedłożenia wniosku w sprawie rozporządzenia w sprawie realizacji inicjatywy obywatelskiej. Inicjatywa obywatelska oznaczać będzie, że milion obywateli pochodzących ze znacznej liczby państw członkowskich będzie mógł z własnej inicjatywy wzywać Komisję do przedłożenia wniosku legislacyjnego. Da to obywatelom takie same prawa, jakie ma Rada, jeśli chodzi o wzywanie Komisji do przedłożenia wniosków legislacyjnych.
Postanowiliśmy głosować za tym sprawozdaniem, gdyż Parlament Europejski musi się przygotować, by być w stanie wdrożyć zmiany, jakie nastąpią w związku z jego pracą, jeżeli traktat lizboński wejdzie w życie. Nasze głosowanie nie powinno jednak być w żadnym razie postrzegane jako uprzedzanie procesów ratyfikacyjnych w poszczególnych państwach członkowskich. W pełni szanujemy prawo każdego państwa członkowskiego do samodzielnej decyzji o tym, czy ratyfikować traktat lizboński.
Richard Corbett (PSE), na piśmie. − Ja i moi koledzy z delegacji partii pracy popieramy wprowadzenie inicjatywy obywatelskiej w przypadku pomyślnej ratyfikacji traktatu lizbońskiego. Wzmocniłoby to prawa obywateli do uczestnictwa w europejskim procesie politycznym i byłoby dodatkiem do cennego istniejącego prawa do składania petycji do Parlamentu.
Obawiam się jednak, że wnioski pani Kaufman mogłyby doprowadzić do zatrzymania procesu inicjatywy obywatelskiej lub do jego utrudnienia przez uciążliwe wymogi biurokratyczne (jak te dotyczące sprawdzania przez państwa członkowskie każdego podpisu i poświadczenia przez Komisję, że jest to zgodne z prawem). Aby zachęcać do większego uczestnictwa, powinniśmy krzewić ducha inicjatywy obywatelskiej – to znaczy, że działanie powinno to być jak najprostsze i jak najbardziej dostępne. Dlatego nie mieliśmy wyboru – musieliśmy wstrzymać się od głosowania w sprawie tego sprawozdania.
Edite Estrela (PSE), na piśmie. – (PT) Głosowałam za sprawozdaniem w sprawie realizacji inicjatywy obywatelskiej. Traktat lizboński wprowadza europejską inicjatywę obywatelską, czy też innymi słowy, prawo obywateli do uczestnictwa w europejskim procesie legislacyjnym. To całkiem nowy instrument, który wzmacnia demokrację i prawa obywateli.
Niewątpliwie jest to sposób zbliżenia obywateli Europy do instytucji europejskich i zwiększenia ich świadomości dotyczącej procesu decyzyjnego i uczestnictwa w nim.
Bruno Gollnisch (NI), na piśmie. – (FR) Sprawozdanie pani Kaufmann ma na celu ukierunkowanie realizacji „inicjatywy obywatelskiej” zgodnie z tym, co podaje artykuł 11 nieudanego Traktatu o Unii Europejskiej: „obywatele Unii w liczbie nie mniejszej niż milion, mający obywatelstwo znacznej liczby państw członkowskich, mogą podjąć inicjatywę zwrócenia się do Komisji o przedłożenie odpowiednich wniosków, w ramach jej uprawnień, w sprawach, w odniesieniu do których, zdaniem obywateli, stosowanie traktatów wymaga ustanowienia unijnego aktu prawnego”.
Sprawozdanie to określa zatem szczegółowo warunki dopuszczalności i konkretne procedury, które czynią proces podejmowania takiej inicjatywy niezwykle trudnym.
Chcę ostrzec obywateli, by mieli się na baczności. To nowe „prawo” jest iluzją. Zapewnia ono tylko jedną rzecz: możliwość zwrócenia się do Komisji o uchwalenie nowych praw europejskich, ale nie umożliwia uchylania czy zmiany przepisów już istniejących, zmiany polityki. W każdym razie Komisja nie ma żadnego obowiązku ich słuchać.
Skoro Eurokraci tak chętnie udzielają praw obywatelom Europy, to powinni zacząć od poszanowania wyników ich głosowania i zrozumieć wreszcie, że „nie” znaczy „nie” w języku francuskim, niderlandzkim, angielskim, gaelickim i w każdym innym.
Pedro Guerreiro (GUE/NGL), na piśmie. – (PT) Ta rezolucja jest jedną z pięciu rezolucji w ramach pakietu przyjętego dziś większością głosów w Parlamencie, co pokazuje najwyraźniej pogardę dla demokratycznie i suwerennie wyrażonej woli obywateli Francji, Holandii i Irlandii, którzy w referendach odrzucają Konstytucję Europejską wraz z jej bratem-bliźniakiem, tak zwanym traktatem lizbońskim. To także jedna z wielu inicjatyw zmierzających do przeforsowania tego niedopuszczalnego projektu traktatu lizbońskiego.
Rezolucja ta charakteryzuje się absurdalnością i hipokryzją.
PE może retorycznie wychwalać „bezproblemowe, przejrzyste i skuteczne korzystanie z uprawnienia do udziału obywateli Unii” i tak zwaną „inicjatywę obywatelską” przedstawioną w projekcie traktatu zwanego obecnie traktatem lizbońskim. Prawda jest, że siły kierujące tą integracją europejską i promujące ją oraz ten traktat lizboński, robiły dotąd i nadal robią wszystko, co w ich mocy, aby uniemożliwić ludziom debatowanie i zrozumienie treści projektu traktatu oraz konsultacje w drodze referendum.
Co więcej, po odrzuceniu tego federalistycznego, neoliberalnego i militarystycznego projektu traktatu przez Irlandię siły te próbują zrobić wszystko, by wymusić kolejne referendum w tym kraju (aż do skutku – póki Irlandczycy nie powiedzą „tak”).
Innymi słowy uniemożliwiają obywatelom wyrażenie ich demokratycznej i suwerennej woli poprzez referendum, a następnie rzucają zasłonę dymną, wychwalając tak zwaną „inicjatywę obywatelską”, która, jak widać na pierwszy rzut oka, od samego początku będzie uzależniona od wielu warunków.
Nils Lundgren (IND/DEM), na piśmie. – (SV) Traktat lizboński, który w 96 procentach pokrywa się z projektem traktatu konstytucyjnego, został odrzucony w referendum w Irlandii. Wcześniej traktat konstytucyjny został odrzucony w referendach we Francji i w Holandii.
Większość w tym Parlamencie nie dostrzega swych politycznych strat. To oburzające przestępstwo przeciwko demokratycznym zasadom i jednakowo oburzający przykład arogancji władzy, która charakteryzuje współpracę w UE.
W swym sprawozdaniu pani Kaufmann dzieli skórę na niedźwiedziu. Sprawozdanie jest wyrazem wyjątkowej arogancji wobec demokracji, a przede wszystkim wobec ludności irlandzkiej, którą ponownie zmusza się do referendum, gdyż – zdaniem establishmentu politycznego – ostatnim razem podała ona „złą” odpowiedź. W tej sytuacji nie ma sensu dyskutować nad tym sprawozdaniem w Parlamencie Europejskim. Przedstawiona inicjatywa obywatelska sama w sobie jest wyjątkowo niejasnym wnioskiem dotyczącym wpływu obywateli w odniesieniu do wybieranych polityków. Ci ostatni mogą zaś te inicjatywy całkowicie zignorować, jeśli tak im się spodoba.
Kartika Tamara Liotard (GUE/NGL), na piśmie. − (NL) Choć to dobra rezolucja, głosowałam przeciw, ponieważ Parlament Europejski zgodził się w tej rezolucji, aby Komisja zwalniała niektóre instalacje elektrolizy z zakazu dotyczącego włókien azbestu. Uważam, że, jeśli mówi się, że w Europie jest całkowity zakaz dotyczący włókien azbestu, to trzeba być konsekwentnym i nie pozwalać na zwolnienia. Wciąż są ludzie, którzy ciężko chorują z powodu narażenia na oddziaływanie azbestu, i nie rozumiem, czemu Komisja tego nie uwzględniła. Dlatego głosowałam przeciwko rezolucji z solidarności z ofiarami szkodliwego oddziaływania azbestu.