Przewodniczący. − Panie wiceprzewodniczący, szanowni państwo, drogie koleżanki i koledzy! Mam ogromny zaszczyt powitać w Parlamencie Europejskim pana Josepha Bidena, 47. wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki.
(Oklaski)
Wiceprezydent Biden od wielu lat jest kluczową postacią amerykańskiej sceny politycznej i przyjacielem wielu osób zgromadzonych w tej Izbie. Po raz pierwszy wygrał wybory do Senatu w 1972 roku i stał się jednym z najmłodszych senatorów w historii swojego kraju. Był sześciokrotnie wybierany do Senatu, zanim w listopadzie 2008 roku został wiceprezydentem USA.
Jest byłym przewodniczącym Komisji Spraw Zagranicznych Senatu USA oraz Komisji Sprawiedliwości Senatu USA, znany jest z tego, że mówi to, co myśli, czasami broniąc spraw niecieszących się w danym momencie poparciem. To on wyznacza opinie, nie podąża za opiniami innych. Panie wiceprezydencie! Dlatego właśnie pańskie dzisiejsze wystąpienie w Parlamencie Europejskim jest dla nas wszystkich tak ważne, tak istotne. Chcę jeszcze raz panu podziękować za serdeczne zaproszenie oraz za bardzo konstruktywne i owocne rozmowy, które odbyły się w ubiegłą środę w Waszyngtonie.
Drogie koleżanki i koledzy! W dzisiejszym wielostronnym i wielobiegunowym świecie Europa i Ameryka mogą i powinny pracować wspólnie, w ramach partnerstwa, na rzecz globalnej stabilności oraz oświeconych zasad, w które wierzymy. Dowodem takiego zaangażowania jest dzisiejsza wizyta wiceprzewodniczącego Bidena w Unii Europejskiej.
Bez silnego i skutecznego transatlantyckiego partnerstwa równych podmiotów – Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej – nie znajdziemy trwałych rozwiązań w odniesieniu do wielu wyzwań, które przed nami stoją: zmian klimatu, bezpieczeństwa energetycznego, wciąż dotykającego nas kryzysu gospodarczego, terroryzmu, czy też wspierania praw człowieka, ochrony wolnego handlu i poprawienia zarządzania globalnego.
Koleżanki i koledzy! Prawie dokładnie dzisiaj mija 25 lat, od kiedy prezydent Ronald Reagan w dniu 8 maja 1985 r. przemawiał w Parlamencie Europejskim. Był to ostatni, i jak dotychczas jedyny, raz kiedy prezydent Stanów Zjednoczonych przemawiał do demokratycznie wybranych przedstawicieli obywateli Europy. Panie wiceprezydencie! Pańska dzisiejsza obecność w tej Izbie stanowi symbol odnowienia naszego dialogu na najwyższym szczeblu.
Europa ma nowy traktat, który daje Parlamentowi Europejskiemu nową siłę i możliwość działania i który jest tak ważny dla całej Unii Europejskiej. Natomiast Stany Zjednoczone, rok po objęciu przywództwa przez prezydenta Obamę, dają światu nową nadzieję. Panie wiceprezydencie! Nie mógł pan lepiej wybrać czasu na swoje wystąpienie.
Panie wiceprezydencie! Mamy ogromny zaszczyt powitać pana dziś popołudniu tu w Parlamencie Europejskim. Oddaję panu głos.
(Oklaski)
Joe Biden, Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki. – Panie przewodniczący! Dziękuję za serdeczne powitanie. Z przyjemnością gościliśmy pana w Waszyngtonie oraz w Białym Domu. Możliwość zwrócenia się do tak szacownego organu jest dla mnie zaszczytem i ogromnym przywilejem.
Zasiadałem w parlamencie złożonym jedynie z 435 posłów; więc moja obecność tutaj jest tym większym zaszczytem. Pamiętam wystąpienie wygłoszone tutaj przez prezydenta Reagana w 1985 roku i pozwolę sobie zacytować irlandzkiego poetę, Williama Butlera Yeats’a, który w wierszu z 1916 roku pt. „Niedziela Wielkanocna” mówi o swojej ojczystej Irlandii „Wszystko jest w nich przemienione; straszne zrodziło się piękno”. Od roku 1985 wiele się zmieniło, wiele się zmieniło i straszne zrodziło się piękno.
Panie i panowie! Jak już powiedziałem niezwykle cieszę się, że mogłem powrócić do Brukseli już drugi raz jako wiceprezydent; jak prawdopodobnie państwo wiedzą, niektórzy amerykańscy politycy i dziennikarze nazywają Waszyngton stolicą wolnego świata. Wydaje mi się jednak, że uzasadnione prawo do tego tytułu ma to wspaniałe miasto, ze swoją tysiącletnią historią, które jest stolicą Belgii, siedzibą Unii Europejskiej oraz NATO. Przez ponad 36 lat byłem prawodawcą w naszym krajowym parlamencie i dlatego możliwość przemawiania w Parlamencie Europejskim traktuję jak szczególny zaszczyt.
Ja i prezydent Obama zostaliśmy pierwszymi razem biegającymi kolegami, którzy na przestrzeni ostatnich 50 lat razem przeszli drogę z organów ustawodawczych i trafili do Białego Domu, dlatego mamy głębokie uznanie dla pracy wykonywanej przez państwa w tej Izbie, bastionie europejskiej demokracji. Państwo i ja, wraz z moimi byłymi koleżankami i kolegami z Kongresu USA reprezentujemy ponad 800 milionów ludzi. Zastanówmy się nad tym przez chwilę.
Dwa organy, wybierane w sposób demokratyczny, które kształtują prawo dla blisko jednej ósmej populacji Ziemi: to naprawdę niezwykłe. Teraz wraz z traktatem lizbońskim otrzymali państwo jeszcze większą władzę i większą odpowiedzialność, która idzie w parze ze zwiększonymi wpływami, co przyjmujemy z zadowoleniem. Jesteśmy z tego zadowoleni, ponieważ Stany Zjednoczone potrzebują silnych sojuszników i sojuszy pomagających nam w rozwiązywaniu problemów XXI wieku, wielu nowych, ale także wielu takich samych jak w ubiegłym wieku.
Spróbuję powiedzieć to najprościej, jak tylko potrafię. Administracja pod przywództwem Obama/Biden nie ma wątpliwości, że pełna energii Unia Europejska jest potrzebna i dlatego zdecydowanie ją popieramy. Wierzymy, że jest ona bezwzględnie niezbędna z punktu widzenia amerykańskiego dobrobytu i długookresowego bezpieczeństwa. Nie miejcie zatem żadnych wątpliwości.
W mojej wieloletniej pracy przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych Senatu USA miałem możliwość spotkania wielu Europejskich prawodawców z krajowych organów prawodawczych, w tym także niektórych spośród tu obecnych. Dlatego po tylu latach doceniam ważny krok, jakim było utworzenie jedynego na świecie parlamentu wielonarodowego, wybranego w wyborach powszechnych. Tak wiele się zmieniło.
Cieszę się, że budujecie państwo, poprzez Transatlantycki Dialog Ustawodawczy, silne stosunki z Kongresem Stanów Zjednoczonych i mam nadzieję, że działalność otwartego w ubiegłym miesiącu w Waszyngtonie biura dodatkowo wzmocni te więzi.
Panie i panowie! W tym tygodniu mija 65 lat od dnia, w którym 200 kilometrów stąd na południe nazistowscy przywódcy podpisali akt bezwarunkowego poddania się, który zakończył II wojnę światową w Europie. Następnego dnia na Times Square i na Piccadilly Circus rozpoczęły się radosne uroczystości; wiwatujący tłum tańczył na Polach Elizejskich oraz na placach w miastach całego alianckiego świata. Tutaj, w Brukseli podczas mszy dziękczynnych ludzie śpiewali hymny narodowe Belgii, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Tego radosnego dnia, 8 maja 1945 r., kontynent europejski był zrujnowany, dwukrotnie w okresie krótszym niż 30 lat zdewastowany przez olbrzymie wojny. Wtedy pokój w zjednoczonej Europie, Parlament Europejski wydawałyby się nierealną mrzonką dla każdego, kto przeżył wojnę. A jednak, dzięki woli państwa współobywateli oraz mężów stanu, jak Paul-Henri Spaak, na cześć którego nazwano ten budynek, a także Robert Schuman i Jean Monnet oraz dzięki wizji, która dała początek parlamentowi i przyniosła Prezydencki Medal Wolności z rąk prezydenta Lyndona Johnsona, dziś zebraliśmy się w tej Izbie. Państwo są tu obecni.
To, co z początku było prostym paktem zawartym przez sześć narodów w celu stworzenia wspólnego rynku węgla i stali, rozrosło się w mocarstwo gospodarcze i polityczne. To wspólnota wierząca w wolność myśli, swobodny przepływ i wolność przedsiębiorczości. Europa, którą jeden z historyków nazwał „nie tyle miejscem, co ideą”. Jestem tutaj, aby potwierdzić, że ja i prezydent Obama wierzymy w tę ideę, a także w lepszy w świat i w lepszą Europę, które dzięki niej już powstają. To Europa, z której istnienia korzyści czerpią wszystkie państwa członkowskie, mówiące zjednoczonym głosem w negacjach w sprawie umów handlowych i w walce z degradacją środowiska; Europa, która wspiera wartości kulturowe i polityczne, wyznawane także przez moją ojczyznę. To Europa, która jest jednością, która jest wolna i w której panuje pokój.
(Oklaski)
Prezydent Obama powiedział ponad rok temu w Pradze, że silna Europa stanowi silniejszego partnera dla Stanów Zjednoczonych, a my potrzebujemy silnych partnerów. I dlatego zrobimy, co w naszej mocy, aby wesprzeć europejskie dążenia. Ostatnie 65 lat udowodniło, że nie ma praktycznie rzeczy niemożliwych do osiągnięcia, jeśli Amerykanie i Europejczycy połączą swoją energię na rzecz realizacji wspólnego celu. Przecież razem, dzięki Planowi Marshalla, odbudowaliśmy Europę i być może dokonaliśmy najlepszej inwestycji w historii ludzkości. Razem zbudowaliśmy najtrwalszy światowy sojusz w zakresie bezpieczeństwa, czyli NATO oraz siły wojskowe i polityczne, które połączyły USA z Europą i w ostatnich dziesięcioleciach jeszcze bardziej nas zbliżyły. Razem zbudowaliśmy najlepszą sieć stosunków handlowych w historii świata, obejmującą około 40 % światowego handlu, która pomogła zainicjowaniu ery bezprecedensowego dobrobytu i innowacji technologicznych. Razem zapewniliśmy pomoc i nadzieję ludziom, którzy ucierpieli w wyniku katastrof humanitarnych w tak wielu miejscach, że nie sposób wymienić je wszystkie, od Bałkanów Zachodnich do Kongo i do trwających prac na Haiti.
Dla sceptyków, którzy pomimo tych wszystkich osiągnięć, wciąż powątpiewają w stan stosunków transatlantyckich lub w stanowisko mojego kraju wobec zjednoczonej Europy, mam następującą odpowiedź: nawet, gdyby Stany Zjednoczone i narody, które państwo reprezentują nie były zjednoczone na mocy wspólnych wartości oraz wspólnego dziedzictwa milionów naszych obywateli, ze mną włącznie, to nieubłaganie połączyłyby nas same tylko wspólne korzyści globalne.
Dzisiaj stosunki między moim krajem i Europą są tak samo silne i tak samo ważne, jak dotychczas. Nowy wiek ukazał nowe wyzwania, niemniej niebezpieczne niż te poprzednie, z którymi walczyliśmy w XX wieku. I teraz razem, naprawdę razem, zajmujemy się po kolei każdym z nich. Kwestie te są trudne; nie unikniemy rozbieżności poglądów, ale podchodzimy do problemów wspólnie. Zmiany klimatu, czyli jedno z największych zagrożeń, które dotyczą naszej planety. Stany Zjednoczone i Europa dążą do zagwarantowania, że wszystkie kraje, a zwłaszcza największe gospodarki, przyczynią się do znalezienia globalnego rozwiązania. Wszyscy oczekiwaliśmy szczytu w Kopenhadze i zdołaliśmy na konferencji zrobić olbrzymi krok naprzód. Teraz musimy zrealizować omówione w tym porozumieniu założenia dotyczące redukcji emisji, finansowania oraz przejrzystości i musimy pomóc narodom najbardziej narażonym na szkodliwe skutki tego obezwładniającego kryzysu, począwszy od północnej Arktyki, po wyspy na Pacyfiku.
Współpracujemy na wyniszczonych terenach Afganistanu i Pakistanu w celu rozbicia, rozbrojenia i pokonania Al-Kaidy oraz walczących Talibów oraz w celu przeszkolenia afgańskiej armii i policji, tak aby rząd mógł wreszcie chronić swoich obywateli i nie stanowić zagrożenia dla krajów sąsiednich. Stany Zjednoczone i Unia Europejska, wraz z jej państwami członkowskimi przeznaczają znaczące zasoby finansowe i ludzkie w celu zbudowania w Afganistanie zdolności zarządzania krajem. I choć utrzymywanie tych ważnych misji nie zawsze cieszyło się poparciem, to jest ono, jak państwo i ja doskonale wiemy, niezbędne. Mamy obowiązek, jako przywódcy, wyjaśniania naszemu społeczeństwu, że misje te są konieczne z punktu widzenia naszego wspólnego bezpieczeństwa. Chociaż proszę mi wierzyć, doskonale rozumiem, że nie jest to łatwe, gdyż przez 38 lat zajmowałem różne polityczne stanowiska.
Dlatego też Stany Zjednoczone i Europa wzajemnie się wspierają, aby powstrzymać Iran przed zdobyciem broni jądrowej, która zagrażałaby obywatelom i krajom sąsiednim, w tym także naszym niektórym bliskim sojusznikom. Razem weszliśmy na bezprecedensową ścieżkę wiodącą do zaangażowania przywódców irańskich. Panie i panowie!
(Oklaski)
Prezydent, wbrew temu, co myślą sceptycy, naprawdę myśli, to co obiecał: wyciągniemy rękę do każdego, kto rozkurczy zaciśnięte pięści. Prezydent Obama, na początku swojego urzędowania, powiedział że jesteśmy gotowi rozmawiać z Iranem w oparciu o wspólne korzyści i wspólny szacunek. Wraz z naszymi sojusznikami wyraźnie powiedzieliśmy przywódcom irańskim jak mogą rozpocząć proces przywrócenia zaufania społeczności międzynarodowej, w tym poprzez przyznanie dostępu do dotychczas nieujawnionych urządzeń służących do wzbogacania uranu oraz poprzez wymianę nisko-wzbogaconego uranu na paliwo do reaktora badawczego. Przywódcy irańscy jednak, na oczach całego świata, wzgardzili naszymi wspólnymi wysiłkami podejmowanymi w dobrej wierze i nadal realizują działania zagrażające stabilności sytuacji w regionie. Powiem to stanowczo: irański program nuklearny stanowi naruszenie zobowiązań tego kraju na mocy układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej i grozi zainicjowaniem nuklearnego wyścigu zbrojeń na Bliskim Wschodzie. Czyż to nie ironia – czyż to nie ironia, że – teraz, gdy zniknęła już żelazna kurtyna i supermocarstwa nie grożą sobie nawzajem masowym zniszczeniem, nowy wyścig zbrojeń mógłby rozpocząć się w jednym z najmniej stabilnych regionów świata? Dopuszczenia do tak ironicznego obrotu spraw nie wybaczyłyby nam, moim zdaniem, nasze dzieci, nasze wnuki i prawnuki.
Ponadto przywództwo Iranu wspiera organizacje terrorystyczne, wsparcie to nie słabnie i co więcej wciąż szykanuje swoich obywateli, którzy wychodzą w pokojowych zamiarach na ulice szukając sprawiedliwości: jest to zdrada wobec obowiązków spoczywających na każdym rządzie pod względem zobowiązań wobec obywateli.
W obliczu zagrożenia stwarzanego przez Iran jesteśmy zdeterminowani do zapewnienia bezpieczeństwa naszym sojusznikom. Dlatego stworzyliśmy okresowy program obrony przed pociskami: w celu powstrzymania ataków oraz obrony tego kontynentu przed pociskami.
(Oklaski)
Panie i panowie! Współpracujemy również w ramach NATO, aby przygotować się na różne zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa w przyszłości, w tym wobec bezpieczeństwa energetycznego oraz bezpieczeństwa sieciowego. Nieustannie wspieramy bliską współpracę między NATO a UE.
Stany Zjednoczone i Europa w ubiegłym roku zareagowały szybko i zdecydowanie, gdy świat dotknął kryzys finansowy, znacznie poważniejszy niż jakikolwiek od czasów Wielkiego Kryzysu. Tym samym zdołaliśmy wspólnie zapobiec temu, co przewidywało społeczeństwo: całkowitemu załamaniu światowej gospodarki. Obecnie wraz z prezydentem Obamą uważnie śledzimy kryzys gospodarczy i finansowy w Grecji oraz wysiłki Unii Europejskiej zmierzające do jego zażegnania. Z zadowoleniem przyjmujemy pakiet pomocowy, nad którym zastanawia się Europa wraz z Międzynarodowym Funduszem Walutowym. I będziemy wspierać – zarówno bezpośrednio, jak i poprzez MFW – wysiłki UE dążące do uratowania Grecji.
Te, oraz inne przykłady, które mógłbym wymieniać, pokazują dlaczego Europa wciąż jest nie tylko największym partnerem handlowym Stanów Zjednoczonych, ale także naszym najważniejszym sojusznikiem.
Panie i panowie! Nasi przodkowie, ponad sześćdziesiąt lat temu połączyli siły w celu zbudowania instytucji mających zagwarantować, że najsmutniejsze rozdziały w historii XX wieku nie powtórzą się ani w drugiej połowie XX wieku ani w wieku XXI. Instytucje te – w tym także ten Parlament – odniosły olbrzymi sukces, teraz jednak musimy skoncentrować się na wyzwaniach nowego wieku, o których mówiłem na początku.
Świat się zmienił. Zmienił się całkowicie. Zrodziło się straszne piękno. Być może najbardziej złożonym zagrożeniem, przed którym obecnie stoimy, jest to zagrażające naszym obywatelom ze strony podmiotów niepaństwowych i wrogich ekstremistów, zwłaszcza w sytuacji, gdy – broń Boże – ci wrodzy ekstremiści uzyskają dostęp do jakiejkolwiek broni masowego rażenia. Plaga nie uznaje granic, żadnych granic. Żaden naród, niezależnie od swojej siły lub dobrobytu, od swojej organizacji lub zdolności, nie zdoła w pojedynkę sprostać temu zagrożeniu. Zdołamy zapanować nad sytuacją, jeśli będziemy sobie nawzajem pomagać i dokładnie to musimy zrobić.
Nowe uprawnienia, które Parlament otrzymał na mocy traktatu lizbońskiego, zwiększają państwa znaczenie w tej walce i dają silniejszy imperatyw do rozsądnego rządzenia. Rząd USA i Parlament Europejski usiłowali znaleźć sposób na najlepszą ochronę obywateli bez konieczności rezygnowania z podstawowych praw, na których zbudowane są nasze społeczności. Jestem bezwzględnie przekonany, że musimy – i możemy – równocześnie chronić obywateli i utrzymać nasze wolności.
Wraz z prezydentem Obamą, od chwili objęcia w ubiegłym roku urzędu przestrzegamy nakazu zawartego w naszej Konstytucji, dotyczącego dążenia do bardziej idealnej unii. W tym celu jedna z pierwszych decyzji dotyczyła zaprzestania dochodzeń, które dawały marne rezultaty, i których nie mogliśmy kontynuować ze spokojnym sumieniem.
(Oklaski)
Zarządziliśmy zamknięcie więzienia w zatoce Guantanamo, które stało się symbolem niesprawiedliwości i sloganem bojowym terrorystów.
(Oklaski)
Doceniamy, że tak wielu spośród państwa wsparło nasze wysiłki, choć mogło być to trudne.
Postąpiliśmy tak, ponieważ prezydent Obama i ja, podobnie jak państwo, odrzucamy pozorny wybór pomiędzy bezpieczeństwem a naszymi ideałami. Wierzymy, że podtrzymanie naszych zasad dodaje nam sił i że zgadzanie się na kompromis w odniesieniu do tych zasad w rzeczywistości osłabia nasze wysiłki w ramach walki z przejawami wrogiego ekstremizmu. Ponieważ jaki jest ich cel? Ekstremiści chcą zmienić nasze wartości, zmienić sposób naszego postępowania. Osiem dni po atakach z 11 września powiedziałem tysiącom studentów w moim kraju, że nie mogą pozwolić, aby tragedia tego dnia zakończyła nasz dotychczasowy styl życia, ponieważ dokładnie tego chcą terroryści. Powiedziałem im także, że Stany Zjednoczone działając w pojedynkę nie zdołają wygrać tej walki.
Uważam, że te słowa nie tylko pasowały do wydźwięku tamtych wydarzeń, ale okazały się prawdziwe i dziś są nie mniej prawdziwe niż wtedy. Nie muszę opowiadać zgromadzonym tu słuchaczom o dumnej europejskiej tradycji ochrony obywateli przed naruszaniem ich prywatności przez rząd, czyli o zobowiązaniu osadzonym na zasadzie poszanowania nieodłącznej godności wszystkich ludzi. Nazywamy to prawami niezbywalnymi. Zapisaliśmy je w naszej konstytucji, a przywiązanie Stanów Zjednoczonych do prywatności jest głębokie, podobnie jak przywiązanie Europy. Postanowienia czwartej poprawki do naszej konstytucji zapewniają jednostkom ochronę przed nieuzasadnionym przeszukiwaniem i aresztowaniem przez państwo, co jeden z naszych najsławniejszych jurystów przezwał „prawem do bycia pozostawionym w spokoju”. Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych wyraźnie oświadczył, że prywatność jest chroniona na mocy konstytucji i jest jednym z praw podstawowych. Sąd Najwyższy, podobnie jak UE, określił to prawo kwestią godności osobistej.
Osobiście, przez 36 lat mojej kariery zawodowej broniłem prawa do prywatności. Każdego roku organizacje oceniają osoby zasiadające w Senacie USA najbardziej zaangażowane w obronę wolności cywilnych i każdego roku, ja i następnie prezydent Obama, przedstawiamy charakterystykę jednej z czterech wybranych osób. Mówię państwu o tym nie ze względu na siebie, ale na przywiązanie naszej administracji do kwestii praw jednostki. Zmiana postawy teraz zadałaby kłam wszystkiemu co mówiłem, czyli wartościom, które głosiłem w swoim kraju przez ostatnie 37 lat. Kiedy przewodniczyłem senackiej Komisji Sprawiedliwości, odpowiedzialnej za zatwierdzanie prezydenckich nominacji sędziowskich, byłem nieustannie zaliczany do najwierniejszych zwolenników wolności cywilnych. Przed podjęciem decyzji o przyjęciu w poczet sędziów priorytetowe znaczenie miało dla mnie ustalenie poglądów potencjalnych sędziów na prywatność.
Ponadto ja i prezydent Obama wierzymy, że pierwszym, podstawowym i najpoważniejszym obowiązkiem rządu jest ochrona obywateli – obywateli, którym służy – oraz ochrona należnych im praw. Prezydent Obama powiedział, że jego pierwszą myślą zaraz po przebudzeniu i ostatnią myślą tuż przed zaśnięciem jest utrzymanie bezpieczeństwa kraju. Przypuszczam, że każdy światowy przywódca tak właśnie postrzega swoją rolę. Rzeczywiście bezpieczeństwo fizyczne jest prawem niezbywalnym, w nie mniejszym stopniu niż prywatność. Rząd, który zrzeka się swojego obowiązku zapewnienia bezpieczeństwa swoim obywatelom narusza ich prawa w stopniu nie mniejszym niż rząd, który ucisza dysydentów, czy bez przeprowadzenia procesu osadza w więzieniu oskarżonych przestępców.
Panie i panowie! Nawet w tej chwili nasi wrogowie stosują każde możliwe narzędzie, jakie zdołali zgromadzić, aby przeprowadzić kolejne niszczycielskie ataki, takie jak te w Nowym Jorku, Londynie, Madrycie i wielu innych miejscach na Ziemi. Musimy w celu ich powstrzymania wykorzystać każde dostępne, uzasadnione narzędzie – egzekwowanie prawa, technologie wywiadu wojskowego – zgodne z naszymi przepisami prawa oraz z wartościami. Walczymy na wiele sposobów, począwszy od dzielnych mężczyzn i kobiet służących w naszych zagranicznych oddziałach wojskowych, aż po cierpliwych i niezmordowanych profesjonalistów z dziedziny egzekwowania prawa, którzy sprawdzają rozbudowane i podejrzane siatki finansowe.
W tym tygodniu nasze służby celne i ochrony granic dzięki danym pasażera przekazywanym przed podróżą zatrzymały podejrzanego w sprawie usiłowania przeprowadzenia ataku bombowego na Times Square w Nowym Jorku, który próbował wyjechać z kraju. Utrzymanie każdej zgodnej z prawem możliwości powstrzymywania takich ataków jest niezmiernie ważne. Z tego powodu uważamy, że program śledzenia środków finansowych należących do terrorystów ma zasadnicze znaczenie ze względu na bezpieczeństwo nasze oraz, jak przypuszczam, Europy. Program ten dostarczył ważnych wskazówek naprowadzających w dochodzeniach antyterrorystycznych prowadzonych po obu stronach Atlantyku, pozwolił pokrzyżować plany spiskowe i w końcu także uratować ludzkie życie. Program ten ma wbudowane ograniczenia, które gwarantują, że informacje osobiste są zachowywane w tajemnicy i wykorzystywane jedynie w celach związanych ze zwalczaniem terroryzmu. Nie obwiniam jednak państwa za jego kwestionowanie. Rozumiemy państwa obawy. W związku z czym wspólnie pracujemy nad sposobem ich rozwiania i jestem bezwzględnie przekonany, że odniesiemy sukces zarówno w kwestii wykorzystania tego narzędzia, jak i zagwarantowania prywatności. Dokonanie tego jest niezwykle ważne i musimy działać najszybciej jak tylko możliwe.
Dzięki doświadczeniu jako były senator USA wiem jak trudne może być dokonywanie wyborów w odniesieniu do globalnych wyzwań, tak aby nie zdradzić lokalnych wartości. Podejrzewam, że przechodzicie przez to przy każdym głosowaniu w tym Parlamencie. Im dłużej będziemy zwlekać z przyjęciem programu śledzenia środków finansowych należących do terrorystów, tym większe istnieje ryzyko wystąpienia ataków terrorystycznych, którym można byłoby zapobiec. Spoczywa na nas, jako na przywódcach, odpowiedzialność za zrobienie wszystkiego, co zgodnie z prawem jest w naszej mocy, aby chronić 800 milionów ludzi, którym wspólnie służymy. W przeszłości nie zgadzaliśmy się w różnych sprawach, niewątpliwie będziemy różnić się także w przyszłości, ale jestem przekonany, że Stany Zjednoczone i Europa mogą sprostać wyzwaniom XXI wieku, podobnie jak udało się to w XX wieku, jeśli tylko będziemy ze sobą rozmawiać i wzajemnie się słuchać; jeśli będziemy wobec siebie uczciwi.
(Oklaski)
Panie i panowie! Winston Churchill nauczył nas, że odwaga jest tym, co potrzebne, aby wstać i przemówić. Odwaga jest także tym, co potrzebne, aby usiąść i posłuchać. Dzisiejszego popołudnia to ja cały czas mówiłem. Możecie być państwo pewni, że teraz ja, mój rząd i mój prezydent ponownie zamieniamy się w słuch w rozmowach z naszymi sojusznikami. Panie i panowie! To nie przypadek, że pierwszym zamorskim przystankiem moich wizyt w charakterze wiceprezydenta, a także wizyt samego prezydenta USA, była Europa. To również nie przypadek, że od czasu pierwszej wizyty obaj wracaliśmy tu kilkukrotnie. Stany Zjednoczone potrzebują Europy i z całym poważaniem twierdzę, że Europa potrzebuje Stanów Zjednoczonych. Obecnie potrzebujemy siebie nawzajem bardziej niż kiedykolwiek.
(Oklaski)
Zatem przypadającą w tym tygodniu rocznicę postrzegam jako oczekiwaną okazję do ponownego potwierdzenia więzi, która dawno temu w powodzi nieszczęść połączyła nasze społeczeństwa. Teraz, podobnie jak wtedy, Europejczycy i Amerykanie w dążeniu do swoich ideałów oraz w poszukiwaniu partnerów zanim zwrócą się do innych, najpierw zwracają się ku sobie. Teraz, podobnie jak wtedy, jesteśmy zaszczyceni i wdzięczni, że w walce, która jeszcze przed nami możemy stać u waszego boku. Zatem powtarzam, że jestem tu po to, aby jednoznacznie oznajmić: prezydent Obama i Joe Biden zdecydowanie popierają zjednoczoną, wolną i otwartą Europę. Zdecydowanie popieramy cele, które państwu przyświecają. Życzymy państwu powodzenia, niech Bóg państwa błogosławi i chroni nasze oddziały wojskowe. Bardzo państwu dziękuję.
(Oklaski)
Przewodniczący. − Panie wiceprezydencie! Bardzo panu dziękuję. Pańskie wystąpienie stanowi wspaniałą podstawę do przyszłej współpracy i przyszłych rozmów. Tak, jak pan powiedział słuchajmy siebie i rozmawiajmy ze sobą. To ma ogromne znaczenie.
Chciałbym podziękować panu za powtórzenie najważniejszych słów, które padły w ubiegłym tygodniu: Europa potrzebuje Stanów Zjednoczonych. Wciąż pamiętamy wydarzenia XX wieku – I wojnę światową, II wojnę światową, żelazną kurtynę – wtedy walczyliśmy ramię w ramię, wspólnie zwyciężając, jako demokracje. Tak, jak dodał pan dzisiaj także Stany Zjednoczone potrzebują Europy. Będziemy o tym pamiętać. To dobry początek naszego partnerstwa i współpracy.
Panie wiceprezydencie! Raz jeszcze bardzo panu dziękuję.