Dobromir Sośnierz (NI). – Panie Przewodniczący! Certyfikowanie bezpieczeństwa jakichś produktów ma sens tylko wtedy, kiedy organ certyfikujący ponosi odpowiedzialność za wydawane certyfikaty, czyli kiedy są to prywatne instytucje, które można pozwać, jeśli coś źle certyfikują. Nikt nie słyszał, żeby urzędy Unii Europejskiej mogły być pozywane przez konsumentów w razie błędów w ocenie ryzyka, w związku z czym taka ocena jest tak naprawdę bezwartościowa. Jest to tylko tworzenie stołków, na których wygodnie siedzą sobie jacyś ludzie, robią jakieś badania, z których niewiele wynika, pouczają innych, co mają jeść, czego nie mają jeść. Poza tym to sprawozdanie, ta dyrektywa są tak ogólnikowe, w wielu miejscach piszemy tylko o tym, że powinno być wszystko dobrze, powinno być poprawnie, na czas, adekwatnie, słusznie i tak dalej – z tego kompletnie nic nie wynika, to nie są żadne sensowne regulacje. Dlatego głosowałem przeciwko.