Nirj Deva i Gay Mitchell (PPE-DE), na piśmie. −Głosując za przyjęciem zasad polityki, w których pojawia się pojęcie „zdrowie seksualne i reprodukcyjne”, rozumiemy, że chodzi o ochronę i poprawę jakości życia oraz zdrowia matki i nienarodzonego dziecka. Nie przyjmujemy żadnej innej definicji, która mogłaby sugerować, że termin ten obejmuje aborcję; co więcej, rozumiemy, że wszelkiego rodzaju opieka, informacje, polityka i inne usługi związane ze zdrowiem seksualnym i reprodukcyjnym także wykluczają możliwość aborcji. Będziemy dążyć do przyjęcia tej definicji na każdym forum i ramach działania każdego organu, na jaki możemy mieć wpływ.
Zwracamy uwagę na odpowiedź Prezydencji Rady, przedstawioną w Parlamencie dnia 4 grudnia 2003 roku, zgodnie z którą zdrowie reprodukcyjne nie obejmuje promowania aborcji, a także, między innymi, że aborcja nie powinna nigdy być przedstawiana jako metoda planowania rodziny, mimo zaleceń WHO w zakresie regulowania płodności. Nie ulega zatem wątpliwości, że definicja WHO nie jest wiążąca ani nawet akceptowana przez instytucje rządowe i parlamentarne.
Będziemy nadal wspierać politykę promowania odpowiedzialnych praktyk seksualnych oraz chronić i kłaść nacisk na życie matki i nienarodzonego dziecka, włącznie ze wspieraniem przeznaczania odpowiednich zasobów na realizację tych celów.